Skocz do zawartości
Forum

Jak wybaczyć zdradę męża?


Rekomendowane odpowiedzi

Jest coś takiego jak miłość własna czyli najbardziej kochamy siebie, a wybaczanie i chęć zapomnienia to kwestia charakteru. Jeśli Ci zależy to nie odpuszczaj, nie wyprowadzaj się, bądź blisko i na każde zawołanie, nie graj w te gierki ze jak olejesz to wystraszy się i przebaczy bo to nie ten etap, jest rodzina i trzeba walczyć, nie odpuszczaj, powodzenia

Odnośnik do komentarza

Może nie ma co kruszyć kopii o to przebaczenie ,bo jak tak się zastanowić ,to my sami raczej nie wiemy czy wybaczyliśmy czy nie,nie ma takiego miernika,dzisiaj może się wydawać ,że tak ,jutro ,że nie,
ważne czy jesteśmy w stanie być ze sobą,tak,że jak żona "wróci" do Ciebie ,nie wiadomo czy zostanie na stałe ,czy sobie z tym poradzi,czy przedłoży rodzinę nad nad swoje uczucia,
a tu pomocna byłaby wspominana terapia,najlepiej u psychoterapeuty-seksuologa,bo inaczej ,jeśli będziecie nawet razem,żona będzie miała taki stosunek do Ciebie ,jak smuga czy Twoja mama ,do męża.

Dlatego nalegaj na tą terapię,ale też niezbyt nachalnie...,
dużo czasu spędzaj z dziećmi.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

burak lepiej nie zachwycaj się zoną znajomego zdrajcy, co to dzieci nie mają a ona walczy o związek i to jest dopiero z jej strony miłośc.

Przecież w tamtym przypadku kobieta zdaje sobie sprawę,że jęsli seks nie był silny, uczucia sie poluzowały to już nic partnera przy niej nie trzyma. Jak na razie nie umie sobie wyobrazić życia bez niego to i próbuje walczyć o malżeństwo, bo inaczej to on wg niego odejdzie z czystym sumieniem, bo przecież milosc juz zburzyl a dzieci ich nie łączą. Teraz wymyślila, że walczy i chwała jej za to. Niemniej może to być walka z gatunku, ja pokaże światu, że nic co jest moje nie oddaję bez walki. Natomiast między nimi ten czas po zdradzie jeszcze długo może róznymi niesympatycznymi zachowaniami skutkowac, bo ani nie jest pewnie prosto wybaczyć a jeszcze trudniej zapomnieć. Nie bierz sobie tamtego przypadku do serca, bo jest inny jednak mimo,że też o zdradę chodzi.

Ty nie nadskakuj żonie ale nie daj się wykurzyć z mieszkania. W terapii dla par ktoś niezależny może powiedzialby coś co i Ty mówisz, ale czego żona nie słyszy, bo chwilowo slyszy wybiórczo.

Musisz jednak tę terapię negocjowac twardo. Tak wiem,że zawinilem, tak rozumiem,że jestęś zraniona ale ja w imię całości naszej rodziny chcę przejśc przez taką terapię. Ty kochasz dzieci i wiesz bardzo dobrze,że trudniej będzie je wychowywac w rozdzielności, to jak nie w imię tego co nas łączyło ale w imie dobrego dorastania naszych dzieci bardzo Cię proszę abyś ze mną się tam udała. Stoisz do mnie w poprzek, bo chcesz mnie ukarać. Ja zdradą naruszyłem nasze malżeństwo, ale wiesz doskonale,że jest jeszcze co ratować, bo czujesz to i wiesz ,że w ostatecznym r-ku tamta baba to tylko probierz Twojego zainteresowania seksem, który jak wiesz byl dla mnie ważny a dla Ciebie jakby przestawał istnieć. Mówię Ci jasno i wyrażnie, że rozumiem, że naruszyłem nasze małżeństwo, ale jeśli nie zechcesz pójść ze mną na terapię, to bedę uważal, że jeśli jako para możemy przestać istnieć, to twoja wina będzie nie mniejsza niż moja. Obydwoje kochamy bardzo nasze dzieci i nawet tylko dla ich dobra powinniśmy uczynić ten krok.

Jak nie dac się wykurzyć z domu, to już kawa Ci podpowiedziała.

