Skocz do zawartości
Forum

Kiniak1995

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Kiniak1995

0

Reputacja

  1. Chłopak wydaje się być uzależniony od pornografii. Ogólnie z pornografią jest tak, że potrzebujesz coraz mocniejszych bodźców. Poza tym masz tam różne "partnerki", ciągle widzisz nowe ciała, mózg się od tego uzależnia. Być może chłopak jest na takim etapie, że ma problem z erekcją bez takich bodźców. Przed Tobą, ani przed sobą się nie przyzna, będzie zwalał winę na Ciebie - bo na kogo innego? Tak najłatwiej. Jemu tak jest wygodnie. Oczywiście upraszczam sprawę - jeśli faktycznie jest uzależniony, to jest bardzo ciężki i smutny temat. Poczytaj trochę o tym. Chlopcy, a nawet dziewczyny zaczynają oglądać takie filmy w bardzo młodym wieku, kiedy umysł jest bardzo chłonny, potem ciężko z tego wyjść. No i przede wszystkim trzeba chcieć. Niestety łatwa dostępność takich materiałów bardzo negatywnie wpływa na relacje, gdy ktoś już wpadnie w te pułapkę. 😞 Skoro chłopak unika tego tematu, to albo się wstydzi, albo ma w sobie dużo lęku, albo ma na uwadze jedynie swoje potrzeby. Nie wiem, w jakiś sposób prowadziłaś wcześniej rozmowy - na pewno wymagają one dużo delikatności i zamiast oskarżania powinno być tam dużo o tym, jak Ty się z tym czujesz
  2. Porozmawiałam z nim wczoraj raz jeszcze. To była nasza 6. rozmowa na ten temat. I w końcu się przyznał. Przyznał się do tego, że rozpoczynając ten związek nie miał dobrych intencji; że pasowało mu, że jestem w niego zapatrzona, zakochana, że zaangażowałam się na 100%, że leczył mną swoje deficyty i pustkę po poprzednim związku; że gdy zapewniał, że kocha, to wcale nie kochał; że nawet nie chciał mnie kochać, bo wierzył w tę swoją tragiczną miłość; w jedyną miłość, jakiej w życiu doświadczył. Powiedział też, że w końcu mnie pokochał, że przestał mieć wątpliwości i że może to nie jest takie szalone uczucie, jak to pierwsze, że nie można pokochać drugi raz tak samo mocno, jeśli człowiek się sparzył, ale że to uczucie do mnie jest dojrzałe, przemyślane. Tylko że jak ja mam mu uwierzyć? I czy chcę mu wierzyć? I po co mam mu wierzyć?? Uwierzyłabym, gdyby w tych wpisach, o których wspominałam, choć jeden był o mnie. I w zasadzie był: ,,czy anal jest serio fajny, bo nie wiem, czy namawiać?" albo właśnie: ,,mam wątpliwości, co do obecnego związku, tamta to była miłość życia". I w zasadzie wszystko, wszystkie wpisy o uczuciach, o kochaniu, dotyczyły jej, a mnie ani razu. Twierdzi, że zrozumiał, że mnie kocha rok temu na wspólnych wakacjach. I przez pół roku (bo w styczniu trafiłam na te wpisy) nie napisałby nic o tym? Poza tym wczoraj miała być szczera rozmowa, powiedział, że usunął wszystkie trzy konta, oczywiście na drugim miał być wpis o miłości do mnie, ale właśnie - konto zostało usunięte i nie da się go przywrócić, przypadek? XD Jak dzisiaj zapytałam, co to było za trzecie konto, bo wiedziałam o dwóch, to okazało się, że znów kłamał. Najpierw, że nie wie, czemu tak powiedział, że nie było trzeciego konta, a potem, że chciał się wybielić i powiedzieć, że gdzieś tam coś o mnie jednak napisał (choć wcale tego nie zrobił). I powiem Wam, ze nie wiem, co robić. Pozostając z nim w związku zniszczę swoje standardy, stracę do siebie szacunek. Z drugiej strony sobie jednak myślę, że przecież mam już 28 lat, że tak długo zajęło mi szukanie życiowego partnera, że zanim znów się zakocham, ustabilizuję, to już nie zdążę założyć rodziny, nie zdążę mieć dzieci. To jest pierwszy facet, z którym pozwoliłam sobie na pełne zaangażowanie. Dopiero w wieku 26 lat. Poza tym boję się, że trafię jeszcze gorzej albo na kolejną osobę z taką historią. Boję się też, że może mam wyidealizowany obraz miłości i że nie doświadczę takiej, jakiej pragnę. Jestem naprawdę zrozpaczona... Dodam tylko, że podczas związku ze mną nigdy nie zszedł się z tamtą dziewczyną, źle to ujęłam, pisałam na szybko, w jego pobliżu, nie chciałam, by zobaczył.
