Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie z obsesyjną miłością?


Rekomendowane odpowiedzi

franca
I nie przejmuj się już tamtymi wpisami, ja w dalszym ciągu uważam, na podstawie tego wszystkiego, co napisałaś, że cała tamta rodzinw więcej szacunku, troski i zrozumienia spotkało z Twojej strony, niz oni dali sobie nawzajem, biorąc pod uwagę chociażby to, że D. swoja własną żonę bił( przykłady można by mnożyc, ale po co znowu do tego
wracać). A wszystko to składa sie na postawę miłosci bliźniego Oczywiście, popełniłaś błąd, że mu wierzyłas, ale o ile gorzej postepuje ten, kto kogos oszukuje, wykorzystując jego uczucie i zaufanie?

Tak się zastanawiam franca ile ty masz lat, bo męża i dzieci nie masz z pewnością. Piszesz kolejną mega bzdurę, ...tam miłość, teraz szacunek od kochanki...I co jeszcze? ???Napisz to corazon i herze, naszym forumowym zdradzonym kobietom które cierpią niewyobrażalnie...napisz lm że to z szacunku i miłości do Nich kochanki odebrały im mężów.....

Odnośnik do komentarza

Weż mnie nie rozsmieszaj nawet, bo sama piszesz teraz bzdurę, jakich mało. Bo niby jak można ODEBRAĆ komuś męża? Od kiedy to mąż jest bezwolną rzeczą, którą mozna sobie z łatwościa wziąć pod pachę i zabrać?
I jeszcze na dodatek mieszasz w to inne osoby, których życie jest inne, więc to zupełnie osobna sprawa.

Odnośnik do komentarza

To chyba zależy od tego, jakby wygladało moje małżeństwo z moim mężem. Gdyby mnie np. bił, tak jak tamten, to przede wszystkim poszła na policję i myslała o rozwodzie, skupiłabym sie nad zorganizowaniem tego, a nie zastanawiała się, czy ma on kochanke, czy nie.
Poza tym wydawało mi się, że w przypadku joanny to nie bylo tak, ze najpierw rozmawiały, a potem doszło do romansu, tylko na odwrót. I po tym wszystkim, co się wydarzyło, to właśnie ta żona wyszła z inicjatywą spotkania. Wydaje mi się więc, ze była dość stabilna emocjonalnie, skoro była gotowa na taki krok. Zwłaszcza, ze joanna pisała, że rozmowa przebiegała spokojnie.
Natomiast, gdybym zyła w szczęśliwym małżeństwie, na pewno cierpiałabym po zdradzie, ale wydaje mi sie, że trudność sprawiała by mi przede wszystkim rozmowa z mężem, a nie z kochanką.

Odnośnik do komentarza

Wiesz co ja przede wszystkim nie mogłabym spojrzeć w oczy moim dzieciom,bo zdaje sobie sprawę że One nie potrafiły by nigdy wybaczyć ,ani mnie ani ojcu.Nie można dzieciom rozwalać życia,gdy już pojawią się na świecie muszą być oczkiem w głowie rodziców.Jesteśmy kilkanaście lat po ślubie i nigdy żadne z nas nie dało nawet powodu do zazdrości.Tak jak piszesz o swoich rodzicach ,to wiesz że takie małżeństwa istnieją i takiego Ci właśnie życzę.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem do czego się odnieść....nie dopuszczałam myśli ,że mozna zdradzić męża.I wiem ,że nie wybaczyłabym zdrady.Moja wiara i przekonania na to nie pozwalały..Ale dziś wiem jedno w życiu niczego prócz śmierci nie mozemy być pewni.Nie wiem co On dziś o tym myśli,Nie wiem jak żyje i jakie są jego relacje w domu Ale raczej wiem ,że okłamuje ich dalej i ma tego swiadomośc.Po rozmowie z jego zoną(z jej inicjatyw)zrozumiałam,że sprzedał by matkę,żeby tylko się oczyścić,Niektórych jego stwierdzeń nawet nie komentowałam..Kiedy powiedziała mi,że on jej przysięgał ,że nigdy nie powiedział mi słowa,,kocham" myslałam ,że zwymiotuję z bólu i żalu.Mówił ,że kochał się ze mną tylko raz i załuje.Powiedziała ,że mu nie wierzy i czy mogę to potwierdzić Łzy same mi płynęły więc nawet nie musiałam odpowiadac.Powiedziałam jej ,że najlepiej niech powie jej ,że mi za to zaplacił i na dodatek nie sprawiło mu to przyjemności...Powiedziałam ,że itak uwierzy w to co chce.....W tym całym bólu powiedziałam jej coś o czym nie miałam mówić nikomu i Ona choc przyrzekła ,że mu nie powie zrobiła to natychmiast i on się wściekł i zaczął mnie wyzywać od najgorszych...Twierdząc ,że jestem kłamczuchą .To było straszne..............Nigdy więcej z nią nie rozmawiałam .Do Niego pisałam ale milczy...Wiem,że oboje mi nie wierzą Ale jemu nie mówiłam o tym,żeby go chronić i żeby nie czuł się winny ...Jej bo byłam głupia i zaufałam jej ,że mnie rozumie i wie jak cierpię...To był bła ,z reszta kolejny jaki popełniłam:(

