Skocz do zawartości
Forum

Co robić, gdy mąż nie potrafi wybaczyć zdrady?


Gość Słoneczko

Rekomendowane odpowiedzi

No sorry, ale wygląda na to, że Jonka ma rację, Twój mąż zachowuje się jak hipokryta, powinien wiedzieć co sam kiedyś nawyrabiał a nie na taką sytuację świętym oburzeniem reagować, jakby pierwszy raz się z czymś takim zetknął. Szczerze to ja bym nie wyszła za niego na Twoim miejscu.

~bezniegonieistnieje
Stwierdził, że ludzie w małżeństiwe się tak nie oszukują, że nie łamią przysięgi, dał za przykład naszych znajomych, którzy się nie kochają, ale są ze sobą, właściwie z wygody i dlatego, że przecież sobie coś obiecali. Powiedziałam mu, że dla mnie małżeństwo, w którym nie ma miłości nie istnieje. Bo co mi z tej lojalności i bycia razem.. tylko wygoda. Powiedział mi na to, że mam poje*** system wartości. Nigdy nie chciałabym być z nikim dla wygody. Albo tylko po to żeby dotrzymać obietnicy, która właściwie i tak już nie istnieje bo przecież "ślubuję Ci miłość" to pierwsze słowa..

Jak on może Tobie mówić, że masz po....ny system wartości, skoro masz tutaj całkowitą rację, i na pierwszym miejscu stawiasz to co naprawdę jest najważniejsze, czyli miłość. A on nie dość że tego nie rozumie, to jeszcze gada kompletne bzdury, szczególnie gdy podaje ten "świetlany" przykład Twoich znajomych. :/
Mam nadzieję że nie zmienisz swojego podejścia pod wpływem takiego czegoś, bo była by wielka szkoda.

Odnośnik do komentarza
Gość bezniegonieistnieje

Nie chce zmieniać podejścia. Wiem, że strasznie zawaliłam i bardzo chciałabym to naprawić, ale kompletnie nie wiem co mam robić. Powiedział mi wczoraj, że jestem bierna, że On zaczyna każdą rozmowę, że sie nie staram.. a ja po prostu nie wiem co mam robuć. Boję się odezwać. Boję się robić cokolwiek.. ale może na strach jest tu za późno, jeśli właściwie nie mam nic do stracenia.. mogę tylko odzyskać NAS. Boli, tak skurwy***sko boli..

Odnośnik do komentarza

~bezniegonieistnieje, ale czy ty faktycznie romansowałaś z tamtym chłopakiem? bo z Twojego opisu wynika, że właściwie po za pocałunkiem nic nie było. Przeprosiłaś, przyznałaś się do głupiego błędu, zapewniasz męża o swoim uczuciu do niego, a on konsekwentnie robi z igły widły i znęca się nad Tobą. Niestety pozwalasz mu na to. Spytaj go może, czego od Ciebie oczekuje, przypomnij mu jego zdradę. Fakt, że wydarzyła się przed ślubem nie ma znaczenia. Byliście przecież w związku, planowaliście ślub, przypomnij mu, że wtedy wybaczyłaś, choć jego przewinienie było znacznie większego kalibru.
Swoją postawą tylko dajesz mu pożywkę, jednocześnie sugerujesz, że faktycznie zrobiłaś coś strasznego.

