Skocz do zawartości
Forum

Moja 18-letnia córka ma romans z 34-latkiem


Gość joannaa77

Rekomendowane odpowiedzi

Jak dla mnie facet jest szczery. Jeśli faktycznie dzisiaj się wyprowadzi od żony to kocha szczerze. Jesli ona go rownież to być może będzie to miłosc na całe zycie. Tego nie wie nikt, ale jeśli moja córka by kochała nawet i starszego to nie zabraniałabym jej tego, bo musi się uczyć zycia. Chroniąc ją przed kazdym wyborem, który byłby sprzeczny z moim pojęciem jak dla mnie byłaby taką "ciepła klucha".

Odnośnik do komentarza

No, czas pokaże, może nie będzie aż tak źle...
Chociaż ja tez bym się załamała jakby moja córka zakochała się w ten sposób, zawsze trzyma się z daleka od zaobrączkowanych i ma to po mamie :)
to jednak tak do końca nigdy nie wiadomo co nam życie przyniesie...
A co do oceny tego mężczyzny,
myślę ze to że się ożenił w sytuacji o jakiej mówi niekoniecznie świadczy że był głupi lub kłamie.
Wpaść jest niestety dość łatwo a jak to się stanie to przecież właśnie nikt inny jak my, kobiety oczekujemy od faceta że nie stchórzy, ze weźmie odpowiedzialność,czyli- że się ożeni, żeby dziecko miało tzw pełna rodzinę.
Więc może on faktycznie zrobił to bo chcial być w porządku wedle obowiązujących społecznych norm?
A teraz potrzeba szczerych uczuć doszła do głosu i zakochał się w tak młodej dziewczynie.
Co do różnicy wieku i czekających ich problemów o których mówi Yonka to zgadzam się - to przepaść, i może faktycznie kiedy lepiej się poznają to nie będzie im po drodze, ale to jeszcze nie znaczy ze on na pewno jest kłamcą. A na miejscu rodziców to chyba właśnie o tym bym z nimi rozmawiała, jak oni sobie to wszystko wyobrażają w praktyce; opiekę nad jego dzieckiem, udźwignięcie zranionych uczuć porzuconej żony, odnalezienie się wśród znajomych z zupełnie dwóch rożnych światów...

Odnośnik do komentarza

~ariaaa
Jak dla mnie facet jest szczery. Jeśli faktycznie dzisiaj się wyprowadzi od żony to kocha szczerze. Jesli ona go rownież to być może będzie to miłosc na całe zycie. Tego nie wie nikt, ale jeśli moja córka by kochała nawet i starszego to nie zabraniałabym jej tego, bo musi się uczyć zycia. Chroniąc ją przed kazdym wyborem, który byłby sprzeczny z moim pojęciem jak dla mnie byłaby taką "ciepła klucha".

Mnie się tez jakoś wydaje ze jet szczery, ale szczerość to nie wszystko, liczy się jeszcze odpowiedzialność i świadomość na ile jest to prawdziwe uczucie a na ile tylko zauroczenie i odskocznia.
A wybór akurat nie jest sprzeczny z czyimś jednostkowym widzimisię tylko z ogólnym pojęciem szczęścia na krzywdzie. To dla każdej myślącej jednostki trudny wybór i mama zamiast bezwarunkowej akceptacji ma prawo i obowiązek pokazywać wszystkie ale. Tym bardziej że wcale nie musi mieć ochoty na współponoszenie ewentualnych konsekwencji wyborów tej swojej "nie cieplej kluchy" :)

Odnośnik do komentarza

Sinnn

A co do oceny tego mężczyzny,
myślę ze to że się ożenił w sytuacji o jakiej mówi niekoniecznie świadczy że był głupi lub kłamie.
Wpaść jest niestety dość łatwo a jak to się stanie to przecież właśnie nikt inny jak my, kobiety oczekujemy od faceta że nie stchórzy, ze weźmie odpowiedzialność,czyli- że się ożeni, żeby dziecko miało tzw pełna rodzinę.
Więc może on faktycznie zrobił to bo chcial być w porządku wedle obowiązujących społecznych norm?

Oczywiście, nikt z nas nie zna prawdy o małżeństwie tego pana, a można tylko domniemywać.
Masz rację, żadna kobieta nie chce być porzucona w ciąży, ale jeżeli facet nie kocha, nie widzi ich razem w przyszłości, to żadna siła nie zmusi go do małżeństwa (no, chyba, że jest głupi, albo panna bogata). W końcu ojcem można być nie biorąc ślubu, no i dlaczego udawał?
Nie, mnie takie argumenty, że ożenił się bo była w ciąży, nie przekonują, nie w dzisiejszych czasach.
Myślę, że było tradycyjnie; miłość, związek, wpadka, ślub, dziecko, problemy, proza życia i...młoda du*cia, która zaćmiła mu zdrowy rozsądek, dla której, nie oglądając się za siebie, z marszu porzuca rodzinę, zamieni się w weekendowego tatusia, brrr
...a rodzice 'panny młodej" już urobieni, byle córce było dobrze.
Wiem, że mają w pewnym sensie związane ręce, ale odnoszę wrażenie, że ciśnienie z nich zeszło po obietnicy opuszczenia RODZINY przez gacha.

