Skocz do zawartości
Forum

Zazdrość o przeszłość partnera


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
postanowiliśmy być z chłopakiem szczerymi wobec siebie i przyznać się do poprzednich związków/znajomości/partnerów. Mój chłopak szczerze przyznał się do kilku partnerek. Doceniam szczerość, ale jednak mnie to zabolało. Od kilku tygodni tylko o nich myślę, obawiam się, że on może mieć z nimi jakiś kontakt albo może je spotykać na ulicy... chociaż twierdzi,że nie. U mnie nie ma tego problemu, ponieważ przeprowadziłam się i ze względu m.in. na to nie mam żadnego kontaktu z byłym chłopakiem. Ale ciągle chodzi mi po głowie to, czy mój obecny chłopak nie myśli o swoich byłych, czy nie porównuje mnie do nich. No i liczba też ma znaczenie - było ich kilka... więc zastanawiam się, czy mój chłopak potrafi być w trwałym (długotrwałym) związku... Sama się zastanawiam i nie wiem czym te moje myśli są spowodowane: zazdrością o to co było, lękiem przed odrzuceniem, czy brakiem akceptacji tego co było. No i jak sobie z tym poradzić?

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Ja również uważam, że myśli o byłych Twojego chłopaka wynikają ze wszystkich czynników po trochu - z lęku przed odrzuceniem, zazdrości i braku akceptacji przeszłości. Jednak to wszystko da się sprowadzić do wspólnego mianownika - zaniżonego poczucia własnej wartości.
Postaraj się więc wzmocnić własną samooceną. Pamiętaj również, że byłe Twojego chłopaka są z jakichś przyczyn byłymi i to jest przeszłość. Skup się więc na teraźniejszości i przyszłości.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A czy mężczyzna, który miał kilka partnerek, potrafi być wierny? Ostatnio podczas rozmowy na ten temat powiedział mi, że jest i będzie wierny, ale na pewno różne pokusy się pojawią w czasie naszego związku. Tylko, że nigdy nie wiadomo, co może wyniknąć z takich pokus. Ufam mu, ale ciągle chodzi mi po głowie to jego stwierdzenie o pokusach. Ja będąc w poprzednim związku nie zdradzałam i nie odczuwałam żadnych pokus na zdradę, ani spotykanie się z kimś innym na randki. W tym związku jest tak samo - jestem szczera wobec chłopaka, którego kocham i nie przewiduję żadnych pokus. Dlaczego więc on je przewiduje? Czy to może wynikać z tego, że w przeszłości miał kilka partnerek? (aczkolwiek były to związki, mniej lub bardziej trwałe, mniej lub bardziej udane, ale związki, a nie przypadkowy seks). Ja teraz obawiam się o jego wierność (nie tylko w sensie zdrady, ale też w sensie umawiania się na randki z innymi, być może bardziej atrakcyjnymi ode mnie kobietami - nie jestem brzydka, ani gruba, w sukienkach i delikatnym makijażu wyglądam ładnie i kobieco, ale jestem przeciętną kobietą, a w mediach są lansowane super odstawione "modelki" i być może on będzie narażony na pokusę ze strony kobiet próbującym dorównać tym lansowanym w TV i prasie). Ufam mu, ale nie do końca mam pewność, co do jego uczuć wobec mnie - jak w pewnej rozmowie luźno zaproponowałam wyjazd (przeprowadzkę) do innego miasta, to stwierdził, że raczej za mną nie pojedzie. Jednocześnie w innych sytuacjach mówi, że kocha mnie. Proszę o poradę - czy to ja wyolbrzymiam problem, czy ten problem naprawdę istnieje i jest realnym zagrożeniem dla naszego związku?

Odnośnik do komentarza

Po ile macie lat?
Zastanawiasz sie czy on myśli o swoich byłych, a Ty myślisz?
Jeżeli nie, to dlaczego?Bo masz swojego ukochanego teraz! on pewnie ma tak samo... nie przesadzaj.

Ależ on jest płytki.. po co w ogóle mówił Ci że napewno jakieś pokusy będą.. może i będą, może Ty tez je będziesz mieć, ale po co o tym mówić? Po co specjalnie zasiać nutkę niepewności? Zreszta... jak kocha to nie powinno byc żadnych pokus itd. dorosli ludzie powinni być odpowiedziali i wierni. Widać- on nie jest dorosły skoro z góry zakłada takie coś.
Powinnaś popracować nad swoją samooceną. Może pora pójść do psychologa.

