Skocz do zawartości
Forum

InnyInna

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez InnyInna

  1. Przykro mi, że tak to wyszło. Raczej nie wrócę do pisania. Pozdrawiam.
  2. Była skrzynka , nie ma skrzynki. Może to i dobrze a może trzeba zainstalować Comodo Dragon? Nie chce mi się. Nie spotkałem się z Żabką. ... *** Jak napisać chwilę zadumy albo chwilę ciszy? Nawet dłuższą? Jutro święto. Dzień świąteczny, wolny od pracy. W każdym razie nie trzeba śmieci wystawiać. Trzeba jednak jutro więc można już było dzisiaj. Jednak święto. Jutro, po jutrze i tak w kółko a śmieci tak trzeba wystawić :-)))
  3. Dziękuję za rady, zainteresowanie i przepraszam, ze tak długo się nie odzywałem. Właśnie zauważyłem, ze ostatnie pięć dni mi przez palce przeleciało. Z Żabką rozmawiamy, wyjaśniamy i jak najbardziej dogadujemy się :-) Najgorzej jak oboje trafimy na ten gorszy dzień jak ostatnio :-(. Jakoś nie bardzo mogę więcej z siebie wykrzesać teraz :-( Pozdrawiam wszystkich serdecznie :-)
  4. Zdecydowanie lepiej. Powoli staram się układać to moje nowe życie. Wiszę teraz ciągle na telefonie z Żabką. Wyjaśniliśmy co się dało. Nie mogę się doczekać naszego spotkania. Dziękuje za Wasze wsparcie. Chybamiła, leczę się już 3 i pół roku, i tabletki działają jak najbardziej. Myślę, że powinnaś spróbować leczenia czy terapii. Pozdrawiam.
  5. Tabletki wziąłem. Wczoraj wieczorem zadzwoniłem do "Żabki". Jak się domyślałem wcale nie było jej wesoło. Wyjaśniliśmy sobie to co się wydarzyło, uczucia w końcu się nie zmieniły. Miałem nadzieję, że obudzę się w lepszym nastroju, ale zostało sporo smutku. Pozdrawiam Was ciepło.
  6. Leki pomagają bo łatwiej mi się pozbierać. Wiem, ze to o czym piszę i jak piszę nie jest przyjemne, ale nie jest moim celem pławienie się w swoim nieszczęściu. Staram się nie zapędzić siebie samego w "kozi róg" i dlatego szukam trochę współczucia. Zawsze osoby bliskie zarzucały mi egoizm. Nie wiem. Może faktycznie mają rację? Dziękuję za Wasze słowa. Pomagają i jest mi głupio. Ale ta najważniejsza osoba się nie pojawiła i pewnie się nie pojawi, bo pewnie czuje się jeszcze bardziej pokrzywdzona niż ja. Jeszcze kawałek tego dnia. Jutro kolejny. Nie wiem co chciałbym jeszcze napisać.
  7. Wiesz Ewcia, pomoc to nie tylko kilka słów. Pewnie czasami się przyda, ale bardziej potrzebne są konkretne rozwiązania, a takich jest sporo. Przypuszczam, że gdybym nie był takim poranionym, egoistycznym szczeniakiem to i postarałbym się o te rozwiązania. Może i komuś pomogłem swoim gadaniem. Nie zmienia to jednak tego, że z tego gadania i tak nic nie wynika. Ostatnio zabrakło mi sipralexy i o mały włos nie skończyło się to ostatecznie. Dzisiaj leki wziąłem bo miałem nadzieję, że jest inaczej. Nie jest inaczej, nie będzie. Jutro leków nie biorę. Do wieczora dam radę. Potem nie.
  8. Dobry argument Unna i masz rację. Jaka w końcu jest ta moja miłość do własnego syna? najwyraźniej żadna i może właśnie dlatego nie potrafię uczynić go światłem na swojej drodze? Prawda jest taka, że mimo, iż przy nim czuję, że go kocham to wcale nie chcę się nim zajmować i nie znajduję wytłumaczenia dla takiej reakcji. Zranione ego. masz absolutną rację tylko, że z tego nic nie wynika. Nawet jeśli wykluczyć ego i syna to co jeszcze zostaje?