Odnośnik do komentarza

Tyle mądrych słów i porad przeczytałam , ale jedno jest pewne ,że to wszystko dzieje się dlatego,że w jakimś tam stopniu duży wpływ i rozmowy mają z dzieckiem od najmłodszych lat na temat życia czym dziecko starsze tym większe problemy i tu widzę również brak zainteresowania córką z obu stron do czasu ,kiedy to wyskoczyło .Muszę się przyznać szczerze ,że sama wychowywałam syna i od małego dziecka wpajałam mu wrażliwość sumienność i żeby był dobrym człowiekiem ,żeby w przeszłości nigdy nikt łez nie lał bo to hańba ,a by kobieta musiała płakać z powodu męża . I to mi się UDAŁO .Ale wracając do tego problemy od małego dziecko się uczy do kogo idziesz po co itd i bardzo ważne jest powrót to było święte (nie zawsze było różowo ,ale ja to wymagałam mało kiedy mogłam sobie pozwolić to nawet zaprzyjaźniłam się co niektórym osobami dla dobra syna ) Nie było lekko a ponieważ w domu jest najważniejsza prawdomówność to z wielkim trudem ,kiedy syn był w średniej szkole miał problem z jedną z Pań ( był przystojny i dobrze się uczył oprócz matematyki , którą uwielbiał ale ta Pani mu chciała życie zniszczyć i o mały figiel by się stało? chłopak się męczył ze sobą ,aż w końcu sam mi powiedział ja jednak już to zauważyłam o wile wcześniej ,że jest z nim coś nie tak i dziennie mieliśmy wyrobiony taki zwyczaj co słychać? jak minął dzień ? jakie stopnie ? i co tam u kolegów ? Od pewnego czasu brakowało mi jego odpowiedzi ? nie pytałam o nic ale kiedyś zdecydowałam i powiedziałam, że jest zmieniony że coś mi w tobie nie pasuje -Kochanie przemyśl jesteś już na tyle dorosły ,ze sam niebawem będziesz odpowiadał za swoje czyny . Po paru dniach była to niedziela usiedliśmy przy stole i zaczęła się bardzo trudna rozmowa jak to Pani od matematyki uwodzi mojego syna (po cichu dochodziły mnie wiadomość na ten temat ) nie będę opisywać wszystkiego ,ale z wielką rozwaga wysłuchałam syna i co mogłam mu poradzić nie zawile on sam wiedział ,że to nie dla niego partia tylko ciężko mu było z nią rozmawiać bo to jemu pozostawiłam po naszej rozmowie było mu o wile lżej i dziennie mi komentowała jej zachowanie . Aż w końcu powiedział co miał powiedzieć . A że tuż tuż był koniec roku i $ klasa maturalna to nie dała mu dobrej oceny i musiała do matury zdawać cały wcale mu na złe to nie wyszło bo zdawał przed Dyrektorem i zadał na 4 a matura 6 z matematyki ,al do tego również przyczynili się uczniowie co doskonale widzieli co się dzieje supr klasa .Moja rola w tym była ,że po rozdaniu świadectw maturalnych poszła do Dyrektora szkoły ,który mnie znal i wszystko opowiedziałam nie chciałam żadnej konsekwencji ,bo życie jest ciężkie i nie chciałam jej pozbawić pracy boi po co ,ale to co wiem to żę Dyr z nią i tylko z nią rozmawiał a ja z nim się szczerze mówić kiedyś spotkałam tak zupełnie przypadkowo . Dalej uczy w szkole i wile się zmieniło A syn dostał się dzięki matematyce z powtórki na Politechnikę i tam poznał swoją piękną żonę są już małżeństwem 20 lat i bardzo się kochają .Może mało pisałam co bym zrobiła ? nie wolę napisać co bym nie zrobiła - otóż dobrze porozmawiać z córka ,ale nie sam ( najpierw ustawić rozmowę z mężem po mężem on więcej w tym pomoże będzie bardziej opanowany razem do tej rozmowy przy dobrej kawce usiąść iskiem tonem rozpocząć rozmowę ni jej nie sugerować ,aż sama skończy bo wy mamcie prawo wiedzieć od córki jak ona sobie to wyobraża jej życie jest w tej chwili kowalem swego szczęści czy nieszczęścia . Nie obijała bym pysku jemu bo poco jeżeli jes t czy będzie draniem to nic nie wskóracie , Le zaprosiła bym i wysłuchała jego relacji . A pytań będziecie mieć bez liku Może po cichu starała bym się dowiedzieć czy to jego pierwsze takie zachowaniu u przełożonych zakładu z prośbo aby to echo nie niosło bo różnie to może być No i najważniejsze to ta żona matka i dziecko i tu musi wam wszystko szczerze ( w co wątpię -wychodzi wszystko z czasem się ) wyjaśnić . To dla mnie jest ważne jak się będzie przy tej rozmowie zachowywał jaki będzie jego wyraz twarz i w ogóle jego zachowanie . a możecie być bardzo zaskoczeni ( kij ma 2 końce - jeszcze jedno jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie ) Sami musicie zdecydować dalszą rozmowę z córka ale tylko z nią .Jeszcze jedno proszę Pamiętać ona jest dorosła Bardzo młodą kobietą i że ja kochacie to dlatego tak cierpi Pani i tu jest to w wilki błędzie może i będzie miała prawo bo rożnie się może stać. A może być najlepszym zięciem ,każdy w życiu robi w młodości różne głupoty a ja sama jak wspomnę to ciarki mnie przelatują ale młodość ma swoje prawa trze należy siew czuć położenie tej młodej Kobietki. życzę Państwu powodzenia od serca I czeka pozytywnego rozwiązania sprawy ,albo kompromis

