Skocz do zawartości
Forum

Porzucona po 15 latach małżeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

"Przede wszystkim bądź sobą i zważ że to włąśnie może temu człowiekowi kiedyś zaufałaś. Przecież nie był ideałem - lub tego nie dostrzegłaś"-o matko, przecież to, że Twój mąż nie był ideałem, corazon, to wszyscy się chyba domyślamy, bo nikt nim nie jest. Ale nie każdy zdradza. I w tym jest problem, a także w tym, że po zdradzie może już nie być tak dobrze, jak kiedyś. Tak jak w przypadku "elektry1", a także w wielu innych, o których słyszałam. Dlatego właśnie obawiam się, że taka walka o sklejenie tego małżeństwa może i tak nie dać szczęścia, bez względu na to, jakim wynikiem się zakończy:(

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi każdy z Was chce dla mnie dobrze bardzo dziękuję. Ja i tak stale bije się z myślami choć jedno wiem że naprawdę wszystko zrobiłam aby ratować związek ale do tego potrzebne są dwie osoby a on powiedział że nie ma na to siły ani chęci , stale powtarzał że musi odpocząć sam ustalił separacje (narazie ustną) powiedział swojej rodzinie że już mnie nie kocha i to nie jest moja wina absolutnie !!! Ja twierdze że się zakochał a do tego trudno mu się przyznać . Ja przez gnojka spać nie mogę choć nie chce o im myśleć to samo przychodzi i co najgorsze nie mam złych wspomnień był naprawdę dobrym mężem i ojcem tyle wspólnych wyjazdów , gotowanie ,sprzątanie wspólne itd. Ja naprawdę nie wiem czym sobie zasłużyłam na taki los . Mama zmarła jak miałam 19 lat brat 14 Tata szybko opuścił nas .Poradziłam sobie z tym .W zeszłym roku tata zmarł przeżyłam bo miałam męża jego wsparcie, a teraz jestem sama z synem ale to ja powinnam go wspierać a nie on mnie . Życie jest stałą męka i tak jak w piosence "w życiu są piękne tylko chwile" i ja już je przeżyłam będąc z nim .

Odnośnik do komentarza

Franco !!!!!!!!to Nie Jest Twoje forum.A ty nie jesteś bogiem tylko zjadłas wszystkie rozumy. świata.Manipulujesz ludźmi jak chcesz.krytykujeszs każde zdanie.nikt nie może mieć własnego zdania.Nikt.!!!!! Kłóci sz się
z ludźmi . .........nawet lepiej wiesz od autorki listu czego ona chce.Corazone poostepuj wedlug wlasnego sumienia. Piszesz ze kochanka meza jest rosjanka. One za granica szukaja sponsora. Znajdzie bogatszego odstawi jego. Uswiadom mu to! !! Powodzenia!!!!!

Odnośnik do komentarza

corazón37 - Siłą i przekleństwem kobiet jest to że i tak zrobią po swojemu.
Dlatego mężczyźnie uważają dalszą walkę z kobietami za niehonorową.

To co mówi Twój mąż to prawda na którą go stać. Wystawiłaś Wasz związek na wielką próbę : odaliłaś sie od niego, zabrałaś rodzinę, wyjechałaś - został z kolegami. I może nie będąc z tego dumny doszedł do wniosku, że .... może bez tego się obejś a sex dostanie za kasę bez znoszenia wydziwiań baby, której zawierzył, ufał, czuł sie świetnie - tworzyliście wspaniała jak piszesz- rodzinę.
I co? Wierząc w to co mówi chcesz przyznać że wszystko wcześniej było kłamstwem?
Przecież masz swoją intuicję, ona podpowiada Ci że coś tu nie gra. Wyjaśnij to, zawalcz o to co masz a nie słuchsz bzdur jakejś francy niespełnionej feministki. Jej nie zależy na Twoim szczęściu ale na wizerunku kobiet w związku.
Jako nastolatek nie raz rozmawiałem z dziewczynami, mężatkami o ich problemach życiowych a widząc walkę w swojej rodzinie, wysiłek, mogę stwierdzić że warto walczyć wiedząc co się traci a nie łudzić się "szczęsciem" w przyszłości.
Ja Ci nie powiem co masz zrobić i które z Was ponosi większą winę. Ale może warto przemyśleć kolejny krok i zacząć od siebie? tylko nie oszukuj się!
Może teraz on wystawia Cię na próbę? - nie pomyślałaś?