  9. Przecież się leczę. Bez leków już od dawna gryzł bym ziemię. Sens życia leży poza tym o czym piszesz. Dlatego właśnie takie proste sprawy nie pomagają. Dobrze jest robić coś istotnego. Ma się wytłumaczenie dla tych życiowych powodów. Ale to nadal nie to. Masz rację z tym artykułowaniem. Chyba. Może faktycznie należy mówić głośno czego się oczekuje i brać co się da? Ale co zrobić jeśli się oczekuje zainteresowania własną osobą? Czasami faktycznie lubię pracę w ogrodzie :-) Tylko, że ja takiego nie mam, nawet tego w przenośni. Staram się, ale nie potrafię żyć dla siebie. Rozumiem, że wszystko można wytłumaczyć tym, że mogłem inaczej. No bo mogłem. Wiem jednak dokąd to wszystko zmierza w takiej formie w jakiej jest. Lata temu mogłem komuś nie pomagać i moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Zabawne, że pomimo przykrego doświadczenia zawsze starałem się być "pomocnym".
  10. Polska ortografia koliduje z naturalnym sposobem wyrażania swoich myśli. Mózg człowieka pracuje skrótami tak często jak to tylko możliwe. Naprawdę ma gdzieś różnice między u i ó czy ą i on. Wystarczy dopasować język do ludzkich możliwości i życie będzie dużo prostsze. Do autorki: Pal licho tego kogoś. Zdrowo walnięty, zdecydowanie bardziej niż ja. Problem jednak w tym, że trzeba mieć serio nie po kolei, żeby godzić się na takie traktowanie. Jakieś mądre wytłumaczenie aż takiego uzależnienia?
  11. Tak mi się wydaje. Drobne nie porozumienie, nie potrzebne konsekwencje i świat się znowu zawalił. Wystarczyło zadzwonić, zapytać, ale przypomniałem sobie, że tak właśnie robiłem całe życie, że ciągle starałem się spełniać czyjeś oczekiwania. Drugi raz się nie da. Tym drugim razem oczekiwałem innego zachowania, że będzie inaczej, że to ona zadzwoni, że może się wytłumaczy. Przecież to takie proste : "Przepraszam kochanie, ale jestem rozdrażniona, przybita. Zadzwonię później". Czy jest to do cholery ponad ludzkie możliwości? Dlaczego muszę więcej rozumieć? Bo więcej przeżyłem? Bo więcej mogę znieść? DLACZEGO K***A MUSZĘ WSZYSTKO ROZUMIEĆ? No dobra. Nie stało się. Kolejne piwo, trochę muzyki. Powiedziałbym pozbieram się. Pociąłem kartę lajki. Nie musiałem, ale mogłem. Usunąłem konto pocztowe. Naprawdę nie musiałem. Tak wybrałem. Usuwanie fejsa trochę potrwa, ale wcale nie muszę tam zaglądać. Nic nie muszę. Nie muszę żyć, nie żyć, wybierać, nie wybierać. Nic nie muszę. Nie muszę pisać. Nie muszę oczekiwać ani spełniać. Proszę o cud. P*******y cud. Nie potrafię żyć dla syna. Nie potrafię żyć dla matki. Nie potrafię żyć dla siebie. Dajcie mi jakiś cholerny powód do tego p********go życia. Jutro muszą zająć się Milankiem po południu. Później nic nie muszę. W czwartek będzie za późno jeśli w ogóle warto. Bo i po co? Po co?
  12. Hej! Nadal nie mogę się dostać do skrzynki pocztowej z trzech przeglądarek i nawet nie chce mi się o tym pisać. W zasadzie to tyle tego. Pa!