Odnośnik do komentarza

terenia57
Tyle mądrych słów i porad przeczytałam , ale jedno jest pewne ,że to wszystko dzieje się dlatego,że w jakimś tam stopniu duży wpływ i rozmowy mają z dzieckiem od najmłodszych lat na temat życia czym dziecko starsze tym większe problemy i tu widzę również brak zainteresowania córką z obu stron do czasu ,kiedy to wyskoczyło .

No też coś takiego zauważyłam i napisałam. Nie mówiłam tego ale moja 19letnia wtedy córka też zadurzyła się jakiś czas temu w 30paroltetnim mężczyźnie,który miał małe dziecko, z którego mamą (nigdy nie nie byli małżeństwem) rozstali się jednak już dużo wcześniej. No i co. Klasyka- wyjścia z domu, jakieś telefony, niedomówienia.
Ale kiedy dowiedzieliśmy się z mężem o sytuacji rozmawialiśmy z nią i wtedy zaprocentowało że jednak była ta nić porozumienia i zaufania jej do nas. Dodam ze córka ma bardzo silny charakter, jest niezależna i od małego była typem buntownika, jednak zrozumiała nasze podejście, żeby nie wchodziła w ten związek. Miało tu dla nas znaczenie że facet był akurat typem wiecznego Piotrusia Pana i wiedzieliśmy ze ciągle szukał "młodej krwi", jego poprzednie i kolejne partnerki to nastolatki.Raz z nim rozmawiałam dając do zrozumienia ze nie jestem zachwycona. Na szczęście nie skończyło się to ciążą i skończyło się szybko, córka teraz ma bardzo zakochanego w niej chłopaka w swoim wieku i twierdzi ze to właśnie Ten. I chociaz jest bardzo młoda to mówi ze nauczyła się jednej bardzo ważnej rzeczy- na rozwój uczucia możemy dać sobie pozwolenie albo nie. Tego nawet bardzo dorosłe kobiety często nie rozumieją.

Odnośnik do komentarza

Yonka, wiadomo że tak może być, życiowa z Ciebie kobieta,
ale biorę też jednak pod uwagę sytuację ze no, ożenił się bo nie było im razem źle, i uważał że tak trzeba. Jeżeli to faktycznie nie typ instruktora casanovy to po prostu może po raz pierwszy zakochał się tak naprawdę i chce mieć prawo do szczęścia, chociaz jasne ze jest to skomplikowane. Ja jakoś wyczuwam, ze w szczerość intencji to można tu wierzyć - pytanie czy to wystarczy no i co dalej .

Odnośnik do komentarza

Córka dzisiaj przyprowadziła go domu. Oboje chcieli z nami porozmawiać na ich temat. Wszystko wyjaśnić i powiedzieć jak to wszystko ma wyglądać. Jak powiedział tak zrobił: wyprowdził się od żony i o wszystkim jej powiedział. Aktualnie mieszka u brata z tego co mówił do czasu aż nie znajdzie jakiegoś mieszkania. Mówił, że żona urządziła awanturę (to oczywiste), ale jakos to przetrwa. Dużo jeszcze czasu minie zanim będą dokładnie określone kontakty z jego dzieckiem. Powiedział, że będzie spędzał z nim czas, a czy córka będzie chciała w tym uczestniczyć zależy od niej. Powiedziała, że nie widzi problemu w tym żadnego problemu. Musiałam zapytać jak sobie wyobrażają kontakty ze znajomymi, bo to dwa różnie środowiska. On powiedział, że nie ma nic przeciwko do spotykania się ze znajomymi. Chciałby poznać jej przyjaciół oraz zostać zaakceptowanym przez nich. To samo powiedziała ona. Kwestia studniówki wygląda tak, że chce pójść tam na chwilę, ale nie na cała imprezę, bo różnie mogliby na to patrzeć np. nauczyciele. Powiedział, ze jakieś wyjścia czy wyjazdy będzie najpierw kontaktował z nami, bo liczy się z naszym zdaniem i chciałby być zaakceptowanym przez nas. Wie, że nie jest nam z tym łatwo, ale zapewniał nas, że to co jest prawdziwe i szczere uczucie. Wszystko na razie teraz jest bardzo skomplikowane, ale oni wierzą, że to się uda. Nie chcieli, zeby to tak wyszło. Nie chcieli nikogo skrzywdzić, ale tak się stało, że się zakochali w sobie. On powiedział, że ledwo zaczęła z nim jeździć to coś zaczynał do niej czuć, ale nie mógł sobie na nic pozwolić, bo wiedział, ze jest kursantką i był przekonany, że nic z tego nie będzie. Wszystko zaczęło się pod sam koniec kursu, kiedy ona wykazała zainteresowanie nim. Spotykali się, ukrywali. Mówili, że ich to męczyło, ale nie widzieli wtedy żadnego innego wyjścia i pewnie byłoby tak nadal gdybym się nie dowiedziała. Zdają sobie sprawe, że nie będzie tak łatwo jakby byli w podobnym wieku, ale oboje wierzą, ze się uda. Oczywiście nie jestem zachwycona całą tą sytuacją, ale ja już chyba nie mogę wiele zrobić, ani mąż. Facet się określił konkretnie czego chce, odszedł od żony. Córka mówi, ze bardzo go kocha i chce z nim być. Chyba nie pozostaje mi nic innego aż w koncu to zaakceptować...

