Skocz do zawartości
Forum

Moja 18-letnia córka ma romans z 34-latkiem


Gość joannaa77

Rekomendowane odpowiedzi

~lukasso
oj naprawdę strasznie wszystkie Panie które są matkami są tu sfiksowane na własne zdanie a nie danie dziecku wolnej ręki, ale nie mówię tego naprawdę obraźliwie :)

Prawda jest taka, że gdyby matką powstrzymała się od czegokolwiek tylko zagryzła by zęby jak przystoi na dorosłą osobę aby nie wtrącać się w nie swoje sprawy to po pół roku do córki by dotarło co zrobiła jak tylko pierwszy etap zakochania by minął i wróciła by skruszona do domu rodzinnego z przeprosinami...natomiast teraz ta nienawiść i chęć rzucenia kłód po nogi daje tylko paliwo młodej i obstawiam, że całkiem niedługo wyprowadzi się i ciekawe jak się wtedy mamusie poczują :)

kolejna prawda...przestańcie mówić, że młoda rozbija cudze małżeństwo o.0 ja wiem że każda z was ma lęk głęboko zakorzeniony w główce przed byciem porzuconą przez własnego męża ale spójrzmy prawdzie w oczy...skoro względem męża to małżeństwo dobiegło końca co młoda jest winna ? powiedzmy to jeszcze raz, nie jest winna rozbiciu małżeństwa i uświadomcie to sobie. I za każdym razem jak będziecie się wdawać w krwawą vendettę próbując takim zakochanym rzucać kłody pod nogi uwierzcie...to w niczym nikomu nie pomaga ani w ten sposób swojego małżeństwa nie uratujecie, kto was będzie chciał porzucić i tak to zrobi :) dziekuję za uwagę :)

Jestem pod wrażeniem Twojego rozsądnego wpisu,dodam tylko ,że nie wszystkie matki "są tu sfiksowane na własne zdanie a nie danie dziecku wolnej ręki".

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

No i pewnie by nie wiedzieli gdyby mama nie spotkała ich na mieście razem :P
Ja myślę że to zupełnie nie o to chodzi co ludzie powiedzą tylko o to czym to naprawdę jest.
Jeżeli rodzice schowają głowę w piasek- to tak naprawdę stchórzą,
Wiadomo ze facet nieraz nie myśli głową, a nastolatka ma oderwany od rzeczywistości obraz świata.
A jeżeli to jest prawdziwa miłość- to przetrwa również sceptyczne podejscie rodziców które jest jak najbardziej zrozumiałe.

Odnośnik do komentarza

natomiast teraz ta nienawiść i chęć rzucenia kłód po nogi daje tylko paliwo młodej i obstawiam, że całkiem niedługo wyprowadzi się i ciekawe jak się wtedy mamusie poczują :)

jaka nienawiść???jakie kłody
moim zdaniem to odpowiedzialna miłość a nie paniczny strach przed odrzuceniem jeśli nie popiera się ślepo wszystkich zachcianek

Odnośnik do komentarza

lukasso, właściwie Sinnn odniosła się do twoich wypowiedzi, więc nie chcę się powtarzać.
Masz swoje zdanie, tyle, że jakbyś czytał bez zrozumienia.
Twoje kontrargumenty nijak się mają do naszych.
Tu jeszcze jeden kwiatek:

~lukasso
ale młoda nie układa ich życia swoim kosztem,

Wybacz, ale trudno żeby młoda układała życie swoim rodzicom :) To oni są dorośli (w pełnym tego słowa znaczeniu), odpowiedzialni i niezależni finansowo i sami decydują o swoim życiu. Jeśli młoda chce decydować o swoim, to powinna dostać wolną rękę z wszelkimi tego konsekwencjami, a ewentualne pretensje może mieć tylko do siebie. Jeżeli ktoś będzie ponosił jakieś koszty za swoje błędy, to niestety oprócz młodej, będą to także jej rodzice (za jej błędy).
Tak to jest z "dorosłością" 18-latków.
Odniosę się jeszcze do twoich zarzutów, jakoby młoda oskarżana była przez nas o rozbicie rodziny. Nie, swoją rodzinę rozbił jej kochanek i on jest odpowiedzialny za zdradę, ale młoda ponosi także odpowiedzialność, bo świadomie bierze w tym udział.

