Skocz do zawartości
Forum

Jak odczytać sygnały tajemniczej dziewczyny?


Gość Pawel_Ostroleka

Rekomendowane odpowiedzi

Mi się wydaje, że po prostu trzeba trochę zmienić otoczenie. Kumple bardzo długo nikogo nie mogli znaleźć, jeden szukał na miejscu i każda kolejna dziewczyna to była porażka, bo tylko kręciła zanęcała i odsuwała się, aż prawie się chłopak załamał nerwowo. Pojechał do rodziny 300 km dalej, odezwał się do babki jakiś produkt zachwalającej i w tydzień związek jak się patrzy. Aż się nabijaliśmy, że prawie śluby po tygodniu znajomości.
Problemem jest to by trafić na osobę która naprawdę chce z kimś być a nie tylko zastanawia się nad tym, że może fajnie by było mieć kogoś ale musi to być książę z bajki, najczęściej te co nikogo nie mają a mają już trochę lat albo są strasznie wybredne, albo mają poważne problemy z samym sobą by się na coś decydować. Najczęściej jakoś na takie się trafia i traci wiarę, a to po prostu od razu od takich trzeba uciekać. Trzeba tylko się przekonać na własnej skórze. Mi miesiąc przed bardzo negatywnym rozwiązaniem kolega słysząc parę zdań na temat osoby mówił uciekaj w tej chwili i teraz wiem, że miał rację, po prostu takich egzemplarzy trzeba się wystrzegać i tyle a nie zamartwiać się że nie wyszło.
Jak Paweł lubisz jechać poza miasto, to poszukaj jakiejś grupy co wyjeżdża na wycieczki w np. góry itp. Może jest jakaś strona co organizuje takie coś. W Katowicach mamy na pewno. Jedziesz i masz tam takie osoby co lubią aktywnie wypoczywać a nie dyskoteki itp.

Odnośnik do komentarza

Ja mam wrażenie, że nie chodzi tu o to, że sama dyskoteka jest zła. Niestety większość dziewczyn lubi tańczyć czy nam się to podoba czy nie. Samo tańczenie jest ok. Jednak o klubowych dziewczynach dużo legend istnieje. Zresztą jak miałem taką znajomą co lubiła tańczyć i chodzić w niedziele do kościoła, to nie chodziła na zwykłe dyskoteki a na np. imprezy tematyczne gdzie tańczyło się rumbę czy coś.
Z tego co wiem, klubowymi dziewczynami mężczyźni powszechnie gardzą, lub wykorzystują je bo choć może są tam też normalne, ale są w mniejszości.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Powiem tak nie jestem już nastolatką, ale na dyskoteki lubiłam chodzić i szalałam na parkiecie ile wlazło. Nikt mnie nie wykorzystał. Bo nie wysyłalam sygnałów że będzie łatwo cokolwiek i o to chodzi. Jak słyszałam, że chłopak chodzący na dyskoteki uważa że na dyskotece nie pozna się dobrej dziewczyny to mnie pusty śmiech ogarniał, bo nie mam sobie nic do zarzucenia, a takiego gościa można odpowiednio scharakteryzować.
I jeszcze jedno jak mężczyźni klubowymi dziewczynami powszechnie gardzą i je wykorzystują, to jak to o nich świadczy? Po pierwsze po co tam sami chodzą, a po drugie jakie prawo mają gardzić kimś kogo sami wykorzystują? ;/ nie moja logika.
Może kogoś uraże, ale skoro jak chodziłam na dyskoteki i wg niektórych byłam łatwa, to powiem co myślę o takich gościach, co sami tam chodzą nie po to by potańczyć, ale aby wykorzystywać dziewczyny, a potem opowiadać jakie są łatwe - polityka ciasnego umysłu i tylko współczuć, świadczy o właścicielu.
Co innego chłopak, który nie chce chodzić do klubów bo nie czuje się tam dobrze, nie lubi tłumów, dymu, głośnej muzyki itp i nie chciałby aby jego dziewczyna lubiła takie rozrywki. To jest ok bo nie panuje tu hipokryzja.
Teraz powstaje coraz więcej klubów, kółek, szkółek tańcow, fanów czegośtam, miłośników łapania tego co spada i właśnie przez tą różnorodnosć jest więcej podziałów i wzgardy dla tych co robią coś innego (bo tylko co ja robię jest słuszne).Tolerancja tylko dla gejów rośnie :)
Kto chce coś dla siebie wyniesie z tego wywodu.
Reasumując: w różnych miejscach można poznać drugą połówkę i nie warto szufladkować siebie i innych a i czasem warto założyć że nie zawsze mamy rację.

