Skocz do zawartości
Forum

Jak wybaczyć zdradę męża?


Rekomendowane odpowiedzi

Żeby nie być też gołosłownym w tym co wcześniej napisałem o myśleniu drugą głową. Wiem, że nie wszyscy tak mają, ludzie są różni. Na swoim przykładzie widzę co się u mnie zmieniło. Wcześniej, nie mówię, że zawsze ale zwracałem czasem uwagę na inne kobiety, jeśli mnie czymś zaciekewiła czy wydała się atrakcyjna, ale porównywałem ją do żony i nie miała u mnie żadnych szans. A teraz zauważyłem, że ja nawet przestałem wogóle spoglądać na kobiety i myśleć o nich jako o kobietach (samicach). Teraz to są dla mnie zwykłe osoby, może to też da wam do myślenia jak bardzo takie przeżycie wpływa na myśli i odczucia mężczyzny który zrozumiał i przeszedł piekło w swojej głowie, że on naprawdę się zmienił mentalnie, to stało się u mnie bezwiednie jakoś zauważyłem. Jakby wszystkie inne kobiety wyparowały. To może wam pomoże zrozumieć kim teraz dla nas się stałyście. Może nie ideałem w 100% ale kimś o kim nie myślimy jako o obiekcie sexualnym a jako o kimś jedynym i wyjątkowym, na którym tylko i wyłącznie potrafimy się skupić. Ale to pod warunkiem, że wasi zdrajcy są choć trochę podobni do mnie. Może ja jestem jakiś inny? Chyba nie bo skoro jestem statystycznym zdrajcą i jest to statystyczna zdrada to widocznie moje myśli i odczucia też są statystyczne.

Odnośnik do komentarza

Co do rozstania to ja jestem za, bo jeśli ma nam pomóc to zrobię wszystko. Ale myślę teraz że żona tego czasu nie wykorzysta tak jak ja bym to zrobił a będzie starała się utwierdzić w przekonaniu że rozwód to dobry wybór i poprostu będzie miała już do niego bliżej. Z drugiej strony jeśli będziemy mieszkać osobno a razem opiekować się dziećmi to i tak będziemy się mijać a ona będzie czuła, że zawsze może na mnie liczyć nawet po rozwodzie. Jeśli całkiem zerwe kontakt to pomyśli, że mi nie zależy, choć może to by bardziej dało jej do myślenia. Jest zawzięta i uparta, jak zraniony byk. Nawet jej matka mi to powiedziała, że ona własnie taka jest skryta, uparta, i nie do urobienia. Co do terapii to proponowałem ale raz się zgodziła a za dwa dni kazała mi iść do diabła bym się sam leczył... i co mam myśleć o jej zachowaniu i co robić? Pisałem jej wiadomości maile ale tylko się nakręca przez to bardziej. Nie chce wywalić z głowy faktu że była inna nawet na chwilę, choć czasem mówi że poprostu nie wie czemu tak ma i nie może sobie z tym poradzić. Gdyby naprawdę starała się zrozumieć co czułem wtedy i co czuje teraz...

Odnośnik do komentarza

burak
, może to też da wam do myślenia jak bardzo takie przeżycie wpływa na myśli i odczucia mężczyzny który zrozumiał i przeszedł piekło w swojej głowie, że on naprawdę się zmienił mentalnie, to stało się u mnie bezwiednie jakoś zauważyłem.