Odnośnik do komentarza

Co do tego układania życia swoim rodzicom to właśnie miałam opisać pod zastanowienie taką sytuację:
Tato dziewczyny zakochuje się w kobiecie w wieku swojej córki. Wyprowadza się z domu, chodzi z nią za rękę, po mieście, do kawiarni. Widzi to córka, widzą jej znajomi.
Jak się czuje dziewczyna? wszytko gra? teoretycznie powinno- bo każdy ma prawo do swoich wyborów.
Ale zapominamy tu o jednej ważnej rzeczy- rodzina to coś więcej niż zbiór oddzielnie funkcjonujących jednostek. To coś na kształt naczyń połączonych - to co się dzieje z każdym z osobna ma wpływ na wszystkich pozostałych.
Dlatego nie jest to tylko ograniczenie wolności, ale również uczciwość i odpowiedzialność, kiedy podejmując życiowe decyzje patrzymy nie tylko na siebie ale także na swoich bliskich.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o niszczenie komuś rodziny, odbieranie męża, to mam wrażenie ze jestem nieco bardziej liberalna niż Yonka, ponieważ mam świadomość ze krążek żółtego metalu na palcu nie czyni z nikogo czyjejś dożywotniej własności.Nie wiemy jak było w małzenstwie tego mężczyzny, chociaż generalnie rzecz jasna wiadomo, nie powinno się zostawiać żony z małym dzieckiem.
Ale nawet jeśli są powody rozpadu związku poważniejsze niż świeża spódniczka na horyzoncie, to nie należy pozwalać żeby w tej nowej relacji pan i pani lecieli sobie w kulki i wiedli bezmyślnie beztroskie życie na czyjś rachunek.

Odnośnik do komentarza

Sinnn
Jeśli chodzi o niszczenie komuś rodziny, odbieranie męża, to mam wrażenie ze jestem nieco bardziej liberalna niż Yonka, ponieważ mam świadomość ze krążek żółtego metalu na palcu nie czyni z nikogo czyjejś dożywotniej własności.Nie wiemy jak było w małzenstwie tego mężczyzny, chociaż generalnie rzecz jasna wiadomo, nie powinno się zostawiać żony z małym dzieckiem.
Ale nawet jeśli są powody rozpadu związku poważniejsze niż świeża spódniczka na horyzoncie, to nie należy pozwalać żeby w tej nowej relacji pan i pani lecieli sobie w kulki i wiedli bezmyślnie beztroskie życie na czyjś rachunek.

Ja także jestem zdania, że nic na siłę, chociaż rozstania bywają bolesne, szczególnie, gdy jedna ze stron odchodzi wbrew woli drugiej strony, a tym bardziej bolesne, gdy jedną z przyczyn jest zdrada i odejście wprost w ramiona młodej kochanki.
Ja poruszyłam inny problem, "kto winien?", bo lukasso, zasugerował, że wszyscy twierdzą (lub przynajmniej my), że młoda rozbiła małżeństwo.
Nie, j.w., ale ponosi także odpowiedzialność.
Przykład, który podałaś "romans tatusia" - świetny, ale młoda zamroczona miłością, chyba nawet nie byłaby w stanie wyobrazić sobie analogicznej sytuacji, kierując się choćby filozofią Kalego, o której wspomniałaś.

Odnośnik do komentarza

To już nawet nie chodzi o to co młoda zrozumie, bo pewnie w tym stanie w jakim jest teraz to niewiele :-)
napisałam to bo ponad wszystko nieraz stawiamy wolność wyboru, a mądrzy ludzie mawiają że tam się kończy wolność jednego człowieka gdzie zaczyna krzywda drugiego.

I masz rację- on na pewno jest tu bardziej odpowiedzialny i za nią i za siebie - w koncu jest prawie 2 x starszy.

Odnośnik do komentarza

Sinnn

I masz rację- on na pewno jest tu bardziej odpowiedzialny i za nią i za siebie - w koncu jest prawie 2 x starszy.

...a także za swoją rodzinę, jakby nie było.
Facet chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co uczynił i w co się wpakował.

Odnośnik do komentarza

~powrot
Czekamy od matki tej dziewczyny jak ten romans sie zakonczyl.Mysle ze z podkulonym ogonem wrocił do zony i dziecka..AZ SIE ŁZY SAME LEJA CO STARY PRYK WYPRAWIA.Mysli nie głowa tylko inna czescia ciała.

