Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie z powodu zaniedbywania rodziny


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Czarnullla

lalado! Prowadzisz jeden z najciekawszych wątków na tym forum. Przeczytałam tu wszystko i muszę ci napisać, że strasznie zazdroszczę twojej/nie twojej kobiecie. Jesteś wspaniałym mężczyzną i nie poddawaj się. Chciałabym aby mój mąż też tak zrozumiał co traci. Też myślę nad rozstaniem z nim, chociaż tymczasowym, bo może przemówi mu to do rozsądku. Nasz związek się rozpada z jego winy przede wszystkim, a ja tylko dokładam ciągle do ognia... Straciłam do niego zaufanie i szacunek, ostatnio zaczynam nawet zachowywać się agresywnie - do tego mnie doprowadził, tak bardzo mnie zranił i to wiele razy! Tylko ja potrafię przepraszać, a on nie, bo muszę najpierw się upomnieć, żeby on wydusił z siebie "przepraszam". Przecież to bez sensu. Kocham go, ale przez to wszystko już nie tak bardzo jak wtedy. Wiem, że taką wielką miłość znów można rozniecić jednak potrzeba do tego obu stron. Tylko u nas kończy się na słowach, żeby coś naprawić i znów potem jest okropnie. Wyzwiska, kłótnie, pretensje...
Najgorsze, że też mamy małe dziecko, jak ty lalado i nasze dziecko też musi nieraz słuchać jak się kłócimy. Gdyby mój mąż potrafił rozmawiać i być ze mną szczery, to moglibyśmy coś z tym zrobić. A tak? Każdego dnia jest coraz gorzej, już nawet gdy przytulam go, to czuję pustkę... Pytam go czasami "kochasz mnie?", on mówi "kocham", a ja "jasne"...

Odnośnik do komentarza

Jest różnica. Kochasz go. Moja nie.
Córka chce spać u mnie. Właśnie przy nalesnikach oglądamy "My Little pony".
Plakalem w kościele, plakalem, jak córka zobaczyła moje rzeczy w obcym domu.
-tata przecież mieszkasz z mama!
Kamień w gardle. Cóż powiedzieć?
Nie, kochanie. Teraz mieszkam tutaj. To tez jest twoje mieszkanko. Fajne?
-taak fajne

Odnośnik do komentarza

W życiu tak jest że po pewnym czasie coś się wypala. Twoja partnerka starała się przez jakiś czas , znosiła wszystko pewnie i cierpiała bardzo bo cię kochała ale Ty byłeś niezdecydowany. Potem gdy zapragnąłeś i zdałeś sobie sprawę z tego że ją kochasz ...dziecko ...ale czy ona przez ten okres nie wypaliła się ? Nie czuje się tak że cię zmuszała do czegoś do bycia z nią mimo odpychania z Twojej strony ? Cierpiała i pewnie już nie chce cierpieć, coś w niej pękło, chciała mieć faceta który jest podporą w życiu ale nie tylko wtedy kiedy on znajdzie czas ale wtedy kiedy ona tego chce. Czytając to co piszesz wybacz ale cały czas mam wrażenie że w waszej relacji czegoś brakuje. Oddaliła się. Walczyć można o związek hmm można przynajmniej spróbować ale nie można osaczać i się narzucać bo to jeszcze bardziej zraża. A jeśli się nie uda być dobrym ojcem i dać jej spokój żeby mogła żyć tak jak chce. Może warto na spokojnie porozmawiać i powiedzieć sobie co się czuje choć wiem że to nie jest łatwe. Piszę z doświadczenie i wiem że ten na początku "klin klinem" nie jest dobrym wyjściem w sytuacji że jestem sam samotny /samotna, krzywdzi się druga osobę i ciężko potem jest zatrzeć to zło.

Odnośnik do komentarza

Austeria.
Spała. Odprowadziłem, zaprosili do stołu na śniadanie, Zjedliśmy, jestem zaproszony na obiad. Teraz przeprosiłem i wyszedłem.

Bialarozyczko.

Jest dokładnie tak, jak mówisz. Wypaliła się. Dała mi taką miłość, jakiej nigdy nie doznałem. Było mi za dobrze. Przez lata nie potrafiłem docenić Jej. Teraz, kiedy po tragedii to zrozumiałem, że ONA jest moim największym SKARBEM i MUZĄ, nie chce mnie słuchać.
ONA che przestrzeni. Muszę jej ją dać. Z dzieckiem nie będzie problemów. Puki co na razie ma jeden dom z mamą, a ze mną weekendowo drugi.

