Skocz do zawartości
Forum

Pomarszczona żołądź i zaczerwienienia pod napletkiem


Gość marcin_24

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 2.12.2022 o 18:22, Omega napisał:

czyli ?

 

Tego oto problemu 

Witam, czy ta zmiana może być Rakiem? Od kilku laty tak mam, w dodatku niezbyt świeży zapach oraz bolące gdy się dotyka i od czasu do czasu wypływa płyn, w zdecydowanej większości po wtrysku lub przed, co 1.5 godziny sikam i też po minimalnie wysikuje, Urolog z poważnej kliniki powiedział że nie powinno być to nic złego, co jakiś czas podmywam rumiankiem clotrimzalonum kilka razy w roku przez tydzień i niestety ale nie ma zmiany na lepsze, były też włączane antybiotyki ale jest to co jest, układ moczowy normalny zero bakterii w moczu. Dziękuję za odpowiedź bo się boję czy mi nie nienprzeszlo to na płuca bo ciężko się mi oddycha od kilku lat astma stwierdzona i też kości bolą ale to może być związek z wrzodziejące zapaleniem jelita. Pozdrawiam 

IMG_20221123_145746.thumb.jpg.08bce8b36ef4aa2ff290cccd699000c6.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim. Śledzę ten wątek od dawna i sam jestem już zmieszany tym wszystkim. W sierpniu bieżącego roku miałem mocne zapalenie krtani, oskrzeli itd i dostałem antybiotyk - Augmentin. Po tym antybiotyku pierwszy raz w życiu dostałem grzybicy (30 lat na karku i nigdy nie miałem) na pachwinie. Dostałem na to maść mocno "wyżerającą" i jak to facet posmarowałem warstwą półcentymetrową na noc ? Rano się obudziłem i miałem wypaloną skóre na pachwinach ale również na prąciu - bardzo czerwone zmiany. Bolące w dotyku i bolące przy oddawaniu moczu. 

Dla pewności - stała partnerka od nastu lat, totalnie zdrowa - nic jej nie jest. 

Od sierpnia po prostu walcze z tym i już nie mam siły totalnie - wszystkie możliwe badania krwi i moczu robiłem i to wielokrotnie. Wszędzie czysto. Oczywiście dostałem masę leków doustnych, miejscowych - gotowych maści czy robionych, różne stężenia, jedyne co mi zaczęło pomagać to Protopic. Dermatolog powiedział, że to wygląda na nabyte AZS (atopowe zapalenie skóry) w wyniku "poparzenia" tamtymi lekami. 

Wygląd prącia - po prostu jest czerwony, raz potrafi być czerwony w 10%, czasami 90%, plamiasty. Nigdy nic nie odstawiało, nie ma zapachu, nic się nie wydziela. Często ta zmiana jest w takim specyficznym kształcie "kotwicy". Zauważyłem wtedy, że ujście cewki moczowej się troche powiększyło.

Ból - nie boli mnie sam członek, jako skóra. Czasami czuję dyskomfort przy oddawaniu porannego moczu, lekkie pieczenie i to tyle. 

Już zaraz bedzie pół roku jak z tym walczę ale już mam psychozę. Boję się współżyć, chodzę i patrze na to co chwile, robię zdjęcia, żeby mieć dowód. Mam wielką teczkę od lekarza, z którą łażę. Powtarzam te same badania w kółko...

Ktoś coś? Zwłaszcza może przy okazji Augmentinu, potem grzybicy i lekami po grzybicy. Albo słyszał ktoś o nabytym AZS?  

Odnośnik do komentarza

Witam. Od dłuższego czasu borykam się z problemami zdrowotnymi, które zaczęły się same z siebie, niska odporność, częste infekcje, które trwały długo, musiały być leczone, potem dochodziły dodatkowe problemy zdrowotne, aż do problemów urologicznych. Mój żołądź jest w zmarszczkach, łuszczy sie, kiedy jest erekcja wyglada prawidłowo. Zrobionych kilka pakietów badań na choroby przenoszone drogą płciową, wszystkie ujemne. Czy ktoś już to wyleczył w jakiś sposób? Może znacie dobrego specjalistę?

