Skocz do zawartości
Forum

Moja 18-letnia córka ma romans z 34-latkiem


Gość joannaa77

Rekomendowane odpowiedzi

Można spróbować razem porozmawaic na spokojnie z córką żeby uświadomić jej w jakiej sytuacji was stawia jako rodziców, oczekując od was bezwarunkowej akceptacji tej sytuacji.
Uczucie uczuciem, ale jednak powinna brać tez pod uwagę co Wy czujecie i nie szantazowac was wyprowadzką tylko starać się zachowywać skromniej i bez ostentacji.

A Swoją droga to on chyba znowu prawem serii wybrał sobie kobietę która nie za bardzo będzie jego wsparciem, raczej to kolejną życiową księżniczką:)

Odnośnik do komentarza

Sinnn, walka Joanny, to trochę jak walka z wiatrakami.
Mało, że jest osamotniona w swoich działaniach, to jeszcze mimo dużego zaangażowania, cierpliwości i tolerancji, bezskuteczna.
Przecież ona rozmawia, tłumaczy, stawia jasne granice, a efekt jest żaden. Z pewnością jest to w dużej mierze wynik rozpieszczenia, ale też zupełnie nowego trudnego wyzwania.
Bez wsparcia męża, sama niewiele zdziała.
Uważam, że ojciec dziewczyny, powinien osobiście i w cztery oczy porozmawiać sobie z tym panem. Nie mogę zrozumieć jego indolencji i beztroskiej zgody na to, co się dzieje.
"Zrobi dla niej wszystko, żeby nie stracić jej miłości"? Przecież to droga donikąd.
Ciekawe, jak zareagowała Joanna, gdy córka w złości szantażowała wyprowadzką z domu. Może, gdyby wtedy usłyszała; proszę bardzo droga wolna, kiedy zaczynasz się pakować? Zrozumiałaby, że to nie żarty, że tego typu szantaż nie ma racji bytu.
Zastanawiam się też jakie ona ma plany na przyszłość, z pewnością studia, ale kto ma ją w tym czasie utrzymywać, skoro chce żyć, jak dorosła?
Czy rodzice uświadomili ją, że w momencie wyprowadzki z domu, będzie musiała radzić sobie sama.
Zwróciłaś też uwagę na istotny problem (poruszyłam go wcześniej, lecz w nieco innym kontekście), mianowicie, że kochanek pakuje się z deszczu pod rynnę. Uwolnił się od jednej żerującej na nim księżniczki (o ile to prawda) i bierze sobie na grzbiet kolejną, tym razem jeszcze bardziej niedojrzałą, niesamodzielną niunię. Dlatego sądzę, że myśli nie tym organem co trzeba.
Warto także rozmawiać z córką na ten temat, jak ona sobie to wszystko wyobraża, a osobno z nim.

Odnośnik do komentarza

Tzn. wiesz Yonka, córka jest zakochana i zrobi wiele żeby z nim być. Ja wiem że Ty piszesz rozsądnie bo mnie też niesamowicie wkurza kiedy rodzice w celu wychowania swoich dzieci nie potrafią lub nie chcą użyć instrumentów które jak najbardziej mają, dokładnie jak to opisałaś na przykładzie sytuacji z imprezą. Ale jeśli jedynaczka dorastała w przekonaniu że wszystko jej się należy to teraz wychowywać ją i oczekiwać szacunku w sytuacji czerwonego alarmu to jak gasić pożar kubkiem wody, raczej nie da się. I w sumie ona nie do końca jest temu winna, no bo niby dlaczego mając do tej pory do dyspozycji wszystkie pożądane przez siebie rzeczy, nie może, kiedy już dorosła, dostać czyjegoś męża skoro akurat się jej spodobał?
Dlatego myślę że tylko jej wybranek możne teraz postąpić tak jak powinna ona- okazać szacunek rodzicom przekazując jej to że i ona powinna.

