Skocz do zawartości
Forum

Porzucona po 15 latach małżeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Gość jakich wiele

no có-kazdy mierzy swoja miarka :)

a dlaczego mialaby nie ratowac małżeństwa?

kazdy ma prawo popelniac bledy -a najwyzszy wyraz milosci to przebaczenie ...

Oczywiscie -mozna isc droga na skroty ( tak zachowuja sie zdradzacze , zdradzaczki i osoby porzucone )

Nie podoba mi sie zwiazek -bo zona za dobra -ale pojawila sie mlodsza -a co moze bedzie lepiej ? a takie porzucone jak

zaczynaja wchodzic w zwiazki .

Ile znacie osób -ktore z róznych przyczyn nie ratowały swojego zwiazku -madrze -( nie mówie o blaganiu o milosc)

Odnośnik do komentarza
Gość jakich wiele

a nastepnie te kolejne zwiazki sie rozpadały - ratowanie malzenstwa , zwiazku zaczyna sie od siebie -tu potrzeba duzego zrozumienia siebie , pokochania siebie , wybaczenia sobie -dopiero innym . Oczywiscie kazdy ma wolna wole -nie jestesmy zwierzetami -i rzeczywiscie jezeli ktos nie chce -to nie wroci .

Jezeli nie przeracujemy tematu z poprzedniego zwiazku -to kolene beda dokladnie lub nawet gorsze od poprzedniego .

Mi tylko o to chodzilo -aby ratowanie zaczac od ratowania siebie :) (oczywiscie nie popieram zdradzajacych-to najbardziej perfidne ze wszystkich rzeczy jaka mozna zrobic drugiemu czlowiekowi).

pozdrawiam mocno wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Nie ma złotej rady ale można je dawać, pocieszać lub ganić.
Myślę, że nie ucieczka od tego co Was połączyło jest wyjściem a jedynie wskazówką czego Wam w związku brakowało. Kocham dziś to nie to samo co kiedyś. Najpierw sprawdz, czy Wasze słowa są tak samo przez Was rozumiane.
Jeśli dalej będziecie wobec siebie nieugięci na happy end bym nie liczył.
PS>niedopełnienie obowiązków jaki przekroczenie uprawnień są tak samo naruszeniem dyscypliny (służbowej) - tak mi przyszło na myśl.
I wystrzegaj się rad solidarnych jajników, które tak by nie zrobiły ale chętnie poradzą. To Wasze życie i sami sobie dacie radę bez innych nawet jeśli będziecie oddzielnie zawsze będzieci mieli coś wspólnego - syna i szacunek dla siebie. A ludzi bez wad po prostu nie ma. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość Iwona 1504

Jakich wiele- jakie mądre i odpowiedzialne jest to,co napisałeś.Zaraz widać ,że kieruje Tobą coś więcej, niż tylko własne ja.Tak masz rację,trzeba wybaczać,chociaż to baaardzo trudne.Wszyscy popełniamy błędy i nie można kogoś przekreślić.
Uważam patrząc po wypowiedziach,że Corazon 37 to bardzo wrażliwa i serdeczna osoba.Szkoda,że ktoś tego nie docenił.Ale nie martw się Corazon,jeżeli Twój mąż nie widział ,że w domu ma kogoś tak wartościowego,to na pewno niedługo to zobaczy.Z Tobą przeżył 15 lat,dałaś mu miłość,zaufanie,dziecko.Nie docenił tego i odszedł do kogoś,kto zaczął z nim znajomość jak sama wspomniałaś - od sexu w toalecie.Myślisz,że ktoś taki też jest gotowy na takie uczucie i poświęcenie ,jak Ty? Nie sądzę.Twój mąż prędzej czy pózniej zrozumie,że popełnił błąd.

Odnośnik do komentarza

Impreza była super bawiłam się bardzo dobrze ale co z tego jak nie mogę o nim zapomnieć i strasznie Tęsknie dobrze że wykasowałam jego numery telefonu bo na pewno bym do niego napisała a to byłby największy błąd. Wiem od syna że ma przyjechać w przyszły weekend to będzie pierwszy weekend kiedy nie będzie w domu pewnie zatrzyma się u rodziców , to straszne uczucie . Dlaczego nie powiedział mi wcześniej że coś się z nim dzieje ??? wiedział że zawsze byłam gotowa nawet przenieś się do niego ja nie mam już rodziców więc nic mnie tu nie trzyma a praca ale to nie taka której nie mogłabym zostawić. On mnie nie kocha muszę się z tym pogodzić i tyle. Ciekawe jak długo będę jeszcze płakać?. Pozdrawiam Wszystkich

Odnośnik do komentarza
Gość jakich wiele

bardzo sie ciesze ,ze sie dobrze bawilas :)

dobrze ,ze wykasowalas nr telefonu :)

Pamietaj teraz Ty jestes najwazniejsza , Ty i Twoje dziecko - na tym sie skup . Rób sobie jak najwiecej przyjemnosci ,jak spotka sie z dzieckiem nie pytaj o nic -im mniej wiesz tym lepiej dla Ciebie.