Odnośnik do komentarza

Przeczytałem niemal cały ten wątek, a ciągnie się on od dekady. Poraża jak szablonowo lekarze traktują pacjentów. Większości facetów ciężko zebrać się do lekarza, a ze swoim sprzętem to już w ogóle. Trafiłem tutaj, bo zmagałem się z podobnym problemem. Uważam, że błąd jest popełniany na samym początku leczenia. Idziemy do lekarza, mówimy, że piecze, że zaczerwienione, że pomarszczone itd, a lekarz wali w nas antybiotyk o szerokim spektrum typu CIPRONEX i widzimy się na kontroli. Cipronex wybił u mnie florę bakteryjną, wywołał w CH*j skutków ubocznych, ale problemu nie załatwił. Idę więc prywatnie i robię wymaz bakteryjny z cewki. Wyszła bakteria E. Coli ESBL+, odporna miedzy innymi na cipronex. Z bakteriogramu wyszło, że jest wrażliwa na kilka antybiotyków, ale wszystkie trzeba podawać dożylnie. Wracam do lekarza rodzinnego, a ta rozkłada ręce, bo w przychodni nie podadzą kroplówki z antybiotykiem. Proszę więc o skierowanie do szpitala, ale dostaję tylko do urologa, a terminy to 5-6 miesięcy czekania. Idę więc prywatnie, dostaję od urologa skierowanie do szpitala. W tamtym momencie chodziłem z tymi dolegliwościami już 6 tygodni, pojawiła się gorączka, nocne poty, osłabienie. Po 12 godzinach na izbie przyjęć trafiam na łóżko szpitalne. Robią mi badania. Wszystkie wyniki super, zero bakterii w pęcherzu. Dostaję 7 dni AMIKACYNĘ w kroplówce i osłonowo tylko probiotyk. Pierwsze dwie doby po iniekcji cewka piecze jakby ktoś rozgrzany pręt tam pchał. Dolegliwości ustępują. Wychodzę ze szpitala, tętno spoczynkowe prawie 100, ciśnienie 160/100, gdzie uprawiam dużo sportu i tętno spoczynkowe mam nie więcej jak 70, ciśnienie 130/75. Po dwóch dniach dolegliwości wracają, plus jestem wykończony po antybiotyku. Ładuję w siebie probiotyk, elektrolity, witaminy. W miedzyczasie konsultuję się z tym urologiem i sugeruje mi, że mogła przy tych antybiotykach rozwinąć się grzybica. Ja na to, że wymazu mykologicznego nikt mi nie sugerował i że od początku mogłem mieć "krzyżowe zakażenie". Tym CIPRONEXEM I AMIKACYNĄ wytępiłem bakterie i stworzyłem idealne warunki dla Candidy. Już nawet nie robiłem wymazu, bo miałem grzybicę 20 lat temu i objawy pasowały. Walnąłem FLUKONAZOL 150 mg x2 w odstępie trzech dni. To kurestwo też nieźle rozpierdala organizm. Do tego dieta bezcukrowa i zero alkoholu + probiotyki, jogurty, kefiry itd... Te wszystkie maści typu Clotrimazol, hydrokortyzol, primafucort są do niczego. Tylko dodatkowo podrażniają cewkę moczową i latasz częściej do ubikacji. Pomarszczona skóra na wacku przy grzybicy musi się złuszczyć. Żadne nawilżanie jej nie zregeneruje. Mi pomógł krem, który trzymamy dla synka na odparzenia - SUDOCREM. Teraz już nie piecze, cewka się zagoiła, skóra kończy schodzić. Za tydzień wezmę kilka tabletek ENTEROLU, żeby kurwisko dobić i mam nadzieję, że ta nierówna walka się skończy. Jakby liczyć na leczenie w NFZ to pewnie chodziłbym z tym z rok, bo samego urologa czekał bym do maja. To forum bardzo mi pomogło. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy tu się udzielali lub udzielają są lub będą zdrowi. Wyszedł długi post. Pozdro😉

Edytowane przez Don John
Odnośnik do komentarza
W dniu 15.02.2022 o 17:43, Gość Blabla napisał(a):

Panowie a czy odczuwacie też coś w rodzaju tępego bólu w cewce moczowej? 

Tak jest tępy ból ,czasem kuje i swędzi ,doszedł ktoś już jak się tego pozbyć ? Ja u siebie zauzylem pecherzyki malutkie dodam fotkę 

473BB089-6FB6-41BB-A76E-0DDB02592FC1.jpeg

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich! Cóż za długi wątek i do tego ciągnie się już od kilkunastu lat... Jestem tutaj nowy. Założyłem konto specjalnie przez wzgląd na to, że sam od dwóch miesięcy borykam się z podobnymi problemami urologiczno-dermatologicznymi i czuję się już tym wszystkim co mnie spotkało i nadal spotyka bardzo zdesperowany/zdołowany/zrezygnowany, choć czytając przewijające się tutaj przypadki widzę, że nie jestem sam i to podnosi mnie na duchu. A więc od początku... Muszę zacząć od Adama i Ewy 😉