Jeszcze co do sytuacji kikuni to jednak każda jest inna i nawet drobne niuanse sprawiają wielka różnicę.
Tam do szczerego uczucia syna dołożyła się brzydka manipulacja drugiej strony. No i nawet tu widać ze tak normalnie, bez drugiego dna, to raczej żadni rodzice nie godzili by się tak bezproblemowo na nocowanie chłopaka u swojej córki maturzystki. Mamie chłopca było trudno w takiej sytuacji coś zrobić faktycznie, skoro byli w podobnym wieku a rodzice młodej pełna zgoda, gdzie to oni powinni być z natury rzeczy ostrożniejsi.
No a tu- facet dorosły, prawie w wieku ojca myślę ze powinien chcieć dogadać się z rodzicami dziewczyny, a w tej sytuacji wyręczy ich trochę w wychowaniu jej.

Odnośnik do komentarza

Zle zrozumialyście. Rodzice dziewczyny nie kladli ich do wspólnej pościeli tylko nie przeszkadzało im jak bywał u nich do 12 w nocy jak ja bywalam w domu i chyba do 2 w nocy jak bywałam w pracy. Natomiast raz rzekomo był na wigilijce swojej sportowej i wrócil dziwnym trafem o 4 czy 6 rano.Co czwartą noc bywałam w pracy to i tak ręki sobie nie dam uciąć co było.
Zresztą nieistotne.

Uważam,że zadne życzeniowe podejście w stosunku do partnera nie musi się sprawdzić, bo on jako myślący inna częscią ciala i tak zrobi co w uniesieniach miłosnych oboje wymyślą.

Chodzi mi o to że bywają takie rodzaje amoku ,w których racjonalne stawianie granic i wspaniale pogadanki słabo się sprawdzają ale jednak ileś i tak trzeba próbować dzialać, aby potem nie mieć do siebie pretensji.

Odnośnik do komentarza

No takie "przebywanie" do 24, 2 giej w nocy przed maturą tez słabo racjonalne jest jeśli o zgodę rodzicow dziewczyny chodzi. Ale i tak to nawet oficjalnie na nocleg się jednak ne godzili.

Amok amokiem Tu ewidentnie córka jest po prostu rozpieszczona i dlatego problem jest ciężki,, ale i tak stawianie granic jest w zasięgu rodziców jeśli będą mówić jednym głosem i będą w kontakcie z tym panem

Odnośnik do komentarza

Nigdy nie wychodzi na dobre wchodzenie z butami w uczucia innych,rodzice też potrafią działać na szkodę dziecka ,niby w imię jego dobra,po drodze krzywdząc innych ,jak na przykładzie Kikuni ,dlatego nie przeceniajmy roli rodziców w sprawach miłości dziecka.

Każda rodzina jest inna,każda inaczej wychowuje dzieci i skoro mąż Joanny nie brał pod uwagę zdania żony w sprawie kupna samochodu córce w tym wieku ,czy w innych ważnych sprawach ,to co tu mówić...,to i córka nie bierze pod uwagę za bardzo zdania matki,
więc jak już pisałam ,nie można mierzyć wszystkich swoją miarą.
W małżeństwie Joanny nie da się mówić jednym głosem,
dlatego w takiej sytuacji,ja bym odpowiedziała na pytanie córki np.czy mogę nocować...,pytaj ojca, a sama bym ciosała kołki na głowie ,ale mężowi

Druga sprawa ,nie zgadzam się z propozycjami negocjacji z tym facetem ,odnośnie spotkań z córką,
dlatego,że go nie akceptuje,więc ciężko jej w ogóle z nim coś ustalać,a córka i tak się temu nie podporządkuje,
on jakby miał "jaja",też by nie negocjował z rodzicami ,bo jeśli chce być z nią w związku, to musi brać pod uwagę jej zdanie, a nie zdanie rodziców.
Tak,że nie powinno się nic ustalać bez udziału córki ,za jej plecami ,jak już to wspólnie,bo nic z tego nie wyjdzie ,hipokryzją jest twierdzenie,że jak u niego będzie mieszkała to ok ,ale jak już ma nocować np. w weekend to jest be.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa

,hipokryzją jest twierdzenie,że jak u niego będzie mieszkała to ok ,ale jak już ma nocować np. w weekend to jest be.

Niekoniecznie, zakładając, że w jakimś momencie zamieszka z kochankiem, należałby wziąć pod uwagę, że tym samym usamodzielni się, w końcu jest dorosła, więc niech tak się zachowuje.
Tymczasem mieszka z rodzicami, więc powinna liczyć się z ich zdaniem, jeśli nie wyrażają zgody na nocne wypady.
Jest zasadnicza różnica między odpowiedzialną dorsołością, a zabawą w dorosłość na koszt innych.