Ty ciągle tkwisz w tym piekle.
Potrzebny jest czas, czas, czas.
Nie usprawiedliwiam twojej żony, ciebie tym bardziej. Obydwoje doprowadziliście do kryzysu w waszym małżeństwie, z tym, że ona chyba nie była tego świadoma, a tobie zabrakło dobrych sposobów, żeby jej to uświadomić.
burak, j.w. ciągle tkwisz w piekle i nie łudź się, że można tak żyć wiecznie.
Nie wiem ile masz lat, ale przypuszczam, że około 35+, więc nie oszukuj się, że będziesz w stanie żyć bez seksu - nie będziesz. Nie wytrzymasz także ciągłych awantur, wyzwisk, pomiatania tobą na wieki, bo zdradziłeś.
Takie życie nie ma sensu, ze względu na was samych, ale także z uwagi na psychikę i rozwój waszych dzieci.
Jednak od wykrycia zdrady minęło zbyt mało czasu, żeby oczekiwać od żony ostatecznej decyzji i nagłego przypływu miłości do ciebie.
Zdaj sobie sprawę z tego, że ona może do ciebie w tej chwili odczuwać fizyczną niechęć, z uwagi na obrazy twoich wyczynów z kochanką, które ma w głowie. To trudne do zniesienia.
Nie oczekuj, że w ciągu 4 m-cy, twoja żona pozbędzie się uczucia bólu i upokorzenia, ale ponieważ towarzyszą temu silne, negatywne emocje, dlatego niezbędna jest wam terapia. Jeśli ona sama nie chce sobie pomóc (bo we własnym interesie powinna pójść do psychologa/psychiatry), to ty wszelkimi sposobami namów ja na terapię małżeńską. Wyszukaj może jakieś artykuły na ten temat i podsuń je żonie do poczytania. Uświadom jej, że sami sobie nie poradzicie.
Nie wierz w to, że ona cię nie kocha; kocha i nienawidzi jednocześnie.
Ona musi to wszystko przerobić w swojej głowie, najlepiej z pomocą terapeuty i jak wcześniej ktoś tutaj stwierdził, musi ci najpierw przebaczyć, żeby ewentualnie nadal z tobą być.
Pewien możesz być tylko tego, że ona nigdy nie zapomni i prawdopodobnie nigdy już nie będzie miała do ciebie zaufania.
Można odbudować małżeństwo po zdradzie, ale muszą tego chcieć obydwie strony. Ty chcesz, ona ciągle się miota. Dlatego decyzja o ewentualnej twojej wyprowadzce powinna wyjść od niej. Być może twoja nieobecność pozwoliłaby jej przemyśleć, co dalej?
Ty tymczasem nie proponuj tego.
Dąż do terapii, nie poddawaj się, może znajdziesz sprzymierzeńca w teściowej, może ona przemówi córce do rozsądku i uświadomi to, że aktualne jej zachowanie prowadzi prostą drogą do rozwodu.

Odnośnik do komentarza

Masz racje Yonka. Może teściowa pomoże. Ona swoje przeszła w życiu też. A z resztą mam wrarznie że mnie trochę jeszcze lubi nawet po tym. Wyprowadzka wyszła od żony ale terapie bardzo bym chciał z nią iść. Muszę ją do tego jakoś tylko nakłonić. Wiem że jestem gwałtowny i chciałbym już by było dobrze ale wiem że nie da się tak, i teraz udowodnie że wytrzymam co by się nie stało potem. Dzięki wielkie za te słowa.

Odnośnik do komentarza

Witam, ponownie.
Nie wiem czemu aż tak bardzo mnie to forum wciągnęło, może temu że to ja mam większą ochotę naprawiać nasze małżeństwo? Mam takie wrażenie i przekonanie że jednak warto. Bo po pierwsze są dzieci, które tu jak teraz widzę nie zawiniły, choć wcześniej uważałem, że tak. Teraz wiem, że kobiety tak faktycznie dziełają, dzieci to dla nich priorytet i to się nie zmieni. Więc jeśli tak jest faktycznie to dla ich dobra powinny próbować ratować małżeństwo. To że facetowi przez takie ich zachowanie brakuje czasu z żoną to też normalne i to się nie zmieni też u niego, ale ja to już wiem, choć kobiety myślą pewnie jak moja żona, że dla niej stałem się ojcem a nie obiektem sexualnym jak mi powiedziała. Wczoraj wyciągnąłem żonę na rozmowę sam na sam. I nie wiem co myśleć do końca, bo żona uważa że to koniec a wg mnie się właśnie myli i dalej uważa że to co się stało to koniec małżeństwa. Wczoraj poszedłem do niej do łóżka i okazuje się, że w moich odczuciach nic się do niej nie zmieniło, ciągle zwykłe przytulenie do niej skutkuje tym, że ja chciałbym iść dalej pomimo iż wiem, że ona tego nie chce tetaz, to jest to jak ona zawsze na mnie działała, poprostu takie emocje, że zrobiłbym z nią wszystko. Rozumię, że ona nie chce tego teraz bo myśli o tamtej tak jak ktoś już tu napisał, to znaczy, że myśli o tym i ją to boli, że jednak coś czuła do mnie. A fakt że mi tego nie okazywała tak jak bym oczekiwał, przez co poszedłem w końcu na łatwiznę, zrozumiałem właśnie wczoraj czemu tak się stało, właśnie po tym incydencie, że ja ją głaskam, przytulam a ona niewzruszona bo teraz czuje odrazę do mnie(rozumiem to). A dziś przypomniałem sobie słowa teściowej, że ona miała z tobą za dobrze widocznie. I mam wrażenie, że to prawda teraz, bo faktycznie ja zawsze się starałem by niczego nie brakło, wszystko potrafiłem zrobić, załatwić, nawet do chodzenia po urzędach, czego nienawidziłem, żona była w stanie mnie uprosić czy namówić, i w końcu sam fakt że często okazywałem jej uczucia, mówiąc, że ją kocham, czy nawet łapiąc za tyłek, przytulając ją. To spowodowało być może u niej fakt, że ona nie musiała się też o to starać, bo wiedziała,że nie musi bo sam ją w moich uczuciach uświadamiałem. Brakło mi w końcu tego a ona o tym zapomniała, że też powinna się starać. Przytoczę tutaj wypowiedź:

[quote="anus11"] Widzisz ja ufalam mezowi bezgranicznie, wszyscy by dali sobie za niego reke obciac wlacznie ze mna( jesli wiesz co mam na mysli), idealny maz, opiekunczy tata... [/quoe]
Właśnie taki obraz faceta ,najczęściej jest skłonny do zdrady,zaobserwowałam to w swoim środowisku,pytanie dlaczego?
Doszłam do takich wniosków,
takich facetów wyhaczają przebiegłe laski,bo wiadomo każda by takiego chciała mieć,
żony ich trochę lekceważą,w tym sensie ,że nie zwracają uwagi na ich potrzeby ,bo on dobry ,bo nic nie powie...,a on wszystko dusi w sobie,żeby tylko żony nie urazić i czasem wychodzi jak wychodzi"

I wcześniej tego nie zrozumiałem, a teraz skojażyłem te wszystkie fakty. I wychodzi na to, że ja sam doprowadziłem do całej sytuacji... Jaki to paradoks życia... A czy bez tej zdrady doszedł bym do tego, wątpię szczerze, nie szukałbym wytłumaczenia a tu proszę. Kilka rozmów kilka wpisów z tego forum i co się okazuje? Że małżeństwo to błedne koło, nie zrozumie go nikt kto się na własnej skórze nie przekona o co w nim chodzi? Że to nie tylko mówienie kocham cię, sex, codzienne obowiązki i dzieci, to wieczna walka z sobą, ze swoimi słabościami, wadami, że nie można puszczać wszystkiego biegowi wydażeń i czekać co będzie, jak moja żona czy za mną zatęskni gdy będzie sama? To podejmowanie racjonalnych decyzji dla dobra dzieci ale przedewszystkim swojego by one to czuły. I teraz pytanie czy taka moja zdrada była zasadna, nie była wcale zasadna i usprawiedliwiona. To nie wina żony do końca że zaczęła mnie olewać. To że ja się staram to naprawić a przede wszystkim pomóc samej żonie z jej myślami i dać jej do zrozumienia ile dla mnie znaczy a teraz jeszcze więcej to też normalne zachowanie. Co do samego czasu w jakim powinna sobie z tym poradzić, też rozumiem, że to nie łatwe dla niej i że jej myśli czy warto wogóle są z jej punktu widzenia zasadne. Ale czas tak jak napisał "MacBob", w którym tak żył w tych myślach i nie mógł wybaczyć wyniszczył go psychicznie i fizycznie. Wiec jeśli warto, a warto ratować małżeństwo, bo ból można pokonać, choćby patrząc na niego pod kątem co mi dał a co przez niego mogę stracić myśląc o samym fakcie zdrady, chodzi o to że teraz dopiero ja sam zrozumiałem o co chodzi w związku, że nie można ciągle wymagać od drugiej osoby, trzeba czasem odpuścić, poczekać na reakcję, trzeba więcej rozmawiać, dzielić się emocjami ile tylko można, trzeba rozumieć potrzeby drugiej osoby i odczucia, nie dawać ponieść się emocjom, ustalać wspólne zasady, zadania, nie nadskakiwać by druga osoba też widziała, że coś musi, ale też nie zwalać na nią za dużo by nie czuła się obarczona wszystkim, znaleść złoty środek (to akurat nie łatwe i lata pracy) ale wspólnie, nie samemu. Temu wiem że warto ratować małżeństwo z takimi doświadczeniami bo one uczą nas więcej o samym sobie a nie tylko nas ranią. Nikt nie zbuduje go z inną osobą choćby temu, że zawsze będzie myślał co zrobił były, czy była, a bedzie jeszcze bardziej podejżliwy niż był na początku swojego pierwszego małżeństwa. A wzajemna fascynacja inną osobą, bo to ktoś nowy i na pewno będzie lepszy niż ten który mnie zdradził jest conajmniej