Skocz do zawartości
Forum

Zdenerwowanie się na żonę


Gość Kazi

Rekomendowane odpowiedzi

Kazi, CIEBIE nie pamiętać? No coś Ty!:D
Super, że tak się zmieniłeś, pracujesz nad sobą, angażujesz się w życie rodzinne. :)
Co do matki, to już tego co pisałes tu wcześniej widać było, że nie akceptuje Twoich starań o małżeństwo, i że szybko to się nie zmieni. Mówi się trudno, nie pozostaje nic innego, jak nadaj robić sowje, nie ulegać jej presji. Bo wszystko wskazuje na to, że zachowaniem o którym piszesz próbuje wywierać na Ciebie jakis nacisk na to, żebyś zaniechał Twoich starań o rodzinę.
Co do syna, do napisałeś, że sam trochę jesteś/byłeś słomiany zapal. Dobrze by było, żebyś na własnym przykładzie mu pokazał, że można inaczej. Może jeśli np będziesz konsekwentny w tym niegraniu na kompie i dzieleniu z żoną obowiązków, on to zauważy, to na niego też to wpłynie?
Myślę, że rozmową też warto próbować go przekonac, że warto zabrać się za to, czego się naprawdę chce, i doprowadzić tę rzecz do konca. Jak np będzie Ci opowiadał, że właśnie się zajął jakąś nową rzeczą, mozesz zapytać, co z tą poprzednia. Jak powie, że to nieważne, to warto spytać, dlaczego się w ogóle za nią brał, wysnuć przypuszczenie, że z tą następną będzie podobnie. Nie po to, żeby go "opieprzyć", ale po to, żeby dać mu do myślenia.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Twoja historia jest dobrym przykładem, jak to "wystarczy" otworzyć oczy, aby zacząć lepiej i prawdziwej żyć. Myślę, że nie mają sensu żadne podpowiedzi, bo teraz Ty jesteś najlepszym przewodnikiem stada jakim jest Twoja rodzina i potrafisz w końcu realnie ogarnąć sytuację. Poradzisz sobie więc z matką a synowi dasz dobry przykład, jak planować i realizować. Matce przejdzie, jak zauważy że nie mają na Ciebie wpływu jej kombinacje. Ona nie koniecznie jest zła, zwyczajnie wypracowała sobie jakiś system relacji z Tobą, którego nie chce odpuścić, bo wydaje jej sie że Cie straci, że jej nie kochasz? Nie mam pojęcia, myślę że Ty prędzej będziesz wiedział. A syn mając stabilnego ojca, w którym ma wsparcie i przykład, będzie miał wzór do naśladowania i świadomość, że zawsze może się poradzić kogoś kto przechodził przez podobne próby w życiu. Dziecku potrzebna jest miłość i świadomość, że się ona nie skończy wraz z pierwszą i kolejną jego porażką, oraz świadomość że się w nie wierzy i ufa.
Hmm ale z tym alkoholem okazyjnie i na imprezach, po tym jak było kilka piw dziennie, to przyznam że jestem ciekawa co to za rodzaj terapii.

