Skocz do zawartości
Forum

Bardzo krytyczne podejście do samej siebie


Rekomendowane odpowiedzi

masz rację franca, pisać mi łatwiej bo nie patrzę w oczy człowieka, któremu wiem że wyrządzam krzywdę. nie widzę tych oczu. co do Q to tak, jest przyznanie się do problemu, ale jeszcze tak jakby było mu bezpiecznie w tych swoich wymysłach, jakby bał się je odrzucić. Na terapię owszem zgoda tak samo, choć tu na początku lekki opór i próba racjonalnego uzasadnienia swoich nierealnych zazdrości.
Cholera muszę mu jeszcze powiedzieć o tym telefonie od męża, wiem że wywoła to u niego lawine zazdrości. Ale nie chcę zatajać nic. Ech, głupie to wszystko, ciągle trzeba wybierać, decydować, ustalać.. chciałabym już móc obudzić się po tym wszystkim, po prostu wstać i nic nie myśleć. Przez cały ten czas nie mogę sobie poradzić z tym że kogoś krzywdzę, paradoksalnie po to by sama osiągnąć szczęście. Nie wiem czy to po prostu prawo natury czy skrajny egoizm, ale męczy mnie to niemiłosiernie, wyobrażam sobie co bym czuła na jego miejscu i mimo że to okropne to nie mogę sie uwolnić od tych myśli. I znów tylko chce mi się spać, by choć na chwilę uwolnić się od tego.

Odnośnik do komentarza

moloko
masz rację franca, pisać mi łatwiej bo nie patrzę w oczy człowieka, któremu wiem że wyrządzam krzywdę. nie widzę tych oczu.

A nie mogłabys się z męzem w takim razie kontaktowac wyłącznie przez maila czy telefonicznie? Pewnie byłoby Ci łatwiej...

moloko
co do Q to tak, jest przyznanie się do problemu, ale jeszcze tak jakby było mu bezpiecznie w tych swoich wymysłach, jakby bał się je odrzucić. Na terapię owszem zgoda tak samo, choć tu na początku lekki opór i próba racjonalnego uzasadnienia swoich nierealnych zazdrości.

To chyba nie tak źle...

moloko
Cholera muszę mu jeszcze powiedzieć o tym telefonie od męża, wiem że wywoła to u niego lawine zazdrości. Ale nie chcę zatajać nic.

Nie no jasne, powiedz mu. Ale rzeczywiście wygląda na to, że się wkurzy, gdy się dowie...

moloko
chciałabym już móc obudzić się po tym wszystkim, po prostu wstać i nic nie myśleć.

Musisz jakoś przetrwać ten okres do sprawy rozwodowej. Potem pewnie zarówno Tobie, jak i Q będzie łatwiej...

moloko
Przez cały ten czas nie mogę sobie poradzić z tym że kogoś krzywdzę, paradoksalnie po to by sama osiągnąć szczęście.

Ale Moloko, kogo Ty krzywdzisz? To, co się teraz dzieje, nie jest przecież żadnym krzywdzeniem kogokolwiek, tylko konsekwencją tego wszystkiego, co się działo wcześniej.

Odnośnik do komentarza

franca
Ale Moloko, kogo Ty krzywdzisz? To, co się teraz dzieje, nie jest przecież żadnym krzywdzeniem kogokolwiek, tylko konsekwencją tego wszystkiego, co się działo wcześniej.

tak jest, ale właśnie chodzi mi o to że muszę definitywnie zakończyć ten związek, to życie. no i kiedy jedna osoba chce a druga nie to krzywdy doznaje ta pierwsza. Jest mi przykro, że tak wyszło (w zasadzie to czuje się dziwnie winna że jestem szczęśliwa), szanuję go, i przykro mi że go zranię, że ja będę z kimś a on sam, Bożeee to takie głupie. Nie umiem sobie z tym poradzić, z myśleniem o tym, że siedzi sam w domu, że mu źle..itp. wyobrażenia. Zastanawiałam się nawet czy to nie oznacza jakichś głębszych uczuć ale wiem po każdym spotkaniu że nie. To po prostu moje głupie dążenie do uszczęśliwienia wszystkich i przerażenie że tak się nie da, a jednak wciąż nie do ogarnięcia.
Liljana - dziękuję za polecenie książki. Na pewno przeczytam, bo już wcześniej czytałam jej recenzje.

