Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie z powodu zaniedbywania rodziny


Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz czemu daję Wam nikłe szanse? Napisze Ci - przechodziłem to samo walcząc o pełną rodzinę, pierw kwiaty, łzy i błagania, potem imprezy, potem rozmowy do późna i przekonywania, wszystko przeplatane negatywnymi emocjami,
Ale spiąłem się jak mogłem, kilka super udanych rodzinnych wypadów, obiady i kolacje rodzinne, jej wielokrotne "dlaczego taki nie byłeś jak byliśmy razem..." ale i tak nam się nie udało
jesłi w końcu Twoja była kiedyś kilka razy Ci w ten sposób powie - jesteś na dobrej drodze...ale wtedy to dopiero początek wspinaczki
Ja się zbytnio "zafrajerzyłem" w tym co robiłem bo oprócz terapii i zmiany zewnętrznej, zbyt długo utwierdziłem ją w przekonaniu że ja jestem "be" a ona ta dobra, wziąłem całą wine na siebie i niestety poległem..
Dziś sytuacja się zmienia - inny ja - mogący żyć z nią ale też bez niej czy też z inną...kochający córkę i mający z nią taki sam kontakt jak jej matka...
dzis to ona częściej dzwoni, pisze prosi o pomoce itd.wspomina jakieś nasze stare dzieje, jak będzie? nie wiem. ale to początek drogi....jej drogi tym razem...pomyśl o tym co tu napisałem....pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Rasty. Cenne są Twoje słowa.
Nie kwiatami teraz zdobywać, a byciem dobrym ojcem i towarzyszem rodzinnych spacerów i wypadów. Próbowałem całą winę przerzucić na siebie. Niestety wina leży po obu stronach. Dajmy temu czas. Mój plan, to być dobrym ojcem. Jak chce w tym mi towarzyszyć, to będę się cieszył.

Adzik. Kiedy rozmawiamy o dziecku, to w warunkach, kiedy nie słyszy.

Odnośnik do komentarza

lalado
Co było powodem? Zagłaskałem prawie na śmierć. Przy następnym związku już nie byłem taki. Dlatego był płacz, bo kwiatki, prezenty były dla mnie tabu. Oczywiście rocznicowo i od święta wręczałem. Odmienność charakterów pewnie.
Kwiaty (20 róż w dzbanie) dostała. Pisałem kilka stron wcześniej. Ponowię za tydzień :D Do spa? Też myślę o tym, ale chyba jeszcze nie teraz.
Teściowa jest podobno między młotem, a kowadłem kocha Ją i mnie, ale nie chce się wtrącać, bo i tak córka nie chce z NIKIM rozmawiać na ten temat.

Zastanawiało mnie co było powodem i czy powielasz błędy z przeszłości ;). Pamiętaj że każda osoba jest inna i ma inne potrzeby a tłamszenie czegoś bo ktoś mnie wykorzystał wczesniej lub czegoś nie docenił do niczego nie prowadzi. (wiem z doswiadcznie ;) )
Widzisz zależy wszystko od Ciebie ile chcesz i w jaki sposób chcesz coś ratować. Nikt Ci nie napisze " olej ją" bo nie znam nikogo ( no chyba że mówimy tutaj o jakiś dziwakach) kto by nie próbował czegoś naprawić. Każdy może tutaj doradzać ( mimo wielkiej chęci ;) ) ale to co zrobisz i kiedy ci się znudzi i zabraknie sił na ratowanie to jest tylko i wyłącznie Twoje ( Twoje decyzje Twoje życie Twoje postanowienia).Nikt nie zna relacji drugiej strony i daleka byłabym z niektórymi opiniami. Nie osądzać drugiej osoby skoro dziewczyna nie ma jak się wypowiedzieć. Ja ze swojej strony mogę napisać co bym zrobiła na Twoim miejscu ale pamiętaj do miłości nikogo nie zmusisz ;). To też jakaś nauczka zarówno dla niej żeby nie pakować się w związek (kin klinem) i dla Ciebie żebyś więcej nie popełniał takich błędów.Macie pewnie cudne dziecko i trzeba teraz ją wychować jak najlepiej. A każde z Was może znajdzie sobie kogoś innego. Każdy w życiu szuka szczęscia i znajduje to co sobie znajdzie ;). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Bialarozyczko. To, co robiłem tej dziewczynie, po pewnym czasie uhonorowałem decyzją zbudowania rodziny. Był to najpiękniejszy nasz okres. Pojawiła się w moim życiu i nauczyła być kimś ważnym dla kogoś. Dlatego wspólna decyzja dziecka. Nie był to wypadek. Dopiero jak zamieszkaliśmy u jej matki, zaczęło się sypać. Ja spadałem do kompa, a Ona do siostry i matki. Na szczęście dziecko miało nas oboje.
Z czasem brałem więcej zleceń, bo chciałem jak najszybciej stamtąd uciekać. Myślałem o wynajęciu mieszkania, ale wszak z wynajętego przyszliśmy ze wzg na koszty. Musieliśmy nianię wynająć, bo oboje w pracy. Schody zamiast w górę, to szły w dół.

