Skocz do zawartości
Forum

corazón37

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Września

Osiągnięcia corazón37

0

Reputacja

  1. lalado czytałam co Cię spotkało jedyny co mamy to pewność że zrobiliśmy wszystko "Walcząc nie zawsze będziesz wygrywał, jednak zawsze będziesz miał świadomość podjętej walki." Dla mnie ta cała moja sytuacja to jak z filmu jak ja bym nie brała w tym udziału a jednak biorę to nie film a ja nie aktorka to życie . Trzeba się pogodzić "nikt nie może cofnąć się w czasie i napisać nowego początku ale każdy może zacząć od dzisiaj i dopisać nowe zakończenie " Pozdrawiam Wszystkich
  2. Witam ;) nie jest rewelacyjnie ale i źle też nie . Tak jak pisaliście staram się myśleć tylko i wyłącznie o sobie i synu. Teraz czego mi brakuję najbardziej to przytulenia , dobrego słowa od mężczyzny . O byłym nie myślę już tak często, nawet zastanawiam się czy ja go jeszcze kocham .Na poznanie bratniej duszy nie jestem jeszcze gotowa ciężko będzie zaufać. Więc kochani moi po prosu żyję :)
  3. chodzę do psychologa i nic to naprawdę koniec mich sił i psychiki płaczę cały czas nie dam rady Powodzenia dziewczyny
  4. dziękuję co ja bym bez was zrobiła ? Macie rację muszę się pozbierać .Najgorsze jest to że on naprawdę jest i będzie szczęśliwy mieszka w niemczech nikt mu nie truję tyłka ,całkowicie nie zależny , ma super pracę (wysokie stanowisko) dużo pieniędzy i nową kobietę z którą będzie szczęśliwy (wiem to ponieważ jakiś czas temu zadzwoniłam do wróżki i powiedziała że mąż ma kobietę ze swojego otoczenia po przejściach-rozwódka jest w niej zakochany o na w nim , dzieci nie będzie a ja będę długo czekać za swoim szczęściem ) wszystko się sprawdziło . Ja zostałam tu w tym bagnie z wszystkim na głowie .Mieszkam w niewielkiej miejscowości naprawdę nie ma gdzie się zabawić w moim wieku, poznać kogoś . Dziewczyny jestem w rozsypce .Pozdrawiam
  5. hera66 jesteś super babka . Wróżby były raczej negatywne i tak się stało wczoraj nie zostawił cienia nadziei przyznał się do romansu( koleżanka z jego pracy) zakochał się po uszy w marcu wynajmują mieszkanie , do polski nigdy nie wróci a mnie naprawdę nie kocha mam to sobie wbić do głowy więc nie ma sensu abym tu już się wypowiadała moje życie poszło gdzieś daleko nie pozostawiając po sobie nawet zapachu . To koniec . Dziękuję wszystkim hera66 życzę szczęścia !!!
  6. zadzwonił mamy się spotkać w kawiarni bardzo się boję obym nie płakała to moja najtrudniejsza rozmowa w życiu !!! nigdy nie sądziłam że będę się bać rozmawiać z mężem (jeszcze nim jest) moja psychika jest na wykończeniu zaczynam myśleć o śmierci jedyne co mnie powstrzymuje to syn on jest najważniejszy .
  7. hej dowiedziałam się od syna że wczoraj przyjechał a dziś o 11 przyjeżdża po niego i jadą na zakupy bardzo się ciesze że zabiera syna a z drugiej strony jest mi bardzo smutno że go nie zobaczę i porozmawiamy traktuje mnie jak trędowata jak ja była bym winna wszystkiemu nie wiem co robić co myśleć nie mam sił to koniec nie potrafię sobie ze sobą poradzić dlaczego go tak mocno kocham skoro mnie skrzywdził ????
  8. i co ? miałam nie płakać - ryczę jak wół ,syn powiedział że zadzwonił i zobaczą się w sobotę nie wiem poczułam się dziwnie łzy mi same lecą , przez tabletki jestem osłabiona nie miałam siły aby utrzymać tępo na zumbie nie dobrze
