Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie z traumą po molestowaniu i gwałcie?


Gizi75

Rekomendowane odpowiedzi

Odonata
Bardziej boje się, że to bezpowrotnie odmieni nasz związek.

Hmmm... Może to jest o wiele bardziej skomplikowane, niż mi sie wydaje...
A jeśli chodzi o tą terapię online, o której wcześniej wspominałaś, to na czym dokładnie miałoby to polegać? Ty i terapeuta pisalibyście do siebie, czy może rozmawialibyście przez skype?

Odnośnik do komentarza
Gość manuela48

witaj
Trudno w takiej sytuacji radzić jak się samemu tego nie doświadczyło !
Ale mnie w traumatycznych sytuacjach pomaga przelanie swoich myśli , swoją złośc na papier wtedy piszę i piszę sama ze sobą z całą szczerośścią o tym co myślę otym co czuję i wiem że tego nikt nie przeczyta , to takie jest moje odreagowanie na obsesyjne myśli !
Pisz i jeszcze raz pisz i nikomu nie dawaj do czytania sama przeczytaj po tygodniu i sama się dowiesz co cię w tej sytuacji najbardziej boli ! A nawet jak sama zdecydujesz to dasz do przeczytania psychoterapeucie, ale to będzie tylko twoja decyzja a jak nie zechcesz podrzyj smal i dalej pisz, pisz sama do siebie ! wyrzuć z siebie złośc i całą niesprawiedliwośc !!! pozdrawiam miło i życzę by ci w końcu słoneczko zaświeciło w serduszku :)

Odnośnik do komentarza

Odonata
Trochę tak.

:(
Posłuchaj, a może jednak zrezygnowałabyś z tych wizyt u rodziny? Może chociaż na jakiś czas? Sama przyznałaś, że to pogarsza Twój stan. Może więc jednak lepiej, żebyś tym sobie nie szkodziła dodatkowo? Zwłaszcza, że nie masz na razie możliwości skorzystania z psychoterapii? Nie masz żadnego obowiązku do nich jeździć po tym, jak Cię potraktowali.
Natomiast na pewno powinnaś zatroszczyc sie o siebie, o swoje zdrowie. Każdy człowiek powinien o to dbać, a już szczególnie po takich ciężkich doświadczeniach, jak Ty. Może więc zrobisz to, co naprawdę powinnaś zrobić dla swojego dobra, zamiast zatruwać sobie życie w imię poczucia obowiązku, który jest tak naprawdę jakąś fikcją?

Odnośnik do komentarza

Odonata
To nie jest takie łatwe jak się wydaje. Nie da się tak z dnia na dzień odwrócić się od kogoś.

Nie mówię, że to jest łatwe i że z dnia na dzien masz się od nich odwrócic. Ale mogłabyś spróbować stopniowo przestać się z nimi kontaktować. Na przykład, na początku nie kontaktować się z nimi przez miesiąc(albo nie wiem, może 2 tygodnie, jak wolisz). Nie powiedziałam też nigdzie, żebyś NA ZAWSZE urywała ten kontakt. Wydaje mi się też, że z czasem, gdy poczujesz się przez to lepiej, to inaczej na to spojrzysz, spokojniej. I bez tych strasznych wyrzutów sumienia, które teraz odczuwasz na samą myśl o tym.:( Dlatego myślę, że mogłabyś chociaż spróbować, to na pewno nie zaszkodzi.
Kurczę... Oni tak Cię skrzywdzili, a Ty czujesz takie wyrzuty sumienia w związku z myślą o odcięciu się od nich, chociaż to może Ci naprawdę pomóc. To jest tak bardzo, bardzo, bardzo niesprawiedliwe.:(((

Odnośnik do komentarza

"Kurczę... Oni tak Cię skrzywdzili, a Ty czujesz wyrzuty sumienia w związku z myślą o odcięciu się od nich, chociaż to może Ci naprawdę pomóc. To jest tak bardzo, bardzo, bardzo niesprawiedliwe.:((("
Franca
to właśnie na tym polega manipulacja rodzinna,wiem bo to też przeszłam.Odcięłam się dopiero jak mama wyszła drugi raz za mąż i jej mąż tak ją przekabacił,że na mój ślub przyszła życzenia złożyła i poszła.
Trzeba bardzo mocno dostać w d.... żeby się wycofać ale wyrzuty sumienia chyba pozostaną na zawsze.Jest to trudne do opisania trzeba przez to przejść samemu żeby to zrozumieć.

