Skocz do zawartości
Forum

Jak żyć z żoną choleryczką?


Rekomendowane odpowiedzi

Ech, jest jak było: okresy względnego spokoju przetykają się znienacka awanturami o byle g.... Do tego odkąd Anna zerwała relacje z moją mamą, każda wzmianka o tym, że chcę z córką pojechać do babci kwasi atmosferę na resztę dnia (bo to ZAWSZE jest nie w porę), nawet jeśli obywa się bez złośliwości (rzadko kiedy). Właściwie codziennie wysłuchuję nawykowego "wy mnie wpędzicie do grobu", "mam was już dosyć" itp. (bo np. worek na śmieci był za cienki). Ale to, choć to okropnie przykre, staram się zlewać. Robię w domu i przy małej i z małą - ile tylko mogę, ale nie jest łatwo być pomocnym kobiecie, która funkcjonuje w "trybie samotnej matki": sama zrobię, zostaw, sama kupię, nic nie musisz robić itp. Do tego potrafi żyć tak jakby mnie naprawdę nie było, np. nie odpowiada na moje pytania, ot tak po prostu, nawet nie w złości. A potem jej przechodzi.

Ale w sytuacjach awantur zacząłem się stawiać, co zresztą nie przynosi większego efektu poza tym, że ja się czuję lepiej jak już uda mi się powiedzieć co myślę. Z wyjątkiem dwóch sytuacji - pierwsza kiedy Hela obudziła się w nocy i chciała pić, i Anna z furią zaczęła jej wpychać butelkę do buzi, dość mocno odtrąciłem jej rękę na bok (zresztą usłyszałem od razu "ooo, to już mnie bijesz!"), i druga jak mała pomazała krzesło długopisem i matka wysyczała jej w buzię "jak jeszcze raz tak zrobisz to cię zabiję" - powiedziałem że jeszcze raz coś takiego powie Heli, to ją tak urządzę, że do końca życia będzie się zastanawiała co się właściwie stało. Ot, taki naiwny blef.

Wiem, że o naszej sytuacji wie teść i że się przejął (nie wiem skąd, ale nie ode mnie, może od swojej konkubiny, która sporo widzi) ale nie chcę, żeby się wtrącał, dorosły jestem. Z drugiej strony czuję się jak w więzieniu, idą wakacje, chciałbym choć jeden weekend spędzić z mamą i Helą w naszym rodzinnym letnim "miejscu", ale Anna już kilka dni po rozmowie ze mną ("Jak musisz to jedź") już jakby zapomniała i kolejne weekendy planuje u swojego ojca na działce (miło tam, ale do cholery co tydzień?). A ja chciałbym, żeby jednak dziecko spędziło trochę czasu też z drugą babcią. Co z tego, kiedy moja żona żyje tak jakby nie było na mnie miejsca w jej planach, a moja rodzina w zasadzie nie istniała?

Nie wiem co będzie dalej, żyję w pułapce, mechanicznie i rutynowo, największą radość mam z placyku zabaw z małą. Boli mnie izolacja małej od babci. Awantury nagrywam ale bez większego przekonania, bo są chyba za słabe żeby podchodzić pod przemoc psychiczna z prawdziwego zdarzenia. Najgorsze jest to, co się nie bardzo daje nagrać, złośliwości, jadowity ton ni stąd ni z owąd, lekceważenie. Tyle, że od 20 III nie było Wielkiej Awantury. Ale żyję dalej jak na wulkanie, bo będę chciał zabrać małą na weekend z babcią i to się NA PEWNO nie uda na spokojnie (o ile uda się w ogóle, w co zaczynam wątpić).

W trudnych chwilach wracam do tego wiersza, który na bratnim blogu pojawił się jak na zamówienie: http://w-zaciszu-biblioteki.blogspot.com/2013/04/nikt-tylko-ty-charles-bukowski.html

Pozdrawiam wszystkich, będę odzywał się częściej, poza wami nie mam z kim porozmawiać...

Odnośnik do komentarza

Jejku, współczuję Ci... Zwłaszcza, że to tak długo się juz ciągnie...:(

Osito

Wiem, że o naszej sytuacji wie teść i że się przejął (nie wiem skąd, ale nie ode mnie, może od swojej konkubiny, która sporo widzi) ale nie chcę, żeby się wtrącał, dorosły jestem.

Dlaczego nie chcesz, żeby sie wtrącał? Trafiło Ci się dwoje ludzi z Twojego otoczenia, którzy wiedzą, jaka jest sytuacja, teść jest przejęty... Doceń to! Czy to, że jesteś dorosły oznacza, że masz odrzucac wsparcie innych? Każdy tego potrzebuje, niezależnie od wieku. A szczególnie człowiek w tak trudnej sytuacji, jak Twoja. Poza tym, gdybyś już miał tego wszystkiego dosyć, to w razie czego miałbyś w sądzie dwóch świadków po swojej stronie, a to naprawdę bardzo dużo.

Osito
Awantury nagrywam ale bez większego przekonania, bo są chyba za słabe żeby podchodzić pod przemoc psychiczna z prawdziwego zdarzenia. Najgorsze jest to, co się nie bardzo daje nagrać, złośliwości, jadowity ton ni stąd ni z owąd, lekceważenie. Tyle, że od 20 III nie było Wielkiej Awantury.

