Skocz do zawartości
Forum

Śmierć Mamy i poczucie winy


Gość Kuk77

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy kogoś stracił, każdy, bez wyjątku, bo takie jest to nasze życie.
Każdy na swój sposób rozpaczał po rozstaniu z bliską osobą. Jednak z czasem, intensywność bólu maleje, człowiek godzi się ze stratą, wraca do codziennego życia.
Kuk napisał, że obecnie jest coraz gorzej. Ból rozstania wzrasta, dochodzi apatia, kołatanie serca itd. Podupada na zdrowiu fizycznym i psychicznym.
Przestał chodzić do pracy, nie ma nic, co by go mobilizowało do normalnego życia.
A najgorsze jest to, że on nie chce nic zmienić. Chce dalej pogrążać się w bólu, chce cierpieć, a tu szuka tylko pocieszenia, że jego reakcja jest normalna.
Pójdzie dalej na zwolnienie, pogrąży się w depresji, a z niej trudno wyjść.
I będzie coraz gorzej.
Jak to zrozumie, to ma szansę na normalne życie.
Jeśli nie, to stanie się wrakiem człowieka.
Jego życie, jego wybory.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Naprawdę przestancie człowieka wpędzać w poczucie winy!
Jesli nie macie innej recepty niż straszenie depresją u uzależnienie się od psychotropów to może lepiej nic nie piszcie.
Zamiast napisać szukaj- pomocy jeśli sam sobie nie radzisz a jest coraz gorzej,to pisanie w stylu " chce cierpieć"
Co ma autor zrozumiec?Że ma swojej psychice powiedzieć: odejdz sobie smutku,zniechęceniu bo ja chce normalnie żyć???Nakazac sobie być silnym bo jest facetem?
Jaką dajecie receptę poza wzięciem sie w garść?

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Zastanawiam sie czasem ile złego może przynieść takie straszenie ludzi lekami?
Nic dziwnego że wybierają najbardziej drastyczne rozwiązanie zamiast iść do psychiatry.Pokazują to statystyki.
Jak można na swoim przykładzie wmawiać ludziom że leki nie pomagają a wręcz szkodzą.
Dobrze! dobrane leki + psychoterapia leczą ludzi a nie wprowadzają w depresję.Owszem,są przypadki depresji lekoopornej,ale to nie znaczy że nie powinno się szukać pomocy.Na nic psychoterapia, jak czlowiek jest w złym stanie psychicznym.Najpierw leki.

Znam wiele osob które wyszły z depresji,z nerwic i nikt mi nie wmówi że jest inaczej.
Nie ma co się bać, ani wstydzić, bo czlowiek, musi szukać pomocy
jesli sam nie jest w stanie już normalnie funkcjonować.

Odnośnik do komentarza

Nikt nie zacheca do nie korzystania z pomocy psychologa, zwlaszcza, ze autor sam napomyka, ze z utesknieniem czeka na nastepne spotkanie z terapeuta, czyli uwaza, ze mu to niesie ulgę.

Oczywiscie kazdy ma wlasne doswiadczenia zyciowe i radzi jak umie najlepiej. Jesli porady wydaja sie autorowi zbedne lub glupie to i wypada zamilczec. Moje doswiadczenie życiowe mówi, ze brak szkoly (u mlodszych) lub pracy (czytaj konkretnego stalego obowiazku) powoduje, ze człowiek i bez zmartwien robi sie rozmemłany, rozlazly, do niczego.

Na haslo" praca" autor odzywa sie jakby to bylo najgorsze zlo konieczne, popiera go w tym jego żona a praca odebrala zycie i zdrowie jego mamie i nalezy popierac najnowsze podejscie najmlodszych pracownikow w jego firmie, ze to praca jest dla niego a nie on dla pracy. Az wydaje sie niemozliwe, ze czlowiek na tak odpowiedzialnym stanowisku (scisle kierownictwo produkcji w niemalej kopalni i zarzadzanie 500 osobami i dobowym wydobyciem na swojej 12 godzinnej zmianie- zakonczenie dyzuru w papierach moze byc i 14 godzin sluzby) ma tak luzne podejscie do pracy, nie martwi sie jak trafi i jakie obowiazki beda mu powierzone po tak dlugiej absencjii. Oskarza prace o zmiane osobowosci jego mamy.Nie chce usłyszec, ze jesli żona jest bez pracy to tym bardziej o prace trzeba dbac.

