Skocz do zawartości
Forum

Moja 18-letnia córka ma romans z 34-latkiem


Gość joannaa77

Rekomendowane odpowiedzi

Sinnn
Umówmy się -romans nastolatki z mężczyzną mającym żonę i małe czteroletnie dziecko nie należy do sytuacji etycznie najbardziej w porządku

Sinnn, dzięki, ale mam pytanie, skąd wiesz, że dziecko ma 4 lata?
Może coś przeoczyłam, bo jeśli tak, to znaczyłoby, że ten pan ożenił się w wieku 30lat!
Wiem, że jestem wyjątkowo na niego cięta, co denerwuje niektórych użytkowników tego wątku, ale tym bardziej trudno mi uwierzyć, że 30-letni facet dał się zmanipulować i ożenił pod przymusem, do tego 4 lata, to chyba trochę krótki czas, żeby mówić o rutynie.
Mimo tego, że obrobił tyłek żonie, wspomniał mimo wszystko, że czasami bywała czuła i dobra (ciekawe, jaki on był?), dlatego podejrzewam, że byli normalnym małżeństwem które wzięło ślub (być może w ciąży), ale po regularnym związku.
Uważam, że łże jak pies ;)
Znudziła mu się odpowiedzialność za rodzinę i poszedł w tango jak ostatni frajer.
Rozprawiamy tutaj nad postawą rodziców dziewczyny, jej postawą i ryzykiem jakie podejmuje, ale kochaś też mocno zaryzykował, bo jeśli aż tak się zauroczył, że postanowił wywrócić do góry nogami życie swoje i rodziny, to w razie porażki on chyba straci najwięcej (pod warunkiem, że młoda nie zajdzie szybko w ciążę), to tym bardziej straci.

Odnośnik do komentarza

"Z tego co mi mówiła jak była jeszcze na kursie to ten facet ma żonę i 4 letnie dziecko. "
W pierwszym poście to mama napisała.

~Yonka

Wiem, że jestem wyjątkowo na niego cięta, co denerwuje niektórych użytkowników tego wątku, ale tym bardziej trudno mi uwierzyć, że 30-letni facet dał się zmanipulować i ożenił pod przymusem, do tego 4 lata, to chyba trochę krótki czas, żeby mówić o rutynie.
.

No niektórych denerwuje, w tym mnie :-) napisałam Ci o tym wcześniej na Hyde Parku ale nie odpowiedziałaś??

Bo wg mnie Twoje podejscie jest w tym wypadku takie, że co by on nie zrobił to i tak mu dokopiesz- jak jego zachowanie broni się jakoś tam z lewej- no to próbujesz z prawej , a jak fakty świadczą ze nie do końca masz racje to tym gorzej dla faktów :p

Ja nie twierdze ze on jako ten starszy i żonaty powinien dać się łatwo uwieść.
Ale jego postawa, spalenie w sumie mostów bez asekuracji, otwarta rozmowa z rodzicami, jego słowa które przytacza mama...
no nie wiem dla mnie jakoś świadczą o jego wiarygodności.

~Joannaa77
Przyszedł, żeby nam powiedzieć, że nie ma na co czekać i odwlekać nieuniknionego w nieskończoność. Jutro się wyprowadza ze wspólnego mieszkania z żoną. Powiedział, że to małżeństwo i tak do końca sensu nie miało. Robi to dla mojej córki, bo ją kocha i chce z nią być. Nie myślał, że tak się potoczy ich znajomość, i że jeżeli tylko ona będzie tego zawsze chciała to chce z nią być. Powiedział, że przy niej czuje się szczęśliwy, że nie wyobraża sobie że miało by jej nie być. Poczeka aż skończy szkole, zda maturę i jeśli będzie chciała to może z nim zamieszkac, ze drzwi będą dla niej otwarte.

~Joannaa77
Powiedział, że nigdy mu przez myśl nie przeszło, żeby ją wykorzystać i nigdy wcześniej nie było żadnej innej kursantki (jakby wiedział co myślimy).

~Joannaa77

Mówił, że to było głównie małżeństwo z rozsądku. Ona zaszła w ciążę nieplanowaną. Później były niby namowy ze strony rodziny na slub. Bo przecież jest dziecko musi miec dom, rodzine jak bez ślubu. Mówił, że nigdy do tego nie był przekonamy.

No i jeszcze powiedział ze pomimo ze od razu coś do niej poczuł to pilnowali się do czasu aż ona wyraźnie nie dla mu do zrozumienia ze jest tym zainteresowana.

No i jeszcze powiedział ze pomimo ze od razu coś do niej poczuł to pilnowali się do czasu aż ona wyraźnie nie dała mu pod koniec do zrozumienia ze jest tym zainteresowana.