Co do nieśmiałych romantyczek, to z reguły są niepewne siebie, za tym idzie że ich zachowanie może być niespójne i nieczytelne.
Nie chcesz sobie komplikować życia weź się za dziewczynę twardo stąpającą po ziemi, która wie czego chce, jest siebie pewna i nie będzie wtedy komplikacji - chciałabym ale się boje, będzie wszystko kawa na ławę. Ale raczej nie połączy się Wam romantyczna, skromna, nieśmiała dziewczyna z cechami przywódczyni, która wie czego chce i może jeszcze wyjdzie pierwsza z inicjatywą, bo to są skrajności?
Szukając zwiewnej romantyczki trzeba się nastawić na konsekwencje jej osobowości, która nie będzie prosta do rozkminienia jak krótka instrukcja obsługi.
A co do księcia, to nie pocieszę, bo chyba każda o nim marzy :)

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam
Powiem tak nie jestem już nastolatką, ale na dyskoteki lubiłam chodzić i szalałam na parkiecie ile wlazło. Nikt mnie nie wykorzystał. Bo nie wysyłalam sygnałów że będzie łatwo cokolwiek i o to chodzi.
- sama potwierdzasz skoro byłaś w porządku dziewczyną i chodziłas na dyskoteki to jednocześnie nie dopuszczałaś opcji by kogoś tam poznać. Bo wysyłałaś sygnały, że nie będzie łatwo, a jednak faceci tam szukający kogoś liczą na łatwiejszy kontakt. Ty nawet jakby ktoś był w porządku zbyła byś go podświadomie zakładając że chodzi o coś więcej bo z twojej wypowiedzi też można wyciągnąć przeświadczenie o tym jak jest na dyskotekach w klubach.

~przeczytałam
że chłopak chodzący na dyskoteki uważa że na dyskotece nie pozna się dobrej dziewczyny to mnie pusty śmiech ogarniał

ano a kto ciebie by poznał skoro się tam dystansujesz? Może powiesz ilu dobrych facetów podczas tych dyskotek poznałaś i z iloma uttrzymujesz kontakt. A facet pozna tam tylko najniższego sortu dziewczyny, bo pozostałe tam tez nie chcą nikogo poznawać. Pozatym jak chcesz kogoś wartościowego nie idziesz tam gdzie 10% takich osób jest, są miejsca w których masz na to większe szanse a i atmosfera bardziej sprzyja poznawaniu osoby a nie obnoszeniu się seksualnością, którą jakby nie patrzeć jest taniec.

Czytaj dokładnie nie gardzą i wykorzystują tylko gardzą lub wykorzystują to duża różnica. Bo ci uważający się za porządnych z tego co słyszę nimi gardzą, a inni wykorzystują seksualnie. Choć fakt chyba często dla facetów gardzenie kimś nie oznacza, że nie można takiej osoby wykorzystać seksualnie.

Apropo ostatnio byłem na dyskotece w wieku 16 lat :) czyli jakies 10 lat temu. Więc bez insynuacji w kierunku mojej osoby. Na tańce poszedłbym tylko z właściwą osobą, wcześniej idąc z nią na jakies kursy inaczej odpada. Choć i tak mój taniec wyglądałby pewnie jak Pudzianowski w tańcu z gwaizdami.

To jest śmieszne, ale przecież są podwójne standardy, facet który się puszcza na lewo i prawo nie jest nazywany jak kobieta zdzirą tylko mu podobni koledzy gratulują, że jest zdobywcą? Niestety tak jest. Gardzą nimi bo się dają wykorzystywać :)

O kisęciach każda marzy, ale prawdziwym księciem może być tylko ktoś dla niej niedostępny :)

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Miguelu chyba jesteś trochę przewrażliwiony, bo nie było tam insynuacji pod Twoim adresem, ale było nawiązanie do Twojej wypowiedzi.
Ja na disco chodziłam na przełomie 20 stki i byłam bardzo nieśmiała ( choć pewnie podczas tańca nie było tego widać ), ale i mega ostrożna ( może za bardzo jak teraz pomyśle i pewnie za mało otwarta ). I tak masz racje spławiałam prawie każdego, który podszedł ( czyżby podwójne standardy? :D ) , ale dyskoteki mnie jakoś wyzwoliły, bo dzięki nim pozbyłam się strasznych kompleksów. I nie chodzi tu o to że byłam zaczepiana, bo to rzadko się zdarzało, bo chyba sama do siebie bym wtedy nie podeszła, bo podczas tanca czułam się niesamowicie silna, wolna i niedostępna. Z jednej strony chciałam kogoś poznać a z drugiej nie dopuszczałam w sumie, ale był jeden chłopak i kilka randek z nim, z innymi kilka głupich rozmów które wspominam do tej pory, osoby które chodziły w to samo miejsce. Teraz raz na rok też pójdę potańczyć, choć już czuje się jak wsród dzieci trochę, to to wspomnienie wolności na parkiecie jest :) Mnie tańce w parach nie interesowały, może po części dlatego, że nie było mnie stać na zapisanie się na taki kurs, choć też rumby i salse wg wymyślonych przez kogoś kroków są nie dla mnie mnie, bo lubię się gibać po swojemu.
Może gdybym wtedy miała te odrobinę więcej luzu i otwartości poznałabym kogoś na stałe na tych dyskotekach. Zresztą nie jestem powiedzmy sobie typowym przypadkiem, więc roztrząsanie jak wygląda ogół na moim przykładzie nie ma sensu.
Mój książe nie może być niedostępny, musi być uparty i waleczny, nie może się poddawać i musi chcieć tylko mnie, ale może są takie co chcą niedostępnych. Niedostępny dla mnie to nie mój książe :P

Właściwie sumując to wszystko doszliśmy do ściany, bo każdy jest inny, a uogólniając i wsadzając w szufladki można zrobić nie tyle komuś co sobie krzywdę, bo zamykamy się wtedy na coś dobrego?