Odnośnik do komentarza

Czasami trudno się z pewnymi rzeczami godzić.Zapewne twój partner daje ci powody powodując tym twoją zazdrość.Facet potrafi być wierny a poprzednie związki nie są w tym przeszkodą.Możecie delikatnie porozmawiać na ten temat,nie czuj się zagrożona,lecz jeśli partner wraca do przeszłości ma porównania ciebie do byłych to jest niestosowne zachowanie z jego strony.Zaufaj mu i obydwoje pozamykajcie przeszłość,postarajcie się wspólnie popracować nad tym by wasza życiowa książka,dotyczyła tylko was a nie osób poprzednich,czasem to nie przychodzi od razu.Pokusy zawsze będą,trzeba tworzyć zaufanie w związku,popracuj może odrobinę nad swoją własną samooceną,kobieta nie musi być modelką by być atrakcyjną,jest wiele cech które facet dostrzega w kobiecie,tylko czasem pracując nad sobą trzeba przy okazji popracować nad facetem.

Odnośnik do komentarza

Ja mam podobnie..jestem narzeczonym od ponad 3lat od roku jestem zareczona z nim. Ale ciąge mysle o jego byłych bo mieszkaja niedaleko nas i mam czasami z jedna stycznosc. jak poznałam mojego chłopaka to jego znajomi porównywali mnie do jego byłych:( i zdarza sie ze teraz też mnie porównuja i to boli..jak tak myśle to ze nie powinnam z nim byc że nie jestem za aktrakcyjna dla niego itp. Ale potem też sobie myśle że jak by mnie nie kochał to by sie ze mna nie zaręczył,nie mieszkał ze mna. On nie lubi rozmawiać o jego byłych ale czasami mu sie zdarzy cos tam powiedziec jak siedzimy ze znajomymi..

Odnośnik do komentarza

No to po kolei: ja 25 lat, on 28. Ufam mu, on jest dla mnie dobrym chłopakiem, nigdy nie złapałam go na kłamstwie. Moje obawy nie dotyczą sytuacji stricto obecnej - teraz między nami jest wszystko dobrze, oboje się kochamy i szanujemy. Ja mam obawy na przyszłość (ponieważ planujemy wspólną przyszłość). Na moje pytanie o wierność odpowiedział, że jest i będzie wierny, ale że będą pokusy, że to jest normalne. No to ja odpowiedziałam, że skoro kocha naprawdę, to nie powinno być pokus. Na co on, że życie to nie bajka i różne rzeczy się mogą wydarzyć, np. kryzysy w związku itp. Ja to wiem, nie jestem naiwna, ale jednak dla mnie to fundament, że skoro kocham to odrzucam pokusy i staram się wyprowadzić związek z kryzysu, a najlepiej do niego nie dopuścić. Ale co do sytuacji obecnej - chłopak ani razu nie porównał mnie do żadnej ze swoich byłych partnerek. Może i racja w tym, że on o nich już nie myśli. A co do przeprowadzki - tak ogólnie zaczęłam rozmowę, to jeszcze nie są żadne konkretne plany i nie jest powiedziane, że tak się stanie. W grę wchodziłoby inne miasto w innym regionie Polski. Względy proste - tam byłyby lepsze perspektywy życiowe. No ale to bardzo luźne plany, raczej na dalszą przyszłość, a nie bliższą. Ale jego reakcja mnie zasmuciła - on jest temu przeciwny (może i podaje racjonalne na tą chwilę argumenty), ale to też może ( chociaż nie musi ) oznaczać, że chyba nie do końca chce ze mną budować przyszłość. A w słowach mnie o tym zapewnia. Szkoda, że czyny inne. I tak mnie tknęło, że może on nie chce wyjechać, bo w tych okolicach, gdzie obecnie mieszkamy są jego byłe (wiem, to już mogą być moje wymysły, no ale... jakaś nutka niepewności zasiana).