Małżeństwo to jak jazda miejskim autobusem - albo zaczekasz i pojedziecie razem albo miejsce obok Ciebi/jego zajmie kto inny. Ale i tak publicznie spełniać się nie będziecie - trzeba wysiąść żeby załatwić potrzeby, zmienić linię.

Powodzenia i pozdrów mężą.

PS> a co syn na to? Charakter człowieka choć ciężko też się zmienia.

Odnośnik do komentarza

Ojej, corazon, wiadomo, że to, co Ci się przytrafiło, to nie Twoja wina. Pytasz, czym sobie zasłużyłaś na takie cierpienie. To proste-niczym. Dlatego nie daj sobie nigdy mówić, że jest inaczej. Wiele już przeszłaś, odejście taty, śmierć mamy, więc jestem pewna, że również z tym problem w końcu(choć pewnie nie od razu) sobie poradzisz. Powodzenia!
Mam nadzieję też, że nie potraktujesz poważnie tego wszystkiego, co wypisuje o mnie ~jaaak, i tego jego oczerniania mnie, tak jak to zrobił w swoim ostatnim poście, pisząc" a nie słuchsz bzdur jakejś francy niespełnionej feministki. Jej nie zależy na Twoim szczęściu ale na wizerunku kobiet w związku. " Nie wiem skąd on bierze takie rzeczy

Odnośnik do komentarza

Aha, corazon, a to, kim jest tamta druga kobieta, chyba nie ma tu znaczenia. Przecież powrót męża miałby sens tylko wtedy, gdyby był powrotem z miłości, a nie z obawy przed tym, że ona znajdzie sobie kogoś bogatszego. Nie wiadomo też wcale, czy rzeczywiście o to jej chodzi. Skoro nic o niej nie wiemy, nie możemy mieć takiej pewności.

Odnośnik do komentarza

Pluj francy w oczy a ona Ci mówi że deszcz pada!

Co wiadomo? Teoretyzujesz i dopowiadasz swoje widzimisie, franco jedna.
Znasz takie przysłowie: w dupieś był i gówno widział!
Wpisy mówią same za siebie. Zachowujesz się jak baba rybaka z bajki O złotej rybce. Chciałabyś więcej i samego najlepszego. Oprócz czerni i bieli jest też normalna szara rzeczywistość. To powinien odróżnić nawet daltonista.
"Jak one się na te studia dostają" Jak franco możesz dawać porad jeśli nie dociera do ciebie co inni piszą - po prostu przestań, już Wszyscy wiedzą co masz do powiedzenie - to co inni tylko innymi słowami.

Odnośnik do komentarza

Kolejny raz, jaaak, zarzucasz mi coś, co jest Twoim problemem, anie moim, bo to do Ciebie nie dociera, co inni piszą, dlatego nie potrafisz się odnieść do ani jednego mojego argumentu. Ja, w przeciwieństwie do Ciebie, krytykuję Twoje posty, a nie Twoją osobę. Dlatego nie rozumiem, czemu "takiww" oskarża mnie o coś, co robisz Ty, a nie ja.
Jasne, rzeczywistość nie jest czarno-biała, ale coś takiego, jak dobro, zło i odróżnianie ich od siebie też istnieją. Śmiem nawet twierdzić, że są zasadniczą częścią ludzkiego życia, dlatego należy brać pod uwagę te "drobne" aspekty, gdy się ocenia jakąś sytuację.

Odnośnik do komentarza

franca- jesteś żywym przykładem powodu rozpadu związków.
Nie jestem ani pierwszy ani jedyny, który ma cię dość.

Na komarzyce i telewizor to chociaż OFF działa, a ta franca jak najęta.
I jak tu będzie dobrze, corazón37, powiedz - jak?

