Skocz do zawartości
Forum

Wstyd po gwałcie w dzieciństwie


Asia3

Rekomendowane odpowiedzi

Skoro nadal nie ufasz w pełni mężowi to powinniście zrobić wszystko, żeby to zaufanie odbudować. W końcu to podstawa w związku.

~doś.
Ja myślę ,że w Twoim przypadku i nawet gdyby nie było tego przypadku masz prawo do tego żeby nie robić czegoś co Ci nie sprawia przyjemności.Mąż powinien to zaakceptować jeśli nie to szkoda życia dla niego.Ja nigdy bym się na ten rodzaj seksu nie zgodziła i chociaz nikt mnie nie skrzywdził to mam prawo tego nie lubić a mąż musiałby to uszanować jeśli chciałby ze mną być.

No właśnie. Takie sytuacje, że jedno próbuje coś wymusić na drugim w seksie, w ogóle nie powinny mieć miejsca. Bez względu na to, o jaką konkretnie rzecz chodzi. I faktycznie, osoby której nikt wcześniej nie skrzywdził też nie można tak traktować.
Myślę, że warto sobie dopowiedzieć tę sprawę chociażby ze względu na tych, którzy mają podobny problem. Zeby zaglądając tutaj nie stwierdzili : "Ojej, to skoro w moim przypadku nie chodzi o seks analny too znaczy, że nie mogę się uskarżać i muszę się na to godzić".

Odnośnik do komentarza

franca
Skoro nadal nie ufasz w pełni mężowi to powinniście zrobić wszystko, żeby to zaufanie odbudować. W końcu to podstawa w związku.

Owszem zaufanie to podstawa związku, ale to chyba mój mąż musi zrobić wszystko, żebym mu znowu zaufała. Na dzień dzisiejszy sprawy idą w dobrym kierunku, zobaczymy co będzie dalej.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie :)
Z terapeutą rozmawiam już chyba całkiem swobodnie, ale nadal nie umiem się przełamać i mu wszystkiego dokładnie powiedzieć.
Wczoraj doszliśmy do porozumienia, że on będzie mnie na każdej wizycie pytał, czy jestem już gotowa, żeby opowiedzieć dokładnie o przeszłości.
Tylko w tym chyba jest problem, ponieważ nie wiem czy kiedykolwiek będę gotowa żeby o tym opowiedzieć, a z drugiej strony chyba mam taka potrzebę żeby to z siebie wyrzucić. Myślę że jak bym to zrobiła to moje życie wróciłoby do równowagi. Chciała bym opowiedzieć krok po kroku jak to wszystko wyglądało, ale nie daje rady.
Myślałam żeby napisać na kartce i mu to dać do przeczytania, ale nawet nie potrafię tego napisać. :(

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Ach Ka-Wa! Co Ty taka pesymistyczna jesteś? Głupie gadanie na forum potrafi dużo zmienić.

Witaj Asiu!
Miło przeczytać, że jest lepiej, że wszystko idzie do przodu.
Rozumiem Twoją potrzebę wyrzucenia z siebie przeszłości. Masz rację, że potem mogłabyś już wrócić do stabilności.
Rozumiem także Twój opór przed taką spowiedzią. Ne jest nieuzasadniony bo jeśli nie będziesz wewnętrznie gotowa na policzenie się z przeszłością to coś takiego może zakończyć się śmiercią. Sama wiesz jak ciężko bywało a ta blokada oznacza, że mogłoby być jeszcze gorzej.
Z niczym się nie śpiesz. Buduj solidne fundamenty obecnego życia. To jest bardzo ważne, żeby świadomie stąpać po własnym gruncie.
Natomiast gdybyś już miała się zdecydować na wygadanie to proponuje Ci, żebyś nie wracała sama do domu po takiej rozmowie.
Wcześniej pisałem, żebyś napisała wszystko na kartce, ale nie musisz pisać od razu wszystkiego. Zapisuj myśli, fragmenty przeszłości. Oswajaj się z tym i za wszelką cenę buduj własny dystans do tego co się wydarzyło.
Pamiętaj, że jesteś dorosłą kobietą, matką, która ma na głowie masę problemów i najważniejsze, że radzisz sobie z tym wszystkim. A kiedy zaglądasz w przeszłość patrz właśnie z obecnego miejsca, jako naprawdę silna, świadoma, sumienna i odpowiedzialna kobieta. Nie daj się wciągnąć w tamte emocje. Tego już nie ma i nigdy nie wróci. Tej osoby już nie ma. Teraz jesteś Ty. I pamiętaj, że jesteś silniejsza od wspomnień przeszłości.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i do przeczytania. :-)