No może ja jestem naiwna ale mnie się to klei. Bo to ze facet miał tam 29 lat kiedy wpadli z obecna zoną to wcale jeszcze nie znaczy ze łatwo mu było się w tej sytuacji asertywnie nie ożenić. Przeciwnie, od takiego dorosłego kogoś to dopiero wszystkie baby w rodzinie plus tato panny młodej na dodatek wymagają odpowiedzialnej postawy czyli ślubu z przyszłą mamusia jego dziecka:) moja kobieca intuicja podpowiada mi że on nie jest taki zły jak go widzisz. Może to głupie ze bardziej jakby najeżdżam tu na dziewczynę, ale wydaje mi się ze ona, trochę zepsuta jedynaczka, patrzy na to wszystko po pierwsze bardziej egoistycznie a po drugie u niej to może być niedojrzały kaprys. W szkole cwaniutko wyparła się tego a parzcież no co? Jest dorosła i uważa ze nie robi nic złego . A on, z otwartą przyłbicą, postawił na głowie i poprzewracał dla niej i dla tej miłości całe swoje (i nie tylko) życie.
I mas rację- to on w razie W dostanie najbardziej po dupie, bo ona tak czy inaczej mięciutko wyląduje u rodziców.
Dlatego najlepiej by było żeby im się udało .
A po to pisze te wszystkie elaboraty bo wydaje mi się ze rodzice powinni tu jak piszesz zachować zdrowy rozsadek, mimo wszystko próbować jakoś zawczasu doprowadzić do weryfikacji uczuć u córki, a nie płynąć z falą żeby się bron boże córeczce nie sprzeciwić no bo wtedy staną się rzeczy po prostu straszne:D

Odnośnik do komentarza

Córka zawsze miała wpajane, że rodzina to rzecz święta i jest najwazniejsza. W życiu liczy się właśnie szczęśliwa rodzina i miłość. Pamiętam jak mówiła o rodzicach swojej przyjaciółki, gdzie był rozwód przez zdradę. Mówiła, że to okropne i nigdy by nie wybaczyła. Jednak wpakowala się w coś podobnego. Oczywiście w trakcie rozmów usłyszała, że nie tak sobie wyobrazalismy jej miłość i nie została wychowana w ten sposób, żeby pakować się w takie związki. Ona jest w nim szaleńczo zakochana. Dzisiaj mi powiedziała, że idzie na noc do koleżanki. Akurat w to nie wierzę, że poszła do koleżanki, ale nie zwiąże jej. Wiem, że poszła na noc do niego

Odnośnik do komentarza

Oszukuje Cię ,bo wie ,że jesteś przeciwna temu związkowi i teraz pytanie ,jak powinna zachowywać się mama w takiej sytuacji czy wspierać córkę nie pochwalając jej wyboru, czy zdecydowanie ganić i stawiać warunki.

Ja jestem za pierwszym wyborem,dlatego ,że córka i tak ma za dużo stresu przez tą miłość i matka nie powinna jej dokładać swojej cegiełki...,dziewczyna jest przed maturą,jak ona ma się uczyć...,
a chyba matce najbardziej zależy na jej nauce ,zdrowiu ,samodzielności ,żeby nie musiała być na utrzymaniu faceta w przyszłości,
tak samo jak matce zależy na dobrym kontakcie z córką ,bo sama powiedz,jakbyś nie pytała córki,czy z nim sypia ,bo z jednej strony to było oczywiste ,a zapytała czy dobrze się zabezpiecza,to byś otrzymała prawdziwą odpowiedź,
teraz dalej Cię oszukuje,bo nie widzi w Tobie sprzymierzeńca,
czy o to Ci chodziło,raczej nie.
Dlatego nie odwracaj się od niej ,bo to wam nie wyjdzie na dobre ,
z czasem ta miłość może jej wyjść czubkiem głowy ,ale sama musi to odczuć na własnej skórze ,
albo wręcz przeciwnie ,ale na pewno nie pomoże tu czarnowidztwo.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~Joannaa77, zafunduj jej prywatną wizytę u ginekologa (o ile jeszcze nie była), najlepiej kobiety, będzie czuła się bardziej komfortowo.
Niech zasięgnie informacji u specjalisty, a nie np. od koleżanek.
Nie zmienia to faktu, że córka was okłamuje, Jak napisałam wcześniej, to mało prawdopodobne, żeby do tej pory nie uprawiali seksu, nie z 34-latkiem.