Odnośnik do komentarza

No na pewno z nim o tym porozmawiam. To sprawa na poważną, szczerą rozmowę. Zasmucił mnie tymi słowami o słabościach.
Dla kogoś może to wyglądać, że jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Ale popatrzmy racjonalnie - z biologicznego punktu widzenia dla faceta jest wygodniej być w kilku, kilkunastu krótkotrwałych związkach (po rok, dwa) niż w jednym długotrwałym. Przecież z innymi kobietami w tych związkach będzie miał ciekawiej: inny seks, inny styl życia, inne gotowanie. A nie chciałabym po kilku latach w miarę trwałego związku być porzuconą żoną (o ile nią zostanę), tylko dlatego, że mój facet postanowi kierować się instynktem biologicznym i wygodą (czyli wieloma związkami na jakiś czas).
Poza tym mam smutne doświadczenie związane z tym, że faceci wolą rozpoczynać flirty z różnymi kobietami. Miałam kiedyś kandydata na chłopaka (nie chcę go nazywać chłopakiem, bo oficjalnie jeszcze nim nie został), mieliśmy za sobą wiele miłych spotkań i wszystko szło w kierunku, aby zostać parą i tworzyć fajny związek. I co? Kiedy miałam niegroźny wypadek i trafiłam na pogotowie, jego przy mnie nie było. Podejrzewam, że już w tamtym czasie kręcił z nową dziewczyną, a na randkach mnie zapewniał, że ja jestem jedyna. Potem zamilkł na około 2 tygodnie, po prostu urwał kontakt. A po tym czasie przyszedł na imprezę do wspólnych znajomych (ja tam byłam) ze swoją nową dziewczyną i ostatecznie zerwał ze mną w sposób dorozumiany poprzez czynność dokonaną. A i jeszcze dodam, że nowa dziewczyna była ode mnie kilka lat młodsza, kilka kilo chudsza, bardziej wypacykowana (chyba się stylizowała na Dżoanę Krupę). Więc stąd się bierze to, co napisałam we wcześniejszym poście, o tym za jakimi kobietami rozglądają się faceci. I niech taka zacznie kusić - i trach - chwila słabości jak nic. I przez taką chwilę słabości (jeżeli facet ulegnie) kończą się związki. Nawet te oparte na zaufaniu.
Nie twierdzę, że mój chłopak jest taki. Ale skoro zaczął mówić o słabościach i miał wcześniej takie roczne związki jak wyżej opisałam, to zaczynam mieć wątpliwości, czy pewnego dnia nie dowiem się o skoku w bok, albo o tym, że on sobie wybiera inną ścieżkę życiową - czyli wiele związków. Na chwilę obecną słyszę zapewnienia, że ja jestem tą jedyną, .... tylko, że już gdzieś to słyszałam ....

Odnośnik do komentarza

Z resztą, bardzo trafna wydaje mi się ta uwaga Kwiatuszka:"Ależ on jest płytki.. po co w ogóle mówił Ci że napewno jakieś pokusy będą.. może i będą, może Ty tez je będziesz mieć, ale po co o tym mówić? Po co specjalnie zasiać nutkę niepewności?" Właśnie. Po co on w ogóle o tym mówił? I rzeczywiście dziwne, że z góry zakłada coś takiego, a jednocześnie chce być z Tobą na stałe.
Zgadzam się też z tym, że dorośli ludzie powinni być odpowiedzialni i wierni, a nie z góry zakładać, że będzie tak, jak on powiedział.

Odnośnik do komentarza

No, z tym biologicznym punktem widzenia nie mogę się zgodzić. Gdyby rzeczywiście tak było, oznaczało by to, że jedna grupa ludzi już od urodzenia ma większe predyspozycje do ranienia innych, do złego postępowania, niż druga. W takim razie jaki w ogóle byłby sens mówienia o tym, co jest dobre, a co złe? Jaki miało by to sens, gdyby moralność oznaczała co innego dla kobiet, co innego dla mężczyzn, a może jeszcze co innego dla białych, czarnych, żółtych, silnych słabych, niskich, wysokich, itp., itd...A przecież każdy tak samo chce kochać, i jest zdolny do miłości, a także do tego, aby brać odpowiedzialność za swoje czyny.
Zgadzam się natomiast z Twoimi spostrzeżeniami co do tego przyczyn Twoich lęków. Prawdopodobnie rzeczywiście wynikają one z tego, że Twój poprzedni chłopak tak Cię potraktował. A gdy się już raz na kimś zawiodło, trudno zaufać drugi raz...

