Skocz do zawartości
Forum

Związek żony z kobietą


robert1976

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem że walczyła o mnie z całych sił. Tylko czemu jak mówiła o separacji to zapewniała że nie będzie z tamtą przesiadywać tylko potrzebuje samotności żeby poukładać sobie myśli . Ostatnio mówiła że jak będę widział samochód S pod blokiem to tylko dla tego że będzie go od niej pożyczać a tak nie jest. W rozmowach ze mną planuje już święta które nadal mają być w separacji. Sam już nie wiem co mam robić.
Nasza separacja miała dać jej czas na przemyślenia a nie na układanie sobie nowego życia. Moim zdaniem jaki ma sens separacja jak jeden z partnerów cały wolny czas spędza z kochankiem lub kochanką. Bardzo Was proszę o jakieś porady.

Odnośnik do komentarza

robert1976
Tylko czemu jak mówiła o separacji to zapewniała że nie będzie z tamtą przesiadywać tylko potrzebuje samotności żeby poukładać sobie myśli .

Robert, równie dobrze można zapytać, czemu Ty ją oszukiwałeś, czemu Ty spędzałeś czas ze swoją kochanką? Naprawdę uważasz, że jak się robi coś takiego gdy się mieszka razem, to ok, a jeśli podczas separacji, to już źle? No proszę Cię! Znaczenie ma przecież wierność i uczciwość. A to szwankowało zarówno u Ciebie, jak i u niej. Tyle że Ty skrzywdziłeś ją pierwszy, a to już jak najbardziej ma znaczenie.

Jeśli chodzi o rady, to już je dostałeś. To znaczy, żeby dać jej czas. Może się w końcu opamięta, tak jak Ty się opamiętałeś. Jak na razie z ogólnego bilansu i tak wynika, że zrobiła dla Ciebie dużo więcej, niż Ty dla niej.

Odnośnik do komentarza

Robert, cokolwiek sie stalo, cokolwiek planujesz, postaraj sie nie dzialac pod wplywem nerwow. W skrajnych emocjach czlowiek nie dziala racjonalnie i popelnia bledy. Przekonales sie juz o tym. Goraco popieram pomysl, aby porozmawiac z rodzina, spytac sie, jak widza sprawe - takze z matka i siostra zony. Swoim mozesz naswietlic swoje plany i spytac, czy to dobry pomysl. Jej rodzinie - nie wiem, byc moze wtedy informacja o Twoich planach przesiaknie do niej, a wtedy stracisz moment zaskoczenia. Pamietaj tez, zeby zdobyc wystarczajaca ilosc dowodow poswiadczajacych, kto ponosi wine za rozpad malzenstwa.
Pamietam, jak pisales, ze noga S. nie przestapila progu nowego mieszkania zony. Najwyrazniej zona probuje utrzymac Cie w przekonaniu, ze nadal tak jest. Dlatego Cie oklamuje. Poza tym spedzenie z kochanka (czy jak nazwac te osobe) calego dnia u siebie to znacznie wiekszy kaliber niz spotkanie sie z nia w publicznym miejscu, np. kawiarni. Zapewne dla sadu tez jest to jakis argument. S. przekabaca zone na swoja strone, a ona probuje ukryc to i glebokosc tej relacji. Moze daje Tobie (byc moze) zludne poczucie, ze cos miedzy Wami bedzie na poczet pozniejszej walki o dziecko? Ciezko powiedziec.
Mysle, Robert, ze Twoje nastawienie jest obecnie spowodowane tym, ze widzisz pewne zaklamanie w zachowaniu zony. Z jednej strony jest rozdarta, potrzebuje czasu dla siebie itd., mieszka sama w miejscu, gdzie moze wszystko przemyslec, a w rzeczywistosci z Toba nie chce sie spotkac, przesiaduje z tamta, spedza z nia cale dnie itd. Wiesz, moze dobrze byloby skonfrontowac zone z oczekiwaniami, jakie masz na swieta (tylko niech nie beda prezsadzone), i zobaczyc, co z tego wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Dokładnie Franca.

Robert popatrz, Ty siedziesz sobie w domu wygodnie, mogłeś zostać z córką. Ona się musiała wyprowadzić, bo to nie jest jej dom.
Wynajmuje pokój, jak jakaś nastolatka lub dwudziestka. Nie jest jej łatwo.
A jak nawet chce popróbować żyć na własną rękę, to może wskazywać na to, że zawsze była od kogoś uzależniona i nie miała poczucia, że jej życie leży w jej rękach.

Współczuję i Tobie i jej i Waszemu dziecku. Cała ta sytuacja wymaga od was wielkiej dojrzałości.