Odnośnik do komentarza

~Joannaa77
Córka zawsze miała wpajane, że rodzina to rzecz święta i jest najwazniejsza. W życiu liczy się właśnie szczęśliwa rodzina i miłość. Pamiętam jak mówiła o rodzicach swojej przyjaciółki, gdzie był rozwód przez zdradę. Mówiła, że to okropne i nigdy by nie wybaczyła. Jednak wpakowala się w coś podobnego.

No właśnie nie tu jest sedno- rodzina, rzecz święta, najważniejsza, bla bla bla. Każdy to zna.
Sęk w tym żeby w miarę możliwości starać się w życiu nie budować własnego szczęścia na cudzej krzywdzie.Tu o to przede wszystkim chodzi i to powinno być najważniejsze w tym przekazie ,
A jeśli chodzi o rolę rodziny, to dla córki nie ma tu żadnej sprzeczności- dla niej rodzina jest dalej rzeczą świętą - tyko oczywiście ta ...własna. Ona stworzy ją być może z tym mężczyzną i to od tej rodziny wara. A rozwód u przyjaciółki nie nauczył jej zbyt wiele bo myśli o nim oczywiscie tez pod własnym kątem - to ONA nigdy by nie wybaczyła zdrady, która by dotknęła ją samą. No ale to jest już dla nas jasne, przecież jest taka wrażliwa.

Ja tam myślę ze sama dużo umiem wybaczyć,i zrozumieć, może za dużo nawet, ale takie bezwolne podejscie rodziców jakie popieracie Ka-wa i Kikunia trochę mnie dziwi. Stawiając się na miejscu Joanny to już chyba dawno sama poszłabym do tej zony i porozmawiała z nią, jestem pewna ze starałabym się ją przeprosić, w końcu wali jej się życie i przyczynił się do tego człowiek którego wychowałam.
Ja rozumiem wolność wyboru, szczęście własnego dziecka,
jednak postawa mamy którą popieracie charakteryzuje się dbaniem tylko i wyłącznie o dobre samopoczucie własnej latorośli bez względu na to co wyrabia.
No i popatrzcie- gdyby większość ludzi tak postępowała to chyba byłyby w kraju same samotne matki z małym dziećmi, bo przecież zawsze można sobie zmienić partnerkę na młodszą szczególnie że jej otoczenie zrozumie i pomoże. Super.

I to co piszę nie ma nic wspólnego z życzeniem komukolwiek źle, chociaz oczywiście wszyscy happy być tu nie mogą. Przeciwnie, jeśli to naprawdę miłość to życzę wszystkiego naj. Mam tylko wrażenie ze nie zrobione zostało wszystko zeby postarać się uświadomić osoby co naprawdę robią i jakie są i będą konsekwencje.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie kosmos. Ale nie córka-matka. Ja może i mam jeszcze małe dzieci, ale mam 25 lat i pamiętam dobrze czasy gdy miałam 18. To że się martwisz jest zrozumiałe, to że ingerujesz już nie. Ona jest pełnoletnia. Może z dnia na dzień się wyprowadzić z nim i tyle ją widziałaś. I pewnie to zrobi, bo im bardziej jesteś na nie tym bardziej ona jest na tak. Moja mama nigdy nie ingerowala w moje dorosłe życie. I może dlatego w wieku 25 lat gdy moi rówieśnicy kończą studia ja mieszkam sama i sama wychowuje 3ke dzieci.
Rozmawialas z nią jak kobieta z kobietą? Co jej się w nim podoba, jaki jest, jak spędzają razem czas itp. Serdecznie a nie jak prokurator generalny. Tak dowiesz się o wiele więcej o nich i o nim. Pierwsze co bym zrobiła to nie chowala wszystko przed mężem, a zaprosiła go na obiad i sama poobserwowala. Takim zachowaniem zniechecasz córkę do szczerości. Bo nawet jeśli coś się będzie działo to ona Ci nie powie, bo wie że usłyszy "a nie mówiłam? ".

Odnośnik do komentarza

~Gruzja
Dla mnie kosmos. Ale nie córka-matka. Ja może i mam jeszcze małe dzieci, ale mam 25 lat i pamiętam dobrze czasy gdy miałam 18. To że się martwisz jest zrozumiałe, to że ingerujesz już nie..

Nie zrozumiałaś dokładnie tekstu- mama właśnie nie ingeruje .

~Gruzja
Moja mama nigdy nie ingerowala w moje dorosłe życie. I może dlatego w wieku 25 lat gdy moi rówieśnicy kończą studia ja mieszkam sama i sama wychowuje 3ke dzieci.

Mocne. Tylko nie ingerować:)

Dobrze mówisz o tej rozmowie jak kobieta z kobietą bo tylko wtedy posłucha i coś dotrze kiedy będzie mogła bez strachu powiedzieć swoje argumenty, ale mama chyba tak właśnie rozmawia...