Odnośnik do komentarza

witam,mysle ze moge ci rozjasnic sytuacje poniewaz sama jestem w sytuacji identycznej jak Twoja kobieta.Od poczatku to ona walczyła o Ciebie,to ona wzieła na swoje barki odpowiedzialnosc za wasz zwiazek ,bo to jej zalezało nie Tobie.Ty sie przekonywałes do niej podczas gdy ona była juz bardzo zaangazowana.Rozumiala Twój ból po stracie,swiadoma ze jest pocieszycielką tylko.
Pozniej owszem praca jest wazna,miales jak najlepsze intencje zarobic na wlasne mieszkanie,ale na poczatku zwiazku jesli praca przeslania nam siebie,nie mamy czasu,sil i ochoty na zblizenia-zaczyna sie oddalanie,wez pod uwage, ze moze ona nalezy do osob ktore maja wieksze libido od przecietnych,pomysl jak sie meczyła,nie zdradzała Cie zeby sie zaspokoic bo kochala Ciebie,ale jej cierpienie widocznie doszło do granic wytrzymałosci i nastąpilo przeciagniecie jak podczas awarii samolotu-a tu juz katastrofa gwarantowana-chyba ze jakis cud?
Doszło do waszej tragedii zwiazku ,tak to nazwie i juz chyba jej nie odzyskasz,ale jest cien szansy,staraj sie jesli Ci bardzo zalezy-cięzkie zadanie,nie wiem czy uwierzy ze sie zmieniłes.
Czemu nie widzimy potrzeb bliskich nam osób i dostrzegamy je kiedy jest za pózno?to niestety samo zycie.Pozdrawiam i zycze powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Pisałem wielokrotnie. Po takim zdazeniu w psychice następuje taka przemiana, ze wszelkie inne wartości tracą racje bytu. Dziś patrzyłem na nią z taka tęsknota, ze nie macie pojęcia. Nie muszę sie zastanawiać nad tym, czy mam podjąć starania o jej serce. Jest moją ukochaną osobą. Wiem, ze byłbym dla niej takim, jakiego nie doświadczyła. Będę w cieniu, ale udowodnię, ze to nie są czcze słowa. Jak Ją przekonać znów do siebie?

Odnośnik do komentarza
Gość znudzona

Witaj lalado. moim zdaniem nie powinna mieszac w to dziecka, jestes jej tata i nie widze nic w tym złego ze chciałes wziac mala do siebie. ,,za wczesnie.... na co,, ze chciałes miec mała u siebie?Dziecko nie powinno wiedziec ze sie nie dogadujecie. I moim zdaniem nie powinna w ten sposób krzywdzic dziecka ani Ciebie, mała w niczym nie zawiniła. Wydaje mi sie ze zrobiła to celowo aby Ci dopiec. Nie mieszam wszystkich kobiet z błotem ale wiem ze potrafia byc bardzo msciwe. Przykro mi ze do takich krokow sie posówa. Trzymam kciuki za Ciebie abys dał rade to wszystko ogarnac.

Odnośnik do komentarza

Jadę znów zaproszony "przez teściową" na śniadanie. Zobaczę sie z córka. Nie będę długo siedział. Spędziłem noc u brata na długiej rozmowie. Ma z moja partnerka dobre relacje. Rozmawiali ze sobą. Zna jej wersje i powody, do których podjęła taka decyzje. Reasumujac. Nic na siłę nie zrobię. Mam sie pogodzić z sytuacja i obserwować bieg wydarzeń.

Odnośnik do komentarza

Co było powodem? Zagłaskałem prawie na śmierć. Przy następnym związku już nie byłem taki. Dlatego był płacz, bo kwiatki, prezenty były dla mnie tabu. Oczywiście rocznicowo i od święta wręczałem. Odmienność charakterów pewnie.
Kwiaty (20 róż w dzbanie) dostała. Pisałem kilka stron wcześniej. Ponowię za tydzień :D Do spa? Też myślę o tym, ale chyba jeszcze nie teraz.
Teściowa jest podobno między młotem, a kowadłem kocha Ją i mnie, ale nie chce się wtrącać, bo i tak córka nie chce z NIKIM rozmawiać na ten temat.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałem twój wątek, ja od ponad roku jestem dochodzącym ojcem do ukochanej córki która kończy za 2 mies. 3 latka...powody rozstania podobne, ja walczyłem rok, nieraz robiłem z siebie błazna...co wywalczyłem? normalne kontakty z dzieckiem, mała uwielbia przebywać u mnie, mamy wspaniały kontakt..,
a co do byłej - odpuść sobie, naprawdę daj spokój, ja posłuchałem niektórych głupich rad typu kwiaty, listy, wspólne wakacje - to wszystko było przez cały ten rok, a ona jak skała...nic!
przeczytaj to...- to ja gdy byłem w Twojej sytuacji
http://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/289454,trudne-relacje-po-rozstaniu

Nie powielaj moich błędów, może Ci się uda ale tak na serio daję max 10%, bo Twoja była zachowuje się tak jak moja..