Moge zrozumiec, ze żaloba powoduje iz praca budzi niechec, ale autor NIE pisze, ze juz w niej jest i próbuje sprawdzic na swojej skorze, czy koniecznosc skupienia uwagi na obowiazkach zawodowych nie jest jednak jakas forma ratunku i terapii. Pomysł wydaje mu sie z sufitu a jak wróci do pracy to z pewnie z koniecznosci a nie jako sprawdzenie, czy to nie niesie ulgi.

Hasła "wez sie w garsc" to jednak zacheta aby probowac w codziennych, moze teraz bezbarwnych i bezsensownych ramach (w oczach nieszczesliwego autora) ulożyc swoja nowa rzeczywistosc juz bez mamy.

I tak to prawda, rozne osoby maja rozna wytrzymałosc psychiczną i rozna odpornosc na stres. Lecz nawet tych slabszych nie mozna w nieskonczonosc głaskac po głowie wraz z ogromnym zrozumieniem, ze swiat sie rozpadl i juz nic na tym swiecie go nie czeka. Jest mu ciezko, jest słaby ale w najblizszej perspektywie ma obowiazki wobec swojego taty i zobowiazania zawodowe ,chociazby dlatego aby kondycja finasowa jego rodziny nie podupadla. Wiadomo, ze kondycja psychiczna rodziny juz mocno podupadla, zona chorowala w 2014 roku, stracila prace, stracila swoja mame, ma niechec do pracy- czyli chyba tez taka jest delikatna z urody. I mozna domniemywac, ze jesli on sie podda, to oni jako rodzina moga dazyc do unicestwienia. Sam autor zwraca uwage, ze rodzina jest nieliczna: jego chory tata, zona, dwaj kuzyni (jeden umarl ostatnoi, czyli tylko jeden) i on sam. On pozwala swoim myslom ciagnac sie w kierunku, umarla mama, pomrzemy my wszyscy. Czyli wydobywa z siebie tę część fatalistyczną. Była mama, bylo życie. Nie ma mamy, nie bedzie życia. Nie stara sie w sobie obudzic swoich sił witalnych. Tak mamy życie było krótkie (wobec np. jej sióstr czy sasiadek) ale jednak ona iles dluzej ode mnie na tym swiecie byla, niosła mi radośc kazdego dnia, umiala po czesci opiekowac sie chorym ojcem, umiala go kochac mimo aktualnych i pewnie nieodwracalnych jego ulomnosci, umiała i starala sie zaradzic wszelkim przeciwnosciom losu. A ja, czy ja nie powinienem jak jej nie ma ,tez zaradzac wszelkim przeciwnosciom losu? Mnie jeszcze troche na tym swiecie pozostalo. Jesli tak ,to co ja powinienem robic ,rozpaczac ciagle? Tak poplakac, posmucic sie nad ulotnoscia naszego zycia i stwierdzic, ze z calego towarzystwa, ktore tu na tej ziemi zostalo, ja jestem ten najbardziej ogarniety i sprawny zarowno fizycznie jak i umysłowo. To choc mi sie nie chce, choc życie mnie boli ,powinienem z tej sprawnosci i umysłowej i fizycznej zaczac robic uzytek. W tym sensie chyba pisza osoby mowiace "wez sie w garsc" i nie wydaje mi sie to takie bezsensowne.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Kikuniu ale do psychoterapii nie trzeba autora zachęcać bo nie wspomniał nawet ze zrezygnuje...
A co zrobić czlowiek jak rady w stylu " nie uzalaj się nad sobą bo jesteś dorosły" nie przynoszą skutku?To jego wina ze mimo prób nie jest w stanie sobie emocjonalnie pomóc?Chcieć to móc to w tym przypadku nie działa.
Uważam,że znakomita część odpisujących na tym forum znakomicie sobie radzi z takimi problemami.Ale to nie znaczy że tak mają wszyscy!
Przepraszam bardzo,a kto weżmie odpowiedzialność za ew. złe decyzje w pracy? Forumowicze,którzy tak usilnie nakłaniają czlowieka do powrotu? Człowieka,nie z fanaberiami,tylko w dole psychicznym który sobie w obecnej chwili nie radzi z podejmowaniem decyzji.Nie to On odpowie i On wie że jeszcze nie jest gotów do powrotu.

