Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie z powodu zaniedbywania rodziny


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Czytałem wiele podobnych wątków. Jednak zdecydowałem sie sam opisać swój problem.

Nasz związek zaczął sie nietypowo. Po nieudanej miłości pojawiła się Ona na mojej drodze. Nie potrafiłem jej pokochać, gdyż jeszcze nie wyzdrowiałem z poprzedniej nieszczęśliwej miłości. Potraktowałem to jak klin. Odgadła to po moim zachowaniu. Świadoma tego, postanowiła walczyć o mnie. Zamieszkała ze mną, zacząłem się cieszyć, że jest przy mnie. Wszystko sobie mówiliśmy, czuła ból, że nie jestem w stanie tak jej pokochać jak ona mnie. Mijały miesiące, w moim umyśle walka. Być z nią, czy nie? Trudno jest, jeśli marzy się o powrocie do jednej być z inną, choć jest mi przy niej cudownie. Troche czułem sie osaczony, ale nic nie brakowało. Niesamowity seks, wspólne posiłki, wspólne kąpiele i zakupy.
Pewnego dnia postanowiłem zostać sam ze sobą. Poprosiłem, żeby wróciła do siebie. Walczyłem ze sobą. Nie potrafiłem tego nazwać. ONA mnie kocha. A ja? Kurczę.
Wyprowadziła się we łzach. Rozumie i nie narzuca się. Ja odczuwam ulgę.
Mijają dni w samotności. Pisze sms, że w sobotę przyjdzie po resztę rzeczy. Ok.
Kiedy pojawiła się w dzwiach, wiedziałem, że nie wróci. Dopadłem jej dłoni i wtuliłem w swą twarz. ZOSTAŃ. od tej pory było niesamowicie. Odnalazłem swoje miejsce. Ona jest tym wypełnieniem. Za rok urodziła się nam córeczka. Postanowiła, że z wynajmowanego mieszkania będzie lepiej się przeprowadzić do mieszkania jej mamy. Mały pokoik, ale nasz wspólny.
Wyremontowałem, umeblowaliśmy i zajęliśmy się dzieckiem.
Z czasem zaczęło dochodzić do częstrzych sprzeczek. Za często pochłaniam się w pracy, a za rzadko rodzinie.
Wszak nasze plany, to nasze samodzielne mieszkanie. Chc zarobić na lepszą zdolność kredytową. Nie ma wsparcia w dążeniu do własnego lokum. Ja czuję się w tym domu niepewnie. Przy matce, siostrze. Mimo zapewnień, że jestem u siebie. Dużo mówiła, że nie zajmuję się nią, że nie kładę się, że nie przytulam, bo wciąż praca i komputer. Brałem projekty do domu. Moja stacja robocza niestety stała w tym samym pokoju, co nasze łóżko i dziecka.
Coraz częściej krzyczała, że nie ma już sił sama dźwigać związku. Kiedy dziecko miało dwa lata, usłyszałem, żeby się rozstać. Zebym sie wyprowadził. Kocham ją i nie wyobrażam sobie bycia bez niej i córki. Obiecałem poprawę. Codzienność jednak zasklepiła chęć naprawy. Coraz częściej się kłóciliśmy. Dziecko wszystko słyszy. Zaczyna zgrzytać zębami w nocy. Martwimy sie o to, że żyje w stresie. Zyjemy dalej. Pewnego dnia, kiedy w złości na nią nie przychodzę przez kilka dni do domu, myślę, że i ja mam dość. Nie potrafię się określić. Wkurza mnie jej zachowanie. mam ochotę rzucić to. Wystarczą trzy dni i tęsknię. Wracam i rozmawiamy. Słyszę o propozycji psychologa, że powinniśmy się zdecydować na naprawę. Ja- ok. Zyjemy dalej. Znów rutyna. Czasami kino, teatr, miłe urlopy, wspólny czas. Mało jej upragnionego seksu. Mam blokadę. Czasami tylko idę do niej tylko w jednym celu, aby rozładować. Fakt, nigdy nie kończymy za wcześnie. Seks z Nią jest niesamowity. W tych sprawach jest super.
Wynajęliśmy u jej brata piętro w domu jako domek letniskowy, bo poprzedni lokatorzy sie wyprowadzili. Wspólne rodzinne wyjazdy, spacery, jednak mało wspólnych dialogów. Dobry azyl na książkę, tv i grilla.
Pewnego dnia poznajemy kolegę jej brata. Zamieszkał u niego, bo razem pracują. Po rozwodzie chłopak ma dach i kawałek łóżka. Nasze cotygodniowe wyjazdy na "działkę" zmieniły się dla mnie w tragedię. Ona spędzała z nim nasz wspólny czas. Mimo, że w grudniu 2012 postanowiliśmy urozmaicić naszą intymność zabawkami, odbudowaliśmy strefę erotyczną, miało być pięknie. Zachorowała na zapalenie płuc i została u brata w okresie noworocznym. Zauważyłem, że jestem na uboczu. Nie rozmawia ze mną, a częściej z kolegą. On je z nami posiłki, razem pijemy weekendowe drinki. Kiedy idę do kominka, patrząc się w ogień nie jestem świadom, że mogę mieć pod jednym dachem rywala. Podejżenia moje są gaszone uciechą, że jestem zazdrosny. Mija luty, nasze weekendy odczuwam coraz bardziej odepchnięty. W końcu odmawiam wspólnego wyjazdu. Jadą same z babcią. W niedzielę 10 marca, kiedy zobaczyłem, że Córka i moja partnerka sa całe mokre od śniegu, córka z radością oznajmiła, że tarzały sie w śniegu z wujkiem. Odczułem złośc na siebie, żal i tęsknotę do własnej rodziny. To ja powinienem. Zrozumiałem swój błąd. Zapytany przez ukochaną jak spędziłem weekend, odparłem, że tęskniłem. usiadłem obok zachęcony jej gestem. Nie przytuliła się. Zasnęła po chwili bez żadnego sygnału. Obojętnie. Wzburzony jej zachowaniem powiedziałem, że czuję się odstawiony. Wyprowadzam się!, skoro nie chce rozmawiać. Oznajmiła. To się wyprowadź. Koniec.
Po chwili doznałem szoku. Lekką ręką powiedziała.
Kamień z serca jej spadł. Od kilku lat robiła to dla dziecka. Dziwne, bo jak poprzednio wyprowadziłem sie na kilka dni, to wyznała, że chciała już po mnie jechać.
że tęskniła. Jeszcze miesiąc temu w sms słowo "kocham". Oszukiwała?
w nocy z czwartku 7 marca na 8 jeszcze super kochanie, w piątek wyjeżdzają do brata na "działkę" a w niedzielę, kiedy odczułem odrzucenie chcąc zawalczyć o nas dostałem taki cios. Nie pomogło nic. Od poniedziałku już nie spałem tam. Od środy zabrałem dziecko chore po przemoczeniu do swojej siostry na tydzień na urlop. Po powrocie w piątek zabrała na "działkę" do niedzieli. Podczas ich nieobecności miałem zabrać wszystkie swoje rzeczy. Podczas pobytu z córką zrozumiałem swój błąd. Zaniedbywałem rodzinę. Kocham swoją partnerkę i córkę. Idę na terapię do psychologa. Nie chcę sie poddać. Przedwczoraj zostawiłem wielki bukiet róż pod jej drzwiami z kartką, że tyle razy ucałuję jej oczy, ile wylała łez. Wczoraj podczas pobytu u córeczki, zamknęła się w sąsiednim pokoju z siostrą. Ja miałem czas tylko dla dziecka. Jak jej siostra wyszła, to tylko usłyszałem, że jest osaczona przeze mnie, a za te pieniądze na kwiaty, to dla dziecka bym coś kupił. Nie mam słów. Wiem, że nie powinienem poruszać z nią tego tematu, ale powiedziałem krótko. Otworzyła mi oczy. Chcę to naprawić.
-Daj mi oddech. Osaczasz mnie. Bądź dobrym ojcem i zajmij się sobą. Nie.