Odnośnik do komentarza

Myślę że są tu mylone dwie sprawy - dorosłości metrykalnej z dorosłością faktyczną.
Jeżeli dziewczyna sama by się utrzymywała i była bardziej odpowiedzialna w zachowaniu to można by było traktować ją jak dorosłą a jej uczucie nie jak chwilowy kaprys i amok. Ale szczerze? to moja córka kiedy chciała postawić na swoim, podobnie jak nasza bohaterka zachowywała się w 1-szej klasie gimnazjum:P totalna dziecinada i niedojrzałość.

Ka-wa masz racje ze nie można mierzyć wszystkich swoją miarą no i właśnie dlatego jest zasadnicza różnica miedzy historią Kikuni a Joanny .Moje porady są jak najbardziej "szyte na miarę", tzn dostosowane do tej konkretnej sytuacji. To raczej Ty uogólniasz z tym nie wtrącaniem się zawsze już z założenia.

Myślę ze można by tak zrobić jak piszesz- zwalić to na szanownego Tatusia skoro tak córeczkę zepsuł, ale Joanna ma wg mnie szansę na odzyskanie swojej roli i szacunku w tym układzie i nie zgadzam się absolutnie ze facet nie ma jaj dogadując się z mamą ukochanej - byłby totalnym bucem gdyby tego nie robił, bo na boga ona nie jest w pełni dorosła, a on nie jest wolnym kawalerem do wzięcia!
I wcale nie będzie się jej ciężko z nim porozumieć, na pewno nie ciężej niż z własną córką, chociażby dlatego ze on trochę już przeżył, wiekowo to też mu bliżej do mamy, no i ma jakieś poczucie przyzwoitości żeby liczyć się z jej zdaniem.
I zgadzam się z Yonką że nie pozwalanie na oficjalny nocleg to nie jest hipokryzja. Wiadomo że sznurem jej nie zwiążą ani siłą nie zatrzymają, ale czym innym jest robienie czegoś na własna rękę pomimo nie akceptacji rodziców a czym innym uzyskanie oficjalnego "pozwoleństwa" i zgody.Potem to córeczka mogłaby nawet mieć pretensje- po coście mi pozwalali :P

Lukasso
Tu nie chodzi o to że oni faceta nie akceptują, ale o fakt ze jest on żonaty, ma małe dziecko i właśnie świeżo porzucił swoją rodzinę dla nastoletniej niesamodzielnej jeszcze córki pod wpływem kilkomiesięcznej znajomości.
Naprawdę nie rozumiesz tego co tu jest przykładem dorosłości i dojrzałości?
Pomimo ze ja jakoś podobnie chyba jak Joanna wierzę w szczerość tego pana to jeszcze nie znaczy ze rodzice mają piać z radości i ułatwiać sprawę stojąc w kąciku niczym bezwolne marionetki tego spektaklu .

Odnośnik do komentarza

~lukasso
jasne ale normalnie by puściła córkę do koleżanki na noc a do faceta nie bo go nie akceptuje...no no piękny przykład dorosłości i dojrzałości :)

Jest zasadnicza różnica między pidżama party z koleżanką, a naked tango z żonatym kochankiem.

Odnośnik do komentarza

zmierzam do tego....wy naprawdę macie takie klapki na oczach ? serio myślicie, że jak 18 letnie "DZIECKO!" wam mówi...że idzie na "pidżama party" to serio idzie grzecznie do jednej koleżanki której rodziców znacie i grzecznie siedzą całą noc o popcornie i oglądają filmy dla nastolatków ? w większości przypadków idą na imprezy gdzie jest alkohol i inne rzeczy oraz starsi koledzy :) przerażające jest to w co CHCECIE wierzyć a nie prawda...