  9. Mi również powiedział mąż że mnie nie kocha ,mało tego napisał to i jeszcze dodał że chce o mnie zapomnieć . Potraktował nasze 15-letnie małżeństwo jak przygodę weekendową. To już jest chamskie. Ja już przestaje go kochać zaczyna robić się dla mnie obojętny. A co do spotkanie z prawnikiem byłam wczoraj w centrum pomocy rodzinie i faktycznie są darmowe spotkania z prawnikiem i psychologiem . Umówię się . hera66 dziękuję za wszystko . Pozdrawiam
  10. hera66 jesteś cudowna ! dziękuję za słowa otuchy .Dzięki Tobie widzę światełko w tunelu. :) Teraz jeszcze zostanie mi do załatwienia kwestia finansowa . Boję że będą problemy. Ja zarabiał mało , nie jestem w stanie utrzymać siebie , syna i mieszkania za swoja pensje . Jak wystąpię o alimenty zapewne je dostane, w jakiej wysokości nie wiem . Mąż zaczyna być buty . Obecnie tylko mnie martwią finanse bo z resztą to sobie poradzę ,tak jak napisałaś "Jesteśmy silne tylko bardziej wrażliwe " Dziękuję jeszcze raz . Odzywaj się . Dzięki Tobie zaczynam wierzyć w siebie.
  11. Witam zaczął się kolejny tydzień . Oby przyniósł coś dobrego. Zaczynam dochodzić do wniosku że nie chcę aby on wrócił . Teraz skupiam się tylko na sobie i synu i jak narazie dobrze mi idzie. Pozdrawiam
  12. musiałam do niego zadzwonić cwaniakował przez telefon ale powiedział że zrobi to o co go poprosiłam . Chce go znienawidzić !!!!
  13. Link z netu warto przeczytać !!! "Odchodzimy od siebie, żeby uniknąć obowiązków, nudy i móc bez skrępowania współżyć z nowymi partnerami. Innych przyczyn ? poza przemocą domową ? znaleźć nie potrafię, tak samo jak nie mam pojęcia, co kobiety wyczyniają, jeśli uda im się wywalić chłopa z walizkami. Los mężczyzn jest mi za to znajomy. My, faceci, nieodmiennie padamy ofiarą własnych złudzeń. Rozstanie, zwłaszcza po długim okresie znajomości, łączy się z szeregiem wątpliwości, które przerastają trudne do opisania poczucie euforii. Przeciętny facet, choć umordowany, trwa w przekonaniu, że oto świat otwiera przed nim wilgotne wrota, mianuje księciem i pozwoli na realizację marzeń co najmniej niesfornych. Mało co, a taki nie wsiądzie w samolot, frunąć ku Pameli Anderson, wierząc święcie, że ta wpuści go do swego geriatrycznego wyrka (mniej ambitni zasuwają do Rybnika, gdzie ponoć mieszka Ewa Sonnet). Do tego, z takim świeżym kawalerem każdy obchodzi się jak z jajkiem: przytuli, pomoże, da kasę i dach nad głową. Wiadomo, biedak, tyle wycierpiał. Sytuacja, w której mężczyzna wyprowadza się do nowej kobiety, jest typowa i przez to niezajmująca. Poczucie zmiany szybko niknie i po jakimś roku wychodzi na to, że przeszliśmy po prostu do innego pokoju w piekle (wyjąwszy sytuacje, kiedy facet umknął z patologii w ciepłą normalność), tyle, że już siły brak na kolejną zmianę. I dobrze. Matoł oczekujący, że motylki w brzuszku będą trwały wiecznie, winien być wytarzany w smole i pierzu, a następnie popędzony widłami nad najbliższy akwen powstały pospołu z łez porzuconych kobiet i tych kobiet, które jednak nie zostały porzucone. Pierwsza część triady, czyli obowiązki (te mężczyznom wydają się wyjątkowo przykre) powracają w iście komediowy sposób. Istnieje ogromna ilość filmów slapstickowych, gdzie małżonek naśmiewający się z zadań domowych staje wobec konieczności ich spełnienia. Następnie wybucha garnek z zupą, woda w kranie okazuje się zatruta, pralka komunikuje się z kosmosem, a zbaraniałemu mężczyźnie nie pozostaje nic ponad zwalenie się na krzesło i obserwowanie wyścigu karaluchów ku ostatniej ocalałej kanapce. Uwierzcie rozwodnikowi, tak naprawdę to wygląda ? spacerowanie w dwóch różnych skarpetkach