Skocz do zawartości
Forum

Bardzo krytyczne podejście do samej siebie


Rekomendowane odpowiedzi

~towarzysz
To kochanek igral z toba, wczoraj Ciebie jeszcze kochal, dzis kaze Ci spier....Wlasnie wtedy gdt postanowilas odejsc od meza, tak?

to ja z nim igrałam. Miał prawo nie wytrzymać. Jasne że żal, ale obiektywnie miał do tego prawo, był obok bez szemrania bardzo długo
[quote="~towarzysz"] nie wierz ze to jest dobry czlowiek skoro zostawil swoja rodzine i zdradzil zone!Jezeli jej nie kochal to dlaczego najpierw formalnie ni zostawil zony?! [/qoute]
bo tak na prawde 70% małżeńst jest ze sobą bo jest, bo życie nie jest różowe, bo strach samemu, bo dzieci, bo pieniądze....
~towarzysz
Dobrze radze ' Nie sluchaj egzaltownej nadpobudliwej panienki ktora nie ma zadnych zasad moralnych, / wnioskuje po tym co ona pisze

nie wiem kogo masz na myśli, ale wiesz w takim razie ja jestem już zupełnym dnem moralnym, byłam kochanką przecież. Tylko wiesz zasady moralne (w części) to też oburzenie ludzi którzy sami by chcieli to zrobić ale brak im odwagi i drażni ich że ktoś może. Ze mną nikt nie konsultował ich i nie pytał czy dla moralności zgodze sie być nieszczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

cały dzień psu w d..., mój organizm po prostu nie wytrzymał musiałam zasnąć. odpisałam mu tylko że rozumiem, nie dziwie się, po przebudzeniu 45 nieodebranych połączeń i 20 sms...
popołudniowa rozmowa z mężem. Zapytał czy jade do jego rodziców na obiad. Powiedziałam że ja nie chce udawać, niech jedzie i im wszystko powie. powiedział że nie ma sensu dla niego nic, że rozwaliłam mu życie. Wiem. poszłam do mamy w koncu żeby przynieść manatki, ale leży w łóżku nawet sie nie podnosi. nie bede jej dokładać na głowe.
był u siebie, poszłam powiedziałam że to nie ma sensu, tu nic nie zrobmy bo nie chcemy, ja nie chce. tylko strach i jakieć chore wygodnictwo. nie odwrócił wzroku od monitora az się we mnie gotowało. powiedziałam, że trzeba w koncu zerwać ten plaster, to tyle z mojej strony i jak zejdzie na dół to chciałabym aby jednak wypowiedział się dziś a nie rano. Zszedł po godzinie. "na którym jest TVN7?" ;-/. po filmie, powtórzyłam. Oczywiście pytania czy ja mądra jestem, że nie zmądrzałam, czy ja wiem co mówie, całe wiadro pomyj, a kiedy był seks,. Udało mi się dobrnąć bez zagłębiania się w poboczne rozmowy. szok jak jestem od niego uzależniona. Wystarczyło wypominanie krzywd (jasne że prawdziwych, ale z pominięciem problemów naszych wewętrznych) i już się wpędzałam w winę absolutną. jutro rano zabieram tyle ile udźwigne.

Odnośnik do komentarza

moloko
stess dzwoniłam w/s dermatologa. Mają zapytać znajomego dokładnie ale mówili o jakimś na ul. Zacisze. Jak dostaną konkretny namiar to dam znać

Jesteś wielka, dziękuję :) Bardzo.
Na Zacisze, to kiedyś wyszukałam,że jest jakiś Instytut Dermatologii i Estetyki.Dowiaduję się wszelakimi sposobami ( na razie marne skutki ) o jakiegoś fachowca w dziedzinie derm. a najlepiej ,żeby też pracował w Klinice Dermatologii. Zawiła sprawa :(

Odnośnik do komentarza

moloko
cały dzień psu w d..., mój organizm po prostu nie wytrzymał musiałam zasnąć. odpisałam mu tylko że rozumiem, nie dziwie się, po przebudzeniu 45 nieodebranych połączeń i 20 sms...

No tak, w końcu kiedyś, musi złamać. Nerwy potrafią wykończyć. I co, nie rozmawiałaś z Q po tych telefonicznych ... ?

moloko
poszłam do mamy w koncu żeby przynieść manatki, ale leży w łóżku nawet sie nie podnosi. nie bede jej dokładać na głowe.

Widzę,że mama nie czuje się lepiej? Kurczę, no... :/
Niech się faszeruje tym zielonym, jak najszybciej. Niech się weźmie za siebie...

moloko
był u siebie, poszłam powiedziałam ..."

