Skocz do zawartości
Forum

Wątpliwości co do uczuć z powodu wyglądu partnerki


Rekomendowane odpowiedzi

Witam...
Mam 27 lat, mieszkam w Irlandii od 5 lat, tu poznałem moją dziewczynę, jesteśmy 4 lata ze sobą, mieszkamy razem (ale tu to jest normalne) ... wstyd przyznać ale jest ona moją pierwszą dziewczyną...
Problem polega na tym że nie podoba mi się jej wygląd, jak jest bez makijażu to nie chcę na nia patrzeć... I tak było od początku naszego związku.
Poznaliśmy się w pracy i powiem szczerze mówiąć że nie zwracałem na nią w ogóle uwagi bo mi się nie podobała ale pojechaliśmy razem na wycieczkę i wiadomo alkohol i zapewne to że to mój pierwszy raz i byłem bardzo napalony i zrobiliśmy to i to był początek "związku"... na począku nie przyznawałem się do tego związku bo było mi wstyd. Chciałem zerwać z nią ale jestem bardzo "słaby" wewnętrznie i nie potrafiłem, bałem się oraz nie chciałem wyjść na świnie. I tak to ciągne od 4 lat. Często myślę o zerwaniu z nią ale przez ten cały czas tłumaczyłem sobie związek z nią tym że nie znajdę innej dziewczyny (jestem bardzo nieśmiały i mam problemy z kontaktem z ludzmi), że jestem już za stary (27 lat) i pozostane sam do końca życia (czego bardzo się boję), że nie znajdę tak ułożonej dziewczyny która mnie bardzo kocha i zrobi dla mnie wszystko. I tak było przez 4 lata. Do tego od jakichś 7 miesięcy podrywa mnie piękna dziewczyna, super się dogadujemy, ale jakieś 2 miesiące temu przestała to robić i cały czas czuję że zrobiłem bląd że pownienem wtedy zerwać z swoją dziewczyną i być z tą drugą, cały czas nie potrafię przestać o niej myśleć, nawet rozmawiając z swoją dziewczyną myśle o tej drugiej. Do tego pracuję od dłuzszego czasu nad swoim wnętrzem nad otwarciem sie do ludzi. I od tych dwóch miesięcy nasiliły się myśli że powinienem zakończyć nasz związek ale boje się co będzie dalej że może mi nie wyjść i co dalej? Do tego ciągle myślę sobię że nawet jeżeli nie ona to i tak nie jestem pewien czy chcę dalej być z swoją dziewczyną.
Przepraszam bardzo że tyle piszę ale jest to mój pierwszy związek i nie wiem do końca jak to jest kochać. Przez te 4 lata raz powiedziałem jej że ją kocham ale tylko gdy na mnie to wymusza. Zwracam się zawsze do niej po imieniu, nigdy jej nie powiedziałem "misiu", "kotku", "kochanie" itd. Do tego gdy jest na delegacji to nie czuję tęsknoty do niej, często się cieszę że wyjeżdza ale zazwyczaj jest mi to obojętne, nie czuję w tym czasie potrzeby pisania do niej czy dzwonienia. Nawet jak coś pisze to potrafię przez 4 dni nie odpisać bo mi nie zależy. Piszę to ponieważ widzę inne pary i widać tą miłość, te uczucia, chęć spędzania wspólnie czasu. Na dodatek nie myśle o wspólnej przyszłości z nią, tym bardziej o dzieciach.. tzn chciałbym je mieć ale nie znią.Myśląc o tej drugiej dziewczynie to od razu mam ochotę robić te wszystkie rzeczy. Powiem tak jeżeli teraz musiałbym wybierać albo małżeństwo z obecną dziewczyną abo rozstanie to wybrałbym tą drugą.
Boje się stracić tych 4 wspólnych lat, wycieczek razem, poznałem jej rodziców tak samo ona moich, tych wszystkich wspomnień ale z drugiej strony ciągle myślę że to ostatnia chwila na zmiany (wiek) Widzi Pan mam straszny syf w głowie przez to wszystko, nie potrafię normalnie myśleć. Boje się strasznie zmian. Że będę sam do końca życia.
3 lata temu byłem w Polsce (czyli rok po rozpoczęciu związku) i spotkałem moją niedoszłą dziewczynę. Gdybym wtedy chciał to mógłbym być z nią, nawet chciałem szybko po powrocie do Irlandii zamówić bulet i wrócić żeby ją tylko zobaczyć.... ale bałem się że może się nie dostosować do realiów Irlandii że nie znajdzie pracy. Przez kolejne 2 lata plułem sobie w brodę że zmarnowałem okazję i nie przyrzekałem sobię że nie odpuszczę sobie kolejnej "wymażonej" pod względem wyglądu kobiety. Ciągle czuję że zasługuję na "coś lepszego".