Odnośnik do komentarza

Do autorki...Wspomniałaś o pracy.
Jeśli będzie brał silne leki , to one go całkowicie ogłupią i wtedy naprawdę może dojść do nieszczęścia.
Na razie pokazuje, że jest słaby psychicznie i sobie nie radzi ze stresem. Jak piszesz, nie każdy jest silny.
Ale czy taki człowiek nadaje się na kierownicze stanowisko? Do tego jeśli wyląduje w szpitalu psychiatrycznym, to jego przełożeni mogą mieć potężne obawy na temat stanu jego umysłu.
Nie ważne, jaka przyczyna. Ważne, że przypną mu obiegową łatkę niepoczytalności.

Odnośnik do komentarza

Woli wyjaśnień co do samej pracy, podejście młodego pokolenia podoba mi się bo umieją walczyć o swoje prawa, patrzą co jest dla nich ważne. Jak jest chory to idzie do lekarza, a nie faszeruje się różnymi specyfikami z reklam i dalej idzie do pracy. Gdy mają dość potrafią powiedzieć nie. A nie od poniedziałku do niedzieli i od nowa nieważne czy to wigilia czy Sylwester popołudniówka czy nocka. Mama została zmieniona w pracy bo podała się gonitwie szczurów i aktualnym czasom " wszyscy jesteśmy młodzi i zdrowi" i nigdy nie umiała odmówić jak ktoś ją o coś poprosił. Była bardzo uczynną i dobrą osobą. Dlatego tak ciężko mi z jej odejściem zawsze umiała znaleść rozwiązanie. Jest ciężko bo tak naprawdę za wyjątkiem psychoterapeuty nie mam komu powiedzieć co mnie nurtuje, co mnie boli i jakie mam wątpliwości. Jak myślicie że to się da tak przejść obojętnie obok tego że mój ojciec zamienia się w dziecko a na dodatek jedyną osobą która miała na niego bardzo dobry wpływ już nie żyje. Myślicie że to tak łatwo żyć z świadomością (rokowania lekarzy ) że zostało mu od roku do ośmiu lat życia. Myślicie że to tak łatwo żyć gdy lekarze są bezradni a markery rakowe u żony przekroczone o 400 - 500%, każdy dokłada ręce bo nie wiedzą gdzie i skąd . A co jakiś czas nowa choroba od boreliozy po zapalenie nerwów obwodowych i trójdzielnych, przeczulica na ciepło i zimno. Dyskopatia kręgosłupa i to trzech odcinków (szyjny, piersiowy i lędźwiowy) . Ileż człowiek może tego udźwignąć . A w pracy powiem krótko kto nie zna tej branży nie zrozumie opowieści nie oddają tego. Tam każdy musi być twardy bo słabi wytrzymują najwyżej miesiąc. To nie jest zejście do piwnicy. Ale cóż ja sobie wybrałem taki zawód więc nie będę narzekał. A co do żałoby i smutku poprostu odczuwam wielki brak Mamy gdyż jedynie z nią mogłem swobodnie rozmawiać o wszystkim, gdyż żona przy pierwszej lepszej kłótni zawsze mi wszystko wypominała, a to zniechęca do dzielenia się problemami. Jeżeli chodzi o lekarstwa to pije 5 -6 razy dziennie melisę i biorę 3 razy po 4 tabletki ziołowe uspokajające. Jedynie przy bardzo silnych stanach apati zwiększam dawkę. A uwierzcie że czasem miłe słowo otuchy (nie typu weź się w garść) daje człowiekowi siłę - poprostu magia słów.

Odnośnik do komentarza

Mama była głową rodziny, teraz jej zabrakło. Ty musisz przejąć stery w domu, zastąpić ją.
Ojciec ciężko chory, żona też choruje. Jeśli ty "nie weźmiesz się w garść", rozsypiesz się całkowicie, to kto o nich zadba?
Kto utrzyma ten dom?
Tak, masz ciężką sytuację, to nie ulega wątpliwości.
Ale teraz musisz być silny, aby poradzić sobie w tej sytuacji. Masz nowe obowiązki i musisz je udźwignąć, bo mama już ci nie pomoże.

