Skocz do zawartości
Forum

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, ka-wa napisał:

Dokładnie, dochodzi też brak wzajemnego zrozumienia co do psa. 

On nie może pojąć, że psa chowanego w pokoju, tym bardziej chorego, nie można wyrzucić na dwór, Ty nie możesz zrozumieć, że jemu tak bardzo przeszkadza ten smród. 

Widzisz tu kompromis? 

 

Widzę. Psa można zamknąć podczas jego obecności. I już. Częstsze sprzątanie i po problemie. 

 

Poza tym zrobiłam co chciał. Powiedział, że mi nie wierzy. Więc przyjedź i się przekonaj. Nie, bo ja wiem, że śmierdzi.

Więc?? Mam mu nagrać na kamerze śpiącego gdzie indziej psa???

Odnośnik do komentarza
Gość TakaJakaś718
21 minut temu, Gość Agata29 napisał:

Więc?? Mam mu nagrać na kamerze śpiącego gdzie indziej psa???

Z reguły uważam że winne są obie strony, niezależnie od sytuacji. Także nie będę bronić Ciebie a Jego oskarżać, nie wiem co On na to więc taka postawa w gruncie rzeczy była by nie fair, mimo iż w tej chwili wychodzi na to że to On ma jakiś mega problem.

Owszem, widzę że ma problem z sikaniem Twojego psa, teoretycznie nie powinien się przyczepić do chorego zwierzęcia. Jednak gdy już pierwszy raz napisałaś o tym zauważyłam że Jemu wcale a to wcale nie chodzi o psa. W ten sposób zwraca uwagę na coś innego, dużo bardziej głębszego.

A Ty się ewidentnie wściekasz i zacietrzewiasz. Masz w tej chwili zaczepny, prowokujący ton. W związku z tym nietrudno się domyślić że ten sam ton stosujesz wobec niego. W dodatku masz inny problem, z którego zdajesz sobie sprawę bądź nie. Pytanie czy jesteś skłonna z nim się zmierzyć?

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Gość Agata29 napisał:

Psa można zamknąć podczas jego obecności. I już. Częstsze sprzątanie i po problemie. 

 

To tak się wydaje, odór moczu się unosi, do tego pies przebywa w tym pokoju, więc wysprzątanie nie załatwia sprawy. 

Ale jak pisałam wcześniej, jemu nie chodzi tylko o psa. Do tego matka mu miesza w głowie. W pewnym wieku trzeba się usamodzielnić, a nie mieszkać z mamuśkami. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
37 minut temu, laurette napisał:

A ja zapytam inaczej. Czy partner w ogóle lubi zwierzęta?

Bo to chyba podstawowa kwestia którą was niesamowicie poróżnila.

Tu masz odpowiedź, w innym poście zamieszczonym przez autorkę:

On lubi zwierzęta, suczkę moją też. Chciał mi pomóc zrobić jej posłanie w osobnym pomieszczeniu, żeby tylko tam spała, nie że na amen. Kiedyś mi pomógł jak usypiałam innego psa, pochował go, tę suczkę zawiózł do weterynarza, gdy miała udar. Podkreśla, że nie chodzi o psa, tylko smród. Ja tylko chcę, żeby poczekał, że może zastrzyki zadziałają, że chcę ją stopniowo oduczyć...a on już wszystko od razu. Dzisiaj posłanie, zamknąć ją na noc i już, koniec. Nie rozumie, że co dla niego jest proste, dla mnie nie jest ?

A tu sedno sprawy:

1 godzinę temu, ka-wa napisał:

Ale jak pisałam wcześniej, jemu nie chodzi tylko o psa. Do tego matka mu miesza w głowie. W pewnym wieku trzeba się usamodzielnić, a nie mieszkać z mamuśkami. 

Oboje mają ze sobą problem. Warto by było aby nad nim popracowali. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

Tymczasem partner może w ciągu godziny podjąć decyzję o wyjeździe, umówić się że pojedziemy np.o 10, następnie przeciągnąć wyjazd do 13, bo przecież nie ma się co spieszyć. Doprowadza mnie to do furii, on oczywiście uważa, że to ja jestem nienormalna. Irytuje mnie jego rozlazłość, on uważa mnie za księżniczkę. Dom jest na mojej głowie, mamy też zwierzęta, mama niestety raczej jest typem bałaganiary. Partnera to złości, zarzuca mi brak asertywności. Ma znajomych, dość rozrywkowych często się umawia na wyjścia i uważa za normalne to, że ja także idę.

