Skocz do zawartości
Forum

Zazdrość w związku

Znaleziono 10 wyników

  1. Witam. Mam problem z akceptacją przeszłości mojej partnerki. W wieku 16 lat razem ze swoim kolegą uprawiali stosunek oralny (nie pozwoliła na więcej). Wiem że jest to dla niej trudne przeżycie bo kiedy mi to powiedziała rozpłakała się i prosiła żebym nie poruszał więcej tego tematu. Po prostu dręczą mnie myśli związane z tą sytuacją i wizualizacja jak to mogło wyglądać. Rozmawialiśmy już na ten temat i niestety nie pomogło. Darzę ją ogromnym zaufaniem bo wiem że nie każdy odważył by się powiedzieć o czymś takim. Nie dopuszczam do siebie myśli o rozstaniu bo dogadujemy się bardzo dobrze i uwielbiamy spędzać razem czas. To głupie być zazdrosnym o coś co było i nie ma dla nas żadnego znaczenia. Czy potrzebuję po prostu czasu żeby oswoić się z tą infromacją?
  2. Witam. Mam 21 lat i osobowość borderline. Od niedawna jestem z chłopakiem który coraz dziwniej się zachowuje. (Nie wiem czy to przez moje zaburzenie czy rzeczywiście w tym zachowaniu jest coś nie tak) Otóż zaczęło się od ciągłego wypytywania o to czy go kocham, czy go nie zostawię Jakby ktoś do mnie się przy stawiał (flirtował) to co bym zrobiła... Czy kiedykolwiek kogoś zdradzilam.. Później zaczęło się kontrolowanie (3 razy sprawdzał mój telefon bez mojej zgody. Jak wszedł na messengera to wypytywal o każde męskie imię jakie tam było w rozmowach (a kto to jest?? ... Ale na pewno?? Twój kuzyn ci takie zdjęcia wysyła? Ciekawe) -zdjęcie na statku bez koszulki z córką- Gdy dochodzi do kłótni to zabrania wychodzić mi samej z domu. Blokuje drzwi. Zachowuje się jak naprawdę psychiczny człowiek ... Zaczyna cały czas powtarzać "ja spokojnie mówię, nie chce sie kłócić, ale ja tylko zapytałem, ja się nie czepiam ja spokojnie mówiłem, no proszę porozmawiajmy, mogę cię przytulić? " I tak w kółko. W końcu wychodzę to on wybiega za mną. Raz wyszłam sama to z balkonu patrzył czy aby na pewno do domu idę... CAŁY CZAS tylko te podejrzenia że gdzieś do kolegów zaraz pójdę a dla niego to są PYTANIA... ja sama chodzę na psychoterapię a przy nim czuję się coraz bardziej nerwowa. Mogłabym tak opisywać jego zachowanie godzinami bo dużo tego jest. Dodam tylko jeszcze że nie raz wyrwał mi telefon bo (myślał że dzwonię na policję) a sprawdzalam adres bo chciałam na taksówkę zadzwonić. Podnosił na mnie rękę ale mnie nie uderzył... Popchnął mnie pare razy, jak szłam do przodu to trzymał mi kaptur od bluzy albo rękaw. Na siłę mnie przytulał i całował. Za każdym razem jak się nie odzywam on pisze milion wiadomości że zrozumiał że przeprasza że to i tamto. Że obiecuje już nie będzie tak dopytywal i się czepiał... Również dodam że miał pretensje do tego ze z nim do swoich kolegów nie wychodzę a jak raz wyszłam to popchnął pijanego kolegę na schody bo sobie wmówił że do niego ktos coś miał a tak naprawdę widziałam jego spojrzenia przepełnione zazdrością jak tylko spojrzał się któryś na mnie albo coś powiedział. Z drugim kolegą tego samego wieczoru się bił. Ogólnie według mnie jest agresywny w stosunku do ludzi. Często odpowiada na zadane pytanie "gówno" A później tłumaczy to żartem. Ja powiedziałam że to głupie co mówi t9 odpowiedział że ja jestem głupia. Nic dodac nic ująć. Mam dosyć :(
  3. Gość

    Co mam myśleć o jego zachowaniu