Odnośnik do komentarza
Gość bezniegonieistnieje

No.. trochę romansowałam. Spotykałam się z nim, ale nie na zasadzie randki tylko po prostu widywalismy sie na siłce. I.. chciałam żeby mnie komplementował, żeby mnie podrywał.. ale wiedziałam, że nie pójdę z nim do łóżka. Że w prymitywny sposów potrzebuję sobie podnieść samoocenę. I żałuje tego, bo skrzywdziłam męża, siebie i oczywiście tego chłopaka, ktory się bardzo zakochał.. o czym w ogóle nie miałam pojęcia i nie przeszło mi nawet przez myśl, że to możliwe.
Męża już pytalam co On by chciał żebym zrobiła, ale powiedział mi że nie wie i że ostatnią rzeczą jaką zrobi, będzie wymyślanie teraz, co zrobić żeby to ratować. Dla niego, to że to zrobiłam w niecały rok od ślubu jest największą porażką świata i kompletnie rozwaliło mu to światopogląd. Ciężko jest mi walczyć o Nas kiedy nie widzę i nie czuje wsparcia z Jego strony. Tak jakby.. w ogóle mu nie zależało. Tak jakby jeden pocałunek, jeden głupi błąd skreślił nasz 10 letni związek. Nie mam pojęcia co mam robić i w ogole nawet nie jestem w stanie powiedzieć co teraz czuję.

Odnośnik do komentarza

Gdy czytam, czasami historie osób, które doświadczyły zdrady, we wszystkich przypadkach zachowują się podobnie, przede wszystkim strasznie cierpią, znasz to uczucie z własnego doświadczenia. Niektórzy natychmiast się rozstają.
Większość osób chce ratować związek, dając niewiernemu szansę, oczekują, że ten przyzna się do winy, przeprosi, będzie błagał o szansę, starał się...i tutaj następuje cały wachlarz zachowań których oczekuje poszkodowany zależnie od upodobań. Nie jest łatwo przejść nad zdradą do porządku dziennego, ale należy ustalić pewne kwestie i granice; dajmy sobie szansę, spróbuję ci wybaczyć, choć nie wiem, czy dam radę.
Jednak w sytuacji gdy niewierny naprawdę żałuje, stara się, walczy, ale niestety jego starania trafiają w próżnię, bo zdradzony czerpie przyjemność w wypominaniu bez końca jego "przestępstwa", poniżaniu partnera i czuje się bezkarny itd należy się zastanowić, czy warto.
Dopisałaś się do wątku słoneczka, czy przeczytałaś dokładnie jej historię? U Ciebie zaczyna wyglądać podobnie, w efekcie słoneczko była już w takiej depresji, że po wielu miesiącach walki o męża chyba potem żałowała swojej postawy.
Tylko różnica polega na tym, że autorka głównego wątku naprawdę się pogubiła i ucięła sobie romans nie tylko emocjonalny, a jej mąż od początku nie przejawiał chęci do naprawy małżeństwa.
U Ciebie sytuacja jest jakby mniejszego kalibru, Ty flirtowałaś, on kiedyś Cię zdradził, Ty żałujesz, on nie potrafi się określić, ale rokowania są podobne jak u słoneczka. Twój mąż zaczyna się nad Tobą znęcać psychicznie. Jeśli nie postawisz granic, doprowadzi Cię do depresji.

Odnośnik do komentarza
Gość bezniegonieistnieje

Zgadzam się z Tobą. Tylko dodam, że do depresji może doprowadzić samotność, która zaczyna całkowicie ogarniać i poczucie niemocy. Wczoraj postanowiłam wziąć skądś siłę. Nie wiem skąd. Znalazłam ją bardzo głęboko w środku. I.. troche się polepszyło. Poczułam się lepiej, poczułam, że wiem czego chcę i pokazałam to w domu. Nie snułam się jak zbity pies, nie pokazywałam swojego rozgoryczenia, załamania i przestałam zachowywać się jak ofiara. Widzę, że to docenił. Że zobaczył ta siłę i gdzieś chyba sam zaczął jej szukać. Myślę, że przed nami jest bardzo ciężki czas, ale wiem, że mam o co się starać.