  13. Cześć Underground. Od dłuższego czasu nie mogę się dostać do poczty i dlatego tak długo jeszcze się nie odezwałem. Cieszę się, że Twoja wyprawa była udana i szczerze zazdroszczę. Przydałoby mi się trochę takiej radości z robienia czegoś :-) U mnie pod górkę. Powinienem się przyzwyczaić w końcu. Jakoś dociągnę do lipca a potem będzie trudniej. Z przyjemnością "zawalczyłbym" o siebie, ale nie bardzo jest z kim czy z czym walczyć. Nie wdaję się w szczegóły celowo :-) Zastanawiam się ostatnio nad własnymi potrzebami bo nadal szukam jakiegoś celu dla siebie. Celem czy sensem tego życia nie może być mój syn bo jakoś to nie wychodzi. Nie wiem dlaczego. Nie może tez być druga osoba bo na razie nie poznałem nikogo, kto zaakceptowałby mnie takim jakim jestem. Przyznaję się też, że nie szukam specjalnie. I tu właśnie pojawiają się te potrzeby bo okazuje się, że są żadne. Depresja zabrała wszystko, sprawiła, że jakiekolwiek pasje czy zainteresowania stały się bez znaczenia. Do tego nie zmieniło się to, że nie potrafię żyć tylko dla siebie, ale nie potrafię też żyć złudzeniami. Nic to, trzeba szukać dalej. Co u Ciebie? Nabrałaś trochę energii w górach? Pisałaś o planach na niedaleką przyszłość. Nadal są nie zachwiane? Pozdrawiam.
  14. W większości przypadków takie związki i tak się rozpadają. Pozdrawiam. :-)
  15. InnyInna

    Poczta

    A Ciasteczka na to "Mniam, Mniam!" Baaardzo smaczne ciasteczka nic nie dały zgodnie z oczekiwaniami. Niedługo trzeba będzie torciki czyścić a i te polegną postawione wobec TWÓRCY systemów pocztowych. Właśnie zacząłem się martwić o wysłaną paczkę. Nawiązuje do tego film z Kevinem Costnerem , ale mniejsza o to. Nie mogę do nikogo napisać i przeczytać też nie mogę. Polecam w związku z tym mój inteligentny system pocztowy działający w tle, ale działający. Pozdrawiam wszystkich, włącznie z modami!!! :-*
  16. Czego Ty właściwie chcesz? Rozgrzeszenia? Usprawiedliwienia? Może trzeba poklaskać i gratulować, mądrości, rozwagi, instynktu samozachowawczego, opiekuńczości, miłości? I co z tego, że chodziłaś do psychologa i psychiatry skoro wciąż pijesz? Nie jesteś uzależniona to sobie nie bądź. Nic mi do tego. Fakt jednak jest taki, że lecząc się farmakologicznie alkoholu się nie pije bo leczenie może przynieść odwrotny skutek. Powyższe zdanie chyba jest jasne i zrozumiałe? Co mam Ci napisać? Że Ci współczuję? Ale czego? Przecież nawet jak teraz piszesz to najważniejszy Twój problem aż krzyczy ponad wszystkimi: Oni zabraniają mi pić! Nie piję bo nie lubię, nie mam po co. Przez depresję i narodziny synka zacząłem doceniać jeszcze bardziej bycie świadomym tego co się dzieje. A Ty? Żyjesz od łyka do łyka bop przecież alkohol w dzisiejszym świecie jest tak powszechny. Podpowiem Ci, że zawsze tak było a nie tylko teraz. Kiedy się obudzisz? Jak zrujnujesz całe swoje i nie tylko swoje życie? Pozdrawiam.
  17. Witaj. To o czym piszesz z całą pewnością nie jest normalną reakcją na cokolwiek. Jak najbardziej jest to choroba lub choroby i powinnaś zająć się tym dopóki jeszcze potrafisz. Także wydaje mi się, że zaburzenia odżywiania są wynikiem choroby a nie odwrotnie. Dla mnie jest to nerwica połączona z depresją gdzie depresja wydaje się być spowodowana właśnie nerwicą. Nie jestem lekarzem więc mogę sobie gdybać. Najważniejsze w tym jednak jest, że koniecznie powinnaś zgłosić się z tym problemem do lekarza psychiatry. Wiem, że może to Ci się źle kojarzyć i możesz mieć duże opory przed rozpoczęciem leczenia, ale zbyt dużego wyboru nie masz. Z czasem będzie jeszcze gorzej aż całkowicie stracisz kontrolę nad sobą. Pamiętaj, że jest to choroba jak każda inna, można ją leczyć i na pewno można się z niej wyleczyć. Zapewniam Cię, że leczenie przyniesie ogromną poprawę i pozwoli Ci normalnie funkcjonować, patrzeć na problemy. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo siły do walki.