Odnośnik do komentarza

18-latka, nie wie co czyni, zaćmiona miłością, nie zdaje sobie sprawy w co wchodzi.
Nieświadomie (pomroczność jasna), rezygnuje z beztroskiej młodości, jaką miałaby nie wikłając się w związek z facetem tyle lat starszym, do tego z bagażem byłej rodziny.
Jak napisałam wcześniej, obydwoje ryzykują.
Myślę jednak, że on bardziej (i dobrze mu tak).
Ona pójdzie na studia (załóżmy), wejdzie w nowe środowisko, pozna nowych ludzi. Nie ma szans, żeby jej "chłopak"zaistniał w tym środowisku, w druga stronę, jest to bardziej możliwe.
Nie wiadomo, jak całą sytuację odbierze jego rodzina, ale znajomi...?
Niektórzy mogą mu zazdrościć młodej panny, ona może starać się jakoś dopasować do jego towarzystwa, ale w drugą stronę to już nie zadziała, nie ma szans.
Pierwszym sprawdzianem będzie studniówka, gdzie ukochany będzie starszy od niektórych nauczycieli.
Ciekawe, o czym będzie rozmawiał z jej kolegami z klasy po odtańczeniu poloneza (chyba, że przysiądzie się do nauczycieli :D)?
Po chwili wyjdzie? To chyba nie szczyt marzeń dziewczyny.
OK, to dopiero początki.
Załóżmy, że po jej maturze zamieszkają razem. Córka dostanie jakiś czas na zaaklimatyzowanie się, ale później będzie musiała szybko wejść w rolę pani domu, sprzątać, gotować, prać itd. czyli wszystko to, co do tej pory robiła jego żona. Jak długo wystarczy jej zapału?
Tradycyjnie, jak w takich przypadkach zostanie obarczona opieką nad jego dzieckiem. Teraz, być może wyobraża sobie sympatyczne spacery i zabawy, ale rzeczywistość jest na ogół zupełnie inna.
Nie wiadomo, jak jego córka będzie zachowywać się pod wpływem traumy związanej z odejściem tatusia, może być negatywnie nastawiana przez matkę ( co nie należy do rzadkości). Ojcowie, często chcą wynagrodzić dziecku rozstanie i godzą się na każdy kaprys, zarówno dziecka, jaki i byłej żony, "ta druga" ma się dostosować.
To wszystko nie jest wszystko takie proste, dorosłe kobiety sobie nie radzą.
Młoda kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy, z pewnością widzi wszystko w różowych barwach, a on...?
On jest po prost głupi, albo sprytny.
Pół biedy, gdy za jakiś czas rozstaną się, on poniesie większe konsekwencje (jeśli faktycznie jest zakochany i wierzy w ich szczęśliwą przyszłość), gorzej, gdy ona zostanie z dzieckiem.
Nie ukrywajmy, że na rynku matrymonialnym, samotne kobiety z dzieckiem, są zdecydowanie drugim sortem.
Ona nie zdaje sobie sprawy, w co się pakuje, on?
Dla niego nie widzę żadnego usprawiedliwienia.
Wierzę jednak, że na ten moment, nikt nie jest w stanie jej przekonać, jaki błąd popełnia.

Odnośnik do komentarza

Aja bym im dała szansę. Skoro poszły już takie deklaracje i decyzję to chyba na prawdę oboje szczerze się kochają. Być może ten faacet będzie najlepszym zięciem na świecie i będziecie sie cieszyć, że nie rozwaliliscie tego zwiazku. Jeśli byście to zrobili to i córka mogłaby miec do was pretensje, że zniszczyliscie jej związek. Ja stawiam tutaj na szczere uczucia

Odnośnik do komentarza

~ariaaa
Aja bym im dała szansę. Skoro poszły już takie deklaracje i decyzję to chyba na prawdę oboje szczerze się kochają. Być może ten faacet będzie najlepszym zięciem na świecie i będziecie sie cieszyć, że nie rozwaliliscie tego zwiazku. Jeśli byście to zrobili to i córka mogłaby miec do was pretensje, że zniszczyliscie jej związek. Ja stawiam tutaj na szczere uczucia

O jakiej szansie mówisz, nikt o nią nie prosi. Młoda i jej kochanek już zdecydowali, a jej rodzice w tych okolicznościach mają niewielkie pole do popisu.
Uczucia to jedno, a rzeczywistość, drugie.
Dorosły, odpowiedzialny mężczyzna powinien zdawać sobie z tego sprawę, zwłaszcza, że pierwsze zauroczenie nie trwa wiecznie, o czym świadczy sposób w jaki potraktował własną rodzinę.

