Skocz do zawartości
Forum

Uczucie wszechogarniającej pustki


Gość niemampomysłunalogin

Rekomendowane odpowiedzi

Gość niemampomysłunalogin

depresja,leki,alkohol,narkotyki,łzy,wszech ogarniająca pustka...kolejny on,ktory odszedł do innej i nie pomyśli nawet co u mnie.zlewka totalna,bo oto nowa miłość w jego życiu,ta wyśniona,a mnie można rzucić przecież w kąt jak dmuchaną lalkę,którą dla niego byłam.tak bardzo mam już dość walki o siebie,od kiedy tylko sięgam pamięcią.ostrze,ktorego nie potrafię mocniej przycisnąć do skóry,by nie czuć psychicznego bólu,życie na które co raz mniej siły i nadziei,kiedy to się skończy?

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ci współczuję tego wszystkiego. Jeśli wplątałaś się w jakieś niebezpieczne nałogi, a w dodatku się tniesz, to koniecznie potrzebujesz pomocy specjalisty! Rozumiem, że czujesz, że nie masz w tej chwili siły, ale nie poddawaj się, zawsze warto o siebie zawalczyć. Więc postaraj się zebrać tych sił tyle ile się da, i w końcu dasz radę, prędzej czy później .

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

jak mam to zrobić? tkwię w problemach,które tak bardzo się zapętliły wzajemnie,jeden problem nakręca drugi i ciężko z nich wyjść,pewne rzeczy są ode mnie niezależne i muszę w tym tkwić.nie mam odwagi przycisnąć mocniej ostrza do skóry,tylko z lekka zostawiam ślady,a tak bardzo kusi by przycisnąć mocniej.Kiedy kogoś poznam,daje z siebie wszystko co we mnie najlepsze,i zawsze zostaje potem sama,bliskim też staram się coś z siebie dawać,nie zawsze to wychodzi,i tak prędzej czy pozniej ludzie o mnie zapominają,odchodzą.Co ja mogę dla siebie zrobić? czytanie,słuchanie muzyki,spacery,rysowanie,które z kazdym dniem się pogarsza...? to już nie pomaga,biorę leki antydepresyjne,nie widzę poprawy.jestem bardzo zmęczona,nie wiem co dalej...

Odnośnik do komentarza

niemampomysłunalogin, masz wiele problemów i obawiam się, że samymi lekami nie da się ich rozwiązać. Owszem, leki mogą zmniejszyć np. zły nastrój albo wyciszyć destrukcyjne myśli, ale nie sprawią, że nagle problemy znikną. Czy kiedykolwiek korzystałaś z pomocy terapeuty? Rozważałaś skorzystanie z psychoterapii? Zbyt mało o Tobie wiemy (ile masz lat, co robisz na co dzień, czy masz rodzinę, jak wyglądają Twoje relacje z rodzicami itd.), by móc cokolwiek doradzić. Sama napisałaś, że problem goni problem tak, że w tym wszystkim się zapętlasz i gubisz. Najwidoczniej Twoje życie mocno się pokomplikowało, a nikt nie podał Ci pomocnej dłoni, byś wyszła na prostą. Pozwól sobie pomóc i skorzystaj z profesjonalnej pomocy psychoterapeuty. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o związki, może na razie zrób sobie w tym przerwę. I co sądzisz o tej psychoterapii, może spróbujesz? Przykre że ludzie z Twojego otoczenia zapominają o Tobie. Ale na pewno znajdziesz kiedyś takich znajomych czy przyjaciół, którzy będą warci Twojego zaangażowania. Jednak do tego musisz sama zacząć siebie cenić, być asertywną, a nie że tylko ciągle dajesz i dajesz od siebie, gdy inni tego nie doceniają i nie dają Tobie w zamian.

~niemampomysłunalogin
.Co ja mogę dla siebie zrobić? czytanie,słuchanie muzyki,spacery,rysowanie,które z kazdym dniem się pogarsza...?