Odnośnik do komentarza

~Gruzja
Ona jest pełnoletnia. Może z dnia na dzień się wyprowadzić z nim i tyle ją widziałaś. I pewnie to zrobi, bo im bardziej jesteś na nie tym bardziej ona jest na tak.

Dokładnie, dlatego jak coś się robi, to trzeba widzieć pozytywny efekt,a nie dla samozadowolenia.

Nikt tu nie podał recepty na "odkochanie",bo takiej nie ma i mielimy cały czas to samo zboże ,bez efektu.

Trzeba zrozumieć ,że ta miłość może tylko umrzeć śmiercią naturalną albo kwitnąć do końca życia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość pozytywne zakoncz

To jest tragedia i ciekawy jaki bedzie finał.Mysle ze 34 latek powinien pogodzic sie z zona ,przeprosic ja i dac spokoj małolacie skonczyc szkole ,studia i aby ona znalazła sobie chlopaka w swoim wieku.Po co jej meczyc sie z człowiekiem ,ktory najbardziej krzywdzi swoje dziecko i rozbija swoja rodzine..POWODZENIE=Ai dobrego zakonczenia romansu z małolata.Zostanie jej to w psychice..

Odnośnik do komentarza

~pozytywne zakoncz
.Zostanie jej to w psychice..

Rodzice z pewnością zadbają o to, żeby w razie czego córka zaliczyła miękkie lądowanie.
Ostatnia opisana przez mamę sytuacja, jest dla mnie kuriozalna.
Matka wie, że córka robi ją w balona, mówiąc, że idzie na noc do koleżanki, a tymczasem wybiera się na seks randkę z kochankiem (kłamiąc wcześniej, że nie uprawiali jeszcze seksu:)).
Co ja bym zrobiła?
Poprosiłabym o kontakt do rodziców tej koleżanki i spytała ich, czy przede wszystkim nie mają nic przeciwko temu, żeby córka nocowała w ich domu, a jednocześnie zadbałabym o informacje, czy faktycznie spędziła noc u koleżanki.
W razie odmowy i protestu córki, wyjawiłabym, że domyślam się prawdy i nie wyrażam zgody.
Powiedziałabym ,że ją kocham i nigdy nie odwrócę się od niej, co nie znaczy, że akceptuję to co robi.
W związku z tym, jeżeli chce spędzać z nim noce, to niech od razu zabierze swoje rzeczy i zostanie u niego.
Chce być dorosła, proszę bardzo, ale z pełnymi tego konsekwencjami.

Odnośnik do komentarza

~Yonka
~pozytywne zakoncz
.Zostanie jej to w psychice..

Rodzice z pewnością zadbają o to, żeby w razie czego córka zaliczyła miękkie lądowanie.
Ostatnia opisana przez mamę sytuacja, jest dla mnie kuriozalna.
Matka wie, że córka robi ją w balona, mówiąc, że idzie na noc do koleżanki, a tymczasem wybiera się na seks randkę z kochankiem (kłamiąc wcześniej, że nie uprawiali jeszcze seksu:)).
Co ja bym zrobiła?
Poprosiłabym o kontakt do rodziców tej koleżanki i spytała ich, czy przede wszystkim nie mają nic przeciwko temu, żeby córka nocowała w ich domu, a jednocześnie zadbałabym o informacje, czy faktycznie spędziła noc u koleżanki.
W razie odmowy i protestu córki, wyjawiłabym, że domyślam się prawdy i nie wyrażam zgody.
Powiedziałabym ,że ją kocham i nigdy nie odwrócę się od niej, co nie znaczy, że akceptuję to co robi.
W związku z tym, jeżeli chce spędzać z nim noce, to niech od razu zabierze swoje rzeczy i zostanie u niego.
Chce być dorosła, proszę bardzo, ale z pełnymi tego konsekwencjami.

Może poszła na noc przeżyć z nim pierwsza noc :P a tak serio to moim zdaniem rodzice powinni pozwolić jej decydować. Porozmawiać co on ma takiego w sobie. Pozwalać na spotkania. Jeśli zakaza jej wszystkiego ona może nawet i uciec z domu

Odnośnik do komentarza

~Sake

Może poszła na noc przeżyć z nim pierwsza noc :P a tak serio to moim zdaniem rodzice powinni pozwolić jej decydować. Porozmawiać co on ma takiego w sobie. Pozwalać na spotkania. Jeśli zakaza jej wszystkiego ona może nawet i uciec z domu

" co on ma takiego w sobie" ??? Jak to co?
Wszystko co najwspanialsze, jest fantastyczny, kochany, przystojny, dowcipny, opiekuńczy, inteligentny , mądry, odważny, nosi ją na rękach, spełnia życzenia, dogadza w łóżku (albo w samochodzie), ale o tym szaaa...
Nikt nie mówi o tym, żeby zakazywać jej wszystkiego, w tym spotkań z nim, to niemożliwe i bez sensu, ale stawiać jakieś granice np. nie wyrażając zgody na wspólne spędzanie nocy.
Jeśli ucieknie? Nie musi uciekać, może się po prostu wyprowadzić, to szybciej spadnie z obłoków na ziemię.