Tak na co dzień bądz przy dzieciach, uczestnicz we wspólnym życiu ile się da, nie gadaj za dużo do zony, nie nadskakuj i wciąż nie przepraszaj, ale bądz twardy w niewyprowadzaniu sie z mieszkania i twardy w terapii małżeństw.
Tylko gdzies na mieście zasięgnij języka o dobrego specjalistę w tej dziedzinie, bo jak wiadomo,że czasy takie,że każdy kasę chce brać a jak się nie zna na swojej robocie to może więcej pożytku niż zadowolenia przyniesc.

Odnośnik do komentarza

Ja Wam powiem ,że te zdrady tak teraz powszednieją ,że szok...,nie ma żadnego wstydu,brakuje ostracyzmu otoczenia,taka normalka:P
Ja znam przypadek/mieli 1 dziecko/,gdzie ona używała sobie całe życie,niczym Jagna z "Chłopów",a z mężem za rękę do Kościoła chodziła,niedawno zmarła na raka w wieku 50 lat.
Jak to wytłumaczyć?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Witam...Zostałam zdradzona 5 lat temu...i powiem tak...pomimo iz nie mieliśmy dzieci postanowiłam dać "partnerowi"(bo nawet nie byliśmy małżeństwem , mieliśmy za to wspolny majątek a raczej kredyt ) drugą szanse bo zachowywał się podobnie jak BURAK...czyli wielka skrucha,okazywanie mi miłości 24 na dobę, ogromna ilość cierpliwości do mnie bo moje zachowanie było dosłownie takie samo jak żona BURAKA a nawet nie wiem czy nie gorsze...ale on nie poddal się moim rozkazom, nie chciał się wyprowadzić pomimo iż słowo wynoś się(a nawet wypier....j) było na porządku dziennym...nie wiem jak długo twał ten nasz koszmar ale z czasem zaczęłąm bardziej koncentrować się na pracy i moim hobby...troszkę to pomagało..ale powiem Wam tak..nigdy , ale to nigdy nie zapomnę tego piekła i do tej pory jestem strasznie podejrzliwa , nie ufam mu, przez co ciągle dochodzi do ostrych spin miedzy nami a raczej to ja kłapie ozorem on tylko słucha i nic nie mówi...ale pytanie czy to jest normalny związek ? czy powinno się w takim tkwić bo co? bo miłość ? bo wsoplny kredyt??? pomimo iż upłynęło tyle czasu to niestety nie potrafię się z tym pogodzic, teraz żałuję że dałam mu tą drugą szansę gdyż to już nie jest normalny związek, zawsze gdzieś w mojej glowie będzie fakt że jest zdolny do oszukania mnie , na dodatek caly czas z nia pracuje pomimo iż mi obiecal że ona zniknie z jego firmy , niestety tak znika już ponad 5 lat i coś nie może zniknąć...on bardzo pragnąl dziecka , ja niekoniecznie gdyz mam już córkę z poprzedniego małżeństwa...dalam mu warunek że jeśli tamta odejdzie z jego firmy to mogę pomysleć o dziecku , że może powinnam dać mu dziecko bo on nie ma swoich własnych...tak też się stało...powiedzial mi że ona już nie pracuje , podjeliśmy decyzję że tak chcemy mieć wspolne dziecko...cay czas ciąży i krotko po urodzeniu było nam cudownie razem , wzieliśmy kolejny kredyt bo zawsze chcieliśmy mieć dom w lesie i w koncu go kupiliśmy....jednak cały czas bylam czujna i kontrolnie od czasu do czasu przeglądalam jego tel...i pewnego dnia patrze a tam mail podpisany jej imieniem i nazwiskiem niby służbowy ale jednak znowu z nim pracuje...dramat ..od nowa wszysstko wrócilo..rozdrapywanie starch ran w głowie...sam fakt że mnie oszukal że nie powiedział że wrocila do pracy...
Mamy miesięcznego synka , 2 kredyty dośc konkretne i.....i teraz zrozumialam dopiero że to był bląd dać mu drugą szansę i dać mu to czego oczekiwał odemnie czyli dziecko...bo teraz czuję się osaczona i zdradzona po raz drugi... i znowu słowo wypie.....j jest na porządku dziennym , tyle że on się nie chce wynieśc ..juz sama nie wiem co jest lepsze... tkwić w tym czy w koncu raz na zawsze zakonczyć to ostrym cięciem ???

Odnośnik do komentarza

Jest jeszcze pytanie ,czy ona faktycznie przestała tam pracować /masz dowody?/,czy skrzętnie to ukrywali żebyś się uspokoiła,co nie znaczy,że ich prywatnie coś łączy.