Podpowiem Ci jedno - zajmij się sobą i córką..Jedyne co na nią może zadziałać to Twoja obojętność, bądź miły, uprzejmy ale niedostępny, naucz się mówić cicho i spokojnie, żadnych emocji przy niej, to da Ci o wiele więcej niż myślisz, ja dopiero po roku doszedłem do siebie...czeka Cię ciężka praca nad soba samym, pamiętaj jedno nieważne co Ci wmówi ale decyzję podjęła ona - to jej decyzja i to Ona rozbiła rodzinę.....tego się trzymaj jak konstytucji, kierowała się też i to w większości kolegą jej brata, pamiętaj kobieta jest jak małpa nie puści gałęzi póki nie złapie drugiej, o czym się niebawem przekonasz...

Może będzie tak samo jak u mnie - dopiero jak pojawi się rywalka, fajna ciocia, którą córka polubi - a ona córkę, gdy pospędzasz czas rodzinnie w trójkę ale w innym składzie osobowym - Twoją byłą WSTRZĄŚNIE, ale może być juz wtedy za późno...Najgorsze jest to że tego kobiecie w jej obecnym stanie umysłu nie przetłumaczysz, bo ja ostrzegałem że tak się może skończyć...niestety kobiety + logika to pojęcia sprzeczne....

Odnośnik do komentarza

Rasty. Dziękuję za Twój post. Jestem na dobrej drodze. Mam kontakt z dzieckiem, mam nowych współlokatorów i współlokatorki (mieszkanie studenckie :) )
Liczę jednak na szczęśliwy powrót. Może będzie to trwało jakis czas. Nie ujawniam emocji.
Przeczytałem Twój wątek z uwagą. Szczerze Ci wspólczuję.
Każdy jest kowalem swojego losu. Będę wspaniałym tatą i kolegą. Wiem, że na razie nie posiada tej "drugiej gałęzi".

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich! Przeczytalam od poczatku twoja historie i musze stwierdzic ze sytacja jest naprawde trudna. Moim zdaniem twojej partnerce bylo latwiej podjac decyzje o rozstaniu poniewaz nagle pojawil sie facet z ktorym nawiazala dobry kontakt i ktory zapewne ja adorowal. (mam na mysli kolege brata). Ona ma pewnie zal do Ciebie o to dlaczego tak pozno zaczoles interesowac sie rodzina. Wazne jest jednak abys utrzymywal dobry kontakt z coreczka i mimo to ze zdajesz sobie sprawe z tego ze to z twojej winy rozpadl sie zwiazek to nie daj soba manipulowac bo sa granice wytrzymalosci.Ona widzi na pewno ze sie starasz i moze zaczac myslec ze zrobisz wszystko co ona chce a jezeli ty bedziesz mial inne zdanie w jakiejs kwestii to powiedz jej wprost. Mysle ze duzy wplyw mialo tez to ze mieszkaliscie "na kupie" a to niestety nie sprzyja mlodym para. Trzymaj sie i zycze wytrwalosci w walce pozdrawiam!!!

Odnośnik do komentarza
Gość OnPoiPrzed

lalado,

wszędzie potrzeba równowagi i pewnych granic. Dałeś ciała to fakt, i prezenty na potęgę, żeby ją odzyskać na dłuższą metę nic nie dadzą. Dlatego, że w momencie kiedy ją tracisz, wiesz o co chodzi i zamiast zmienić siebie i swoje nastawienie, próbujesz się wykupić prezentami i udawaną troską. Jeżeli nie ogarniasz siebie, tym bardziej nie ogarniesz żony i dziecka. Prezenty to nie wszystko, kwiaty to nie wszystko. Liczą się drobne rzeczy, zaufanie a przede wszystkim prawdziwa troska, a nie gonitwa za urojonym złotym gralem co to naprawi Wasz związek (w Twoim przypadku mieszkanie). W Waszym przypadku, jakbyście faktycznie przymierali głodem to można by rozważać zamieszkanie z kimkolwiek (a już w ostateczności pod jednym dachem z teściami, czy rodzicami).