Odnośnik do komentarza

Witaj. nie zawsze jest tak jak bysmy chcieli. Mój maz tez jest pracocholikiem. Ja dom,dzieci w kołko macieja. Przerabiałam tez kiedys temat mieszkania z rodzina. Maz wracał zmeczony ,czasem nawet gadac mu sie nie chcialo. Byłam wsciekla nie czułam ze mam meza w domu. Nie miał czasu praktycznie dla nas w ogóle. Wyprowdzilismy sie i maz zmienil prace. Zrozumiałam ze robił to dla nas. Nie wiem co Ci poradzic. Spróbuj z nia porozmawiac kiedy bedziecie sami, wytłumacz jej ze starasz sie dla nich aby niczego im nie brakowało.Najlepiej by bylo abyscie zamieszkali z dala troszke od rodziny, o ile jest taka mozliwosc. Poprostu sami. Nie sadze aby przestała Cie kochac.A jezeli nie bedzie chciała sluchac napisz do niej list i daj do reki. Naprawde rzycze Ci powodzenia

Odnośnik do komentarza

Dziś już wiem jaką wartość ma dla mnie moja ukochana i nasze dziecko. Zawsze je kochałem i chciałem dla nich dobrze. Nie zdradzałem. Zamiast rozmawiać uciekałem w pracę i internet. To był błąd. Czy istnieje jakaś szansa na naprawienie swych błędów? Zasłużyłem na nauczkę. Ale czy karą musi być rozbicie rodziny?