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie nie zgadzam się z tym, że ZAWSZE, gdy jedna osoba chce, a druga nie, to tej pierwszej dzieje się krzywda. Wszystko zalezy od sytuacji, a w tej sytuacji według mnie to nie ma nic wspólnego z krzywdą. Unieszczęsliwiał Cię przez tyle lat... Miał 12 lat czasu, żeby coś z tym zrobić! A według mnie to i tak o wiele za długo sie ciągnęło. I chyba zdążyło bardzo silnie wpłynąć na Twoją psychikę... Częściowo pewnie stąd to Twoje myślenie o tym, jak mu teraz źle, itd.. Właśnie, przypomniało mi się, jak wiele tygodni temu rozmawiałyśmy tu o psychologu, rozważałaś skorzystanie z jego pomocy... I co, byłaś u niego? Jesli nie, to może byś poszła? Może byś się lepiej poczuja, lepiej byś zniosła ten niełatwy okres?

Odnośnik do komentarza

tak, na początku myślałam, że jak już zrobię ten krok, to odrzucę te wszystkie stresy i będzie mi łatwiej, jednak okazało sie że i tak cały ten bagaż wziełam ze sobą (jak widać). Od jakiegoś czasu chodzę do psychologa, ale na razie jest tak sobie, czuję się trochę gorzej bo Pani psycholog, po wybiciu godziny urywa rozmowę w połowie i pakuje torebkę. A ja nie wiem, czy dyskomfort który wtedy czuję wynika z mojego egoizmu ...? Nie poszłam tam po to żeby mnie ktoś głaskał po główce, ale jakoś tak się dziwnie czuję, tak jakby ta kobieta mnie oceniała i traktowała jakoś protekcjonalnie, nie wiem już sama. Postanowiłam jednak kontynuować, bo liczę że to taka forma terapii może.

Odnośnik do komentarza

Aha... Czyli jednak poszłaś do psychologa prywatnie? Wydawało mi się kiedyś, że to nie ma znaczenia. Jednak dużo do myślenia dał mi wątek Mileny 1989, pod tytułem: "Psychoterapia w prywatnym gabinecie". Po przeczytaniu go odnoszę wrażenie, że na ogół dużo lepszym rozwiązaniem jest psychoterapia na NFZ... Może Twoja psycholog ma takie podejście, jakie mają inni psychologowie prywatni opisywani we wspomnianym przeze mnie wątku? W każdym razie, ja mam takie podejrzenie...:///

Odnośnik do komentarza

ja też mam takie podejrzenie, ale też karcę się za to. Bo może moje odczucia że pani psycholog nie pomaga tak jakbym tego oczekiwała wynikają z mojego egoizmu...? Z tego że na prawdę potrzebny mi psycholog..? Czy aby nie mam zadatków na osobe która będzie zmieniać i krytykować psychologów aż któryś powie jej to co chce usłyszeć?

Odnośnik do komentarza

moloko
ja też mam takie podejrzenie, ale też karcę się za to. Bo może moje odczucia że pani psycholog nie pomaga tak jakbym tego oczekiwała wynikają z mojego egoizmu...? Z tego że na prawdę potrzebny mi psycholog..? Czy aby nie mam zadatków na osobe która będzie zmieniać i krytykować psychologów aż któryś powie jej to co chce usłyszeć?

Mi sie nie wydaje, żeby Twoje odczucia wynikały z Twojego egoizmu. Po pierwsze, nie widze u Ciebie egoizmu, i wiele razy coś podobnego Ci juz pisałam. :))) Masz być egoistką, bo uważasz, że potrzebny Ci psycholog?
Po drugie, osoby we wspomnianym przeze mnie wątku mają podobne odczucia do Twoich. Więc moim zdaniem coś w tym jest. Nie sadzę, żeby te osoby były egoistami, i dlatego twierdziły to, co napisały.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...