Nie zadreczaj sie pytaniami , nie analizuj . Przyjmij fakt ,ze narazie Twoj maz zachorowal i nie jestes w stanie jemu pomoc .( Tylkko blagam nie mow sobie wkólko ,ze On Ciebie nie KOcha !!!!!!!)

Jesli juz zadreczasz sie pytaniami -to nie pytaj DLACZEGO -ALE ZAPYTAJ PO CO ?

WLASNIE PO CO ?

A zobaczysz ,ze w Twojej glowie wyklaruja sie zupelnie inne odpowiedzi :)

Kazdy kryzys malzenski jest po cos -

Odnośnik do komentarza
Gość jakich wiele

w glowie sobie ukladaj tylko dobre rzeczy .

Nwet to ,ze Twoj maz Ciebie kocha -bo przeciez kocha .

Popatrz na siebie z uczuciem milosci i powiedz jestem stworzona aby kochac i milosc mnie przepelnia -zasluguje na to co najlepsze .
Usmiechaj sie i dbaj o siebie :)

teraz jest czas dla Ciebie -wiem ,ze to co piesze nie jest latwe do wykonania -ale to jest najlepsze wyjscie -aby wyjsc z tzw czarnej dupy :)

no trzymaj sie Kochana .

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, corazon, że to nie jest kryzys, to bzdura, to co napisała "jakich wiele". Zresztą, jak wiele innych. Masz rację, że to koniec małżeństwa. To godne podziwu, że masz siłę, aby w tak stanowczy i rozsądny sposób określić tę sytuację w momencie, gdy tak cierpisz.
Nie rozumiem, po co "jakich wiele" sieje taki zamęt, jakby próbowała do reszty zburzyć Twój spokój, który dzielnie próbujesz budować. Ledwie udało Ci się dojść do wniosku, że on Cię nie kocha(choć to też zapewne nie przyszło Ci łatwo), to już próbuje to zrujnować, pisząc:"Tylkko blagam nie mow sobie wkólko ,ze On Ciebie nie KOcha !!!!!!!)". I jeszcze przy tym właściwie wrzeszcząc na Ciebie. Po co? Co ona wyrabia? Mam wrażenie, że tak bardzo zależy jej na tym, żebyś wróciła do tego dupka, i dalej się z nim męczyła, że zamieniło się to u niej w obsesję. Naprawdę, zaczynam się bać tego, co ona próbuje Tobie i innym wtłoczyć do głów. Zwłaszcza, że znam ją już z innego wątku:"Związek kobiety z młodszym mężczyzną", gdzie również pisała bardzo dziwne rzeczy. Możesz wejść tam i sama sprawdzić.

Odnośnik do komentarza

Zauważ, corazon, że "jakich wiele" napisała dużo, ale treści i sensu w tym w sumie niewiele. Ja spytałam, po co ratować małżeństwo w Twojej sytuacji, a ona pisze, że porzucone osoby zaczynają wchodzić w związki-co to ma do rzeczy? Co z tego wynika? Albo:"Oczywiscie -mozna isc droga na skroty ( tak zachowuja sie zdradzacze , zdradzaczki i osoby porzucone )"-świetnie, tylko w dalszym ciągu nie widać tu ani cienia argumentu przemawiającego za ratowaniem związku. Pisze też:"kazdy ma prawo popelniac bledy -a najwyzszy wyraz milosci to przebaczenie ..."-ten "argument" rozwalił mnie już zupełnie. Przecież w ten sposób można wszystko usprawiedliwić, i nad wszystkim przejść do porządku dziennego. Posługując się tym argumentem, można by np. wyjaśnić kobiecie, dlaczego nadal powinna być z mężem, który ją bije.