Odnośnik do komentarza

A to już jest chyba kwestia tego czy rodzice są przyjaciółmi i autorytetem, kimś komu się ufa i kogo się szanuje,
czy tylko wrogim lub w najlepszym razie przeciwnym obozem, który niczego nie rozumie,
ma dawać kasę na utrzymanie oraz zachcianki, ale nie ingerować i nie wtrącać się dopóki wszystko jest ok,
a w razie kłopocików to wesprzeć pod każdym względem i wypić duszkiem nawarzone przez dorosłe dziecko piwko:P

Wiadomo ze nastolatki nieraz kłamią i kręcą jednak chodzi też o skalę i wagę tego - zauważ subtelną różnicę między imprezą a regularnym seksem z żonatym dzieciatym starszym facetem właśnie zostawiającym dla panienki swoją żonę.
Poza tym jakby nie patrzeć to jednak nie wszystkie nastolatki idą na każdą imprezę w wiadomym celu, to tez zależy od wychowania.

Ty chcesz chyba powiedzieć Lukasso ze bunt i chodzenie swoimi drogami są nieodzowną częścią dorastanie i masz częściowo rację, ale kiedy relacje są dobre to dziecko zawsze zastanowi się co by powiedzieli tato/mama.Bo w naturalny sposób liczy się z ich zdaniem i nie jest to oznaka braku charakteru ale właśnie dojrzałości. Tylko gimnazjum na złość odmraża sobie uszy :)
Gdyby dziewczyna była niezepsuta i dojrzała, to nawet gdyby ( o ile w ogóle) wdała się w taki romans, to zupełnie inaczej rozmawiałaby z rodzicami.

Odnośnik do komentarza

~lukasso
zmierzam do tego....wy naprawdę macie takie klapki na oczach ? serio myślicie, że jak 18 letnie "DZIECKO!" wam mówi...że idzie na "pidżama party" to serio idzie grzecznie do jednej koleżanki której rodziców znacie i grzecznie siedzą całą noc o popcornie i oglądają filmy dla nastolatków ? w większości przypadków idą na imprezy gdzie jest alkohol i inne rzeczy oraz starsi koledzy :) przerażające jest to w co CHCECIE wierzyć a nie prawda...

Młody wiek i tzw. okres buntu, to nie zawsze łamanie podstawowych zasad, kłamstwa i balansowanie nad przepaścią. Nie każdy młody człowiek ma na celu walkę z rodzicami, są tacy , jak pisze Sinnn, którzy potrafią i chcą w praktyce wcielić w życie dobre wychowanie wyniesione z domu.
Co do pidżama party, gdy moja córka idzie na noc do koleżanki, zawsze dzwonię do tamtych rodziców i pytam, czy wyrażają zgodę na to, żeby moja córka nocowała w ich domu? ...i tyle
Uważam, że tak wypada, przy okazji uniemożliwiam córce jakieś kombinowanie, po za tym ona raczej nie kombinuje, ale zdają sobie sprawę, że gdyby chciała, to pewnie znalazłaby sposób.
Ona nie musi wyrywać się w tajemnicy na imprezy, bo ma na to zgodę (nie imprezuje często), dostaje kasę na nocną taksówkę, żeby wróciła bezpiecznie do domu, a nawet na piwko (smakowe :)). Nigdy nie wróciła pod wpływem % czy czegoś innego.
Sprawy bezpiecznego zachowania w klubach zostały omówione, co nie znaczy, że się nie niepokoję.
Zresztą jak już wychodzi, to w większej grupie znajomych.
Oczywiście nie mam pewności czy w jakimś momencie nie przyjdzie jej coś głupiego do głowy, ale tymczasem nie zanosi się.
Wyżej opisana panna, najwyraźniej jest przekonana, że wolno jej wszystko, musi mieć to, co chce, wedle życzenia, a rodzice są po to, żeby te życzenia spełniać.
Jak słusznie zauważyła Sinnn, trudno teraz Joannie wyprostować błędy, które jako rodzice popełnili, tym bardziej, że nie grają w tej kwestii z mężem jednych skrzypiec.