Czy to ja mam problem z wyznawaniem uczuć?
Czy na tym ma polegać miłość?
Czy warto ciągnąć taki związek?
Czy to nie jest tak że te inne dziewczyny po prostu tymczasowo "zawróciły mi w głowie"?
Boje się że za 5 lat będe żałował że nic nie zrobiłęm.
Byłbym bardzo wdzięczny za jakąkolwiek poradę.
Naprawdę by mi Pan pomógł.
Życzę miłego dnia
Pozdrawiam
Dominik

Odnośnik do komentarza

Zrób to gosciu ;) Zostaw ją, ale okaż szacunek i postaraj się, żeby nie odczuła tego jako obraze czy cos.

Byłem w podobnej sytuacji i byłem za wolny. Teraz jestem sam ale jakos idzie, lepiej sam i czekać na tą jedyną niż się zamykać w związku.

I ja żałuję, że szybciej nie zareagowałem i nie zostawiłem jej. Ale mimo to, wciąż mamy trochę kontakt i życze jej jak najlepiej

Odnośnik do komentarza

Rozstanie najlepszym rozwiązaniem. Byłem również w podobnej sytuacji miałem dość jeszcze tak babsko mnie ograniczało... nigdy nie był bym z nią szczęśliwy żałuję tylko że dopiero po takim czasie oczy otworzyłem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Marnujesz tej dziewczynie kolejne lata (nie sobie - jej), tylko przez to, że zalatujesz tchórzem.
Ty jesteś w takim wieku, że jeszcze z 10 lat możesz "czekać" na tą jedyną, u niej może być gorzej.

Co do braku makijażu, niestety taka prawda, że bez niego mało która kobieta/dziewczyna wygląda ładnie. Przejrzyj na necie zdjęcia znanych kobiet bez makijażu, zobaczysz wtedy jak nieciekawie potrafią wygladać sexbomby.

Koniecznie musisz się z nią rozstać, bo jej nie kochasz, nie szanujesz, nie podoba Ci się i każdy kolejny dzień Waszego związku, to strata dla niej wolności i możliwości znalezienia sobie kogoś, kto zainteresuje się nią prawdziwie. Czy nie masz w sobie na tyle litości dla niej, ani kszty szacunku, żeby dać jej szanse na prawdziwe szczęście, aż tak ją uprzedmiotowiłeś?
Pytasz czy to stan znudzenia? Nie.
Mówisz, że nie wiesz jak to jest kochać, bo to Twój pierwszy związek, ale wiesz jedno: jak to jest nie kochać.
I szkoda dziewczyny, bo żyje w nieświadomości, że spędziła tyle lat z facetem, który do niej nic nie czuje.
Jeszcze żebyś nie był pewien uczuć, ale wiesz i wiedziałeś od początku.

Odnośnik do komentarza

ja nie wiem skąd tacy ludzie się biorą.... jeszcze rozumiem takie rozterki u nastolatka, ale nie u dorosłego faceta...
Marnujesz jej życie i pewnie złamiesz serce bo dziewczyna pewnie się zaangażowała już w ten związek. Ale im szybciej z nią się rozstaniesz tym łatwiej jej będzie sie pogodzić i znaleźć kogoś komu jej uroda będzie pasować... Ciebie mi nie żal, mam nadzieję, że ktoś potraktuje Cię tak samo jak Ty ją. Będzie z Tobą 4 lata po czym powie że jesteś brzydki i nigdy Cię nie kochał...