  18. Masz rację Odludku, że nic nie minie bo na to nie pozwalasz. W końcu dorośniesz do decyzji o podjęciu leczenia choćby psychologicznego. Szkoda tylko tych kolejnych lat, nie uważasz? Trudne to wszystko będzie bo Ty czerpiesz satysfakcję z karania siebie w jakiejkolwiek formie. Pamiętaj, że nic się nie zmieni już nie tylko jeśli niczego nie zrobisz, ale przede wszystkim jeśli nie zaczniesz chcieć, żeby było lepiej. Pozdrawiam serdecznie.
  19. No, ale o powodzie zwolnienia nie piszesz. Mógłbym domyślać się z Twojej wypowiedzi, że chodzi o niewystarczające kwalifikacje? Chodzi mi o psychiatrę, który najwyraźniej bagatelizuje stan Twojego zdrowia a także o terapeutę o wątpliwych umiejętnościach. Masz możliwość sprawdzenia jakichś opinii o tym terapeucie? Nie żyję w polskich realiach, ale rozumiem, że nie jest łatwo. Rozumiem, że teraz jesteś w stu procentach na utrzymaniu rodziców? Na pewno trzeba poprawić Twój stan zanim trafisz do pracy, ale dwa miesiące czekania na terapię to długo a żyć jakoś trzeba. Może mogłabyś udzielać korepetycji? Myślałaś o takiej możliwości? Może znasz obcy język wystarczająco dobrze? Pozdrawiam.
  20. Podobno najważniejsze jest uczucie. Z pewnością jakaś część mężczyzn posiadających defekt będzie miała zaniżoną samoocenę a przez to odsunie się od rzeczywistości w stronę nie spełnialnych pragnień i fantazji. Z tego jednak co zauważyłem jest wręcz odwrotnie. Wygląda na to, że tacy mężczyźni mają sporo testosteronu, wilczy apetyt i panie, których zainteresowanie wzbudzają. Bardziej skłonny jestem powiedzieć, że osoby przeciętne wzbudzają najmniejsze zainteresowanie i najczęściej obwiniają się o wady, które je dyskwalifikują. Natomiast osoby "wadliwe" rekompensują swoje braki dobrym poczuciem humoru, wylewnością i takie tam, i przestają być szare. Odpowiadając na Twoje pytania, z pewnością wady mają znaczenie w postrzeganiu siebie i otoczenia, ale nie aż tak ogromne jak własna samoocena. To o czym piszesz jest prawdopodobne u wszystkich facetów a nie tylko tych "wadliwych". Nie można więc z góry założyć, że ktoś traktuje Cię jak prezent od losu. Tego dowiesz się dopiero rozmawiając z tą osobą. Wskazówką może być to czy ta osoba była już w związku, czy też nie, ale i tego nie można traktować jako pewnik. Bo może to kwestia wieku a może po prostu faktycznie nie wzbudza zainteresowania innych kobiet? A może ma zaniżoną samoocenę i nie zauważył, że zainteresowanie wzbudza i odpychał inne swoim zachowaniem? Pozdrawiam.