Odnośnik do komentarza

To zależy jak te kłody wyglądały :) Ciężko cokolwiek uogólnić. Mam wrażenie, ze osoba którą znałem była do ciebie podobna, może taka upartość ma sens jeżeli dziewczyna nie jest uwiązana emocjonalnie do kogoś innego :) i nie żyje marzeniami. Bo jestem ciekaw jak wyglądają kłody, po których nie należy się poddawać a jak odrzucenie w wypadku osób takich jak ty :)

Tak moze jestem trochę przewrażliwiony, bo wypowiadam się dość często kontrowersyjnie a to nie pełny obraz mnie. W formie pisemnej straszny ze mnie filozof :P

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie ma takich osób jak ja, ja jestem jedyna i niepowtarzalna ;)
I czyżbym wydała Ci sie podobna do tej sadystki, co sprawdzała granice wytrzymałości uczuć innych osób..hmm?
Uogólniając gdy ja wysyłałam mu nieczytelne sygnały, a czasami i czytelne w kierunku - nie, on sie nie poddawał i trwał w postawie, był stabilny, nie był nachalny, wiele znosił, poprostu chyba bardzo mu zależało. Pytasz jakby wyglądało odtrącenie? Brak kontaktu, na zaczepkę krótka, zwięzła odpowiedź, niechęć do spotkań itp itd, chyba normalnie.
A co do Twojej sytuacji, to zastanów sie czy nawet gdybyście sie związali, to czy świadomość tego że ona wypatrywała innego nie przygniotłaby Twojego poczucia wartości, dumy, bo jesteś na tym punkcie wrażliwy ( tak mi to wygląda), w sumie kto nie jest.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Georg- nie zdodzę się z Tobą tym razem. Nie można uogólniać. Tak samo, jak wcześniej była mowa o facebooku " nie masz fejsbuka nie jestes wartościowym człowiekiem". To nie prawda. To, że ja nie lubię takich miejsc, nie znaczy, że są one zaraz złe. Jeżeli komuś się to podoba, to czemu nie. Ale odwrotnie też to powinno działać. Nikt nie powinien posądzać mnie ani nikogo innego o bycie jakimś burakiem z tego powodu, że nie lubię tego typu rozrywki.

Spotykam się czasem z ludźmi podzielajacymi moje pasje i też panuje takie powiedzenie zapożyczone z filmu : " pokaż mi czym jeździsz a powiem ci, jakim jesteś człowiekiem" I powstaja takie stereotypy, że tylko koksy jeżdzą BMW, Passatem wozi się tylko kartofle, nie jeździ się autami na "F" itd. A ja właśnie jeżdzę autem na F. Na złość temu.

Nie można nikogo w ten sposób oceniać, bo można go bardzo skrzywdzić, albo co gorsze skreślić.

W tym, co napisałem chciałem przekazać coś innego. Chciałem powiedzieć, jak wyobrazam sobie kogoś bliskiego. Jeżeli taka osoba wolałaby iść na dyskotekę wieczorem zamiast spędzić wspólnie czas to chyba coś byłoby nie tak.

Ja nie szukam księżniczki z bajki. Chciałbym tylko, żeby była chociaż trochę podobna do mnie...

Odnośnik do komentarza

A czy ja gdzies napisalem, ze zli ludzie chodza na dyskoteki?? Poprostu taka forma rozrywki w dzisiejszych czasach jest bardziej cool i trendy niz wieczorne romantyczne spacery. Jest taki stereotyp, ze na dyskoteki to chodzia takie i takie. Stereotypy jednak sie z nikad nie biora. Pewnie takie dziewczyny, jakich szukam ja, czy Pawel tez bywaja na dyskotekach. Chodza bo lubia, bo nie maja ciekawszych zajec albo chca poznac innych ludzi.

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam
Nie ma takich osób jak ja, ja jestem jedyna i niepowtarzalna ;)
I czyżbym wydała Ci sie podobna do tej sadystki, co sprawdzała granice wytrzymałości uczuć innych osób..hmm?
Uogólniając gdy ja wysyłałam mu nieczytelne sygnały, a czasami i czytelne w kierunku - nie, on sie nie poddawał i trwał w postawie, był stabilny, nie był nachalny, wiele znosił, poprostu chyba bardzo mu zależało. Pytasz jakby wyglądało odtrącenie? Brak kontaktu, na zaczepkę krótka, zwięzła odpowiedź, niechęć do spotkań itp itd, chyba normalnie.
A co do Twojej sytuacji, to zastanów sie czy nawet gdybyście sie związali, to czy świadomość tego że ona wypatrywała innego nie przygniotłaby Twojego poczucia wartości, dumy, bo jesteś na tym punkcie wrażliwy ( tak mi to wygląda), w sumie kto nie jest.