Romans się nie zakończył, trwa w najlepsze. Moim zdaniem nie mozna wszystkiego tak oceniać z góry. Może to jest szczere uczucie. Jak zamieszkają będą wiedzieli czy tego na pewno chcą. Jego małżenstwo i tak by pewnie sie w koncu skończyło, a ta dziewczyna i to uczucie dało mu chyba odwagę

Odnośnik do komentarza
Gość Joannaa77

Córka wczoraj zapytała mnie czy może nocować u niego, bo rano chcą gdzieś jechać. Powiedziałam, że nie ma zostać w domu. Jak chce wyjść to nie ma problemu, ale noc ma spędzić tutaj. Mamy parterowy dom, ona u siebie w pokoju ma jeszcze drzwi z wyjściem do ogrodu. Wczoraj wieczorem szłam korytarzem i poczułam chłód z jej pokoju. Weszłam, a jej nie ma, drzwi niedomknięte. Szlag mnie na miejscu trafił. Od razu do niej zadzwoniłam, wyłączyła telefon. Zadzwoniłam do niego zapytać czy jest z nim, jemu powiedziała, że się zgodziłam. Już nie mam do niej siły. Dopiero wróciła do domu i nawet słowa nie powiedziała. Pokazała mi tylko prezent mikołajkowy jaki od niego dostała (złoty łańcuszek), ale nie powiedziała co robili, gdzie byli. Nie wiem co jej się stało, nigdy się tak nie zachowywała.

Odnośnik do komentarza

Musisz pogodzić się z faktem,że okres zakazów i nakazów minął ,teraz to mija się z celem.
Tak, jak musisz pogodzić się z faktem ,że masz dorosłą córkę ,która sama chce decydować o sobie,teraz to możesz tylko wykazywać niezadowolenie z jej postępowania,choć to też nic nie da.

Tylko od was zależy,czyli Ciebie i córki, jak ułożycie sobie stosunki miedzy sobą,na pewno będą rzutować na przyszłość
a ,że Ty jesteś starsza i mądrzejsza,nadajesz ton tym relacjom.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Joanno, wasza córka, jak widać, ma w nosie wasze zdanie.
To próba sił, którą w tej chwili przegraliście.
Nie zgadzam się z ka-wa, która pisze:

ka-wa
Musisz pogodzić się z faktem,że okres zakazów i nakazów minął ,teraz to mija się z celem.
Tak, jak musisz pogodzić się z faktem ,że masz dorosłą córkę ,która sama chce decydować o sobie,
teraz to możesz tylko wykazywać niezadowolenie z jej postępowania,choć to też nic nie da.

Tylko od was zależy,czyli Ciebie i córki, jak ułożycie sobie stosunki miedzy sobą,na pewno będą rzutować na przyszłość
a ,że Ty jesteś starsza i mądrzejsza,nadajesz ton tym relacjom.


Jak widać, nie masz wpływu na ton tych relacji, bo córka robi co chce, nie licząc się z waszym zdaniem. Córka jest dorosła (zgodnie z prawem) fakt, co nie znaczy, że mieszkając w waszym domu i będąc na waszym utrzymaniu może robić co chce. Uważam, że w tych okolicznościach należałoby dać jej szansę, żeby faktycznie sama decydowała o sobie, tyle, że nie pod waszym dachem.
Piszesz, że zadzwoniłaś do tego człowieka, myślę, że czas porozmawiać z nim osobiście i przedstawić własne stanowisko n/t nocnych randek i kilkudniowych wypadów, a córkę poprosić o spakowanie się i wyprowadzenie do ukochanego.
Wiem, że serce będzie pękać, ale jeżeli w tym momencie odpuścicie, to ona nadal będzie robić co chce, a wasze zdanie mieć w głębokim poważaniu.
Po raz kolejny podkreślam, że nie mam na myśli awantury i wykrzyczenia córce: wynocha! lecz spokojną rozmowę w której uświadomi się jej, że przyszedł czas na konsekwencje jej postawy i zachowania - jeśli uważasz, że jesteś dorosła i masz prawo postępować nie licząc się z naszym zdaniem, to wyprowadź się z domu i żyj według własnego uznania.

Odnośnik do komentarza

Kolejna sprawa to ta, że pojęłabym próbę uświadomienia kochankowi, z kim wszedł w związek. Jeżeli odpowiada mu układ z nieodpowiedzialną dziewczynką (prawnie dorosłą), to niech bierze ją do siebie, dba o nią i utrzymuje, jeżeli jednak uważa ją za dorosłą kobietę, która ma prawo stanowić o sobie, to tym bardziej niech ją bierze, nie powinien mieć z tym problemu.
W przeciwnym razie, wy rodzice, stajecie się marionetkami od których nic nie zależy i tańczcie tak, jak wam córka zagra, przy aprobacie swojego kochanka.
Jeżeli on zadeklarował miłość i to, że nie chce jej wykorzystać, będzie miał okazję się wykazać.