Odnośnik do komentarza

Będać w związku partnerskim spotkała mnie podobna sytuacja.
tyle ze nie byliśmy po ślubie.
Nakryłam go na początku ze loguje si ena portale erotyczne a pozniej ze spotkał się z Paniami do towarzystwa i nie tylo :( byłam głupia wybaczyłam :( a teraz on ne ma za to zadnej nauczki a ja do dzis ni eumiem się otrząsnać wszystko we nie sie posypało.... po tym incydencie mineło nie cale 5 miesiecy a mnie jest coraz gorzej.
wiem jak czuje sie Twój mąż !! ja czulam odraze mialam skladane obietnice które i tak nie zostały zrealizowana ... byly realizowane przez zaldwie pierwsze dwa tygodnie reszta wróciła zbyt szybko do szarej rzeczywistosci :(

cyba zbliza si emoment ze rozstaniemy sie na dobre ponieważ ja do dzis ni emoge udzwignać tego wszystkiego co sie stało tego co zrobił mój facet, non stop zyje w nwerwach jak nie odbiera telefonu mysle tylko o jednym . . . . .

Odnośnik do komentarza

Od roku prowadziłam rozmowy na portalach erotycznych z różnymi ludźmi. Nie tylko mężczyznami. Na tematy dotyczące życia w zwiazku, ale czasem przeradzalo to sie w wirtualny flirt.
Jestem mężatką od 11 lat, synka w takim samym wieku i kochajacego męża. Od narodzin dziecka było różnie między nami. Raczej gorzej. Nie potrafiliśmy rozmawiać. Kochalismy sie zawsze bardzo ale patrzylismy tylko bezradnie jak nasza milosc umyka nam z rąk. Kazdy mial jakies pretensje i bylo tylko gorzej.
W zwiazku z tym ze mial duzo pracy i brakowalo mi go, postanowilam napisac na portalu erotycznym do kogos zeby podniesc swoja samoocene bo nie wiedzialam czy moze jestem juz nieatrakcyjna i moze dlatego nam sie nie uklada.
Maz raz przeczytal jedna wiadomosc od takiej osoby. Oboje bylismy bardzo na siebie zli. Powiedzialam mu ze to kolega z pracy.sie musial upic i wysyla glupoty bo bylo mi wstyd sie przyznac i wiedzialam ze jestem winna. Maz od tego czasu postanowil zawalczyc i zadbac o nas. Ale problem dotyczacy porozumienia nadal byl nie rozwiazany. Ja nadal prowadzilam te rozmowy. Rok pozniej mąż znalazl w historii przegladarki, że interesowalam.sie portalem erotycznym. Obecnie uważa, że już nie mamy o czym rozmawiać. Czy naprawdę mogłam go aż tak zranić? Teraz zresztą mysli że romansowalam w pracy i ze umawialam.sie przez internet. A miedzy nami w sprawach lozkowych bylo bardzo zle mimo ze spalismy razem i bylismy czuli dla siebie. Ja jednak czulam sie jakbym go nieciekawila juz mimo zapewnien i tak sie zapetlilam ze nie chcialam sie kochac. I zaczelam szukac akceptacji gdzies indziej. Nie wiem, co bedzie.. Jak to ratować?