Odnośnik do komentarza

Jasne drogie Panie zgadzam się z wami :) jednak mamy tu pewne ale...córka zawsze była grzeczna i się słuchała, teraz natomiast pierwszy raz się stawia ponieważ się zakochała a matka chce jej to uniemożliwić, nie dziwie jej się...uważam, że kwestia wyboru partnera to nie jest sprawa rodziców :) a córka nie jest już nastolatką w gimnazjum, ma 18 lat ! owszem owszem wam też się nie podoba partner, że ma żonę i dziecko...ale przecież powiedział, że będzie się rozwodził i się wyprowadził i tak zrobił ? więc dlaczego go szykanować za to ? Nie możemy mu tego wypominać w kółko i traktować jako argument skoro się rozwodzi...to co jak się rozwiedzie dalej będziemy mówić, że on rozwodnik i jest be ?:)

co do tych "pidżama party" znam takich rodziców na o wiele większym "loozie" do których dzwonią rodzice koleżanki ich dzieci podczas rzekomego nocowania u nich i potwierdzają, że dzieci się grzecznie w pokoju bawią a tak naprawdę dobrze wiedzą, że poszli w miasto :) ale to może ja z takimi zwyrodnialcami się zadaję ^^

i jeszcze jedna sprawa...kwestia cyferki przy nicku autorki "77" czyżby to rok produkcji ? jeśli tak to w skali hipokryzji wyznacza tutaj nowe poziomy bo nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę ale jeśli to prawda to matka miała około 20 lat kiedy rodziła kochaną córeczkę...ledwie o 2 więcej niż teraz ma córka...i robi teraz takie sceny...serio ?

Odnośnik do komentarza

Masz częściowo rację, ale ja jak się pewnie domyślasz, również mam pewne ale :)

Córka zawsze była grzeczna i słuchała ponieważ w zasadzie nie miała powodu żeby nie słuchać- po prostu zwyczajnie niczego jej nie odmawiano a proces wychowawczy ograniczał się do spełniania zachcianek nawet tych kosztownych.
Tak epatujemy tu tym "zakochaniem", ale biorąc pod uwagę jej profil psychologiczny nie można wykluczyć że może to być po prostu kolejny kaprys. A nawet jeśli nie, to jej zupełny brak poczucia odpowiedzialności też nie jest ok. Ona wymaga, ba,wręcz żąda od rodziców żeby to bez zastrzeżeń zaakceptowali a jeśli nie to szantaże i foch.
Poza tym wydaje mi się ze tu tez nie bez znaczenia może być dla niej status życiowy i materialny wybranka- kolega w jej przedziale wiekowym pewnie nie dawałby jej drogich prezentów, nie fundował drogich wyjazdów, byłby skromny i zwyczajny.

Ja wiem ze ten pan powiedział że się rozwiedzie oraz się wyprowadził, jednak znając realia to naprawdę myślisz że żona zgodzi się na ten n rozwód tak od razu i bez zastrzeżeń? A polski sąd rodzinny da im ten rozwód w tej sytuacji? to mogą być lata gdzie on niestety ale wciąż będzie miał status osoby żonatej. I dlaczego tak nadużywasz argumentów- czy ktoś gdzieś tu ostatnio mówił o jakichś szykanach? naprawdę uważasz za szykany ustalenie z nim granic w jakich może to wszystko funkcjonować?za dużo oczekujesz bezproblemowej wolności, gwarantuje Ci ze niejeden ojciec to by ręcznie porozmawiał sobie z takim panem a tu proszę, Wersal, liczenie się z nimi - ale to oczywiście mało bo ona jest dorosła. G*wno tam a nie dorosła, już tłumaczyłam ze spełnia tylko jeden warunek dorosłości, reszta leży.

Masz oczywiscie rację ze jeśli młoda /młody chce to i tak skłamie, tylko ja tu mówiłam o prawdziwym porozumieniu między rodzicami a dzieckiem, nie tylko tym opartym na nakazach i nakazach lub odwrotnie- na unikaniu konfliktów z dzieckiem za wszelką, nieraz absurdalną cenę.

No i argument o wieku mamy kiedy zaszła w ciążę- zapominasz ze nie sam wek jest tu największym "ale".

Odnośnik do komentarza

"Poza tym wydaje mi się ze tu tez nie bez znaczenia może być dla niej status życiowy i materialny wybranka- kolega w jej przedziale wiekowym pewnie nie dawałby jej drogich prezentów, nie fundował drogich wyjazdów, byłby skromny i zwyczajny."

Jeśli dziewczyna dóbr materialnych miała w domu dostatek to nie pędziła za nimi w związek. Zanim by sama nie ruszyła do pracy i z bólem nie zauważyła, że pierwsze gole pensje ledwie starczą na utrzymanie, to osoba młoda, która oplywa w dobra materialne w domu rodzinnym nie musi za nimi gonić i nie są one żadnym wyznacznikiem jej związku.