Odnośnik do komentarza

Jak widzisz, corazon, więc z argumentacją w jej postach bardzo kiepsko(według mnie właściwie jej nie ma), ale treści też niewiele. Takie przysłowiowe "lanie wody". Przykład? Proszę bardzo:"Jesli juz zadreczasz sie pytaniami -to nie pytaj DLACZEGO -ALE ZAPYTAJ PO CO ?". Bez sensu. A co za różnica? Co za różnica, czy zapytasz siebie, DLACZEGO on przeleciał tą kobietę w toalecie, czy spytasz siebie, PO CO ją przeleciał? Albo:" Każdy kryzys małżeński jest po coś"-ale bzdura, niby czemu miałoby tak być? Tak samo każdy może sobie wymyślić coś innego w tym stylu, np."Każda kradzież jest po coś, "Każdy głód w danym kraju jest po coś", "Każda przemoc wobec słabszych jest po coś", a ile w tym będzie prawdy i sesnsu? Raczej niewwiele.
Co więc miały wogóle znaczyć te "złote myśli"? Moim zdaniem nic. Miały jedynie zrobić wrażenie "filozoficznych sentencji", czy też "mądrych porzekadeł ludowych", tak aby ktoś, kto czytał aż otwierał dziób z podziwu dla mądrości ich autora. Tylko że każdy, kto czyta to wszystko na spokojnie, uważnie, i ma choć trochę inteligencji i umiejętności krytycznego myślenia, to nie będzie tym specjalnie podekscytowany, a jedynie zażenowany.
Tak więc radzę Ci, corazon wszystko, co tu się pojawia, czytać, gdy jesteś spokojna, abyś mogła wszystko to dokładnie przeanalizować i przemyśleć, skupiając się na konkretach, a nie farmazonach.

Odnośnik do komentarza

I jeszcze jakby tego wszystkiego było mało, "jakich wiele" zaprzecza sama sobie. Z jednej strony próbuje Ci wmówić, jaka to wielka jest teraz miłość między Tobą a mężem, a z drugiej strony pisze:",jak spotka sie z dzieckiem nie pytaj o nic -im mniej wiesz tym lepiej dla Ciebie." Dziwne, przecież, jesli jest wielka miłość, to ludzie są bardzo silnie ze sobą związani, bezgranicznie ze sobą szczerzy, chcą wiedzieć o sobie wszystko, i wszystko to co wiedzą tylko pomaga im coraz mocniej się kochać. A ona tu najwyraźniej proponuje miłość bez szczerości, i chyba nawet z zakłamaniem. O TAKIM rodzaju miłości jakoś nigdy nie słyszałam. Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że takiej miłości nie ma?

Odnośnik do komentarza

Tak już pisałam, corazon, w całym tym bałaganie staraj się odnajdywać konkrety, konkretne rady, konkretne argumenty, itp. Na przykład zauważ, co napisała elektra1:"Mnie spotkało coś podobnego, jednak on wrócił. Nic jednak nie jest tak samo. Czasem żałuję, że nie poniósł konsekwencji." To bardzo wyraźnie pokazuje, że nawet jak małżeństwo zejdzie się po czymś tak poważnym jak zdrada, to bardzo ciężko mu odnaleźć potem szczęscie. To jest bardzo konkretny i celny argument przemawiający za tym, aby nie ratować Twojego małżeństwa, bo dlaczego szarpać się o coś, co i tak prawdopodobnie nie da Tobie szczęścia?

Odnośnik do komentarza

Albo inne konkrety: dlaczego uważam, że Twój mąż nie zasługuje? Bo okropnie Cię potraktował. Chyba nie muszę przypominać jak, bo to nic miłego, a i tak była o tym mowa wiele razy. Tym bardziej na Ciebie nie zasługuje, że wszystko wskazuje na to, że jesteś wspaniałą osobą. Tego chyba też nie muszę uzasadniać, biorąc pod uwagę fakt, że uważają tak chyba wszyscy uczestnicy tego wątku:))) Dlaczego uważam, że on Cię nie kocha? Także z powodu wspomnianego przeze mnie wyżej jego okropnego potraktowania Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Dziendobry pani nie jestem specjalista ale moge na własnych doświadczeniach pani napisać ze ten związek tak jak pani opisała sie skończył .ja miałem tak samo jak pani Zona sie uparla postanowiła i zakończyła nasze malzojstwo po 10 latach.wiem co pani czuje teraz myśli ze to tylko kryzys i wszystko sie ułoży .drugiej osoby nie można zmusić do niczego i jak mąż podjąć decyzje to ja niezmieni.ja starałem sie i blagalem 5 miesięcy i zawsze miałem jakaś nadzieje ze do mnie wróci.doprowadzilo to tylko mnie do depresji i myśli o samobójstwie.ludzie na tym forum przekonali mnie jednak do tego żebym sie pozbieral zaczol od początku i dał sobie spokój z Zona a zajął sie sobą i żył dla dzieci.teraz jestem od wczoraj na tabletkach i w poniedziałek idę do psychiatry.pisze to do pani dlatego ze wiem co przechodzilem przez ten okres gdy liczyłem ze sie coś zmieni i ze można wszystko naprawić .moja rada jest taka by przestała pani sie łudzić zaczęła myśleć o sobie i zacząć małymi krokami układać sobie życie od początku.jak ktoś mi napisał niema tego złego co by na dobre nie wyszło .zycze pani szybkiego uporządkowania myśli tych dobrych.czym wcześniej tym lepiej