Odnośnik do komentarza

Widzę,ze strasznie żałujesz tego co zrobiłaś kochanej osobie. I dobrze bo masz sumienie tylko w tamtej chwili w swoim życiu straciłaś rozum i trzezwość myślenia. Bo skoro kochałas męza to nie powinnaś ani pomyśleć o zdradzie ani tymbardziej tego dokonać. Jeżeli z kimś jesteśmy i go kochamy to nawet jak jest długotrwaly kryzys nie mozna sie odwolywać do zdrady i szukania oparcia w kimś innym. Dobrze Ci powiedział mąż... że chce aby ktos inny docenił jego Miłość. Ty w tamtym momencie tego nie zrobilas.
Minęło sporo czasu, ciekawe co z męzem. Osobiscie uważam,że Cie finalnie zostawil. To jest słuszna decyzja. On Cie kochał bezwarunkowo a Ty chyba nie do konca skoro posunelas się świadomie do zdrady i to w tak krótkim czasie znajomości. Ten twój mąz to musial być super facet. Życzę powodzenia w życiu jakkolwiek sie ono nie potoczy.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Wątek stary, a jednak do niego trafiłam. I nie linczujcie mnie od początku - wystarczy moja własna tragedia. Tak - to ja zdradziłam. Po raz drugi. Pierwszy raz po 10 latach małżeńtwa, drugi po kolejnych 10-ciu.
Mam duże powodzenie, mam też dużo własnych historii, który zryły mi troszkę psychikę. jestem osobą niepełnosprawną, mam ogrom kompleksów. Moje dzieciństwo teoretycznie było fajne, jednak cały czas chcę udowadniać sobie, że ktoś mnie kocha. To takie chorowite coś, co się za mną wlecze. Gdy ktoś mnie kocha, tak strasznie jestem szczęsliwa, jakbym tego nie była warta.
Mój mąż to ideał. Dobry, ciepły, tolerancyjny, wspierający. 24 lata razem, 21 po ślubie. Małżeństwo idealne i naprawdę kochające się taką romantyczną i dojrzałą miłością. Do sobory do 21:30 pisaliśmy do siebie serduszka, zawsze jakiś liścik mąż znalazł w kanapce. Sprawiałam mu prezenty a on mnie rozpieszczał. Jednak wiele razy inni mężczyźni mnie adorowali. Nie ulegałam. Gdy 10 lat temu to stało się pierwszy raz, wiec czemu to zrobiłam. Z ciekawości - mój mąż być moim pierszym... Z kompleksów? Skończyłam 30 lat i traciłam swoją kobiecość. On kochal i walczył. Pisał, odwiedzał i rozkochał. Tak - mogę kochać 2 facetów naraz. Wiem, to chore, ale mogę. Wtedy wyszło, było cierpienie, płacz i zrozumiałam, że walcze o rodzinę. Mąż zawsze pamiętał, ale wybaczył. tamta zdrada pomogłam nam. Sfera ertyczna dojrzała w naszym małżeństwie. Wiem, że to głupie, ale po tym pierwszy raz przeżywałam prawdziwą rozkosz. czy musialo to sie stać? Wtedy nam pomogło i nauczyło odkrywać nowe.
Mój mąż to introwertyk, domator, spokojny, wspierający, nie robiący mi afer że np. tańsze z innymi. Moja praca to czeste wyjazdy na targi. Kiedyś ktoś spytał, ej Twój mąż nie robi ci wyrzutów? Wtedy wróżiłam i żartobliwie powiedziałam: kochanie - nie kochasz mnie, bo nie jesteś zazdrosny. Wtedy usłyszałam: To kotku Twoja praca, na relacjach budujesz biznes, wracasz szczęśliwa, naładowana pozytywnie. Cieszę się Twoim szczęśćiem.
mąż ideał - wiem to.
On woda, ja niestety ogień i to taki zwariowany. czemu to zrobiłam znowu. Bo znowu ktoś mnie pokochał, zabiegał, walczył... I nadal to robi, mimo, że wszystko wyszło. Dużo z tym drugim rozmawiałam, ze kocham mężą, nigdy go nie zostawię, że nie powinniśmy się spotykać. On jednak walcztł, pisał, dzwonił - to było bardzo miłe. Znowu zaczęłam pięknie wyglądać, znowu poczułam wartość. Zaakceptował moją niepełnosprawność. ...i walczył. Mój mąż kiedys ostrzegł, że drugi raz nie wybaczy. Dokładnie wiedziałam, ze nie da mi szansy. Tak bardzo chciałam to, co robię ukryć, nie dlatego, że meza nie kocham, tylko dlatego, ze moze czegoś mi brakowało... Niby mam wszystko, ale troche łobuz jestem :(
Wczoraj wyszło, mąż chce odejść, cierpi a ja z nim. Nie chce mnkie znać. Zniszczyłam mu życie, mam nie walczyć. Mówi, że już mnie wyrzucił z głowy. A ja go kocham :(, ale kocham też tego drugiego... tak boję się być sama :(
Wtedy umrę. mąż zamknął drzwi. Ten drugi chce być ze mną, chce rozwodu. Chce już przyjechać. Syn mówi po roku sobie dajcie, a mnie paraiżuje strach, że zostanę sama!!!
co mam robić. Uznać, ze to koniec i wpuścić do mojego życia kogoś kto kocha i z kim mi jest cudownie?
Czy zerwać i czekać. Może bezskutecznie.
Syn powiedział: mamusia to chyba bedzie koniec. Nawet jak wybaczy, to Ty resztę życia bedziesz niwolnicą udawadniania, że ci żal, a Tatuś będzie na Ciębie jeszcze dlugo patrzył inaczej.
To bedzie toksyczne i nigdy już takie samo.
Co mam zrobić? wiem, że wpuszczając tego drugiego już teraz do życia zranię męża podwójnie. Nie linczujcie mnie!!!!
czasem człowiek po przejściach życiowych ma zryty mózg.