Odnośnik do komentarza

Ja uważam, że wcale na to nie zasłużyłeś.To znaczy, nie na rozbicie rodziny. Owszem, popełniałeś błędy, ale mówię Ci, to PIKUŚ, w porównaniu z tym, co ludzie wyprawiają czasem ze swoimi związkami. Można chociażby po tym forum to zaobserwować. A ja naprawdę już MNÓSTWO wątków tu odwiedziłam.
Tak więc moim zdaniem Wasze małżeństwo jak najbardziej jest do uratowania, ale tylko wtedy, gdy oboje będziecie tego chcieli. Jeśli Twoja żona stwierdzi, że nie ma nawet co próbować, to sorry, ale będzie to oznaczało, że nie zależy jej na Tobie.
Ok, gdyby mąż mnie zdradził, czy flirtował, to pewnie bym się wkurzyła, i odeszła. Ale przy takim problemie, jak Twój? Nie wyobrażam sobie, żebym miała od razu się poddać, nawet nie próbując z nim walczyć. Poza tym,pomijając już kwestię samego poświęcania czasu, pod innymi względami byłeś bardzo dobrym mężem. Ona powinna to docenić, i również to wziąć pod uwagę, podejmując taką, a nie inną decyzję.

Odnośnik do komentarza
Gość znudzona

Witaj . pisales do mnie. Dziekuje. Wiesz na poczatku mojego maluzenstwa bylo podobnie. Mieszkalismy z rodzicami,on pracował od rana do nocy,w dzien wolny tez potrafili po niego zadzwonic i z planów nici. Wspolny czas spedzałam sama z dziecmi. Nie mialam czasu z nim rozmawiac a jak byłam wsciekla to robił jak Ty. Uciekal. Sprobuj z nia jeszcze raz porozmawiac, moze jest szansa. Moze jest taka uparta jak ja. A z takimi uparciuchami trzeba długo wałkowac. Nie poddawaj sie walcz o nia i mala. Czlowiek nie jest doskonaly i całe zycie uczy sie na bledach.

Odnośnik do komentarza

Przedwczoraj kupiłem wielki bukiet róż. Dodałem kartkę z treścią podobną. "Gdybym tylko mógł cofnąć czas i w porę naprawić swój błąd. Modlę się o jutro, bym mógł mieć szansę na naprawienie miłości. Ucałuję Twe oczy tyle razy, ile wylały łez".
Odparła, że osaczam ją. Chce teraz spokoju. Moje starania ją drażnią.

Odnośnik do komentarza

~tamitu
Witaj. nie zawsze jest tak jak bysmy chcieli. Mój maz tez jest pracocholikiem. Ja dom,dzieci w kołko macieja. Przerabiałam tez kiedys temat mieszkania z rodzina. Maz wracał zmeczony ,czasem nawet gadac mu sie nie chcialo. Byłam wsciekla nie czułam ze mam meza w domu. Nie miał czasu praktycznie dla nas w ogóle. Wyprowdzilismy sie i maz zmienil prace. Zrozumiałam ze robił to dla nas. Nie wiem co Ci poradzic. Spróbuj z nia porozmawiac kiedy bedziecie sami, wytłumacz jej ze starasz sie dla nich aby niczego im nie brakowało.Najlepiej by bylo abyscie zamieszkali z dala troszke od rodziny, o ile jest taka mozliwosc. Poprostu sami.

Nie mamy takiej możliwości. Chcięliśmy wziąć kredyt. Zawsze tylko konsolidacje i nici. Nawet ostanimi miesiącami o tym mysleliśmy. O zamieszkaniu wspominała nawet mi jej siostra dosłownie na 3 godziny przed kulminacyjną rozmową.
~tamitu
Nie sadze aby przestała Cie kochac.A jezeli nie bedzie chciała sluchac napisz do niej list i daj do reki. Naprawde rzycze Ci powodzenia

Z listem to dobry pomysł. Chyba za wcześnie. Może go wyrzucić lub z drwiną przeczytać komuś. Teraz ubrała się w maskę triumfatorki.