Odnośnik do komentarza

Ale bardzo cieszę się, że tak dobrze się bawiłaś:))) Wreszcie jakaś pozytywna rzecz w tym całym gąszczu niezbyt fajnych rzeczy do czytania. Tak trzymać! A co do tęsknoty, to zupełnie normalny stan teraz u Ciebie. Przecież nie da się zapomnieć w kilka dni o kimś, kto był najbliższą Tobie osobą przez tyle lat. To naturalne, że potrzebujesz więcej czasu, aby się z tego otrząsnąć. Ale czas naprawdę leczy rany, więc nie głowa do góry, i trochę cierpliwości!

Odnośnik do komentarza

No co Ty, Jack, Ty nie jesteś specjalistą? Przecież Ty też bardzo wiele wycierpiałeś przez swoją żonę, podobnie jak corazon przez męża, więc na pewno bardzo dużo wiesz o takich sytuacjach. Ale myślę, że nie trzeba koniecznie przechodzić przez takie okropności, aby dostrzec, że nie warto na siłę ciągnąć takich spraw. Wystarczy trochę empatii i rozumu.

Odnośnik do komentarza

Ja wiem ze teraz będzie pani miała huśtawki nastroju.mialem tak samo ale czym wcześniej pogodzi sie pani z tym to lepiej dla pani.cZym dłużej będzie pani o nim myśleć i szukać przyczyn lub szans pogodzenia sie z nim te stany jak dzisiaj bedą trwały coraz dłużej i dłużej .gwarantuje pani ze on o pani nie myśli i układa sobie już życie po nowemu.proponuje jak pani chce jeszcze oczywiscie porozmawiać z nim jak przyjedzie tylko szczerze niech on powie pani jak on to widzi i co zamierza z tym dalej robić .tylko spokojnie bez nerwów chłodno .mysle ze to już nic nie zmieni a pani będzie pewna jego zamiarów.ja nie życzę pani zle ale gdy uświadomi pani na 100 procent sytuacje musi pani sie nie podawać i szybko zebrać sie w sobie.wizyta u psychologa będzie dla pani pomocna da lekarstwa na uspokojenie i wyciszenie złych myśli

Odnośnik do komentarza

Dziwi mnie też bardzo to, co napisał jaaak. Jaki był w ogóle tego cel? "nie ucieczka od tego co Was połączyło jest wyjściem"-zaraz, a co tu ma jakaś ucieczka do rzeczy? Chyba jedyną osobą, która jak na razie uciekła, był Twój mąż. Myślę więc, że do niego powinien on kierować tego typu kazania.
" czego Wam w związku brakowało"-czyli, krótko mówiąc, próbuje zwalić na Ciebie winę. Świadczą też o tym słowa"PS>niedopełnienie obowiązków jaki przekroczenie uprawnień są tak samo naruszeniem dyscypliny (służbowej)". Ciekawe, jakie to, rzekomo niedopełnione przez Ciebie obowiązki "jaaak" miał na myśli. Zwłaszcza, że chyba nie ma żadnej wiedzy dotyczącej Twojej i Twojego męża przeszłości. A przecież nawet Twój mąż przyznał, że to nie Twoja wina. Widocznie sam wiedział, że nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia(ani usprawiedliwienia) dla jego postępowania.
"Jeśli dalej będziecie wobec siebie nieugięci"-znowu niedorzeczność, bo przecież Ty wcale nie byłaś wobec nikogo nieugięta.
"Kocham dziś to nie to samo co kiedyś"-no pewnie. Kocham kiedyś, to mogło znaczyć:"Jestem cały Twój", a dzisiaj: "Czasem uprawiam seks z kimś innym". W ten sposób pod miłość można podciągnąć wiele świństw. Chciałabym bardzo, żeby ludzie nie szargali jednak tak wielkim pięknym, i głębokim słowem jak miłość.
" A ludzi bez wad po prostu nie ma"-to prawda, tylko znowu: co to ma tutaj do rzeczy? Przecież nie można tak poważnego przewinienia wobec małżeństwa jak zdrada traktować jak wszystkich innych ludzkich przewinień i wad.
No, ale jak ktoś próbuje wcisnąć komuś kit(np. taki, że rozpad Twojego małżeństwa był w jakimś stopniu zawiniony przez Ciebie), a nie brakuje mu na to argumentów, to zawsze może zwyzywać od jajników tych, którzy się z nim nie zgadzają, i których posty nie przypadły mu do gustu.