Tzn. chodzi o to, że coraz ciężej Ci jest te rzeczy robić?

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

tak,co raz cięzej jest mi te rzeczy robić,tzn rysowanie znacznie się pogorszyło,tak jakbym traciła tę zdolność,muzyka zaczęła mi sprawiać jakiś ból,nie daje mi ona kopa ani życia,jak to zawsze było,widzę bezsens w wielu czynnościach,nawet takich typowo relaksacyjnych.Jednoczesnie jestem gotowa na psychoterapię,chyba...Po prostu jestem zmęczona utrzymującą się depresją,pustką,bezsilnością.Z kontaktami z innymi dałam sobie spokoj,przyznaję ze po ostaniej znajomości,po ktorej czuję się wykorzystana do cna,bo otworzyłam sie ze swoimi uczuciami i emocjami,przezyciami itd,a ta osoba choc jeszcze 2 tyg.temu twierdziła,ze chce tej znajomości zaczęła mnie totatalnie zlewać.To boli kiedy widzisz kogos na znanym portalu spolecznosciowym,zauwazasz jego zabawne komentarze u znajomych,a ciebie ignoruje i nawet nie zapyta jak się masz...W ciągu tych 2 tyg.ja napisalam z zapytaniem co slychac,dostalam tylko odpowiedz,ze ma podły nastroj,"wyjebke na wszystko",a mimo tego świetnie sie bawi na necie,więc ta wyjebka jest na mnie jak rozumiem.Od tamtej pory ani razu nie napisal,nie zadzwonił,nic..to takie upadlające,no ale cóż,ja nie będe nikogo nękać swoją osobą.W sumie nie wiem co dalej,bo pustka się poglębia,cięzko mi..

Odnośnik do komentarza

Wiesz, napisałaś mi, że masz bpd. Ludzie nas faktycznie nie trawią i nie rozumieją. Mnie też wszyscy zostawili i zapomnieli o mnie. Nie wiem jakim cudem. Nawet przyjaciółki, z którymi byłam zżyta. Głupio patrzeć jak ludzie się od przedszkola znają i kontynuują znajomości, mają ogólnie znajomych, o których widać, że nie mogli by za nic zapomnieć, ale o tobie? Czemu nie... Zachowują się jakbyś nie istniał w ich życiu nigdy. No ja się zastanawiam co takiego jest w nas, że tak robią? Nawet jeżeli w śród znajomych były osoby podobnie chaotyczne, postrzelone to odrzucają nas.