Odnośnik do komentarza

Nie myśl, że przemawia przeze mnie babska solidarność i mściwośc ale uważam, że tę dziewczynę wykorzystałeś! Było Ci wygodnie: była pierwsza, później była na wyciągnięcie ręki, nie musiałeś podrywać innych i narażać się na odrzucenie, bo dla tych atrakcyjnych dziewczyn to właśnie Ty może jesteś odpychający fizycznie;-). Uczuciowo to jesteś jak plankton, który samodzielnie nie popłynie tylko daje się unosić prądom morskim.
Jasne, że opuść tę dziewczynę, tylko postaraj się najmniej ją zranić - nie wypominaj braku urody i tego, że to Ty /?/ zasługujesz/?/ na kogoś lepszego i byłeś z nią z łaski? litości?
A zanim zaczniesz szukać następnej to dorośnij,popracuj nad sobą, abyś znów kogoś nie skrzywdził, bo potrafisz się użalać tylko nad sobą, nie liczysz się z uczuciami innych.

Odnośnik do komentarza
Gość doświaczona

To drugi mój podobny przypadek jaki usłyszałam że nie podoba się dziewczyna a z nią jestem,opiszę Ci to w skrócie może wyciągniesz wniosek, bo decyzja należy do Ciebie.Moja koleżanka spotykała się z chłopcem który z wyglądu jej nie odpowiadał na randkach spacerowała z nim po ulicach gdzie było mniej ludzi.My koleżanki mówiłyśmy że taki fajny, spokojny i kulturalny ale jej to nie odpowiadało.Podobał się rodzicom i wyszła za mąż,wszystkie jej zazdrościłyśmy taki wykrztałcony, pracowity ,zaradny miała szczęście.Po latach kiedy jest już babcią rozmawiałyśmy długo i wspominałyśmy stare czasy ,powiedziała że cały czas przez całe życie myślała o kimś innym i choć dziękowała bogu że trafiła na przyzwoitego człowieka to nie z takim mężem chciała przeżyć życie.Sam widzisz trochę odwagi i jeszcze wyprostujesz swoje życie,ale gwarancji nigdy nie będziesz miał że ta inna będzie dla Ciebie lepsza może być piękniejsza ale czy sama uroda wystarczy, idź za głosem serca wtedy wszystko jest piękniejsze nawet nieporozumienia łatwiej przetrwać.To co powinieneś zrobić to napewno jeżeli już, zerwać z dziewczyną w sposób delikatny a przyczyną podaną nie może być jej uroda.

Odnośnik do komentarza

Ja miałem 18, i było za późno, tamta w której się naprawdę kochałem i ona raczej mnie też wyjechała (i to nie odległosc 500km, tylko parę tysięcy) i zostałem z ręką w nocniku. Teraz jakos nie mam ochoty na inną...

Więc rusz dupę gosciu. Poka jaja

Odnośnik do komentarza

22 lata. Byłem tzn "tkwiłem" w toksycznym związku 2 lata ciągłe narzekania , ultimatum itp. W między czasie poznałem inną ale nigdy nie zrobiłem tego kroku ponieważ zawsze byłem fair wobec mojej byłej. Po jakimś czasie zakazała mi z nią kontaktu a ja kretyn uległem znowu . Od tamtej pory nigdy więcej jej nie zobaczyłem.
Głowa do góry. Póki co skup się wyłącznie na sobie , cele samorealizacja , praca a będzie dobrze
Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Jeśli jedynym, co trzyma Cię przy tej dziewczynie jest lęk przed samotnością, lęk przed tym, że nie znajdziesz innej dziewczyny, to pora, aby przestać się oszukiwać.
Pytasz, czy to, co przechodzisz nie jest etapem "znudzenia" - moim zdaniem nie. Sam napisałeś, że na początku związku nie przyznawałeś się do niego, gdyż było Ci wstyd - widzisz więc, że od samego początku oszukujesz sam siebie i swoją dziewczynę. Nadeszła pora, by podjąć decyzję.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie napiszę nic specjalnie miłego bo ojciec tej dziewczyny powinien Ci nieźle nakopać. Wcale nie żartuję.
Czytam to co piszesz i jedyne co słyszę to Ty, Ty i tylko TY!
Potrafiłbym zrozumieć zauroczenie, uczucia które wygasły, przyćmiła je uroda innej kobiety, ale TY wiedziałeś od samego początku, że nic do tej osoby nie czujesz, NIC.
Nie potrafię Ci powiedzieć jak paskudnie postąpiłeś bo do tego potrzeba empatii z Twojej strony a przez Ciebie przemawia jedynie strach.
Zakończ ten związek jak najszybciej i nie waż się jej powiedzieć, że nigdy nic do niej nie czułeś ani nic na temat jej wyglądu. Zrób chociaż tyle dla kogoś innego.
Dorośnij w końcu bo to już najwyższy czas.
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Odejdź od niej. Nic jej nie mów o tym, że Ci się nie podobała bo tylko wpędzisz ją w kompleksy i zniszczysz jej psychikę. Odejdź i to jak najszybciej. Nie baw się nią, nie zdradzaj, po prostu choć raz w życiu zachowaj się jak facet...a nie jak mały chłopczyk w krótkich rajtkach