Hmmm... Czemu bez przekonania? Skąd pewność, że nie można tego wszystkiego zakwalifikować jako przemoc psychiczną? Moim zdaniem to określenie pasuje do zachowania Twojej żony, i dobrze robisz, że ją nagrywasz. A jeśli nie jesteś pewny, co sądzic o tych nagraniach, to możesz poradzić się w tej sprawie prawnika. Według mnie nawet powinieneś.

Trzymaj się...

Odnośnik do komentarza

Dlaczego nie chcesz, żeby sie wtrącał?

Bo Anna tego nie przełknie; skończy się na tym, że zrobiłem z niej potwora, że wymyślam, histeryzuję, oczerniam ją, ona sobie żyły wypruwa, a ja latam skarżyć po rodzinie jak gówniarz. I tyle by było, a na dłuższą metę pewnie zrobiłoby gorzej niż jest teraz.

Prawnika (czy psychologa, co mi radzono już wcześniej) nie mam się kiedy i jak poradzić w obecnym układzie dnia codziennego. Pracujemy w tej samej firmie (ale osobno i w dużej), zwykle w tych samych godzinach, a jak jedno z nas pracuje do wieczora, to drugie musi odebrać ze żłobka małą i ogarnąć dom. Nie ma tu miejsca na psychologa czy prawnika niestety.

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Osito
Dlaczego nie chcesz, żeby sie wtrącał?

Bo Anna tego nie przełknie; skończy się na tym, że zrobiłem z niej potwora, że wymyślam, histeryzuję, oczerniam ją, ona sobie żyły wypruwa, a ja latam skarżyć po rodzinie jak gówniarz. I tyle by było, a na dłuższą metę pewnie zrobiłoby gorzej niż jest teraz.

No nie, nie powinieneś brać pod uwagę takich zachowań przy podejmowaniu decyzji... Zwyczajnie dajesz jej się terroryzować w ten sposób! Przecież to jakieś głupoty, takie jej gadanie, co tu napisałeś, z tym gówniarzem, itd... Ignoruj to, naprawdę nie warto zwracać na to uwagi... I przez to rezygnować z pomocy...

Osito
Prawnika (czy psychologa, co mi radzono już wcześniej) nie mam się kiedy i jak poradzić w obecnym układzie dnia codziennego. Pracujemy w tej samej firmie (ale osobno i w dużej), zwykle w tych samych godzinach, a jak jedno z nas pracuje do wieczora, to drugie musi odebrać ze żłobka małą i ogarnąć dom. Nie ma tu miejsca na psychologa czy prawnika niestety.

Kurczę... Szkoda, że nie masz na to czasu teraz...

Odnośnik do komentarza

Chciałabym przytoczyć tutaj swoją historię, mam nadzieję, że może choć trochę się przyda.
Piszę jako córka matki choleryczki (choć ciężko mi powiedzieć czy to dokładnie to). Mój tato jest człowiekiem spokojnym, wrażliwym, chociaż może nie aż tak bardzo jak Pan. Generalnie, zdarzają się u nas wybuchy złości mojej mamy, gniewu, kończy się zazwyczaj obrażaniem wszystkich dookoła, płaczem i potem cichymi dniami. Szczególnie obrywa mój tata, a obrywa za wszystko, za teściową, za firmę którą prowadzi, za to, że czegoś nie zrobił, że są długi, że pieniędzy nie ma.. ( przy czym większość rzeczy jest z palca wyssanych, mama jest uprzedzona do większości poczynań taty). Najgorzej jeśli chodzi o teściową, bo tutaj problemy zaczęły się zaraz jak się urodziłam i trwają do tej pory (mam 21 lat). Niestety, babcia mieszka z nami, ale na piętrze, więc nie wchodzą sobie już z mamą w drogę. Jednak złość i niemożność przebaczenia za dawne sprawy została.
Napisałam, że nie wiem dokładnie czy moja mama jest choleryczką czy nie, bierze jakieś leki, ale ogólnie mam wrażenie że po prostu nie jest szczęśliwa ze swojego życia. Jednocześnie nie ma odwagi też nic z tym zrobić i często się na nas to odbija.
W każdym bądź razie, takie kryzysy, pojawiające się od czasu do czasu, strasznie ranią. I chociaż nie wiemy co z tym zrobić, bo tak samo odpadają wizyty u psychologa, czy próby rozmowy, razem jakoś udaje nam się to przetrzymać. I nie wyobrażam sobie, żeby mojego taty miało przy mnie nie być. Kocham moją mamę, i wybaczam jej zachowanie, być może spowodowane problemami w dzieciństwie, ale kocham też swojego tatę za to, że widzę jak potrafi przez to przechodzić. Wiem, że musi cierpieć z tego powodu. Ale jest zawsze przy mnie i moim bracie. Dlatego proszę, z perspektywy córki, niech się pan nie poddaje.
Nie wiem, jak to u Pana się będzie ciągnąć, może wydarzy się coś, co to odmieni. Może pomoże Panu rodzina. Ale przede wszystkim ma pan córkę, którą Pan kocha i dla której musi Pan żyć. Trzymam za Pana kciuki :)