 

Wszystko zaczęło się dwa miesiące temu na początku kwietnia. Zaraziłem się Covid-19 przebywając przez kilka dni w hotelu. Normalna rzecz, nie zaniepokoiło mnie to - tym bardziej, że jednego koronawirusa już w swoim życiu przeszedłem w grudniu 2021. Przebieg i objawy typowe - ból gardła, kości, stawów, kaszel i gorączka. Natomiast drugiego dnia infekcji zauważyłem rano dziwną białą wydzielinę na majtkach, tak jakby coś z cewki moczowej szło... Zbagatelizowałem to, natomiast później było już tylko gorzej - śmierdzące rybą zaschnięte plamy, które powodowały, że co chwila musiałem zmieniać majtki... Później podczas którejś mikcji zaniepokoił mnie nieprzejrzysty mocz - taki jakby mętny i zaczął mieć nieprzyjemny kwaśno-słodki zapach. Od razu panika i następnego dnia rano oddałem mocz do analizy z posiewem. Wyszła Klebsiella Pneumoniae 10'5. Od razu dostałem Proxacin, którego efekt poczułem już po pierwszej tabletce. Niby wszystko od tej pory było już lepiej (przynajmniej tak się wydawało), gdyż objawy dyzuryczne ustawały i mocz był czyściutki, ale nic bardziej mylnego... Po kilku dniach od skończenia terapii pieczenie i szczypanie cewki moczowej po sikaniu powróciło. Później już wróciło do punktu wyjścia - śmierdzący i mętny mocz + nieustannie wychodząca wydzielina z cewki (tym razem nie biało-żółta, lecz zielona). I znów analiza moczu z posiewem... Tym razem wyszedł Enterococcus Faecalis 10'3. Przez jakiś czas pobrałem na to Augmentin, który średnio pomagał... Jakiś efekt był widoczny gdzieś tak dopiero po tygodniu. W międzyczasie udałem się do urologa, ponieważ zaniepokoił mnie powikłany ZUM, który nie powinien wystąpić bez powodu. Do tego jeszcze pełna morfologia, bo dawno się nie badałem i podejrzewałem początek cukrzycy, która lubi się manifestować problemami w stylu bakteriomocz po infekcji wirusowej. Urolog wykrył u mnie zaleganie moczu w pęcherzu (tak zwany pęcherz neurogenny, o którego istnieniu nie byłem w ogóle świadom) i przepisał mi taką maść ze sterydem o nazwie "Triderm" do smarowania na żołądzi i napletku, bo jego zdaniem problem dotyczył też żołędzi, która była "chropowata", a przy okazji od lat borykałem się z niepełną stulejką, która też mogła odcisnąć swoje piętno przez te wszystkie lata i spowodować namnożenie bakterii, które uderzyły gdy organizm był osłabiony. Natomiast w morfologii wyszedł standardowy stan zapalny - CRP 16,7, no i lekko podwyższony cukier - 109. Przez dwa tygodnie smarowałem "Tridermem", ale niestety miałem wrażenie, że przynosi to skutek wręcz odwrotny, gdyż skóra napletka wydawała się być jeszcze bardziej napięta i żołądź nieprzyjemny w dotyku. W końcu zauważyłem odchodzenie/złuszczanie naskórka. To był pierwszy sygnał alarmowy, że coś się dzieje. Później nastąpił obrzęk napletka (był tak mocny, że nawet nie mogłem tego przemyć wodą bez wycia z bólu) i na spodzie żołędzi wyskoczyło kilka czerwonych plamek. Jakby przebarwień skóry. No i później już klasycznie - ropna, gęsta biało-żółta wydzielina gromadząca się wokół żołędzi. Postanowiłem zrobić wymaz, wynik - Gronkowiec Koagulazoujemny 10'3, cokolwiek by to oznaczało... Nie napisano jaki konkretnie rodzaj gronkowca tylko, że koagulazoujemny... Prawdopodobnie chodziło o Epidermisa, gdyż on zasiedla okolice narządów płciowych zarówno u kobiet i mężczyzn. Zresztą zrobiłem też równolegle kolejną analizę moczu i wyszła ta sama bakteria... Na tym etapie nie wiedziałem już co robić... Na moje oko objawy i przebieg typowy dla grzybicy, a i tu i tu wychodzi jakiś randomowy gronkowiec, który często nie powoduje żadnych stanów zapalnych. No i po raz kolejny bieganie po "specjalistach", tym razem udałem się do dwóch - najpierw