Skocz do zawartości
Forum

Bardzo krytyczne podejście do samej siebie


Rekomendowane odpowiedzi

~stess

Myślisz o tym,żeby sie wyprowadzić ?

tak, opcja jest niestety tylko taka że ja się stąd wynoszę. Nie wyobrażam soie z resztą walki o dom, o tzw. majątek. Z resztą chyba nie powinnam, to byłoby chamskie z mojej strony.
co do tego czy coś nas łączy? Nigdy nie poznałam lepszego człowieka, nie dla mnie tylko ogólnie. Człowieka, który jest "czysty" nie zazdrości, nie knuje, nie obraża. Jest po prostu dobrym człowiekiem. Tylko... on przez to wszystko sie rozwiódł. W tym całym zamieszaniu stwierdził przed żoną, że on woli być sam niż z nią . Jego żona i mój mąż obsiedli mnie psychicznie. On tłumaczył jak to rozbiłam rodzine, jak tego pożałuję, ona dzwoniła do mnie do pracy, opisywała w necie mnie itp. Uwierzyłam kiedy powiedziała, zostaw go bo chce z nim budować a on chce ze mną. Zostawiłam. Uwierzyłam że byłam dla niego błędem tylko że nie umiał mi tego powiedzieć. Czas płynął. Potem dowiedziałam się że zaraz po tej rozmowie zadzwoniła do niego i powiedziała" zzdechniesz sam"! uswiadomiłam sobie jak cierpiał gdy ja myślałam że jest z nią. to mnie dobiło i od tego momentu popadłam w dół totalny. Uświadomłam sobie ile zła wyrządziłam i zakodowałam ze on mi nie wybaczy.

Odnośnik do komentarza

moloko

tak właśnie robię, bo wydaje mi się że egoizmem byłoby gdybym tego nie robiła. Wiem że skrzywdziłam męża i nie zasłużył na to. To pokręcone ale przecież dla niego było wszystko ok, to ja się dusiłam i to ja byłam nieszczęśliwa.

Rozumiem. Ale teraz popatrzmy na realia. Tu i teraz. Skrzywdziłaś, z czymś zawiniłaś. Ok. Stało się. Jeśli tego załujesz, jeśli Ci w tym zwiazku źle, tylko Tobie, bo dla niego nie ma problemu, więc dlaczego to ciągnąć? Dalej krzywdzić jego i siebie... acha, no i jeszcze Q. Tkwić w tym, dalej się tylko obwiniając?

Odnośnik do komentarza

strach że jestem gorsza od niego, świadomość krzywdy i tego jak mu życie skomplikowałam sparaliżował mnie, doprowadził do tego że zaczełam się kręcić w kolko. Boję się że moja osoba nie zrekompensuje już tego co przeszedł. Wmawiałam mu że może sobie znaleźć kogoś, bo wierze że inna normalna dziewczyna dałaby mu spokój i ukojenie. Chciałam sobie udowodnić chyba że sie pomylił co do mnie, że Ci inni mają racje bo ich było więcej - on tylko jeden.
Przez całe życie patrzyłam na matkę - niewolnika własnego życia, potem mnie tak samo traktowano, kiedyś spałam na drzewie, bo ktoś uznał że może mnie zabić, kiedyś ciągnięto mnie na lince po lesie bo ktoś uznał że jestem łatwa, dużo było takich, kiedyś...do tego stosunek męża. Więc jak tu uwierzyć że ktoś mnie ocenia inaczej??? - nasuwa się od razu że to On się myli

Odnośnik do komentarza

moloko
strach że jestem gorsza od niego, świadomość krzywdy ..."