Odnośnik do komentarza

Tez jestem corka choleryczki i mam juz prawie 35 lat. To co matka zrobila nam wszystkim czyli calej rodzinie nie da sie wybaczyc. Jako dziecko niczego nie rozumialam ale teraz wiem ze nie da sie normalnie rozwijac w takim otoczeniu. Rodzina nie polega na sprzataniu taka czy inna sciereczka, na czystym czy brudnym domu na dobrym czy zlym posilku tylko na rozmowach, zrozumieniu, wsparciu i wspolnym milym i konstruktywnym spedzaniu czasu. Jak mozna do kilkuletniego dziecka powiedziec *ja cie zabije*? Jak ??? Z doswiadczenia moge powiedziec ze wyzywanie sie na dziecku nie tylko psychiczne ale i fizyczne bedzie permanentne i bez ograniczen. Male dziecko jest mile i bezbronne, dorastajace juz jest trudniejsze w relacjach a co dopiero nastolatek ! dlatego z czasem bedzie tylko gorzej. Takie traktowanie dziecka nie pozwala potem dziecku normalnie zyc przez cale jego zycie. Ja jestem dosc silna i swiadoma osoba, dobrze sobie radze w zyciu ale emocjonalnie jestem osoba zniszczona i nieszczesliwa oraz osoba ktora uwaza ze nigdy nie byla kochana bo jak mozna nazwac miloscia takie traktowanie? Moje siostry to jednak inna bajka, to sa osoby mocno zaburzone i jest im bardzo ciezko nawiazac normalne relacje i zbudowac normalne zwiazki. Jedna przjela role matki, despotki, a druga role ojca ofiary, godzacego sie na wszystko. Nic z tego dobrego nie wyszlo i z dzieci z takich chorych kolejnych malzenst tez nic normalnego nie wyszlo. Dla mnie osoby jak twoja zona to sa osoby chore psychicznie. Jesli chodzi o mojego ojca to nie mam do niego tez zadnego szacunku bo to znosil, niby dla dobra dzieci, rodziny choc dla mnie to bylo krzywdzenie dzieci pozwalajac na ich dorastanie w takich warunkach ! Jako ojciec nie powinienes pozwolic aby twoje dziecko dorastalo w takich warunkach ! Ja jako corka choleryczki i despotki dzis nienawidze matki i czesciowo tez ojca, mam b duze problemy z depresja z zyciem z zaufaniem do ludzi, a do ojca nie mam szacunku bo na to wszystko pozwalal poniewaz mimo poszukiwan i staran nigdy nie znalazl sposobu na ukrucenie jej karygodnych zachowan. Uwazam ze jestes doroslym czlowiekiem i masz prawo i isc do psychologa i do prawnika i do swoich bliskich, to ze tego nie robisz wynika z jakiejs wewnetrznej obawy, blokady , slabosci albo jeszcze czegos innego i powinienes nad tym popracowac. Uwazam ze nie mozesz dopuscic do tego aby twoje dziecko bylo traktowane w taki sposob i dorastalo w takim psychicznie agresywnym i niestabilnym srodowisku. Ja wiedze tylko jedno rozwiazanie: nagrywanie jej parszywych zachowan i ich upublicznienie np w rodzinie albo przed sadem tak aby uzyskac rozwod i opieke nad dzieckiem. Proba rozwodu nie musi tez byc ostateczna. Pary z dzieckiem i w rozwodzie o orzekaniu o wine ciagna sie dlugo i sa te pary tez kierowane na terapie. Trwa to latami i prowadzi do zastanowienia sie nad soba i swoim postepowaniu. Twoja pozycja jest jasna, ty nie chcesz rozwodu ale chcesz aby zona szanowala ciebie, corke i rodzine, aby zachowywala sie inaczej albo chociazby chciala sie poprawic swoej zachowanie przez probe badan chormonalnych, rozmow z psychologiem itp. w takich warunkach nie da sie normalnie zyc i normalnie wychowywac dziecka. Jej zachowanie to dla mnie to jest jak jakas forma alkocholizmu, dopoki czlowiek sie nie leczy i nie stara to nie mozna z nim normalnie zyc bo to tylko krzywdzi otoczenie a dzieci sa niezwykle wrazliwe na zle traktowanie i nie potrafia sobie z tym radzic ani sie normalnie rozwijac w takim otoczeniu. Nagrywanie awantur to dobry sposob, pokazuje na zimno zobaczyc jak absurdalna jest ta sytuacja. Oraz uwazam ze uczciwe pokazanie swiatu brudow oczyszcza i jest tez nauczka dla ludzi ktorzy do tej pory mysla ze moga bezkarnie pomiatac innymi, i to slabszymi osobami takimi jakimi sa dzieci. Widmo straty meza i dziecka moze pozwoli jej na zrozumienie ze moze powinna sie jednak zachowywac inaczej i szanowac ludzi ktorzy sa jej rodzina. Liczenie na pomoc rodziny tesciow raczej nie licz, bo oni nie powinni sie za bardzo wtracac w czyjes zycie, moga wysluchac doradzic ale w zadnym wypadku nie licz ze oni za ciebie rozwiaza ten problem.
W zadnym wypadku nie powiniennes popelnic samobojstwa zostawiajac w tym gownie twoja coreczke. Powinienes dla niej byc obecnym i wspierajacym ojcem i zawsze jej sie starac pomoc. To twoje dziecko jest najwieksza ofiara tej sytuacji i powinienies za wszelka cene chronic i wspierac to dziecko. Ja niestety nie wierze w cuda i jesli nie zrobisz nic, nie bedzie lepiej tak wiec trzeba wziasc sie w garsc i dzialac. Zycze powodzenia !