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

wielokrotnie się nad tym zastanawiałam,zastanawiam nadal.i odpowiedzi moze być kilka i żadna nie musi być prawdziwa,albo w kazdej jest po częsci racja.Być moze odrzucenie nas wynika z tego,że zbyt wiele dajemy z siebie na poczzątku znajomości,jak to własnie jest w bpd-albo czarne albo białe,nic po środku.I te osoby zamiast zasłużyć sobie na naszą symaptię i vice versa,na wejsciu dostają wszystko.I kiedy się potkną to wszystko im zabieramy,a potem wracamy...i tak w kółko...W przypadku innych chaotycznych osob,ale nie z bpd może być tak,że te osoby są zwariowane,ale tez mają zdrowy dystans co do blizszych relacji,i stąd względny szacunek w ich stronę od innych.My zaś dajemy calych siebie,bez względu na to czy akurat z nami lepiej czy gorzej,nie dystansujemy się i to moze przerazac ludzi.Nie wiem,tak mi się wydaję patrząc na swoj przypadek.Inne tłumaczenia to takie,ze moze stajemy się w koncu nudni,bo albo pierwsi wyciągamy rękę,albo za bardzo otwieramy się ze swoim wnętrzem,a ludzie wolą jednak zadać sobie trochę trudu,zwlaszcza mężczyni.Naprawde nie wiem,mozna tylko spekulować,ja wlasnie dostalam kopa od faceta,ktory jeszcze kilkanascie dni temu mamił mnie słowami o sympatii wobec mojej osoby,i że ma potrzebę utrzymywania tej znajomosci,no ale widocnie trafiłam na zwyklego cwaniaka i wygodnickiego,i to jedna z odpowiedzi na Twoje pytanie.Co do starych znjaomosci zas...Przyznam,ze utrzymuję jedną taką,od 17 lat,ale na dzien dzisiejszy z o wiele mniejszą intensywnością i to najczęsciej kiedy mi jest wygodnie spotkac się czy porozmawiać prze telefon,natomiast reszta moich znajomości to ludzie przewijający się przez moje życie jak statyści w filmie ;) Raz ze jestem nudna i przytłoczona moim stanem i problemami,a dwa że często są to bardzo destrukcyjne znajomości i wiem wczesniej,ze nic z nich nie bedzie,tzn przyjazn czy związek,i tyle.Z ludzmi calkiem zdrowymi i normalnymi nudzimy się wzajemnie,a z tymi w jakichs sposob podobnymi do mnie wykończamy się z wzajemnością.Nie wiem jaka bedę gdy terapia zacznie działac,już teraz biorąc leki czuję się wypalona i niewiele z moich zainteresowan mnie interesuję,być moze po psychoterapii stanę się całkowicie jałowa,bo tak: literatura głownie trudna,ciężka tematycznie,dziwna i pokręcona dla niektorych,ale dla mnie magiczna; muzyka-ciężka i to bardzo,metal,różny hardcore,bitdown,rap itd...To zawsze ze mną wspolgrało,na dzien dzisiejszy czuję mniejsze nerwy i wścieklosc,więc moja muzyka ktora jest ze mną od lat,przestaje pasować...nie wiem...Inna mnie nie pociąga,a w kazdym razie przestała,więc w czym i za pomocą czego mogę się wyrazić? Rysunek-nie wiem co się dzieję,ale kreska mi się bardzo pogorszyła ;D Czyli cala ja zbuntowana to bordeline ;) kiedy ono przeminie to czy ja bede miala jakis styl itd? nie wiem co dalej,podobnie z wyrazem siebie za pomocą ubioru itd..

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

wydaje mi się,że wiele osób z bpd ma zamiłowanie do ciężkich klimatów,do wszelkiej psychodeli.Tzn.zauważyłam u osób,które opisują siebie na necie.Osobiście nie znam nikogo,kto mógłby cierpieć na to zaburzenie,bądź nie znam na tyle by coś podejrzewać.Owszem,spotkałam w życiu ludzi"innych"od reszty społeczeństwa,ale oni mimo wszystko jakoś lepiej funkcjonują,przynajmniej na zewnątrz.Może miała byś ochotę przejść na priv,tak popisać,podzielić się swoimi przemyśleniami itd.?

Odnośnik do komentarza

Na pewno koniec tej znajomości musiał być dla Ciebie bardzo bolesny i upokarzający, ale z czasem ten ból będzie mijał. Dobrze, że stanowczo ucięłaś to raz na zawsze.

~niemampomysłunalogin
Jednoczesnie jestem gotowa na psychoterapię,chyba...

Dobrze, to chyba najważniejsze teraz. No i bardzo fajnie, że znalazłaś tu kogoś, kto ma podobne doświadczenia do Ciebie, możecie ze sobą pogadać i się nimi wymienić.
Powodzenia życzę i Tobie i Utraconej.