    Jestem z chłopakiem od 4 lat i jest on moim pierwszym poważnym chłopakiem. Kiedyś biegał za mną i był bardzo dużym zazdrośnikiem, ale to się zmieniło. Może z tą zazdrością to po prostu dorósł, ale chodzi mi o zaangażowanie. Pół roku temu mieliśmy razem się wyprowadzić i przed samą wyprowadzką była pewna sytuacja. Chłopak poprosił mnie o rozmowę i powiedział mi o tym że mamy inne charaktery itd. i że CHYBA chcę się rozstać. Trochę mną to wstrząsnęło, ale on tez płakał i jak wyszłam to on miał jakiś napad paniki i chciał żebym wróciła i następnego dnia blagal żebym mu przebaczyła i ze chce ze mną mieszkać na 100 i ze bym głupi. Na początku nie chcialam, ale sie zgodziłam i zamieszkaliśmy razem. Mieszkaliśmy przez pół roku i ja myślałam że jest wszystko dobrze, nie klocilismy się. A kilka dni temu stworzyl prawie identyczna sytuacje co wtedy. Stalo sie to jak rano zapytałam go jak sie czuje bo wygladal na przygnębionego a on na początku nie chciał powiedzieć ale w końcu powiedział ze sie kiepsko czuje psychicznie i ze glownie przez związek ale nie przez mnie... No i powiedział ze moze przerwa nam dobrze zrobi, ale on sam nie bym pewny, bo nie wierzy w takie rozwiązania. Wróciłam do domu na noc. I znowu to samo. Wydzwanial, prosił żebym wróciła itd. itd Ale postanowiliśmy ze zrobimy ta przerwę, bo on sam nie wiedział czego chce. Jak go potem zapytałam czy mnie kocha to powiedział ze nie wie, ze moze zadawajmy sobie taki pytania po tej przerwie. I cały czas takie zmiany zdania.. Od kilki dni nie odzywamy się do siebie. on imprezował z przyjaciółmi i mam wrażenie ze teraz mu dobrze, a tamto to była chwilowa panika. Czekam az on sie odezwie, ale mam tam wszystkie ciuchy itp. a u rodziców niewiele. Nie ustalaliśmy na ile robimy ta przerwę. Nie wiem co mam o tym myśleć, boli mnie to ze ja myślałam ze jest okej a on z dnia na dzien robi takie akcje
  4. Witam mam problem ze sobą, a mianowicie jestem bardzo zazdrosny o swoją partnerką i zabójczy co spowodowało że się rozstalismy. Potrzebuje pomocy w kwestii nauczenia się funkcjonowania w związku partnerskim ponieważ niedługo będziemy rodzicami i chciałbym odzyskać zaufanie mojej partnerki i na nowo stworzyć z nią kochająca się rodzinę jak mam że sobą walczyć żeby przestać być zaborczym i chorobliwie zazdrosnym ? Nadmienię że prawdopodobnie mogę mieć syndrom DDA
  5. Witam. Po 11 miesiącach związku 3 dni temu zerwał ze mną chłopak bo się często kłóciliśmy i nie dogadywaliśmy. Mówi że tego nie skreśla i ze mnie kocha i tak samo jak mnie będzie go to boleć, ale musimy od siebie odpocząć. Mówi żebym żyła swoim życiem a on swoim. Pisze mi ciągle że chce mieć spokój i się wyciszyć.. mówi że mam do niego nie pisać ani nie dzwonić.. Dużo razy w związku dawał mi szansę.. ale teraz powiedział że po prostu to go przerosło. Pisze mi że się męczy, że ma dość i że musimy od siebie odpocząć. Robiłam mu często wojny, cały czas nawiązywałam sytuację do jego przeszłości.. robiłam wojny o koleżanki bo byłam bardzo o niego zazdrosna.. i o to że nie ma dla mnie tyle czasu co kiedyś.. Nie odbiera ode mnie telefonów, ani nie pisze. A mi tak zależy i boje się utraty go na zawsze że nachalnie pisze i wydzwaniam do niego że go kocham i tęsknię strasznie za nim.. Wczoraj wydarzyła się jedną sytuacja. Jakaś dziewczyna napisała do niego na Instagramie. Pisali chyba dwa dni i po tym czasie ona zaczęła mnie wyzywać w wiadomościach i pisać że mam mu dać spokój, że on mnie już nie chce. I wysłała screeny ich rozmów. Nic tam nie pisało że mnie nie chce, czy nie kocha.. ale pisał do niej "Bejbi" że jest naturalnym pięknem i ona bardzo