Odnośnik do komentarza

Wyprowadzka by była córce na rękę..., lepsze takie rozwiązanie, niż ciągłe szarpanie się.
z tym ,że ona jest widać charakterna, sama się będzie utrzymywać ,zakładam,że pójdzie do pracy ,nie będzie kurą domową,a pranie ,sprzątanie ,gotowanie nie spadnie tylko na jej głowę.
Będzie też miała okazję szybciej się przekonać,czy ta miłość nie spali na panewce.
Szkoda tylko by było,jakby zrezygnowała ze studiów,a bez pomocy rodziców może tak się stać,
choć ja uważam,że wyprowadzka nie determinuje pomocy finansowej i utrzymywania dobrych kontaktów z córką.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jest chwila jeszcze do matury.Jako matka, nawet córki uwiklanej w szalony romans nie życzyłabym sobie aby mieszkala poza domem. Walczylabym o noclegi jednak w domu, próbowalabym w tej kwestii stosować nakazy, zakazy, bolałoby mnie serce, że mnie oklamuje ,zachowuje się nie jak moje dziecko- niemniej do matury nie uznawalabym jej 18 lat wg prawa do kompletnej dorosłości.

Styl tych naszych potyczek byłby pewnie różny, nie zawsze wlaściwych wymiarów. Niemniej jest to okres jej zaślepienia ( może trwałego i wyjdzie z tego związek na cale życie a może tylko miłostka), a w okresie zaślepienia nie popuściłabym kwestii matury, do ktorej niby miałaby się uczyć poza moimi oczami. Do matury, mimo tych pólprawd, ucieczek weekendowych trzymałabym w domu. Po maturze proszę iść w świat i żyć na wlasny r-k jak tak o tym marzysz.
Partner córki wygląda, że tez jakby uważal, że matura jest przepustką do pelnej doroslości i mentalnie jest nadzieja, że z tym się zgodzi i nie będzie jej z domu wywlekał na cale tygodnie.
Oczywiście za chwilę i święta i Sylwester to znów będą kombinować jak tu się od rodziców urwać.

Po prostu jeszcze mieszkając do matury w domu jest i dorosła (bierze się za sprawy mocno dorosle) i dziecko, bo ja daję jej jedzenie i utrzymanie i ja na tej podstawie jeszcze próbuję stawiać warunki.

Nie wiadomo jak jej ta matura pójdzie.
Gdyby jednak na skutek sytuacji w domu się wyprowadziła i powinęła jej się noga na maturze ,to jednak zawsze sobie plulabym w brodę, że nie umiałam przetrzymać występów mlodzieńczych i czy kiedykolwiek w życiu będzie miała czas, sily i głowę do pisania tego egzaminu.

Oczywiście może też tej matury nie zdać mieszkając u mnie w domu i plącząc się miedzy domem, partnerem a szkołą. Myśli może sobie zaprzątać wszystkim a najmniej nauką. Ale ja w kwestii jej matury mialabym czyste sumienie w samej sobie, nawet jeśliby jej nie zdala mieszkając jeszcze w domu. Po prostu uważałabym, że na to co przyniosło życie ja starałam się dać z siebie jak najwięcej i najrozsądniej.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
Jest chwila jeszcze do matury.Jako matka, nawet córki uwiklanej w szalony romans nie życzyłabym sobie aby mieszkala poza domem. Walczylabym o noclegi jednak w domu, próbowalabym w tej kwestii stosować nakazy, zakazy, bolałoby mnie serce, że mnie oklamuje ,zachowuje się nie jak moje dziecko- niemniej do matury nie uznawalabym jej 18 lat wg prawa do kompletnej dorosłości.