W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

Zazwyczaj dochodzi do awantur na tym tle, on idzie a ja zostaje i płaczę z nerwów, bo ważniejsi są znajomi. Czasem mi się zdaje, że mówimy dwoma językami. Rozmawiamy, niby kompromis, a potem znowu to samo.

W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

 Jest między nami uczucie, jesteśmy zgodni co do wspólnego mieszkania, założenia rodziny, seksualnie również się układa. Natomiast wszystko inne nas różni. Ja jestem domatorką, lubię posiedzieć przy serialu, mam swoje przyzwyczajenia, nie przepadam za dłuższymi wyjazdami,nie chcę się wyprowadzać z domu (mieszkam z mamą, nie pracuję, przyznaję że w dużej mierze dlatego, że non stop mi coś nie pasuje w pracy - a to godzina, a to charakter itd).

W dniu 8.03.2020 o 14:10, Agata29 napisał:

 Planowaliśmy pójście na koncert wczoraj i dzisiaj. Ja pytałam czy idziemy? Partner (po kłótni byliśmy), że nie wie. Potem dzwoni sam i pyta o koncert sobotni. Bo on jeszcze nie wie, bo chciałby posiedzieć ze swoim synem. Odparłam, że jak woli, mnie bardziej zależy na koncercie niedzielnym, więc skoro woli z dzieckiem to ok. Potem oczywiście było sto odmian na minutę, a to wyjazd, a to spacer, a to basen. W końcu przez jego rozlazłość ledwo zwlekli się obaj na basen(mnie względy zdrowotne nie pozwoliły). Zapytał czy gdyby chciał ze mną wyjść gdzieś wieczorem to bym poszła. Przecież chciałeś z dzieckiem posiedzieć? Ale gdybym chciał. No, to jakbyś bardzo chciał, to byśmy poszli.

Nie obraź się ale ja też bym przy Twoim podejściu do partnera na jego miejscu dała sobie spokój, pojechała do dziecka posiedziała z nim a później ze znajomymi poszła na koncert. Tutaj w ogóle nie chodzi o twojego psa. Jesteście zupełnie róznymi planetami, charakterami. Zacytowałam tutaj wszystkie wpisy z twojej strony które pokazują moim zdaniem że wy do siebie nie pasujecie. Ty byś siedziała w domu, z łaski byś się zlitwała i niezadowolona poszła na jakieś spotkanie z nim do znajomych. Do pracy nie chodzisz, nawet prywatnie. Nie wiem jakie masz poglądy co do zwiazku z mężczyzną ale twój partner ma trochę racji z tą "księzniczka". On jest inny i ty jesteś inna, macie zupełnie inne oczekiwania i chcecie siebie wzajemnie zmieniać. Ty strzelasz focha i płaczesz kiedy partner wychodzi z dzieckiem i znajomymi kiedy ty z łaski nie chcesz. On strzela focha i się obraża oraz śmieje się z twojego chorego psa którego z wielkim żalem zamykasz gdy partner przyjeżdża. Pies jak człowiek, gdy jest już stary może nie trzymac moczu i siusiać. Ale ty też pownnaś o wszystko zadbać, tz.n. jeździć z psem do weterynarza i dowiedzieć się czy są jakieś leki aby trochę polepszył sie stan psa, nie siusiał tak często w domu. Jeszcze raz uważam że jesteście zupełnie rózni i macie inne potrzeby w życiu. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Grzegorz_85