Jeśli będzie tak, że ona nie będzie pewna czy chce być z Tobą, to możecie pójść po pomoc.
Wiem, że są jakieś instytucje, poradnie które pomagają podjąć decyzje o rozwodzie lub dalszym trwaniu związku. Tego typu spotkania z negocjatorem, terapeutą przydałyby się Wam (pod warunkiem niepewności obojga).

Odnośnik do komentarza

Robert, czy zona mowila Ci, jak wg niej maja przebiec te swieta? Ze wzgledu na dobro dziecka powinna czesc czasu spedzic z Wami.

~przeczytałam, o ile wiem, nikt zony nie wyganial z tego domu, wyprowadzila sie, bo takie miala zyczenie. To prawda, ze nie jest jej latwo, ale jest bardzo duza dysproporcja pomiedzy jej kontaktami z S. i z Robertem. Jawnie utrzymuje Go w klamstwie. Pomocy ze strony instytucji tez nie chce, bez powodu owdolala wizyte u psychologa. S. juz zadba o to, aby do spotkania z negocjatorem czy terapeuta nie doszlo.

Odnośnik do komentarza

Dysproporcja między tym co robił wcześniej Robert a tym co robi teraz jego żona owszem jest, ale na niekorzyść Roberta. Robert, jeśli to widzisz, jeśli masz w sobie jakieś poczucie sprawiedliwości, to daj jej czas, i tyle. Ona była w stanie ogromnie się poświęcić dla związku, więc Ciebie też powinno na to stać.
Dalej uważam, że ostatnie pytania Przeczytałam są bardzo ważne i warto, żebyś na nie odpowiedział.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Elbii ja piszę o wizycie w poradni w przyszłośic (może niedalekiej). Jeśli będzie widać, że oboje się łamią, lub jedno nie jest pewne, a nie w sytuacji kiedy będzie wiadomo, że ze związku nici, bo któreś nie chce napewno.
Tamta wizyta z tego co pamiętam była chyba wymyślona przez panią S i to nie była poradnia małżeńska.

No a stwierdzenie że żony nikt z domu nie wyganiał... (troche poniżej pasa).
No prawda sama odeszła bo po pierwsze to nie jej dom, po drugie miała wątplwości co do tego małżeństwa, po trzecie może chciała się spotykać z panią S, po czwarte może chciała pożyć jak dorosły człowiek na "swoim", i może są jakieś inne może.
Jest dysproporcja w kontaktach jej z S a z R, ponieważ ona nie zastanawia się nad związkiem z S tylko nad związkiem z R. Nie chcę jej tłumaczyć, bo ta cała jej relacja z kobietą jest dla mnie mało naturalna. Natomiast nie ulega wątpliwości, że żona Roberta zastanawia się nad odejściem od niego na stałe. I nie ulega wątpliwości, że spotykając się z tą kobietą jest w jakiś sposób manipulowana najprawdopodobniej.
Tutaj niestety Robert mógłby nam coś powiedzieć na ten temat, gdy małżeństwo się rozlatuje jak wtedy zachowyje się osoba będąca na miejscu "S".

Gdyby Robert był święty to myślę, że temat nie byłby tak ciężki jak jest.

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam

Gdyby Robert był święty to myślę, że temat nie byłby tak ciężki jak jest.

Bo gdyby tak było, to na samym początku tupnął by nogą, bo przecież niczym nie zasłużył na takie traktowanie, i chyba nikt by się nie dziwił, gdyby zdecydował się odejść. A że jest zupełnie inaczej, że w przeszłości było jak było, to sprawa wcale nie jest taka prosta.

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam, nie ma co sie klocic. To jest zycie Roberta, On zadecyduje.
Nie chce komentowac Twojego postu (szczegolnie uwagi, co jest ponizej pasa, swietosci Roberta i czy zaistniala sytuacja upowaznia jego zone do podejmowania obecnych dzialan), bo mamy odmienne zdanie, a ten watek nie zostal stworzony do publicznych wasni.
Szczerze mowiac, dziwi mnie Twoja nagla zmiana pogladow na tyle, ze biore pod uwage, ze ktos inny pisze pod nickiem ~przeczytałam.

Odnośnik do komentarza

Ja tam nie zauważyłam, żeby Przeczytałam zmieniła poglądy. Z tego co pamiętam, to w żadnym miejscu nie zaprzeczyła sobie samej.
Co do tej świętości Roberta, to tylko stwierdziła fakt. Moim zdaniem równie istotny, co oczywisty.