Sama musisz podjąć decyzję,wszystko zależy od danej osobowości,jedna kobieta by odeszła,druga nie zwracałaby uwagi ,że pracują razem,cieszyłaby się ,że jest z nią i ma pełną rodzinę.
W każdym razie nie możesz się tak gryźć,jeśli postanowisz być razem,to nie zadręczaj się,zaakceptuj to ,że ona tam pracuje,przecież nikt jej nie zmusi do zmiany pracy.

Jakby chciał dalej ,z nią Cię zdradzać,to nie musieliby razem pracować,chociaż rozumiem,że jest to dla Ciebie fakt obciążający psychikę,warto ,żebyś się od tego uwolniła,
może terapia dla par by coś pomogła.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziekuję KA-WA za szybka odpowiedz :) najbardziej boli mnie fakt że postawiłam taki warunek że ona musi odejść abym mogla sprobować wybaczyć, on mi obiecał że tak się stanie ... czekalam kiedy to nastapi , jak już odeszla(sprawdzilam to i rzeczywiście nie było jej w firmie) odetchnęlam z ulgą ,wybaczyłam mu, naprawde zaczelam wzapominać i cieszczyć się życiem...aż do momentu jak się zorientowałam że znowu tam jest ...mojemu partnerowi wydaje się że to forma zemsty , otóż nie z zemsty,on nie moze zrozumieć że tylko to mi pomogło spróbować żyć dalej w tym zwiazku . Teraz znowu stałam się bardzo podejrzliwa , nie ufam mu , nie wierzę w żadne jego zapewnienia że to nie ma dla niego znaczenia...i to całe piekło w mojej głowie zaczęło powracać....a ja już nie mam siły aby przechodzić to od nowa...

Odnośnik do komentarza

...czasem mam wrażenie że on to wszystko zaplanował...ten dom z zajebistym kredytem , dziecko... gdyz jestem dość mocno niezalezna finansowo i moje zarobki przewyższają jego o kilkanaście razy...może on potrzebowal takiego zabezpieczenia finasowego, wygodnego życia... bo ślubu nigdy nie chcialam pomimo jego propozycji...być może te wszystkie obietnice i zapewnienia to była tylko bajka w które uwierzylam...z miłości...hmm najgorsze w tym wszystkim jest to że jestem atrakcyjną kobietą i wiem że nie mialabym problemu ze znalezieniem bliskiej osoby...ale chcialam wybaczyć...może to ślepa miłość ale tylko z mojej strony...

Odnośnik do komentarza

...teraz czuje się znowu oszukana...dlatego żałuję że 5 lat temu wybaczylam , walczylam sama ze sobą tzn rozum kontra serce... moja wiara w jego zapewnienia i obietnice całkiem już umarła...dodam tylko że jesteśmy razem albo byliśmy razem 13 lat..to kawał czasu i przez te 8 pierwszych lat było "idealnie" tak mi się przynajmniej wydawalo...i na pytanie co go skłoniło to zdrady to odpowiedz była zawsze taka sama "nie wiem , głupi byłem"...u nas nie było problemow ani łóżkowych ani finasowych, nie było dodatkowych kg po ciąży, nie bylo płaczących w środku nocy dzieci , zawsze dbalam o siebie aby wyglądać kusząco bo już taką mam naturę...żadnych problemów nie mieliśmy , a może tak mi się tylko wydawało...choć jak go wtedy zapytałam czego mu brakowało w naszym związku to odpowiedział że niczego , że wszystko było super...więc kurna o co tu chodzi ?????

Odnośnik do komentarza

Wiesz ,są takie kobiety ,które potrafią "wyhaczyć" każdego faceta,może faktycznie był to tylko nieznaczący romans,nie wiem.
Pisał tu kiedyś facet ,który był w sytuacji jak Ty,z tym ,że jego żona ,nie dość ,że zdradziła, to zakochała się w koledze z pracy /mieli dwójkę małych dzieci/
i wyobraź sobie ,że to on o nią walczył...,nie wiem jak się skończyła ta historia.

Tak ,że nie ma recepty ,każda sytuacja jest indywidualna.