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

witam
potrzebuję odpowiedzi,dość szybkiej.Otoz cierpię na borderline,jak już wczesniej tutaj pisałam,chcialam się naprawdę solidnie wziąć za swoje życie,psychiatra wypisał mi leki i skierował na psychoterapię.Jednak w oczekiwaniu na cały ten proces jaki czeka mnie,czyli wychodzenie z tej choroby,nie wytrzymałam pustki,jedyne co mnie przepełnia to lęk i złość,zwlaszcza na siebie.Niestety pomimo wczesniejszych obietnic samej sobie,w weekend zaimprezowałam,w niezbyt dobrym towarzystwie,ale ja sama taka jestem.Co było najdziwniejszepo raz pierwszy po wypaleniu marihuany miałam bad tripa,pomimo że nastawiona byłam pozytywnie i oczekiwałam miłej fazy.Dostałam jakiejś psychozy,nie bylam pewna czy słyszę coś czy to tylko haluny,ogarnął mnie paniczny lęk,bałam się nawet,ze kolega chce mi wyrządzić krzywdę,poza tym szybkie bicie serca,przeszywające zimno i wrazenie,ze pozostanę w tym stanie już na zawsze.Dopiero na drugi dzień zaczęło wszystko schodzić,ale mam za to podwojną depresję teraz...I tu moje pytanie,proszę o pomoc,czy powinnam przyznac się lekarzowi prowadzącemu o tym co mnie spotkało? czy darować sobie i po prostu w końcu zerwać z takim życiem,czego bym bardzo chiała,ale co raz mniej w to wierzę,boję się,że nie wyjdę z bordera i że taka już jestem na zawsze.

Odnośnik do komentarza

niemampomysłunalogin, podejrzewam, że Twoje ryzykowne zachowania, w tym palenie marihuany, to konsekwencja borderline i tego, że nie radzisz sobie z emocjami. Pytasz, czy o całym wydarzeniu, o tym, że przeżyłaś bad trip powiedzieć swojemu lekarzowi. Ja bym doradzała szczerość w kontakcie zarówno z lekarzem psychiatrą, jak i terapeutą. Pozdrawiam i życzę powodzenia podczas leczenia!

Odnośnik do komentarza

Strach i obawy doprowadzają Cie do rezygnacji, zniechęcają do podjęcia walki o swoje lepsze życie - zastanów się, chcesz wieczniw cierpieć przez border i żałować swoich decyzji, pogrążając się w depresji, użalając nad braki wytrwałości w podjętych uwcześnie decyzjach ? - wątpie, abyś chciała żeby właśnie tak wyglądało Twoje życie..

Pomyś o przyszłości, że może stać się lepsza - dzięki determinacji i wytrwałości w podjętej decyzji.

Opowiedz o wszystkim terapeucie i zastosuj się w końcu do leczenia, bądz systematyczna i konsekwenta - to nic trudnego, wystarczy więcej samozaparcia, tylko musisz tego napeawdę chcieć, a nie olewać i iść na łatwiznę.

Etap leczenia będzie długotrwały - ale poświęcenie warte, będzie efektu, który uzyskasz dzięki temu.

Objaw po paleniu spowodowany był po pierwsze - paleniem maxzanki, a nie czystego zioła - po drugie zakorzenieniem w podświadomości negatywnych odczóć, które odbiły się podczas fazy jak i po niej w formie depresji, lęków itd.

Daj więcej z siebie, a uda Ci się osiągnąć wytyczony cel.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

dziekuję za odpowiedzi,Pani mgr-tak,dzisiaj przyznalam się swojemu psychiatrze,że nie wytrzymałam i zapaliłam marihuanę.To na pewno było dobre,że powiedziałam,zresztą pani dr ułatwiła mi zadanie,bo zapytała o to pierwsza,więc się przyznałam.
Martitta,możesz mieć rację,bo ta "trawka" po raz pierwszy była ze żródła o nie do końca wiadomym pochodzeniu,o czym dowiedziałam się już po ;) Tak więc muszę odciąć się od tego towarzystwa,wiem.A co do tego,że idę na łatwiznę,to nie do końca.Po prostu nie wiesz,jak osoby z borderem bardzo się męczą,i takie używki dają im ułudę,ciężko to wytłumaczyć,to takie kompulsywne zachowania,nie można nad nimi zapanować.na tym polega to zaburzenie-brak kontroli nad zachowaniem,impuls przymusu w różnych sytuacjach.