Żyj tak, żeby twoim przyjacielom zrobiło się smutno gdy umrzesz

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo za rady...
Zawsze pierwsze co robię po pracy to kłade się obok niej w łóżku i z nią rozmawiam jak minął dzień. Zawsze staram się aby miała świeże kwiaty w domu. Do tego często staram się sprzątać, gotować aby ona nie musiała robić tego w weekend gdy ma wolne (a nie muszę tego robić) . Staram się podać przykłady...Ogólnie bardzo dobrze nam się wspólnie żyje. Dbamy o siebie. Teraz jak myślę że nie będzie jej już przy mnie to chce mi się płakać. Jak ta druga dziewczyna mnie podrywała to o wszystkim mówiłem swojej dziewczynie. Wtedy też myślałem że fajnie by z nią było być ale jakoś nie zależało mi na tym... trafiło mnie to "bardziej" 2 miesiące temu jak przestała mnie podrywać.
Czy to miłość?
Czy uda mi się kiedyś przezwyciężyć te opory przed wyglądem ?
Ponieważ żyje nam się bardzo dobrze ale nie ma tej chemii z mojej strony właśnie z powodu wyglądu...
Czy to nie jest tak że nagle gdy tamta "ładna" dziewczyna nagle okazała się poza moim zasięgiem i to mnie bardzo boli?
Czy jednak nie warto spróbować powalczyć o ten związek? Nie wiem myślałem żeby się wyprowadzić na 1-2 miesiące i tak jak radziliście najpierw poukładać siebie i zobaczyć czy będę za nią tęsknić itd...
Dziękuję jeszcze raz za rady...
Pozdrawiam
Damian
Mówi się że "wygląd liczy się na początku..."

Dziękuję jeszcze raz..
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem mylisz dwa pojęcia przyjaźń i miłość. Skoro nie ma między wami chemii, nie podoba Ci się z wyglądu to albo jest dla ciebie jak przyjaciółka albo to przyzwyczajenie, bo jest zawsze... ale na pewno to nie jest miłośc

Odnośnik do komentarza

No widzisz - jednak coś Was łączy ;-)
Co z Twoją dziewczyną jest nie tak, że po "zrobieniu" twarzy nie jest aż tak odpychająca? Trądzik, rumieńce jak u Matrioszki, nochal Gargamela,uszy osła? Przecież to wszystko można usunąć, poprawić.
Kiedyś mówiło się, że urodą kaszy się nie okrasi i to jest prawda, uroda przemija, piękno wewnętrzne pozostaje, a najpiękniejszy człowiek w jednej chwili może się zmienić w odstraszające monstrum w wyniku wypadku, poparzenia, choroby.
Napisałeś poprzednio, że jest ułożona i zrobi dla Ciebie wszystko, a teraz okazuje się, że Ty dla niej też sporo robisz: wyręczasz, dbasz, sprawiasz drobne prezenty, a przecież nie musisz. Macie fajne wspomnienia np. z wycieczek...czy jej brak nie będzie bolał i docenisz, gdy będzie za późno?