Odnośnik do komentarza
Gość znudzona

fajne ksiazki psyhologiczne, przeczytałam jednym tchem, nauczyłam sie tez rozumiec rozmowe meszczyzn. To przez te ksiazki mialam 3lata temu rozmowe z mezem,wiedzialam jak do niego dotrzec tak aby mnie zrozumial babskimi słowami.

Odnośnik do komentarza

Oby wszystko było takie proste. Umówiliśmy się co do dziecka, że nie blokuje mi kontaktu. Dziś zabierałem z przedszkola, jutro i w piątek. Mama ma więcej pracy i ja mam zabierać z przedszkola. Codziennie się widzimy. Nie jest łatwe patrzenie na ten dom i na ukochaną bez emocji.
Muszę przywdziać maskę dżentelmena? Dziś tak zrobiłem.

Odnośnik do komentarza

Wszyscy wiedzą, że za pasem święta. Teściowa zaprasza w niedzielę. Moja ukochana na wspólną święconkę i na poniedziałkowy spacerek. Zaśmiałem się, że jedna i druga w różne dni. Mogę podejrzewać, że jak będzie jej syn=brat mojej ukochanej, to nie będzie sam, tylko z kolegą, który z buciorami wlazł do tego domu. Może to moje imaginacje. Jestem podejrzliwy.

Odnośnik do komentarza
Gość znudzona

z wlasnego doswiadczenia powiem Ci tak Nigdy nie pozwole na to aby moje dzieci mieszkały z tesciami lub rodzicami. Kazde małuzenstwo musi byc na swoim , choc nie zawsze jest to mozliwe. Rodzina zawsze bedzie sie wtracac nie ma bata. Kazdy cos tam powie albo powie swoje zdanie , ona to analizuje i bedzie pranie muzgu . Idz na Swieta , nie pokazuj zlosci tylko miłosc , choc by sie w Tobie gotowalo.

Odnośnik do komentarza

O dziwo, teściowa zawsze mnie dobrze traktowała. Nawet zarzucała mi to moja partnerka, że lepiej mnie traktuje niż córkę. Nie wtrącała się w nasze sprawy. Niestety podczas kłótni, moja luba nie przymykała drzwi, tylko ja.

Dziś dostałem talerz pod nos jak przyszedłem z córką z przedszkola. Przez skromność moją, że nie powinienem ich objadać, nakrzyczała, że wyrzuci. Może to tylko gra, ale odczułem już swego czasu, że zaprzyjaźniłem się z teściową. Może dlatego, że od 2005 roku nie ma mojej matki. Zawsze mówiłem, że gdyby żyła, to byłyby przyjaciółkami. Tą rodzinę poznałem rok po śmierci mamy. Trochę czasu jest. 8 lat. 4 lata mieszkania u nich w domu. Męczyłem się, bo jak by nie było, to jej matka i jej porządek, do którego nie mogłem się czepiać.

Odnośnik do komentarza

Powiem to każdemu. Dla mnie pojęcie "Rodzina" nabrało świętości. Nie odpuszczę, choćby nie wiem co.
Pewnego dnia nasza dwóletnia corka na moich rękach wpatruje się we mnie. Po chwili daje buziaka. Chwyta mamę siedzącą obok za rękę i przyciąga do nas. Całuje mamę. W pewnym momencie chwyta mnie za policzek i popycha w stronę ust mamy. Całujemy się, a Gosia lekko zawstydzona się cieszy. Jakiż to był dla mnie piękny moment. Dziecko przyciąga bez słów rodziców.
Innym razem, przytulam do siebie mamę. Dziecko w zazdrości krzyczy. Ja tess! I razem we trójkę znów bawimy się w buziaki.
Zachlapałem okulary łzami. Było to niedawno. Najpiękniejsze chwile.
Moja afirmacja.

Odnośnik do komentarza

Wczoraj o niczym z nią nie rozmawiałem. Tylko co w pracy, etc. Po Waszej sugestii, postanowiłem, że napiszę jej długi list. Mam tyle do napisania, że kilkukrotnie już próbowałem od początku.

Matka mojej ukochanej zaprosiła mnie na niedzielę. Przeraża mnie moment, kiedy pójdę do nich na święta i przy stole złożę rzęsiste i wzruszające życzenia wszystkim. W formie spowiedzi i żalu za poczynione błędy. Czy milczeć i słuchać przemówienia ich matki? Ona jak ma coś powiedzieć, to powie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...