Odnośnik do komentarza

Uwierz mi wiem na czym polega owe zaburzenie, dominującą cechą owego zaburzenia jest dążenie do autodestrukcji - nie ważne czy poprzez ćpanie, samookaleczanie, czy nieszanowanie samej siebie.

Wiem również, że obserwatorowi z boku jest łatwo doradzać, krytykować owe zachowanie, oceniać - natomiast samemu choremu jest bardzo ciężko znaleść w sobię siłę, aby zawalczyć o lepsze życie, poprzez zmianę zachowania. .Znaleść siłę, aby nie popadać w błędne koło impuls - autodestrukcja..

3mam za Cb kciuki i wierzę, że uda Ci się wygrać z owym zaburzeniem.

Odnośnik do komentarza

Mam podobny problem który trwa już całe życie mam 19 lat i mam pełno mysli w głowie , nigdy nie miałem dobrej samooceny , moze zaczne od dzieciństwa .jak miałem 7 lat to moi rodzice sie rozwiedli z powpdu że mój ojciec znęcał sie fizycznioe i psychicznie nad matka był policjantem i cierpał na skrzywienie zawodowe , traktował swoich bliskich jak przestępców, potem wyprowadzilismy sie z matka do babci (matki mojej mamy ) i miałem od zawsze problem z nawiazywaniem kontaktów z rówiesnikami miałem już wtedy 11 lat i zaczęły się problemy z nauka i musiałem wrócic do ojca ponieważ myslałem że sie zmienił a wiele mi obiecał , wie stwierdziłem wtedy że potrzebuje ojca no i sie zaczeło , nie miałem prywatnosci znecał sie nademną psychicznie i fizycznie jeszcze moja babcia ( matka mojego ojca) była uzalezniona lekomanka i miała na moim punkcie obsesje tzn nie pozwoliła mi sie widywać z kolegami strasznie mnie ograniczała , chciała mnie miec na wyłącznosć odpychała ode mnie nawet dziewczyny z którymi sie spotykałem ... Był w moim zyciu tez taki etap ze zostałem dotkliwie pobity i wtedy byłem juz zerem nawet nie wychodziłem z łożka , potem moja mama strasznie nalegała na tate aby mi pomógł , aby porozmawial ze mna jak z własnym synem , zeby miec swięty spokój to wpieprzył mnie w lei psychotropowe nawet potrafił kłamać psychiatrze że od dziecka cierpie na natrectwa chociaz tak nie było , i dostałem tak silne leki psychotropowe których skutki uboczne wywoływały u mnie drgawki , byłem w taki stanie psychicznym że wielokrotnie próbowałem sie zabic juz nawet nie czułem strachu , pózniej lezałem w klinice która mi załatwila moja matka na szczęscie fizycznie nic mi nie dolegało , wiec po 2 latach zabrała mnie stamtąd , potem moja niska samoocena sprawiła że nia miałem własnego zdania i zaczałem katować sie dragami co prawda ni było to długo , trwało tylko 2 miesiace , potem moja matka po pewnym czsie złapała mnie jak przyszedłem do domu kompletnie naćpany , po tym wszystkim zacząłem odczuwac ogromne lęki co prawda one juz mineły bo znow sie zaczalem zamykac w sobie , najbardziej mnie boli ze nie mam dziewczyny , ze nie mam osoby z która by mogła sprawic zeby to zycie było lepsze chociaz troszke , ale juz sie chyba pogodziłem ze jestem do niczego , co mam zrobic żeby mimo złych mysli jakos w miare funkcjonować...?