"...nie odwrócił wzroku od monitora ..."

Boże...zero szacunku. A może to po prostu zwyczajna złośliwość. Ma do Ciebie żal, no to zachowuje się jak widać.

moloko
Zszedł po godzinie. "na którym jest TVN7?" ;-/. "

:( wrrrrr !

moloko
Oczywiście pytania czy ja mądra jestem, że nie zmądrzałam, czy ja wiem co mówie, całe wiadro pomyj, a kiedy był seks,. Udało mi się dobrnąć bez zagłębiania się w poboczne rozmowy. szok jak jestem od niego uzależniona.

Mówiłaś,że chcesz się wyprowadzić ? Co on z tym seksem... Nie może Cię znieść, olewa Cię, ma żal i jeszcze mu się seksu chce? Trzeba mieć zdrowie :(

moloko
jutro rano zabieram tyle ile udźwigne.

Czyli idziesz do mamy?

Odnośnik do komentarza

idę do pracy,

wiem że jest złośliwy, jeszcze moge to zrozumieć, bo wiadomo jaki by nie był jego charakter to na pewno cierpiał przeze mnie. Tylko tym co zrobiłam chce usprawiedliwić problemy które nie byly ze zdradą związane, - o to sie wszystko rozbiło.

jade do pracy, poczekm pod jego mieszkaniem, jak bedzie sam to porozmawiam (nie chce objawiać "oto jestem" jak jakaś królowa) nie chce wymuszać. Jak bedzie dobrze to pokażę rzeczy.
jak bedzie z inną, to nie mam planu.
mam tylko nadzieję że się nic nie pop..... bo jak coś sobie poplanuje to rzadko wychodzi.

Odnośnik do komentarza

~stess
Boże...zero szacunku. A może to po prostu zwyczajna złośliwość. Ma do Ciebie żal, no to zachowuje się jak widać.

wiem, wogóle mnie to nie dziwi, ma żal czuje złość, ale nie potrafi cholera nawet okazać minimum. Ja to rozumiem, chciałam dać nam uczciwą szansę, taką bez osób trzecich i ponad pół roku jak pies chodziłam, godziłam się na wszystko że może to pomoże mu sie otworzyć, ale on nie jest w stanie, nie chce. Wmawiałam sobie że to ból ogromny i zraniona miłość. Ale jeśli był w stanie kiedy zapytałam się, mam się wyprowadzić czy chcesz ze mną porozmawiać, poczekać na Ciebie.. odpowiedzieć mi tylko : przywieź mi papierosy, nie mam czasu, to to nie jest tylko chyba zranienie. Jedynym więc wyjściem stalo się egzystowanie obok siebie. A to nie jest do wytrzymania.

Odnośnik do komentarza

franca
Myślałam, że skoro mama Ci powiedziała, żebyś się nie przejmowała nia, ani ojcem, to nie będzie z tym problemu... Ciężka sprawa... A nie masz jakiejś przyjaciółki, żeby mogła Cię w razie czego przenocować?

mama tak powiedziała ale to znaczyło na prawdę "nie martw się wytrzymam".
No właśnie jakoś tak mi się poukładało że koleżanek nie mam, są jakieś znajome, ale nie chcę się walić nikomu na łeb. Pracuję w takim małym biurowcu i w biurze mogę przenocować.

Odnośnik do komentarza

witam Was, nie pisałam, bo znów upadłam i musiałam się podnieść. Niedziela była straszna. Siedzieliśmy (z mężem) na kanapie w domu przez jakieś 3 h. oddaleni o 2 m. cisza, za oknem słońce, ptaki, życie... tak, za oknem żył świat, a my jak para wyjęta z przedwojennej fotografii - dwoje papierowych ludzi, bez emocji, bez niczego, można się tylko spalić.
Powiedział że nawet coś by zrobił ale mu sie nie chce, zapytałam w co gra, bo już nie mam siły myśleć. Nakłada na mnie obowiązki wynikające z mojego zawinienia jednocześnie wyśmiewa mnie, kiedy chcę mu pomóc. Zachowuje się jak zraniony, cały czas nie pozwala mi o tym zapomnieć, wyzywa, mówi że nie chce mnie znać, ale znów mówi bo Ty..., i jednocześnie stawia warunki jakby do naprawy choć mówi że jej nie chce.... zapytałam wprost czy to chodzi o dom? czy chcesz żebym oddała Ci dom? Powiedział że i tak go nie chciałam, że znalazłam sobie jelenia żeby mi dom zbudował, no na to nie wytrzymałam....
Wczoraj w pracy jakoś tak... nie za bardzo chce z Q rozmawiać, najpierw zrobię tak jak mi radzicie, bo to głupie było z tym moim sms. Wieczorem chciałam z mężem po prostu spokojnie pogadać, o tym czego on właściwie chce, czemu gdy wychodze wywala mi swoje krzywdy oczekując pomocy, a jak chce mu pomóc, to z tego szydzi, czy chce żebym była po prostu żeby miał kogo obwiniać...? Na wszystko jedna odpowiedź. Bo ty..., krzyknełam, że skoro wiedział że nie złamie w sobie tego oporu to po co podejmował decyzje o próbach, o ciągnięciu tego... "ja podejmowałem?" . super konstruktywna rozmowa.