Odnośnik do komentarza

Kazi myślę, że młode osoby poza tym otrzymaniem przykładu, liczą też na odnalezieniu słuszności w tym co robią. Niekiedy to, że to dla ich dobra o lepszą przyszłość nie wystarcza. Na pewno trudno z osoby wymagającej i oczekującej, sprostać roli tego nauczyciela z prawdziwego zdarzenia. Słomiany zapał, zauważyłem ze młode osoby często go osiągają, ponieważ na pewnych etapach polegają. Niekiedy poprzez to ze dokonując łatwiejszych wyborów z końcowych etapów prac nie są zadowoleni tym rezultatem jaki uzyskali. Poza wsparciem takiej osoby, gdy widzisz postępy w rozwoju, nie żałuj pochwał, często duże osiągnięcia maja swój początek od tych najmniejszych dokonań. Czasem młoda osoba polega na samych podstawach, chociażby niewłaściwie trzymając przedmiot którym chcą wykonać dana prace, uważając ze danym sposobem zrobią więcej, mniej ich męczy to przy okazji. Zanim uzyska się pewnego rodzaju dokładność i satysfakcje z uzyskanego efektu, to warto być obok i cierpliwie korygować postępy, jednocześnie nie trzymając kurczowo na siłę dziecka, we własnych często słusznych poglądach, tylko dać mu czas, swobodę w działaniu, oraz pewnego rodzaju pole na popełnianie błędów. Nie żałuj mówić dziecku ze jesteś z niego dumny, gdy wybrałeś ta drogę w której obierasz życie ze skórki by dostać się do tych cieplejszych i delikatniejszych warstw rozwoju w relacjach, w nich jest siła. Z czasem możliwe że uzyskasz te momenty kreatywności u dziecka, w których i sam się odnajdziesz z ogromem ciepła w sercu. Zwłaszcza jeśli dziecko, nie bojące się już tej musztry, powie Tobie że jak tatuś postawi ten dzióbek to niema we wsi... A co do mamy, rodzice niekiedy widząc niebywałą zaradność u dziecka liczą na pomoc z ich strony. Niema w tym nic złego, jednak ten dystans również jest potrzebny, gdyż możesz zacząć mieć wyrzuty. Ciężko wytłumaczyć bliskiej osobie ze obecne zapisywanie kartek życia na własnym rozrachunku, wymagają ogromu zaangażowania, że rozumiesz to gdy wygląda tak jakbyś spychał innych potrzeby na drugi plan. Niekiedy pozostaje zapewnienie rodzica o jego wyjątkowości, czasami oni czuja przykrość z tytułu tego ze sami nie spełnili się w roli rodzica, niekiedy nie rozumieją tego jak taki Kazi może robić coś takiego, kiedy oni tego nie robili. Mam nadzieje ze odnajdziesz w sobie tyle wyrozumiałości i cierpliwości, ze pewnego dnia mama zauważy plusy w Twoim rozwoju i zacznie cieszyć się Twoim szczęściem a cała familia wraz z rodem seniorów odnajdzie ten spokój w nowo budowanych wartościach rodzinnych.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci Krzysztof W. Piszesz strasznie skomplikowanie, ale mam nadzieję, że dobrze zrozumiałem, to co chciałeś mi przekazać. Nie, nie musztruję już syna. Wiem, że to był błąd. Podobnie jak to, że nigdy nie zwracałem uwagi na jego uczucia, a on jej ma. Mówiłem rzeczy, których się wstydzę, bo teraz dopiero wiem, że tym mówieniem dzieciaka krzywdziłem, a pn przeżywał. Czy dostnę się do delikatnej sfery zaufania i uczucia z moim dzieckiem, nie wiem. Zbyt dużo sie stało. Najważniejsze, że syn mnie wogóle nie odtrąca, że próbujemy budować coś razem. Ale ten słomiany zapał jakbym widział siebie. A nie umiem tak chwalić za drobiazgi. Nie umiem. Chwalić mogę za duży konkret. Może to źle ?
Co do mamy. Stosuje wobec mnie emocjonalny szantaż, chce za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. To ona ma być najważniejsza, nie żona, nie syn. Moja matka. Jej, zależy mi na niej, to moja matka, ale czy ona nie może zrozumieć, że staram się ułożyć sobie życie ?
Aaa jakbyście pomogli co byście napisali drugiemu takiemu ja jeszcze parę miesięcy temu ? Mój kumpel jest na tym etapie co ja wcześniej. Za chwilę straci rodzinę, żonę, 2 córki. Ale nie sucha tego co mu mówie z doświadczenia. Piwko, komputerek i skrajny egoizm. Żona sama ze wszystkim, a on jeszcze z pretensją, że za mało zrobiła. Wypisz wymaluj. Boli mnie to bo widzę jakim kretynem byłem. Boli bo robi tak samo mój dobry kumpel. Kretyn.

Odnośnik do komentarza

Na terapię chodzę cały czas. Najpierw chodziłem z żoną, teraz chodzę sam. Mam świetnego coacha, który pokazał mi wiele spraw w życiu. Było ciężko z piwskiem, nie przeczę. Zmniejszałem stopniowo, potem znowu wracałem do starych ilości, potem zmniejszałem i tak kilka razy. Dwa kroki do tyłu , jeden do przodu, albo odwrotnie. Sukcesy zacząłem mieć, jak wróciłem do wiary, ale o Bogu pisać nie będę, bo to za bardzo osobiste jest. I to jest cała historia cudownej terapi. Cały czas przerabiam z coachem swoje życie. Akurat teraz mój guru wyjechał i jestem trochę samotny. Więc do Was piszę. Mam nadzieję, że ze mną pogadacie.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Kazi, zmiany trzeba chcieć. Więc jak Twój kolega się nie przebudzi nie będzie chciał zacząć inaczej żyć, to nie wbijesz mu nic do głowy.
Zapytać go możesz jak widzi swoją przyszłość za 10 i za 20 lat. Bo skończyć może z kolesiami w melinie, gdzie w kontaście Ty będziesz wiódł życie u boku kochającej żony i snuł plany urolopowe.