Zgadzam się z tobą, sama mam córkę w klasie maturalnej.
W powyższej sytuacji problemem jest jednak bezradność rodziców, a jednocześnie bezkarność córki.
Piszesz o walce o noclegi w domu, ale ten problem już został jasno przez rodziców wyartykułowany.
Efekt jest taki, że dziewczyna lekceważy go, robi co chce i bez skrupułów okłamuje rodziców, dlatego, że oni ciągle przesuwają granice.
Boją się o nią i ona to wykorzystuje. Dlatego uważam, że postawienie jej przed faktem wyprowadzki, a jednocześnie uświadomienie kochankowi, jaką odpowiedzialność podejmuje (w końcu deklarował miłość, uczciwość - brzmi żenująco w ustach zdrajcy), byłoby zimnym prysznicem, dla nich obojga. Ona musiałaby wziąć odpowiedzialność za swoją "dorosłość", a on za całokształt sytuacji do jakiej doprowadził.
Myślę, że mimo wszystko dziewczyna nie odpuściłaby nauki, skoro do tej pory uczyła się dobrze, aż tak bardzo chyba jej na mózg nie padło, żeby całkowicie zaprzepaścić swoją przyszłość.
Wersja B, nieco łagodniejsza (pisałam wcześniej), to ograniczenie finansów na córkę do dachu nad głową i wyżywienia, oraz twarda, nieprzejednana postawa wobec roli oficjalnej kochanki.
Obawiam się, że zabrakło także rozmowy z tym panem i jasne określenie swoich warunków.
Joanna napisała, że owszem poinformowali pana, że nie podoba im się to co dzieje się między nim, a ich córką, jednak po "szczerym" wyznaniu kochanka, skulili jakby uszy po sobie i dali przyzwolenie.
Myślę, że zabrakło stanowczego postawienia sprawy, że np. dopóki się nie rozwiedzie, a córka nie zda matury, nie wyrażają zgody na nocne eskapady córki i wspólne wyjazdy,
w przeciwnym razie, niech bierze ją do siebie i zapewni utrzymanie.
Na absurdalność tej sytuacji zwracała uwagę Sinn (zniknęła gdzieś), pisząc, że młoda udaje dorosłą kobietę, zrzucając jednocześnie odpowiedzialność na rodziców, a on obraca smarkulę, oszukując się, że to dorosła kobieta.

Odnośnik do komentarza

Czyli Joasiu jak rozumiem córeczka już łaskawie troszeczkę to odzywa się? straszliwy foch szczęśliwie częściowo minął i na tą chwilę nie traktuje Was rodziców jak powietrze?:P Tylko coś z deklarowaną wyprowadzką słabiej :)
W związku z czym nawet pyta czy możne wyjść do niego na noc i pokazuje prezent. Czyli kontakt jest i to nawet z większym szacunkiem dla Was niż do tej pory .
Tak więc moim zdaniem Joanno osiągnęłaś pewien sukces
i wobec tego jak było to nawet niemały, tylko nie zmarnujcie tego.
Wprawdzie uciekła na noc, ale zwróć uwagę że już jemu to kłamie że ma Wasze błogosławieństwo i zgodę!
Czyli wie ze źle robi i ze sam on być może nie chciałby robić tego tak jawnie wbrew Wam.
A więc teraz pomyśl - gdybyś nabrała wody w usta i cierpiała w milczeniu na zasadzie niech się dzieje wola nieba, to w jakim świetle postawiłabyś siebie i męża!
Bardzo dobrze że zadzwoniłaś do tego pana i nie schowałaś głowy w piasek. W ogóle to zgadzam się z Yonką że Wy jako rodzice i on jako dorosły człowiek powinniście być w kontakcie i to z nim powinniście uzgadniać pewne sprawy a on powinien znać i szanować wasze zdanie i granice które wyznaczacie będącej na waszym utrzymaniu i pod waszą opieką córce - nastolatce.
Teraz, kiedy on już mam nadzieję wie ze nie zgadzacie się na takie oficjalne jakby nigdy nic nocowanie u niego waszej córki jako kochanki żonatego mężczyzny - nie powinien tego inicjować ani oczekiwać, bo wykazałby się jawnym brakiem szacunku do Was i zawsze możesz mu to powiedzieć.
Joanno, Co będzie to będzie, jeśli to prawdziwe uczucie to nie takie przeszkody przetrzyma, ale trudno oczekiwać ze będziesz im sypała pod stopy płatki róż i milcząco godziła się dla swojej młodziutkiej córki na rolę "rozbijającej małżeństwo kochanki".
A córka tez będzie trochę utemperowana skoro zobaczy ze jej ukochany liczy się z Waszym zdaniem i uznaje Wasze prawo do współdecydowania dopóki ona się uczy i jest na Waszym utrzymaniu.
To jest pomysł na nią- współpraca z nim i jasne określenie jemu Waszego stanowiska. Dobrze by było żeby przynajmniej do matury mieszkała w domu ale nie na zasadzie ze może robić co chce.

Zastanawia tu mnie tylko jedno - mam odczucie ze jesteś z tym wszystkim właściwie to sama, mąż jakby umył ręce, a mówienie jednym głosem jest tu bezcenne i podstawowe. Ja sobie nie wyobrażam w ogóle mojego męża w takiej sytuacji żeby spokojnie na to patrzył, a nie mamy jedynaczki. Co nie znaczy ze robiłby afery, ale na pewno byłby konsekwentny wobec córki a z tym panem porozmawiałby sobie też :) Czy tylko Ty w rodzinie nosisz spodnie?

