Skocz do zawartości
Forum

Brak wsparcia i zrozumienia ze strony męża


Gość GrazynaJ

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem z mezem od 5 lat. Ciagle sie klucimy poniewaz on nigdy nie staje po mojej stronie. Kiedy mowie mu ze ktos mnie zle potraktowal odpowiada aha albo zaczyna sie klutnia ze to niby moja wina lub nie wierzy mi ze takie cos mialo miejsce. Dla mnie to nie normalne w malzenswtwie! Czy on mnie nie kocha? I jego rodzina jest dla niego najwazniejsza? Poniewaz nigdy nie przyzna mi racji tylko zawsze oni swieci?

Odnośnik do komentarza

Ja jestem po rozwodzie i teraz widzę jak postępowałem w przypadku rozmów z żoną - przyczyna naszego rozstania była zupełnie inna - najłatwiej jest lekceważyć sprawy a nawet sprawki drugiej osoby, w której oczekuje się wsparcia czy też oparcia. Rozwód zawsze jest złem ale jakaś "separacja" nawet na pół roku może pokazać drugiej osobie brak połówki. Czy mąż cię kocha? - przyzwyczaił się do tego, że jego żona po prostu jest. Twoje argumenty są dla niego błahe i często bywa tak , że musi czegoś sam doświadczyć i wówczas zauważy swoje postępowanie a może być kretynem i zawsze najlepiej jest widzieć czubek swojego nosa a żona to obiad, sex sprzątaczka.

Odnośnik do komentarza

Fr 69
a może być kretynem i zawsze najlepiej jest widzieć czubek swojego nosa a żona to obiad, sex sprzątaczka.

Jej... Miejmy nadzieję, że aż tak źle nie jest... Ale zgadzam się z Tobą Grażyna, że to, o czym piszesz, nie jest normalne. Skoro jesteś jego żoną, to Ty powinnaś być dla niego najważniejszą osobą w życiu. A więc powinien Cię kochać bardziej niż kogokolwiek innego. Nie wyobrażam sobie głębokiej miłości w związku beż wsparcia i zaufania. U Twojego męża nie widzę ani jednego, ani drugiego, bo nie dość, że nie wstawia się za Tobą, gdy ktoś z jego rodziny źle Cię traktuje, to w dodatku nie wierzy w to, co mówisz. To się musi zmienić. Dlatego koniecznie porozmawiaj z nim o tym na poważnie. Najlepiej znajdźcie na to trochę więcej czasu, i jakieś spokojne miejsce.

Odnośnik do komentarza

Grażyna Twój mąż przede wszystkim powinien być OBIEKTYWNY.Jezeli konflikt toczy się w obrębie rodziny dobrze takie sprawy rozpatrywać na bieżąco,dojść do żródła i starać się znależć takie rozwiązanie żeby obie strony były usatysfakcjonowane .Nie rozwiązany jeden problem rodzi następny...i toczy się błędne koło.Ty ze swojej strony zastanów się co mogłabyś zrobić żeby nie dopuszczać albo łagodzić konflikty.Bo naprawdę bardzo rzadko się zdarza żeby winna była tylko jedna strona.Czasem trzeba zatrzymać się i pomyśleć czy ja oby na pewno jestem w porządku wobec innych, czy swoim zachowaniem nie doprowadzam ludzi do takich czy innych zachowań.
Grażyna usiądźcie wszyscy skonfliktowani ze sobą,porozmawiajcie ze sobą szczerze,zastanówcie się wspólnie w jakich sytuacjach nie znajdujecie wspólnego języka ,co jest powodem waszych konfliktów. Szkoda życia na udawadnianie sobie wzajemnie kto ma racje,,dlatego szukajcie innych rozwiązń.Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Jestem porzuconym partnerem. Robiłem podobne blędy. Częste kłótnie, rzadko rozmawialiśmy o "nas", tylko praca: "bo ten cham, a tamten jeszcze większy..."
Dziecko, przedszkole i co do jedzenia zrobić. Sex sporadycznie, bo dziecko, bo coś robię, bo Ona o 5 wstaje...
Ona czeka. Ja reperuję system...
I klops 3 tygodnie nie mieszkam z nimi. Miałem pretensję, że nie chce rozmawiać o "NAS", zajęta pomocą koledze.
Jej decyzja- "NAS" NIE MA.
Rozmawiajcie. Krzywdą może być rozstanie. Cierpię, bo mimo wszystko kocham.

