Skocz do zawartości
Forum

Jak odczytać sygnały tajemniczej dziewczyny?


Gość Pawel_Ostroleka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość przeczytałam

Ojej, no a przecież to są początki zacieśniania więzi, Ty jesteś synem szefowej więc wsumie może się obawiać. Ale wg mnie jakby chciała odmówić to by odmówiła tak, że byś wiedział że nie chce. Przecież już kiedyś to przerabiałeś i wiedziałeś że nie chcą (inne, inna). A tu jest inaczej.
Może ktoś inny to oceni na nie, wg mnie ona jest na tak, ale nie jest pewna przyszłości, może jest nieśmiała i nie chce się spieszyć i to jest zrozumiałe.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Nie mam 13 lat żeby pytać: " hej bardzo mi się podobasz, będziesz ze mną chodzić? ". Zacząłem jakoś najpierw o tym, co miała na myśli z tym gadaniem w pracy. Czy zrobił jej ktoś coś przykrego z mojego powodu? Bo ją bardzo lubię i czasem chciałbym jeśli mogę spędzić z nią trochę czasu, jeśli nie ma nic przeciwko. Ale nie chciałbym się narzucać i nie wiem, czy mogę kiedyś jeszcze coś zaproponować, bo jeśli mogę pomóc to ja zawsze chętnie.... itd.

Odnośnik do komentarza

Jesteś bardzo nieśmiały,/ona też /jesteś typem chłopaka co to oczekuje inicjatywy dziewczyny,obawiasz się narzucania,
a jeśli chcesz dziewczynę poderwać to powinieneś się trochę narzucać ,nie mylić z nachalnością,
za bardzo obawiasz się odrzucenia,
jak nie masz śmiałości zapytać wprost ,to zapytaj czy da się zaprosić na randkę /gdzie, to sam wymyśl/,
zgoda czy nie ,rozwieje Twoje wątpliwości.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Paweł, byłam kiedyś w podobnej sytuacji, ale niejako z drugiej strony. Podkochiwał się we mnie syn mojego szefa. Był bardzo miły, pomocny, często rozmawialiśmy, proponował podwiezienie do domu, dźwigał ciężkie zakupy. Poszliśmy kilka razy na kawę. Wiesz dlaczego zgodziłam się na to wszystko? Bo się bałam konsekwencji. Tego, że może mi uprzykrzyć życie w pracy. Byłam słaba, nie potrafiłam mu odmówić. Czułam, że z jego zdaniem liczą się wszyscy, a ja jestem gdzieś bardzo nisko w hierarchii firmy. On rozdawał karty, a ja je biernie przyjmowałam. Czasem było to sympatyczne (bo on był sympatyczny). Ale czasem potrzebowałam oddechu, pobycia w ciszy i samotności. A on był wszędzie. Wszystko chciał robić ze mną. Dawałam sygnały, że jestem tym wszystkim zmęczona, że jego starania nie sprawiają mi przyjemności i że nie wywołują na mnie takiego wrażenia, jakiego by oczekiwał. Ale niezbyt stanowczo, bo bałam się utraty pracy.
Aż w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam mu, by dał spokój, bo nic z tego nie będzie. Było to na tyle brutalne, że nie odzywał się do mnie 2 tygodnie. Sama zaczęłam rozmowę (na tematy neutralne). Stopniowo nasze stosunki się normalizowały. Zdobyłam się na odwagę i powiedziałam mu, że mnie "dusił" i że było go za dużo. Poprosiłam, by dał mi za sobą zatęsknić.
Efekt jest taki, że od 4 lat jesteśmy razem. Szczęśliwi...
Życzę Ci, żeby Tobie też się ułożyło.

Odnośnik do komentarza

No i oczywiście zapomniałam dodać, że dramatycznie bałam się tego, że ludzie w pracy zaczną gadać. I słusznie! Bo gadali. Jeszcze zanim wziął mnie za rękę, dowiedziałam się, że ze sobą sypiamy. Ludzie patrzyli na mnie z boku, sądząc, że mu donoszę, a on powtarza wszystko szefowi. Kiedy nie umiałam im odpowiedzieć na pytanie dotyczące działań szefa, słyszałam często "daj spokój, ty na pewno wiesz". To było okropne. Powiedziałam mu o tym dopiero po roku.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_Ostroleka

To bardzo pocieszająca historia. Czyli czasem może się to skończyć dobrze. Ja nie chcę się przecież żenić odrazu. Fajnie czasem z kimś miłym spędzić czas. Gdzieś pójść. To chyba trochę moja obsesja, bo uważam, że wszyscy mnie lubią, bo muszą. Bo nie wypada nielubić syna właścicielki.
Wrócił temat majowego koncertu, więc może nie jest stracone wszystko. A może też temat wrócił, bo też boi się o swoją posadę. Przecież, jak powie mi "nie, odczep się" to ja nie będę próbował przez to jej zaszkodzić. Dalej będziemy znajomymi z pracy...