  3. Rzuciła go, bo ,,uczucie się wypaliło" - i wiem to wszystko, bo dosłownie każdy fragment z życia z nią opisywał w komentarzach. O mnie nawet słowa... przez całe dwa lata związku. I, jak pisałam, w trakcie naszego związku zdarzało się, że wracał do niej.
  4. No wbrew pozorom psychoterapeuta zasugerował odwrotnie do tego, co piszesz - że może powinnam się rozstać i że nic dziwnego, że mam wątpliwości. I chyba faktycznie podświadomie liczę na głaskanie. Wyznawanie miłości byłej w trakcie związku z jednej strony nie świadczy o głębokim zaangażowaniu, a z drugiej - chcę wierzyć, że może każdego czasem nachodzą wątpliwości. I chyba potrzebuję potwierdzenia, że tak właśnie jest...
  5. Jakiś czasem temu dowiedziałam się, że mój (już) narzeczony po roku bycia w związku ze mną napisał, że tęskni za swoją pierwszą miłością, że to była ta jedyna, i że czasem wątpi w swój obecny związek (czyli ten ze mną). Od czasu, gdy to napisał, minęło 1,5 roku. Przeczytałam to jakieś 7 miesięcy temu. Oczywiście próbowaliśmy to przegadać. W zasadzie kilkakrotnie. Podczas rozmów twierdził, że od półtora roku nie ma już takich myśli, że mieliśmy wtedy trudniejszy czas, a on idealizował. Płakał, mówił, że nie chce, bym całe życie myślała, że jestem tą drugą; że jestem dla niego najważniejsza. Przekonywał, że ma problemy z wyrażaniem uczuć. A jednak o swojej pierwszej miłości pisał wielokrotnie w różnych komentarzach, że,,zszedł się z dziewczyną, którą kocha", że ,,rozstał się z dziewczyną, którą kocha", ,,to była ta jedyna, miłość życia). Kiedy pisał coś o mnie, były to jedynie sformułowania typu: "moja obecna dziewczyna", czyli nic, co by wskazywało na jakiekolwiek ciepłe uczucia do mnie. Wiem, że nie ma idealnych związków, że w każdym związku są kryzysy, że w relacji nie da się uniknąć zranień, że gdy to pisał, mieliśmy trudniejszy czas (podejrzewałam go o zainteresowanie moją siostrą); i może dlatego w międzyczasie, mimo wszystko, przyjęłam jego oświadczyny, oczywiście nie bez wątpliwości. Ale nie potrafię się już cieszyć tym związkiem jak wcześniej. Miewaliśmy trudne momenty, ale starałam się wierzyć, że to mnie kocha najbardziej na świecie, że ze mną mu było do tej pory najlepiej, zgodnie z tym, co zapewniał, a potem trafiłam na te komentarze o byłej. Co gorsza, ostatnio przypomniałam sobie w dodatku, że wprowadził się do mnie w zasadzie po tym, jak się dowiedział, że będzie musiał się wyprowadzić od kolegi, u którego wynajmował pokój. Wtedy jeszcze nie wiedziałam tego, co wiem teraz, i zinterpretowałam to jako okazję do kroku dalej dla nas. Jak się nie zadręczać? Jak nie psuć tego, co zbudowaliśmy? Jak uporać się z dojmującym poczuciem bycia niewystarczającą? W zasadzie od tych 7 miesięcy codziennie do tego wracam. Byłam u psychoterapeuty, ale wizyta mi nie pomogła. Narzeczony pyta, co mógłby zrobić, bym mu zaufała - nie wiem. Gdyby choć raz napisał o mnie tak samo namiętnie, jak o niej, nie rozpamiętywałabym tak tego. Może ktoś z Was przeżył coś podobnego i pomoże mi swoim doświadczeniem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...