" Więc jak tu uwierzyć że ktoś mnie ocenia inaczej??? - nasuwa się od razu że to On się myli

No tak, masę rzeczy sie wydarzyło i rozumiem,że jest Ci niezmiernie cięzko uwierzyć,że jesteś coś warta. Tylko jeden człowiek , zauważa w Tobie coś szczególnego, a może jeden człowiek? Warte jest,że 1 osoba, kocha najmocniej. Ważne jest,że 1 osoba, dostrzega wszystko to, czego nie jest w stanie dostrzec nikt więcej na tym świecie.
Hmm... na dodatek, ta osoba, w jakiś sposób Cię zna, zna wady, wie jaka potrafić być - prawda? A mimo to, uważa to, co uważa, to jest piękne.
Nie zadręczaj się. Lecz się, walcz o siebie. To życie takie krótkie i tak szybko ucieka...

Odnośnik do komentarza

;-) Fakt. Ale czy da się wszystko opisać w "dwóch zdaniach"? Nie da .
Ok, nie będę zagłębiać się w " co i jak". Wróciłam do poczytania, bo wystraszyłam się,ze czegoś waznego nie doczytałam. Ale jednak doczytałam,a coś nowego, wyszło dzisiaj ;)

Odnośnik do komentarza

tak, co do wątku Q. Ma małżeństwo za sobą. Rozwalone przeze mnie. Choć on twierdzi że nie. Jak to wszystko się zaczeło to wycofałam sie nie chciałam żeby miał jakiekolwiek poczucie obowiązku wobec mnie. On mimo to zakończył swój związek. Ja popadłam w nienawiść do siebie że tak sie zachowałam i że on odebrał to jako moją ucieczkę.

Odnośnik do komentarza

chyba zrobię tak jak mi radzicie i pójdę sama. To może zabrzmi niezmiernie głupio ale odkąd napisałam na tym forum i dostałam tych kilka rad niby prostych, niby wiedziałam to wcześniej, ale dopiero teraz zaczeło to wszystko do mnie docierać. Stałam gdzieś w srodku, związek z Q budził mój strach że go skrzywdze, że jestem nie warta tego, że za dużo złego zrobiłam, z mężem nie mogłam zaakceptować niczego. Stałam więc pośrodku. Czasem miałam dość, czasem bardziej udawało mi się wmówić samej sobie że Q zasługuje na kogos lepszego, a ja może jakoś zniose życie tutaj.

Odnośnik do komentarza
Gość ktoś-nikt

dobra...nie czytałam wszystkiego, ale na szczęście dla ciebie kilka osób tu dobrze pisze. A ja zapytam jeszcze:po co jesteś z tym sadystą? To się nazywa powtarzanie traumy: tak jak córka alkoholika pakuje się w związek z alkoholikiem, albo kto inny stale pakuje się w tego samego rodzaju kłopoty.
Dlaczego w ogóle z nim jesteś? Nie masz się gdzie wynieść?

Oszukujesz sama siebie..wiem, wiem człowiek nie zdaje sobie sprawy jak jest wykorzystywany i zle traktowany i nawet jak zaczyna sobie to uświadamiać to jest to tak bolesne a stan normalności tak odległy, że w tym tkwi.
Tobie się należy szacunek!!!! Dziewczyno! A szacunku to tu na pewno ze strony męża nie ma. Zwykły to cham, sadysta, bez empatii i uczuć wyższych prostak.
Co to za bydlę jest z niego, że jeszcze robi z ciebie sobie darmową dziwkę (przepraszam za dosadność).
Urwij to, życie jest za krótkie, żeby je marnować. Najpierw tatuś sadysta a teraz mężuś bydlaczek.
A to płacenie pani psycholog to zostaw. Szkoda pieniędzy a to i tak loteria-taka psycholog, co ci nie powie co i jak, bo się mężusia pewnie boi, żeby mu się nie narazić.
Zostaw tego gnoma!!

Odnośnik do komentarza

moloko
kiedyś spałam na drzewie, bo ktoś uznał że może mnie zabić, kiedyś ciągnięto mnie na lince po lesie bo ktoś uznał że jestem łatwa, dużo było takich, kiedyś.