Odnośnik do komentarza

Ja przeżyłam to samo, można by powiedzieć, tylko, że najpierw on wyjechał, a potem mnie ściągnął. Plany były wielkie itd. Z dnia na dzień stwierdził, że już mnie chyba nie kocha, bo gdyby kochał, to by wiedział i nie zastanawiał się nad tym. Był to dla mnie trudny czas - czas rozstania po tylu latach. Chciałam wierzyć, że odchodzi z tego powodu. Kiedyś usłyszałam, jak mówił matce płacząc, że to nie jest kwestia winy - miałam w to uwierzyć, że mu jest przykro. Ale to zdanie pomogło mi wtedy zrozumieć, że ja nie jestem w stanie zrobić już nic. Jakiś czas się widywaliśmy, ale to było wszystko takie naciągane. Bolało. Opowiadał mi o innej kobiecie i wiedziałam, że ona musiała być wcześniej. Potem wszystko już było jasne, ale miał na tyle do mnie szacunku, że pozwolił mi żyć dalej, znikając z życia, urywając kontakt i nie mieszając więcej w głowie, karmiąc nadziejami. Gdyby odezwał się, te nadzieje by wciąż były. To nie daje żyć. Minęło już sporo lat (9), a ja nie przerobiłam jeszcze wszystkiego. Poznałam wspaniałą osobę, ale nie ułożyłam sobie życia. Mam wrażenie, że brak zaufania powoduje, że po prostu już nie potrafię. Póki to jest świeże, proszę spróbować żyć - żeby nie została Pani sama, jak ja. Nie można żyć żalem i bólem - to nic nie daje, to nie pomaga, tkwi się w miejscu. A trzeba żyć. Nie jest Pani częścią jego ciała, lecz autonomiczną jednostką, ma Pani swój tlen, swoją wartość. Jutro też będzie dzień. Wszystko, co Pani zna istnieje nadal, co Pani widziała - zobaczy Pani. Świat nadal jest. Niech Pani nie pozwoli wciągnąć się w czeluście żalu i tęsknoty za czymś, co jak się okaże za kilka lat, było Pani wyobrażeniem o tym związku. To było Pani i nikt tych uczuć nie zabierze. Ale najlepsze i nowe jest dopiero w czymś, co nazywają "jutrem". Życzę wytrwania i szybkiego powrotu do normalności. Nie myśleć (o tym, bo uczucia blokują działania), żyć. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

To może dobrze, corazon, że wysłałaś tego smsa...Przynajmniej upewniłaś się co do sytuacji, i może unikniesz w przyszłości huśtawek nastroju, i śzybciej odzyskasz spokój. Podpisuję się w pełni pod tym, co napisała ~To samo. Jej post wyraża właściwie wszystko, o czym dotychczas myślałam, i czego się obawiałam, jeśli o Ciebie chodzi. Choć oczywiście nie jestem w stanie do końca wyobrazić sobie tego wszystkiego, co czuła, i ile wycierpiała, bo sama tego nie przeżyłam. Współczuję Ci bardzo, ~To samo, i mimo wszystko mam nadzieję, że kiedyś odzyskasz w pełni zaufanie do ludzi i świata. Nie trać nadzieji!

Odnośnik do komentarza

Nadzieja umiera ostatnia. Ale jestem już zupełnie inną osobą. Czekanie i cierpienia w samotności, tęsknota i rozpamiętywanie (swego rodzaju żałoba po stracie "połowy siebie" /tak czułam tamtą osobę wtedy/) już nie przywrócą tej radości życia i beztroski. Nie było nic źle. Nic, oprócz tego, że tak niespodziewanie i tak nagle... Nie można komuś kazać kochać. Jak się zakocha i odchodzi, to nie jest faktycznie kwestia winy. Moje pytanie kiedyś: jaka ona jest? w czym jest lepsza? Jego odpowiedź: w niczym, jest po prostu zupełnie inna. Poczułam się jak rzecz, która została wywalona do śmietnika, bo się znudziła. To długa historia i można by wiele pisać. Jedno tylko przesłanie mam: tylko czas leczy rany, trzeba sobie uświadomić swoją wartość i żyć kochając (zaczynając od siebie, żeby można pomóc innym).
Na rozmowach zadają pytania: Jak Pan/i widzi siebie za kilka (3-5) lat? I człowiek kreuje przyszłość. Ale jak kiedyś spojrzymy na siebie - co zobaczymy? Niech to będzie godne i niezmarnowane.
http://demotywatory.pl/3813413

Odnośnik do komentarza
Gość jakich wiele

po co ?

wysylasz sms ?dzwonisz?