Witam wszystkich. Mam na imię Grzegorz  Jestem  A raczej byłem chłopakiem Agaty która napisała ten post. Widzę że wypowiadanie się na mój tema ale znacie tylko jedną stronę medalu. Chciałbym opisać  cały związek z Agatą ale brakło by mi dnia i nocy więc skupię się tylko na jej domu i zwierzętach. Od samego początku wiedziałem że Agatka ma koty i psy. Kotów  jest 7 i dwa psy. Jeden mieszka z tylu za domem a drugi o ktorym jest ta dyskusja razem z Agatą  w domu. Sonia ma 16 lat. Jest już dość Stara i jak Agatka pisze trochę schorowana Chciałbym na wstepie zaznaczyć ze nie jest to mały pies Tylko średniej wielkości  ale z tych większych. Agatka bardzo kocha zwierzęta Od samego początku powtarzałem jej ze bardzo się z tego cieszę. Ja w swoim życiu tez mialem psy. Mniej więcej 10 lat wcześniej musiałem uśpić suczke która  była bardzo stara i juz sie męczyła. Obecnie nie mam żadnych zwierząt. Wróćmy do problemu który Agatka opisała. Od początku jak zacząłem  spotykać się  z Agatka ten pies był  zawsze przy niej. Wieczorami jak leżeliśmy na łóżku to Sonia często leżała z nami. Problemy zaczęły się pół roku wcześniej gdy ten pies nie trzymał moczu i sikać pod siebie. Gdy przychodIłem wieczorem do Agatki  to ona nie pozwoliła mi siąść na łóżku  Okazało się ze jest całe  zasikane i śmierdzi moczem. Próbowałem jej wytłumaczyć  ze nie może wpuszczać  psa na łóżko bo będzie coraz gorzej. Wtedy zaczął  sie płacz i awantury Na nic tłumaczenia ze łóżko  niedługo trzeba będzie wyrzucić  bo czyszczenia nic nie dadzą  Było całe zasikane i śmierdzące. Pies nie był niczemu winien. Przecież  sikał nieświadomie. Nie potrafiłem tej dziewczynie wytłumaczyć że to jest nienormalne ze ona siedzi na podłodze o pies leje na łóżko. Zawsze reagowala płaczem i krzykiem ze psa nie zgoni Wszystko to trwało ok dwóch tygodni. Problem rozwiązał  się jak na łóżku były rozkładane poduszki żeby Pies nie mógł na nie skoczyć.  Od tamtej pory Sonia leżała koło łóżka na jakiejś  szmacie lub ręczniku. Ale problem sikania był co raz większy. Wystarczyło ze ten pies położył się gdzie kolwiek i zaraz pod nim była mała lub dużą kaluza moczu Wszystko to trwało kilka miesięcy  I przez ten czas nic nie mówiłem.  