Odnośnik do komentarza

Napisz prosze co sie u ciebie dzieje? Czy juz sie zdecydowales na jakis krok czy nadal tkwisz w tej beznadziejnej sytuacji i sie zastanawiasz ciagle co zrobic?
Moze warto tez pisac listy, e-maile ? Moze w taki sposob, na zimno uda wam sie nawiazac jakies minimum konstruktywnej dyskusji, zrozumienia? Tez takie e-maile, jesli sie nie przydadza do poprawy sytuacji, moga posluzyc do sadu, jako dowod ze sie starales, ze probowales rozmawiac, poprawic ta sytuacje.
Jak bys chcial cos wiecej wiedziec o moich doswiadczeniach jako corki choleryczki to zycze pomoca.
Dzis z mojego punktu widzenia Ja cie mogle blagac o tylko jedno, nie pozwol aby twoja zona zniszczyla dziecinstwo i psychike twojemu dziecku bo z tym jest naprawde naprawde trudno zyc.

Odnośnik do komentarza

Dobrze,że piszecie o tak trudnych sprawach,może niejedna/en,bo to dotyczy obu płci ,przeczyta i się zastanowi nad swoim życiem.
właśnie tacy ludzie wybierają sobie spokojnych partnerów ,żeby mieć się na kim wyżywać,to jest chore,
w tak drastycznych przypadkach jak piszecie ,najlepszy jest rozwód,
ale jakie to wszystko jest trudne wiedzą tylko ci co przez to przechodzą tak ,że ja nie podejmowałabym się próby oceny Twojego ojca czy autora pierwszego postu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Sluchaj kolego, weź sie w garść, jestem w bardzo podobnym zwiazku, musisz sie postawic, to ty jestes mężczyzną pokaz jej kto tu rządzi użyj takich slów jak ona , albo jeszcze gorszych, zmieszaj ja z błotem wykrzycz wszystko co w tobie siedzi........

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Metoda oko za oko w sytuacji rodzinnej i w przypadku gdy mamy do czynienia z przemocą słowną, umniejszaniem, poniżaniem itp. poskutkuje jedynie tym, że będzie można napisać księgę slangu matrymonialnego w którym będą coraz nowsze określenia na małżonka. Potem dojdzie do rękoczynów, a na koniec do rzucania nożami.
Kładzenie uszu po sobie też nic nie da, bo furiat będzie sobie pozwalał na coraz więcej. Metoda na wesołka lub olewacza tylko rozsierdzi bardziej zdenerowaną osobę. Właściwie jedynym wyjściem jest rozmowa na spokojnie i określenie przyczyn frustracji.
Pod sytuacyjnymi zachowaniami agresywnymi kryją się pewnie jakieś przyczyny. Być może żona sygnalizowała wcześniej coś co jej się w Twoim zachowaniu nie podobało, a Ty nie robiłeś z tym nic i teraz już nawet nie próbuje wyegzekwować tego co chciała kiedyś tylko wybucha w zwykły już dla niej sposób i odreagowuje sobie na Tobie coś co ją gniecie.
Być moż żałuje, że zostaliście małżeństwem i że macie dziecko, może chciałaby kogoś innego i dlatego w kółko powtarza, że ma Was dosyć.
Ktoś pisał, że może też mieć problemy z hormonami-może. Niewątpliwie oprócz tego, że Ty masz problem ogromny z nią, ona ma problem z sobą samą i z Tobą i z rodziną. Dopóki się za to nie weźmiecie profesjonalnie i dopóki ona nie zechce pójść z Tobą na jakiś układ i zastanowić się nad prawdziwą przyczyną swojego zachowania to nic się nie zmieni.
Może dobrym wyjściem byłoby umówić się z żoną na poważną rozmowę na jakiś dzień, poprosić aby napisała na kartce co ją denerwuje, jakieś szczegóły (jeśli sama nie wie o co jej chodzi), jak chciałąby aby wyglądał ten związek dalej, jak miałbyś się zmienić, niech wypisze też Twoje zalety i co ceni w Tobie. Ty tak samo i to samo. Napisać oboje, ale każde z osobna jak widzi tą relację dalej gdy nie dojdziecie do porozumienia i okaże się, że nie możecie być razem.
Myślę, że po takiej sesji dowiedzielibyście się czegoś o sobie nawzajem. Ale musiałaby ona chcieć zmian i wiedzieć, że w tym że ona jest teraz nieszczęśliwa jest i jej wina.
No chyba, że toczy ją jakaś choroba i to nie musi być związana z psychiką, nawet robaki może mieć..
Ale żeby zachciała zmian musi sobie wcześniej uświadomić, że mogą one nastąpić i że nie musicie tkwić w takim, bądź w ogóle w tym związku.