To prawda, że wiele jest młodzieży, która dość lekko podchodzi do obowiązków.
Ale zdecydowana większość poważnie myśli o przyszłości i znakomicie sobie radzi w tym dzisiejszym świecie.
Uczą się, pracują, dorabiają i dokształcają. Nie oglądają się na mamusię, liczą na siebie. Cenię ich za to.

Odnośnik do komentarza

Wiem że trzeba się wziąć w garść, lecz jest bardzo ciężko. Do tego brak możliwości (całkowitego wyleczenia lub usprawnienia na tyle aby normalnie funkcjonował ) pomocy medycznej ojcu. Do pracy wracam od poniedziałku mam nadzieję że dam radę lub się całkiem pogrąże. Żeby była możliwość wysłania się jestem już tym wszystkim zmęczony nie umiem sobie w pełni z tym poradzić. Zasypiam nerwowo o pierwszej w nocy budzę się o szóstej lub siódmej rano rozczęsiony z szczękościskiem i wewnętrznym lękiem, który narasta do południa. Jest naprawdę ciężko.

Odnośnik do komentarza

Wierze, ze jest Ci bardzo ciezko. Zona z niewyjasnionymi problemami zdrowotnymi, tata z ktorym bedzie raczej z czasem tylko trudniej a nie lzej i ta swiadomosc, ze za tego chorego tate juz tylko Ty sam odpowiadasz, nie ma juz tej z która dzieliles swoje niepokoje i wobec taty i w zyciu ogolnie.

Czlowiek ma okreslona odpornosc psychczna i niektorzy wariuja z przerazenia od problemow, ktore ich spotkaly. Inni moze sie jakby utwardzaja, umieja sobie powiedziec, ze pewnych spraw nie przeskoczą ( jak Ty choroby taty) , przymuja postawe, co ma byc to bedzie a ja mam obowiazek reagowac sensownie na bieząco a nie zamartwiac sie wszystkim na przyszłosc. To nie ja pisze scenariusze życia- to ten tam u góry, wiec nie wiem co jeszcze mnie moze czekac. Jestem tu i teraz i teraz staram sie najlepiej jak umiem.Koniec i kropka- to taka próba blokady mysli, ze tylko jeszcze cos gorszego, czy trudniejszego moze mnie spotkac i jak ja dam radę. Wtedy wlasnie zewnetrzne objawy (bezsennosc, szczekoscisk) bardziej nas atakuja i jak mozna to trzeba to probowac blokowac. Teraz gorzej, lepiej ogarniam to i w przyszłosci ogarnę, bede po prostu musial. A nie mam co tego próbowac rozkminiac do przodu, bo to nic nie daje a ja sie bez potrzeby oslabiam.

Ciesze sie, ze idziesz do pracy i mam nadzieje, ze nadmiar obowiazków- trudna i wymagająca uwagi praca oraz sprawy biezace uruchomią w Tobie blokade znieczulenia, która de facto nas jakby chroni.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich co do tej pory próbowali mi dodać otuchy i przekazać życiowe rady. Dzisiaj jest jeden z tych dni kiedy czuję że nie daję już rady, mam ochotę uciec z tego świata, ukryć się ( najlepiej w ramionach Mamy). Czuję się zagubiony wszyscy tylko coś ode mnie oczekują, a ja czasem chciałbym poczuć się również jak dziecko. Naprawdę mam dzisiaj nastrój do płaczu, brak snu wewnętrznie czuję się jakby mnie rozrywało od środka, to taki straszny ból. Ból związany z wielką tęsknotą i żalem. Proszę o słowa otuchy już nie da się tego wytrzymać.

Odnośnik do komentarza
Gość Natihshshsbb

Jestes z tego rodzaju osob, ktorym nie wolno wspolczuc ani sie rozwodzic nad tym jak Ci ciezko....
To Cie ciagnie w dol... I jeszcze bardziej sie pograzasz w smutku i zalu... Taki masz charakter...
Dlatego nie szukaj tego... Bo jeszcze bardziej sobie szkodzisz... I jeszcze gorzej sie czujesz...