nalegała na spotkanie z nim a on odpisał że kiedyś można się spotkać i można się poznać.. strasznie mnie to zabolało że po dwóch dniach od zerwania zaczął tak pisać z jakąś dziewczyną.. potem mi napisał że to konto tej dziewczyny to był fejk i zaczął mnie oskarżać o to czy nie maczałam w tym palców.. strasznie mnie to zabolało bo nie dość że tak łatwo przyszło mu pisanie z inną dziewczyną to zwala winę na mnie.. a ja mu powiedziałam że w życiu bym tego nie zrobiła. Powiedziałam że chce naprawić ten związek a nie go zniszczyć do reszty. Tego dnia kiedy ta dziewczyna wysłała mi te screeny wysłałam mu je i napisałam o co chodzi, a on że ona jest jakaś nienormalna i żebym ja od razu zablokowała.. jakby coś ukrywał.. i ukrywał. Okłamał mnie bo dzień wcześniej dzwoniłam do niego i zadałam pytanie mu czy z nikim nie pisze, czy juz sobie kogoś nie znalazł. A on odpowiedział że nie i skłamał.. bo na następny dzień to wyszło.. nie wiem co mam zrobić.. wiem że on potrzebuje czasu żeby to przemyśleć.. ale boje się że znowu zrobi to samo.. że znowu będzie z kimś pisał i zacznie się spotykać z dziewczynami.. boje się i nie wiem co mam dalej robić. Mówi że mam przestać dzwonić i pisać bo mnie zablokuje wszędzie.. ale ja się boje bo nie potrafię do niego przestać pisać i dzwonić bo po prostu za nim tęsknię i nie wiem jak mu to wszystko tak łatwo przychodzi.. pisanie z dziewczynami i to zerwanie.. do mnie napisał chłopak ostatnio ale nie potrafiłam z nim pisać bo myślałam cały czas o tym jedynym.. nie wiem czy mam przestać dzwonic i pisać do niego choć to strasznie ciężkie bo pisaliśmy ze sobą dzień w dzień i trudno mi jest być tak obojętna jak jemu.. co mam zrobić?..
  6. Witam, Jesteśmy z mężem 7 lat po ślubie, mamy 4letniego synka. Maz postanowił się wyprowadzić jak to powiedzial "na razie", żeby przekonać się czy jemu na mnie zależy. Niestety należę do osób które są nieco niecierpliwe, nie raz pisałam do niego żeby wrócił. Powiedzial mi, że potrzebuje czasy, mam do niego nie dzwonić, ani nie pisać, nie bombardować ciągłymi pytaniami. Sytuacja jest dla mnie o tyle trudniejsza, ze na chwilę obecną jestem bez pracy. Niestety w jego odejściu jest też moja wina, ponieważ zaślepiła mnie zazdrość. Z tego względu, że wydarzył się mały epizod pod koniec zeszłego roku. Mąż jeździł do narzeczonej swojego kolegi z pracy, żeby porozmawiać i się wygadać. Tak naprawdę tylko ja się przez przypadek o tym dowiedziałam. Kolega męża nie wie o tym do tej pory. W momencie gdy się o tym dowiedziałam, mąż zapewniał mnie ze nic ich nie łączy, że to były tylko zwykle rozmowy, że zależy mu na nas na mnie i na dziecku. Niestety mnie zaślepiła zazdrość. Codziennie wspominałam mężowi ta cała sytuacje, snułam jakieś przypuszczenia.. to był mój błąd. Bałam się chyba mu zaufać, żeby nie przejść jeszcze raz przez taka sytuacje.. niedawno się dowiedziałam, że jego kolega rozstał się z narzeczona, i na tyle się tego wystraszyłam, że napisałam do niej, niestety ona napisala do męża, żeby w końcu ze mną porozmawiał, ponieważ, zakończyła już dawno ten temat, a ja do niego zaczęłam wracać. Mąż zadzwonił wtedy do mnie i powiedzial ze ma tego dosyć i się wyprowadza. Nie wiem co robić.. on potrzebuje czasu, chce zobaczyć czy zatęskni za mną, a ja się boję że cała ta wyprowadzka, może spowodować to, że już nie wróci.. Podkreślę, że znalazłam sobie pracę. Bo męża denerwowalo tez to ze wszystkie opłaty były na jego głowie. Co mam dalej robić?