Tu nie chodzi o to, czy jego żonę coś do tego co robi upoważnia, czy nie, tylko czy coś w przeszłości na to nie wpłynęło. A jak najbardziej mogło wpłynąć.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

:)
Nie wiem czy komuś chciałoby się pisać po moim nickiem.
Z nikim się nie kłócę tylko wymieniam poglądy. No ale możliwe, że zostało to inaczej odebrane.
Dla mnie stwierdzenie, że nikt jej nie wyganiał było poniżej pasa - ja to tak odczułam. Bo nie wydaje mi się aby w tej sytuacji w jakiej się znalzała miała jakieś inne wyjście jak wyprowadzka. Więc stwierdzenie, że nikt jej nie wyganiał dla mnie jest jak powyżej.
I Robert niestety święty w tym związku nie był, mimo tego, że teraz bardzo się stara aby on przetrwał i wsumie łatwo o tym zapomnieć czytając jego wpisy.
Więc powiem Ci tak, że rzeczywiście przysnęłam troche i rozczulił mnie swoją postawą. Ale jak by się nie okopywać ( nie udawać) nie można nie widzieć tego co było. A znając psychikę ludzką można powiedzieć, że jego zdrada mogła mieć wpływ na to jak wygląda jego związek teraz. I przez to właśnie nie wypada na tej żonie aż tak wieszać psów, a jego upiększać. Bo robi się z Roberta męczennik powoli. I ja wiem, że on może się tak czuć, i jak pisałam jak chce rozwodu i nie chce już tej całej sytuacji to niech wniesie sprawę, tylko nie po wpływem impulsu i nerwów.
I nie wiem w którym miejscu mi się poglądy zmieniły, może w tym, że nie zgadzam się ze wszystkim co piszesz. Choć jednak muszę przyznać, że z większością się zgadzam. Hm?
A ogólnie co do zmiany poglądów i zdania uważam że nie ma w tym nic złego. I nie jestem z tych, co uparcie tkwią przy swoi zwłaszcza gdy ktoś podsunie racjonalne argumenty.
Ale akurat w tej sytacji nie ma to u mnie miejsca.

Odnośnik do komentarza

franca][quote~przeczytałam
A jeszcze ponowię pytanie czy rodzina i znajomi/sąsiedzi wiedzieli o Twojej zdradzie i dodatkowe, czy żona wtedy zbierała dowody obciążające Cię?

Tak zbierała dowody i cała rodzina wiedziała o moim podłym zachowaniu. Nie wypieram się tego .Miała nawet detektywa.
Ja jej z domu nigdy nie wyganiałem sama postanowiła się wyprowadzić. Cały czas mnie okłamuje we wszystkim co robi od wynajmu kawalerki ( mówiła że wynajmuje pokój w domu jednorodzinnym) po fakt że S u niej nie przebywa. Co może robić S jak żona wróciła po nocy z pracy i na bank poszła spać. To chyba S nie siedziała na krześle i się na nią nie patrzyła od 7 do 22. Dzień wcześniej również u niej była jak żona była po nocy to żona powiedziała że wymieniali wodomierze i że S pilnowała majstra a ta spała.( wszystko w kawalerce) Moim zdaniem to się nie trzyma kupy. Nie wiem co one we dwie kombinują ale moim zdaniem coś jest na rzeczy. Ja mówiłem żonie że jak ma przemyślać czego chce od życia to ok niech się nie spieszy i daje jej tyle czasu ile potrzebuje. A tu co schadzki z S których nie miało być a gdzie czas na przemyślenia.
Z siostrą żony rozmawiałem na skype wczoraj i jak powiedziałem o tym samochodzie i tłumaczeniach żony to powiedziała że ona kłamie mnie cały czas.
Na temat świąt to była rozmowa jak jeszcze mieszkała że koniecznie na święta chce być z córką. Nie były ustalane żadne szczegóły.
Zawsze jak coś mówiła o wyjeździe za granicę ( po naszym rozstaniu ) to że po nowym roku.
Psychologa z Lambdy też olała i nie poszła.
Przed chwilą jak podjechałem z córką po żonę do pracy ( córka poszła do niej w odwiedziny) to S jeszcze wybiegła za nią i coś jej mówiła .Córka jak zobaczyła tą sytuację to sie bardzo zdenerwowała. Wczoraj powiedziała mi wieczorem że mama razem z S wbiła jej nóż w serce. ( to sa słowa 10 letniej dziewczynki)

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

To dobrze, że zbierała dowody i wzięła detektywa, możesz spokojnie robić to samo i chyba powienieneś. Dobrze, że inni wiedzieli o Twojej zdradzie, osądzając ją będą to mieli na uwadze, a znając ją będą mogli coś więcej wnieść jeśli chodzi o porady.
Z tego co piszesz i jak, wynika że szansa na uratowanie tego małżeństwa jest jednak nikła.
Ten psycholog z lambdy, no ok olała go, ale nie wiem czy to dobre miejsce do którego powinniście się udać oboje. No chyba żeby rozstrzygnąć jej orientację. Ale ona może już wie...
Nie możesz córce podłożyć dyktafonu do plecaka? Nadal nie wiesz co się tam dzieje i o co chodzi?
Co widziała, słyszała?
Wyciągniej od niej co miała na myśli mówiąc o tym nożu, bo można domyślać się miliona rzeczy. A brzmi to bardzo niepokojąco. Choć nie jestem wstanie uwierzyć (może nie chce i nie mam pomysłu) że dzieje się tam coś innego, jak fakt, że córka widzi i mierzy się z tym, że mama jest w związku z kobietą.