Odnośnik do komentarza
Gość Lukas 36

Gdyby to facet byl i zachowywal sie podonie jak zona w opisie, zostalby automatycznie przekreslony i potepiony. Nie zdziwil bym sie nawet gdyby doszlo do oskarzenia o znecanie sie psychiczne sady policje itp.Nikt by na tobie nie zostawil suchej nitki. Chlopie ratuj sie i uloz sobie zycie na nowo. Pier***nij drzwiami i zaczynaj na nowo. Co ty tak kochasz w tej swojwj pani????????

Odnośnik do komentarza

~Lukas 36
Gdyby to facet byl i zachowywal sie podonie jak zona w opisie, zostalby automatycznie przekreslony i potepiony. Nie zdziwil bym sie nawet gdyby doszlo do oskarzenia o znecanie sie psychiczne sady policje itp.Nikt by na tobie nie zostawil suchej nitki. Chlopie ratuj sie i uloz sobie zycie na nowo. Pierdolnij drzwiami i zaczynaj na nowo. Co ty tak kochasz w tej swojwj pani????????

Masz rację Lukas, i zgadzam się z tym, że gdyby to dotyczyło faceta, to bardzo możliwe, że reakcja byłaby zupełnie inna. Cóż, hipokryzja niejedno ma imię.

Odnośnik do komentarza

Chciałem podziękować wszystkim za słowa otuchy w bardzo trudnym dla mnie czasie - szczególnie dziękuję p. Katarzynie Garbacz, p. Annie Kaźmierczyk-Słomce, oraz następującym Internautkom i Internautom: franca, miminka, mamamuminka, Ania112, Daliia, ink, rozwiazanie i ka-wa. Dzięki Wam odważyłem się kilkukrotnie bardzo ostro "postawić", trochę postraszyłem (ale oczywiście nie ujawniając że nagrywam awantury). Co prawda czasem musiałem wyjść na nocny spacer dla własnego zdrowia psychicznego, ale ostatecznie na przestrzeni kilku miesięcy (szacuję ten proces na jakieś 3-6 m-cy) relacje w naszym domu uzyskały jaką taką równowagę. Nawet z moją mamą został zawarty pokój (a nie odzywały się bite 12 miesięcy) przy okazji Bożego Narodzenia i powróciła względna swoboda także w ich relacjach. Dzisiaj funkcjonujemy jako rodzina stabilnie i zaskakująco dość zgodnie. Oczywiście Ani zdarzają się wybuchy złości, ale po pierwsze znacznie rzadziej, a po drugie już nie przeradzają się w horrendalne awantury z wylewaniem pomyj na moją głowę i wielodniowymi fochami o byle bzdurę. Mam wrażenie, że moja zmiana postawy z "potulnej" na bardziej stanowczą zaowocowałem większym szacunkiem z jej strony. Ja też się czuję lepiej, kiedy powiem co myślę - czasem dość ostro, ale w granicach kultury i bez podnoszenia głosu poza "stanowczy". Chyba jest najlepiej jak mógłbym chcieć.

Jedno z czym sobie nie mogę poradzić to nawracające wpadki z impotencją, co jest pokłosiem rozładowywania napięcia nawykową masturbacją, w którą w międzyczasie wpadłem. Psychika nie wytrzymała tego co się działo. Pracuję nad tym (bez seksuologa) i jestem na dobrej drodze, ale jeszcze nie jest z tym najlepiej.

Tak czy inaczej dziękuję Wam za wsparcie. Bez Was nie dałbym rady.