Odnośnik do komentarza

Zastanawiam się jaki stał się cud, że ja zrozumiałem. Chyba muszę wam podziękować. Przeczytałam sobie cały wątek jeszcze raz, ale mi daliście cięgi :) ale zrozumiałem. Może wpuszczę kumpla na to forum. Dostanie parę ciepłych, to zrozumie - jak ja.
Franca ! Najbardziej ty mi pogoniłaś kota, ale się dzisiaj uśmiałem to czytając. A ja się naprawdę wtedy obraziłem :)

Odnośnik do komentarza

~Kazi
Zastanawiam się jaki stał się cud, że ja zrozumiałem. Chyba muszę wam podziękować. Przeczytałam sobie cały wątek jeszcze raz, ale mi daliście cięgi :) ale zrozumiałem. Może wpuszczę kumpla na to forum. Dostanie parę ciepłych, to zrozumie - jak ja.
Franca ! Najbardziej ty mi pogoniłaś kota, ale się dzisiaj uśmiałem to czytając. A ja się naprawdę wtedy obraziłem :)

Hahaha! :DDD Nie no Kazi, rozwaliłeś mnie. :) Faktycznie mówisz jak zupełnie inny facet, ale bezpośredniość to jest coś, co zawsze cechowało Twoje wypowiedzi. I to akurat dobrze. :)
Kazi, Ty się obraziłeś, a ja byłam nieźle wkurzona, ciężko mi się było oprzeć wrażeniu, że to nam zależy, a nie Tobie. Ale teraz jak widać jest kompletnie inaczej, to najważniejsze.
Hehe, wpuść kolegę, może być ciekawie. :D
A co do tego trenera, to po ntym co napisałeś przychodzi mi do głowy inne określenie "przewodnik duchowy" albo "przewodnik życiowy". Pasuje? W każdym razie zarówno te , jak i "guru" dobrze mi się kojarzą. :)

Odnośnik do komentarza

Facet jest w każdym razie niezły. Chyba mi z nieba spadł. Poleciła nam znajoma, bo ją też wyciągał na prostą. Nie wierzyłem, a jednak chyba się udaje. Przynajmniej na razie. Mam nadzieję, że tak będzie zawsze. Coach mówi, że może być tak , że jakiś nawrót będzie, np z piwkowaniem. Ale na razie nie ma, dzięki Bogu. No właśnie... dzięki Bogu. Nie wiedziałem, że to też pomaga.
Franca dzięki ! Wpuszczę Petera na to forum (to ten kumpel co się stacza), i Ciebie napuszczam na niego. Jak zobaczysz PETER :) Wal śmiało, opier..... i nie patrz czy facet jeszcze może oddychać :)

Odnośnik do komentarza

Acha, ważne. Moja latorośl chodzi od roku do gimnazjum. Chyba w samą porę wziąłem się za siebie. Może mając z nim lepszy kontakt mi się uda dzieciaka uchronić przed tym co tam się dzieje. Słuchajcie dzieciaki palą fajki, piją piwo, chodzą słuchy, że biorą amfe. To jakiś koszmar. Nie chce tego dla swojego dziecka ! Chciałbym dać mu dobry przykład. To nie łatwe bo... palę, a przynajmniej nie piwkuje już. A narkotyków nigdy nie brałem. Może będzie dobrze ?