Odnośnik do komentarza

Hm.. yonka brzmisz pięknie i może masz takie doświadczenia życiowe, że Twój radykalizm przynosu piękne sukcesy.

Ja w 18 swojego syna przeżyłam jego zaślepienie gwałtowna miłościa do co prawda tylko 19 latki na 5 minut przed jej maturą. Chłopak był w takim amoku,że właśnie zaczynał kłamać, kręcić, robił się nierzetelny, nie podnosil słuchawki, były jakiś powróty do domu o 4 rano. Dziewczyna była z osiedla, to jak nie wracał np. o 12 w nocy to fatygowałam się do nich pod dom. Zostałam zaproszona do mieszkania , wszyscy mili, ja się zżymałam,że panna jest maturzystką to mój syn pewnie przeszkadza i mogą być do niego pretensje gdyby wyniki matury nie były zbyt wysokie. Zapewniono mnie,że jest jej bardzo pomocny, bo przecież on z niższej klasy ale matematycznej to pomógł jej i w matmie i w chemii czy w fizyce- nawet prawie wierzyłam. bo ona z humanistycznej klasy. Mamy dziewczyny mój syn nie irytował ,wydawała się być zadowolona z sytuacji a ja nie nic nie rozumiałam. Z chłopakiem walczyłam jak moglam tzn .nie przeciwko totalnie tej miłości tylko co do granic i formy spędzania wspólnego czasu. Syn chodził w takim amoku,że od ludzi dostawałam informacje zwrotne,że może coś pali czy jara, bo oczy ma nieprzytomne. Chyba nic nie jarał tylko kazde między nimi nieporozumienie lub ekstazę milości tak głęboko przezywał. Corka jak przyjechała z wizytą do domu i też nie mogla się z nim dogadac to chyba mu przy wigilii żle życzyła, ja nie moglam przeżyć do tego ,że jeszcze oni między sobą w istotnych dla nich kwestiach nie mogą sie porozumiec.
Tak ta milość ileś trwała aż pięknego dnia na początku wakacji , po tych maturach się skończyla ,panna go rzucila. Ja przy mojej pracy jak wychodzilam z domu to nie było mnie 14 godzin, on byl w takim amoku teraz nieszcżęścia, nic nie jadł, bezrozumnie siedzial przed telewizorem,nie odzywał się, zszarzał , cień człowieka się robil. W pierwszym momencie jak chcialam go pocieszyć i wytłumaczyć,że nikogo do miłości nie można zmusić to list do niego pisałam, bo nie przyjmował żadnych słow, czy on to przeczytal to nie wiem, bo on nie zyczył sobie wtedy z nikim rozmawiać. Bozia mnie/nas i tak chronila. Kazde moje wyjście do pracy to bylyby nerwy, czy aby sie nie targnie na swoje życie. Jednak wyjątkowo tylko w tym wakacyjnym sezonie moja mama pojechała do domku nad jezioro i tam na serduszko ze 2 razy zaslabła. I mój tata, który chciał być nad jeziorem bał się zostawić ją sama w mieście, w domu i zwiózł ją do mnie. Ponadto moja córka, zmęczona trudnym pierwszym rokiem studiów przyjechała do domu i mieszkała z nami chodząc czasem do pracy na plaże, ale była, gdzie każde następne swoje wakacje spędzała na wyjazdowej pracy. Czyli ja wychodzilam na wiele godzin do pracy a on bywał w domu albo z babcia , albo z siostrą, z rzadka sam. Ponadto siostra miala wyrzuty sumienia, że mu tak żle zyczyla przy wigilii i powoli starala się go wyciągnąc do świata, do swoich znajomych.

A dla ciekawości powiem, że mój syn nie byl goniony w póżnych godzinach do domu z siedziby panny, był tam witany z ogromną sympatią nie tylko ze względu na niewątpliwy swój urok osobisty. Po prostu dziewczyna dośc młoda jeszcze, miala jakiegoś wcześniej adoratora po studiach i on czekal tylko jej matury i chcial się z nią żenić. Rodzice uważali, że jest jeszcze bardzo mloda i powinna iść na studia a nie za mąż i jak mlodzi się popsztykali a trafił się moj syn i w niej się zakochal, to spadl im jakby z nieba. Zakladali, że jeszcze młokos, to do żeniaczki daleko a jak u niej przesiaduje to ona nie myśli o tamtym.Czyli im bardzo sprzyjali (czego ja na 5 min przed maturą panny nie rozumialam). I tak jakiś czas było jak oni chcieli, az panna i jej wcześniejszy adorator do siebie wrócili a mój syn wcześniej jak byl w silnym amoku milości tak potem był w równie silnym amoku nieszczęścia, że balam się o jego życie.