w takim świetle absurdalna. Ale do tego jest potrzebna szczerość. Temu wiem, że warto. Bo trzeba do tego dojżeć jak ja teraz. Nie mam 35+, mam 32. Wiec jeśli już teraz mam taki pogląd na małżeństwo i takie wnioski, to czy jest sens to zaprzepaścić z powodu urażonej dumy? Wiem że to zrobiłem, że upodliłem żonę bardzo, czego naprawdę żałuję, a przy tym sam siebie też. Ale wiem co mi to dało, co zrozumiałem, co mam, co jest ważne. Wcześniejsze życie było leceniem z dnia na dzień do niedoścignionego, to powodowało kłutnie i całe zamieszanie, nie widziałem prawdziwych wartości w życiu. Wczoraj zadzwoniłem do dziewczyny brata by ją przeprosić, bo źle się zrozumieliśmy ostatnio na imprezie i powiedziała że nie może się doczekać na pierścionek od niego. A ja jej powiedziałem to kopnij go w du... , pyta czemu, przecież ona nie wytrzyma pół dnia bez niego? Odpowiedziałem jej, bo zobaczy jak szybko będzie u niej z kwiatami i pierścionkiem jeśli ją kocha. Zdziwiła się jak to? Bo ja już wiem jak to działa, na co można a na co nie sobie pozwolić w związku, bo zacząłem nad tym w końcu myśleć. Kocham żonę i gdyby nie to to nie doszedłbym do takich myśli i gdyby nie ta zdrada, zdrada fizyczna i zdrada siebie samego, że zwątpiłem w swoją miłość, tak kocha się raz i nie da się przestać, więc nie cierpmy z braku miłości i w samotności. To jest prawdziwne szczęśliwe życie do którego trzeba dorosnąć, wybaczyć i dać mu się porwać bo nigdy nie będzie już gorzej, najwyżej tylko lepiej. Może ktoś mądry skomentuje mój wywód? Pozdrawiam wszystkich zaglądających tutaj.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście to są moje wnioski z całej sytuacji. Każda zdrada jest pewnie inna, ale jeśli czyjaś połówka chce naprawiać, czuje się winna to, znaczy że żałuje a jeśli wogóle żałuje to znaczy że bardzo żałuje. Więc uważam, że to forum jest bardzo pomocne tutaj. Jeśli jakaś kobieta tu zajży z wątpliwościami co ma zrobić to mogę jej powiedzieć tyle, by jej pomóc. Miałaś dobrego męża? Zranił cię? Wierzysz, że jest dla kogo zaryzykować (dzieci, wątpliwości). Gdy to już przeczytałaś? To weź tego kretyna, daj mu czteropak albo butelkę whysky (dla koncentracji), posadź go gdzieś, daj to do przeczytania, jak skończy podejdź, zapytaj czy zrozumiał, pod warunkiem, że sama zrozumiałaś, daj mu w pysk z całej siły dla utrwalenia materiału, a potem mocno przytul, pocałuj jak kiedyś dawno temu i dalej zróbcie to co powinniście zrobić, kochajcie się jak na początku znajomości, namiętnie, dziko, szaleńczo. I żyjcie już nie wątpliwościami a mądrzejsi o to co tu ludzie piszą i o własne przemyślenia. Wg mnue to jedyne rozsądne rozwiązanie, nie koniecznie psycholog musi pomóc...

Odnośnik do komentarza

A jeśli myślisz ciągle o tej drugiej, to pomyśl pod kątem tego co tutaj o nich napisano, i pomyśl kogo dzięki niej masz teraz przy sobie a podejrzewam będzie ci lżej, masz zwierzaka jakim każdy facet jest ale już nie osła, a faceta który wie co to ból, wie dla kogo warto żyć, wie jak bardzo potrafi cie zranić i temu, że cię kocha już nigdy nie bedzie chciał cie widzieć cierpiącej i płaczącej a zawsze szczęśliwą i uśmiechniętą.