Odnośnik do komentarza
Gość Krzysiek197272

Witam drogie Panie,
Wiem że jest to forum dla kobiet ale ze względu na to że ciężko znaleźć takie fora dla mężczyzn zwracam się do was o rady. Mam następujący problem. Jestem po ślubie z żoną 2 lata. Mamy malutką córeczkę (3 miesiące). Od pewnego czasu bardzo słabo układa się w naszym małżeństwie. Jedynym powodem naszych kłótni jest moja mama . Żona uważa że jestem za bardzo zżyty ze swoją mamą i to wszystko jej wina. Ja nie uważam że robię coś złego ponieważ jedyne czego oczekuję ale na co również za bardzo nie nalegam to to żeby raz na 2 tygodnie jechać do niej i posiedzieć ze 2 godziny. Dodam że jestem jedynakiem a moja mama jest całkowicie samotna. Mój ojciec zginał w wypadku gdy miałem 8 lat.Potem moja mama wyszła drugi raz za mąż, przeprowadziła się do męża po czym drugi mąż również zmarł i mama została w nowym miejscu całkowicie sama.Bez rodziny i znajomych. Uważam że odwiedzenie jej raz na 2 tygodnie to mój obowiązek a ja mam za to awantury w domu. Moja żona szczerze nienawidzi mojej matki ponieważ przyznam że kiedyś matka źle się karygodnie się zachowała i wyprosiła ją z domu jeszcze przed naszym ślubem. Dlatego nie wymagam od niej żeby ją kochała ale chciałbym żeby zrozumiała że w końcu to moja matka i chciałbym choć trochę o nią zadbać. Dodam że żona ma pretensje że mam za dobry kontakt z matką bo raz na 2 tygodnie chce do niej jechać i raz na tydzień zadzwonię do niej co słychać i czy wszystko ok? Natomiast moja żona ze swoją mamą rozmawia kilka razy dziennie przez telefon, zwierzają się sobie, żona opowiada mamie o wszystkich naszych znajomych, jeżdzimy do niej przynajmniej raz w tygodniu tj.każdy weekend i zostajemy na noc. Dodam że z żoną pochodzimy z jednej miejscowości i nasze matki mieszkają od siebie w odległości 3km a my mieszkamy w Warszawie. I ogólnie są najlepszymi przyjaciółkami. Często jest tak że jesteśmy cały weekend na wsi u teściowej a jak zaproponuję żeby jechać do mojej mamy to jest awantura że jestem za bardzo z nią zżyty. Żona ma pretensje że moja mama nic nie pomaga przy małym dziecku. Natomiast ja uważam że nie pomaga bo po prostu nie ma takiej możliwości ponieważ żona nie chce do niej jeździć a tym bardziej zabierać do niej wnuczki więc ja k..wa pytam jak ona ma pomóc??? Ostatnio mało nie doszło do rozstania ponieważ moja mama prosiła nas żeby dać jej chociaż jedno zdjęcie córki. Prosiła około 2 miesiące ale żona się zawzięła że nie da i już. Ja jestem taki ze jak taką drobnostką mogę sprawić komuś bliskiemu przyjemność to chętnie to zrobię natomiast żona się tydzień do mnie nie odzywała i robiła awantury że ja w końcu po dwóch miesiącach wydrukowałem kilka zdjęć x3 i chciałem po jednej kopii dać matkom i jedne dla nas. Dla mnie to jest chore że za takie coś można robić awantury. Kolejna kwestia to finanse. Żona ma jakieś żale do mnie że jej mama dała jej na wesele 25tys a moja mama dała tylko 10tys a resztę musiałem dołożyć ze swoich. Dodam że ze swoich zarobionych przed ślubem a nie wspólnych. Ja ogólnie nic nie chciałem pd mamy ponieważ dobrze nam się powodzi finansowo. Ja zarabiam średnio około 20tys miesięcznie. Mam dobry wolny zawód. Zarabiam dosyć sporo a poza tym mam bardzo dużo czasu wolnego który spędzam z żoną na codziennych obowiązkach. Dodam że moja żona obecnie bierze około 1,6zł za urlop macierzyński. Zawsze mówię żonie ze kasa jest wspólna. Co jej potrzeba to sobie kupuje. Ustaliliśmy że kasa będzie wspólna ale mamy oddzielne konta. Żonie na konto wpływa jej wypłata a na moje konto moja wypłata. Według tak jest wygodniej ponieważ je robie ze swojego konta wszystkie opłaty tj. mieszkanie 4tys, samochód 3tys, plus inne opłaty około 2tys. Żyjemy na dosyć wysokim poziomie dlatego na pozostałe wydatki tj. jedzenie, ciuchy, knajpy, kino, kosmetyki, biżuteria itd. wydajemy około 7-10 tys zależy od miesiąca. Mimo tego jesteśmy w stanie odłożyć co miesiąc około 4-5 tys. Dodam że żona swoją pensję ma tylko na swoje drobne wydatki. Jak jej zabraknie to i tak jej kupuję co chce. Do niczego się tak szczerze mówiąc dokłada a robi mi awantury że np. przed ślubem ułożyłem kostkę u mojej mamy za 10 tys i musieliśmy z naszych wspólnych pieniędzy za nią zapłacić. Ja rozumiem że są wspólne ale po pierwsze ułożyłem tą kostkę przed ślubem a o drugie tak naprawdę to sam na nią zarobiłem a po trzecie ze względu na to że jestem jedynakiem ten dom z tą kostką kiedyś i tak będzie nasz więc nie widze w tym problemu. Jeszcze jakbyśmy naprawde nie mieli kasy to może bym to zrozumiał ale tak naprawde nię narzekamy. Kolejna sytuacja. Ostatnio z żoną niby wszystko sobie wyjaśniliśmy że nie bedziemy rozmawiać o mamie żeby się nie kłócić ale wytrzymała tylko może aż jeden dzień i następnego dnia dostałem zjeby za to że pół roku temu kupiłem mamie wąż ogrodowy za 50zł który pogryzł mój pies. Ogólnie nie pomagam zbyt dużo matce choćbym chciał ponieważ zawsze uważałem że żona jest najważniejsza i nie chciałem robić nic wbrew żonie ale uważam teraz że to źle i czuję się trochę jakbym był złym synem. Kiedyś żonie powiedziałem że co by się stało jakbym po pracy zajechał do mamy i kupił jej zgrzewkę wody żeby nie musiała rowerem do sklepu jechac. To powiedziała ze jestem ch.j nie mąż że ona nie chciałaby z kimś takim być, ze najpierw jedzie się do domu itd itp. Ja wszystko rozumiem ale co by się słao jakbym naprawdę zajechał tylko zawiózł wodę zwłaszcza że mam po drodze?? Kolejna sytuacja jeśli chodzi o finanse. Ja uważam że jak się ludzie kochają to wszystko powinno być wspólne, nie uznaje intrcyzy itd. Natomiast żona ciągle powtarza że różnie w życiu może być i tak naprawdę powinienem wszystko na nią przepisać żeby kiedyś nasza córka jakby co miała mieszkanie. Ja jej mówię że nigdy nie zakładam że będzie źle , jakbym tak zakładał to bym się nie żenił. Natomiast takie wymuszanie żeby było wszystko na nią według mnie jest straszne ponieważ każdy sobie pomyśli i pewnie tak jest że prędzej czy poźniej będzie chciała mnie za przeproszeniem wydymać na kasę. Proszę o rady co robić? Przykładów jest jeszcze mnóstwo ale nie chcę was zanudzać.