Odnośnik do komentarza

Gizi75

Franca
to właśnie na tym polega manipulacja rodzinna,wiem bo to też przeszłam.Odcięłam się dopiero jak mama wyszła drugi raz za mąż i jej mąż tak ją przekabacił,że na mój ślub przyszła życzenia złożyła i poszła.

:(

Gizi75
Trzeba bardzo mocno dostać w d.... żeby się wycofać ale wyrzuty sumienia chyba pozostaną na zawsze.Jest to trudne do opisania trzeba przez to przejść samemu żeby to zrozumieć.

Tak, ale przecież Odonata już naprawdę bardzo mocno dostała od tej swojej rodziny, wystarczająco mocno. Dlaczego ma dłużej przez tych ludzi cierpieć? Wiem, że do końca nie rozumiem Waszych odczuć, i pewnie nigdy nie zrozumiem. Jednak wydaje mi się, że wiem wystarczająco dużo, aby rozumiec, że to wszystko jest naprawdę cholernie niesprawiedliwe, ta cała sytuacja.

I właśnie, Gizi, powiedziałaś, że Tobie mimo wszystko udało sie w końcu odciąć od tych, którzy powinni Cię wesprzeć, ale Cię zawiedli, to Odonacie też się może udać, prawda?

Odnośnik do komentarza

Ja nawet, nie potrafię sobie wyobrazić tego wszystkiego. Mieszkam za granicami Polski, ale mieszkam kilkanaście minut od mamy i od siostry a tata przyjeżdża tu kilka razy w roku na urlop. Nie powiem, że tata jak przyjeżdża to siedzi ciągle zemną bo nie kryje, że większość czasu spędza z moją mamą i siostrą. Z mamą też widzę się raz w tygodniu. Dzwoni i mówi, że przyjdzie, to co mam powiedzieć. Nie, nie przychodź bo się odcinam? Ostatnio był tu tata i raz zadzwonił, że przyjdzie a ja bardzo tego nie chciałam bo miała jeden z tych gorszych dni. Powiedziałam, że przepraszam, ale wychodzimy na cały dzień. Tata i tak przyszedł a ja wyszłam na kretynkę kiedy tylko otworzyłam mu drzwi. A jeśli powiem o co mi chodzi, już to widzę, tata złapie się za serce, mama wpadnie w histerie a siostra na początek obrzuci mnie pogardliwym spojrzeniem a potem będzie mnie moralizować dopóki nie przeproszę wszystkich i nie przyznam, że nie zasługuję na swoich rodziców. Już to przerobiłam a potem cały dzień musiałam przepraszać mamę. Chyba już tego nie chcę.

Odnośnik do komentarza

"Tak, ale przecież Odonata już naprawdę bardzo mocno dostała od tej swojej rodziny... Wystarczająco mocno... Dlaczego ma dłużej przez tych ludzi cierpieć? "

Franca zgadzam się z Tobą ale jeszcze nie dojrzała do tak trudnej decyzji.Trzeba mieć bardzo dużo siły żeby coś takiego zrobić.Mi też nie poszło łatwo,bo moja mama zaczęła pić i wmawiać mi,że to przeze mnie pije,a ja miałam wyrzuty sumienia,że dobijam matkę.Strasznie się bałam,bo mieszkałyśmy na 4 piętrze ja wychodziłam np do pracy,a ona potrafiła stanąć na parapecie i krzyczeć idę do ciebie.Tata już nie żył niestety.Dopiero jak mnie zabolało jej postępowanie jak ona wyszła za mąż mogłam zebrać się w sobie i powiedzieć sobie dość.Niestety zbierałam się bardzo długo bo chyba 6 lat po jej ślubie ale lepiej późno niż wcale.Robiłam to małymi kroczkami żeby aż tak tego nie odczuła ale robiłam to systematycznie i co ważne nigdy jej nie okłamywałam.Jak powiedziałam,że mam coś do załatwienia i nie mogę przyjść to tak było.Nigdy nie powiedziałam tak na zasadzie nie,bo nie.Nasze spotkania stawały się co raz rzadsze zamiast co dwa/trzy dni starałam się co trzy/cztery dni jak się przyzwyczaiła to co cztery/pięć.Teraz spotykamy się raz na miesiąc lub półtora i jest ok.Fakt,że przez telefon rozmawiamy częściej ale też nie za często.Nauczyłam się mówić przepraszam ,ie mogę teraz rozmawiać.
Odonata jest to bardzo bardzo trudne i bolesne dla Ciebie ale uwierz mi,że warto to zrobić dla siebie.