Odnośnik do komentarza

Bardzo mądry ten twój wywód,ale musiało do tego dojść ,żebyś zrozumiał wiele spraw, tak w życiu bywa...,
kompletnie nie jesteśmy przygotowani do życia w związku i parząc wstecz na pewno wiele rzeczy zrobilibyśmy inaczej,
dotyczy to większości z nas.

Pisałeś ,że przed zdradą żona nie dawała się dotknąć ,to teraz nawet nie powinieneś próbować /a pisałeś ,że mógłbyś żyć bez seksu;)/
Daj jej czas,dużo czasu,ale się nie wyprowadzaj...,może za bardzo się żony słuchałeś,teraz też ,każe Ci się wyprowadzać ,a Ty nie masz własnego zdania, tylko jej się słuchasz,
facet powinien mieć jaja,kobiety nie lubią mięczaków,
teraz im bardziej będziesz o nią zabiegał ,tym bardziej będzie Cię odpychała,to tak działa...,dopiero jak przestaniesz się starać,a ona dalej będzie taka twarda ,
to będzie oznaczało ,że Cię nie kocha, nie chce i nie może z Tobą być,
nic na siłę.
Ale daj jej z pół roku.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Pol roku to stanowczo za długo, przez pół roku może wiele się zdarzyć, może poznać kogoś i chcąc swoją rozpacz zagłuszyć zastąpi zdrajcę nowym czyściutkim cieplutkim facecikiem bo będzie czuła wielką potrzebne wypełnienia pustki i zabliznienia rany, nie radzę tak długo czekać, przepraszać przepraszać do jakiegoś skutku, nie popuszczac, powodzenia

Odnośnik do komentarza

Właśnie tego pozornego zastąpienia się trochę boje. To jak z zamianą starego dobrze zaprojektowanego niemieckiego auta na nowiutkie chińskie ale zje...ne od początku, które nie wytrzyma codziennego urzytkowania. Chodzi mi o to że mało kto będzie się tak starał o dobro dzieci jak ich ojciec. Sam to wczesniej napisałem, nowe wydaje się lepsze a w sumie nie wiele wie o życiu, trzeba się go uczyć na nowo a do tego i tak nie wiadomo kiedy się zepsuje i jaka część? Kobiety nie myślcie że to pisze bo mam nadzieję, że żona to przeczyta, chciałbym, nie powiem, że nie, bo w końcu ma nie być już tajemnic. Ale piszę bo wy gdy jesteście zranione i wściekłe nie pomyślicie pewnie tak, tak jak teraz moja żona, która widzę, że ma swój i tylko swój punkt widzenia na mnie i na całą sytuację, i wiem że ja go u niej nie zmienię raczej, bo tak jak wasi zdrajcy nie jestem godzien by wam czas marnować. Wiem, tak to wygląda z waszego punktu widzenia. Temu ja jako obcy wam to piszę.

Odnośnik do komentarza

Nie mam własnego zdania. Mam, mam je i tutaj opisałem ale akurat wiem że żona ma moje zdanie gdzieś, jak to że mówiłem jej że zrobiła sie dla mnie wczesniej niedostępna. Poprostu jak zawsze nie chce jej denerwować. Ale chyba w końcu czas najwyższy. Pokaż jaja tak. Ona pokazywanie jaj odbiera czasem jako egoizm z mojej strony. Tak nauczyłem ją tego. A jeśli ktoś całe życie dostawał co chciał to teraz jak może być inaczej, ona chce odejść więc czemu ma tego nie zrobić, w końcu ja też chciałem. To uparte babsko niestety. Ale wiem wy tak macie, wasze ma być na wierzchu a jak nie to wypie...j. Tak ja to widzę, jest inaczej? Podpowiecie?

Odnośnik do komentarza

To raczej więcej facetów chce ,żeby ich było na wierzchu i rządzą w związku,ale pewnie to jest 50/50.

Na pewno żona nie będzie szukała innego faceta,chociażby ze względu na oziębłość seksualną ,o to ja bym była spokojna.

Daj jej czas za sobą zatęsknić,bo mnie np .,od tego ciągłego przepraszania by mdliło ,przepraszanie wg mnie tu nic nie da,bo to nie jest drobnostka za którą można przeprosić i sprawa załatwiona.
Tu jest kwestia tego, czy da radę wybaczyć i być z Tobą,
Ty już nic nie możesz zrobić ,wszystko musi przemyśleć sama i tu ten czas jest potrzebny,nie wiem jak długo jej to zajmie,bądź cierpliwy,nie naciskaj.