Odnośnik do komentarza

To nie jest forum tylko dla kobiet.

Co do Twojego problemu ,to od początku dałeś sobie wejść na głowę..., wybacz ,ale jak pytasz żonę czy możesz po drodze zawieźć mamie wodę ,to ręce opadają...

Jesteś za dobry , za spokojny i żona to w perfidny sposób wykorzystuje, siebie nie zmienisz, żony tym bardziej i jak nie masz zamiaru całe życie się z nią użerać, powinieneś się rozejść
,a już absolutnie nic na nią nie przepisuj ,wtedy to pewnie ona by Ciebie zostawiła,
ja nie widzę tu żadnej miłości z jej strony ,tylko wyrachowanie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Chłopie,Ty tupnij nogą, bo żona zrobiła z Ciebie nie tylko pantoflarza ale i niewolnika.
Żona,chce niewątpliwie doprowadzić do tego,zebyś stracił zupelnie kontakt z matką.Chce być jedyną kobietą Twojego życia która posiądzie nie tylko Ciebie na własność ale Wasz majątek.
Ustal granice.Masz prawo a i nawet obowiązek pomagać samotnej matce.
Proszę Cię,nigdy, nie zapewniaj swojej żony, że nigdy od niej nie odejdziesz,bo ona ma wówczas większe pole do popisu.Wręcz przeciwnie.Dawaj znać że dosyć masz żony która tak ostentacyjnie nienawidzi Twojej matki.
Nie wiem,dlaczego kiedyś tam, żona została wyproszona za drzwi, ale po tym co tu napisałeś,to nie mam pewności czy mama nie miała powodów do takiego zachowania.
Nie bądz niewolnikiem,bankomatem,za przeproszeniem - pierdółką ktora słucha się żony jak dziecko,bądz pełnoprawnym mężem i dobry synem dla kobiety która Ciebie potrzebuje.

Odnośnik do komentarza

@krzysiek
Jeśli mama pojechała za drugim męzem i ma tylko za znajomą Twoją teściową to może w papierach dom, ktory zajmuje mama w jakiejś częsci nalezy do rodziny jej drugiego męza i kazdy kamień tam kupiony to wg Twojej żony pieniądz po trosze wyrzucony w błoto.

Zastanów się czy przed ślubem żona też wyglądała na taką zaborcza i finansowo i psychicznie?

Podobno ludzie mogą się kłocić zajadle na wszystkie możliwe sposoby i być malżeństwem świetnym. Pod warunkiem, że mają na fundamentalne sprawy podobne poglądy. Do tych fundamentalnych spraw nalezą ponoć równiez pogląd na wychowanie dzieci w ogólnych pryncypiach i stosunek do starszych osób w rodzinie czyli babć, czy dziadków jesli jeszcze żyją i rodziców z obojga stron. Chodzi o braną z czasem odpowiedzialnośc za starsze pokolenie.

Może żona ma mlodych a przynajmniej silnych jeszcze oboje rodziców i nie patrzy na swoich jak na tych, ktorymi trzeba się opiekować tylko jak na tych ,od których jeszcze dużo i dlugo mozna jeszcze brać. Jak na razie bierze opiekę nad córeczką i starczy tego, bo przecież jest jeszcze Wasza opieka- i tu jest świetny motyw aby zarzucac tesciowej, ze nie pomaga w wychowywaniu wnuczki.

Może trzeba w rozmowie z zoną powiedziec, że starasz się zrozumiec, że to zachowanie Twojej mamy sprzed Waszego slubu zle ją usposobiło do Twojej mamy. Niemniej jednak nie życzysz sobie aby na kazdym kroku udowadniała Ci jak to niby jesteś nadmiernie przywiązany do mamy . Jeśli wyszła za Ciebie za mąz , to znaczy, że uznala, że jesteś dobrym człowiekiem, z ktorym można mieć dzieci i który bedzie umiał opiekować się rodziną. Może jesteś zadufany w sobie, ale uważasz, że spelniasz się w roli ojca i męża.Jeśli i ona tak uważa ,to niech nie zapomni, że to jaki jesteś wobec niej czy wobec Waszej córeczki wypracowala poniekąd w Tobie Twoja mama, bo byleś tylko do 8 lat wychowywany przez swojego tatę a potem to juz był jej problem, może z czasem i Twojego ojczyma. I mimo, że ona pamięta iż kiedyś  Twoja mama zachowala się żle, to niech ze względu chociażby na Ciebie spróbuje tego w sobie nie odgrzebywać. Przecież przez to odgrzebywanie- jej zachowanie wobec Ciebie i własnej córki zaczyna wyglądać kuriozalnie. Najlepiej żebyś/ zebyście nie odwiedzali Twojej mamy, aby mało ona znała wlasną wnuczkę, aby nie miała wobec Was żadnych oczekiwań nawet w postaci zdjęcia własnej i jedynej wnuczki.
Ponadto postawa, że teściowa ją denerwuje, bo nie ma z niej żadnych pożytków może Tobie sugerować, że jesteś młody, zdolny, zdrowy i umiejący zarabiac kase. Jeślibyś nie daj Boże zachorował, ulegl wypadkowi czyli nie dostarczał kasy do wspólnego budżetu, to jako,że ona nie mialaby pożytku z Ciebie też uważałaby, że nie należy się Tobie od niej uwaga, opieka.
Owszem ślubu ze swoją teściową nie brała, tylko z Tobą. Ale tak jak Ty w gratisie dostaleś z żoną swoich teściów to i ona dostała swoją teściową. I nie powinna jej ignorować. Układ w którym nie musicie z nikim ze swojej pierwotnej rodziny na co dzień mieszkać, jest idealny do tego aby ze wszystkimi czlonkami tego rodu utrzymywać przyjazne i życzliwe stosunki, bo nie mają oni szans do wtrącania się do przysłowiowej zupy na co dzień w Waszym mieszkaniu.