Odnośnik do komentarza

Wiadomo że masz dużo racji Yonka i jako mama córki to wiem o czym mówisz .
Ale zwróć uwagę że jednak jest tu pewna niekonsekwencja w ocenie, na zasadzie - co by nie zrobił ten mężczyzna to i tak zawsze będzie źle.
Porzuci rodzinę nie chcąc żyć w kłamstwi0- źle bo porzucił.
Nie porzuci- źle bo podwójne życie.
Ożenił się bez przekonania- źle.
A sama pisałaś ze samotna kobieta z dzieckiem to na na rynku małżeńskim osoba "drugiego sortu", no więc on jakiś czas temu wziął odpowiedzialność za kobietę z którą miał to dziecko właśnie żeby nie stawiać jej w takiej sytuacji. Ale to też źle, bo powinien uczciwie ją w tej sytuacji zostawić żeby być w zgodzie z sobą. Chociaż to dopiero byłoby źle, bo sukinsyn porzucił kobietę w ciąży:P

On wydaje mi się próbował być w porządku swoim kosztem. No i w sumie jak teraz odejdzie- to czym to będzie się różniło od tego co Twoim zdaniem powinien zrobić od razu czyli nie pakować się w małżeństwo pomimo dziecka jeśli nie był co do tego przekonany.
Zgadzam się że uczucia i seks to w ogóle jest zabawa z ogniem, ale przecież nie współżyją czy spotkają się ze sobą tylko osoby bardzo w sobie zakochane. A nawet jeśli, to i tak może się okazać ze w codziennym życiu nie są dla siebie.
Pytanie- czy mamy prawo do miłości kiedy jesteśmy związani ślubem, małym dzieckiem.On może nie powinien zawracać w głowie tak młodej dziewczynie. ale też nie można wykluczyć faktycznie to jest takie uczucie o jakim czyta się w romantycznych książkach :)

Odnośnik do komentarza

Sinnn

A sama pisałaś ze samotna kobieta z dzieckiem to na na rynku małżeńskim osoba "drugiego sortu", no więc on jakiś czas temu wziął odpowiedzialność za kobietę z którą miał to dziecko właśnie żeby nie stawiać jej w takiej sytuacji. Ale to też źle, bo powinien uczciwie ją w tej sytuacji zostawić żeby być w zgodzie z sobą. Chociaż to dopiero byłoby źle, bo sukinsyn porzucił kobietę w ciąży:P

Tak, powinien nie żenić się, jeśli jej nie kochał i nie tyle chodzi o uczciwość wobec siebie, ale wobec partnerki.
Jeśli prawdą jest, że ożenił się wbrew sobie(w co wątpię), to przede wszystkim oszukał żonę, zmarnował jej kilka lat życia, a teraz zostawia kobietę, jak sądzę po 30-tce z dzieckiem, które już dużo rozumie i nie ma siły, żeby nie przeżyło traumy z powodu odejścia ojca.
Żadne spotkania, zapewnienia o miłości tutaj nie pomogą.
Oczywiście, pozostawienie dziewczyny w ciąży dla niej samej zawsze jest szokiem, ale wtedy była kilka lat młodsza, miała, mimo wszystko większe szanse na ułożenie sobie życia i dziecko byłoby przyzwyczajone do takiej sytuacji.
Były partner, gdyby chciał być w porządku mógł zapewnić opiekę, wsparcie finansowe i spełniać role dochodzącego ojca, o ile w ogóle można mówić, że taki gość jest w porządku, nie wiedział biedaczysko, skąd biorą się dzieci?
Tylko jak to jest, dopóki bzykał beztrosko, był związek, miłość (bo tak było z pewnością), a gdy pojawiła się ciąża, on nagle odkochał się i nieszczęśliwy wybrał honorowe wyjście? - bzdura na kółkach, na potrzeby młodej i jej rodziców.
Uważam, że porzucenie rodziny w tych okolicznościach pozostawia znaczenie większe pobojowisko.
Nie widzę dla tego faceta żadnych okoliczności łagodzących, jest nieodpowiedzialny, egoistyczny, nieuczciwy, w pewnym sensie naiwny i nawet wątpię, że potrafi odróżnić miłość od chuci.
Panna też nie jest bez winy, bo skoro taka dorosła, to powinna posiadać kręgosłup moralny, z pewnością nie chciałaby być na miejscu jego żony.
Nie wierzę w tzw. karmę, ale może gdy sama znajdzie się kiedyś (choć nie życzę) w podobnych okolicznościach, to może zrozumie co zrobiła i co się wtedy czuje.
Jak to mówią, punkt widzenia zależy......
Nikt nie wie, co będzie dalej, jak ułoży się ich przyszłość, nie byłabym zbyt optymistycznie nastawiona.
Zdarza się też często, że tacy wiarołomni mężowie, gdy spadną im klapki z oczu i dojrzą, że kochanka nie taka znowu wspaniała, chcą wracać do żony.
W tym przypadku, na pewno dużą rolę odgrywa młody wiek kochanki (bo przecież nie intelekt, czy dojrzałość), więc facet z takimi "zasadami", może faktycznie chodzić "najarany" przez dłuższy czas.
Osobiście, całą tę sytuację odbieram jako smutną i żenującą.
Romantyzm? Nie, jak dla mnie - zgnilizna.