Ale wszystko jest do czasu. Jakieś 5 tygodni wcześniej Próbowałem wytłumaczyć Agacie ze tak dalej być  nie może i ze nie może wpuszczać  psa do pokoju bo smród jest nie do wytrzymania ale reakcja była taka sama jak wcześniej gdy pies lał na łóżko Płacz i krzyk. Pies miał posklejaną sierść od moczu i bardzo simierdział. DOPIERO PO PÓŁ  ROKU PIERWSZY RAZ UMYŁA PSA W pokoju ma drewnianą  podłogę która jest całą zajszczana. Na początku wspominałem że w domu jest jeszcze 7 kotów. Które nie są wypuszczają na noc. Ponad połowa sika w domu a dwa to gdzie popadnie. Zajszczane jest wszystko chyba oprócz kuchni koty leją pod oknem do kwiatków Zdarza się ze na fotel. Agatka opowiadała że były przypadki ze lały do szafy lub na łóżko jej mamy Jeden pokój ktory jest teraz zamkniety i wysprzatany sluzył kotą za kuwete. Najszczane było praktycznie wszędzie. Agata to sprzątała ale następnego dnia było to samo Obecnie leją i matki w pokoju. Jej mamie to nie przeszkadza Może dlatego że wszystko ma gdzieś  nie obchodzi ją czy będzie posprzatane czy brudno. Próbowałem wytłumaczyć też i jej mamie ze tak nie może być i ze koty które sikaja nie mogą  być wypuszczane  Ale rozmowa wygląda podobnie jak z Agatą Nie wygoni kotów!  Od początku jak zacząłem  przychodzić do ich domu to Agatki pokój  był takim azylem gdzie można było normalnie posiedzieć  Teraz i u niej jest to niemożliwe  Byłem ostatnio i niej to  jest  T R A G E D I A  Nie da się wytrzymać  Spróbujcie sobie wyobrazić ze przez pół roku raz dziennie  sikacie u siebie na drewnianą podłogę. Taki smród! Agata z jej mamą  Tak bardzo tego nie czują bo się przyzwyczaiły. Zaproponowałem Agace  ze wynajmę maszynę parową do tego kupię mocną chemię i doprowadza ten pokój do normalnego stanu. Tylko żeby coś to dało to musi  oduczyć Sonie wchodzenia do pokoju. Ale ona nie chce pomocy. Bez przerwy mi wmawia ze pies przestał sikać.Ale ja w to nie wierzę Na nic tłumaczenia ze pies mi nie przeszkadza ale mocz który po nim zostaje Agatka ma gdzie trzymać tego psa. Ma duży dom i posesję. Z tyłu jest garaż i letnia kuchnia dużo  ogrodzonej przestrzeni gdzie Sonia spędziła 10 lat obecnie jest tam jeszcze jeden pies co wyje po nocach bo jest sam Najbardziej mnie boli to ze Agatka woli obecność psa przy sobie niż moją  Doskonałe zdaje sobie sprawę ze dopuki wpuszcza psa do pokoju to będzie smkerdzieć i ja nie przyjdę Sprzątanie mało co daje. Agata nigdy nie zaprosi żadnej koleżanki  do domu bo się wstydzi Ja już nie mam siły na kłótnie  poprostu mam dość  Na koniec dodam że nie walczył bym o czystość w tym domu ale Agata od samego początku zaznaczyła że się nie wyprowadzi Nie zostalwi  domu i jak  mamy być razem to właśnie tam.  Nie mogłem też  znieść ze mam piękną dziewczynę wokół  której pełno moczu. Który czasmi czułem z jej ubrań lub włosów 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Grzegorz_85 napisał:

Witam wszystkich. Mam na imię Grzegorz  Jestem  A raczej byłem chłopakiem Agaty która napisała ten post. Widzę że wypowiadanie się na mój tema ale znacie tylko jedną stronę medalu. Chciałbym opisać  cały związek z Agatą ale brakło by mi dnia i nocy więc skupię się tylko na jej domu i zwierzętach. Od samego początku wiedziałem że Agatka ma koty i psy. Kotów  jest 7 i dwa psy. Jeden mieszka z tylu za domem a drugi o ktorym jest ta dyskusja razem z Agatą  w domu. Sonia ma 16 lat. Jest już dość Stara i jak Agatka pisze trochę schorowana Chciałbym na wstepie zaznaczyć ze nie jest to mały pies Tylko średniej wielkości  ale z tych większych. Agatka bardzo kocha zwierzęta Od samego początku powtarzałem jej ze bardzo się z tego cieszę. Ja w swoim życiu tez mialem psy. Mniej więcej 10 lat wcześniej musiałem uśpić suczke która  była bardzo stara i juz sie męczyła. Obecnie nie mam żadnych zwierząt. Wróćmy do problemu który Agatka opisała. Od początku jak zacząłem  spotykać się  z Agatka ten pies był  zawsze przy niej. Wieczorami jak leżeliśmy na łóżku to Sonia często leżała z nami. Problemy zaczęły się pół roku wcześniej gdy ten pies nie trzymał moczu i sikać pod siebie. Gdy przychodIłem wieczorem do Agatki  to ona nie pozwoliła mi siąść na łóżku  Okazało się ze jest całe  zasikane i śmierdzi moczem. Próbowałem jej wytłumaczyć  ze nie może wpuszczać  psa na łóżko bo będzie coraz gorzej. Wtedy zaczął  sie płacz i awantury Na nic tłumaczenia ze łóżko  niedługo trzeba będzie wyrzucić  bo czyszczenia nic nie dadzą  Było całe zasikane i śmierdzące. Pies nie był niczemu winien. Przecież  sikał nieświadomie. Nie potrafiłem tej dziewczynie wytłumaczyć że to jest nienormalne ze ona siedzi na podłodze o pies leje na łóżko. Zawsze reagowala płaczem i krzykiem ze psa nie zgoni Wszystko to trwało ok dwóch tygodni. Problem rozwiązał  się jak na łóżku były rozkładane poduszki żeby Pies nie mógł na nie skoczyć.  Od tamtej pory Sonia leżała koło łóżka na jakiejś  szmacie lub ręczniku. Ale problem sikania był co raz większy. Wystarczyło ze ten pies położył się gdzie kolwiek i zaraz pod nim była mała lub dużą kaluza moczu Wszystko to trwało kilka miesięcy  I przez ten czas nic nie mówiłem.  Ale wszystko jest do czasu. Jakieś 5 tygodni wcześniej Próbowałem wytłumaczyć Agacie ze tak dalej być  nie może i ze nie może wpuszczać  psa do pokoju bo smród jest nie do wytrzymania ale reakcja była taka sama jak wcześniej gdy pies lał na łóżko Płacz i krzyk. Pies miał posklejaną sierść od moczu i bardzo simierdział. DOPIERO PO PÓŁ  ROKU PIERWSZY RAZ UMYŁA PSA W pokoju ma drewnianą  podłogę która jest całą zajszczana. Na początku wspominałem że w domu jest jeszcze 7 kotów. Które nie są wypuszczają na noc. Ponad połowa sika w domu a dwa to gdzie popadnie. Zajszczane jest wszystko chyba oprócz kuchni koty leją pod oknem do kwiatków Zdarza się ze na fotel. Agatka opowiadała że były przypadki ze lały do szafy lub na łóżko jej mamy Jeden pokój ktory jest teraz zamkniety i wysprzatany sluzył kotą za kuwete. Najszczane było praktycznie wszędzie. Agata to sprzątała ale następnego dnia było to samo Obecnie leją i matki w pokoju. Jej mamie to nie przeszkadza Może dlatego że wszystko ma gdzieś  nie obchodzi ją czy będzie posprzatane czy brudno. Próbowałem wytłumaczyć też i jej mamie ze tak nie może być i ze koty które sikaja nie mogą  być wypuszczane  Ale rozmowa wygląda podobnie jak z Agatą Nie wygoni kotów!  Od początku jak zacząłem  przychodzić do ich domu to Agatki pokój  był takim azylem gdzie można było normalnie posiedzieć  Teraz i u niej jest to niemożliwe  Byłem ostatnio i niej to  jest  T R A G E D I A  Nie da się wytrzymać  Spróbujcie sobie wyobrazić ze przez pół roku raz dziennie  sikacie u siebie na drewnianą podłogę. Taki smród! Agata z jej mamą  Tak bardzo tego nie czują bo się przyzwyczaiły. Zaproponowałem Agace  ze wynajmę maszynę parową do tego kupię mocną chemię i doprowadza ten pokój do normalnego stanu. Tylko żeby coś to dało to musi  oduczyć Sonie wchodzenia do pokoju. Ale ona nie chce pomocy. Bez przerwy mi wmawia ze pies przestał sikać.Ale ja w to nie wierzę Na nic tłumaczenia ze pies mi nie przeszkadza ale mocz który po nim zostaje Agatka ma gdzie trzymać tego psa. Ma duży dom i posesję. Z tyłu jest garaż i letnia kuchnia dużo  ogrodzonej przestrzeni gdzie Sonia spędziła 10 lat obecnie jest tam jeszcze jeden pies co wyje po nocach bo jest sam Najbardziej mnie boli to ze Agatka woli obecność psa przy sobie niż moją  Doskonałe zdaje sobie sprawę ze dopuki wpuszcza psa do pokoju to będzie smkerdzieć i ja nie przyjdę Sprzątanie mało co daje. Agata nigdy nie zaprosi żadnej koleżanki  do domu bo się wstydzi Ja już nie mam siły na kłótnie  poprostu mam dość  Na koniec dodam że nie walczył bym o czystość w tym domu ale Agata od samego początku zaznaczyła że się nie wyprowadzi Nie zostalwi  domu i jak  mamy być razem to właśnie tam.  Nie mogłem też  znieść ze mam piękną dziewczynę wokół  której pełno moczu. Który czasmi czułem z jej ubrań lub włosów 