Odnośnik do komentarza

Rozumiem problem Autorki wątku. Wszystko to zostało przebadane przeze mnie empirycznie. I wciąż trwają te "badania". ;) Jestem w bardzo podobnej sytuacji, tylko że.. mój narzeczony miał żonę. Znaliśmy się wcześniej, były różne przejścia, każdy, zanim zaczęliśmy być razem, miał innych partnerów. Miałam kilka znajomości z mężczyznami, narzeczony też, więc oboje jesteśmy ludźmi z przeszłością. I nieraz coś zaboli, czy ta kwestia porównania (bo ktoś przypadkiem coś powie, ktoś ze znajomych wspomni byłych partnerów). I to jest normalne że tak się dzieje, bo każda spotykana osoba zapisuje się w pewien sposób w życiu każdego z nas. I czasem zdjęcia z dawnymi "miłościami" wywołają ból, czasem pobyt w miejscu gdzie ja bylam z dawnym partnerem, albo on z partnerka,a bo jakaś zazdrość, bo jakaś kłótnia i jakiś żal. Ale... jak to śpiewa A.Rojek "zostaw wszystkie dawne troski,życie trwa, sam już z resztą mówisz o tym(...)to Twój czas najważniejsza jest ta miłość, którą masz.." ta właśnie miłość która jest teraz. TERAZ. Recepta na te bóle jest niby prosta, choć ten ból jest ciężki, inny. To nie ból serca podczas niespełnionej miłości, czy odtrącenia. To ból specyficzny. To tak jak masz wymarzone buty, piekne, niby wygodne, tylko w jednym miejscu cos drapie, uwiera. I nigdy byś tych butów nie zwrócił do sklepu, bo te wymarzone, ale ten jeden element... jest i bedzie zawsze. I sztuka jest nauczyc sie z tym zyc. Trzeba rozmawiać, ale nie ciągle o tym co było( to trzeba omówić raz a porządnie, potem najwyżej w razie potrzeby prostować, wyjaśnić kwestie zapomniane), ale rozmawiać o tym co jest, co może być, jak spędzić dziś dzień, jak się Ktoś czuje, poznawać, zachwycać, uczyć się siebie. I trzeba pamiętać prostą zasadę- jeżeli ktoś poświęca coś dla mnie, jeżeli mi coś ofiaruje, czas, życie, siebie, pomaga, czuwa, troszczy sie, potrafi wiele zmienic (tak- miłość dodaje skrzydeł i pozwala wiele w życiu zmienić: praca, otoczenie, nawyki, przyzwyczajenia...) to nie należy szukać dziury w całym. A jeżeli ciągły strach nas paraliżuje to ja polecam albo prace nad własną samooceną ( bo napewno coś jest ważne we mnie, skoro On mnie kocha, coś musze robić dobrze:gotowac, robić kakao, śmiać się, zartować, zachwycać, troszczyc sie o innych, dażyć wytrwale do celów, , i tez współżyć- po prostu żyć pięknie).. bo jeśli mnie kocha to dla niego jestem ważna. I wogóle jestem ważna i cenna! Nawet bez niego. Wartość mimo wszystko! Jeśli to nie pomoże, to proponuje psychologa, choc dobrze też robią szczere rozmowy z rodziną i przyjaciółmi, którzy nieraz widzą coś wyraźniej niż my. I co jeszcze ważne- radzę używać sita podczas rozmów z bliska osoba oraz z ludźmi dalekimi tzn "ludźmi z miasta". To pierwsze- nie analizujmy każdego słowa partnera i nie róbmy mu wyrzutów za kazde dawne zachowanie, dawne zycie, czy przypadkowe słowo. Bo każdy moze cos palnac nie myslac wczesniej ze moze wywołać jakiś smutek- chodzi po prostu o umiejestnosc szybkiego wybaczania- im wiecej wybaczenia tym mniej lez i smutkow. A co do drugiego -- nie przejmujmy sie tym "co ludzie powiedza". Bo dziś wrony krzycza tak, a jutro juz inaczej.. Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Racja, że ta miłość, którą obecnie czuję do mojego ukochanego chłopaka jest najważniejsza. I wierzę w to, że jego miłość do mnie też jest dla niego najważniejsza.
Co do przeszłości - ta ja potrafię ją zamknąć i nie roztrząsać jego wcześniejszych związków. Rozmowa o poprzednich partnerach/partnerkach miała miejsce jednorazowo, od tamtego momentu ja mu nie robię żadnych wyrzutów i nie poruszam już tego tematu. Natomiast te jego płytkie (zgadzam się - to było płytkie) słowa o słabościach wyszły przy okazji innej rozmowy - raczej takiej bardziej o przyszłości i wierności. O ile potrafię zamknąć przeszłość, o tyle boję się o przyszłość. Doceniam teraźniejszość - właśnie tę miłość, którą teraz mam - ale chciałabym też, żeby ona trwała w przyszłości. Tym co zrobię będzie na pewno rozmowa, szczera, poważna z moim chłopakiem (jeżeli się uda i będą na to warunki to dzisiaj wieczorem). Ciekawa jestem, jak on mi wyjaśni tę swoją gafę o słabościach. No chyba, że on na tyle siebie zna, że już to wie, że będą słabości. Wtedy nie wiem co zrobię. Bo skoro ja potrafię odrzucić wszelkie pokusy i pracować nad związkiem, to tego samego oczekuję od drugiej połówki.