W gruncie rzeczy nie mam o niej tak złego zdania jak przedstawiłem. Bardziej to jest to co ona sama twierdziła, że bada bariery i stawiała się w jak najgorszym świetle. słuchałem kiedyś takiej audycji o tym jakie są symptomy gdy ma sie niską samoocenę. Koleś wymieniał kolejne podpunkty i jak na złość, każdy dokładnie charakteryzował tą osobę. Ona sama twierdziła, że uważa iż jest bardzo wiele warta i zasługuje na to co najlepsze, ale to tylko oszukiwanie samej siebie, trochę jej współczuję bo ma naprawdę poważne problemy. Sama sobie wmawia, że z nikim nie będzie bo się nie da. Odtrąca ludzi, nawet tych do których coś czuje ( nie mówię o sobie). Powinna iść do psychologa, a zamiast tego poszła na psychologię bo chce zrozumieć siebie. A tak się nie da, samemu swoje poważne problemy omijamy. Jej sposób bycia przyciąga facetów (kumpel bardzo porządny poważny intelektualista sam to stwierdził, choć z urody mało kto na nią by spojrzał) Również nie zdaje sobie sprawy z tego, że szuka kogoś o jeszcze większych podobnych problemach (to kolejna postawa w psychologi w związkach ludzie poprawiaj swoją własną samoocene jeżeli parner ma jeszce większe problemy - taki jest ten koleś w którym jest zakochana)

Hah twój opis zachowania przypomina w 100% pewną inną osobę :) ale nie ważne. Całkiem spoko to była osoba. Pewnie bym się nie poddawał gdyby nie to, że się okazało iż charakterami się nie dogadamy.

Tak dla twojej ciekawości krótko przytoczę o co chodzi. Nie ma już na nic szans. Ostatnie spotkanie z mojej strony było pożegnaniem. Mieliśmy być przyjaciółmi, ale ona chciała zapomnieć o tamtym. Więc jak to powiedziała na koniec sama się oszukiwała, że mogło by coś być (choć tylko raz na pierwszym spotkaniu pozwoliła sobie by nie mieć uprzedzeń i nastawienia, że to nie może wyjść wtedy była oczarowana, później tylko pesymizm na każdym kroku, nie pasujesz, nie rozumiesz ale nie umiała wskazać jednego powodu.). Podejście, że jeden wyprze innego. Tyle, że ja traktowałem ją jak przyjaciółkę, ale w końcu zmieniło się moje podejście, było to w święta w grudniu. Chciałem jak najszybciej się spotkać zacząć się zachowywać nieco bardziej adekwatnie, ale nagle nie miała już specjalnie czasu. Tamten się odezwał, że chce jej wyjaśnić wszystko i się spotkali. Od tego momentu przestałem istnieć nawet jako kolega. Mieli się spotkać jeszcze raz bo ona chciała mu wyjaśnić i dała do zrozumienia, że wtedy albo nigdy i on zaczął się wykręcać. Się nie spotkali. Na naszym pożegnaniu oczywiście jedyny temat który ją interesował był związany z tym kolesiem. Zrobiła tak. Powiedziała mu w ten sposób by sądził że nie ma u niej żadnych szans. Bo wie, że z nim nic nie wyjdzie i będzie to błąd, którego będzie żałować do końca życia, jednocześnie mi powiedziała wprost, że jeżeli mimo to się do niej kiedykolwiek odezwie, to będzie cała jego na zawołanie. Mówiłem nie martw się w końcu się odezwie i powinniście spróbować, a ona nie nie odezwie się nie może się odezwać, nie jest tak złym człowiekiem. (sama się oszukuje że tego nie chce) Ona nie potrafi podejmować decyzji, chce by inni za nią ją podejmowali. Gdybym chciał mógłbym dalej utrzymywać z nią kontakt, jednak znam własną wartość i tak się poniżyłem, że nie zrezygnowałem z kontaktu już w święta, jednak przez długi czas znajomości stała się mi bliska i chciałem jej pomóc. Bo jednak sytuacja w której trwa jest patologiczna. Podczas pożegnnia miałem dużo do powiedzenia, jednak nie powiedziałem prawie nic. Mam doświadczenie w rozmowie z ludźmi, którzy są zupełnie zaślepieni żądzą, pociągiem. Rozmawiałem z ojcem, gdy odszedł do innej kobiety, dialog z nim był jak ze ścianą, tutaj była dokładnie taka sama sytuacja, takiej osobie nigdy już nie zaufam. Co z tego, że osoba jest inteligentna nazywa rzeczy po imieniu, wszystko wie, jeżeli do własnej wiedzy się wcale nie stosuje.

Proste pytanie, kto jest wiekszym głupcem, ten kto popełnia błędy nie wiedząc, że coś jest błędem, czy ten który wiedząć, że to będzie błąd i tak go popełnia.

Tak naprwdę to co kochałem w osobie, przestało istnieć. Jakbyśmy byli razem, to to co napisałaś nie było by problemem. Jednak jak wszystko przemyślałem, bo znam ją doskonale... w normalnym życiu byłbym z nią nieszczęśliwy. Tak naprawdę nie ma w związku nic do zaoferowania, prócz seksu którym się obnosi, a to dla mnie mało znaczące (przed ślubem tylko z powodu jakiejś słabości mogło by się zdarzyć). Wręcz przeszkoda bo poważnie podchodzę do wiary a ona jest niewierząca. Znajomość nauczyła mnie jednej rzeczy. Wiara jest dla mnie zbyt ważna i nigdy nie mogę być z kimś nie wierzącym (zupełnie inne hierarchie wartości), mam na szczęście silną wolę. Gdy coś obiecam komuś lub sobie jest to faktem. Więc sprawa jest definitywnie zamknięta.