Odnośnik do komentarza

A czy wizyty u takiego osobistego trenera są płatne i jak go znaleźć,
bo tu jedna dziewczyna na forum tkwi w toksycznym, chorym związku gorzej niż niewolnica,
sama nigdy nie będzie miała siły żeby to przerwać ,
a na wizyty odpłatne nie bardzo może sobie pozwolić,bo jest rozliczana... aż nie do wiary.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Myślę że będzie dobrze. Razem z żoną troszczycie się o rozwój syna dając mu jednocześnie prawo wyboru. U młodych ciekawość wiedzie prym, lecz jeśli dzieciak ma własne zdanie, to sądzę że odnajdzie się w tym.
Kiedyś wątku pisałeś, że żona ma z synem lepszy kontakt, domniemam, że pomału ulega to zmianom?
Warto być blisko dzieciaka, stwarzając poza zaufaniem u niego te otwarte drzwi, w których będzie syn wiedział że poza wyrozumiałością czeka go u Ciebie zrozumienie.
Rodzice według mnie jaki podstawowy błąd popełniają, to trzymanie nazbyt mocno tego klosza ochronnego. Jest ta granica ochrony nad pociechą, łatwo sprawić że młody człowiek straci zaufanie i zacznie się oddalać a rodzice stracą tą kontrole, pomimo ze robią to z tytułu troski o dziecko. Te zakazane owoce często bardziej smakują im są bardziej zakazane. Wychowując 12latka to nie lada wyczyn. Najwięcej osiągnięć mają rodzice którzy z tytułu rodziców opiekunów, stają się dla dzieci przyjaciółmi, nie tyle co w tym wzmożonym okresie dojrzewania co często w ich buncie który stopniowo zacznie nabierać na sile. Im mocniejszy będzie pręgierz ten bunt będzie wyraźniej przybierał na sile. Niedawno kobieta była wezwana do szkoły, dzieciaka z kolegami złapano na picu piwa. W rozmowie z nim nie było o to wyrzutów, tylko pytanie dlaczego dał się złapać, kwestia jego odpowiedzialności i towarzystwa. Sam chłopak stwierdził, że sytuacja przypałowa i zupełnie niepotrzebne było to piwo do szczęścia. Młodzi popełniają błędy tak jak dorośli którzy np. piją w towarzystwie, gdy jeden straci głowę nikt go nie zostawi, tylko odprowadzi do domu. Uczmy dzieci odpowiedzialności, wspierajmy je mając na uwadze że błędy w życiu się zdarzają. Jednym do zrozumienia wystarczy wiedza innych a inni muszą pewne rzeczy przerobić na własnej skórze, według tego ustalajmy nasze postępowania względem dzieci. Młody wiek dzieci to trudny okres uwarunkowania reguł życia. Bywa czasem i tak że dorośli ucząc dzieci sami się czegoś od nich uczą, nie pozbawiajmy ich tego na drodze zdobywania tej peleryny dorosłości.

Odnośnik do komentarza

Umówiłam się na tym wątku z mężem. Chciałam mu pokazać, że można coś zmienić. Że można zawalczyć o rodzinię i samego siebie. Że można zerwać z nałogiem. Ten wątek to w 85% nasza historia i nasze problemy. Tyle, że u nas jak na razie nie widać happy endu. Mąż uważa, że to ja powinnam się zmieniać, a on nie. Nie wiem czy kojarzycie mój wątek "Opowiem Wam piękną historię". No była to piękna historia , bo była autentyczna miłość, ale zaraz może jej nie być, bo mój mąż nie jest jak Kazi i nie chce o nic zawalczyć. Proponowałam wspólną terapie rodzinną, jeśli mamy zmienić coś oboje bo jak widać nam samym nie wychodzi. Bez skutku. On nie chce. I teraz na tym wątku też go nie ma choć prosiłam, żeby był, żeby go przeczytał. Wydaje mi się, że on nic nie chce zmienić, a szuka we mnie wad, żeby usprawiedliwiać swoje. Jakkolwiek nie jestem ideałem, to jednak zawsze byłam rodzinna, dbałam o dziecko i o to, żeby nasze małżeństwo nie rozpadło się. Zarabiałam na dom, nasze podróże i edukacje dziecka. A nie wydawałam na siebie. Nie umiem jedynie super sprzątać i super gotować, mąż gotuje znacznie lepiej, ale odsądza mnie od czci i wiary, że nie jestem kobietą. Bo są kobiety zorganizowane lepiej. Gotują, piorą, sprzątają, prasują, pracują do późna, odrabiają z dziećmi lekcje, jeżdzą z dziećmi na dodatkowe zajęcia i jeszcze uprawiają z mężem seks. A i są zadbane. Ja części tych rzeczy nie robię, ponieważ nie mam czasu, sił i dobrej organizacji. A w gotowaniu bezglutenowych potraw dla dziecka oraz części domowych spraw pomaga mi mama. I z tego powodu nie jestem kobietą. No cóż, nie jestem ideałem. Ale mój mąż będąc podobym do Kazi z początku też chyba ideałem nie jest. Skoro więc mąż nie chce, żeyśmy poszli na terapię i popracowali wspólnie nad całością rodziny to może mu nie zależy ? Kazi gratuluję tak ogromnej przemiany. Czytałam twój wątek i zaszokowałeś mnie tym jak można zawalczyć i zmienić swoje życie. Brawo ! Jestem pod wrażeniem.