  21. InnyInna

    Toksyczne relacje

    Najwyraźniej to Ty sama potrzebujesz pomocy. Nie sądzę, żeby koleżanki Ciebie wykorzystywały. To Ty je odnajdywałaś, takie pokrzywdzone przez los i niesprawiedliwość a tym samym podobne do Ciebie. Pomagałaś im bo potrzebowałaś przyjaciółki uzależnionej od Ciebie czyli takiej, która nigdy Cię nie opuści. Oczekiwałaś także wdzięczności. Jednak przez sposób w jaki traktowałaś te wcześniej odsunięte od życia osoby sprawiałaś, że one po odzyskaniu sił uciekały do innych ludzi. Przypuszczam też , że nie radziłaś sobie z tym, że mogły polubić kogoś innego. Byłaś zbyt bardzo pochłonięta przyjaźniami, żeby zwracać na siebie uwagę chłopaków. Tą nie do końca zdrową relacją z przyjaciółkami próbowałaś zastąpić wszystko. Nie da się. Postaraj się spojrzeć na siebie bardziej krytycznie odpowiedzieć na pytanie, co takiego naprawdę masz do zaoferowania innym? Czy te inne osoby na pewno potrzebują aż tak bliskiej znajomości? Czy nie chcesz w ten sposób zastąpić miłości jakiej nie otrzymałaś i nadal nie masz? Prawdziwych przyjaźni nie ma aż tak wiele a to i tak jedynie przez jakiś okres w życiu. Wszystko się zmienia, wszystko dokądś zmierza i nie da się ciągle stać w miejscu. Pamiętaj, żeby nie oczekiwać od innych wdzięczności bo nie na tym polega pomaganie innym. Pamiętaj też, że każdy człowiek ma inne potrzeby i nie należy nikogo ograniczać swoją osobą, swoim uczuciem. Myślę, że jeśli w niedalekiej przyszłości Ty sama zachowasz rozsądny dystans to Twoje znajomości będą bardziej prawdziwe i bardziej satysfakcjonujące. Pozdrawiam.
  22. Jeśli relacja była dla seksu i ten seks Ci się spodobał, i nie będzie Ci przeszkadzać, że niedoszły partner traktuje Cię jak dmuchaną lalkę, i nie tylko Ciebie to owszem, kontynuuj znajomość. Szanse na rozkochanie go w sobie są żadne. Jeśli więc zależy Ci na uczuciu to radziłbym zakończyć tą znajomość i skupić się na poznaniu nowego faceta. Pozdrawiam.
  23. Podaj powód aż takiego zainteresowania tym tematem to może się podzielę :-))) pozdrawiam.
  24. Ewcia. Wybór masz bardzo prosty. Albo będziesz myśleć, że nic się nie da i nic nie zmienisz, i samo też się nie zmieni albo dopuścisz do siebie możliwość, że jednak coś się da i zaczniesz iść w tym kierunku. Przecież pracowałaś już w tym zawodzie. Ciekawi mnie przyczyna Twojego zwolnienia. Leki nie zmienią świata, ale wyeliminują to co sprawia, że problemy są tak duże, że aż niemożliwe do pokonania. Ja do swojej neurolożki jadę tylko trzy godziny w jedną stronę. Blisko nie jest, ale się da. Rozumiem, że czujesz duży opór na samą myśl, że coś mogłoby stać się możliwe, powinnaś jednak starć się przekonywać siebie do tego, że można jednak zrobić naprawdę dużo. To co jest teraz to problemy przejściowe. Albo ułożysz sobie z nimi życie i będziesz ciągle szukać usprawiedliwienia dla swojej niemocy albo w końcu przestaniesz się bać i zrobisz pierwszy krok, którym może być rozmowa z może przyszłym pracodawcą? Czego się boisz? Przecież ktoś taki nie zrobi Ci nic złego a nawet jeśli palniesz coś nie mądrego to po powrocie do domu już tego nie będzie. Jedynym sposobem na pokonanie strachu jest zmierzenie się z nim i nie jest to wcale takie straszne jak się wydaje. Rozumiem jednak, że strach może paraliżować i dlatego tym bardziej należy starać się coś jednak z tym zrobić. Mylisz się pisząc, że leczenie nie pomoże Ci z Twoim poczuciem beznadziejności. Terapia właśnie ma na celu wyeliminować takie problemy z Twojego życia. Myślę, że powinnaś jednak poszukać kogoś innego do Twojego leczenia i terapii. Tak mi się jakoś wydaje. Wytrwaj, pracuj nad sobą, pozwól sobie pomóc, wyrzuć ze słownika "nie" i zobaczysz, że z czasem będzie dużo lepiej. Życzę powodzenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...