Odnośnik do komentarza

Nie mam dzieci, ale rozumiem niepokój matki. Cała ta burza, którą wywołał wątek lekko mnie zniesmaczyła. Jestem przerażona ile w niektórych osobach siedzi nienawiści i mam mały apel do wszystkich Pań, które tak bardzo chciały ingerować w życie tych dwojga. Jednak najpierw przytoczę historię, na podstawie której czuję się do tego zobowiązana. Mając 17 lat zakochałam się na zabój. Chłopak starszy o 3 lata, ale mama "nie takiego chłopaka dla mnie chciała. Ani to mądre, ani to piękne". Nie był głupi i był przystojny, ale oczekiwania rodzica są święte.. W gruncie rzeczy był niedojrzały, ale czego oczekiwać od 20latka? Sama byłam "głupiutka"; cóż, pewne rzeczy trzeba przeżyć. A mama? Urządzała mi regularne piekło. Zabieranie telefonu, czytanie smsów, zakazy spotykania się. Były sytuacje, że przyjeżdżał do mnie, chciałam przygotować choćby kanapki, a to spotykało się z komentarzem, że nie mamy pieniędzy na to żeby ktoś przyjeżdżał sobie zjeść... Komentarzem na tyle głośnym, że słyszalnym w moim pokoju. I nie była to prawda, moja mama jest mistrzynią w marnowaniu jedzenia. Od zawsze lodówka jest wiecznie pełna, a połowę zajmują przeterminowane rzeczy. Zakazy spotykania się na porządku dziennym. Szantaże. Stawianie ultimatum, że albo on albo rodzina. Kiedyś mama zagroziła, że jak nie urwę z nim kontaktu, mam wyp.....ć z jej domu. Zaczęłam się pakować, nie dlatego, że tak bardzo byłam "zaćmiona", ale tak bardzo byłam już wyczerpana. Dostałam lanie. Kiedy ja podnosiłam ręce do obrony, ona wrzeszczała, że ją chcę uderzyć. Nigdy nie zapomnę tej sytuacji i tego jak bardzo te słowa bolały. Bolą do dzisiaj, mimo że minęło już prawie 10 lat. Na swoje urodziny w lokalu Adama nie zaprosiła, bo ona nie będzie za niego płacić. Powiedziałam, że sama zapłacę, na co ona, że jak on będzie to ona nie przyjdzie. Na drugi dzień już mógł przyjechać na ciasto i była tak milutka, że mi było niedobrze. I to nie w przenośni. Sprawa poszła dalej. Cała rodzina wiedziała jaka "jestem zła". Zaczęła nawet wydzwaniać do niego i mówić że nie dojrzałam do związku, że każda moja rozmowa z nim odbija się tym, że rozładowuję emocje na rodzinie, że zachowuję się jak wariatka i że ona nic do niego nie ma i to nie o niego chodzi tylko o mnie... było tego więcej w ten deseń. Rozmowa trwała dłużej niż 10 minut. Słyszałam tylko urywki, nawet nie wiem czy wie, że to słyszałam. Królowa zamieszania i manipulacji. Nawet mój chłopak już nie wiedział co jest prawdą, zaczął jej wierzyć. Całe to piekło trwało dwa lata. Nigdy nie byłam głupia. Wiedziałam, że chcę iść na studia, chcę się uczyć i coś osiągnąć w życiu. Zbliżała się matura, Adam mi zabierał czas, a ja miałam ważniejszą sprawę na głowie. Nikt mi nie musiał tego mówić, sama wiedziałam co można, a co trzeba. Wyjechałam do pracy na wakacje, a relacje z Adamem zaczęły się sypać. Wróciłam i po jakimś czasie postanowiłam zakończyć nasz związek. Mamie o niczym nie powiedziałam, a ta nagle zmieniła zdanie i była w stanie zaakceptować chłopaka. Koniec końców związek skończyłam. Mogło być normalnie, młodzieńcza miłość, może bym z niej wyrosła może nie, ale miała być moja. Moje błędy, moja radość... Na radość mi mama nie pozwalała, a błędy? Największym było to, że wyobrażałam sobie, że fajnie mieć chłopaka.
Do tamtej pory miałam z mamą dobry kontakt. Te dwa lata zrujnowały wszystko. Nigdy się tak nie wstydziłam za czyjeś zachowanie, jak wtedy za jej. Nigdy nikt mnie nie zranił tak jak własna matka. Nigdy więcej nie przedstawiłam jej nikogo. Mimo, że wyjechałam na studia i wyprowadziłam się z domu raz i na zawsze, nie potrafię się otworzyć przed żadnym mężczyzną. Cały czas mam w głowie tamte sytuacje. I boję się, że będę się zachowywać tak jak ona. Kontaktu z mamą nie zerwałam, bo mam jedną jedyną. Teraz ona widzi we mnie swego rodzaju autorytet, bo "pani magister" i z osiągnięciami. Jest ze mnie dumna. Ale ja jej nigdy tego nie wybaczyłam i nie zapomniałam, choć nigdy nie wypomniałam. Straciłam do niej szacunek, chociaż nie daję jej tego odczuć. Wątpię, żeby go odzyskała kiedykolwiek. Relacja nigdy nie została i nie zostanie odbudowana, bo ta kobieta pokazała mi to co w niej najgorsze, wszystkie swoje demony. A teraz walczę z nią dalej, tyle że w nie swoich bitwach. Wstawiam się za braćmi i staram się, żeby przynajmniej oni mieli normalne dojrzewanie. Mądrzejsza o doświadczenie z mojej własnej wojny, jestem w stanie przeforsować codzienne małe bzdury, o co sama musiałam bezskutecznie błagać.

