Skocz do zawartości
Forum

InnyInna

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez InnyInna

  1. Witaj. Myślę, że powinieneś sobie uświadomić wzór kobiety, jaki wyciągnąłeś z domu rodzinnego i w końcu z niego zrezygnować. Może to także być forma autoagresji. Pozdrawiam.
  2. Witaj nieufna. Może po prostu jak większość osób znajdź sobie najpierw zastępstwo na chłopaka? Tak czy owak lepiej chyba będzie Ci bez niego. Powiedz mi co w tym wszystkim jest do wytrwania? Samotność? A teraz nie jesteś samotna? Pozdrawiam.
  3. Aneta. Bardzo Ci współczuję, ale dzisiaj coś mnie trafia na brak kropek. Pozdrawiam.
  4. Może psycholog? Psychiatra? Może trzeba popracować nad sobą? Poszukać informacji jak podnieść swoją samoocenę? A może po prostu nigdy taki nie byłeś? Nie sądzę, żebyś mógł usłyszeć jakąś diagnozę na podstawie tego co napisałeś. Bardziej wygląda to na żal do siebie samego, że nie jesteś taki jaki chciałbyś być niż faktyczne zaburzenie i może właśnie w tym problem? Uważasz, że człowiek na przestrzeni swojego życia jest zawsze spontaniczny, roześmiany, odważny, asertywny, stanowczy i tak dalej? Jest wręcz przeciwnie. Może za dużo zioła wypaliłeś ? Wiesz, ja nie jestem spontaniczny, nie śmieję się non stop, w zasadzie to prawie w ogóle się nie śmieję bo tak naprawdę nie ma z czego, nie rozmawiam z radością i nie piszę z radością, czasami tylko do Żabki :-), nie kłócę się zbyt często, nawet mi się nie chce, no i nie czuję się niekomfortowo przy kimkolwiek bo w końcu stwierdziłem, że ten ktoś też może się pomęczyć z podtrzymaniem rozmowy, ja mogę sobie posiedzieć w milczeniu. Tylko, że ja nie udaję, że ja to nie ja. Po prostu taki jestem. No i nie podróżuję i wcale nie mam ochoty. Może po prostu kiedyś byłeś taki niezbyt świadomy otaczającej cię rzeczywistości a teraz nastąpiło z nią bolesne zderzenie? Jeśli nie depresja czy nerwica to co? Zaburzenia osobowości? Z tym też do psychologa trzeba. Pozdrawiam.
  5. Witaj. Piszesz, że razi Cie światło i właśnie z tego powodu powinnaś/powinieneś wybrać się do lekarza. Światłowstręt towarzyszy bardzo wielu schorzeniom i tylko lekarz będzie mógł właściwie zdiagnozować przyczynę. To może być związane z pojawieniem się lęku, ale nie musi. Ważne natomiast jest to, że nadwrażliwość na światło może być związana z poważnymi chorobami oczu. Koniecznie skontaktuj się z lekarzem. Pozdrawiam.
  6. InnyInna

    Ciągły lęk

    Wiesz, kiedyś po pewnym wydarzeniu okazało się, że tak naprawdę boję się klaunów. Nie jestem w tym odosobniony i wtedy byłem tym bardzo zaskoczony. Film mógł zawierać treść, która dla Ciebie była w jakiś sposób trudna. Może chodziło o to, że coś było przedstawione w zbyt realistyczny sposób? To, że film jest dozwolony od lat iluś tam nie oznacza, że jest pozbawiony śmierci. Nie było tak? Nie sądzę, żebyś trafiła na kogoś kto sprawi, że Twój stan się pogorszy. Raczej powinien się poprawić :-) Możesz poszukać psychologa w tutejszym Rankingu Pozdrawiam.
  7. InnyInna