Odnośnik do komentarza

Mam podobny problem który trwa już całe życie mam 19 lat i mam pełno mysli w głowie , nigdy nie miałem dobrej samooceny , moze zaczne od dzieciństwa .jak miałem 7 lat to moi rodzice sie rozwiedli z powpdu że mój ojciec znęcał sie fizycznioe i psychicznie nad matka był policjantem i cierpał na skrzywienie zawodowe , traktował swoich bliskich jak przestępców, potem wyprowadzilismy sie z matka do babci (matki mojej mamy ) i miałem od zawsze problem z nawiazywaniem kontaktów z rówiesnikami miałem już wtedy 11 lat i zaczęły się problemy z nauka i musiałem wrócic do ojca ponieważ myslałem że sie zmienił a wiele mi obiecał , wie stwierdziłem wtedy że potrzebuje ojca no i sie zaczeło , nie miałem prywatnosci znecał sie nademną psychicznie i fizycznie jeszcze moja babcia ( matka mojego ojca) była uzalezniona lekomanka i miała na moim punkcie obsesje tzn nie pozwoliła mi sie widywać z kolegami strasznie mnie ograniczała , chciała mnie miec na wyłącznosć odpychała ode mnie nawet dziewczyny z którymi sie spotykałem ... Był w moim zyciu tez taki etap ze zostałem dotkliwie pobity i wtedy byłem juz zerem nawet nie wychodziłem z łożka , potem moja mama strasznie nalegała na tate aby mi pomógł , aby porozmawial ze mna jak z własnym synem , zeby miec swięty spokój to wpieprzył mnie w lei psychotropowe nawet potrafił kłamać psychiatrze że od dziecka cierpie na natrectwa chociaz tak nie było , i dostałem tak silne leki psychotropowe których skutki uboczne wywoływały u mnie drgawki , byłem w taki stanie psychicznym że wielokrotnie próbowałem sie zabic juz nawet nie czułem strachu , pózniej lezałem w klinice która mi załatwila moja matka na szczęscie fizycznie nic mi nie dolegało , wiec po 2 latach zabrała mnie stamtąd , potem moja niska samoocena sprawiła że nia miałem własnego zdania i zaczałem katować sie dragami co prawda ni było to długo , trwało tylko 2 miesiace , potem moja matka po pewnym czsie złapała mnie jak przyszedłem do domu kompletnie naćpany , po tym wszystkim zacząłem odczuwac ogromne lęki co prawda one juz mineły bo znow sie zaczalem zamykac w sobie , najbardziej mnie boli ze nie mam dziewczyny , ze nie mam osoby z która by mogła sprawic zeby to zycie było lepsze chociaz troszke , mam coraz wiekszy problem z nawiazaniem kontaktu z nowo poznaną dziewczyną , i nie tylko bo z innymi ludzmi jest to samo , nawet uz nwm co to sa uczucia jedyne co czuje to agresja i nerwowość , mam uczucie jakbym widział ten swiat jak przez mgłe. Pomóżcie

Odnośnik do komentarza

po pierwsze nie rozumiem intencji tego forum i adminów,dlaczego JEDNAK INNE problemy jednego człowieka są podpinane pod problemy drugiego?!? i po drugie,malo realne by ktoś odpowiedział na post tej osoby podpiętej pod pierwotnego posta,bo wydaje się,że ktoś odpowiada a nie prosi o pomoc... (?)
Outsider,ja Tobie odpowiadałam na posta,ale nie udzieliłam żadnej wskazówki,bo sama mam ze sobą problemy,to co nas łączy to eksperymenty z narkotykami,samotność i poczucie patrzenia na świat jak przez mgłę.Ja mam tak z powodu derealizacji wywołanej stanami lękowyki,być może u Ciebie jest podobnie,nie wiem.Jesli nie potrafisz nawiązywać kontaktów z rówieśnikami to może zgłos się na jakąś psychoterapię? ja umiem nawiązywać relacje,niestety przeważnie są one toksyczne,destrukcyjne i ogólnie bagno.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...