Mowilam -nie dzwon , nie pisz

i co >?

to nie jest metyoda

on ma Ciebie na tacy -a takiej nie chce

nie sluchasz nic

Nie pisz , nie dzwon , nie angazuj znajomych , rodziny

On ma swoja wole - nie nazrzucaj sie

zajmij sie soba

przeczytaj ta ksiazke o ktorej mowilam

obejrzyj film ognioodporny

no

nie daj sie -walcz o siebie i tylko o siebie

Odnośnik do komentarza

O, jakich wiele, zgadzam się z prawie całym Twoim ostatnim postem! A jeszcze trzy dni temu do głowy by mi nie przyszło, że będą aż dwie rzeczy, w których będziemy się zgadzać:) No, bo ta druga rzecz, to z tą terapią u psychologa. Uważam, że corazon37 powinna udać się do niego jak najszybciej, bo ostatnio napisała, że nie może spać przez to wszystko. A przecież sen to podstawa, nie można tak ciągle funkcjonować z jego niedoborem, bo się człowiek wykończy:((((

Odnośnik do komentarza

I zasilisz grono samotnych, nieugiętych, zrażonych do mężczyzn! O los syna też się nie martw bo będzie taki sam jak ojciec !

A może to taka jak Wy psiapsiólki dała ciała w toalecie, czemu do niej nie macie pretensji?
Załużmy bo dowodu nie ma, że chłop zdradził fizycznie, i to wystarczy zeby przypisać mu zdradę uczuć?
Nakręcacie się jak katarynki - mnie słuchaj , mnie , ja Ci dobrze radzę. A co takiego w tym dobrego - żeby została egoistką ?
corazón37, wiesz że to Twoje życie i Twoja decyzja co zrobisz a czego będziesz żałować. Mi jest całkowicie ambiwalentnie czyja to wina i w jakim stopniu.
Natomiast Tobie powinno na tym zależeżeć aby sprawę wyjaścić tym bardziej że to jest tylko stan alarmowego zagrożenia pożarem.
Możecie go gasić osobno, razem lub pozwolić żywiołowi na bezkarne zniszczenie Waszego wspólnego pożycia.
Moje dziecko miało problemy w szkole z nauką jednego z przedmiotów bo ktoś w rodzinie najpierw za namową psiapsiółek próbował zrobić z niej kalekę - dyslektyka, a później swoim wzorem upoważnił do nieuczenia się przedmiotu bo jest trudny.
I co? ani dzieciak nie był i nie jest dyslektykiem i bardzo dobrze radzi sobie z polskim i z przedmiotu też zaczął otrzymywać 3+/4. I z żalem mówi tato, ale ja się tak staram, uczę się i nie nic. Jak to nic? przecież nie ma już zagrożenia. Ale ja chcę mieć 4, uczę się, staram.
Straconego czasu się nie nadrobi tak szybko i łatwo. Żeby zaliczyć wystarczy się pouczyć ale żeby mieć oceny dobre trzeba się dłużej postarać.
Tak się składa że nie tylko my oceniamy ale i nas oceniają.
Z jednym się zgodzę z przedmówczynią ale to tylko zwrot z kontekstu - zajmij się sobą żeby być lepszą niz dotąd. I nie tylko dla siebie, bo nie dla siebie żyjesz. Doceń co masz i czym sie możesz podzielić a rewanż przyjdzie jak ufne zwierzę.
Masz wybór albo postępować jak z psem - buda krótki łańcuch i waruj,
albo jak z kotem - zechce to przyjdzie, ogrzeje, pomruczy ... .
A jedno i drugie trzeba karmić.
Wybierz mądrze, dobranoc.

Odnośnik do komentarza

No nie, jaaak, co jedna Twoja teoria na mój temat, to bardziej odkrywcza:D "A może to taka jak Wy psiapsiólki dała ciała w toalecie"-jasne, to ja jestem tą ruską i uprawiałam seks w toalecie z mężem corazon. Nie no, ktoś tu chyba zaczyna wpadać w paranoję...
Mam nadzieję, corazon, że nie przejmujesz się tego typu rewelacjami, i raczej starasz skupić się na tym, aby zadbać o swoje życie, zdrowie, ale także o dobre znaczenie, rozrywkę. I wcale nie musisz starać się być lepsza, bo i tak jesteś bardzo dobrym, wrażliwym, pełnym ciepła człowiekiem.
I może niektórych rzeczywiście nie obchodzi, kto zawinił, ale mnie owszem, i to bardzo, bo to ma znaczenie, że mąż Cię bardzo zranił, i że przez to teraz cierpisz. Również to, że niczym sobie nie zasłużyłaś na to cierpienie, ma znaczenie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...