Skocz do zawartości
Forum

O poradę proszę panów


Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie usłyszałam od męża że ogólnie to nie dbam o dom. On wszystko załatwia w domu i jest taki zajebisty a ja nie robię nic. Nie zwrócił uwagi na to że ktoś wstawił zmywarkę, wysniósł śmieci i umył podłogę. Ogólnie stwierdził że powinnam być jak inne żony, które ogarniają milion spraw i że do mnie przestał cokolwiek czuć. Nie jest ze mną szczęśliwy, bo nigdzie nie chce z nim wychodzić i zapraszać gości. Problem taki że do niego nie dociera iż mam jelito drażliwe i lęk społeczny i spierając się ze mną na zewnątrz mam problem toaletowy. Kompletnie nie rozumie że od roku leczę się i chodzę na terapię, ale on nawet nie chce słuchać moich problemów związanych z terapią, czyli nie mogę się z nim podzielić informacjami o mojej chorobie bo ucina.

Pojechał na trzydniowy wyjazd służbowy oczywiście mam sobie przemyśleć czy chce z nim być. 

Stwierdził że że mną nie warto mieć dziecka bo jestem emocjonalna i raz na jakiś czas wybucham. Jak kobieta ma nie wybuchać jeżeli są przekraczane jej granice- na przykład rzuca pranie i mówi prasuj. Kiedy domagam się zwrotów grzecznościowych pokroju..?czy mogłabyś wyprasowac pranie?..dostaje zlosc z jego strony i irytacje. Nie mam pojęcia jak z nil rozmawiać bo czuje sie jak gosposia i jestem zestawiana z żonami kolegów które są takie fantastyczne.

Odgryzłam się mówiąc ze dziecka nie warto mieć z nim, bo pierwsza lepsza choroba lub problem i nas zostawi. Prawda jest taka że jeśli nie respektuje moich uczuć, nie rozmawia i jest chłodny, ja nawet nie mam podstaw do myślenia o tym. Wszystkie rozmowy intymne są ucinane w zarodku, to znaczy wolę zwierzyć się kumplowi niż jemu. Najgorsze jest to zestawienie że nie jestem taka jak powinnam albo jak on sobie wyobraził. I tekst że bez kogokolwiek w życiu sobie nie poradzę bo jestem nieinteligentna.

Na pewno opuściłabym sytuację ale nie mam wystarczająco zasobów. Jestem jak już pisałam w trudnej sytuacji finansowej i nie mam rodziny. W zasadzie mam też za dużo formalnych zobowiązań i brak wsparcia kogokolwiek. Oczywiście mam też ciężki charakter ale jednocześnie nie dam sobą pomiatać i pozbawiac się szacunku.

 

Odnośnik do komentarza

Sama widzisz, że nie masz czego szukać przy jego boku. 

Nie wiem jak sobie wyobrażasz tkwić przy nim, jak on Ciebie nie chce. 

Musisz znaleźć wyjście i  przygotować się do rozstania, bo jak nie Ty, to on odejdzie wcześniej czy później. 

W ostateczności zamień mieszkanie na mniejsze, przecież jakbyś była sama też musiałabyś sobie radzić. 

Edytowane przez ka-wa

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

 W waszym przypadku tylko rozwód czy "rozwód" nie wiem jak to nazwać, załatwi sprawę. Nie znam ciebie, nie znam jego. Powiem ci tak, oczywiście że mam i to niemałe wymagania od kobiety z którą byłbym na stałe. Potrafię sprzątać, prasować, gotować lepiej jak niejedna kobieta. Jestem niemal w 100 % samowystarczalny, no właśnie niemal!! Czy niefajnie mieć koło siebie kogoś kogo się kocha? Kobiety którą co drugi dzień nie boli głowa? Kiedyś zostałem zaproszony na kawę do dziewczyny do domku jednorodzinnego , rodzice byli na wyjeździe. Syf przeokropny, liczyła na coś więcej? Ja miałbym się położyć do tego wyra? Fuj, dyskretnie się ulotniłem. Nawet nie zapytała dlaczego to zrobiłem, pewnie się domyśliła. Tak jak widać to nie zawsze jest wina faceta. Moje motto to: razem sprzątamy, razem gotujemy (kto pierwszy w domu), razem ustalamy zakupy. wydatki z wspólnej kasy, a jak się kochamy, to tak że  dachówki z dachu spadają. Jeśli byłaby brudasem, a jeszcze z brakiem kultury, nie spełniała moich wymagań, a ja jej, no to żegnaj Gienia bo mi się natura zmienia.