Odnośnik do komentarza

Wiem, Paweł, że jej nie zaszkodzisz, gdy Ci powie "odwal się". Ale ona tego nie wie. Ja nie wiedziałam, dopóki nie zaufałam. A zaufanie zdobywa się długo. Nasza historia kończy się dobrze, ale oboje musieliśmy wiele przejść, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy dziś. Z pracy zrezygnowałam... Ale nie żałuję.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Myślę, że wie o tym, że jej nie zaszkodzę. Po pierwsze ja tam nie mam nic do gadania. Rządzi mama i nadajemy na całkiem innych falach.
A po drugie powiedziałem jej to, że gdyby miała mnie dosyć albo zacznę być natrętny to ma mi powiedzieć wprost. Ja lubię szczerość do bólu. Jak ktoś mówi mi, żebym się odczepił to się odczepiam nie obrażając się i nie zagłębiam w szczegóły.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Nie jest łatwo żyć z tą cechą. W naszym społeczeństwie każda odmowa czegokolwiek ze strony drugiego człowieka jest traktowana, jak jakiś akt wrogości. W pracy to samo. Gdy mówię do Pana/Pani, że nie możemy go dziś przyjąć ( + ewentualne wytłumaczenie dlaczego ) to natychmiast ja staje się tym złym, który śmie odmawiać drugiemu człowiekowi. Nieważne, że kieruje się wytycznymi firmy/pracodawcy i ustawami. Ale druga osoba nie znając się na tym ani trochę na wszelki wypadek traktuje mnie, jak wroga. W innej dyskusji wspominałem, że jednak istnieje przyjaźń damsko-męska też się inni dziwili. A właśnie u mnie istenieje taka przyjsźń i to dzięki szczerości i określeniu swoich zamiarów na samym początku.

Odnośnik do komentarza

~Pawel_ostroleka
W pracy to samo. Gdy mówię do Pana/Pani, że nie możemy go dziś przyjąć ( + ewentualne wytłumaczenie dlaczego ) to natychmiast ja staje się tym złym, który śmie odmawiać drugiemu człowiekowi. Nieważne, że kieruje się wytycznymi firmy/pracodawcy i ustawami. Ale druga osoba nie znając się na tym ani trochę na wszelki wypadek traktuje mnie, jak wroga.

Sam piszesz, ze ten ktoś się nie zna na wytycznych firmy itp, więc dlaczego ewentualnie mu tłumaczysz, że,np. nie możesz go/jej dziś przyjąć? Firma jest otwarta, przychodzi ktoś więc chyba należą mu się wyjaśnienia.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Ewentualnie to dlatego, bo niektórzy natychmiast wychodzą jak słyszą odmowę albo co gorsza zaczynają swoje monologi, jaka to jest zła ta branża. A mam zasadę, zę z głupkiem nie dyskutuję, bo najpierw sprowadzi mnie do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. Ja się zgadzam, że nie jest tak, jak być powinno. Dużo do ideału brakuje. Ale to nie moja wina. Taki system zapewniają nam rządzący a my musimy z tego wyżyć, więc za darmo też nie będziemy pracować.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Nikt nie zgadł. Nieważne, to nie dotyczy tematu. Jeśli osoba- główna bohaterka tematu jest chora, nie ma jej w pracy to mam nadzieję, że nie robię nic złego, jak napiszę do niej, jak się czuje? Czy znów wyjdę na natręta?

Odnośnik do komentarza

Po tej całej pisaninie zaczynam mieć wrażenie, że to ty zbyt zadzierasz nosa wiedząc, że jesteś synem właścicielki.
Wydaje ci się, że wszyscy na ciebie patrzą inaczej, że jesteś bardziej wartościowy itd.
Zacznij zachowywać się normalnie, to będziesz miał normalne układy.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_ostroleka

Ale ja tej "zasady" absolutnie nie kierowałem do nikogo z Was. Jestem wdzieczny, że ktoś poświęca mi czas na tym forum i w jakiś sposób wspiera i radzi. Dziękuję Wam. "Zasada"dotyczy wybitnie trudnych przypadków z którymi spotykam się w pracy. Po co mam wdawać się w bezsensowne dyskusje.
Kwiatuszku2 -Miałem wątpliwości, czy teraz napisać do niej. Mieszka sama, może czegoś potrzebuje. Leków albo coś. Miedawno mnie się pytała o to samo, kiedy sam nieco chorowałem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...