jest najłagodniejszym przejawem tej sytuacji. Nuda powraca nieco później, już po udanej ofensywie wspomnianych wyżej karakanów. Bycie w związku dłuższym niż żywot motyla wiąże się z powtarzalnością pewnych zajęć, które nie do końca słusznie odbieramy jako nudę. Możliwości rozrywkowe się kurczą, za to po rozstaniu wręcz czarują swym bogactwem. Niektórzy zmieniają się w pijaka i fleję, inni próbują nadgonić stracony czas prowadząc życie kulturalne, jakby ono, samo w sobie, stratą czasu nie było, inni radują się towarzystwem kumpli, wcześniej przeganianych z domowego ogniska, kupują sobie przedłużenia członka w rodzaju aparatu fotograficznego, telewizora i konsoli, następnie siadają wśród tych bogactw i nudzą się śmiertelnie. Znudzenie przynależy bowiem do życia i jest niezależne od statusu społecznego, trwania w związku czy też orki na singlowym poletku. Próba ucieczki od nudy zawsze zakończy się niepowodzeniem, co zmienia się w niechciany nawet przeze mnie argument na rzecz monogamii: trwajmy przy jednym partnerze, bo nuda i tak nas dopadnie. Przynajmniej oszczędzimy sobie rozczarowań. Wreszcie ten seks. Jeśli ktoś twierdzi, że trwając w związku nawet nie zerknie na innego osobnika płci przeciwnej, dla mnie jest durniem, kłamcą, zapewne jednym i drugim. Sam chciałbym, by mojej partnerce podobali się inni faceci, żeby nawet czuła trudne do odegnania drżenia, ale im nie ulegała. Wiedziałbym wówczas, że nie trafiłem się jej z przypadku, że stoi za tym wybór mocniejszy niż kaprys, a ja jestem kimś z wielu, a jednak wyjątkowym przez fakt dotrzymania wierności. Więc ludzie nam się podobają, czasem konkretni, czasem śnimy o abstrakcyjnym śmiganiu od jednego młodego ciała do drugiego. Rozstaniu towarzyszy nadzieja, że myśl w czyn się oblecze. Nic bardziej mylnego. Działa tu paradoks wymykający się rozumowaniu, ot jeden z licznych fenomenów w życiu. Wyobraźmy sobie faceta, który, pozostając w związku cieszył się niesłychanym powodzeniem u kobiet, mówiąc kolokwialnie - leciały na niego wszystkie i nawet pani spotkana przypadkowo w windzie rwała się by ściągnąć mu spodnie. Nieważne, czy na to pozwolił. Ważne, że kiedy zdecyduje się opuścić swoją partnerkę (ze słusznych lub niecnych powodów), wszystkie te chętne kobiety znikają, jakby padły ofiarą zarazy. Wracają do swoich mężczyzn, zostają lesbijkami, wyjeżdżają do Honolulu, gubią telefony, przechodzą operację płci, dość powiedzieć, że wokół chłopa scena nagle pustoszeje i ani myśli się zapełnić. Bynajmniej nie działa to w druga stronę. Chłop, który tkwiąc w związku, nie cieszył się życzliwością nawet babci klozetowej, wkroczywszy w stan wolny, nie zmieni się w playboya. Przeciwnie; napotka w ciemnej uliczce drużynę koszykarek wracającą z wygranego meczu. Te pobiją go ciężko, okazując radość ze zwycięstwa. I tak to jest: odłączywszy się od was, dziewczyny, poszalejemy trochę, niezawodnie robiąc z siebie durnia, a potem posiedzimy sobie w ciemnym kącie, skołowani, zadowoleni i smutni zarazem. Zasmarkane to stworzenie wygląda tak żałośnie, że w głowie byłej partnerki rodzi się myśl, czy przypadkiem nie doprowadzić do zejścia, sprawdzić ? może jeszcze się uda. Ani mi się ważcie!"
  14. hera66 podziwiam Twój spokój :) ja tylko pomyślę o byłym i jego nowej kobiecie to mnie szlak trafia ,płaczę, krzyczę masakra nie mogę sobie poradzić. Wczoraj byłam w kinie na Drogówka choć przez chwile zapomniałam o palancie.Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...