Dziś musze pozbierać resztę bibelotów, wszystkiego i tak nie wezmę i w drogę. Całe to zbieranie rzeczy po domu jest strasznie ciężkie.

Odnośnik do komentarza

Stess, przepraszam że tak późno. w.s. dermatologa polecono mi nazwisko Jacek Zeman, to jest specjalista dermatolog i chirurg. Nie wiem dokładnie jakiego typu pomocy potrzebujesz, ale niestety dostałam tylko nazwisko, liczyłam że dostanę jeszcze nazwisko na kogo można się powołać, ale nie. Mam nadzieję że u Ciebie wszystko ok, i że może moje pisanie jest już jak musztarda po obiedzie.

Odnośnik do komentarza

bardzo przepraszam Wszystkich, którzy mnie wspierali za ten długi czas kiedy zostawiłam ten wątek bez odzewu.
Wybaczcie, ale postanowiłam nie gadać tylko tak jak mi radziłyście działać.
Więc... prawie od początku maja wyprowadziłam się, zamieszkałam z Q, wpadałam od czasu do czasu jak była "gorąca sytuacja" w domu tzn. furie, obwiniania, w zasadzie wracałam żeby mąż miał się na kim wyżyć.
Zdawałam sobie sprawę z tego że początek bedzie niepewny i trudny, ale mija drugi miesiąc i widzę że Q żył chyba wyidealizowanym wyobrażeniem związku, co w zderzeniu z rzeczywistością rodzi w nim frustrację. Usprawiedliwiał się tym długim czasem zniszczenia psychicznego, rozumiałam ale przychodzi mi to coraz trudniej. Zaczął byc zazdrosny o wszystko, kontroluje moje ubrania, codziennie wypytuje kto dzwonił, a na słowo o moim mężu wpada w furie. A przecież on mieszka po sąsiedzku z moimi rodzicami, mamy wspólny dom z którym musimy coś wspólnie zrobić, kurcze... tak jakby go oświeciło dopiero ze miałam męża. Znosiłam to bo wierzyłam w jego argumentacje, że to wynik stresów itp. ale to się rozrosło jakoś niekontrolowanie. Ja stałam się apatyczna, czuję się troche winna ale też jakoś oszukana, bo rozmawiałam z nim wcześniej, żeby się poważnie zastanowił czy nie za późno na związek po tym wszystkim (widziałam jakieś niepokojące symptomy). Teraz czasem się go boję, wpada w furie a ja czuje że nie mówi wszystkiego że pod tymi zazdrościami kryje się coś więcej... rozczarowanie?

Odnośnik do komentarza

Moloko! Już myslałam, że się nie odezwiesz...

Jeśli chodzi o zachowanie Q... No nie wiem... W końcu on też dużo przeszedł, zanim w końcu się zeszliście, wiele go to kosztowało. I faktycznie mogło to źle się odbić na jego psychice. W sumie, te zachowania, które opisujesz, też pasowałyby do tego. Dlaczego? Bo wścieka się wtedy, gdy musisz się jakoś skontaktować z mężem. A wcześniej sporo wycierpiał między innymi przez to, że czekał, aż od niego odejdziesz. Może więc to być taka irracjonalna obawa, że skoro się z tym mężem kontaktujesz, to znowu pojawią się podobne problemy. Podkreślam: IRRACJONALNA obawa.

Jednak najwyraźniej masz wrażenie, że problem nie jest tylko w tym, lecz kryje się za tym coś więcej. Napisałaś, że być może jest rozczarowany... Ale co mogłoby na to wskazywać? Czym mógłby być rozczarowany?

Tak czy siak, terapia to dobry pomysł, mogłaby wiele spośród tych rzeczy wyjaśnić. I jeśli problem też tkwi w jego zazdrości, to przydałaby mu się także terapia indywidualna. Chorobliwą zazdrość, czy obsesję, leczy się, jak każde inne choroby. Tak samo jak z depresją, czy nerwicą...