Odnośnik do komentarza

Ja takie ,,mendy społeczne” wrzucam do jednego wora: doopek to doopek i kropka, nieważne jaką formę przybiera. Ja też mieszkam z taką osobą i gdybym mogła to z chęcią bym się go pozbyła. Najlepiej jak byś spakowała mu manatki, wystawiła za drzwi i sajonara. Tylko że po pierwsze obudziłabyś w Nim wojownika a po drugie czy masz odwagę kopnąć tego kogucika w cztery litery?

Po trzecie to widzę że Twój facecik mocno zalatuje toksyną i jestem przekonana że nie liczy się absolutnie z Twoimi uczuciami i teraz daje Ci to odczuć na każdym kroku. Ponadto jestem niemal że pewna że Twój ,,mężuś” negatywnie wpływa na Twój stan psychiczny i, wbrew pozorom, przy Jego wyprowadzce Twój stan finansowy by się polepszył. Tak właśnie działają osoby toksyczne, pozbawiają wiary w siebie i sił.

Jeśli nie masz jeszcze siły by zakończyć to definitywnie to wpierw jakoś zorganizuj finanse, pod tym kątem bądź niezależna. Niech np płaci za mieszkanie i czynsz a wszystko inne na własną rękę niech robi. Czyli gotowanie, pranie, prasowanie. A jak się wyprowadzi, co nastąpi i tak prędzej czy później to zawsze możesz podnająć innej osobie. Albo sprzedać i zmienić na mniejsze. Po prostu bądź egoistką dla Niego, postaw na siebie bo w końcu On Cię ,,zajedzie”.

Na koniec dodam ironicznie: bo ktoś napisał że jak chce kogoś na równym poziomie finansowym to niech z taką poszuka. Osobiście uważam, po przeczytaniu informacji tu zamieszczonych, że ten facet tak naprawdę jest na nizinach, żadna wysoko ustawiona kobieta nie chce takiego partnera. A on tak naprawdę trafił na osobę na swoim poziomie, to nie przypadek że trafił akurat na autorkę. 

Odnośnik do komentarza

 

17 godzin temu, BasiaKotula napisał:

że do mnie przestał cokolwiek czuć. Nie jest ze mną szczęśliwy,

To wszystko już wiesz. 

Coś, co Was połączyło, gdzieś się po drodze zagubiło. Przerosła Was proza życia. Myślę, ze Wasze oczekiwania związkowe się rozmijają. Ty nie spełniasz jego wymagań on Twoich.

Mam wątpliwości, że przyczyną niechęci do wychodzenia z nim jest wyłącznie Twoja choroba i lęki. Coś jeszcze innego w tym tkwi.

Wiesz dlaczego nie daje wiary? Toż "poślubiłaś" go w gronie znajomych i przyjaciół i ich towarzystwo nie było Ci nie miłe i nie był to ślub formalny. Piszesz też, że nie masz wsparcia kogokolwiek a akapit wcześniej przeczytałam, ze zwierzasz się koledze. ??? Coś  mi się nie spina.

16 godzin temu, BasiaKotula napisał:

na przykład rzuca pranie i mówi prasuj.

Jak dla mnie zachowanie karygodne, na które w życiu bym sobie nie pozwoliła. Niezależnie od przyczyny.

Uważam, że aby terapia się powiodła, powinnaś zakończyć  związek, który Cię niszczy i podkopuje poczucie własnej wartości. Z każdych długów można wyjść tylko nie wolno chować głowy w piasek. Trzeba szukać rozwiązań, rozmawiać z wierzycielami, zrezygnować na ten czas  z rzeczy zbędnych, wrócić do pracy na cały etat.. Są np: dofinansowania do mieszkania, zależne  od dochodu lokatora  i metrażu lokalu.

Odnoszę wrażenie, ze on jest z Tobą na przeczekanie, ma dach nad głową. A za rok coś planuje widocznie tyle czasu mu zostało do zrealizowania celu. A Ty  jesteś z nim nie z powodu uczucia a portfela. Może czas postawić sprawę jasno bo oboje się męczycie w tym układzie. Zaczynam rozumieć sens prowadzenie książeczki długów (choć nie pochwalam).