Odnośnik do komentarza

Gizi75
Strasznie się bałam,bo mieszkałyśmy na 4 piętrze ja wychodziłam np do pracy,a ona potrafiła stanąć na parapecie i krzyczeć idę do ciebie.

Ja pier*lę... I to wszystko po to, żeby wbić Cię w poczucie winy... Czysta podłość... Ale nie dziwię Ci się, że się tak bardzo bałaś...

Gizi75
Robiłam to małymi kroczkami żeby aż tak tego nie odczuła ale robiłam to systematycznie i co ważne nigdy jej nie okłamywałam.Jak powiedziałam,że mam coś do załatwienia i nie mogę przyjść to tak było.Nigdy nie powiedziałam tak na zasadzie nie,bo nie.Nasze spotkania stawały się co raz rzadsze zamiast co dwa/trzy dni starałam się co trzy/cztery dni jak się przyzwyczaiła to co cztery/pięć.

No właśnie ni też chodziło o to, żeby to robić stopniowo, wcale nie o to, żeby tak z dnia na dzien sie zupełnie odciąć. Nie miałam wprawdzie na mysli takich małych kroczków, ale masz rację, tak chyba jest lepiej. Uważam też, że dobrze robiłaś, Gizi, że mówiłaś im prawdę, że nie wymyślałaś fikcyjnych powodów, dla których nie możesz się z matką spotkać. Wydaje mi się, że tylko w ten sposób, mówiąc prawdę, jest sens takie rzeczy załatwiać. Tak, to jest trudniejsze, ale na dłuższą metę tylko to może sprawić, że do toksycznej rodziny coś dotrze, że cos w końcu zrozumieją. Ale masz rację, do takiego jasnego stawiania sprawy trzeba na pewno dużo, dużo siły... Zwłaszcza, jeśli rodzina reaguje tak, jak rodzina Odonaty. Po prostu ręce mi opadły, jak to przeczytałam.

Odonata
A jeśli powiem o co mi chodzi, już to widzę, tata złapie się za serce, mama wpadnie w histerie a siostra na początek obrzuci mnie pogardliwym spojrzeniem a potem będzie mnie moralizować dopóki nie przeproszę wszystkich i nie przyznam, że nie zasługuję na swoich rodziców. Już to przerobiłam a potem cały dzień musiałam przepraszać mamę.

Przecież to jest czysty OBŁĘD. Co oni w ogóle wyprawiają?? Gdybym była na miejscu tych rodziców, to wiesz, kiedy bym wpadła w histerię, albo złapała się za serce? Kiedy bym usłyszała, że mojemu dziecku dzieje się krzywda!! A nie, tak, jak oni, którzy to mają w tyłku, a histerii dostają wtedy, gdy ich dziecko nie chce nadal udawać, że wszystko jest ok.! Co to jest, jak nie hipokryzja? I to wyjątkowo obrzydliwa, bo wiążaca się z przyzwoleniem na wyjątkowo złe rzeczy. I jeszcze ta siostrunia, robiąca z tego powodu Odonacie kazania, wciskająca jej jakąś ciemnotę, żeby wymusić na niej przeprosiny matki, które przecież wcale jej sie nie należały. Nie tylko hipokrytka, jak tamtych pozostałych dwoje, ale w dodatku kompletnie bezczelna! Ciekawa jestem, swoją drogą, jej tych wszystkich pseudoargumentów... Współczuję Ci, Odonata, że coś takiego spotyka Cię z ich strony, gdy tylko próbujesz choć trochę zawalczyć o siebie... O swoje zdrowie, swoją przyszłość...:((((( Grrr... Co za ludzie, naprawdę...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...