Odnośnik do komentarza

Ja uważam,że ten jej wygląd,może nie przeszkadza tak Tobie jak ocena innych ludzi,typu,co ty wziąłeś ,co ty w niej widziałeś,z taką to ja bym się na ulicy nie pokazał,itp.
Nie należy zwracać na to uwagi,najważniejsze ,że tak fajnie się dogadujecie ,co w związku nie jest takie oczywiste,
ważne też jest ,że jest Twoją pierwszą dziewczyną,jest to czynnik przyciągający,
reasumując,to co was łączy ja bym nazwała miłością i widzę dla Was świetlaną przyszłość,drugiej takiej nie spotkasz,

co z tego ,że byłbyś z ładną dziewczyną,która byś się stale kłócił,albo by była chorobliwie zazdrosna,a na końcu by Cię zdradziła!?

Każdy chyba się spotkał z takim związkiem,że jeden partner jest brzydki jak noc i się zawsze dziwimy co on/a w nim widział /a ,a jednak najważniejsze jest to coś ,co on/a ma.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Opisałeś piękny związek, rzadko tak coś cudownego, się trafia. Pełne porozumienie, sympatia, szacunek..Ileż to osób o tym marzy!!
Ale tobie jej uroda przeszkadza, nie wystarcza do zaspokojenia twojego ego, twojej próżności.
Nagle zapragnąłeś pięknej dziewczyny, bo cię podrywała? A jesteś pewny że tak było, a nie wyobraziłeś sobie tego?
A nawet gdyby...to i tak nie masz gwarancji, że coś by z tego wyszło, albo że w codziennym życiu nie okazałaby się zołzą.

I tak to ty musisz podjąć decyzję, nie zwlekaj. Nie chcesz jej, to zerwij, zniszcz ten związek. Im prędzej, tym lepiej, by dziewczyna miała czas na znalezienie sobie nowego chłopaka.

Odnośnik do komentarza

"Ale tobie jej uroda przeszkadza, nie wystarcza do zaspokojenia twojego ego, twojej próżności. "

Bez sensu piszesz. Seks i podobanie się sobie nawzajem to podstawa w związku. To nie próżność, że ktoś chce mieć partnerkę, która mu się podoba. Próżnością nazwałbym wejście w taki zwiazek z dziewczyną, która mu się nie podoba tylko po to żeby z kimś być.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję jeszcze raz za opinie.
"(..)Nagle zapragnąłeś pięknej dziewczyny, bo cię podrywała? A jesteś pewny że tak było, a nie wyobraziłeś sobie tego?(...)"
Tak, jestem tego pewien ponieważ powiedziała mi to w prost .
(...)A nawet gdyby...to i tak nie masz gwarancji, że coś by z tego wyszło, albo że w codziennym życiu nie okazałaby się zołzą(...)
Tu nie chodzi o jakąś konkretną kobietę, że nagle jakoś bardzo zapragnąłem być z inną.. Ona po prostu dała mi do zrozumienia że mógłbym być z kobietą która mi się bardzo podoba, pociąga fizycznie, na widok której zapiera mi dech piersi ponieważ z obecną dziewczyną nigdy tak nie miałem.
"(...)Opisałeś piękny związek, rzadko tak coś cudownego, się trafia. Pełne porozumienie, sympatia, szacunek..Ileż to osób o tym marzy!!(...)"
Wiem o tym, jest idealnie między nami i boje się to stracić.
"(...)Ale tobie jej uroda przeszkadza, nie wystarcza do zaspokojenia twojego ego, twojej próżności.(...) "
Tu nie chodzi o moje ego czy próżność, nie mam potrzeby chwalenia się dziewczyną. Problem polega na tym ze jej wygląd nie pozwala mi na żadne czułości, nie potrafię jej z nienacka pocałować czy przytulić i powiedzieć "kocham Cię"czy położyć obok niej, patrzeć na nią, głaskać po włosach i myśleć jakim szczęściarzem jestem. Czy też nie marzę o tym żeby spacerować z nią po plaży przy blasku księżyca. Bo nie czuję do niej pociągu fizycznego. Brakuje mi tej namiętności tego czegoś. Staram się jej urodę cały czas "nadrabiać" tym że jest dobrze między nami. Wy tego nie rozumiecie bo macie idealne związki i mnie nie szanujecie i obrażacie ale dla mnie to jest naprawdę problem.
Nie chcę aby za parę lat, gdy przestanie w ogóle mnie pociągać,myśleć o zdradzie itp. Nie jestem zwolennikiem zdrady ani nie myślałem o tym przez 4 lata ale bardzo często się tak dziej w podobnych związkach. Tak jak kolega pisał sex, namiętność, pociąg jest bardzo ważny w związku.