Odnośnik do komentarza

No dzięki. To życzę żeby mąż też miał cudowne ocknięcie. Polecam odnowienie wiary i wizyte u sprawdzonego psychologa. Ktoś pytał czy płatny. Płatny, ale skuteczny. Są też terapie bezpłatne, my od takiej zaczynaliśmy, też coś tam pomagało. Ale dopiero coach otworzył mi oczy na wiele spraw. Coachów jest teraz sporo. Wogóle to bardzo fajny fach. Ciekawy. Są nawet takie kursy.

Odnośnik do komentarza

Kazi BRAWO !!! Bałam się, że już nic z Ciebie nie będzie a tu proszę. Ogromny szacun ! GRATULUJĘ.

Nów, twoje wątki też pamiętam. No cóż. Jeśli Twój mąż nie chce to przecież nic na siłę. To na pewno bolesne. Ale może mąż powinien dostać po głowie jak Kazi, żeby zrozumiał. Szkoda, że nie chce tego wątku przeczytać bo wiele mógłby z niego wynieść. Widać nie chce się zmienić. A ty nów sobie nie zarzucaj że jesteś taka beznadziejna. Myślę, że nie ma osoby idealnej. Ale jesteś rodzinna, starasz się, a Twój mąż ?

Skoro to Ty masz problemy, a nie on czemu nie pójdzie z Tobą na terapię dla Ciebie ?, żeby Tobie pomóc ? Co mu zależy ? ... I tu droga nów jest pewnie pies pogrzebany. On doskonale wie, że m znacznie większe problemy. Trzymaj się kochana. To mistrz gmatwania i obwiniania innych, jak większość ludzi z problemami z alkoholem.

Kazi ! Jeszcze raz gratuluę !

Odnośnik do komentarza

Hej Nów, dobrze Twój wątek pamiętam, bo sama sporo w nim pisałam.:)

~nów
Wydaje mi się, że on nic nie chce zmienić, a szuka we mnie wad, żeby usprawiedliwiać swoje.

I tu trafiłaś w samo sedno. Nie daj się nabrać na takie pożałowania godne sztuczki.

~nów
Bo są kobiety zorganizowane lepiej. Gotują, piorą, sprzątają, prasują, pracują do późna, odrabiają z dziećmi lekcje, jeżdzą z dziećmi na dodatkowe zajęcia i jeszcze uprawiają z mężem seks.
A i są zadbane.

Nieprawda, nie są dobrze zorganizowane, tylko zwyczajnie dają się wyzyskiwać partnerom/no nie, nie powiem "wykorzystywać", bez przesady, to zbyt duży eufemizm w tym przypadku/. Jak zaczniesz je naśladować, to będziesz cholernie nieszczęśliwa, więc co Ci przyjdzie z tego, że być może ktoś tam kiedyśtam powie, że jesteś dobrze zorganizowana? Bezsens.
I on w ten sposób tłumaczy takie traktowanie Ciebie, i jeszcze wmawia Ci, że nie jesteś prawdziwą kobietą? Szczyt wszystkiego!

Nów, Kaziemu się udało, ale zwróć uwagę na jedną rzecz, która różni Twój przypadek od jego. Zauważ, że jego zona najpierw się wyprowadziła, a dopiero potem on się zmobilizował, zaczął te wszystkie problemy traktować poważniej.
Natomiast Ty się nie wyprowadziłaś, z tego co zrozumiałam z Twojego wątku. No właśnie, ale dlaczego tego nie zrobiłaś? Pamiętasz, jak tam Bum bum bec Ci to doradzała w Twoim wątku? Bardzo mądrze pisała, z dużym wyprzedzeniem przewidziała, że bez tego się najpewniej nie obędzie. A Ty jej nawet odpisałaś, że w sumie miałabyś możliwość przeprowadzenia się do mamy. To dlaczego tego nie zrobisz?