20 godzin temu, ka-wa napisał:

Dokładnie, dochodzi też brak wzajemnego zrozumienia co do psa. 

On nie może pojąć, że psa chowanego w pokoju, tym bardziej chorego, nie można wyrzucić na dwór, Ty nie możesz zrozumieć, że jemu tak bardzo przeszkadza ten smród. 

Widzisz tu kompromis? 

 

Widzę. Psa można zamknąć podczas jego obecności. I już. Częstsze sprzątanie i po problemie. 

 

Poza tym zrobiłam co chciał. Powiedział, że mi nie wierzy. Więc przyjedź i się przekonaj. Nie, bo ja wiem, że śmierdzi.

Więc?? Mam mu nagrać na kamerze śpiącego gdzie indziej psa???

Odnośnik do komentarza

Przepraszam za odpowiedź wyżej, niechcący wkleiłam odpowiedź Grzesia.

Cieszę się, że napisał tutaj. Wszystko co pisze, to prawda oprócz jednego - że wolę psa niż jego. Nie wolno w takiej kategorii myśleć. Inaczej kocha się psa, kota, inaczej człowieka, innym uczuciem darzysz siostrę, innym mamę, innym dziewczynę, dziecko. Każdy jest najważniejszy na swój sposób. Pies też ma swoje uczucia. Nie przypuszczałam nigdy, że ktoś może w ten sposób to odbierać.

Obecnie Sonia nie śpi ze mną drugą noc. Jest ciężko, bo drapie. Nie mogę jej wziąć na dwór, bo jest zimno, a ona nie po to bierze zastrzyki na pęcherz, żeby się zaziębiła. Staram się, aby nie wchodziła do mojego pokoju, ale jeżeli już wchodzi to nie pozwalam jej tam zasnąć czy się położyć. To jest bardzo trudne, bo ona non stop przy nodze. Ale się STARAM. Nie da się tego zrobić ot, tak, na pstryknięcie palcami. Przez ten czas spokojnie mogliśmy się widzieć - w czystym pokoju, bez psa. Wczoraj, dzisiaj. Ale Grzesiu musi mieć teraz natychmiast :-( Moim zdaniem to jest kwestia czterech, pięciu dni i ona by się nauczyła. I przez ten czas również możemy się widywać. Co mam jeszcze zrobić na ten moment? Skoro Grześ mi nie wierzy, a nie przyjedzie żeby się przekonać? 

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość Agata29 napisał:

Moim zdaniem to jest kwestia czterech, pięciu dni i ona by się nauczyła

Nie wydaje się, do dobrego pies łatwo się każdy przyzwyczaja, gorzej odwrotnie, podejrzewam, że stałe już będzie drapała i przy każdej okazji wmykała się do pokoju. 

Poza tym zależy od rasy psa, jedne reagują na nie wolno, inne nie. 

Lepiej jak będziecie pisali ze sobą i się dogadali bez pośredników, bo my tu w niczym nie pomożemy. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, ka-wa napisał:

 

Lepiej jak będziecie pisali ze sobą i się dogadali bez pośredników, bo my tu w niczym nie pomożemy. 

Ja też tak uważam. Pisałam z resztą o tym już wcześniej żebyście porozmawiali. Ale w 4 oczy. Tak będzie najlepiej.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Witaj Agato;)

Tak sobie poczytałam zamieszczone tu wpisy i mam pewną konkluzję. Mianowicie, aby stworzyć udany związek,  trzeba nad nim mocno pracować. Nie polega to na ciągłym ustępowaniu jednej ze stron w poczuciu świętego spokoju, a uczenie się cały czas rozwiązywania małych problemów po środku drogi. 

Wspomniałaś o jakimś toksycznym związku. Podejrzewam, że tego jest dużo więcej. Moje pytanie brzmi, co zrobiłaś, aby uwolnić się od przeszłości? Czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo zranienia wpływają na nasze całe życie? Na nasze relacje z ludźmi? Nie można stworzyć zdrowego związku bez pozamykanych rozdziałów z przeszłości. 

Druga sprawa to brak pracy. Z doświadczenia wiem, że nadmiar czasu wolnego czyni z człowieka dziwaka i odludka. Dziwię się, że nie jesteś zainteresowana niezależnością finansową. Jeśli szukasz idealnej pracy, to takiej nie ma. W każdej są ludzie, a co za tym idzie i problemy, bo relacje są trudne. I w tym miejscu wracamy do punktu wyjścia: do przeszłości. 

Zastanawiam się też nad Twoim życiem towarzyskim. Czy posiadasz takie?

Pozdrawiam serdecznie?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...