Zaczynam myśleć, że to już nie jest zwyczajna dziewczyna, ktorą trafił silny amok do żonatego faceta i ktora w tej huśtawce uczuciowej musi ustawić sobie sprawy szkolne, sprawy z rodzicami i niewątpliwie tylko myśli jak tu być z ukochanym tylko to dziewczę to jakiś POTWÓR, który trapi najbardziej nasze skądinąd mile Sinn i Yonkę. Hi, hi.

Odnośnik do komentarza

Pomijając już wszystko inne to kompletnie podziwiam tego 34 latka...ja w takiej sytuacji tym bardziej na początku związku po kilku takich roszczeniowych rozmowach z matką mojej wybranki powiedział bym jej serdecznie co myślę o jej pretensjach do dorosłego faceta którego nawet nie zna kiedy ona sama miała dziecko w wieku 20 lat :)

Odnośnik do komentarza

kikunia55

Zaczynam myśleć, że to już nie jest zwyczajna dziewczyna, ktorą trafił silny amok do żonatego faceta i ktora w tej huśtawce uczuciowej musi ustawić sobie sprawy szkolne, sprawy z rodzicami i niewątpliwie tylko myśli jak tu być z ukochanym tylko to dziewczę to jakiś POTWÓR, który trapi najbardziej nasze skądinąd mile Sinn i Yonkę. Hi, hi.

Gdy brakuje argumentów, następuje atak.
Nie podejrzewałabym cię kikunia55 o tak "niskie" zagrywki, ale skoro musisz...
Sinnn i ja, zwracamy uwagę na realia, zdrowy rozsądek i moralny aspekt tej historii. Zwolennicy big love, a w związku z tym przymykania oczu i zgody na wszystko w imię niezdrowej miłości rodzicielskiej, mają prawo do swoich argumentów z którymi ja nie muszę się zgadzać.
Zresztą wielokrotnie podkreślałam, że nikt nie zna przyszłości i na dwoje babka wróżyła. Kochankowie mogą żyć długo i szczęśliwie, lub to wszystko się rozpadnie z różnych względów, a postawa rodziców nie będzie miała z tym wiele wspólnego.
~lukasso, nad interpretujesz, nikt tutaj nie mówi o szykanach, ale o egzekwowaniu pewnych zasad panujących w normalnej rodzinie wobec niedojrzałego dziecka.
Zwróć uwagę, że rodzice głównej bohaterki, nie postawili jej całkowitego szlabanu na związek z owym panem. Owszem nie są zadowoleni, ale nie uwiązali córki w domu, nie nakazali kategorycznego zerwania pod groźbą wyrzucenia z domu, wyrzeczenia się "niegodnej córki" itd.
Godzą się z bólem serca na ten pożal się boże związek, jednak nie szykanują nikogo, zwłaszcza kochanka.
Nie wiem, czy czytałeś dokładnie wszystkie wypowiedzi?
Ten pan zjawił się u nich w domu, powiedział, co powiedział, rodzice przedstawili swoje wątpliwości, nie było awantury, wszyscy przyjęli do wiadomości swoje zdanie i na tym się skończyło.
A to, że uważamy, że ten facet powinien liczyć się ze zdaniem rodziców swojej ukochanej, tak jak ona sama, jest oczywiste, ze względu na jej młody wiek, niedojrzałość, która bije po oczach i niestety całkowitą zależność bytową od rodziców.
Co do rzekomej hipokryzji matki, mam wątpliwości. Gdyby przeszłość Joanny była analogiczna, gdyby ona także była przyczyną rozbicia czyjegoś małżeństwa, myślę, że nie byłoby tematu i tylu rozterek. Joanna nie ukrywa, że jej mąż jest sporo od niej starszy i nawet jeśli urodziła córkę w wieku 21 lat, to jednak zwraca uwagę na okoliczności. Jakby nie było, była nieco starsza i prawdopodobnie bardziej dojrzała od córki, którą zna i dostrzega różnice, stąd jej obawy.
Sinnn, jak także nie sądzę, że wątek materialny w tym przypadku odgrywa jakąś rolę, ale faktycznie starszy kochanek ze swoim doświadczeniem, może być przez nią postrzegany, jako bez porównania atrakcyjniejszy partner w stosunku do rówieśników. Z pewnością, nie bez znaczenia jest fakt, że z racji wieku i dorobku, ma o niebo większe możliwości na np. organizowanie spotkań, sponsorowanie przyjemności, prezentów itd. ...a to imponuje
Jednak nie sądzę, że młoda w tym momencie kombinuje, że w przyszłości może się przy nim nieźle ustawić.