urolog, potem dermatolog. Urolog powiedział, że to nic takiego, bo prócz zwłóknieniem skóry napletka nic takiego strasznego tam nie widzi i zapisał inną maść - "Bedicort". Jedyny plus z tej wizyty to fakt, że przy okazji zetknął też na sprawę zalegania moczu i ocenił, że po wdrożeniu kuracji "Ubretidem" sporo się przez te trzy tygodnie poprawiło, bo z 216 ml spadło do 50 ml i pęcherz ładnie się obkurcza. Natomiast jak mu zacząłem mówić o pieczeniu, szczypaniu i nadal utrzymującym się dyskomforcie podczas oddawania moczu i dotyku napletka/żołędzi, to zwyczajnie mnie wyśmiał i całkowicie sprawę zbagatelizował... Z kolei dermatolog był zupełnie innego zdania... Jak tylko to zobaczył, to stwierdził, że u mnie w tych rejonach odbywa się jeden wielki stan zapalny i nawet postraszył koniecznością zastosowania zastrzyków, skoro antybiotyki nie załatwiły sprawy do końca, a maści też nie pomogły, tylko jeszcze bardziej zaogniły... W sumie rzeczywiście - cewka moczowa wciąż jest zaczerwieniona i bolesna w dotyku. Stąd pewnie bierze się ten piekący dyskomfort po wysikaniu dużej partii moczu szybkim i szerokim strumieniem. Być może to jakaś forma odczynu poinfekcyjnego? W końcu miałem w moczu aż dwie różne bakterie, które już w dwóch późniejszych posiewach moczu mi nie wychodziły, ale cewkę i pęcherz pozostawiły podrażnione. No ale nie będę kluczył w dygresje... Wizyta u urologa skończyła się na tym, że ostatecznie dostałem tabletki "Summamed" na trzy dni i lek przeciwgrzybiczy "Flumycon" na dwa tygodnie. Oprócz tego robiona maść z gentamycyną i wazeliną białą + kwas borowy do przemywania tych okolic po wzięciu prysznica. Problem polega na tym, że gentamycyna była jednym ze składników maści "Triderm", którą smarowałem przez dwa tygodnie i jakoś za pierwszym razem mnie nie uchroniła przed wystąpieniem krzyżowego stanu zapalnego po antybiotykoterapii, więc jakim cudem teraz ma pomóc? Jakoś pan doktor nie chciał tego faktu zauważyć i i tak swoje... Że gentamycyna to substancja na wszystkie rodzaje bakterii - nawet gdyby to rzeczywiście był któryś z tych gronkowców koagulazoujemnych w połączeniu z drożdżycą. Oczywiście efekt taki jak sam przewidywałem - minął kolejny tydzień, a ja nadal nie wyleczony. Wciąż mam zaczerwieniony napletek i ujście cewki moczowej, dziwne plamki/przebarwienia na żołędzi i coś mnie poszczypuje cewka/pęcherz po wysikaniu. Dziwna sprawa... Często w swoim prawie już 25letnim życiu chorowałem, gdyż od dziecka należałem do ludzi chorowitych, aczkolwiek jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się chorować dwa miesiące pod rząd, gdzie wyskakują mi coraz to kolejne objawy infekcji i te poprzednie nie zostają w pełni zaleczone, a lekarze dosłownie kręcą głowami i rozkładają ręce, bo nie wiedzą jak mają mi pomóc. Na koniec dodam jeszcze, że powtórzyłem badania krwi i tym razem zrobiłem pełną opcję włącznie z tarczycą, lipidogramem i hemoglobiną glikowaną. Nic a nic nie wyszło. Także... Ani nie mam niczego z tarczycą, ani z krwinkami, ani też nie rozwija się u mnie po cichutku cukrzyca, a przypuszczam, że gdyby rzeczywiście się przez te ostatnie miesiące coś działo, to glikowana już by była za wysoko, albo chociaż w górnej granicy. CRP też już w normie - 0,6. Więc z morfologii wynika koniec infekcji pomimo, że wciąż mam objawy dyzuryczne i zaczerwieniania. I tak już naprawdę na sam koniec - nigdy nie miałem żadnych kontaktów seksualnych, więc możliwość zarażenia się jakimś wenerycznym syfem odpada na 100%. Bardzo dziwna sprawa... Takie wszystko naraz i nic konkretnego. 🤔😐 A może to po prostu jakaś paskudna odmiana Covida mi się trafiła, bo to w zasadzie się wszystko od tej infekcji zaczęło... 🤔