Odnośnik do komentarza

Sinnn, przyznam ci się, że mam dwoje dzieci, właśnie w tym wieku, jak już wspomniałam 18-letnią córkę i 34-letniego (tak właśnie) syna.
Syn od dawna mieszka oddzielnie, nie założył jeszcze rodziny, ma dziewczynę, dzieci brak. Widzę na jakim poziomie są obydwoje, to zupełnie inny etap życia.
Mają z sobą dobry kontakt, ale o czym rozmawiają?
O jej nauce, wyborze kierunku studiów przez córkę, kursie prawa jazdy, który zresztą syn jej zafundował na 18-te urodziny...i tyle. On czasami jej w czymś doradzi, ale ona najczęściej ma własne zdanie, ale to dwa różne światy.
Jeśli 34-letni mężczyzna wiąże się z 18-letnią dziewczyną, tzn, że jest po prostu niepoważny.
Ten wątek szczególnie mnie poruszył, nie tylko ze względu na absurdalną różnicę wieku kochanków, a zwłaszcza kochanki, ale szczególnie z uwagi na zdradę, taką zdawałoby się banalną, ale jakże bolesną i przynoszącą ogrom krzywdy i cierpienia osobom, które nie zawiniły.

Odnośnik do komentarza

Yonka dlaczego aż tak surowo oceniasz tego faceta? Wydaj mi się być szczerze zakochany w tej dziewczynie tak samo jak ona w nim. Mają pomiędzy sobą roznice wieku dość spora, ale nie wydaje mi sie, ze mają (jak przytoczylas przykład swoich dzieci) bardzo okrojone tematy do rozmów. Jeśli wynikła taka sytuacja (romans) to przypuszczam, że chociażby na tych jazdach bardzo dobrze się rozumieli i rozmawiali na wiele tematów. Zdawałam 10 lat jak miałam 18 lat. Mój instruktor był w podobnym wieku do tego może miał max 37. Nie rozmawialiśmy tylko o tym, co się działo na drodze. Poruszaliśmy najróżniejsze tematy. Tak, więc myślę w tej kwestii różnica wieku nie jest przeszkodą. Każdy jest inny i każdy ma inne podejście. Ludzie na różnych etapach życiowych mogą się doskonale rozumieć. Osobiście teraz nie ladowalabym się pomiędzy tych dwoje. Jeśli oboje tego chcą to niech tak będzie.

Odnośnik do komentarza

~Sake
Yonka dlaczego aż tak surowo oceniasz tego faceta? Wydaj mi się być szczerze zakochany w tej dziewczynie tak samo jak ona w nim.

Napisałam już wcześniej dlaczego tak go oceniam.
Miłość nie usprawiedliwia każdej podłości. Kiedyś, takie same czułe słówka szeptał swojej żonie.
Więc takie słowa jak szczerość, honor, uczciwość, wypowiadane pod adresem tego pana, nie mają z nim nic wspólnego.
~Sake
Osobiście teraz nie ladowalabym się pomiędzy tych dwoje. Jeśli oboje tego chcą to niech tak będzie.

Z tym się zgadzam, "ładowanie się między nich", czy surowy zakaz wobec córki niczego w tym momencie nie zmieni.
Dziwię się tylko rodzicom, że tak łatwo łyknęli jego rzewną opowieść o małżeństwie "z honoru" :D :D :D
Opuścił rodzinę hura!!! hulaj dusza, piekła nie ma!
Byle córcia była szczęśliwa i miała to, czego pragnie (przynajmniej w tej chwili).
Ja tego nie rozumiem. Osobiście powiedziałabym córce; twoje życie i ty poniesiesz konsekwencje, ale ja tego nie akceptuję, a kochasiowi, zamiast dać wiarę, powiedziałabym, dokładnie to wszystko, co w swoich wcześniejszych postach napisałam.