Odnośnik do komentarza

joanna1972
Ale raczej wiem ,że okłamuje ich dalej i ma tego swiadomośc.Po rozmowie z jego zoną(z jej inicjatyw)zrozumiałam,że sprzedał by matkę,żeby tylko się oczyścić

No właśnie takie miałam wrażenia na jego temat już parę dni temu, gdy o nim pisałaś, zwłaszcza to drugie zdanie.

joanna1972
Ale jemu nie mówiłam o tym,żeby go chronić i żeby nie czuł się winny

Mi sie wydaje, że przede wszystkim to był bląd. Na takich ludzi jak on bardzo źle wpływa pomaganie im w uchylaniu się od poczucia odpowiedzialności za coś.
Nie wiem, czy oni Tobie nie wierzą... Ja mam raczej wrażenie, że CHCĄ wierzyć w to, że Ty kłamiesz. A to jest według mnie duża różnica.
Mam przynajmniej, że teraz już nie cierpisz tak bardzo, jak wtedy, gdy działy się te rzeczy, które opisujesz...

Odnośnik do komentarza

Jak by tego było mało dziś mijałam się zNim jadąc samochodem.Dlaczego Jemu wybaczam każde świństwo ,kazdą moją krzywdę a męzowi nie potrafię zapomnieć niczego .Ostatnio napisałam do Niego na fejsie i zaproponowałam żeby się ze mną spotkał,Chciałabym to wszystko ogarnąć.Ale tradycyjnie nie oddpisał.pewnie nawet nie przeczytał.Może ja nie potrafie o tym zapomniec bo nie mielismy szans na szczerą rozmowę.Ale jaką mam pewnośc ,że tym razem powie prawdę?Może potrzebujemy czasu by sobie wybaczyc i umieć o tym porozmawiać ..Może kiedyś da mi szansę bym to zrozumiała.Bez tego chyba nie potrafie tego skończyć....

Odnośnik do komentarza

Hmmm... wydaje mi sie, że wybaczasz mu to wszystko, bo ciągle bardzo go kochasz. Cieżko wymazać tak silne uczucie, które towarzyszyło Ci od 15 roku życia.
Z każdą sprawą łatwiej jest sobie poradzic, i zamknąć ją, jesli wszystko, co z nia związane zostało wyjaśnione. Ale do tego potrzeba chęci i szczerości obu stron. Nie wiem, czy teraz mozna na to liczyć z jego strony. Wydaje mi się, że raczej nie, i że w związku z tym lepiej będzie, jesli skoncentrujesz się teraz na swoim życiu, postarasz się przywrócić sobie spokój jakos inaczej... Co sądzisz np. o tym, co napisałam na temat psychoterapii? Myslisz, że mogłoby Ci cos takiego pomóc?

Odnośnik do komentarza

Co mi poradzi psycholog??/Zmusi Go żeby ze mną porozmawiał,da lek na zapomnienie??Czytam czasem te porady ekspertów i mam wrażenie ,że są tak ogólnikowe....Nie można uciec przed własnymi myślami ....Mogę skupić się nad czymkolwiek ale to chwilowe.Potem moje myśli wracają.W ten czy inny sposób.Raz jest to tęsknota,raz żal i poczucie krzywdy jeszcze innym razem świadomość skrzywdzenia męża...Zawsze jest coś.Jednym razem mam poczucie ,że jestem brudna i stoję godzinę pod prysznicem i chciałabym zedrzeć z siebie skórę a innym razem oddałabym wszystko żeby mnie przytulił...Przegrywam walkę sama ze sobą...I mam świadomość ,że nie zostaje mi nic innego jak dalej grać i udawać ,że jest ok.Jutro jest rocznica śmierci mojej mamy .Mam wrażenie ,że Bóg odbiera mi wszystko co kocham i jest egoistą.WBoże Narodzenie zabrał mi tatę wiesz co czułam kiedy na moich oczach umierał w chwili kiedy szykowałam się do kościoła.Kiedy moja siostra w pidżamie i na boso pojechała z nim do szpitala a ja błagałam Boga by nam go nie zabierał Miał 38 lat...Czy wiesz co się czuje gdy Twoja matka umiera na raka i przez pół roku żyjesz wiedząc ,że nie ma szans i starasz się by sią nie poddała.Gdy widzisz ,że za chwilę umrze i nie wzywasz do niej ksiądza,żeby nie dać jej do zrozumienia że to koniec.Więc skoro dla Boga miłośc jest najważniejsza dlaczego wiedząc jak Go kocham pozwolił na to bym była z Nim a potem mi go zabrał..Co dzień błagam Go by już nie wystawiał mojej wiary w Niego na próbę i dbał o moje dzieci bo jeśli któremuś coś by się stało to Go znienawidzę....To wszystko jest dla mnie niedoudźwignięcia.Czasem brak mi już sił ale ciągle wierzę,że w końcu zaświeci to moje słonko Pa