Boję się kontaktu z nią bo wiem, że nie będę miły a nie mam zamiaru nikogo krzywdzić, nawet po tym wszystkim, a spotkanie będzie nieuniknione. 2-3 razy w roku paczka spotyka się w komplecie. Ale to zupełnie inna historia.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

To w czym masz problem? Bo już wszystko poukładałeś sobie w głowie, wyjaśniłeś, wiesz jak jest jak by było. Co nie daje Ci spokoju?
I dlaczego miałbyśbyc dla niej nie miły. Czy zrobiła Ci coś złego, chyba nie.
A może chcesz przyjaźni właśnie i nic innego, może czujesz że możesz jej pomóc i to Cie jeszcze do niej ciągnie. Bo uważasz, że masz rozwiązanie na jej problemy.
Psychologią nie interesują się raczej osoby, których świat nie jest w jakiś sposób skomplikowany, więc sporo ludzi z własnymiroblemami wybiera ten kierunek.
Niektórych pociągają niestabilne osoby, z kłopotami, bo chciałoby się im podpowiedzieć co mają robić (może i rzeczywiście przy okazji samemu poczuć się lepszymi- czy nie miałeś tego z nią? ), ale jak jesteśmy sami słabi i mamy jeszcze słabość do tych osób, lub nie potrafimy z nimi szczerze rozmawiać, to czy jest sens brnąć w to dalej i czy przyniesie to nam i tym drugim coś dobrego?
Sama mam kłopot z jedną osobą która jest chora i widzę że dla mnie ta znajomość nie jest dobra, ona potrzebuje kontaktu, ale ja już niepotrafię, nie chcę. I z jednej strony wypadałoby się zachowywać właściwie a z drugiej strony trzeba też myśleć o sobie.
Ale nie wiem czy wybralabym sobie faceta, który by miał problemy z samym sobą, troche w to wątpię.
A co do głupców, to nie bawiła by się w ocenę kto jest większy a kto mniejszy. No chyba że sam siebie rozkminiasz, ale to też nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ale ale są strony " poznawcze" dla katolików. Jakieś takie randkowe, to może tam powinieneś poszukać. Kościół sporo też organizuje dla swoich wiernych, możesz sie poudzielać i możliwe, że poznasz dziewczynę o takich samych wartościach. Po co plątać się w coś co czujesz że nie jest dla Ciebie. Pod masochizm podchodzi to troche, czyli gdzieś może i jakieś podobieństwo jest Ciebie do niej? Ona sobie robi " pod górę " i Ty też.

Odnośnik do komentarza

Podobno byliśmy ze sobą szczerzy, domyślałem się, że ma problemy emocjonalne i zadawałem pytania. To mnie oszukiwała. O to mam pretensje. Też mam pretensje do samego siebie, że byłem tak głupi i uwierzyłem. 8 lat temu brnąłem w relację z dziewczyną, która nie umiała się pozbierać po znajomości, nie chciała związków (z reszta chyba jest sama do dziś), ja po tym skupiłem się na studiach i nauczyłem się, że na takie uzależnione emocjonalnie trzeba omijać z daleka. Podejrzewałem, że może tak być z nią to robiła ze mnie głupca. A ja chciałem wierzyć, bo tak co do sposobu myślenia, nie sądziłem, że dziewczyna może tak pasować do tego jak ja myślę. Tak w gruncie rzeczy jesteśmy podobniejsi niż jej się to wydaje, tyle że ja w dzieciństwie otrzymałem miłość od rodzica a ona rodziców prawie nienawidzi. Pragnąłem być z osobą z którą się rozumiem bardzo mi to zawróciło w głowie bo nie sądziłem, że takie dziewczyny istnieją. Ja mam dość pewne poczucie własnej wartości, z powodu swoich przekonań może i jestem niezrozumiany ale pod każdym innym względem dostałem wszystkiego w nadmiarze... Nie muszę nikomu niczego udowadniać. Z nikim nie konkuruję, potrafię przegrywać itp. mam to co jest dla mnie ważne. Ją jakby chciała pomagałbym jej się zmieniać, choć to było by na moją niekorzyść, tego bym chciał, jednak nie bez jej własnej chęci do tego - którą zresztą wyrażała. Byłem w stanie zaakceptować ją z taką jaką jest. Wkurza mnie to, że zrobiła wszystko by zniszczyć tą znajomość, udowodnić swoje. Musiałem zrezygnować z przyjaźni z kimś z kim się świetnie rozumiałem póki nie zaczęły jej się jakieś problemy relacyjne. Jej wyobrażenia itp.
OJ nie co do głupców, chodzi o to, że się wykazywała bardzo dużą inteligencją emocjonalną. To było super, ale skoro to tylko wiedza podręcznikowa a nie coś co się wyznaje to nie ma tego co mi imponowało. A głupi byłem do pewnego stopnia, bo obdarzyłem drugą osobę jakimś zaufaniem, mierzyłem własną miarą, skoro jestem w pełni uczciwy a ona jest prawdomówna to trzeba jej wierzyć.