Odnośnik do komentarza

Masz taka życiową racje ze az trudno z Tobą tu dyskutować- jesteś bezkompromisowa i pewnie jeśli chodzi o moja własna córkę to robiłabym wszystko żeby nie pakowała się w to tym bardziej ze jestem osobą przewrażliwioną na punkcie robienia komuś krzywdy, co dopiero życiowej.
Ale jednak bedac "adwokatem diabła"= to skąd wiesz ze szeptał czułe słówka swojej obecnej żonie/ może to była taka znajomość bez zakochania, przecież tak ludzie tez uprawiają seks, no nie czarujmy się. a potem to właśnie no chcial być w porządku, tak się rozumie u nas bycie w porządku-jest ciąża -to i jest ślub a przynajmniej trzeba razem mieszkać. Nie zostawia się kobiety w ciąży.
Co do różnicy wieku- ja tez mam syna i córkę, różnica wieku mala. Ale myślę ze rodzeństwo to co innego, on zawsze będzie traktowa siostrę jak małą siostrzyczkę, są inne tematy. A osoby obce to może być tak ze on jest młody duchem a ona nad wiek dojrzała, bywa rożnie , nie przesądzałabym.
Chociaż podkreślam- ja bym robiła wszystko żeby córka zrezygnowała, tłumaczyłabym to co Ty tu piszesz.
Jednak z prawdziwą miłością nie wygrasz.Pytanie czy ona taka tu jest.

Odnośnik do komentarza

Sinnn

Ale jednak bedac "adwokatem diabła"= to skąd wiesz ze szeptał czułe słówka swojej obecnej żonie/ może to była taka znajomość bez zakochania, przecież tak ludzie tez uprawiają seks, no nie czarujmy się. a potem to właśnie no chcial być w porządku, tak się rozumie u nas bycie w porządku-jest ciąża -to i jest ślub a przynajmniej trzeba razem mieszkać. Nie zostawia się kobiety w ciąży.

:)
Nie wiem, bo nie mam kryształowej kuli :)
...ale znam życie. Osobiście nie doświadczyłam zdrady, ale w bliskim otoczeniu, znam parę przypadków osób które zostały zdradzone.
Gdyby odszedł od żony bo np. zaniedbywała dziecko, dom i siebie, rozpirzała domowy budżet, piła, zdradzała...to byłyby konkretne powody do rozstania, ale nie do zdrady.
Jednak jego argumenty uważam za bardzo słabe.
Na 90% byli parą, kochali się - przynajmniej ona tak uważała, więc on udawał? - wątpię.
Nie ożenił się przecież z przypadkową dziewczyną, po przypadkowym seksie (i to, jako matka, wytknęłabym mu w rozmowie).
Naturalną koleją rzeczy był ślub w obliczu ciąży, do której "przysłużyli się" obydwoje.
Być może przytłoczyły go obowiązki, proza życia, rutyna...i trafiła się bezproblemowa, młoda, chętna panienka i facet odpłynął.
Wierzę, że teraz nie kocha już żony, ale nie jestem pewna, czy nie stało się to dopiero wtedy, gdy na horyzoncie pojawiła się nowa fascynacja.
Odpowiedzialni, dojrzali ludzie rozmawiają, starają się naprawić, ożywić małżeństwo, słabi, bez zasad szukają wrażeń na boku.
Nie dziwię się, że młoda patrzy na wszystko, przez różowe okulary (świadczy to tylko o jej niedojrzałości), ale on...?
On jest po prostu głupi.
Być może będą żyli długo i szczęśliwie???
Moim zdaniem, marne szanse.
Pierwszym ogniwem, które zacznie kruszeć, będzie młoda.
Nie wytrzyma presji, ataków byłej żony, obowiązków, które na nią spadną (z czego kompletnie nie zdaje sobie teraz sprawy), pozycji "tej drugiej", rywalizacji z jego dzieckiem, będzie cierpiała z powodu małej ilości czasu który zostanie tylko dla nich.
Poczytaj sobie opowieści drugich żon/partnerek, które związały się z rozwodnikami z dziećmi.
A gdy rozpocznie studia, wejdzie w nowe, beztroskie środowisko, być może otworzą jej się oczy, na co się porwała.
On, może także nie wytrzymać zderzenia z rzeczywistością, z codziennym życiem z niedojrzałą małolatą. Pewnych spraw, jak dojrzewanie, doświadczenie życiowe, nie da się przeskoczyć, no ale zostanie miłość, a przede wszystkim pożądanie, więc podejrzewam, że to raczej on obudzi się z ręką w nocniku gdy zostanie porzucony.
Zostaje jeszcze trzecia strona; załamana, zdradzona była żona (nie wiadomo, czego można spodziewać się po niej, byłe żony potrafią skutecznie zatruć życie) i poharatane psychicznie dziecko.
Trudno na takich podstawach budować szczęśliwą przyszłość, dlatego wątpię.
..ale może zdarzy się cud?
Widzę jednak na tym forum i w tym wątku tendencje, do gloryfikowania "miłości", bez względu na wszystko :)

Odnośnik do komentarza

Moze tak być jak piszesz i doświadczenie życiowe to podpowiada- i ja wiem to wszystko
ale - no właśnie- nie masz kryształowy kuli :)
a piszesz jakbyś ją miała.
Nie znamy tego pana ani tej dziewczyny-możemy gdybać - i tyle.
Tez jestem zdania ze lepiej by było gdyby rodzice zrobili wszystko żeby im obojgu wybić to z głowy- ale 1000% pewności nie mamy.
Ja dla przetestowania sprawy na miejscu tych pastwa to być może bym wydrukowała i odczytała im obojgu Twoje posty :)

Odnośnik do komentarza

Nic nie da takie gdybanie,bo ta jego żona może była jędzowata ,traktowała go jak śmiecia, nie wiemy, taka to pewnie da popalić tej dziewczynie,
/znam takich kilka i dziwię się jak mężowie z nimi wytrzymują/.
Jak by był szczęśliwy w związku nie patrzył by za innymi dziewczynami,ja jestem ni za tym,ni za tym,ale pewnie dawno się nosił z zamiarem rozstania,ale dziecko go trzymało,tak mniemam,
miłość dodała mu widać skrzydeł i odwagi.