Nigdy nikogo w takim amoku nie dane było mi widzieć. Tak, że uwagi Pań jak martwić się o córkę, martwić się o rodzinę faceta, który porzuca swoją dotychczasową rodzinę, starać się wychowywać młodą w moralnej odpowiedzialności za tamtą rodzinę, a teraz jak młoda wierzga to pokazać jej gdzie raki zimują i wyrzucić do faceta- mnie bardzo śmieszą po moich rodzinnych przeżyciach. Ja już wiem, że może przyjść tak silny amok, takie oglupienie, że to jest bardzo plonne "Myślę, że mimo wszystko dziewczyna nie odpuściłaby nauki, skoro do tej pory uczyła się dobrze, aż tak bardzo chyba jej na mózg nie padło, żeby całkowicie zaprzepaścić swoją przyszłość". To przechodzi ludzkie wyobrażenie jak silna może być taka milość, nie mówię, że wieczna i trwala, ale w danym momencie tak silna ze Romeo i Julia to wlaściwy dramat do przypomnienia. Amok niezrozumialy dla postronnych obok.

Dlatego mimo porażek ,do matury pilnowałabym tyle ile w danej sytuacji by się dało,próbowalabym jednak ulomnie ale trzymać rękę na pulsie poprzez mieszkanie młodej w domu. Moje życiowe doświadczenie mi mówi, że należy patrzeć na innych, rozmawiać o tym, uczulać na pewne sprawy (rodzina tego faceta) ale postępować tak aby wiedzieć co jest u córki, bo to moja córka. Mój syn dla drugiego rodzica byl tylko zaslona dymną, a przez ten amok który go trafil, ja martwilam sie o jego życie potem.

Odnośnik do komentarza

"Czyli Joasiu jak rozumiem córeczka już łaskawie troszeczkę to odzywa się? straszliwy foch szczęśliwie częściowo minął i na tą chwilę nie traktuje Was rodziców jak powietrze?:P Tylko coś z deklarowaną wyprowadzką słabiej :)
W związku z czym nawet pyta czy możne wyjść do niego na noc i pokazuje prezent. Czyli kontakt jest i to nawet z większym szacunkiem dla Was niż do tej pory .
Tak więc moim zdaniem Joanno osiągnęłaś pewien sukces
i wobec tego jak było to nawet niemały, tylko nie zmarnujcie tego.

Wprawdzie uciekła na noc, ale zwróć uwagę że już jemu to kłamie że ma Wasze błogosławieństwo i zgodę! "

Hmm, mam wątpliwości co do tego sukcesu.
Dziewczyna, jakby nie było bezczelnie zlekceważyła zakaz wyjścia na noc, uciekając po kryjomu.
Fakt, że po powrocie łaskawie się odezwała i pochwaliła prezentem, jest tylko próbą wymuszenia i zachowania status quo, czyli rodzice mogą sobie gadać co chcą, a ona i tak postawi na swoim, bez ponoszenia konsekwencji.
Zgadzam się z tym, że obydwoje rodzice powinni działać wspólnie i trzymać jeden front.

Odnośnik do komentarza

kikunia55

Moje życiowe doświadczenie mi mówi, że należy patrzeć na innych, rozmawiać o tym, uczulać na pewne sprawy (rodzina tego faceta) ale postępować tak aby wiedzieć co jest u córki, bo to moja córka. Mój syn dla drugiego rodzica byl tylko zaslona dymną, a przez ten amok który go trafil, ja martwilam sie o jego życie potem.

Masz oczywiscie rację ale weź pod uwagę to jednak inna sytuacja- to rodzina tej dziewczyny wykorzystała uczucie Twojego syna, bo gdyby było uczciwe porozumienie między nimi a Tobą to on by się tak nie zapędził, a skoro był tam przyjmowany na noc wbrew Tobie z pełną akceptacją to czego chcieć więcej.
Tu facet powinien liczyć się z rodzicami dziewczyny jeśli jest w porządku - a to ułatwi sprawę pewnej kontroli sytuacji i tego trzymania ręki na pulsie.