Odnośnik do komentarza

Wiesz dlaczego tego nie zrobiłam ? Bo wiem, że mój mąż nie zawalczy o nas, a do tego jeszcze się stoczy. Szkoda mi też dziecka, które chce, żeby jego rodzice byli razem. Ale niestety jeśli on czegoś nie zrobi żeby zmienić swoje życie jak Kazi, tak zobojętnieję, że w końcu odejdę. Dobra, nie chcę Kaziemu zabierać tego wątku. Jest jego.

Odnośnik do komentarza

Kazi, nie gniewaj się, że znów obarczam twój wątek moimi sprawami. Jest mi źle. Wiem po twoim przypadku, że faceci mogą stać się świadomi, bardziej odpowiedzialni i rodzinni, nawet jeśli wcześniej tacy nie byli. tobie się udało. Mojemu mężowi nie. Po nieobecności cały weekend właśnie dobrze bawi się na imprezie, którą zorganizowała jego siostra. Ja byłam tam chwilę, ale wróciłam bo syn siedział sam w domu. Mąż ze mną nie wrócił. Coraz częściej dopada mnie myśl, że on wiedzie życie kawalera. Ja jestem odpowiedzialna za dom, jego utrzymanie, za dziecko. On się dołoży lub nie dołoży, z dzieckiem nie specjalnie spędza czas. Rodzinność z nami we trójkę go nudzi. Czasem coś dla nas ugotuje. Ale najchętniej gra w jakąś społeczną grę w necie, wypija piwo, albo na to piwo wychodzi ze znajomym. Brakuje mi wspólnego życia, zaangażowania w dziecko (choć prawie nastoletnie tym bardziej potrzebuje ojca), w sprawy domu. Mam wrażenie, że innymi całkiem innymi drogami w życiu.
Mąż odzywając się w weekend telefonicznie wyraźnie tęsknił, a ja liczyłam na sympatyczny wieczór razem. Jeszcze takie bywają, choć coraz rzadziej, bo mąż jest cholerykiem, na wszystko narzeka i o byle co robi awanturę. Ale łudziłam się. bo czułam, że chce się postarać, że tęskni. Nic z tego, impreza, wódka jest atrakcyjniejsza niż żona z 15-letnim stażem. Podziwiam Cię Kazi i zazdroszczę, że tobie, wam udało się pozbierać rodzinę do kupy. To szczęście dla waszego dziecka, że ma teraz rodzinę naprawdę RAZEM. Moje patrzy jak wychowuje go głównie mama, być może nie idealna, ale zaangażowana. Jakim on będzie mężem i ojcem w przyszłości ? Czy weźmie przykład z ojca i ugrzęźnie w piwnym nałogu i życiu Piotrusia Pana ?

Odnośnik do komentarza

Kazi napisałam Ci parę pięknych słów jak fajnie, że tobie, wam się udało. ale wywaliło mnie z netu :(
Wykonałeś ogromną pracę nad sobą, którą mój mąż gardzi. Czasem sobie myślę, że on dalej wiedzie życie kawalera, choć się ożenił. Tak jak Ty na początku.
Jest noc, mój mąż wrócił dziś z weekendu u swoich rodziców. Czułam, że jest stęskniony, ja też tęskniłam. Chciałam spędzić ten wieczór razem. Niestety, nadzieje me próżne bo siostra męża zrobiła imprezę. Czy żona z 15-letnim stażem mogłaby być atrakcyjniejsza niż impreza, wódka i zabawa ? Dla niego chyba nie. Byłam przez chwilę na tej imprezie, ale wróciłam do domu bo syn siedział sam. To tak jakbym tylko ja miała syna.
Czasem mam wrażenie, że wiedziemy oddzielne życia. Ja się staram poświęcać czas dziecku, domowi, namawiam męża na rodzinność. Jednak jego spędzanie czasu we trójkę nudzi. Czasem nam coś ugotuje, pójdzie z nami do wspólnych znajomych z dziećmi. Ale najlepiej czuje się jak gra na kompie i popija piwo, albo jak na to piwo wychodzi ze znajomym. Na imprezach zapomina, że w ogóle powinien choć przyzwoicie wrócić do domu. Rodzinnością na pewno darzy swoich rodziców, siostrę. Tak jakby kwestia zawarcia małżeństwa, spłodzenia dziecka nie istniała.
Naprawdę miałam ochotę na wspólny wieczór, po ostatnich awanturach (mój mąż często nie panuje nad emocjami), chciał żeby było między nami lepiej, starał się nie wybuchać. Liczyłam na ten wieczór i..... przeliczyłam się. Jest 00.45, dziecko śpi, mąż dalej się bawi, a jutro będzie leczył kaca. Co Ciebie Kazi obudziło do odpowiedzialności za rodzinę ? Jak dokonałeś tego, że dorosłeś ?
Ja już nie wierzę, że mój mąż będzie dorosły. Choć serce ma dobre, zawsze pozostanie dzieckiem, które nie jest zainteresowane dorosłych życiem. Ciekawe jaki będzie nasz syn. Czy również zostanie Piotrusiem Panem ?