  7. Proszę o ocenę sytuacji. Dziewczyna zerwała ze mną tydzień temu. Opiszę w skrócie sytuację. Gdy się poznaliśmy ona się we mnie zakochała a ja początkowo nie odwzajemniałem jej uczucia. Nawet decyzję o związku podjąłem ponieważ postawiła mi ultimatum a ja stwierdziłem że dam nam szansę choć również wtedy stwierdziłem że potrzebuję tygodnia czasu żeby to przemyśleć. Na początku naszego związku ciężko było mi udawać że ją kocham i wiem że ją to bardzo raniło. Pojawiła się również zazdrość o moją przyjaciółkę z którą znałem się już bardzo długi czas. Niestety bagatelizowałem a czasami nawet nieświadomie podsycałem tę sytuację. Podsumowując ja wiem że było jej przez większość czasu cięzko ponieważ nie czuła się dla mnie najważniejsza i jak stwierdziła 'czuła się że żyje w trójkącie ze mną i z moją przyjaciółką'. Od ok 2 miesięcy czuję że naprawdę ją pokochałem i bardzo mi na niej zaczęło w tym czasie zależeć. Nie byłem jednak świadomy tego że nasz związek jest już w kiepskiej kondycji jeśli chodzi o jej perspektywę i w dalszym ciągu myśląc że okazuję jej wystarczająco dużo miłości nie podjąłem żadnych poważnych kroków ani jakiejś poważniej przełomowej rozmowy żyjąc z myślą że bardzo dobrze nam się układa. Niestety moja już była stwierdziła że dłużej nie mogła tego ciągnąć bo było to dla niej zbyt trudne i się wykańczała. Zrywając ze mną stwierdziła że nie wyklucza tego że jeszcze kiedyś ze sobą będziemy bo wciąż mnie kocha ale no w tym momencie nic nie może nam i jej pomóc i musi to zrobić. Dla mnie był to totalny szok i czuję że nie miałbym problemu ze zmianą swojego zachowania lecz nie wiem czy ona będzie w stanie mi od nowa zaufać.