Odnośnik do komentarza
Gość Joannaa77

Tak, urodziłam córkę kiedy miałam 21 lat. Wiem jak to jest. Nie było mi łatwo pogodzić naukę z macierzyństwem, a później pracę. Dałam radę dzięki pomocy rodziców, teściów, ale mimo wszystko było ciężko. Z mężem wzięliśmy dość szybki ślub. Jednak niczego nie żałuję. A tutaj boję się o nią zwyczajnie. Nie zabraniam jej nawet tego związku, ale nie chcę, żeby na starcie miała pod górkę. Dlatego chcę, żeby chociaż trochę liczyła się z moim zdaniem. Nie wiem gdzie mogłam popełnić błąd w jej wychowaniu. Zawsze była oczkiem w głowie. Jednak nie zgodzę się, że moja córka to potwór. Ma taki charakter, że jak sobie coś wbije do głowy to trudno jej to wybić. Pamiętam jak ze 3 lata temu zakochała się w jakimś chłopaku, ale on nie chciał, a ona walczyła i cierpiała wtedy. Od tamtego czasu zamknęła się na płeć przeciwną do czasu kursu nauki jazdy. Nie tak sobie wyobrażałam jej przyszłość. Nie zgodzę się tez z tym, że patrzy na ten związek od strony materialnej. Nie jest taka. Fakt, że od nas miała zawsze wszystko. Może jest trochę za bardzo rozpieszczona, bo zawsze miała co chciała. Chcę tylko, żeby liczyła się z moim zdaniem. Jest zakochana, ale to chyba nie tłumaczy wszystkiego. Gdybym widziała od niej chociaz cień tego, że rozumie mnie i szanuje to może i nawet zgadzałabym się na więcej. Ten facet wydaje się być naprawdę w porządku, idzie się z nim dogadać. Ona tez nigdy nie kłamała, jak mówiła, że idzie na noc do koleżanki to faktycznie tam była. Jak na imprezę szła też wiedziałam, że coś tak popije. Tutaj nigdy nie nadszarpnęła mojego zaufania. Jednak chyba jestem jak każda matka. Chcę ją uchronić od ewentualnych błędów.

Odnośnik do komentarza

~Joannaa77
Jednak nie zgodzę się, że moja córka to potwór. .

Joanno, właściwie nie powinnam występować w roli adwokata kikuni, ale ona używając tego określenia, usiłowała imputować mi oraz Sinnn rzekomo takie postrzeganie twojej córki. To nie był epitet, tylko sarkazm, a wobec nas czysta złośliwość, wynikająca być może z braku tolerancji na inne argumenty, niż własne.
~Joannaa77
Chcę tylko, żeby liczyła się z moim zdaniem. Jest zakochana, ale to chyba nie tłumaczy wszystkiego. Gdybym widziała od niej chociaz cień tego, że rozumie mnie i szanuje to może i nawet zgadzałabym się na więcej.