Odnośnik do komentarza

Nów, Nie gniewam się, chętnie podzielę się wątkiem. Ale zaznaczam, że nie zaglądam tu już tak często jak wcześniej. Radzę sobie przecież dobrze. Co do twojego męża. Poczytaj ten wątek na początku, na tym etapie jest twój mąż. On nie rozumie twoich racji, twojej złości, twojej samotności z dzieckiem. To nie jest tak, że on tak się zachowuje specjalnie. On po prostu nie rozumie, że cię tym rani, że to nie zcali waszej rodziny. Mogę się założyć, że on cię uważa za kretynkę, że maz pretensje o impreze. Jeszcze będzie się boczył na ciebie, że mu ją zepsułaś marudzeniem. Widzisz, odkąd zacząłem terapie wiele rzeczy do mnie dotarło. Również to, jak strasznie nie liczyłem się z uczuciami żony i syna. Ale pewnie jakiś terapeuta musiałby twojemu mężowi to wytłumaczyć. Ponieważ jednak facet jest na samym początku wątku, chyba nie ocknie się szybko. Przykro mi bo patrzę na podobny przypadek swojego kumpla. Facet ma w dupie żone, rodzine i nie jestem w stanie mu wytłumaczyć, że zaraz to straci i będzie tego żałował. Nów ? Jeśli twój mąż nie chce nic zrobić i cały czas zachwuje się tak samo, dlaczego nie pomyślisz o nowym związku ? Moja żona mówiła mi jak bardzo była samotna w związku ze mną. Jak było jej źle bo czuła się stale skopana przez moją ignorancje. Powiedziała mi też co bolało ją najbardziej... bała się... bała się, że nasze dziecko weźmie kiedyś przykład z ojca. Na szczęście teraz już może. Oj bardzo się zmieniłem, bardzo. Nie wiem komu mam dziękować, że się ocknąłem :) Ale pamiętam jeszcze imprezy piwne, weekendy na kacu, kiedy wszystko mnie denerwowało, a moja żona ogarniała logistykę dnia, beze mnie. Teraz nie wyobrażam sobie żebym mógł leżeć i zdychać. Wolę pójść z synem na ściankę albo do kina. Od niedawna pomagamy też razem w schronisku dla zwierzaków. Nie wiedziałem ile frajdy sprawia to " RAZEM"

Odnośnik do komentarza

Nów, zobacz ile czasu to już trwa. Cały czas góra dół góra dół, góra, dół. Czytałam przecież twoje wątki. Jak długo jeszcze to zniesiesz ? Masz słuszność czując się samotna. Mój partner nie poszedłby na imprezę po powrocie z kilkudniowego wyjazdu to po pierwsze. Jeśli już by musiał (na przykład służbowo), to po drugie, wyszedłby z niej szybko, bo chciałby spędzić ze mną wieczór. Twój mąż tego nie rozumie ? Współczuję Ci. To nie jest łatwe, żeby wytumaczyć komuś kto nie chce nic zrozumieć. Kazi ma racje, Twoj mąż jest na początkowym etapie Kaziego.
Kazi BRAWO BRAWO BRAWO z tak niesamowitą przemianę ! Jak widać nie każdy chce dojrzeć !

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...