    Ciągły lęk

    Witaj. To co się z Tobą dzieje może być spowodowane zaburzeniami lekowymi. Może ten film coś w Tobie wyzwolił? Jaki to był film, z ciekawości? Jeżeli Twoja mama chce iść z Tobą do psychologa to skorzystaj z tej okazji. Wizyta to jedynie rozmowa. Psycholog zada Ci pytania, poprosi, żebyż opowiedziała w czym problem, oceni sytuację i zaproponuje co dalej zrobić. Nie ma się czego obawiać. Pozdrawiam.
  8. Witaj. A ile walentynek by Cię zadowoliło? Bo ja nie dostałem żadnej i jakoś nie rozpaczam z tego powodu? Kogo chciałabyś zainteresować swoją 14-letnią osobą? Chłopaka w Twoim wieku czy kogoś starszego? I po co? Pozdrawiam.
  9. Trudno będzie pokonać Ci to Coś jeśli to nadal będzie tym Czymś. I im bardziej będziesz to Coś pielęgnował i doglądał tym bardziej to pozostanie tym Czymś. Zakładam, że oczywiście nie możesz znaleźć przyczyny nie odpowiadającego Ci obecnie tego Czegoś i w związku z tym pozostaje jedynie nic nie wnoszące gdybanie. O co Ci właściwie chodzi? Pozdrawiam.
  10. Witaj. No niezła mamusia z Ciebie. Może najpierw jakoś nawiążesz dialog ze swoją córką? A jeśli to już was naprawdę przerasta to chyba psycholog byłby właściwszym rozwiązaniem. Prawda? Ciebie i męża odsyłam do wstukania w google "jak rozmawiać z nastoletnią córką" i zaręczam, że na pewno znajdziecie cenne wskazówki. Może to złamane serce? Może jest dręczona w szkole? Może nie daje sobie rady z nauką? A może po prostu nie ma się komu wygadać? Pozdrawiam.
  11. Witaj. No dobrze, ale nie wysypiasz się tylko dlatego, że ktoś Cię budzi? Może dobrym pomysłem byłoby przespać się u koleżanki na stancji czy mieszkaniu? Zawsze przecież możesz porozmawiać o tym z lekarzem. Pozdrawiam.
  12. Eeee tam Krzysztof. Niech sobie założy małą uprawkę. Przecież to takie dobre :-) Mniam mniam.
  13. Witaj. To wcale nie musi być autyzm. Może to być depresja na przykład. Może to być także objaw choroby somatycznej czy też niewłaściwej diety. W każdym razie jak sugeruje koleżanka koniecznie zasięgnij opinii psychologa dziecięcego. Tylko w ten sposób będzie można prawidłowo ocenić stan zdrowia Twojego dziecka. Pozdrawiam.
  14. "Ogólnie rzecz biorąc, można by się pokusić o stwierdzenie, że zostawiają mnie wszyscy faceci, których kocham. Chociaż jeszcze pies przy mnie trwa." Aparatka! Ty naprawdę jesteś aparatka! :-) Pewnie nie miało być śmiesznie, ale jest szalenie przezabawnie :-) Pozdrawiam serdecznie!
  15. Klosalna, może opowiesz o tym co się wydarzyło? Nie masz przecież nic do stracenia a rozmowa nie zaszkodzi. Pozdrawiam.
  16. NO WŁAŚNIE! Przecież tylko nienormalni bawią się bez dopalaczy i martwią o swoje nastoletnie dzieci nakłaniane przez normalnego, ujaranego, towarzyskiego imprezowicza, do małego skręcika. Amfa to przecież pomoc naukowa dla przeciążonych wiedzą, towarzyskich, normalnych ludzi. A kompocik to na poprawę pracy jelit jest przecież. A ścieżeczka jedna czy dwie to taki popularny inhalator. Pustak, Beton, Cegła - które z określeń bardziej pasuje do ciebie autorze?
  17. Kwiatuszku. Nie wiem czy to szczęściara :-) Jest to bardzo skomplikowana znajomość i nie wiem czy to da się jakoś mądrze posklejać. Na razie i tak trzeba się zająć bardzo przyziemnymi sprawami. I tu i tam... Pozdrawiam.
  18. Rozpisałeś się z takim rozmachem, że zapytam jaki byłeś dawniej a jaki jesteś teraz?
  19. Z tym tłumaczeniem i sensem nie bardzo mogę się zgodzić bo nie bardzo da się zrozumieć o co Ci chodzi. Myślę, że Tobie jedynie wydaje się, że mówisz z sensem na temat, że przesadzasz z poziomem swojej inteligencji i stąd poczucie dziwności, samotności. Proponuję pogadać z psychologiem.
  20. Niezadowolenie z życia? Dlatego, że nie osiągnęłaś tego czego chciałaś, nie uczysz się we właściwym kierunku? A może po prostu chodzi o miłość?
  21. Nie wiem jak się odzyskuje prawdziwe zaufanie , ale takie u rodziców zaskarbia się spełniając ich oczekiwania. Tylko wtedy jeśli będą widzieć, że postępujesz tak jak oni sobie życzą dadzą Ci trochę więcej swobody.
  22. Czyli mówiąc w skrócie nie udało Ci się stworzyć nowego związku. To on teraz nie pije? Wyleczył się?