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Wiem że tu raczej nikt mi nie pomoże. I tak u psychologa można powiedzieć że się rozgadałam, bo ja ogólnie mało mówię. Jak mam zacząć mu opowiadać o gwałcie lub molestowaniu, zaczynam odczuwać gulę w gardle i niepokój w klatce piersiowej. A z relacji psychologa podobno wstrzymuję oddech.
Nie wiem jak mam to przełamać.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Witaj InnyInna
Dziękuje odpowiedz.
Raczej nie ma możliwości żebym nie wracała sama po rozmowie, bo tak naprawdę nie wiem kiedy to nastąpi, może na następnym spotkaniu, a może za pół roku. A przynajmniej jak sama jeżdżę to mam możliwość się zrelaksować i odstresować w samochodzie. :)

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
To ciekawe,dla mnie to jest w ogóle niezrozumiałe jak można mieć taką blokadę,
ale co ja mogę wiedzieć jak nic podobnego nie przechodziłam...,

Ka-wa, naprawdę tego nie rozumiesz? :(( Przecież to chyba logiczne, że im trudniejsza sprawa, tym trudniej o niej mówić. A to co przeżyła Asia jest tak straszne, że już w ogóle nie ma co się dziwić, że ciężko jej się przełamać, i opowiedzieć o tym.
Asia, mam nadzieję, że mimo tego jakie to jest trudne, w końcu uda Ci się w pełni otworzyć przed terapeutą. I że da Ci obn tyle czasu na to, ile będziesz potrzebowała.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie. Chociaż i tak u psychologa po mału się rozkręcam, mam nadzieję że przyjdzie takie spotkanie, na którym się wygadam.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie.
Zna ktoś może sposób, żeby o tym wszystkim zapomnieć? Psychoterapeuta polecił mi żebym opisała dokładnie ze wszystkimi odczuciami to co przeżyłam. Niby miało być lepiej, a jest coraz gorzej. :(

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Żadne zajęcia nie pomagają, dzisiaj nawet w pracy nie dawałam rady. W pewnym momencie musiałam wyjść i ochłonąć :(

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Witam. Psycholog kazał mi napisać co ja bym zrobiła będąc mamą 12 letniej zgwałconej dziewczynki, co bym jej powiedziała. Pomóżcie mi napisać, proszę.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

To co ja bym napisała to są sprzeczne uczucia, np że to nie jej wina, a ja uważam że to co mnie spotkało to moja wina. W tym chodzi o to że ja mam przekonać samą siebie właśnie do tych sprzecznych uczuć.
Dlatego chciałabym wiedzieć co napisałby lub powiedział ktoś inny.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

To skoro uważasz ,że to Twoja wina ,to dlaczego jej byś powiedziała ,że to nie jej wina,
widzisz sprzeczność...i właśnie tak byś musiała pogłówkować ,żeby wyjść z tej sprzeczności .

Napisać dlaczego uważasz ,że to była Twoja wina i dokładnie uzasadnić,
tak samo opisać ,dlaczego uważasz ,że to by nie była wina córki.

Jeśli przekonasz sama siebie argumentami ,że to nie była wina córki ,dojdziesz ,że również nie była to Twoja wina /co dla każdego jest oczywiste/.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ka-wa tylko że ja znajduję więcej argumentów na moją niekożyść i nie potrafię sama siebie przekonać że to nie moja wina, że to nie ja mam się wstydzić, że przez samą siebie wtedy zostałam z tym sama, ze czuję do siebie złość i żal.
Jest lepiej pod wzgledem nazywania uczuć, ale co z tego jak to są wszystko uczucia przeciwko samej sobie.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Ale z tym przekonaniem poczekaj...,
najpierw wypisz na jednej kartce dlaczego siebie obwiniasz,np. w punktach,

na drugiej dlaczego nie byłaby to wina Twojej córki,też w punktach,

i czytaj ,czytaj i czytaj...kilka razy,punkt 1 swój i pkt 1 córki,itd.,

jeśli te punkty będą rozbieżne,tak długo czytaj i myśl,którą wersję przyjmujesz ,a możesz tylko jedną...,

,musi być wspólna jednakowa dla was obydwoje.../bo niby dlaczego inna!/

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

A więc nie przekonałam siebie, że to co wydarzyło się w przeszłości to nie moja wina. Wręcz przeciwnie umocniło się moje poczucie winy.
Do tego dochodzi kryzys który mam od tygodnia :( Znienawidziłam siebie jako osobę, nie jestem z niczego zadowolona, nic mi się we mnie nie podoba, nic mi nie wychodzi. Ponownie mam ochotę odejść z tego świata :(

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...