Tak z tym dla katolików masz rację i właśnie o to chodzi, że uwierz ale ja sobie życia nie utrudniam. Nie jestem też masochistą. Wyciągam wnioski. Osoba która ma wartości identyczne z katolickimi i jest nie wierząca to nie jest dobra osoba na związek tego mnie nauczyła. (pierwsza i ostatnia niewierząca którą się zainteresowałem) Dlatego powoli zabieram się za szukanie kogoś w takich miejscach dla wierzących, jednak szczerze specjalnie mi się nie spieszy do związku. Tworzę możliwości ale musi to samo przyjść. Teraz mam niezłe perspektywy na spełnianie się, jedynie brakuje mi paczki, która by wyjeżdżała na jakieś zagraniczne wakacje (wolą pić piwo) więc pozostają tylko wycieczki. W ogóle chyba mnie pokarało za to co piszę, bo wylądowałem na pogotowiu z rozwaloną ręką :) zawsze to jakieś nowe doświadczenie.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ty chciałeś aby ona poddała się Twojej terapii, a ona nie miała ochoty i wykręcała się po swojemu. Jeśli miała problemy, a Ty miałeś na nie lekarstwo najpierw musiałaby sama zechcieć sie leczyć. Co innego, że rzeczywiście studiując psychologię i interesując się ludzkimi zachowaniami, motywami itp mogła chcieć sprawdzać swoją wiedzę nabytą. A będąc w tym dobra umieć rozmawiać z ludźmi tak aby się im podobać i być intrygującą.
A co do urlopów też masz możliwości sam coś zorganizować, właśnie może też przez kościół. Kiedyś oglądałam program w tv jak w Hiszpanii podążają śladami jakiegoś świętego, nie wiem czy nie
http://pl.wikipedia.org/wiki/Droga_św._Jakuba
I na własną rękę zebrać grupę chętnych.

Odnośnik do komentarza

Przykro się czyta widząc jak siła uczuć nie przebija się poprzez bariery drugiej osoby. Tak od siebie dodam, że myślę ta znajomość książkowa w dużej mierze pomogła oprzeć się dziewczynie, lecz chyba raczej nie pomorze tutaj patrzenie na to od strony zysku i strat, tak jak w przypadku tej utraconej przyjaźni na rzecz nowej relacji. Sam ten fakt, bolesność tego umniejsza w słuszności budowy takiej relacji. Co do doszukiwania się atrakcyjności w niestabilności u drugiej osoby. Bardziej postrzegam to od tej strony zmienności takiej osoby a wraz tym wzrostu naszej ciekawości tą osobą w tym czym nas zaskoczy, niż tym by samego siebie podbudowywać na tle porównywań kto ma więcej pozytywnych cech. Czy nie jest to tak, że wraz z latami wartości w nas się bardziej zakreślają stając się wyraziste gdy my poddając się przemianom dojrzewamy? Tak jak z tą wiarą w której trwamy gdyż daje nam ten wewnętrzny spokój. W życiu karmimy elementy mające wpływ na całokształt naszego postrzegania jakości życia z założonymi wartościami z różną intensywnością. Przychodzi czas że dużą większość niejasności w sobie poukładamy, gdy nauczymy się właściwie dokarmiać te czynniki mające wpływ na obraz szczęścia w naszym życiu. Pojawia się spokój, lecz ze względu na emocje pozostawione po drodze wracamy do początków z nadzieją że bagaż zdobytej wiedzy bardziej pozwoli nam poukładać przeszłość. Myślę, że powód w którym dana osoba nawiązuje relacje w której niebyła gotowa gdyż ciągła za sobą przeszłość w tym przypadku innego partnera jest sam w sobie wystarczający, by nie burzyć własnego spokoju o dalsze szczegóły. Niekiedy drzwi od przeszłości trzeba potraktować nogą dopychając, pozostawiając otwarty wizjer by drugi raz nie ulec temu samemu, mając uwagę na siebie samego jakim się było a nie na to co sobą się poświęciło.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Chciałoby się powiedzieć - cieszę się, że są osoby podobne do mnie, mające też mniejsze, bądź większe kłopoty z uczuciami do płci przeciwnej. Ale to "cieszę się" jest chyba nie na miejscu, bo cieszyć się nie ma z czego.

Odnośnik do komentarza

Czy ja wiem Paweł. Nie ma się tym co przejmować. często jest się samemu sobie winny, bo interesują nas te bardziej skomplikowane. W moim przypadku te skomplikowane najczęściej mają wystarczający poziom inteligencji bym nie czuł się podświadomie lepszym od nich, bo wtedy znajomość mija się z celem. Alternatywą są leki otępiające :P
Trzeba się nie przejmowąć i szukać dalej, jeżeli na całym świecie nie było by choć jednej wolnej osoby idealnie do ciebie pasującej to naprawdę musiało by byc fatum. Po prostu to jeszcze nie ten czas i miejsce. Bycie introwertykiem nie pomaga :)

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Pewnie, że bycie introwertykiem nie pomaga. Ale czy lepsze jest udawanie kogoś, kim się nie jest?