 

 W dniu 8.08.2023 o 16:40, Mustang napisał:

a w szczególności Tobie nie życzył choćby kilku orgazmów w tygodniu! ? ? ? ? ?  ? ?  (jeden uśmiech, jeden orgazm!),

Wimięojciaisyna, aż tak dużo :)))) Chodziłabym wspak jak rak. 😛

I jakbyś był ciekaw co robię o tej porze, ze nie spię. To odpowiem wyprzedzająco. Oglądałam Ojca Chrzestnego na CBS Europa, który właśnie się skończył. :)))

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, SiostraBrata napisał:

 

To wszystko już wiesz. 

Coś, co Was połączyło, gdzieś się po drodze zagubiło. Przerosła Was proza życia. Myślę, ze Wasze oczekiwania związkowe się rozmijają. Ty nie spełniasz jego wymagań on Twoich.

Mam wątpliwości, że przyczyną niechęci do wychodzenia z nim jest wyłącznie Twoja choroba i lęki. Coś jeszcze innego w tym tkwi.

Wiesz dlaczego nie daje wiary? Toż "poślubiłaś" go w gronie znajomych i przyjaciół i ich towarzystwo nie było Ci nie miłe i nie był to ślub formalny. Piszesz też, że nie masz wsparcia kogokolwiek a akapit wcześniej przeczytałam, ze zwierzasz się koledze. ??? Coś  mi się nie spina.

Jak dla mnie zachowanie karygodne, na które w życiu bym sobie nie pozwoliła. Niezależnie od przyczyny.

Uważam, że aby terapia się powiodła, powinnaś zakończyć  związek, który Cię niszczy i podkopuje poczucie własnej wartości. Z każdych długów można wyjść tylko nie wolno chować głowy w piasek. Trzeba szukać rozwiązań, rozmawiać z wierzycielami, zrezygnować na ten czas  z rzeczy zbędnych, wrócić do pracy na cały etat.. Są np: dofinansowania do mieszkania, zależne  od dochodu lokatora  i metrażu lokalu.

Odnoszę wrażenie, ze on jest z Tobą na przeczekanie, ma dach nad głową. A za rok coś planuje widocznie tyle czasu mu zostało do zrealizowania celu. A Ty  jesteś z nim nie z powodu uczucia a portfela. Może czas postawić sprawę jasno bo oboje się męczycie w tym układzie. Zaczynam rozumieć sens prowadzenie książeczki długów (choć nie pochwalam).

 

Wimięojciaisyna, aż tak dużo :)))) Chodziłabym wspak jak rak. 😛

I jakbyś był ciekaw co robię o tej porze, ze nie spię. To odpowiem wyprzedzająco. Oglądałam Ojca Chrzestnego na CBS Europa, który właśnie się skończył. :)))

 No to witaj małoobecna 🙂 Mówisz dużo? Ona świeżo upieczona maturzystka, ja niewiele starszy, po całonocnym maratonie, to ja chodziłem wspak jak rak, dosłowne jakbym sam flaszkę wypił 🙂  Mimo to nie pękłem, walczyłem godnie do bladego świtu! 🙂  a ona? Jej się bardzo spać chciało 🙂  koło południa ostatkiem sił powtórka z rozrywki i  na chwiejących nogach poszedłem do domu 🙂    Trochę lat minęło a ja dalej to bardzo fajnie wspominam, chyba do późnej starości nie zapomnę 🙂   Odnośnie autorki, podobnie jak Ty jestem zdania że powinna to skalpelem odciąć raz na zawsze, czym szybciej, tym lepiej. Miłej niedzieli 😉

Odnośnik do komentarza

Cześć. :)

7 godzin temu, Mustang napisał:

Mówisz dużo?

Mówię.....  Nie o tydzień mi chodzi. ale ten jeden uśmiech???, ja lubię się śmiać.

7 godzin temu, Mustang napisał:

Trochę lat minęło a ja dalej to bardzo fajnie wspominam,

 Oh młodości szalona.

Nie doświadczyłam tego, ale jak mówią :Dopóki trwa życie,dopóty jest nadzieja. :)

Dokąd jeszcze możesz jest szansa, na powtórki :P  Zostaniesz wtedy kolekcjonerem wspomnień.

8 godzin temu, Mustang napisał:

Miłej niedzieli

Dziękuje, taka była.

Cały dzień spędziłam na kąpielisku Chorwacja, popływałam tak, że czuje każdy mięsień, pięknie się opaliłam, obżarłam niezdrowym jedzeniem.  Niedawno przyjechałam do domu, strój przepłukany, ręczniki sie piorą a ja się nawadniam.

Miałam cudowny lekki dzień, akumulatory naładowane, jutro do pracy a we wtorek, jak tylko pogoda pozwoli powtórka z rozrywki.