Co proszę?? No nie, miałas jeszcze ciężej w życiu, niż myślałam... Nic, tylko Ci współczuć. Stąd też pewnie to Twoje ciągłe, niesłuszne obwinianie się o wszystko. No bo znowu napisałaś coś w tym stylu, że skrzywdziłaś swojego męża. A ja się pytam: kto tu kogo krzywdzi? No ale po Twoich życiowych doświadczeniach nic dziwnego, że jesteś rozbita do tego stopnia, że ciągle sie o wszystko obwiniasz.

moloko
Więc jak tu uwierzyć że ktoś mnie ocenia inaczej??? - nasuwa się od razu że to On się myli

Normalnie. Niestety, wiekszość nie zawsze ma rację. Nie kieruj się tym, co mówi większość, tylko tym, co mówią dobrzy, wartościowi ludzie. Na przykład Q. Jeszcze jedno: wiem, że Q był żonaty, biorę to pod uwagę, a to, co tu pisze, i co zamierzam napisać, w zadnym wypadku nie stoi z tym w sprzeczności. To tak na wszelki wypadek Ci napisałam, żebyś nie miała niepotrzebnych wątpliwości, czytając mój post.

moloko
Pisze to co Wy, tylko więcej w tym złości (wcale sie nie dziwię), że kręcę się w kółko.

No widzisz? To właściwie to samo powiedział, co ja, z tą tylko różnicą, ze ja użyłam określenia "błędne koło".

moloko
Napisał wiem że mnie kochasz więc przestań pieprzyć i mącić, że ja Cie nie chce.

Jejku... On jest słodki!!! Sama przyznaj, moloko, czy to nie było słodkie?:)))

moloko
Potem napisał że mnie kocha ale jest mu już bardzo ciężko.

To uszanuj jego miłość(tak jak stess Ci wcześniej mówiła), doceń ją, i nie każ mu dłużej czekać. Po co? Po co ma dłużej cierpieć, skoro możecie byc razem szczęśliwi? Q nie cierpi przez przeszłość którą Ty ciągle rozpamiętujesz. On cierpi dlatego, że nadal z nim nie jestes.

stess
Kochasz go, on kocha Ciebie Coś Was łączy ( czuję ) głębszego. Męża nie znosisz, to co Ty do jasnej Adelajdy robisz jeszcze tam ? Wykończysz się ;/

Dokładnie. Co Ty tam jeszcze robisz? Masz rzeczy spakowane w workach? Super. To bierz je, i uciekaj z tego bagna. Zajmie Ci to raptem parę minut.

moloko
chyba zrobię tak jak mi radzicie i pójdę sama.

No i bardzo dobrze. A temu nie powiem komu nic do tego.

moloko
czasem bardziej udawało mi się wmówić samej sobie że Q zasługuje na kogos lepszego, a ja może jakoś zniose życie tutaj.

Masz rację. Udawało Ci się WMÓWIĆ to sobie.

Odnośnik do komentarza

~ktoś-nikt
jeszcze robi z ciebie sobie darmową dziwkę

tak na prawdę to sporo w tym mojej winy. Dla niego seks zawsze był czymś zwykłym, ulżeniem fizycznym. Zawsze się to odbywało jakoś tak pod presją, tzn. ja miałam z nim swój pierwszy raz, nie odczuwałam przyjemności większej, prócz 2 razy kiedy nawet było ok, ale to troche mało jak na 12 lat. Tylko on krytykował, jak prosiłam żeby czegoś nie robił to sie obrażał, jak nie chciałam to sie obrażał, więc żeby było w związku dobrze to wiecie..... Potem jak chciałam porozmawiać to wyskakiwał że mu się chce, więc licząc na rozmowę, to wiecie... i tak go przyzwyczaiłam.