Myślę, że moim problemem nie jest właśnie ten introwertyzm tylko brak pewności siebie i ciągłe obawy, że znajdzie się ktoś lepszy...

Temat się w dosyć szybkim czasie zmienił. Już nie chodzi o tą dziewczynę z pracy. Nie można nikogo do siebie zmusić. Trzeba to umieć przerwać zanim stworzy się chora i niezręczna sytuacja. Nic nie mogło z tego wyjść... Zawsze będziemy znajomymi z pracy. Dni są coraz dłuższe, zaraz będzie wiosna i będę miał inne zajęcia i czas żeby dalej układać sobie wszystko w głowie. Popracować nad pewnością siebie, której jakimś cudem brakuje przede wszystkim w relacjach damsko-męskich.

Odnośnik do komentarza

Rozbawiły mnie Paweł te kwestie o stereotypach. Co do Fb to sam spotkałem się z twierdzeniem, jeśli niema cię na żadnym portalu, to tak jak byś nie istniał. Na dzień dzisiejszy również bywają chwile niechęci zawracania sobie głowy tym, że właśnie komuś uchodzi powietrze lecz tym razem inną dziurką. Na początku miałeś zaproszenie do uczestniczenia w rozmowie z osobą stawiającej warunek w posiadania konta. Myślę że warto pozbywać się niechęci, czasem robiąc coś sprzecznego podejmując to ryzyko. Można różnych rzeczy nie robić a poza komunikacją zyskać źródło informacji przydatnych w życiu codziennym, nie mówiąc o odkryciu w sobie pasji, pomijając to powietrze w formie przenośni. Patrząc na dobra w postaci tego posiadanego F i reszty modeli, u mnie złośliwiej mówią na golfa wieśwagen. Myślę że facet musi mieć pasje, coś co go odstresuje, w czym się odnajdzie, możliwe odnosząc sukces, gdzie się uskrzydli. Można się odnieść do samych marek aut, szczególnie gdy zauważyłeś na samym początku, że cie to kreci i mógłbyś odrobinę podłubać. Akurat te autka marki VW to osobiście lubiana grupa vag event których zloty bywają sympatyczne, stworzysz sobie dodatkowe wyzwania choćby w postaci przejazdu takim autem naszymi drogami(przejazdami kolejowymi)na zlot. Towarzystwo również jest interesujące wraz z kobietami, o dziwo znajdują się i takie mniej uległe na widok czterech kółek :)
Czasami zamiast stać w miejscu, warto spróbować czegoś nowego i to chyba raczej nie jest fatum.
Wiem że można dojść do takich przemyśleń gdy się stwierdzi, niema kobiet, dajcie szansę żeby chociaż dała kosza, lecz by się w końcu pojawiła na horyzoncie.
I tu zrobię coś przeciwnego, nie zagram w otwarte karty. Wiem ze w dobie takich portali jak Fb to trudne zadanie, gdy druga strona zechce sprawdzić stan realny, lecz nie jest to niemożliwe.
Ona marzy o tym księciu z bajki na białym koniu. Dlaczego nie robić to na czarodzieja? Czy to aż takie chamstwo dla drugiej osoby? Czekać nie wiadomo ile, zamiast zasiać, zdobywać bazy, tłumacząc się po fakcie, lecz zostawiając po sobie wiele pozytywów, odkryć te dwie osoby dla siebie stworzone.
Tak skarbie w domu to mam tyle zbroi, że większość z nich musiałem poupychać w piwnicy a stajnia na podwórzu taka że ciężko to samemu ogarnąć. A może ona nie marzy o księciu a jednak o tym by jeść a nie tyć?
Za dużo analizując, wycofując się z góry przekreślę swoje szanse, bo co ona sobie o mnie pomyśli? no niema tych ochów i achów z jej strony to nie wiem co mam robić, najlepiej nic (najłatwiej). Jeśli chora to walę do niej jak w dym, niech mi rozbije łeb wazonem bo się narzucam, obrazi się? lecz podejdę, zatroszczę się. Zamiast się koncentrować na tym jak nas odbiera osoba, zwłaszcza taka mylnie wysyłająca sygnały, lub mając własne ograniczenia szukając wyniosłości bądź oczekując przejrzystości u drugiej strony,zaproszenia? to może lepiej zejść na dół i odnaleźć się w tych problemach, służąc ramieniem w samej przeciętnej zwyczajności. Gdy emocje i zachwyty opadają, zaczyna się życie w którym można doszukiwać się, jednocześnie odnajdując to czego się szuka.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie. Moim zdaniem powinieneś szczerze porozmawiać z koleżanką. Nie powiedziała niczego Tobie wprost, aczkolwiek ja często również używam słów podobnych do Twojej koleżanki dając w ten sposöb do zrozumienia( oczywiście nie krzywdząc przy tym drugiej osoby) że nie chce mieć z kimś kontaktu. Ale tak jak wspomniałam zapytaj koleżanki wprost. Ale jeżeli spędza z Tobą czas uważam, że jest Tobą zainteresowana tylko może boi się, że inne osoby z pracy uznają ją za lizuskę. Trzymam kciuki. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel_ostroleka