Odnośnik do komentarza

Grażyno gdy czytałam Twój post miałam wrażenie, że czytam o sobie a nie o obcej kobiecie. Ja też jestem z mężem 5 lat po ślubie, kłócimy się prawie codziennie. nie możemy dojść do porozumienia w najprostszych sprawach dotyczących życia codziennego. A największym problemem jest jego rodzina która jak ty to ujęłaś jest "święta" i nie można na nią powiedzieć złego słowa. Twój mąż ma podobny problem co mój nie potrafi dostrzec, że zakładając rodzinę powinien postawić ją na pierwszym miejscu. To wasza rodzina powinna by priorytetem. Pozdrawiam i trzymam kciuki!

Odnośnik do komentarza
Gość zonamezamego

ja mam podobnie i takze nie wiem jak wyjsc calo z sytuacji, rodzina męza go wykorzystuje, jest takim chłopcem na posyłki, wystarczy jeden telefon i on działa, natomiast jesli chodzi o nas i nasz dom to mąz nie wykazuje zadnego zainteresowania. Nie umiem z nim rozmawiac na ten temat bo zawsze konczy sie to kłotnia, ze to ja znowu sobie cos ubzdurałam, nie mam wsparcia, nie mam poczucia bezpieczenstwa ani pewnosci z jego strony...

Odnośnik do komentarza

Rozstałam się z mężem. Mamy 8 letnią córkę i jestem w 5 miesiącu ciąży. Strasznie cierpię, bo kocham do szaleństwa mojego męża, gdyby nie druga ciąża, nie byłoby mnie tu. Chciałam umrzeć bo nie widzę sensu życia bez niego. Żyłam tylko dla niego... on nie traktuje mnie poważnie, nie interesuje go, chciał żebym usunęła ciążę. Nawet nie wiecie jak to boli.. nie wiem czy dam radę przez to przejść... dalej myślę o tym...

Odnośnik do komentarza

Dasz radę. Domyślam się jak jest Ci ciężko ale nie pisz że nie masz po co żyć. Ależ masz córkę i dzieciątko, które niebawem się urodzi. To jest Twój powód do życia. Przejdziesz przez to tylko poproś o pomoc kogoś z bliskiej rodziny bo na pewno potrzebujesz wsparcia. Jak trzeba idź do psychologa, który tez pomoże uporać Ci się z tą sytuacją. Postaraj się nie myśleć o tym wszystkim choć wiem ze to trudne. Skup się teraz tylko na sobie , ciąży i Twojej córce. Uda się zobaczysz.

Odnośnik do komentarza

Sorry ,ale jak można tak kochać do szaleństwa faceta, a powiedzenie ...żyłam dla niego ...jest już chorobliwe,
koniecznie powinnaś udać się do psychologa.

Podejrzewam ,że przez tą Twoją zaborczą miłość on Cię lekceważył i szkoda ,że wcześniej nie skorzystałaś z pomocy specjalisty.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Wiesz, żyjąc całym swoim życiem dla kogoś nie ma sensu. Nie dziwię się, że mąż nie traktuje Cię poważnie.
Trzeba pokazać partnerowi jaką wartość, zainteresowania itp. a nie opierać całe życie na kimś.
Bardzo mi przykro, że tak się stało.. czasami lepiej jak się coś kończy, wtedy dostrzegamy swoje błędy i jest szansa na ich naprawienie.
Ty dostrzegłaś swoje?