Odnośnik do komentarza

~Kostkowie
mąż chce odejść, cierpi a ja z nim. Nie chce mnkie znać. Zniszczyłam mu życie, mam nie walczyć. Mówi, że już mnie wyrzucił z głowy. A ja go kocham

Nic bardziej mylnego. Potrzebujesz swojego męża, może nawet pragniesz i pożądasz, ale z pewnością go nie kochasz. Komuś, kogo się kocha, nie wyrządza się takiej krzywdy, jaką jest zdrada. Czy to nie wierność mu ślubowałaś? Czy swoim zachowaniem mąż dał ci jakiś powód, abyś zadała mu cios w postaci zdrady? Nic takiego wynika z tego, co napisałaś. Wylewa się za to egoizm, chęć bycia pożądaną przez mężczyzn – choć dobry i kochający, mąż już nie wystarczył. Miałaś wybór. Chcąc układać sobie życie właśnie w taki sposób, nie trzeba było wiązać się przysięgą małżeńską z tym jedynym. Ty jednak chcesz spijać z życia samą słodycz. Mieć stabilność, ciepełko rodzinnej atmosfery z kochającym, wiernym i wspierającym mężem u swojego boku, a jednocześnie cieszyć się wolnością singielki, aby rzucać się w jakże ekscytujące przygody miłosno-erotyczne. Choć mąż zniósł pierwszą zdradę i wyraźnie zakomunikował ci, że nie wybaczy następnej, i tak cię to nie powstrzymało przed oszukiwaniem go. Swoją drogą, ciekawe, czy tak nisko go cenisz, że uznałaś, że i tak cię nigdy nie opuści bez względu, jak bardzo go poniżysz.
Razi mnie, z jaką lekkością opisujesz rzekome przyczyny swojego zachowania i w jak wypaczonym świetle przedstawiasz fakty – cytuję: „ja niestety ogień i to taki zwariowany”, „niby mam wszystko, ale troche łobuz jestem”, „znowu zaczęłam pięknie wyglądać”. Gorący temperament nie usprawiedliwia zdrady. Nie zaczęłaś pięknie wyglądać, tylko zaczęłaś się stroić dla kochanka – choć mogłaś to robić dla kochającego męża, który miłości ci nie szczędził. A łobuzy… Łobuzy muszą liczyć się z karą i konsekwencjami swoich postępków. Ciekaw jestem, czy z równym luzem i nonszalancją opisywałabyś swoją historię, gdybyś to ty stała po tej stronie, po której teraz stoi twój mąż. Czy używałabyś tych samych słów. I czy uznałabyś, że zdrada jest usprawiedliwiona („mogę kochać 2 facetów naraz”). Powtarzasz ciągle, że tak bardzo o ciebie walczyli. Jakże to brzmi heroicznie – gotów ktoś pomyśleć, cóż za romantyzm! Znowu zwykłe przekłamanie. Nie walczyli, tylko z butami wpychali ci się w rodzinę. Tak bardzo cię „kochali”, że bez skrupułów niszczyli twój związek – akurat to nie przyszło ci do głowy. Piszesz, że to było miłe. (!) Jest takie porzekadło, że nie wolno budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych. Twoich kochanków ani ciebie nie obchodziło, przez co przejdzie twój mąż, dowiadując się o zdradzie. I ty śmiesz twierdzić, że go kochasz. Czy można