Ponadto jeśli ona zaczyna wyliczać Ci czas na rozmowe telefoniczną czy na wizytę u mamy to jeśli Ty zastosujesz ten sam taryfikator, to powinieneś chyba krzyczeć, że ona jest zlą żoną bo ze swoją mamą omawia codziennie codzienne sprawy, niejako wynosi co u Was w domu się dzieje. Powinieneś postawić szlaban na cotygodniowe wyjazdy z noclegiem a przerzucić się na co dwutygodniowe krótkie dwugodzinne wizyty. Czy ona nie czulaby śmieszności takich zachowań, że wyliczacie sobie normalne życiowe kontakty z pokoleniem rodziców, kłocicie się o to, stawiacie to jako kartę przetargową. Więc jakby jej to nie pasowało w kontaktach z jej rodzicami, to niech zrozumie ze kazdy odruch serca z Twojej strony w kierunku Twojej mamy i to głośno zauważany Ciebie bardzo boli. Ponadto jak ona próbuje stawiać szlaban, na Twoją prostą pomoc mamie to powoduje, że Ty nie masz poczucia, że jako czlowiek idziesz w dobrym kierunku. A tylko budzi Twoją frustrację, że nie sprawdzasz się zyciowo wobec swoich wszystkich kobiet żony, córki i mamy .Rozumiesz, że kobiety walcząc o swoje wpływy próbują być zaborcze, szczególnie na początku kontaktów (pewnie wtedy mama wyprosila Twoją żonę), ale jesteście malżeństwem już 2 lata, łączy Was wspólne dziecko i takie negowanie Twojej mamy, Ty odbierasz jako małostkowośc charakteru żony. Jej przewrażliwione ambicje, tylko możesz zajechać do domu a nie do matki świadczą o tym, że ona nie wierzy iż ją kochasz, że umiesz się o nią starać i o Wasze dziecko. Przecież Twoja mama to nie kochanka, która może oderwać Cię od żony czy od córki. To kobieta, której należy się szacunek i zainteresowanie od Ciebie.
Zapytaj, czy nie może popatrzeć na Twój stosunek do swojej mamy jak na Twój stosunek wobec niej, gdy już bedziecie wieloletnim malżeństwem i motylki w brzuchu nie będą fruwać. Szacunek do matki u męzczyzny najczęsciej potem objawia się tym, że wszystkie kobiety swojego życia traktuje poważnie i opiekuńczo.

Ponadto wprowadza jakby podzial, ze jej rodzina to dobra i trzeba z nia utrzymywać kontakt, a Twoja to zło konieczne. Czy dom w ktorym wyrosla też tak ją chował. Czy babcia ,mama mamy to była super kobieta a dziadziusie od strony ojca to tacy, którzy są, ale trzeba od nich szybko brać co się nalezy i udawać, że ich nie ma. Czy w jej rodzinnym domu mówilo się babcia od mamy to taka kochana babcia, bo kupiła wnusi tę sliczną sukienusię a bacia od strony taty to taka babcia co nawet cukierka nie dala.- Tak pytam, bo żona jak na razie tak postępuje jakby wobec Waszej córci za chwilę wprowadzic taki podzial, babcia cacy i babcia obca.

Nie wiem czy Ci poradzić abyś mając wolny zawód i niudowadnialne dla żony dochody założył sobie konto z ktorego nie będa przychodzily do domu powiastki i tam wplacał częsc dochodów. To takie jakby podpowiadanie komus aby mial cos w rodzaju podwójnych intencji w małżeństwie- ale jak rozumiec prośbę o przepisanie mieszkania tylko na nią?

Albo jakoś twardo ustalisz, że kłocić się o mamę swoją nie chcesz, ale zona powinna zrozumiec, że mama to nie konkurencja dla niej tylko ktoś bardzo bliski jej kochanemu męzowi. Albo utwardzić się do rodziny żony, bo może stamtąd bierze się przekonanie, że co masz w garści córciu to już Twoje zostanie a stałośc męska ulotną jest.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...