Odnośnik do komentarza

przychodzi mi do głowy, że może mną mógłby być rozczarowany... no bo wiadomo jak człowiek czegoś chce to sobie to wyobraża, jak wyobraża to upieksza, może tu tez tak było? może mieliśmy odejść w stronę zachodzącego słońca trzymając się za ręce, a tu d..pa: jest mój były mąż, jego była żona, jego dziecko z którym na razie się jeszcze nie widziałam i te wszystkie osoby przecież będą w naszym życiu jakoś obecne. Tak czy owak pomimo moich panicznych strachów chcę zrobić co mogę, by uspokoić tą sytuację i pokazać, że nic i nikt mu nie grozi. Nie wiem tylko czy bardziej powinnam znosić jego chwilowe furie, czy reagować od razu na nie i wskazywać na bezzasadność tych zachowań?

Odnośnik do komentarza

moloko
przychodzi mi do głowy, że może mną mógłby być rozczarowany... no bo wiadomo jak człowiek czegoś chce to sobie to wyobraża, jak wyobraża to upieksza, może tu tez tak było? może mieliśmy odejść w stronę zachodzącego słońca trzymając się za ręce, a tu d..pa: jest mój były mąż, jego była żona, jego dziecko z którym na razie się jeszcze nie widziałam i te wszystkie osoby przecież będą w naszym życiu jakoś obecne.

Hmmm... To mi wygląda raczej na domysły... Widzisz powody, dla których mógłby byc roczarowany, i stąd Twoje przypuszczenia co do tego. Ale samych objawów tego rozczarowania jak na razie nie widzę...

moloko
Nie wiem tylko czy bardziej powinnam znosić jego chwilowe furie, czy reagować od razu na nie i wskazywać na bezzasadność tych zachowań?

Ja uważam, że ta druga opcja jest zdecydowanie lepsza.

Odnośnik do komentarza

po tygodniu rozmów, niestety nic nie wyszło nowego. rozumie że ma problem z zazdrością, wie że myśli które go nachodzą są chore ale nie umie się powstrzymać od pytań i podejrzliwości mimo to. Prosi o pomoc, bym była. Oczywiście że będę. Tylko czy on skorzysta z tej mojej pomocy?
Zadzwonił do mnie mąż. Powiedział że zrozumiał, że mnie kocha, że chce spróbować. Zaczął przypominać wszystkie co milsze chwile z naszego małżeństwa, grać na emocjach. Zakończyłam rozmowę jakąś wymówką. Byłam rozbita. Teraz nie wiem jak mu to powiedzieć. Wiem że tu gdzie jestem nie jest może od razu kolorowo, ale czuję tu coś czego nie czuję tam. Jak powiedzieć mężowi, że nie ma co zbierać bo już nic nie ma poza rozprawą sądową. Jak to zrobić nie raniąc go. Wiem jestem straszna, ale chodzi mi o to jak porozmawiać, jak się zachować. Przykro mi że muszę zranić kogoś by sama być szczęśliwa. Nie chciałam tego, a teraz szkoda mi go, życzę mu jak najlepiej, ale nie umiem z nim być i nie chcę. Dobija mnie to, na samą myśl czuję się podle. Macie jakieś pomysły jak obronić się przed wyciąganiem emocjonalnych rzeczy, jak przejąć kontrolę nad rozmową i cholera jak odrzucić kogoś by nie zranić więcej niż to konieczne.

Odnośnik do komentarza

Moloko, a nie możesz tego powiedzieć tak, jak tu

moloko

Jak powiedzieć mężowi, że nie ma co zbierać bo już nic nie ma poza rozprawą sądową. życzę mu jak najlepiej, ale nie umiem z nim być i nie chcę.

napisałaś? Przecież nie ma w tym nic chamskiego, a jednocześnie jest to wszystko w pełni uzasadnione. I możesz powiedzieć, że nie chcesz więcej o tym rozmawiać. Dobrze by było też powiedzieć mu jasno, co sądzisz o wracaniu do tematu Waszej wspólnej przeszłości. Myślę, że jeśli powiesz mu, że sobie tego nie życzysz, i będziesz w tym konsekwentna, to znacznie łatwiej Ci będzie kontrolować rozmowę. I nie zadręczaj się tak tą sprawą...

To dobrze, że Q zrozumiał, że ma problem. Można powiedzieć, że to połowa sukcesu... Ale brakuje jeszcze tego, żeby pozwolił sobie pomóc. Może wkrótce sam dojdzie do tego, że powinien. A rozmawiałaś z nim już o psychologu, czy terapii? Jeśli tak, to jak zareagował?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...