Ja mam podobny przypadek w sąsiedztwie ,dobry mąż,zakochany w żonie,3 dzieci,
sytuacja prawie identyczna,żona wybaczyła,są razem,bo mąż i rodzina widać jest dla niej jest najważniejsza,
ona to odebrała bardziej tak,że to dziewczyna /rozwódka /chciała zabrać jej męża.

Wierz mi , Twojej żonie i dzieciom nigdzie nie będzie lepiej,jak w waszej rodzinie,ale Cię przetrzyma,skoro taka uparta,
Tobie też by przydalo sie trochę upartości.

Ja jestem w stanie zrozumieć,że czasem w związku nie możemy sie dogadać ,dopiero jak coś runie,zmieniamy myślenie,
dlatego dopiero ta zdrada otworzyła Ci oczy,żonie też,
choć tego nie okazuje.

Tak samo jak ze zdrowiem , nie doceniamy go,dopiero ciężka choroba ,zmienia myślenie nie tylko o zdrowiu ale o całym życiu ,dopiero wtedy zmieniają sie priorytety.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeszcze co do tej wyprowadzki...,
ja bym powiedziała tak...,jak chcesz i musisz to się wyprowadź,
ja się nie wyprowadzę ,bo zależy mi ma rodzinie...,swoją stanowczością bardziej jej zaimponujesz niż uległością ,niech zobaczy ,że przez ten kryzys ,nie dość ,że wiele zrozumiałeś ,to stałeś się bardziej męski....,
wtedy dopiero się zastanowi czy jest sens z tą wyprowadzką,
jak się uprze trudno,tak czy tak, tu ona rozdaje karty.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Powiem Ci Ka-wa, potrafisz dać nadzieję i pomysł, tylko nie chciałbym by dzieci ucierpiały, no ale cóż. Może gdy faktycznie to ma tylko pomóc... Oj kobiety, uparciuchy. W sumie masz rację, czemu ja mam się wyprowadzać skoro nie chcę? Hm... może to głupie ale skoro ona mówi, że się mnie brzydzi, itp, to mieszkaniem, które sam od zera wyremontowałem na styk przed urodzeniem pierwszego dziecka i wszystko jej mnie tu pewnie przypomina też powinna? Tak? No cóż czas pokaże co dalej...

Odnośnik do komentarza

No ,niekoniecznie ,dobra materialne to insza inszość...,
na to co mówi z rozżalenia, trzeba spuścić zasłonę milczenia mówi co czuje i nie ma się co dziwić ,
czas zmienia myślenie,więc powtórzę czekaj i za bardzo nie wychylaj się w jedną czy w drugą stronę,
powiedz jej,wszystko w twoich rękach, ja będę czekał i wykaż jakiś czas obojętność,
daj jej za sobą zatęsknić,nie wchodź jej w drogę.

Odnośnik do komentarza

Tak ze zdrowiem jak i ze zdradą i wszystkim co się zdarzyło czyli doswiadczenie życiowe czasu nie cofniesz, najlepiej znasz swoją żonę i wiesz czy jak mówi TAK to tak a jak mówi NIE to też jest TAK. Postaw się w jej sytuacji czy jak ona by zdradziła Ciebie to czy wybaczylbys? Zapomniał prędko? ja pamiętam już 20 lat .zostalam przy nim, na początku niby dla dzieci dla wspólnego majątku na który tez ciężko pracowałam ale to nie jest życie i małżeństwo o jakim marzyłam w młodości.nie lubie z nim spędzać czasu, świąt, urlopu, nawet chodzic z nim na zakupy.juz nigdy nie będzie tak jak było. Jak spóźnisz sie albo coś przegapisz to zawsze będzie jedna myśl że zdradzasz.czasu nie cofniesz.stalo się i juz!