Dziękuję jeszcze raz.
Pozdrawiam
Damian

Odnośnik do komentarza

Celes, zgadzam się z Sha Sha, pomyliłeś przyjażń z miłością.
Login ma rację, seks, namiętność, uczucia są bardzo ważne w związku. Skoro więc u Was tego nie ma i nigdy nie było to znaczy, że nie ma sensu tego ciągnąć. A wzajemny szacunek itd nie mają tu nic do rzeczy, bo nie zmienią tego, co między Wami jest. I tego, czego między Wami nie ma.
Nie spieprz sobie życia jak kobieta z historii przytoczonej przez Doświadczoną:

~doświaczona
opiszę Ci to w skrócie może wyciągniesz wniosek, bo decyzja należy do Ciebie.Moja koleżanka spotykała się z chłopcem który z wyglądu jej nie odpowiadał na randkach spacerowała z nim po ulicach gdzie było mniej ludzi.My koleżanki mówiłyśmy że taki fajny, spokojny i kulturalny ale jej to nie odpowiadało.Podobał się rodzicom i wyszła za mąż,wszystkie jej zazdrościłyśmy taki wykrztałcony, pracowity ,zaradny miała szczęście.Po latach kiedy jest już babcią rozmawiałyśmy długo i wspominałyśmy stare czasy ,powiedziała że cały czas przez całe życie myślała o kimś innym i choć dziękowała bogu że trafiła na przyzwoitego człowieka to nie z takim mężem chciała przeżyć życie.Sam widzisz trochę odwagi i jeszcze wyprostujesz swoje życie

Odnośnik do komentarza

"Wy tego nie rozumiecie bo macie idealne związki i mnie nie szanujecie i obrażacie ale dla mnie to jest naprawdę problem."
Po pierwsze idealnych związków to raczej nie ma,po drugie nie zauważyłam ,żeby ktokolwiek Cię obrażał,piszemy to co czujemy w danej chwili i ja np ,zazdroszczę Wam takiego dobrego związku,bo wierz mi bardzo ciężko się dogadywać w małżeństwie i nie tylko,
wystarczy jak poczytasz kilka postów na tym forum jakie ludzie mają problemy z partnerami,

ale uważam,że ona musiała mieć to coś ,że poszedłeś z nią pierwszy raz do łóżka i jesteś już tyle lat ,
jeśli jest tak faktycznie jak ostatnio napisałeś to z Twojej strony wygląda bardziej na przyjaźń ,tylko dziwnym jest fakt ,że jakby była ładna to byś ją kochał,dziwne takie podejście ,to znaczy ,że byś potrafił kochać dziewczynę tylko za urodę,z tego wychodzi,
powinieneś z nią szczerze porozmawiać, co czujesz,o swoich rozterkach,
nikt za Ciebie nie podejmie decyzji.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Z Twojego opisu mam wrażenie, że przez to że Ci się ona nie podoba, Ty chcesz jej to rekompensować swoim dobrym i miłym zachowaniem. Czyli zamiast tej spontanicznej czułości o której piszesz, że jest Ci potrzebna (uważasz, że jej również - słusznie) dajesz jej dobrego i poukładanego partnera w domu.
Czyli zamiast ją cmoknąć w policzek - dajesz jej kwiatek, zamiast przytulić - zmyjesz naczynia, zamiast objąć i powiedzieć kocham - ugotujesz obiad. Tak?