Jeśli masz dobrego,fajnego faceta ,to ja bym go nie przekreślała,nigdy nikogo do końca nie poznasz,nie wiesz jak się zachowa za 5 -10 lat w takiej czy innej sytuacji ,
poznasz kogoś nowego ,wydawałoby się super faceta ,ale który np.okaże się po czasie hazardzistą albo będzie molestował Ci córkę i też może zdradzić,
jak się ma dziecko to bardzo ostrożnie trzeba wchodzić w nowe związki,ale i tak wszystkiego nie przewidzisz.

Z tymi kilkanaście razy większymi zarobkami ,to chyba przesadziłaś.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ups :P oczywiście że przesadzilam :P bardziej miałam na myśli kilkakrotnie :P
...sama nie wiem czy jestem na tyle silna aby przez to wszystko przechodzić jeszcze raz... ale KA-WA bardzo dziekuję za potwierdzenie tego co mam w głowie...nowego faceta to nie problem znaleśc ..tylko pytanie czy nie okaże się on po upływie czasu gorszym draniem ??? dlatego szukam pomocy, zrozumienia wszędzie , fakt nie kożystałam jeszcze z pomocy psychologa bo wydawało mi się że jestem na tyle silna że sobie z tym poradze...a jednak niby kobieta sukcesu , twarda i stanowcza na polu zawodowym...a w domu mała skrzywdzona , zapłakana dziewczynka która sama już nie wie co czuje i co ma myśleć o tym wszystkim baaa co ma dalej robić ????

Odnośnik do komentarza

~ebm chciałbym ci pomóc, choć sam nie mogę sobie i żonie pomóc. Nie znam twojego męża by oceniać co go skłoniło wtedy do zdrady. Nie jest łatwo na pewno po takim czymś dojść do siebie, widzę to po swojej, żonie. Choć się starała na początku to ją to gryzie ciągle. U ciebie to trwa już 5 lat, kupa czasu. Mogę jedynie ci powiedzieć z moich odczuć i tego co ja czuję w swojej głowie, że ja po tym jak bardzo skrzywdziłem swoją żonę, jak widzę ją obojętną, nienawidzę siebie samego za to. To była jedyna osoba, dla której się zawsze starałem, czasem za bardzo, czasem nie w tą stronę w którą powinienem, ale wszystko robiłem dla niej. Oczywiście postrzeganie tego przeze mnie i przez nią jest obiektywnie inne. Sam wiem jak takie ciągłe wytykanie i obelgi działają na mnie i pewnie na twojego męża, sama go tym od siebie odsuwasz, a cierpliwość się kończy każdemu. To nie tylko boli ciebie jako zdradzoną, jego jeszcze bardziej pod warunkiem, że cię kochał jak ja żonę. Widzisz u nas zaczęło się po urodzeniu syna. Żona przelała całą swoją miłość na niego. Sam byłem u dwóch terapeutów, pytałem czy moje i jej zachowanie było normalne (zazdrość o własne dziecko z mojej strony i jej oddanie się dzieciom) i dowiedziałem się, że tak, że to normalne, ona jest kobietą a ja facetem, który po prostu nie mógł ścierpieć, że żona obdarza teraz kogoś innego uczuciem. A przynajmniej tak to odbieram. Nigdy nie wybaczę sobie, że chciałem od niej odejść. A jeśli nie będzie w stanie mi wybaczyć i zrozumieć, swojej winy w tym, jak mnie potraktowała to sam odejdę, nie do innej, ale by nie musiała na mnie patrzeć. Widzisz, moja żona jest skrytą osobą i nie chce by ktoś jej mówił co ma robić, nie chce iść do terapeuty, a widzę że sobie i tak nie radzi z bólem jaki jej zadałem. W tym momencie chciałbym być dla niej właśnie największym wsparciem, a wiem, że nie mogę, wiesz jak mnie to boli i gryzie? Ja też jak pomyślę teraz, czemu to zrobiłem to nasuwa mi się samo na usta, bo byłem głupi... Więc może jest coś w tym co mówi twój mąż? Widzisz, ja nawet zmieniam pracę by więcej czasu spędzać z rodziną, z żoną, chce by doceniła, że sam przestałem się zarzynać o pieniądze, że chcę być z nimi, jeszcze bardziej jej pomagać we wszystkim, choć zawsze to robiłem. Fakt, że żona ma rację, że często mnie nie było, ale nigdy by uciekać od obowiązków. Moim zdaniem, tylko poważna i szczera rozmowa coś wam da. A ty się nie frasuj myślami i nieufnością bo to was obojga doprowadzi na skraj wyczerpania psychicznego i fizycznego. Ja schudłem 15 kg ze stresu. Mogę cię zapewnić że jeśli facet wie jak cię skrzywdził to tego już więcej nie zrobi jeśli cię na prawdę kocha, i bardziej wiernego już nie znajdziesz... Facet to może nie głupia istota, ale niestety większość uczy się na błędach, czasem nawet tak wielkich jak zdrada ale mam na myśli zdradę swoich własnych uczuć. Tak faceci to czasem głupie cepy ale was na prawdę kochają, a że czasem mają problemy by to okazać w odpowiedni sposób, no cóż tak działamy. Nie obcinaj mu od razu jaj, metafora taka, daj mu być facetem a ty bądź dla niego kobietą a nie katem, opłaci ci się to, zobaczysz. Bo ja już tyle obelg wysłuchałem od żony, że sam się zastanawiam, czy jeszcze jestem facetem? Ale nie obwiniajcie się, nie szpiegujcie, ufajcie w swoje uczucia, jeśli nie chcecie zaczynać wszystkiego od początku z kimś innym. Prościej jest żyć z kimś kogo się już zna z każdej strony, nawet tej złej, a jeszcze prościej, gdy pozna się samego siebie... Powodzenia...