Edytowane przez LilliuŠ RomanoV
Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, LilliuŠ RomanoV napisał(a):

Witam wszystkich! Cóż za długi wątek i do tego ciągnie się już od kilkunastu lat... Jestem tutaj nowy. Założyłem konto specjalnie przez wzgląd na to, że sam od dwóch miesięcy borykam się z podobnymi problemami urologiczno-dermatologicznymi i czuję się już tym wszystkim co mnie spotkało i nadal spotyka bardzo zdesperowany/zdołowany/zrezygnowany, choć czytając przewijające się tutaj przypadki widzę, że nie jestem sam i to podnosi mnie na duchu. A więc od początku... Muszę zacząć od Adama i Ewy 😉

 

Wszystko zaczęło się dwa miesiące temu na początku kwietnia. Zaraziłem się Covid-19 przebywając przez kilka dni w hotelu. Normalna rzecz, nie zaniepokoiło mnie to - tym bardziej, że jednego koronawirusa już w swoim życiu przeszedłem w grudniu 2021. Przebieg i objawy typowe - ból gardła, kości, stawów, kaszel i gorączka. Natomiast drugiego dnia infekcji zauważyłem rano dziwną białą wydzielinę na majtkach, tak jakby coś z cewki moczowej szło... Zbagatelizowałem to, natomiast później było już tylko gorzej - śmierdzące rybą zaschnięte plamy, które powodowały, że co chwila musiałem zmieniać majtki... Później podczas którejś mikcji zaniepokoił mnie nieprzejrzysty mocz - taki jakby mętny i zaczął mieć nieprzyjemny kwaśno-słodki zapach. Od razu panika i następnego dnia rano oddałem mocz do analizy z posiewem. Wyszła Klebsiella Pneumoniae 10'5. Od razu dostałem Proxacin, którego efekt poczułem już po pierwszej tabletce. Niby wszystko od tej pory było już lepiej (przynajmniej tak się wydawało), gdyż objawy dyzuryczne ustawały i mocz był czyściutki, ale nic bardziej mylnego... Po kilku dniach od skończenia terapii pieczenie i szczypanie cewki moczowej po sikaniu powróciło. Później już wróciło do punktu wyjścia - śmierdzący i mętny mocz + nieustannie wychodząca wydzielina z cewki (tym razem nie biało-żółta, lecz zielona). I znów analiza moczu z posiewem... Tym razem wyszedł Enterococcus Faecalis 10'3. Przez jakiś czas pobrałem na to Augmentin, który średnio pomagał... Jakiś efekt był widoczny gdzieś tak dopiero po tygodniu. W międzyczasie udałem się do urologa, ponieważ zaniepokoił mnie powikłany ZUM, który nie powinien wystąpić bez powodu. Do tego jeszcze pełna morfologia, bo dawno się nie badałem i podejrzewałem początek cukrzycy, która lubi się manifestować problemami w stylu bakteriomocz po infekcji wirusowej. Urolog wykrył u mnie zaleganie moczu w pęcherzu (tak zwany pęcherz neurogenny, o którego istnieniu nie byłem w ogóle świadom) i przepisał mi taką maść ze sterydem o nazwie "Triderm" do smarowania na żołądzi i napletku, bo jego zdaniem problem dotyczył też żołędzi, która była "chropowata", a przy okazji od lat borykałem się z niepełną stulejką, która też mogła odcisnąć swoje piętno przez te wszystkie lata i spowodować namnożenie bakterii, które uderzyły gdy organizm był osłabiony. Natomiast w morfologii wyszedł standardowy stan zapalny - CRP 16,7, no i lekko podwyższony cukier - 109. Przez dwa tygodnie smarowałem "Tridermem", ale niestety miałem wrażenie, że przynosi to skutek wręcz odwrotny, gdyż skóra napletka wydawała się być jeszcze bardziej napięta i żołądź nieprzyjemny w dotyku. W końcu zauważyłem odchodzenie/złuszczanie naskórka. To był pierwszy sygnał alarmowy, że coś się dzieje. Później nastąpił obrzęk napletka (był tak mocny, że nawet nie mogłem tego przemyć wodą bez wycia z bólu) i na spodzie żołędzi wyskoczyło kilka czerwonych plamek. Jakby przebarwień skóry. No i później już klasycznie - ropna, gęsta biało-żółta wydzielina gromadząca się wokół żołędzi. Postanowiłem zrobić wymaz, wynik - Gronkowiec Koagulazoujemny 10'3, cokolwiek by to oznaczało... Nie napisano jaki konkretnie rodzaj gronkowca tylko, że koagulazoujemny... Prawdopodobnie chodziło o Epidermisa, gdyż on zasiedla okolice narządów płciowych zarówno u kobiet i mężczyzn. Zresztą zrobiłem też równolegle kolejną analizę moczu i wyszła ta sama bakteria... Na tym etapie nie wiedziałem już co