Odnośnik do komentarza

Cześć.
No cóż. Nikt nie jest idealny. Tak jak już pisałam. Nie obiecuj, że się zmienisz!!! Po prostu się zmień!!! Przebywaj z nią! Ucieka? Drugi pokój to jeszcze nie ucieczka. Kobiety na jej miejscu w ogóle nie otwierają drzwi. Każą swojego mężczyznę ograniczając kontakt z dzieckiem, zmieniając zamki i podkładają różne świnie. Więc nie jest aż tak źle, jak na to, że jesteście po rozstaniu. Korzystaj z tego! Wszystko może się zdarzyć gdy ludzie ze sobą przebywają!

Odnośnik do komentarza

No też przeczytałem cały wątek i się dziwię, czemu się tak większość uparła na kolegę? Hmm...z dnia na dzień , nie zmieniła się, skoro twierdzisz,że tak bardzo Cię kochała (zawsze).Skoro kochała,nie rzuciłaby się innemu w ramiona. Napsociłeś,stało się jak się stało, teraz wiesz,że poszło za daleko i na siłę byś jej nieba przychylił. Byłbyś w stanie obiecać gwiazdę z nieba,żeby tylko wróciła. Jak się traci coś ważnego, to wtedy nagle człowiek by na rzęsach stawał,a jak już się osiągnie to, co się chce, to wraca "lenistwo".Zaniedbywanie i takie tam.

Odnośnik do komentarza

~czytacz
No też przeczytałem cały wątek i się dziwię, czemu się tak większość uparła na kolegę? Hmm...z dnia na dzień , nie zmieniła się, skoro twierdzisz,że tak bardzo Cię kochała (zawsze).Skoro kochała,nie rzuciłaby się innemu w ramiona. Napsociłeś,stało się jak się stało, teraz wiesz,że poszło za daleko i na siłę byś jej nieba przychylił. Byłbyś w stanie obiecać gwiazdę z nieba,żeby tylko wróciła. Jak się traci coś ważnego, to wtedy nagle człowiek by na rzęsach stawał,a jak już się osiągnie to, co się chce, to wraca "lenistwo".Zaniedbywanie i takie tam.

Czyżby? Można generalizować. Sporo zaś jest elemontów do naprawy. Jak naprawisz pojazd, to dalej pojeździsz. Zeby ładnie jeszcze wyglądał, dbasz o niego. Ja jeździłem brudnym i rozklekotanym. Rozkraczył się na drodze. Da się go naprawić, ale potrzeba części. Teraz go holuję do serwisu. Będę bardziej o niego dbał, bo to unikat. Doceniłem po stracie. Nie ma innego. Ale metafora :D

Odnośnik do komentarza

~rasty
...
Dziś sytuacja się zmienia - inny ja - mogący żyć z nią ale też bez niej czy też z inną...kochający córkę i mający z nią taki sam kontakt jak jej matka...
dzis to ona częściej dzwoni, pisze prosi o pomoce itd.wspomina jakieś nasze stare dzieje, jak będzie? nie wiem. ale to początek drogi....jej drogi tym razem...pomyśl o tym co tu napisałem....pozdrawiam

Walczysz o swoją kobietę, czy zaniechałeś?

Odnośnik do komentarza

Walczysz o swoją kobietę, czy zaniechałeś?[/quote]

Zaniechałem,
po roku od rozstania a w tym pół roku po ochłodzeniu kontaktów do służbowych tylko d/s dziecka - dałem kolejną szansę, zacząłem zacieśniać kontakt, częściej wspólne spędzanie czasu, ciekawe propozycje i radość w oczach dziecka...ona to kolejny raz podeptała chłodem, obojętnością i brakiem szacunku...znowu poczuła powera bo zobaczyła mnie na pozycji zabiegającej...

ale nie przewidziała najważniejszego...
a ja też to zacząłem robić bo stanąłem na rozdrożu i chciałem się upewnić i mieć wew. spokój, gdyż pojawiła się nowa-dawna przyjaciółka, za którą mała przepada a i ona małą bardzo lubi i od miesiąca jest miło,rodzinnie ale w innym składzie...
Teraz moja była zarzuca mi próżność, oddaje kiedyś kupione prezenty i sypie teksty typu "a co myślałeś że pstrykniesz i już?...", ale tym razem mnie już nie urobi jak po rozstaniu - gdy robiłem z siebie miesiącami błazna i sługusa - bo te pstryknięcie wg niej to trwało prawie 2 mies. mojego znoszenia jej wyższości, braku szacunku i olewania...i trwałoby tak póki sobie kogoś nie znajdzie...więc ją ubiegłem i sprawa się sama załatwiła
Co z tego że teraz się wdzięczy i zalotnie zagaduje - to typowy pies ogrodnika...wszystko...

Odnośnik do komentarza

Dziś zero. Wciąż myślę. Próbuję się czymś zająć. Byłem dziś u psychologa. Za tydzień następna wizyta. Zaczynam terapię. Martwię się o córkę. Jak to przeżywa, kiedy nie widzi przez kilka dni ojca.
Postanowiłem pograć trochę. Przynajmniej czas jakoś upływa szybciej.
Jutro zabieram córkę do sali zabaw. W piątek do siebie na weekend. Kurczę. Nie jest lekko.
Niestety moja droga do pracy pokrywa się z poprzednią. Przejeżdżam pod Jej blokiem. O mało nie spowodowałem wypadku rozglądając się i gapiąc w okna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...