  8. Czy warto walczyć i mieć nadzieję na powrót do siebie? Moja dziewczyna zerwała ze mną tydzień temu. Według mnie stało się tak wskutek braku wcześniejszego doświadczenia ponieważ był to nas obojga pierwszy związek a także błędów w komunikacji. Dodatkowo nasz związek nie był dla niej prosty ponieważ ona jako pierwsza zakochała się we mnie a ja początkowo nie odwzajemniałem jej uczucia decyzja o zostaniu parą zapadła ponieważ ona postawiła mi ultimatum a ja stwierdziłem że dam nam szansę. Niemniej początkowo ciężko było mi udawać że ją kocham i wiem że ją to raniło. Na późniejszych etapach związku doszła także zazdrość o moją przyjaciółkę co niestety ja bagatelizowałem a nawet niestety czasami nieświadomie podsycałem. Podsumowując moja była stwierdziła że ciężko jej było przez większość naszego związku ponieważ nie czuła się dla mnie najważniejsza a także czuła się jakby była w 'trójkącie' ze mną i moją przyjaciółką (dodam że mam z nią czysto przyjacielskie relacje i znałem ją już dużo dużo wcześniej zanim poznałem moją byłą). W momencie rozstania stwierdziła że nie wie co będzie za jakiś czas nie wyklucza że jeszcze kiedyś ze sobą będziemy ale w tym momencie nic nam nie pomoże i jeśli nie chce się wykończyć to musi ze mną zerwać. Proszę o ocenę sytuacji
  9. Dobry wieczór, potrzebuję obiektywnego spojrzenia osoby trzeciej. Jestem w związku z człowiekiem,który można powiedzieć wydostał mnie z poprzedniej, toksycznej relacji (kłamstwa, zdrady, przemoc psychiczna). Bardzo długo się starał, był przy mnie, przedkładał moje dobro nad swoje sprawy. Jesteśmy obecnie razem kilka miesięcy. Jest między nami uczucie, jesteśmy zgodni co do wspólnego mieszkania, założenia rodziny, seksualnie również się układa. Natomiast wszystko inne nas różni. Ja jestem domatorką, lubię posiedzieć przy serialu, mam swoje przyzwyczajenia, nie przepadam za dłuższymi wyjazdami,nie chcę się wyprowadzać z domu (mieszkam z mamą, nie pracuję, przyznaję że w dużej mierze dlatego, że non stop mi coś nie pasuje w pracy - a to godzina, a to charakter itd). Jestem też osobą zorganizowaną, dla mnie godzina 12 to godzina 12, rzadko jestem spontaniczna. Tymczasem partner może w ciągu godziny podjąć decyzję o wyjeździe, umówić się że pojedziemy np.o 10, następnie przeciągnąć wyjazd do 13, bo przecież nie ma się co spieszyć. Doprowadza mnie to do furii, on oczywiście uważa, że to ja jestem nienormalna. Irytuje mnie jego rozlazłość, on uważa mnie za księżniczkę. Dom jest na mojej głowie, mamy też zwierzęta, mama niestety raczej jest typem bałaganiary. Partnera to złości, zarzuca mi brak asertywności. Ma znajomych, dość rozrywkowych często się umawia na wyjścia i uważa za normalne to, że ja także idę. Mnie z kolei irytuje to, że nie zapyta mnie najpierw, uważam, że razem powinniśmy planować. Zazwyczaj dochodzi do awantur na tym tle, on idzie a ja zostaje i płaczę z nerwów, bo ważniejsi są znajomi. Czasem mi się zdaje, że mówimy dwoma językami. Rozmawiamy, niby kompromis, a potem znowu to samo. Jedno za drugim skoczyłoby w przepaść, ale awantury między nami przechodzą ludzkie pojęcie.Boję się, że my po prostu nie pasujemy do siebie i uczucie tego nie uratuje. Zawsze emocje biorą górę, oboje jesteśmy impulsywni, ja zaborcza, on zapalczywy. Bardzo często słyszę nie tylko od niego, że to ja mam problem ze sobą, że ciężki charakter - zazdrosna, wiecznie smutna, niedojrzała. Zapewne niewiele można powiedzieć na podstawie mojej relacji, bo to jednak wypadałoby cały związek streścić, ale może jednak ktoś mógłby doradzić.