Nie wiem, czy któraś z Pań prosiła kiedyś swoją mamę, żeby nie niszczyła waszej relacji, ale ja tak. Nie polecam ani Wam ani Waszym córkom. Niektóre z Pań powinny się zastanowić, czy przypadkiem proponowane przez Panie zachowania, a także osądy faceta, dziewczyny i sytuacji nie wyrządziłyby komuś ogromnej krzywdy i czy nie wyrządziłybyście krzywdy same sobie. Można mieć koncepcję życia swojego dziecka, dbać o nie i się troszczyć, ale niektórych rzeczy się nie robi! Człowiek w wieku 18 lat to jeszcze dziecko-to fakt, ale jego zachowanie jest wynikiem tego czego się nauczyło do tej pory od rodziców. I to nie z tego co rodzice mówią, ale tego co robią, często nieświadomie. Negując je, negujecie siebie i własne wychowanie swojej pociechy. Ustawianie świata pod swoje widzimisię w takiej sytuacji, uwydatnia tylko brak pewności siebie w roli rodzica. Dziecko można stracić. Ale wtedy pewnie winny będzie ten facet, prawda?

A dla autorki wielki ukłon. Mimo zmartwienia zachowała się Pani pięknie. Ingerencja była, za co brawa, ale była rozsądna! Emocji upuściła Pani trochę tutaj, zamiast ruszać na gorąco na wojnę. A oni jeżeli będą się mieli rozstać to i tak się rozstaną, życie zweryfikuje czy ich pogląd na świat, wizja życia i wartości są na tyle spójne, że gdy pierwszy szał zakochania przeminie, będą ze sobą dalej szczęśliwi. A Pani córka to już ma szczęście. Szczęście, że ma takich rodziców.

Odnośnik do komentarza

TO u ciebie byla inna sytuacja i nie dziwie sie tobie co ci zrobiła matka.Przeciez ci rozwaliła twoja miłosc.To był mlody chłopak bez zobowiazan ,no i sam bez rodziny.Co za matka tak zniszczyc corce zycie..tu jest tragedia mloda 18 letnia dziewczyna rozbija rodzine.To nie prawda ze jej 34 letni maz nie kocha zony,gdyby nie kochał nie orzenil by sie z nia.Tak mowia wszyscy kochankowie ,aby kochanka dobrze seksowała sie z nim tzn z tym starym facetem.Tu rola rodzicow aby delikatnie jeszcze raz porozmawiac z corka,a najbardziej z tym winowajca co ma rodzine..Szkoda zony i dziecka ,czytajac ta tragedje to az SAME ŁZY PŁYNA......Ratuj rodzine O BOZE co sie dzieje.Jak oni razem robia seks to czy ten stary facet nie ma sumienia,ze zniszczył mloda dziewczyne..QPAMIETAJ SIE CHŁOPIE..