Odnośnik do komentarza

franca
Co proszę?? No nie, miałas jeszcze ciężej w życiu, niż myślałam... Nic, tylko Ci współczuć. Stąd też pewnie to Twoje ciągłe, niesłuszne obwinianie się o wszystko.

Nie, no... nie chce żebyście mnie tu głaskały, było czasem ciężko, z tym drzewem to ojciec, z tym ciąganiem próba gwałtu, ale pomyślałam że będą musieli mnie zabić żeby to zrobić.. To było dawno jakoś to wyparłam, ale te i inne sytuacje przyczyniły sie do tego że stałam sie życiowym tchórzem i zaczełam brać to co jest bo nic innego nie dostanę.

Odnośnik do komentarza

moloko
~ktoś-nikt
jeszcze robi z ciebie sobie darmową dziwkę

tak na prawdę to sporo w tym mojej winy. Dla niego seks zawsze był czymś zwykłym, ulżeniem fizycznym. Zawsze się to odbywało jakoś tak pod presją, tzn. ja miałam z nim swój pierwszy raz, nie odczuwałam przyjemności większej, prócz 2 razy kiedy nawet było ok, ale to troche mało jak na 12 lat. Tylko on krytykował, jak prosiłam żeby czegoś nie robił to sie obrażał, jak nie chciałam to sie obrażał, więc żeby było w związku dobrze to wiecie..... Potem jak chciałam porozmawiać to wyskakiwał że mu się chce, więc licząc na rozmowę, to wiecie... i tak go przyzwyczaiłam.

Czyli jest dokładnie tak, jak ~ktoś-nikt powiedział. Tak, chodzi o to z dziwką, co sama tutaj zacytowałaś. Jedyna Twoja wina w tym jest taka, że mu na to pozwalałas. Ale to go nie usprawiedliwia. Sam powinien wiedziec, że to jest podłe. Nie da się więc w ogóle porównac jego winy z Twoją(mam nadzieję, że domyślasz sie, w którą stronę porównanie mam na myśli).

Tak więc, jak już poprzednim razem mówiłam, jedyne, czym zawiniłas, to tym, że pozwalałaś na to, co było wobec Ciebie nie w porządku. Nie obwiniaj sie więc już o jakiekolwiek inne sprawy. Twoje rzeczy w dalszym ciągu są spakowane? W takim razie, tak jak Ci już pisałam, bierz je i w nogi.

Odnośnik do komentarza

co do męża....
wiecie On w gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem. Świetnie się dogadywaliśmy na poziomie powiedzmy koleżeńskim, tzn. jak coś robiliśmy (tak jak wykończenie domu itp.) tylko w sferze emocjonalnej On widzi życie i związek zupełnie inaczej niż ja, to jest tak diametralnie różne. Nie potrafię opisać tej odległości. Chodzi mi o to tak jak kiedyś mi powiedział: " Nie pije, nie bije Cię to o co Ci chodzi?" No właśnie ciężko to opisać i powiedzieć o nim że się znęca bo faktycznie nie uderzył mnie nigdy, choć czasem wolałabym żeby mi przyp.... niż udawał że mnie nie widzi.

Odnośnik do komentarza

moloko
franca
Co proszę?? No nie, miałas jeszcze ciężej w życiu, niż myślałam... Nic, tylko Ci współczuć. Stąd też pewnie to Twoje ciągłe, niesłuszne obwinianie się o wszystko.

Nie, no... nie chce żebyście mnie tu głaskały, było czasem ciężko, z tym drzewem to ojciec, z tym ciąganiem próba gwałtu, ale pomyślałam że będą musieli mnie zabić żeby to zrobić.. To było dawno jakoś to wyparłam, ale te i inne sytuacje przyczyniły sie do tego że stałam sie życiowym tchórzem i zaczełam brać to co jest bo nic innego nie dostanę.