Miłego wieczoru. :)

 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza

Nie wiem co tu się dzieje, ale jeżeli to prawda, to przynajmniej kilku ludzi ma tutaj problem z urojeniami.

Nie znam szczegółów twojego związku więc na ten temat nie będę się wypowiadał.

Osobiście radziłbym w kolejności:

  1. Ciąć koszty aż do uzyskania dodatniego przepływu pieniężnego.
  2. Zastanowić się w jaki sposób możesz zwiększyć swoje dochody.

Nie rozumiem dlaczego musisz zaciągać pożyczki na bieżące wydatki. W moim wypadku koszt wynajmu mieszkania to 80% wszystkich kosztów życia. Jeżeli masz mieszkanie, ten wydatek u ciebie odpada. Pozostałe 20% wydatków to znacznie mniej niż minimalne wynagrodzenie za pracę netto. Zarabiam wielokrotnie więcej niż minimalna krajowa.

Jeżeli nie zbilansujesz wydatków to stracisz mieszkanie (zostanie ono zajęte na poczet długów których nie będziesz w stanie uregulować). A wtedy twoje koszty życia wzrosną znacząco w powodu konieczności wynajmu mieszkania. Wtedy twoja sytuacja stanie się bardzo zła.

Praca 40 godzin tygodniowo + dojazdy + cała reszta typu zakupy, sprzątanie, pranie, gotowanie to tzw. proza życia większości ludzi w "wieku produkcyjnym". Jeżeli jest to dla ciebie zbyt duży wysiłek, to masz poważny problem który musisz pilnie rozwiązać. Nie wygląda na to żeby ktokolwiek kiedykolwiek w twoim życiu był zainteresowany opłacaniem twoich rachunków.

Nie wiem czy twój związek nadaje się na zakładanie rodziny. Wiem że jest to jedyny w ramach którego potencjalnie możesz mieć dzieci. Jeżeli teraz, w wieku 30 lat wejdziesz na rynek matrymonialny, żaden poważny mężczyzna chcący założyć rodzinę nie będzie zainteresowany związkiem z tobą na stałe. Arytmetyka już nie działa. Dodaj do swojego obecnego wieku kilka lat potrzebnych na randkowanie zanim ktoś zdecyduje ci się oświadczyć. Mielibyście wtedy perspektywę wyłącznie na ciąże geriatryczną, jeżeli w ogóle zajście w ciąże będzie jeszcze możliwe. Co jeżeli mężczyzna chciałby mieć więcej niż 1 dziecko?

Twój obecny związek nie jest "tradycyjny" (nieformalny, bez dzieci, bez wspólnego budżetu). Z powodu wieku żaden potencjalny przyszły związek również nie będzie tradycyjny. Żyjesz w części świata w której obowiązuje równouprawnienie. Nie realne jest oczekiwanie że mężczyzna będzie regulował twoje rachunki nie będąc ojcem twoich dzieci i nie mając perspektyw na zostanie nim.

Przeczytaj ten tekst jeszcze raz i zastanów się jak uzyskać stabilną sytuację życiową teraz, gdy jeszcze nie jest fatalna. Jak już ktoś wcześniej napisał "umiesz liczyć, licz na siebie". Tak wyglądają realia życia w dzisiejszych czasach.

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.08.2023 o 15:00, zagnobekku napisał:

Tak wyglądają realia życia w dzisiejszych czasach.

Współczesne realia wyglądają tak że ludzie się pchają w byle jaki związek, który najczęściej nie przynosi żadnej satysfakcji albo tak słabą że nie ma żadnego większego znaczenia. Ale ciągną to na siłę byle tylko mieć kogoś przy sobie, nie potrafią/nie chcą być sami. Niepowodzenia traktują jak osobiste porażki zamiast jak na szansę rozwoju.

Kilka lat temu postanowiłam przełamać ten schemat. Zaczęłam się uwalniać spod skrzydeł toksycznej rodziny, po drodze spotkałam i nadal jeszcze spotykam wiele toksycznych osób. Cały czas trafiam na różne przeszkody, jednak się nie poddaję. Porażki traktuję jak szanse na dalszy rozwój. To takie mniejsze lub większe kopniaki by móc iść dalej, rozwijać się.

Mężczyzny nie potrzebuję, nie wykluczam że może kiedyś w przyszłości. Najważniejsze to czuć się dobrze samemu ze sobą, to i nie będzie potrzebny taki toksyczny facet jak ,,mąż” Basi czy moi ex. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...