robić... Na moje oko objawy i przebieg typowy dla grzybicy, a i tu i tu wychodzi jakiś randomowy gronkowiec, który często nie powoduje żadnych stanów zapalnych. No i po raz kolejny bieganie po "specjalistach", tym razem udałem się do dwóch - najpierw urolog, potem dermatolog. Urolog powiedział, że to nic takiego, bo prócz zwłóknieniem skóry napletka nic takiego strasznego tam nie widzi i zapisał inną maść - "Bedicort". Jedyny plus z tej wizyty to fakt, że przy okazji zetknął też na sprawę zalegania moczu i ocenił, że po wdrożeniu kuracji "Ubretidem" sporo się przez te trzy tygodnie poprawiło, bo z 216 ml spadło do 50 ml i pęcherz ładnie się obkurcza. Natomiast jak mu zacząłem mówić o pieczeniu, szczypaniu i nadal utrzymującym się dyskomforcie podczas oddawania moczu i dotyku napletka/żołędzi, to zwyczajnie mnie wyśmiał i całkowicie sprawę zbagatelizował... Z kolei dermatolog był zupełnie innego zdania... Jak tylko to zobaczył, to stwierdził, że u mnie w tych rejonach odbywa się jeden wielki stan zapalny i nawet postraszył koniecznością zastosowania zastrzyków, skoro antybiotyki nie załatwiły sprawy do końca, a maści też nie pomogły, tylko jeszcze bardziej zaogniły... W sumie rzeczywiście - cewka moczowa wciąż jest zaczerwieniona i bolesna w dotyku. Stąd pewnie bierze się ten piekący dyskomfort po wysikaniu dużej partii moczu szybkim i szerokim strumieniem. Być może to jakaś forma odczynu poinfekcyjnego? W końcu miałem w moczu aż dwie różne bakterie, które już w dwóch późniejszych posiewach moczu mi nie wychodziły, ale cewkę i pęcherz pozostawiły podrażnione. No ale nie będę kluczył w dygresje... Wizyta u urologa skończyła się na tym, że ostatecznie dostałem tabletki "Summamed" na trzy dni i lek przeciwgrzybiczy "Flumycon" na dwa tygodnie. Oprócz tego robiona maść z gentamycyną i wazeliną białą + kwas borowy do przemywania tych okolic po wzięciu prysznica. Problem polega na tym, że gentamycyna była jednym ze składników maści "Triderm", którą smarowałem przez dwa tygodnie i jakoś za pierwszym razem mnie nie uchroniła przed wystąpieniem krzyżowego stanu zapalnego po antybiotykoterapii, więc jakim cudem teraz ma pomóc? Jakoś pan doktor nie chciał tego faktu zauważyć i i tak swoje... Że gentamycyna to substancja na wszystkie rodzaje bakterii - nawet gdyby to rzeczywiście był któryś z tych gronkowców koagulazoujemnych w połączeniu z drożdżycą. Oczywiście efekt taki jak sam przewidywałem - minął kolejny tydzień, a ja nadal nie wyleczony. Wciąż mam zaczerwieniony napletek i ujście cewki moczowej, dziwne plamki/przebarwienia na żołędzi i coś mnie poszczypuje cewka/pęcherz po wysikaniu. Dziwna sprawa... Często w swoim prawie już 25letnim życiu chorowałem, gdyż od dziecka należałem do ludzi chorowitych, aczkolwiek jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się chorować dwa miesiące pod rząd, gdzie wyskakują mi coraz to kolejne objawy infekcji i te poprzednie nie zostają w pełni zaleczone, a lekarze dosłownie kręcą głowami i rozkładają ręce, bo nie wiedzą jak mają mi pomóc. Na koniec dodam jeszcze, że powtórzyłem badania krwi i tym razem zrobiłem pełną opcję włącznie z tarczycą, lipidogramem i hemoglobiną glikowaną. Nic a nic nie wyszło. Także... Ani nie mam niczego z tarczycą, ani z krwinkami, ani też nie rozwija się u mnie po cichutku cukrzyca, a przypuszczam, że gdyby rzeczywiście się przez te ostatnie miesiące coś działo, to glikowana już by była za wysoko, albo chociaż w górnej granicy. CRP też już w normie - 0,6. Więc z morfologii wynika koniec infekcji pomimo, że wciąż mam objawy dyzuryczne i zaczerwieniania. I tak już naprawdę na sam koniec - nigdy nie miałem żadnych kontaktów seksualnych, więc możliwość zarażenia się jakimś wenerycznym syfem odpada na 100%. Bardzo dziwna sprawa... Takie wszystko naraz i nic konkretnego. 🤔😐 A może to po prostu jakaś paskudna odmiana Covida mi się trafiła, bo to w zasadzie się wszystko od tej infekcji zaczęło... 🤔

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Michael napisał(a):

Witam uporał się ktoś z problemem ?