Odnośnik do komentarza

BURAK bardzo dziękuję za odpowiedz , w sumie to Twoje wpisy zaciekawiły mnie najbardziej gdyż po pierwsze chciałam poznać odczucia faceta ktory zdradził , a po drugie to opisałeś dokladnie taki sam schemat zachowania jaki ma mój partner(nie łączy nas przysięga małżeńska), dokładnie tak samo się zachowujesz po zdradzie jak on....dzięki Twoim wpisom zaczęłam zastanawiać się że może rzeczywiście on szczerze żałuje, że może cierpi tak jak ja czy Ty bo z okazywaniem uczuć to on ma straszny problem :P znam go już kupe lat to powinnam się już do tego przyzwyczaić :P
BURAK z tego co zauważyłam to u Ciebie mineło troszkę mniej czasu więc proszę nie poddawaj się tak łatwo tą wyprowadzką...Teraz ja chciałabym Ci pomóc zrozumieć co ma w głowie Twoja żona ... za każdym razem jak wywalam mojego faceta z domu i w tym momencie niby wydaje mi się że właśnie tego pragnę ale gdy widzę jak zaczyna się niby pakować to serce mi wali jak szalone, pięć lat temu jak zaraz po jego przyznaniu się do zdrady udało się go w końcu wywalić to jak wyszedł to myślałam że oszaleję z rozpaczy, czułam straszny gniwe na niego a zarazem wielkie rozżalenie że wyszedł ...a moje reakcje na wszystkie próby jego przeprosin(dokładnie tak samo jak Ty to opisywałeś) kończyły się taka samą moja reakcja jak u Twojej żony więc myslę że ona nadal Cię kocha...z milości i nienawiści razem tak właśnie reaguje zraniona i zdradzona osoba...
Ja jednak postaram się jeszcze raz spróbować odpuscić mu te wszystkie obelgi i wywalanie z domu ...tylko niestety jest to silniejsze odemnie ....jak jestem sama w domu to potrafię sobie to poukładać w głowie ale jak tylko on wchodzi do domu i zadaje jakiekolwiek pytanie odnośnie syna czy o cokolwiek wtedy milczę albo jestem mega oschła...kurcze to silniejsze odemnie i myslę że u Ciebie żona reaguje podobnie...

Odnośnik do komentarza

Też pomyślałam,że przez ciągłe wylewanie pomyj na jego głowę ,mocno zniechęcasz go do siebie i pewnego pięknego dania,nie wytrzyma i się faktycznie wyprowadzi,nawet jak nie, to będziesz mu obojętna,a tego też byś na pewno nie chciała,
dlatego ,tak jak pisałam,rozważ pomoc psychologiczną.

Tak już jest ,że doceniamy partnera ,dopiero po stracie...