Odnośnik do komentarza

Pewnie nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co dokładnie czułaś w tamtych chwilach, kiedy Twój tata umierał, albo mama... Mogę Ci tylko współczuć... Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, że choroba zabiera ludziom ich najbliższych. Ale myślę, że oni w jakis sposób są przy Tobie, i pewnie nie chcą, żebyś sie poddawała rozpaczy, tylko, żebyś żyła dla siebie i dla swoich dzieci.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję,że jesteś....Choć w koło mnie jest wiecznie tylu ludzi są chwile kiedy czuję się jak małe zagubione dziecko.Za dwie godziny minie 7rocznica śmierci mojej mamy z którą nie miałam zbyt dobrych relacji .Dopiero pod koniec jej życia jakoś nam się zaczęło układać .Ona wychowała się w domu dziecka więc pewnie nie potrafiła okazać tyle miłości ile potrzebowałam Ja byłam córeczką tatusia więc gdy go zabrakło odbijałam to na niej.Jej na złość wyszłam za mąż .Uwielbiała moje dzieci Im poświęciła się bez reszty,One też ją kochały.Dziś sama mam dzieci i wiem co czuła gdy chcąc zrobić jej na złośc trułam się bo chciałam być z tatą.Nie nawidzę takich dni jak dziś..Wspomnienia bolą wtedy bardziej....Jest mi tak bardzo smutno i nie ma przy mnie tego ,który mógłby ukoić mój żal...Jestem taka samotna ....

Odnośnik do komentarza

Oczywiście ,że nas kochała ale nie tak jak tego oczekiwałam.Może gdyby nie śmierć taty wszystko byłoby inaczej a tak ja zaczęłam być,,buntownikiem bez powodu".Czasem pytałam Boga dlaczego to jej nie zabrał?Wiem ,że to okrutne ale tak było.Dzis mi wstyd ale jakie to ma znaczenie.Może własnie za to wszystko dziś pokutuję nieodwzajemnioną miłością...Na szczęście moje dzieci dają mi tyle miłości ...Boję się ,że stanę się zła i bezwzględna jak On.Nie Wiesz ile bym oddała za jedno spotkanie z Nim.za jeszcze jedną szanse.Nawet jeśli miało by potem byc źle.Ale przynajmniej miałabym świadomość ,że faktycznie nie kocha mnie i jest zły.A dziś nie wiem nic .Obwiniam siebie ,że odpuściłam ,że za mało z siebie dałam ....Powiedz jak nakłonić Go do takiej rozmowy? czy ma to sens?

Odnośnik do komentarza

joanna1972
Może własnie za to wszystko dziś pokutuję nieodwzajemnioną miłością

Ja tak nie uważam. Przede wszystkim, dzieci potrzebują bardzo dużo miłości od swoich rodziców. Nic dziwnego, że Ty od swojej mamy oczekiwałaś tego samego, więc miałaś do niej żal, że nie okazuje Ci tej miłości zbyt wiele. Poza tym nadal uważam, ze Wasze wzajemne uczucie było darem, czymś dobrym, ale tylko Ty podeszłaś do tego daru w odpowiedzialny sposób. D. zrobił wszystko, aby to zaprzepaścic, i to dlatego teraz cierpisz, a nie dlatego, że Bóg Cię za coś karze.

joanna1972
Powiedz jak nakłonić Go do takiej rozmowy? czy ma to sens?

Na pewno rozmowa, która pozwoliła by wyjaśnić to wszystko, co sie między Wami wydarzyło, miałaby sens. Byłoby Ci łatwiej, bo przynajmniej nie zadręczałabyś się ciągłymi pytaniami i wątpliwościami. Ale jeśli na razie nie stać go na szczerość, i tego nie chce, to nie da rady go zmusić. Można próbować przekonywać, ale jak na razie ja nie mam pomysłu, jak to zrobić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...