Witam! No niestety w moim przypadku niewiele się zmieniło... Nadal mam zaczerwienienia na członku (już co prawda napletek nie jest podpuchnięty i cały czerwony, tylko mam takie jakby "kreski"/"linie") i te czerwone plamki na spodzie żołądzi, które według dermatologa są grzybicze. Aczkolwiek jakby się to goi - przynajmniej takie sprawia wrażenie. Od nieco ponad tygodnia smaruję to "Sudocremem", bo już wszystkie inne maści zawiodły i uznałem, że najlepiej sięgnąć po coś sprawdzonego. Kiedyś "Sudocrem" mi pomógł na odparzenie skóry po goleniu, które nie chciało zejść tygodniami. Teraz chyba też coś tam pomaga. Nawet zresztą się mówi, że najlepsze są te wyroby medyczne, które są adresowane do dzieci czy niemowląt, bo one nawet jeśli nie pomogą, to chociaż nie zaszkodzą. 😉 Natomiast pieczenie i szczypanie po sikaniu nadal zostało. Najbardziej to odczuwam po pierwszym oddaniu moczu. W zasadzie znów coś w tej cewce moczowej czuję cały czas. A to wspomniane pieczenie, szczypanie, albo takie jakby tępe kłócie, które nie wiedząc czemu najczęściej pojawia się gdy kładę się do łóżka. Ostatnia analiza moczu z posiewem jaką zrobiłem była dwa tygodnie temu 27 maja. Wyniki były już za dwa dni 29 i nic a nic tam nie znaleziono. "Posiew jałowy". Tak samo w zeszłym tygodniu powtórzyłem wymaz spod napletka i zasadniczo wyszło to samo - znów te gronkowce koagulazoujemne + mieszana flora bakteryjna, ale suma summarum wymaz ujemny, czyli tak jak bym kompletnie nic tam nie miał. Więc sam już nie wiem... Objawy nadal pozostały, a nic konkretnego mi już w badaniach nie wychodzi. Obecnie leczę się na własną rękę żurawiną i pijąc wodę z cytryną. No i do tego długie i częste kąpiele, żeby wymoczyć narząd, bo chyba też coś tam pomaga. Medycyna klasyczna nie jest w stanie tutaj już nic pomóc, gdyż co mają mi zaproponować jeśli pozbyłem się już bakterii (przynajmniej formalnie)? No właśnie... Dlatego już nawet nigdzie z tym wszystkim nie chodzę. Następną wizytę u urologa mam zapisaną na początek lipca. Z tym, że to będzie wizyta czysto kontrolna, bo chodzi tylko o skontrolowanie tego nieszczęsnego zalegania moczu w pęcherzu, które u mnie wykryto pod koniec kwietnia. Od 1,5 miesiąca biorę "Ubretid" i kto wie czy ten lek jeszcze ze mną nie zostanie na dłużej. Urolog mówił, że w niektórych przypadkach bierze się to już dożywotnio, albo jeśli nie to cewnikowanie, ale chyba już bym bardziej wolał pobrać jedną tabletkę zaraz po wstaniu niż łazić z cewnikami jakimiś. 

Odnośnik do komentarza

Ja znowu mam sluchniete i czerwone ujście cewki moczowej zrobiły się jak by usta macie coś na zmniejszenie obrzęku i zaczerwienienia ? proszę was pomóżcie bo ja to już wymiękam w tej walce wydałem już na to 6 tys wydam chętnie kolejne 10 tylko niech ktoś da mi na to lek 😥😥😥😥

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.06.2024 o 08:29, Michael napisał(a):

Ja znowu mam sluchniete i czerwone ujście cewki moczowej zrobiły się jak by usta macie coś na zmniejszenie obrzęku i zaczerwienienia ? proszę was pomóżcie bo ja to już wymiękam w tej walce wydałem już na to 6 tys wydam chętnie kolejne 10 tylko niech ktoś da mi na to lek 😥😥😥😥

Też niestety walczę. Ja od ponad dwóch miesięcy i w zasadzie również wyrzucone w błoto zostały już tysiące... Bo a to na prywatne wizyty, a to na zrobienie badań, a to na przepisywane leki... A w sumie dalej ch#j - dosłownie i w przenośni. 💀

 

Mnie smarowanie ujścia cewki (tych właśnie "ust") chyba jeszcze bardziej pogarsza sprawę. Jeszcze bardziej wysuszona i bordowa się robi... Obecnie zacząłem jechać na "Uronerze", bo jedna osoba z doświadczeniem w stanach zapalnych dróg moczowych mi poleciła na złagodzenie pieczenia/rozpierania cewki, ale póki co wziąłem dwie tabletki i efekt d#upy nie urywa. Dalej podrażnione wszystko mocno...