Doskonale cię rozumiem, jak każdy normalny rodzic troszczysz się i martwisz o przyszłość córki. Jednak ze względu na okoliczności masz prawo wymagać liczenia się z waszym zdaniem i przestrzegania elementarnych zasad.
Piszesz, że zgodziłabyś się nawet na coś więcej.
...i tu mam wątpliwości.
Jeżeli jest to prawdziwa, dojrzała miłość (co jest raczej niemożliwe, ze względu na wiek i brak doświadczenia córki), to przetrwa wszystko. Ja uważam, że jest to raczej zauroczenie, szalejące motyli w brzuchu, kiełbie we łbie i różowe okulary, podsycane pierwszym doświadczeniem seksualnym córki, a z jego strony atrakcyjnością fizyczną i młodym wiekiem kochanki.
Szara rzeczywistość, wspólna codzienność szybko zweryfikuje tę miłość, co nie oznacza, że im się nie uda.
Uważam, że ze względu na moralny aspekt tego romansu, powinni poczekać i nie obnosić się ze swoim związkiem chociażby do czasu pierwszej sprawy rozwodowej tego pana.
Jeżeli on faktycznie złożył już wniosek o rozwód, to do czasu jej matury powinien doczekać pierwszej rozprawy.
Jeżeli do tego stanie na wysokości zadania, przyzna się do zdrady, weźmie winę na siebie, a żonie zaoferuje godne warunki rozwodu, to może skończyć się na pierwszej rozprawie. Opór żony i brak zgody na rozwód, w tym wypadku jest bez sensu, no cóż, nikogo nie można zmusić do miłości. Chyba, że ona weźmie sobie za punkt honoru zatruwanie mu życia, ale to już są sprawy między nimi.
Dlatego uważam, że tym czasem, wasz sprzeciw na oficjalne spotkania zwłaszcza te nocne, czy wspólne ich wyjazdy, jest całkowicie uzasadniony.

Odnośnik do komentarza

"Gdybym widziała od niej chociaz cień tego, że rozumie mnie i szanuje to może i nawet zgadzałabym się na więcej.
"
Dokładnie o to mi chodzi Joanno i myślę że dobrze Ciebie rozumiem.
Gdzie błąd - no chyba w miejscu w którym oddałaś stery wychowania w ręce męża, który tylko rozpieszczał,a Ty byłaś od prania sprzątania i gotowania ale nie od liczenia się z Tobą i Twoim zdaniem. Dlatego właśnie myślę że paradoksalnie w uzyskaniu szacunku od córki zamiast męża wesprzeć może Ciebie ten pan, bo Córka licząc się z nim będzie liczyć się z Tobą. Trochę to smutne, ja wiem, ale lepsze już niż całkowita olewka z jej strony.

Ja bym się Yonka nie obrażała na kikunię za jej słowa, no bo powiedziała to trochę żartem, (uznając ze jestesmy mimo wszystko miłe)
no a faktycznie jakby nie patrzeć to obie dość ostro tu jedziemy:-)
Ale nie Joanno, nikt nie ma twojej córki za potwora. Ponieważ to ja chyba bardziej niż Yonka się na jej temat gorzko wypowiadam, bo Yonka to raczej na temat pana, spróbuje się wytłumaczyć.
Tak rzeczywiście jest że nieraz można więcej dowiedzieć się z czyichś rad o nim samym niż gdyby wprost pisał o sobie.
I wychodzę trochę na nie rozumiejąca młodych jędzę :) Ale to nie tak i jestem wdzięczna Yonce ze też trzyma ten kurs chociaz sama tez mówi żeby nie przeginać.

Po prostu zawsze mnie wkurza kiedy rodzice mający do dyspozycji kij i marchewkę, z egoizmu i dla wygody używają tylko tej ostatniej. Wtedy dzieci rodziców którzy włożyli naprawdę duży wieloletni wysiłek żeby wychować je na nie egoistów i nie egocentryków, pomimo że same są w prządku to są w takim świecie przegrane. Ciągle jojczymy jaki ten świat jest zły, a jednocześnie sami go psujemy zaczynając od psucia własnych pociech.
Te wszystkie wypowiedzi młodych w tym temacie to świadectwo kompletnego niezrozumienia istoty sprawy.

A co do materialnego aspektu zakochania córki- to może niedokładnie się wyraziłam- nie chodzi mi o to ze trywialnie i wyrachowanie leci na kasę, tylko że właśnie tak jak napisała Yonka- łatwiej zaimponować dziewczynie kiedy ma się możliwości.

Nieraz jest też tak ze mama mówi drugiej mamie- nie da się z tym nic zrobić- bo sama nie potrafiła lub nie mogła... Ale naprawdę każda sytuacja jest inna, a poza tym gdyby to mnie się nie udało- to nie mówiłabym ze nikomu już się nie uda i tak musi być- tylko że no właśnie - mnie się nie udało, ale to nie znaczy ze nie należy próbować- tak jak mniej więcej mówi tu kikunia.
Powodzenia Joanno.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...