Tak na marginesie ,tej obietnicy to on nie był w stanie spełnić, nie powinien obiecywać ,a Ty nie powinnaś wymagać takiej obietnicy,po prostu ją wymusiłaś i się do niej nie przywiązuj:)
Generalnie nie lubię tego słowa,nie pamiętam ,żebym komukolwiek kazała coś obiecywać,
abstrahując od tej sprawy,przecież my sami sobie coś obiecujemy i nie dotrzymujemy ,a co tu wymagać od innych.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

KA-WA wielkie dzieki za ten kubeł zimnej wody ( mam na myśli ten margines ;)) masz rację , chyba trochę przegielam z tym wymuszeniem aby ona odeszla z firmy...ale tylko w ten sposob moglam jakoś odreagować , może chcialam się czuć bezpiecznie , niezagrożona ...teraz czuję już trochę inaczej , bardziej dojrzale ale wsciekłam się że nie dotrzymał danego mi słowa...a czy nie jest tak że jak już raz nie dotrzymał słowa w tej sprawie to i w innej też może nie dotrzymać(np. wierność) ???

Odnośnik do komentarza

....nooooo i znowu milion pytań bez odpowiedzi...wiec to nie jest tak że czas goi rany, może troszkę je zmniejsza ale u mnie nadal sa one mocno krwiste...niestety...
Fakt jest jednak faktem że dzięki Wam KAWA, BURAK zaczęlam przygladać się na moje doswiadczenia z jeszcze innej strony ...ostatni rok pokazal mi że da się dalej żyć powiedzmy"normalnie" ;)

Odnośnik do komentarza

...tylko ile jeszcze bólu i czasu upłynie zanim to wszystko mój mózg ogarnie??? czy wystarczy mi sił aby znowu walczyć sama ze sobą??? tego niestety nie wiem ....ale powinnam się już przyzwyczaić że w moim życiu jest milion pytań bez odpowiedzi...
PS trzymam mocno kciuki za BURAKA , chłopie nie poddawaj się za szybko , zobacz ile mój partner mnie znosi :P a wierz mi od momentu jego slabości słodka to ja nie byłam ...5 lat z rokiem przerwy ;) sama siebie nie mogę wytrzymać w tym amoku :P a co dopiero on...mogę sobie tylko wyobrazić co on o mnie myśli...ale niestety to on doprowadzil do tego wszystkiego...próbuję sobie wytłumaczyc że to czemuś musiało służyć...tylko dlaczego takim kosztem , kosztem mojej psychiki...

Odnośnik do komentarza

~ebm
...a czy nie jest tak że jak już raz nie dotrzymał słowa w tej sprawie to i w innej też może nie dotrzymać(np. wierność) ???

Generalnie powinnaś wiedzieć czy jest słowny,czy więcej razy zawiodłaś się na jego słowie, bo słowo jest najważniejsze,ale nie można wymuszać żadnych obietnic ,bo to nic nie daje.

Taką mu urządziłaś jatkę ,że nawet chyba nie pomyśli o zdradzie.

A pewne to nic nie jest w życiu ,oprócz śmierci i podatków:P

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

KA-WA własnie o to chodzi że nigdy wcześniej mnie nie zawodził , dotrzymywał słowa dlatego tym wieksze jest moje rozgoryczenie teraz ,że tym razem nie spelnil obietnicy..
Ale masz rację chyba nie powinnam na nim tego wymuszać...teraz bym nie przechodzila tego od nowa....ale wtedy to była jedyna rzecz jaka mi przychodzila do głowy ktora sprawiła że zdecydowalam się mu wybaczyć...ale nigdy zapomnieć...no chyba że dopadnie mnie jakaś amnezja :P

Odnośnik do komentarza

Tym bardziej ,że ta obietnica nie była zależna od niego...,
a zapomnieć to się nie da żadnych istotnych wydarzeń w naszym życiu,a szczególnie te złe,niechciane myśli wracają przy okazji ,jak bumerang i już z tym trzeba się pogodzić i je odganiać.
Co się stało ,to się nie odstanie i od nas zależy czy będziemy żyli przeszłością czy przyszłością,
a w życiu nie raz, przychodzi nam się rozczarować.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Masz rację KAWA, a najgorzej jest rozczarować się sobą samym... Ostatnio powiedziałem żonie, że jeszcze ma szanse coś z sobą zrobić, bo widzę jak ją to ciągle gryzie. Ma szanse bo jeszcze ją kocham, ale dla tego by dzieci miały oboje rodziców nie będę dłużej znosił jej zachowań i obelg, bo jednak nie jest ona bez winy jeśli chodzi o moją zdradę, niestety jej niewyparzony język bardzo się do tego przyczynił wtedy... Są słowa, które bolą nawet faceta, tym bardziej powiedziane z zaskoczenia i w danej chwili nie zrozumiałe... Oj czasem mam ochotę urwać tej mojej ślubnej łeb... a potem przykleić na miejsce i przytulić ;P

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...