  10. Dzień dobry wszystkim! Może ktoś pomógłby mi wyjaśnić kilka rzeczy, ponieważ nie do końca je rozumiem. Na początku powiem troszkę o sobie. Powiedzmy,że moje imię utajnie,ale mam 17 lat za niedługo 18 . Chodzę do 2 technikum, raczej nie lubię swojej klasy ostatnio słabo idzie mi nauka, oczywiście zdam jednak stać mnie na lepsze oceny. Mam chłopaka, jestem z nim już prawie półtora roku, jest starszy o 3 lata. Praktycznie rzecz biorąc oboje sądzimy,że się naprawdę we wszystkim potrafimy dogadać zdarzają się kłótnie jak to zwykle w związkach bywa. Jednak po poprzednich związkach byłam bardzo uprzedzona. Bo nie minęła chwila i facet mnie zdradził. Tu było inaczej, non stop okey naparwde poczułam,że odżyłam po 2 letniej katordze. Mimo,że z tamtym byłam może 7 miesięcy męczył mnie i wiele dłużej.. Nie jestem typem osoby, która zmienia partnerów jak skarpetki. Od zawsze chciałam być dobrą partnerką, jestem bardzo wierna, niestety czasami zbyt zazdrosna przez poprzednie sytuacje. Jestem wrażliwa i pamiętliwa . Czasem zwykłe wyjście na pocztę, czy np . Do jakiegoś miejscach gdzie muszę się o coś spytać jak to zrobić sprawia mi ogromną trudność.. nawet na siłownię nie mogę pójść bo dostaje blokady po prostu choć bardzo chcę to nie potrafię. Od gimnazjum zaczął się problem ze stresem, chodziłam do pedagoga . Przez całe 3 lata i połowę 1 technikum prawie zawsze o poranku płakałam oczywiście żeby nikt nie widział. Miałam mdłości, trzęsłam się, obgryzałam paznokcie,aż w końcu potrafiłam popaść w taki umysłowy amok bo byłam zbyt bojaźliwa,żeby coś zrobić. Uprzedzam jakie kolwiek pytanie mój poprzedni związek wyrwał na mnie straszną presję.. chciałam być kochana lecz nie byłam, byłam zabawka, lecz nie chciałam być sama więc ja sama prosiłam żeby ta druga osoba została.. to był błąd.. bardzo duży.. zaczęłam palić i pić oczywiście tak,żeby nikt o tym nie wiedział nie chciałam nikogo martwić do teraz nie chcę,jednak wtedy moje myśli sprowadzały się już ku bardzo złemu, tak chodzi o samobójstwo . Przypominam, że nie jestem po prostu dzieciakiem. Mi zawsze zależy na ludziach, pomagam im . W wieku 12 lat byłam o wiele bardziej dojrzalsza niż reszta moich rówieśników i uważam,że jest tak dalej. Zastanawiam się nad przyszłością.. chcę mieć dom rodzinę pracę . I bardzo chce być dalej z moim chłopakiem i nic nie wskazuje na to że byśmy mieli się rozstać. Jednak jest pewne ale.. w sierpniu konkretniej sama końcówka, dowiedziałam się na szczęście od niego samego, że całował się z pewną Ukrainka która była na wymianie teatralnej. Nawet teraz gdy to piszę to się po prostu trzęsę. Nie wiem czy ze złości czy że smutku .. żalu.? Wybaczyłam mu to był ostatni raz kiedy wybaczam . Bo więcej nie zniosę. Do tej pory jest dobrze minęło sporo czasu od tamtego momentu jednak gdy się o tym dowiedziałam straciłam energię życiową, nie widziałam sensu bytu, wolałam się zamknąć i nie wychodzić z domu . Jedno słowo na ten temat nawet słowo "teatr" wywoływało u mnie odruchowy płacz, czułam się bezsilna.. znowu miałam mdłości i wymiotowałam, nie mogłam prawie jeść ani spać. Już nie mogłam później nawet płakać. Ale on się starał dalej.. pół roku późnej już jest lepiej ale ciągle gdy usłyszę tylko któreś te słowo lub przypomnę sobie o tym momentalnie robi mi się makabryczne zimno, nie trzęsą już mi się tylko ręce a całe ciało, aż mi nie pozwala chodzic. A gdzies w głębi tlumie płacz. Próbuje zapomnieć. Ale to wręcz nie możliwie. Nie wiem. Uczę się coraz gorzej, znowu łapie doła choć jest dobrze. Nie wiem czy coś mi jest czy to przejściowe.. powiedźcie co myślicie o tym. Pytajcie. Ja chętnie posłucham rad, bo sama z sobą nie daje już sobie rady. Przepraszamy za błędy jakiekolwiek ale już nawet nie mam siły tego poprawiać i nie nie szukam atencji chcę wiedzieć co mi jest... Albo co może być..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...