drwić sobie z kogoś jeszcze bardziej?! Zdawałaś sobie sprawę, z tego co robisz („Mój mąż kiedys ostrzegł, że drugi raz nie wybaczy. Dokładnie wiedziałam, ze nie da mi szansy. Tak bardzo chciałam to, co robię ukryć.”). Tylko nie chcesz ponieść konsekwencji, które w zaistniałej sytuacji są oczywiste. Gdybyś naprawdę myślała, że twoje zachowania są chorobliwe… wiesz, choroby się leczy. W razie potrzeby z pomocą bliskich. Jestem przekonany, że mąż nie zostawiłby cię bez pomocy.
Małżeństwo idealne i naprawdę kochające się taką romantyczną i dojrzałą miłością.” – przede wszystkim jednostronną, bo z twojej strony toksyczną i podszytą fałszem. Przedkładasz własny interes nad dobro waszego związku, waszej rodziny, że o zdrowiu emocjonalnym waszego syna nie wspomnę. I nawet teraz, kiedy już druga (!) zdrada wyszła na jaw, nie pragniesz zrobić wszystkiego, aby odzyskać rodzinę, lecz kalkulujesz, jak się zachować, aby nie zostać sama. Aż ciężko mi w to uwierzyć. I zapewne, gdyby jakimś cudem, twój mąż jednak do ciebie wrócił, za jakiś czas znowu przeczytalibyśmy historię następnej zdrady: tak bardzo się przed tym broniłaś, ale uległaś, bo ktoś z tak wielkim zapałem zabiegał i – posłużę się twoimi słowami – „walczył”…
W moim przekonaniu mylisz terminy. Miłość partnerska najczęściej idzie w parze z pragnieniem kogoś i pożądaniem, ale to odrębne pojęcia. Powinnaś to wiedzieć, będąc dorosłą, samodzielną osobą. Niektóre błędy wolno popełnić tylko raz, innych wcale. A z pewnością nie wolno kogoś oszukiwać, zasłaniając się – cytuję – „zrytym mózgiem po przejściach”.
Współczuję twoim bliskim, mężowi, synowi. Szacunek, że pozostał z tobą tak długo, choć nie dochowałaś mu wierności. Moim zdaniem, każdy zasługuje na taką miłość, jaką sam jest w stanie drugą osobę obdarzyć. W twojej sytuacji ta maksyma pasuje, jak ulał. Skoro dla ciebie wierność to nie wartość, lecz tylko słowo w słowniku, poszukaj kogoś o podobnych poglądach i z nim przemierzaj dalsze życie. Ryzyko, że koniec końców zostaniesz sama, to cena wolności i życia na takich zasadach.

Odnośnik do komentarza

Nie brońcie jej, to tak samo jej wina jak i jego. Z jednej strony perfidne , a z drugiej strony terapia by o wiele bardziej pomogła(chociaż dla mnie jest już to przegrane)Wam obu. Ty wolałaś uciec sie do prymitywnej zdrady, cóż. Nie rozmawiał, może był zmęczony, może w pracy sie źle wiodło... To juz nie wróci. I najlepiej byłoby odejść od siebie. Zdrada zabija uczucia, jest jak toksyna która niszczy życie. nie ma życia po zdrowie. No bo po co sobie ludzie coś przysięgają przed ołtarzem skoro i tak potem mają to za nic. Wbijasz nóż w serce i chcesz aby zapomniał?!