Odnośnik do komentarza

~kaisa
Rozstałam się z mężem. Mamy 8 letnią córkę i jestem w 5 miesiącu ciąży. Strasznie cierpię, bo kocham do szaleństwa mojego męża, gdyby nie druga ciąża, nie byłoby mnie tu. Chciałam umrzeć bo nie widzę sensu życia bez niego. Żyłam tylko dla niego... on nie traktuje mnie poważnie, nie interesuje go, chciał żebym usunęła ciążę. Nawet nie wiecie jak to boli.. nie wiem czy dam radę przez to przejść... dalej myślę o tym...

kaisa, emocjonalne uzależnienie od partnera to przykład toksycznego związku. Owszem, w małżeństwie mamy być blisko siebie, wspierać się, pomagać sobie, ale nie możemy tak szczelnie przylgnąć do partnera, bo go udusimy swoją miłością. Takim zachowaniem możemy zrobić więcej złego niż dobrego. Nie ocenię jakości Waszego związku, ale ograniczanie swojego życia tylko do partnera/męża to błąd. Powinnaś mieć również przestrzeń dla siebie. Nie wiem, co się stało, że rozstałaś się z mężem, ale zdaję sobie sprawę, że jest Ci trudno. Nie tylko z powodu rozstania, ale możliwe, że bardziej z powodu emocjonalnego uzależniania od męża. Jeżeli ciężko Ci z tym sobie poradzić, zastanów się, czy nie skorzystać z pomocy psychologa/terapeuty. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem to, że bardzo kochałaś męża nie tylko nie jest niczym niewłaściwym, ale wręcz bardzo pozytywnym. Problem nie jest w tym, tylko w braku odwzajemnienia tego przez Twojego męża.
Natomiast taka miłość po obu stronach jest źródłem wielkiego szczęścia, i sama radość obserwować takie związki. Dobrze, że znalazłaś w sobie siłę na rozstanie, dzięki tego dałaś sobie szanse na szczęście, którego tkwiąc w tym związku pewnie byś nie zaznała.
Oczywiście, bardzo dobrze jest być niezależnym, mieć swoje życie, swoje zainteresowania. Ale dla siebie, dla swojej radości, swojej satysfakcji, swojego dobra, a nie po to, żeby komuś innemu coś pokazać.

Odnośnik do komentarza

Jestem na urlopie w Polsce, z mezem jestem 4 lata po slubie, od 16 razem, nie mam wsparcia, najbardziej drazni mnie tesciowa, ktora wiecznie robi mi przytyki, ze gruba, ze zly gust, ze tandeta, jak pokazuje jakies rzeczy to zawsze na nie, znam tesciowa od dziecka, pomagalam su.... nosilam ziemniaki jak nie miala co zrec, a ona mi taka przykrość sprawia, i maz nigdy nie staje w mojej obronie.

Odnośnik do komentarza

Przeciez w ogole nie powinna sie tak zachowywac, a jak juz, to Twoj maz powinien stanac w Twojej obronie. Przykladowo jak zdarzylo sie, ze moja babcia zaczynala nagadywac na moja mame, tata wypraszal ja z domu. To jest zupelnie normalne, w zwiazku jestesmy dla siebie nawzajem na pierwszym miejscu, poza tym tylko takie podejscie jest naprawde fair.
A Twoj maz nie dosc, ze Cie nie broni, to nie masz u niego zadnego wsparcia, to po co Ci taki maz? Nie masz z niego zadnego pozytku, w ogole sie nie zachowuje jak maz. Jedyne co masz przez ten zwiazek, to problemy, od pomagania jestes Ty, a od robienia przytykow inni, po co tkwic w takim toksycznym podziale rol? Wyglada na to, ze po rozstaniu odetchniesz pelna piersia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...