Odnośnik do komentarza

Lilius romanow a nie zauzyles ze czasem żołądź robi się bardzo jasno biały ? Poczytałem trochę o liszaju twardzikowym i sporo się zgadza ? U mnie są takie malutkie ledwo okiem widoczne pecherzyki , może to dziadostwo to wlansie liszaj, znalazłem tez kontakt w Gdańsku do Mateusza czajkowskiego mam kawał drogi ale Mysle czy nie pojechać bo już wydałem ponad 6 tys na lekarzy antybiotyki badania itp i zero skutków gdybys jednak dał radę z tym sonie poradzić odezwij się 🙏🙏🙏

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Michael napisał(a):

Lilius romanow a nie zauzyles ze czasem żołądź robi się bardzo jasno biały ? Poczytałem trochę o liszaju twardzikowym i sporo się zgadza ? U mnie są takie malutkie ledwo okiem widoczne pecherzyki , może to dziadostwo to wlansie liszaj, znalazłem tez kontakt w Gdańsku do Mateusza czajkowskiego mam kawał drogi ale Mysle czy nie pojechać bo już wydałem ponad 6 tys na lekarzy antybiotyki badania itp i zero skutków gdybys jednak dał radę z tym sonie poradzić odezwij się 🙏🙏🙏

Może złapałeś wenere u divki Michałku..

Odnośnik do komentarza
W dniu 5.07.2024 o 13:07, Michael napisał(a):

Lilius romanow a nie zauzyles ze czasem żołądź robi się bardzo jasno biały ? Poczytałem trochę o liszaju twardzikowym i sporo się zgadza ? U mnie są takie malutkie ledwo okiem widoczne pecherzyki , może to dziadostwo to wlansie liszaj, znalazłem tez kontakt w Gdańsku do Mateusza czajkowskiego mam kawał drogi ale Mysle czy nie pojechać bo już wydałem ponad 6 tys na lekarzy antybiotyki badania itp i zero skutków gdybys jednak dał radę z tym sonie poradzić odezwij się 🙏🙏🙏

Ja to obawiam się, że mam gorszy problem z tym zaleganiem moczu. To mi teraz obecnie bardziej spędza sen z powiek. Właśnie wróciłem od urologa, bo dzisiaj na południe miałem wizytę i stwierdził, że kwestia zalegania za bardzo się nie poprawiła. Nawet wręcz jest pogorszenie, gdyż ostatnim razem jak byłem w połowie maja to po mikcji wynosiło dokładnie 50 ml, a teraz już znów 90 ml. Oczywiście przepisał "Ubretid", żebym to dalej łykał po jednej tabletce dziennie, aczkolwiek chyba jednak średnio to na mnie działa skoro tylko w pierwszych kilku tygodniach coś mocniej działało. Niby na obrazie USG sam pęcherz już wygląda normalnie, bo nie jest powiększony/opuchnięty, ani dziwnie wklęsły z jednej strony, no ale gruba ścianka, która ma chyba 15 milimetrów z tego co sobie przypominam jak mówił. No i zasadniczo nic się z tym konkretnego nie da zrobić. Zapytałem wprost czy jakaś operacja/zabieg w przyszłości mnie czeka, a on na to, że absolutnie, bo pogrubionej ścianki pęcherza się nie rusza, także niby operacja mi nie grozi, aczkolwiek jest to permanentne uszkodzenie pęcherza. No i jak wróciłem do domu to szukam po necie i nigdzie nie ma tego leku "Ubretid". Już wtedy był trudno dostępny i ciężko było znaleźć, aczkolwiek teraz już nigdzie nie widzę. Niby powiedział, że w Czechach gdzieś jest, ale przewertowałem czeskie apteki i strony i też nie widzę nigdzie. Także... Wizyta trwała jakieś pięć minut i żadnych konkretów. Jedynie się dowiedziałem, że z napletkiem i żołądzią jest w porządku. Choć coś tam mnie poswęduje jeszcze. Tak w sumie sam nie wiem co robić teraz. Chyba najdziwniejsza wizyta lekarska w moim życiu jak dotąd. 😕

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...