Odnośnik do komentarza

Dla mnie jesteś czystą egoistką, dwulicową. Tak naprawdę wcale go nie kochałaś, bo jak można uzasadnić fakt że zdradziłaś? Nie można. Tym sposobem zerwałaś więzi miłości na zawsze! Ty zamiast przyznać się przed sobą że wyrządziłaś krzywdę drugiemu człowiekowi, to jeszcze perfidnie próbujesz kalkulować jakby go tu znów zwabić. Miej honor kobieto i daj mu spokój....

Odnośnik do komentarza

Temat dawny . Ale do rzeczy. Tez bylem zdradzony i to perfidnie i wiem jak to cholernie boli i tez chciala do mnie wracać spotykać sie . Miałem gorszy przypadek bo moja była nie widziała w tym swojej winy, nic a nic... Tak jakby dla niej to było niczym ... Nie dość ze to perfidnie zrobiła po alkoholu to jeszcze nie chciała mi dać spokoju . To się nazywa podłość . To był dla mnie hard kor. Najgorsze bylo jej wpieprzanie się w moje życie kiedy zacząłem je na nowo sobie układać , i jak zwyzywała moją nową dziewczynę . Skłóciła nas i sie rozleciało. Tragedia. W życiu czegoś takiego nie miałem choć juz 3 lata minęły od tego.... Dalej gdzieś po nocach ten koszmar mnie dręczy..

Odnośnik do komentarza
Gość Do  Carlo od Col

Przeczytałem twoją odpowiedź i masz 100% racji mnie spotkało coś co tego faceta tylko jestem 20 lat po ślubie i mam trójkę dzieci 17,15,8lat też żonie po pierwszym przyjacielu powiedziałem że jak będzie drugi to koniec no i był teraz trwało to dwa lata też mówi że mnie kocha ale jemu mówiła to samo bo mi się przyznała do tego nie wiem co dalej mam robić bo kocham ją ale też nie chce być z nią dużej wszystko pękło jak bańka mydlana,całe plany runęły,wyjazdy na wakacje które były nawet 8mies.temu myślałem że jest wspaniałe a okazuje się że myślami była z nim.uważałem nas za szczęśliwą rodzinę każdy ze znajomych uważał nas za super małżeństwo.denerwuję mnie jak piszą że do zdrady przyczyniają się dwie osoby w małżeństwie zawsze doceniałem swoją żonę kwiaty,prezenty,wakacjie,wyznawanie uczuć wszystko co mogłem dla niej.powiedzała mi teraz że to ja powinienem mieć romans,kogoś mieć że jestem najlepszy i najwspanialszy i nic by we mnie nie zmienia i jakbym poszedł do innej to na pewno by była inna zemną szczęśliwa. Nie wiem co dalej jak żyć czy znowu dawać szansę chociaż wiem że to nie ma sensu bo dałem już dwie i nic z tym nie zrobiła tylko od 1-2 doczekała 17lat a może było ich więcej o których nie wiem?co myślicie o tym czy powiedzieć najstarszym dzieciom o wszystkim czy nie 17i15lat?

Odnośnik do komentarza

Dopisze jeszcze do powyższego że nie widzę u niej żadnej poczucie winy,żadnej skruchy,zachowuje się normalnie jak by się nic nie stało,może tylko zaczęła się trochę przytulać jak się spytałem o jej zachowanie to powiedziała mi że po prostu chcę żeby trochę przestał o tym myśleć żebym trochę uciekł myślami od tego ale jak uciec skoro nie można spać,myśleć o czym innym a nawet pracować

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze do powyższego że kobieta ta ma 40lat a zdradzała mnie z gnojem o 11lat młodszym od niej wakt jest tylko taki że jest naprawdę fajną kobietą za którą ogląda się połowa facetów na ulicy.nie wiem czy ona jest tak oziębła że nie wykazuje nic po tej zdradzie czy nie rozumie i nie dotarło do niej co zrobiła.na 3 lata w tym zakładzie zdradzała mnie 2 i najlepsze jest to że on też żonaty tylko z jednym dzieckiem

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...