Odnośnik do komentarza

Zdrada to naprawdę jest poważna sprawa. Jak pisze smuga. Nie chodzi o to, że ambicja zostaje urażona, że boli i że się nie da rady być ze sobą dalej. Najczęściej ludzie zostają ze sobą, bo mają dzieci, wspólne mieszkanie itd...
Pytanie o wybaczenie to jest zupełnie inna sprawa. Co to znaczy "wybaczyć"? Zapomnieć? Zrozumieć? Znów zaufać? Na żadne z tych pytań nie ma jednoznacznie twierdzącej odpowiedzi. Czy wystarczy usłyszeć od zdradzającego obietnicę poprawy, nowe słowa przyrzeczeń, zapewnień miłości? Czy zdradzany poczuje się przez to lepiej? Można najwyżej częściowo zrozumieć, ale ani się zdrady nie zapomina ani też nie mija poczucie żalu. Traci się zaufanie. Można latami, dziesiątkami lat być ze sobą ale wspomnienia powrócą i przyniosą żal. Zaufania też do końca się nie odzyska. Czy to wystarczy, żeby być autentycznie przez następne lata ze sobą? Cieszyć się sobą, kochać bez podejrzeń, bez kontroli, śledzenia? Tak łatwo stracić wszystko to, na czym się budowało wzajemną relację a tak trudno w jakimkolwiek stopniu ją odbudować! Czasem się czyta, że po zdradzie związek się wzmocnił... Nie wiem, dzięki czemu mógł się wzmocnić... Jest powiedzenie, że jak ktoś zdradził raz, to może nie zdradzi więcej. Ale jak zdradził dwa razy, to z pewnością zrobi to jeszcze nieraz. To jest rzeczywiście trudna sprawa i każdy na swój sposób musi ją rozwiązać.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie wybaczyć,to schować żal gdzieś głęboko,odsuwać od siebie nachodzące złe myśli, nie zadręczać się ,bo co się stało to się nie odstanie,dlatego wybaczenie też jest dla siebie ważne,
bo zapomnieć się nie da ,zresztą nie zapominamy ważnych ,ani złych ,ani dobrych dni ,zawsze wracają przy jakiś okazjach.
Wiadomo ,że nie będzie jak dawniej,ale właśnie kobiety poświęcają się dla utrzymania rodziny,jedne dają jakoś radę inne nie,
dotyczy to nie tylko zdrad,bo nie tylko zdrada dzieli małżonków,każda wyrządzona krzywda przez partnera/kę, tkwi w głowie i zmienia stosunek do partnera,chociaż kobiety robią dobrą minę do złej gry,czasem jest to dla nich samych lepsze wyjście.

Jedne kobiety potrafią żyć w miarę normalnie po zdradzie ,inne nie,zależy pewnie też od tego czy widzą trochę winy w sobie ,bo odsuniecie od łoża jest jednak krokiem nieprzemyślanym.

anus,a u Ciebie coś się zmieniło na lepsze?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Zdradę .... Nie da sie wybaczyć. Ja dałam druga szanse mężowi ... Ale nie potrafię i tym zapomnieć... Poukładać sobie. Nie ma dnia żebym o tym nie myślała , nie potrafię sie z nim kochać jak dawniej. Bardzo chciałam zapomnieć, wybaczyć ale po 3 latach bycia nieszczęśliwa poddałam sie i rozstałam sie. Bez zaufania nie da rady......

Odnośnik do komentarza

Ka-wa
"Dla mnie wybaczyć,to schować żal gdzieś głęboko,odsuwać od siebie nachodzące złe myśli, nie zadręczać się ,bo co się stało to się nie odstanie,dlatego wybaczenie też jest dla siebie ważne,"
Piszesz z pozycji osoby, której nigdy to nie spotkało. A jest tak jak napisała smuga i Marysia. Po zdradzie pozostaje podejrzliwość i nigdy już nie będzie tak jak wcześniej. Człowiek fiksuje, gdy opóźnia się powrót tej drugiej osoby a nawet jak siedzi za długo w łazience czy dostaje zbyt dużo smsów, zastanawia się, gdzie i z kim jest... chce zaglądać do komórki i na pocztę, kombinuje jakie tamten ma hasła... To dlatego, że nie ma zaufania, że nie wierzy i nie pomagają zapewnienia o miłości i wierności. Jak zaufać, kiedy oszukiwał i kłamał poprzednio? Nie wiem, czy nawet po kilkudziesięciu latach można na nowo odzyskać zaufanie?
Być może mamy chorą kulturę, ukształtowaną przez chrześcijaństwo? Nie dla każdego społeczeństwa tak samo wygląda sprawa wierności w związkach. Inne kultury podchodziły do tej sprawy bardzo różnie. U nas, niestety, wymaga się wierności i chyba dlatego ludzie tracą poczucie wartości i są nieszczęśliwi w przypadku zdrady. A może wierność nie byłaby tak ważne, gdybyśmy wychowywali się w innych kulturach? Także i w naszej kulturze niektórzy potrafią się godzić na luźny związek i dają sobie wolną rękę w zakresie seksu. Tylko musi się to odbywać przy wiedzy i wzajemnej akceptacji.