Odnośnik do komentarza
Gość Joannaa77

Odnoszę wrażenie, że mąż nie chce sie jakby w to za bardzo mieszać. Zawsze była córeczka tatusia, który sie na wszystko godził. Chciała jechać na wakacje to jechała, nowe sprzety, nieszczęsny kurs nauki jazdy, samochód zawsze że wszystkim szła do niego i to dostawała. A on nie chce się wtrącać, żeby dalej mieć córcie. Oczywiście zaczęła się odzywac do nas, ale nadal podtrzymuje to, że jak tylko on znajdzie jakieś mieszkanie to zamieszka z nim. Rozmawiałam z nim o tym (zadzwoniłam dzisiaj), oczywiście nie powiedziałam nic jej. Zapytałam jak on to sobie wyobraża. Sam powiedzial, że liczy się z naszym zdaniem i je szanuje. I uważa, że najlepiej by było, gdyby do matury była w domu. Jeśli później będzie chciała z nim mieszkać nie ma żadnego problemu. Powiedział, że jeśli teraz zdecyduje się do niego wprowadzić to w porządku nie będzie protestował, ale najlepiej dla niej byłoby dopiero po maturze. Obiecał mi też, że jeżeli będzie pomysł jakiegoś wyjścia będzie to że mną uzgadnial. W skrócie rozmowa z tym facetem

Odnośnik do komentarza

No to mu powiedz ze nie życzysz sobie żeby u niego nocowała i najlepiej niech ją przekona żeby mieszkała przynajmniej do matury w domu skoro sam tak uważa. To będzie realny wymierny wyraz jego szacunku :) Wiadomo ze i tak będą się spotkać ale niech nie oczekują ze Wy dacie na to oficjalna zgodę żeby tam nocowała. Córka nie liczy się z Wami ale liczy się z nim.

Odnośnik do komentarza

kikunia55, nie jestem aż tak radykalna, ale sytuacja opisana w tym wątku jest wyjątkowo trudna i kontrowersyjna.
Opisałaś przykre doświadczenie swojego syna, który został wykorzystany przez dziewczynę i jej rodzinę. My także przeżyliśmy zawód miłosny 21-letniego wtedy syna, byliśmy przerażeni tym, co działo się z nim w tamtym czasie.
Nie jestem tak sztywna i radykalna. W minione wakacje pozwoliłam, z wielkim bólem serca (wiedziałam, że kiedyś przyjdzie ten czas), wyjechać córce na wspólne wakacje z chłopakiem (wcześniej zafundowałam jej wizytę u ginekologa). Nie był to bynajmniej zorganizowany obóz, bo obydwoje byli już dorośli (on 1,5 roku starszy), tylko wczasy z opieką rezydenta. Wrócili cali i zdrowi, bez "nadbagażu". Chłopaka znam jako tako, jego mamę też zdążyłam poznać i wiem, że podobnie jak moja córka, on musi liczyć się ze zdaniem rodziców.
Niedawno wydarzyła się sytuacja, gdy córka co prawda powiadomiła nas o tym, że zamierza pójść z chłopakiem na imprezę, ale szczegóły pominęła. Okazało się, że ma to być impreza w prywatnym domu (nie u niego) w miejscowości, tam gdzie on mieszka (mieszkamy w dużym mieście, a on z rodzicami w takiej miejscowości - satelicie, tzw, sypialni, ale po przeciwnej stronie od naszego miejsca zamieszkania, w prostej linii przez centrum miasta prawie 20 km), no i córka zamierzała zostać tam na noc, w czyimś domu z nieznanym nam towarzystwie (także studenci).
Próbowała postawić nas przed faktem dokonanym, wspominając o tym tego samego dnia przed południem.
Dostała dwie możliwości do wyboru; jedziesz tam i wracasz ostatnim autobusem, ewentualnie zostajesz w domu i nigdy więcej nie stawiaj nas w takiej sytuacji, nie próbuj wymuszać. W przeciwnym razie będzie szlaban na długo i cofnięcie kieszonkowego...i zrobiłabym to.
Oczywiście był płacz i foch, ale wróciła parę min. po 23. Musze też przyznać, że nigdy nie wróciła z żadnej imprezy pod wpływem %, nie pali też papierosów.

Córka Joanny, cóż, pozwala sobie na tyle, na ile jej wolno.
Dziewczyna faktycznie wyzbyła się skrupułów, jeśli kłamie prosto w oczy i jawnie lekceważy zakazy.
Ciekawe, czy kochanek stanie na wysokości zadania. Przecież patrząc na jej zachowanie ma jasny dowód na to, że zadaje się z niedojrzałą małolatą, co też nie świadczy o nim dobrze, a raczej utwierdza a przekonaniu, że rozum zszedł mu poniżej pasa.
Joanno, współczuję ci z powodu lęku o córkę, wszystkich tych rozterek, ale nie możesz się poddać. Czeka cię chyba jeszcze przeprawa z mężem i uświadomienie mu, że zgoda na wszystko nie jest rozwiązaniem waszego problemu.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...