  23. Nie warto poświęcać się dla przeszłości.
  24. Przykro mi, ale z żoną już się pożegnałeś albo raczej ona z Tobą. Może to i lepiej? Pozdrawiam.
  25. Witaj Underground !!! Nie wspominajmy już o przerwie w pisaniu tym razem... :-((( A mnie właśnie ciekawi mnie czy w końcu wybrałaś się na te narty? Może kiedyś i ja się skuszę? Pytałaś dlaczego nie chciałem skorzystać z pobytu w szpitalu. Z wielu powodów nie potrafiłem się na to zdobyć. Było to w trakcie dopuszczania do siebie myśli o chorobie. Nie potrafiłem tak określić samego siebie bo tego bym nie zniósł. Wtedy taka wizja oznaczała coś czego nie da się już naprawić. Bardzo potrzebowałem wtedy obecności rodziny po to, żeby jakoś budować jakąkolwiek motywację do życia w ogóle. Nie ważne wtedy było, że to jedynie złudzenie. Lepsze niż nic a pobyt w szpitalu odebrałby mi to na jakiś czas bliżej nie określony i skończyłoby się to bardzo źle. Lekarka i psycholożka nie potrafiły mnie zapewnić, że ze szpitala na pewno wyjdę zdrowy. Sam fakt , że poszedłem do lekarza i mówiłem o depresji oznaczał to, że właśnie się poddałem i przestałem walczyć ze swoimi "słabościami". Szpital oznaczał wtedy dla mnie zupełną rezygnacje z życia. Nawet dzisiaj nie mogę powiedzieć, że pobyt w szpitalu byłby wtedy dla mnie dobrym rozwiązaniem. Sposobów na skuteczne pozbawienie się życia jest naprawdę bardzo dużo i można nawet bez specjalnego wysiłku zabić się będąc w kaftanie przykutym do łóżka. I wtedy kiedy naprawdę chce się umrzeć ból przestaje być bolesny. Natomiast pragnienie śmierci w depresji jest naprawdę bardzo silne. Nie chodzi już o przeżywane cierpienie bo można posilić się wiedzą, że w końcu będzie jego koniec. Brakuje jednak jakiejkolwiek perspektywy już nie na zmiany, ale w ogóle możliwość przetrwania kryzysu. Piszesz, że mam żal do obecnie już Ex narzeczonej. Faktycznie tak było bo ona akurat mogła bardzo wiele zmienić i bardzo przykre było to, że ważniejsze były i tak wakacje, ubrania, kosmetyki i kosmetyczki, samochód i kawa Nespresso. Obecnie nie czuję niczego pozytywnego ani negatywnego do tej osoby. W zasadzie to jest mi jej żal. Nie wiem na czym jej zależało, kiedy mówiła, że nie może beze mnie żyć. Na pewno nie na tym, żebym wyzdrowiał :-) Poza tym nie chodzi o to, że ona mi nie pomagała stanąć na nogi w żaden sposób, ale o to, że robiła co tylko mogła, żebym tylko nie zapomniał, że wszystko to tylko moja wina. Tutaj w Belgii na depresję można otrzymać zwolnienie lekarskie. W moim przypadku było to konieczne bo do pracy nie byłem w stanie się już zmusić wyjść. Jak długo jeszcze? Nie wiem. Aż mnie przestanie skręcać na myśl o tym, żeby zająć się czymś co robiłem wcześniej? Na myśl o nawiązywaniu nowych znajomości, dopasowywania się do kolejnych durni w pracy? Brrrr. Można by długo wymieniać. Przypuszczam, że za pięć miesięcy rozpocznę nową pracę. A może i wcześniej? Z tymi osobami, które znałem wcześniej nie utrzymuję w ogóle kontaktu obecnie. Wcześniej jeszcze tam kogoś widziałem no bo to byli "nasi" znajomi, ale i tak nie miałem o czym rozmawiać. Sak jakoś nie trafiłem na kogoś, kto by mnie wtedy zainteresował swoją osobą. Jednak w ostatniej pracy nawiązałem całkiem dobry kontakt z kolegami, ale przyszła depresja i nic z tego nie wyszło dalej. Rozmowy ogólnie nie sprawiają mi już problemu oprócz gadania o mojej depresji. Nie ma czego żałować bo i tak mało kto łapie o co w tej chorobie chodzi :-) W każdym razie jest lepiej. Zniosłem zdradę i rozstanie. Daje sobie radę z ograniczonym kontaktem z synkiem. Czasami udaje mi się nawet napisać coś konstruktywnego na forum :-)m chociaż ostatnio nie bardzo. Tak wiele rozgrywa się w samych emocjach poza świadomym rozumem. Może kiedyś będę potrafił to opisać, opowiedzieć? Poza tym to nie tylko emocje. Tak czy owak i tak brakuje mi czasu na wszystko a lepsze momenty są zbyt krótkie. Napisz co u Ciebie, jak w pracy i na studiach? Dajesz radę z kontrolą wagi? :-) Mam nadzieję, że tak. Pozdrawiam Cie serdecznie i do przeczytania!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...