Było czasem ciężko? Lekko powiedziane, naprawdę... Próba gwałtu i zabójstwa... Straszne... Na pewno to wywarło to wpływ na Twoje późniejsze życie. Ale zamiast to ciągle wypierać, powinnaś jak najszybciej zdecydować sie terapię. Tylko na terapię ukierunkowaną na wyzbycie sie tych urazów z przeszłości, a nie na siłę klejącą Twoje małżeństwo, które nie ma najmniejszego sensu. Ale może, jeśli będziesz chodziła sama na tę terapię, którą już zaczęłaś, to ona też Ci coś da. Jednak ta wspomniana przeze mnie wyżej jest Ci o wiele bardziej potrzebna.

Odnośnik do komentarza

[quote="franca"](mam nadzieję, że domyślasz sie, w którą stronę porównanie mam na myśli).[quote]
wiem, wiem... dziękuję

franca
W takim razie, tak jak Ci już pisałam, bierz je i w nogi.

spakowane są od prawie roku. dzięki franca. Teraz wiem że warto było złapać się tej ostatniej deski i napisać na forum.
dobra. poukładałam sobie trochę. No dziś chciałam przenieść rzeczy do mamy żeby w razie co nie targać tych worów przy nim, ale mamę musiałam do szpitala zawieźć.

Odnośnik do komentarza

Mama wie , w jakiej jesteś sytuacji?
Czy coś poważnego z mamą? (piszesz,że jest w szpitalu).

Cóż, tak czasami w życiu bywa,że dwoje ludzi mieszka razem pod jednym dachem , chcieli ułożyć życie jedno-we dwoje,a wychodzi, jak wychodzi. Z tym jego podejściem, no nie pierwszy raz słyszę ,że tak jest / bywa "nie biję, nie zdradzam", więc czego chcesz...
On chyba nie jest w stanie zrozumieć,że Ty możesz czegokolwiek więcej chcieć. Skoro masz dom,męża itd.
Nie zastanawiaj się nad tym, co było, Ty musisz być pewna tego, czego chcesz dzisiaj - tu i teraz.

Odnośnik do komentarza

moloko
co do męża....
wiecie On w gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem.

Co Ty opowiadasz?? To znaczy, co w nim dobrego?? Nie widzisz tego całego złą, które Ci wyrządził, nie widzisz, jak Cię traktuje? Sama pisałaś o wielu takich rzeczach, ja pisałam, stess pisała, ktoś-nikt pisał. Temat został przewałkowany tak, że bardziej już się nie da. Proponuję Ci, żebyś przeczytała cały wątek jeszcze raz, i naprawdę solidnie go przemyślała. Bo mam wrażenie, że zapominasz o tych wszystkich, bardzo ważnych przecież sprawach. A może nie chcesz o nich pamiętać?

moloko
Chodzi mi o to tak jak kiedyś mi powiedział: " Nie pije, nie bije Cię to o co Ci chodzi?"

I co z tego, że tak powiedział? Naprawdę traktujesz poważnie takie słowa? Też mi argument, doprawdy. Śmiech na sali, a nie argument. Zresztą, już się trochę wszyscy zapoznaliśmy z tymi jego "mądrościami". Wtedy, jak pisałaś, że Ci mówił, ze jakiś filmów sie naoglądałaś. Zapomniałaś już, co Ci nawygadywał, gdy próbowałaś wcześniej odejść? Jeśli nie, to ponawiam swoją radę z tego posta: PRZECZYTAJ. Sama to napisałaś.

Odnośnik do komentarza

do stess
mama ma przewlekłą opturacyjną chorobę płuc. Jej płuca nie funkcjonują już prawidłowo, powoli zmniejsza się ich pojemność (palacz) wiec czepiają sie wszystkie zapalenia oskrzeli itp.. Niestety nieuleczalne. jak poszłam powiedzieć o tych rzeczach zobaczyłam jak leży bezwładnie w łóżku i już nic nie mówiłam. byłyśmy na ostrym dyżurze , jest już w domu

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...