Odnośnik do komentarza

" chciałbym poczuć się również jak dziecko. "
Nie musisz tego chcieć. Ty się czujesz jak małe, zagubione dziecko, które zawsze było uczepione u spódnicy mamy...i nagle zabrakło tej spódnicy.
A ty przecież jesteś dorosłym mężczyzną!!!
I chyba o tym zapominasz, a może tego nie wiesz?
Czas wreszcie dorosnąć i brać odpowiedzialność za swoje...i nie tylko swoje, życie.
Jeśli ta mama jest nadal obok ciebie /w co wierzę/, to pewnie ma ogromne wyrzuty sumienia, że nie pozwoliła ci dorosnąć...

Odnośnik do komentarza

"Czuję się zagubiony wszyscy tylko coś ode mnie oczekują, "i ", brak snu wewnętrznie czuję się jakby mnie rozrywało od środka, to taki straszny ból. Ból związany z wielką tęsknotą i żalem".

Sam sobie odpowiedziałes- jest Ci żle i cięzko, bo to wszystko w Tobie jest świeże i nie możesz spac. Brak snu zwielokrotnia i ból i zmęczenie i zniechecenie, ze inni czegos od Ciebie oczekują. Napisałes, ze od tego tygodnia bedziesz chodzil do pracy. Jesli takie uspokajacze nerwowe ziolowe nie dają Ci ulgi, to idz do lekarza, bo wyspac się musisz, przepisze Ci coś mocniejszego.

Dzis jest znow bardzo cięzko, bo po śmierci mamy pierwszy raz w tym tygodniu poszedles do pracy. Troche czasu minie zanim przywykniesz do łączenie wszystkich swoich obowiązków i zycia ze swiadomoscią, ze teraz wypełniasz swoją rolę i to, co do tej pory ogarniala mama. Jest Ci trudno, ale dasz radę - ona dawala radę to i Ty dasz radę.
Trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza

Witam wróciłem do pracy, w pracy ból jest mniejszy z względu na natłok obowiązków, lecz są takie dni jak dzisiaj że obwiniam się o wszystko i strasznie boli. Proszę poradzić mi jak to przezwyciężyć i przetrwać ten trudny okres.

Odnośnik do komentarza

Cieszę się, że wróciłeś do pracy.
Przedtem cierpiałeś bez przerwy, teraz od czasu do czasu. To duży postęp, powoli wracasz do normalnego życia.
Za co się obwiniasz? Byłeś cudownym, kochającym dzieckiem, w mojej ocenie nawet zbyt związanym z mamusią i dla tego, jest ci tak ciężko.
Nie jesteś Bogiem, nie mogłeś sprawić, by mama żyła wiecznie. 'Przyszedł jej czas, to odeszła.
Jak przetrwać?
Można postawić świeczkę, albo pójść do kościoła, skupić się na wysyłaniu pozytywnych myśli. Aby jej tam było dobrze, by szła do światła, albo do Boga, życz jej najlepiej, jak potrafisz. Skup się na wysyłaniu miłości, a nie żalu i rozpaczy.
W każdym razie ja tak robiłam, mnie to pomogło..

Odnośnik do komentarza

Staram się być dziennie na cmentarzu, aby porozmawiać z Mamą to przynosi ulgę. Dziennie też się za nią modlę i w każdym miesiącu do końca 2018r dałem na mszę za Mamę co jeszcze można zrobić by było jej tam w drugim życiu jak najlepiej. Mam nadzieję gdy już się spotykamy to będzie szczęśliwa i radosna

Odnośnik do komentarza

To co najtrudniejsze, czyli Wigilie przetrwałes i jakoś daleś radę. Jest trudno, ale powoli będzie ciut lepiej. Kazde świeta będą przywodzić na mysl mamę, bo w świeta przypominamy sobie własne dzieciństwo- to czarowny czas, który wola do nas o nas samych i naszym rodzie. Ale w tym pięknym czasie lączymy się jakoś duchowo, szczególnie w modlitwie przed kolacją z naszymi przodkami.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...