Odnośnik do komentarza

Tak Tisson to była inna sytuacja. Moja matka zachowywała się podobnie ( to żałowanie kanapek :p, niepochlebne komentarze wygłaszane głośno , masakra).
Mogę mówić za siebie- może masz rację ze niektóre moje komentarze są zbyt złośliwe wobec zachowania córki czy rodziców, jednak wg mnie tu z kolei jest przegięcie w drugą stronę- nie możemy NIC bo miłość wszystko i w każdej sytuacji tłumaczy. Otóż NIE TŁUMACZY. Nigdzie nie namawiam do chamskiej ingerencji a jedynie do konkretnej i odpowiedzialnej postawy bo w tym wieku miłość często mylona jest z kaprysem, zauroczeniem i egocentrycznym chciejstwem.

Odnośnik do komentarza

~Tisson, podzieliłaś się z nami swoją historią, lecz tak jak inni przyznaję, że jest ona zupełnie inna niż ta opisywana w tym wątku.
"Cała ta burza, którą wywołał wątek lekko mnie zniesmaczyła. Jestem przerażona ile w niektórych osobach siedzi nienawiści i mam mały apel do wszystkich Pań, które tak bardzo chciały ingerować w życie tych dwojga. "
To nie nienawiść, tylko krytyka, nawet ostra, zachowania przede wszystkim tego mężczyzny, a także córki i zgadzam się, także krytyka postawy rodziców. Jednak nikt nie ingeruje w ich życie, bo to po prostu niemożliwe.
Takie są prawa forum, że każdy wypowiada swoje zdanie w wątku, który w końcu pojawił się z woli samej autorki.
Nie wiem, czy czytałaś wszystkie wypowiedzi, ale większość osób nie sugeruje drastycznych posunięć, typu zabranianie, zamykanie, czy wyrzucanie córki z domu.
Komentarze i sugestie, zmieniają się wraz z pojawianiem się nowych informacji przedstawianych przez autorkę.
Cały czas zwracamy uwagę na konieczność rozmowy, ale jednocześnie postawienie konkretnych granic które w efekcie otworzyłyby córce oczy na problem i na to co ona uważa za dorosłość.
Myślę, że wątek ten wzbudza tyle emocji nie tyle ze względu na różnicę wieku między kochankami, a raczej na młody wiek dziewczyny, a przede wszystkim na fakt posiadania i porzucenia przez tego pana rodziny.
To jest istota problemu.

Odnośnik do komentarza

~Tisson

Można mieć koncepcję życia swojego dziecka, dbać o nie i się troszczyć, ale niektórych rzeczy się nie robi! Człowiek w wieku 18 lat to jeszcze dziecko-to fakt, ale jego zachowanie jest wynikiem tego czego się nauczyło do tej pory od rodziców. I to nie z tego co rodzice mówią, ale tego co robią, często nieświadomie. Negując je, negujecie siebie i własne wychowanie swojej pociechy. Ustawianie świata pod swoje widzimisię w takiej sytuacji, uwydatnia tylko brak pewności siebie w roli rodzica. Dziecko można stracić. Ale wtedy pewnie winny będzie ten facet, prawda?

Dodatkowo wydaje mi się że poruszyłaś bardzo ważną kwestię -przekazania czegoś podczas wychowania, tez o tym probowalam powiedzieć.rodzice zachowują się twoim zdaniem wspaniale- tylko czy na pewno przedtem coś córce przekazali, w kwestii egoizmu na przykład? No i mała poprawka - tu nie chodzi o własne widzimisię ale o ogólnie przyjęte zasady moralne żeby jednak w miarę mozliwosci nie niszczyć czyjejś i swojej rodziny tak łatwo
I tu masz rację "pewnych rzeczy się po prostu nie robi"
Jasne ze bywają sytuacje kiedy małżeństwo nie ma sensu, ale mam wątpliwości czy akurat nastolatka wie co robi, i on też. Tyle.

Odnośnik do komentarza

Wiem, że moja sytuacja była inna. Po prostu chciałam zwrócić uwagę, że niektóre osoby dla dobra dziecka zrobiłby wszystko. Każdy ma swoje metody, ale jakie mogą być konsekwencje mało kto myśli. A konsekwencje zawsze ma każde zachowanie. Pogratulowanie dziewczynie nowej miłości w tej sytuacji byłoby tak samo okropne jak zrobienie facetowi syfu w pracy. Jeżeli coś zrobiłby dziecku i byłyby na to dowody, a nie przypuszczenia, to trochę zmienia postać rzeczy. Niestety te domysły, że pewnie nie pierwsza kursantka którą uwiódł, że ściemnia i cały czas romansuje i na pewno nie odejdzie od żony były tylko domysłami! Wzięły się ze stereotypów oraz wielu sytuacji, które się zna i o których się słyszało, jednak żadna z tych historii nie dotyczyła 34latka, którego sprawa dotyczy.