Odnośnik do komentarza
Gość jakich wiele

Droga Franco:) Prosze nie analizuj moich wypowiedzi i nie krytykuj -ja Ciebie nie krytykuje .

Po drugie w ogóle nie czytasz ze zrozumieniem -a szkoda :(

Napisałam wiele rzeczy -ktore maja za zadanie uratowac załozycielke watku .

NIgdzie nie napisalam ,ze ma walczyc o niego -wrecz przeciwnie -jesli beedzie chcial wrocic -eroci -jesli nie to trudno.

Teraz najwazniejsze aby zajac sie soba -to ja tylko moze uratowac .

Tu potrzeba duzzego zrozumienia -a nie szarpania -przeczytaj z uwaga moje slowa , Jak je zrozumiesz to super . Ja Ciebie nie cytuje i nie krytykuje .
Pozdrawiam Ciebie -i uszanuj to co napisalam :)

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się ze wszystkim, o czym napisał Jack w ostatnim poście, tyle, że uważam, że szkoda nerwów, zdrowia i czasu na kolejną rozmowę. Z resztą, wydaje mi się, że bardzo trudno byłoby Tobie przeprowadzić taką rozmowę na spokojnie. Jesteś tą całą sytuacją załamana, a żeby rozmawiać o niej spokojnie, trzeba nabrać do niej dystansu. Poza tym chyba za dużo już się stało, żeby można było mieć wątpliwości, jakie Twój mąż ma podejście do całej tej sprawy.
Ale wizyta u psychologa to bardzo dobry pomysł! Że też na to nie wpadłam. No, ale Jack już ma doświadczenie z korzystaniem z pomocy psychologa w takiej sytuacji, więc pewnie od razu mu się to na myśl przyszło.

Odnośnik do komentarza

Zaraz, zaraz, "jakich wiele", piszesz:" Prosze nie analizuj moich wypowiedzi" i jednocześnie:"przeczytaj z uwaga moje slowa". Skoro chcesz, żebym czytała z uwagą Twoje słowa, to dlaczego nie chcesz, żebym je analizowała? Przecież to prawie to samo. To ja mam wielką proźbę do Ciebie: proszę, pisz z sensem i nie zaprzeczaj sama sobie.
"nie krytykuj "-a to znowu dlaczego? Od kiedy to na forum dyskusyjnym nie można krytykować wypowiedzi innych? Przecież, między innymi po to jest forum, więc każdy ma do tego prawo, również do cytowania innych. Mnóstwo już takich cytowań przewijało się przez to forum, i nikt nie robił z tego problemu. Ty też możesz mnie cytować i krytykować.
"Po drugie w ogóle nie czytasz ze zrozumieniem"-a co na to miałoby wskazywać? Może wreszcie, dla odmiany, coś uzasadnisz? Bardzo łatwo jest napisać coś, co nie ma sensu, a gdy ktoś ten brak sensu wykaże, nazwać to "brakiem zrozumienia".
"Napisałam wiele rzeczy"-to już przyznałam, i do wielu z tych rzeczy się odniosłam. Co w tym dziwnego? Nie wiem tylko w jaki sposób mogłyby uratować corazon37, i przed czym właściwie?
"Teraz najwazniejsze aby zajac sie soba"-świetnie, tylko trzeba było tego od początku konsekwentnie się trzymać( i pewnie wszyscy się z
tym zgadzają, ja również), a nie robić niepotrzebne zamieszanie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...