Krzysztof - gdyby nie moja pasja to nie wiem, co bym robił. Bardzo mi to pomaga. Zajmuje czas. Na takich zlotach bywam dosyć często. Oczywiście nie mogę pojechać swoim autem n a"F" na zlot fanów Golfa, bo krzywo patrzyliby na mnie. Ale w innych spotkaniach, pojeżdzawkach, czy wyjazdach chętnie uczestniczę. Ale nie oszukujmy się. W takie miejsca same kobiety nie przyjeżdzają. A jeśli już, to bardzo rzadko. Z tym też wiąże się jedna z najzabawniejszcyh historii w życiu, jak na zwykłym rallysprincie, w którym każdy jeździ tym, co ma, dziewczyna w Nissanie Micra objechała wszystkich pewnych siebie facetów w mocnych maszynach. Naruszyło ego wielu tam obecnych. Na koniec przy czytaniu wyników pokazała swoją licencję kierowcy rajdowego.
Do rozwijania pasji brakuje tylko sportowego samochodu. Wierzę, że gdzieś czeka na mnie mnie wymarzone niebieskie Subaru Impreza...

Majka- jak widzisz takie rozmowy nie zawsze przynoszą efekt. Jeżeli właśnie trafi się na kogoś, kto nie umie powiedzieć wprost to po co... Mają takie rozmowy sens w poważnych związkach i małżeństwach. A tak, co z tego, że się staram pomagać i zabiegać próbując przy tym nie być nachalnym ? Raz słyszę, że było miło a za parę dni : "nie odpisałam, bo byłam umówiona". A do czego mi te szczegóły?
Rozumiem, że nie umie albo boi mi się powiedzieć, że nic z tego nie będzie, że ma mnie dosyć. Trochę to boli ale rozumiem. Nie dała żadnego najmniejszego znaku, że może coś z tego być. Za to odwrotnie, jak najbardziej. Lepiej być realistą niż optymistą. Oczywiście tak, jak obiecałem pokażę jej te ładne miejsca w okolicy, bo słowa dotrzymuję. Dla mnie słowo jest droższe od pieniądza... Chyba, że sama powie, że nie ma ochoty nigdzie jechać.

Odnośnik do komentarza

A nie mowilem, ze tak bedzie?? Juz sie zaczyna. Nie odpisala, bo byla umowiona. Niesamowite. A nie wystarczylo: nie odpisalam, bo nie moglam?? Za chwile znow uslyszysz jakich to ma fajnych i zabawnych kolegow. Takie juz sa NIEKTORE dziewczyny. Ale i tak facet to swinia. Pewnie, mozna to wytlumaczyc stereotypami. Ale w kazdym jest ziarnko prawdy i z nikad sie to nie bierze. Dobrze, ze Pawel ma pasje, bo pewnie bez niej juz by wyladowal w jakims szpitalu.

Pewnie, ze trzeba sie ruszyc z domu. Np na dyskoteke?? Nie lubie i nie pojde. Ale jak ktos ma potrzebe to niech idzie. Jakby ktos mial jeszcze pomysl gdzie spotkac dziewczyny spokojne, ktore nie beda nas sila wyciagac w tlum ludzi to bede wdzieczny za podpowiedz.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Muszę powiedzieć, że cały czas ludzie mnie zaskakują. Niecprzyszłoby mi do głowy, że facet będzie Tak analizował to co mu napisałam.
Paweł Ty oczekujesz konkretnej odpowiedzi na mało konkretne pytanie i nie widzisz tego, chyba ze nie opisujesz tutaj sytuacji tak jak wygląda w realu.
George proszę Cię " zejdź" z tego chłopaka, bo może w końcu zamiast cieszyć się wiosną, że będzie miał więcej czasu na myślenie?! ( o czym?!) weźmie się konkretnie za tą dziewczynę, lub inną i zauważy że problem tkwi w tym że on nic nie robi. Skoro dziewczyna na pytanie czy może kiedyś dałaby się zaprosić odpowiedziała że tak i się uśmiechnęła " tak ładnie" to znaczy wg mnie że ma ochtę na kontakt, ale postawa Pawła mało konkretna może już ją wkurzać wręcz. To jak pies do jerza. Ale to on tam jest i może widzi, że ona robi jakieś miny czy coś co wskazuje, że nie chce. Jak napisała ( po jakim czasie odpisała w końcu i na jakie pytanie i czy coś więcej, jak to co napisałeś powyżej, że była na spotkaniu) że była na spotkaniu to znaczy coś, oprócz tego że się wytłumaczyła?
Georgowi, to już tylko terapia chyba, bo jakby Ci stanęła na nosie nawet dziewczyna i powiedziała jestem zainteresowana Tobą i spacerami w blasku księżyca, to rozkminiłbyś tak że chcą Cię porwać i w obrżadku nocnych marków zjeść w tym blasku. I nie rzucać się na mnie proszę, bo chce Wam przedstawić jak to wygląda, komlikujecie strasznie. Nie mówię czy one są czy nie są Wami zainteresowane, bo tego nie wiem, Wy także.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...