Odnośnik do komentarza

Ja zdaję sobie sprawę jak można się czuć po zdradzie,tu człowiek nie ma ochoty na seks, a jeszcze po zdradzie, to ja nawet sobie nie wyobrażam,ale tu nie chodzi o mnie,

dlatego piszę,że różnie to bywa,każdy inaczej to "trawi",że tak brzydko się wyrażę,
bardziej chyba jednak faceci nie mogą przeboleć zdrady żony,bo to dla nich dodatkowa ujma na honorze,
ale też nie można generalizować.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

No i właśnie, ~smuga twoje życie wygłada jak moich rodziców, są razem a obok tak jak opisałaś, czy to ma sens, materialnie i dla dzieci może wydawać się, że tak, choć dzieci w takim związku inaczej podchodzą do życia, one czują, że coś jest nie tak, nie chcą popełniać błędów rodziców, a czasem robią je dokładnie te same. A czemu, bo nie czują tej miłości w rodzicach co powinny, one dobrze czują sztuczną sytuację, nawet gdy człowiek panuje nad sobą. Temu pisząc, wybaczyć i się przełamać, mam na myśli wyrzucić z głowy całkowicie tą sytuację, czy to jest wykonalne na 100% sam wiem, że nie, ale samo dręczenie się myślami o tym nic nie daje, powoduje tylko częstsze wybuchy gniewu i smutku u obojga współwinnych. A tak na prawdę gdyby faktycznie o tym nie myśleć, poprostu nie myśleć, to podejżewam, że jest możliwe żyć na prawdę szczęśliwie. Czasem myślę ile dałbym by móc podejść teraz do żony i powiedzieć czesć, jestem.... umówisz się ze mną? Teraz rozmawiałem z kolegą, który miał bardzo podobną sytuacje. Nie mają dzieci, on ma dość duże potrzeby, jak zawsze, żona 3 lata temu zachorowała, zdradził ją, natychmiast jak się o tym dowiedziała powiedziała mu od razu, nie dusiła sie ale wybuchła jak moja żona. Ale powiedział mi że to ona sama starała się wszystko naprawić, poukładać w głowie, zrozumieć. No cóż ludzie są różni. Są ze sobą, są wybuchy z jej strony i na każdym potknięciu wypominanie z jej strony, ale są bo się kochają i oboje o ten związek walczą, bardziej ona zdradzona niż on mam wrażenie, nie mająnawet dzieci, a walczą, to jest miłość. A to wszystko co nam pozornie się wydaje miłością to być może tylko przywiązanie? Ja tak widzę chęć naprawy, starania ale z obu stron, bo jeśli jedno odpuści to nie ma sensu. Tak jak ja jestem cierpliwy, a jednak jestem się okazuje, też czasem tracę nadzieję po słowach żony. Ale wiem że teraz są to słowa jeszcze w emocjach, tak myślę przynajmniej. Bo chyba skoro jest taką dobrą matką za jaką się uważa i zależy jej na dobru dzieci to powinna się o to dobro starać a nie odwrotnie? Więc co kolejny paradoks, czy faktycznie kobiety ogólnie mają problemy z układaniem myśli w głowie? Skoro ktoś mówi że tylko dzieci się już dla niego liczą, a szczęśliwe dzieci to szczęsliwi rodzice to przecież trzeba sięo to dobro starać, a ja mam wrażenie, że moja żona robi totalnie odwrotnie. Coraz więcej jej wypowiedzi uświadamia mi że ona faktycznie jest egoistką, myślącą o sobie tylko. No i jak to wyjaśnić, zastosować do prawideł? Hm... widocznie moje wyobrażenie o żonie było tak inne od rzeczywistości...

Odnośnik do komentarza

I czytając post Mrysi sz. Zdrady nie da się wybaczyć, wydaje mi się, że to akurat da się dla siebie samego i swojego spokoju. Problem jest z tym jej zapomnieniem. To ciągle siedzi i gryzie w głowie, temu myślę, że jeśli nie można zaponieć, a chce się naprawdę coś osiągnąć to trzeba ją postrzec pod kątem plusowym, tego co nam obojgu dała na plus a nie myśleć ciągle bo on czy ona była z kimś innym. Bo to jest zaprzeczenie wogóle chęci naprawy związku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...