Odnośnik do komentarza

Cyt. -,,To pierwsze- nie analizujmy każdego słowa partnera i nie róbmy mu wyrzutów za kazde dawne zachowanie, dawne zycie, czy przypadkowe słowo. Bo każdy moze cos palnac nie myslac wczesniej ze moze wywołać jakiś smutek- chodzi po prostu o umiejestnośc szybkiego wybaczania- im wiecej wybaczenia tym mniej lez i smutkow".
Chyba temu najtrudniej jest sprostać i z stąd biorą się późniejsze waśnie.Facet to taki przypadek,co żeby nieraz dobrze go poznać i zrozumieć,trzeba brać poprawkę na jego słowa z lekkim przymknięciem oka i nie zaganiać go w róg,wtedy z pewnością się otworzy a wszelkie nie jasności będą rozwiane.Miło się widzi rozwiązanie i podejście w taki sposób jak MiśkaW.

Odnośnik do komentarza

Rozmawiałam szczerze z chłopakiem. Zapewnił mnie o swojej miłości i wierności. Wyjaśnił, że pod pojęciem słabości nie miał na myśli wyłącznie pokusy do innych kobiet, ale ogólnie różne sytuacje życiowe - np. gdy wyjdzie z kolegami na piwo, to na pewno będzie czuł pokusę na wypicie większej ilości piwa niż powinien, ale zaznaczył, że dla dobra związku powstrzyma się od tego. Co do zdrady powiedział, że nie zrobi tego, bo wtedy straci mnie. Co do byłych partnerek to powiedział, że nie utrzymuje z nimi kontaktu (poza jedną, która już ma męża i dziecko). Wierzę mu. I uspokoił mnie po wczorajszej rozmowie.

Odnośnik do komentarza

Mam do Was pytanie... jak już pisałam jestem w związku gdzie oboje jesteśmy "z przeszłością". Jak myślicie- czy możliwe jest by człowiek tęsknił za bólem..? tzn czy jesli Ktoś bardzo kiedyś zranił, albo/oraz życiowa sytuacja, różne przejścia przeżycia tak bardzo zraniły, wycisnęły wiele łez i wiem, że wiele dni zostały podbite pieczątką "ZŁE I SMUTNE" to czy to wszystko może tak bardzo porysować serce, czy ból może wyryć się na sercu tak mocno, że czasem człowiek aż tęskni za tym.. nei wiem czy dobrze wytłumaczyłam.. ale może zrozumiecie o co mi chodzi. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Mam problem ze sobą,jestem chorobliwie zazdrosna o przeszłość partnera.Nie mieszkamy razem,tylko spotykamy się od czasu do czasu.Dodam,że jestem osobą doświadczoną przez los,ponieważ w poprzednim związku,byłam traktowana przez rodzinę i byłego męża,jak osoba psychiczna,wmawiając mi,że jestem głupia,wyzywana od najgorszych/A teraz to wszystko pokutuje,bo spotkałam człowieka który chce dla mnie jak najlepiej,a ja nie umiem tego docenić.I czepiam się o jego przeszłość o znajomości na portalach społecznych i nie radzę sobie z tym.
Cały czas boję się,czy zasługuję na to by być szczęśliwą i naprawdę kochaną i przez ten mój strach boję się,że wszystko sama zniszczę przez swoje podejrzenia.
Brakuje mi pewności siebie.Nie wierzę w siebie,że cokolwiek może mi się udać.
Proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...