Co się stanie jeśli do Ciebie wróci i da Ci szansę (pewnie też teraz ma nie lada gwóźdź w głowie)? Będziesz się czuł spokojniej i o spontanicznych kwiatach z czasem zapomnisz i znowu będziesz to przerabiał. Z resztą pisałeś, że kilka razy to przerabialiście. Jeżeli tak kochasz żonę i córkę i rodzina jest dla Ciebie ważna to powinna być Twoją życiową pasją.

Moim zdaniem zmagasz się sam ze sobą i to nad sobą powinieneś przede wszystkim popracować.

Zmiana lokalizacji i warunków mieszkaniowych jest dobra. Można nabrać dystansu i zrozumieć co jest ważne, ale moja dobra rada. Ty się szykuj do wynajęcia mieszkania, a nie waletowania ze studentami. Nie jesteś młodzieniaszkiem. Chcesz żeby do Ciebie wróciła i wiedziała, że naprawdę Ci zależy na rodzinie, na niej? Zmień postawę! Nie pisz listów, których dostała od Ciebie dziesiątki (papier zniesie wszystko). Buduj zaufanie swoją postawą, zainteresowaniem, nie tylko mów o swoich planach, ale przede wszystkim je wykonuj! Zmiana siebie jest najlepszym sposobem zadośćuczynienia.

Chłopie, lada moment wpadniesz w pułapkę, która może się skończyć tym samym co Ciebie trafiło teraz. Ale nie będzie to jutro czy za miesiąc, ale w momencie kiedy najmniej się tego spodziewasz. A wtedy to dopiero będzie bolało!

Odnośnik do komentarza

Jeśli by wróciła, to byłby dla mnie znak, że nie wygasło w niej uczucie zupełnie. Teraz potrzebuje czasu. Dałem jej w kość, to prawda. Jednak u mnie jest klarowne, że Ona jest moim największym skarbem. Nie jest to w tym przypadku moje poczucie strachu i chęć powrotu do dotychczasowego życia w tej samej rutynie. Przyznam się, że takie wydarzenie zrzuciło ze mnie wszystkie warstwy skorupy. Oto w drzwiach stoi facet, który Wie, co stracił. Jeśli odzyska, nie dopouści do tego więcej. Teraz nie puka do tych drzwi. Żyje dla Rodziny obok.

Odnośnik do komentarza

OnPoiPrzed
Nie lepsze!
Rozleniwisz się. Niby teraz jest fajnie, ale pamiętaj co jest Twoim celem. W takim środowisku to łatwo jest stracić cel z oczu.

Co do samotni i wycia. Mleczko się rozlało i płakać się chce? Do roboty!

O nie :D Mam rodzinę 300 metrów od siebie. Jestem obok. Córka ma u mnie swoje miejsce.

Odnośnik do komentarza
Gość OnPoiPrzed

lalado
Oto w drzwiach stoi facet, który Wie, co stracił.

Piękne słowa. Niestety słowo to nie byt.
Trzymam kciuki!

lalado
Jeśli odzyska, nie dopouści do tego więcej.

I jeżeli wiesz o co mi chodzi, to właśnie to zdanie spod Twoich palców jeste powodem aby powątpiewać co do długoletniego sukcesu. Obawiam się, że znowu się zafiksujesz na tym, żeby nie stracić rodziny i stracisz kontakt z rzeczywistością, przyjmując przejaskrawione priorytety jako sukces pożycia rodzinnego.

Tak czy inaczej. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Obejrzeć film i stuknąć się kieliszkiem?...ona nie wróci...Teraz się nie dziwię że dziecka na noc nie za bardzo chce Ci oddać - do mieszkania studenckiego??
Macie nikłe szanse na powrót do siebie, chyba że zobaczy ojca i głowę rodziny...Zajmij się sobą i dzieckiem...Wynajmij kawalerkę etc. jak Cie nie stać, zmień pracę, zrób tak aby było stać...
To powinien być priorytet priorytetów....Jasne- po rozstaniu nikomu pożądna 3-dniówka ze znajomymi nie zaszkodzi, ale tu trzeba działać...rozpisz sobie plan - rzeczy które musisz w sobie i swoim życiu zmienić
Stwórz dziecku perspektywy drugiego domu u ojca...Gdzie dziecko będzie chciało przebywać,
Plan prosty - założenia: Dziecku ma być lepiej z Tobą niż z nią, ma chcieć u Ciebie przebywać - to może ruszy trochę byłą, choć nie sądzę, bo ona podjęła decyzję nie kierując się emocjami a jakimiś przemyśleniami i dorastała do niej długo, taką decyzję zmienić to proces bardzo długotrwały...sorry ale tak uważam starając się byc obiektywny

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...