I tak samo jak większość z Was nie popieram rozbijania związków, tym bardziej małżeństw, a już w ogóle z dziećmi. Jednak są różne sytuacje, jeżeli to faktycznie miłość, to cóż zrobić? Będą o nią walczyć. Oboje wiedzą na czym stoją, wiedzą, że nie obejdzie się bez skrzywdzenia bliskich i na pewno popełnią błędy. Tak jak to, że facet odszedł od żony zanim rozpoczął związek z dziewczyną. Im trudniejsza droga tym więcej błędów, niezależnie od sytuacji.

I najważniejsze. Nie krytykuję tego, że rodzice się martwią o swoje dzieci. Nie krytykuję też tego, że chcą je chronić. Popieram obie te rzeczy. Krytykuję tylko i wyłącznie bezmyślność w doborze metod.

Odnośnik do komentarza

Sinnn
Tak, tylko że jedyną "nieinwazyjną" metodą jest zgoda i błogosławieństwo :P
No bo jak pogodzić -nie poopieram tego co robisz- ale Cię wspieram.
W czym "nie bezmyślnie" ale skutecznie wyrazić ze nie popieram.

Każde ingerowanie jest inwazyjne. A ja nie mówiłam o nie inwazyjności tylko o drastycznych metodach. Moim zdaniem rodzice zachowali się bardzo dobrze. Kombinowali na wiele sposobów jak odwieść córkę od tego faceta i wytłumaczyć jej, że to nie ma sensu i jest niewłaściwe. Nic dziwnego, troska, popieram to. Ale nie zrobili burdelu w życiu tych dwojga. Rozmawiali z córką, prosili, tłumaczyli, rozmawiali z facetem, ale nie pojechali z awanturą do żony, nie zrobili bałaganu w pracy. Gdyby ten facet ewidentnie zwodził córkę i żonę jednocześnie, a młoda byłaby po prostu na to ślepa, można pogadać z żoną. Ale praca to co innego. I paradoksalnie wbrew temu co powiedziałaś o pogodzeniu popierania i wspierania, rodzice mimo iż nie popierali związku, są dla niej oparciem.

Odnośnik do komentarza

Nie popieram,ale stale tego nie artykułuje,wystarczy jak raz czy dwa wyraziłam swoje wątpliwości i mam cichą nadzieję,że ten związek dla córki skończy się dobrze,w którą stronę by nie poszedł,czas wyjaśni...
a ja mam dobry kontakt z córką ,nie zmieniam do niej stosunku.

Chodzi o to ,że żadne represyjne działania matki,nie przyniosą zamierzonego celu ,a wręcz odwrotnie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tisson, piszesz o stereotypach, owszem, mogą być krzywdzące, ale w końcu wynikają z doświadczeń życiowych wielu osób i oglądu rzeczywistości.
Czy np. kobieta, która wiąże się z człowiekiem o którym wie, że był sprawcą przemocy domowej nie ryzykuje, wierząc, że jej tego nie zrobi? Ktoś powie; daj mu szansę, nie kieruj się stereotypami, ale czy to nie jest naiwność.
Podobnie odbieram "uczciwe" wyznania tego pana, co do jego "nigdy z żadnymi kursantkami" i nieudanym małżeństwie z przymusu.
Oczywiście nie znam prawdy, ale córka i jej rodzice także jej nie znają - ryzykują.

~Tisson

Oboje wiedzą na czym stoją, wiedzą, że nie obejdzie się bez skrzywdzenia bliskich i na pewno popełnią błędy.

Myślę, że nie wiedzą na czym stoją i co ich czeka i w tych okolicznościach osobą najbardziej "usprawiedliwioną" jest dziewczyna, ze względu na swój wiek.
Tak, proponowałam zgłoszenie w pracy, tak bym zrobiła; zgłosiłabym że instruktor przekroczył stosunek służbowy i wdał się w romans z młodą kursantką. Zawiadomiłabym też żonę w nadziei, że zgasi zapał męża i przywoła go do porządku.
Dlaczego? ze względu na stereotypy i logikę, nie często się zdarza, żeby dojrzały mężczyzna porzucił rodzinę dla tak młodej kochanki.
Okazałbym obydwojgu, że nie akceptuję tego związku.
Nie wyrzucałabym dziecka z domu, ale nie ułatwiałabym też rozwijania się romansu.
Jak i dlaczego - pisałam już wcześniej.
W obliczu kolejnych informacji, ktoś z satysfakcją może powiedzieć, że jednak nie miałam racji.
Zgoda, nie zmienia to jednak faktu, że problemy nie zniknęły.
Skończoną naiwnością jest wiara, że miłość zwycięży wszystko i teraz może być już tylko lepiej, a nawet pięknie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...