Nie wiemy też czy to wszystko ich nie przerośnie i po paru latach się rozejdą,ale rozchodzą się równolatkowie,wiek tu nie determinuje rozstania,
jak chłopak jest spokojny i ma dobre serce,wręcz będzie ją nosił na rękach ,to warto przeżyć taką miłość,a jeśli jeszcze dobiorą się charakterami ,to mogą pięknie przeżyć całe
życie.
Tak ,że na dwoje babka wróżyła...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

A ja tymczasem z innej beczki , otóż życie przynosi nam różne problemy ,a najboleśniejsze to te z ukochanymi dziećmi czy wnukami .Rzeczywiście nic się czasami nie da zrobić przemówić szczególnie , przypomniałam sobie sytuacje jak z marszu byłam na ślubie w UM mojej koleżanki, która oprócz koleżanek nie miała nikogo , ona śliczna młoda , jasna cera delikatna (i tak jest do dziś) on starszy od niej o 20 lat (po przejściach 2 dzieci z 1-szą zoną). Proszę sobie wyobrazić ,żyli jak w bajce z tego małżeństwa 2 córeczki ,które ukończyły studia wyszły za mąż ( jedna nie żyje - rak),Rodzice się od niej odsunęli nie przyjechali na ich ślub ,ale życie nie jest łatwe je siostra była już wówczas mężatką z wielkiej miłości, w jej małżeństwie zaczęło się psuć , rodzice się pochorowali ( lata leciały 16 lat była już mężatka) ,któregoś dnia koleżanki ojciec przeszedł zawał Ona postanowiła odwiedzić ojca ,ale mąż zawsze przy niej stał pojechali razem od tego czasu wiele się zmieniło bo rodzice schorowani siostra po rozwodzie, a koleżanka ślicznie wyglądała i mąż ją bardzo kochał nie che się rozwodzić nad detalami ich życia .Kto miał być z nimi to był - było im bardzo fajne nie jedna dziewczyna męża jej zazdrościła ślicznego czarnego jak cygan delikatnego i rozsądnego. W tej chwili jest sama śmierć , zbyt wcześnie go zabrała i bardzo jest jej ciężko bez niego . Córka zmarła na raka pozostawiając 3 dzieci,. Kiedyś przy jakimś spotkaniu zaczęłam rozmowę co by w życiu zmieniła i szczerze powiedziała jej życie z mężem to była prawdziwa miłość, łzy jej leciały po policzkach ,a ja razem z nią może ktoś pomyśleć że zmyślam ,ale to szczera prawda w tej chwili pomaga wychowywać zięciowi ich wnuki,lecz uśmiech na jej twarzy nie widać .
Motto tego jest takie ,że nigdy nic nie wiadomo co komu jest pisane i jak mam przeżyć swoje życie ona postąpiła jak serce jej wskazywało Rodzice jej nie żyją , a siostra ze wspaniałego małżeństwa z wielkiej młodzieńczej miłości jest sama. W wracając do sytuacji , kiedy oboje pojawili się w rodzinnym domu to szczęście w sercach rodziców zaistniało i bardzo żałowali ,że tyle latzmarnowali w ich życiu.Opisuję to szczerze najszczerzej nawet nie potrafię opisać jak byłam u nich 1 miesiąc przed śmiercią jej męża jak się martwił jak się starał, wszystko po ustawić ,aby nie miła potem problemów . I w zasadzie do teraz nie spotkałam tak fantastycznych ludzi i pary jak oni oboje stanowili było nawet widać ,że jest o wile starszy , bo czas robi swoje ,ale to jak ją kochała i szanował to też było widać jak dbał o nią i dziewczynki . To tak napisałam bo nie wiem co jest naprawdę dobre czasami da naszych dzieci jak postąpić żeby nie było źle , bo czasami różnie bywa . JA z serca życzę wszystkiego dobrego i łzy mi lecą jak to piszę bo szkoda że śmierć ich rozłączyła

Odnośnik do komentarza

terenia57, myślę, że nikt nie neguje faktu, że zdarzają się szczęśliwe małżeństwa z dużą różnicą wieku między małżonkami.
Jednak opisywany tutaj przypadek jest nieco inny, dotyczy 18-latki! Nawet jej mama, która ma o 12 lat starszego męża, zdaje sobie sprawę z tego, że to za wcześnie dla jej córki na wchodzenie w dorosłe życie z mężczyzną tyle lat starszym, nie wspominając już o tym, że ten pan ma rodzinę, którą właśnie porzuca dla nastolatki.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...