Bo napisałeś coś w tym stylu, że robie to (czynności domowe) a nie musze. Tu sie troszke mylisz, bo jak mieszkacie razem to i razem dbacie o to mieszkanie, więc wsumie musisz. Ale miłe to, że robisz sam (niektórzy mężczyźni uważają, że wróżko-gosposia ma te obowiązki) bez nawoływania z jej strony, ale równocześnie dziwne i niepokojące jest, że robisz to jako rekompensate (przynajmniej ja to tak zrozumiałam) braku uczuć.

Piszesz, że wszyscy mamy idealne związki i Cie nie szanujemy, ale ani jedno ani drugie nie jest prawdą.
Dużo tu osób samotnych i dużo takich, ktore mają kłopoty w związkach. Ale osobą, ktora nie szanuje Ciebie najbardziej jesteś Ty sam. Ja np. mogę się dziwić temu, że facet dorosły ma taki dylemat (prędzej pasowałoby mi to do kobiety), bo dla mężczyzn ta uroda i to podobanie się ma bardzo duże znaczenie, myślę że większe niż dla kobiet.

Zachwyt o którym piszesz, to nie jest coś trwałego, to mija. Nawet najwspanialsza uroda opatrzy się kiedyś. Choć prędzej w tym temacie powinien się wypowiedzieć mężczyzna w stałym długoletnim związku i będący z kobietą, która kiedyś zaparła mu dech w piersiach. Czy mam rację, czy może ten dech dalej jest "zapierany" ;)

Ale tak czy siak nie chciałabym być na jej miejscu, przynajmniej z tego jak to opisałeś, bo nie chciałabym być z mężczyzną, któremu się nie podobam. Zawsze byłoby to pytanie, a dlaczego on nie robi tego czy tego, dlaczego odwraca głowe itp. Ona musi czuć, że coś jest nie tak. Według mnie oczywiście.

Szkoda mi jej ale i też Ciebie. Chyba wizyta u psychologa/psychoterapeuty by Ci się przydała.

Odnośnik do komentarza

Nie.. te wszystkie rzeczy, np. podanie śniadania do łóżka, robię ponieważ wiem że sprawi jej to przyjemność a nie że muszę.
Mam dylematy bo myślę już o kobiecie z którą chciałbym się zestarzeć że mam już te 27 lat. I dla mnie miarą miłości nie jest wygląd kobiety. Wydaje mi się że ją kocham bo teraz jak myślę że ją stracę zaczyna docierać do mnie jak mi z nią było tak naprawdę dobrze. Po prostu każdy szuka w życiu "tej idealnej kobiety" tej najpiękniejszej i najmądrzejszej itd.
Pisałem wcześniej że 3 lata temu spotkałem moją "niedoszłą" i pisałem że często o niej myślałem ale nie pisałem że spotkałem ją 2 lata póżniej przez przypadek i po dłuższej rozmowie dotarło do mnie że oprócz wyglądu nie ma nic do zaoferowania i cieszyłem się że mam mądrą, wykształconą kobietę i że wtedy nic nie zrobiłem w kierunku tej drugiej bo bym popełnił straszny błąd.
Widząc ciągle w pracy tą "piękną dziewczynę" myślę jaka jest cudowna itd itd itd jakby było cudownie razem ale czasem przychodzi mi do głowy że to tylko moja "chcica", że "ją zaliczę" i mi przejdzie. Myślałem aby zmienić pracę ale co gdyby pojawiła się kolejna "wymarzona kobieta"?
Czasem chciałbym powiedzieć do mojej dziewczyny "kocham Cię" albo "jesteś cudowna" ale wygląd mnie blokuje... może to jest coś nie tak ze mną?

Mówicie wszyscy że mam o tym z nią porozmawiać. Ale jak ja mam jej powiedzieć żeby coś zrobiła z wyglądem?
Mi nie chodzi tylko o zrzucenie kilku kilo... Nie chcę jej wprowadzać w kompleksy i też nie chcę aby związek z jej strony opierał się na tym aby miała parcie żeby ciągle wyglądać dla mnie jak najładniej. Przecież powinno się akceptować partnera takim jakim jest.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...