Odnośnik do komentarza

Szkolny psycholog powiedział mi że córka na pewno czuje że między żoną a S jest jakiś związek tylko że nie potrafi go nazwać bo jest za mała. Dyktafon nie wchodzi w grę bo żona przegląda jej plecak . Ja już mam dowody chociażby biling z sierpnia gzie jest 340 sms do S. i będę miał nagrania monitoringu od sąsiada oraz ich za świadków. Do Lambdy miała iść określić orientację. Moim zdaniem ona już wie czego chce od życia tylko teraz się mści za moje błędy. Wczoraj nawet jej siostra powiedziała że w ogóle nie rozumie zachowania żony . Powiem Wam że ja nie pozwolę się jej odgrywać bo życie to nie mecz. Widocznie woli S niż mnie . Czuje że maja jakiś plan żeby przetrzymać mnie do nowego roku , ale ja im te plany pokrzyżuje .Żona miała trzymać się ustaleń separacji .Z resztą sama mówiła że nie będzie przesiadywać z S ja nie wyszedłem z tą propozycją tylko ona.

Odnośnik do komentarza

No wiesz Robert, schadzki same w sobie nie są jeszcze przeszkodą do robienia przemyśleń na temat kontynuacji małżeństwa. U Ciebie na przykład nie były.

~przeczytałam

To dobrze, że zbierała dowody i wzięła detektywa, możesz spokojnie robić to samo i chyba powienieneś. Dobrze, że inni wiedzieli o Twojej zdradzie, osądzając ją będą to mieli na uwadze, a znając ją będą mogli coś więcej wnieść jeśli chodzi o porady.

Z tym się zgadzam z tym.
A co do tej szansy na uratowanie małżeństwa to trudno powiedzieć, bo nie wiemy, jakie Twoja żona ma plany. Natomiast uważam że większa jest szansa na odzyskanie małżeńskiego szczęścia teraz, niż gdyby żona nie zrobiła tego co teraz. Bo właśnie wyrównanie rachunków może w tym pomóc. Zniwelować poczucie krzywdy u strony skrzywdzonej wcześniej. Ale to co z tego małżeństwa będzie, zależy oczywiście od decyzji zarówno Twojej, jak i Twojej żony.
Mówiąc krótko, rzeczywiście ciężka sprawa, ale 5 lat temu była jeszcze cięższa. :/

Odnośnik do komentarza

Nie widzę powodu, aby zakładać ,że to co robi żona to odgrywanie się. Pewności nie ma. A bardzo możliwe, że ona od dawna nie była szczęśliwa w małżeństwie, a ta S. była tylko tym "punktem zapalnym", jak to Przeczytałam określiła, dzięki któremu to wszystko wybuchło.
Nie wiem, czy życie to mecz, czy nie. Ale gdybym to ja pierwsza kogoś skrzywdziła, to bardzo bym uważała z takimi stwierdzeniami.

Odnośnik do komentarza

[quote="franca"]No wiesz Robert, schadzki same w sobie nie są jeszcze przeszkodą do robienia przemyśleń na temat kontynuacji małżeństwa. U Ciebie na przykład nie były.

Zgadza się tylko co ja mam myśleć o tych schadzkach jak w S w sms do żony pisze że jej wyliże ci....., cycki że pierwsza noc będzie ich że będzie jej ssać muszelkę . Takich sms przeczytałem dużo nie 1 czy 2

Odnośnik do komentarza

Robert, w tej sytuacji nie mozesz miec pewnosci, ze cokolwiek, co powie zona, jest prawda. To nie jest jakies pojedyncze klamstwo, lecz przez caly czas przedstawia Ci falszywy obraz sytuacji. Widac, ze pani S. bardzo mocno namieszala jej w glowie. A moze nawet juz przed jej odejsciem bylo wiecej ukartowane i inaczej Ci przedstawione, niz bylo w rzeczywistosci. Sam widzisz, ze to szukanie siebie i ustalenie orientacji nie trzyma sie kupy.
Byc moze siostrze i matce mowi wiecej niz Tobie o swoich planach, ale pewnie zona wszystko ustala tylko z pania S. i obie nie dziela sie z nikim swoimi zamierzeniami, aby nikt ich nie pomieszal szykow. Takie sekciarskie metody. Pewnie nic sie nie dowiesz od jej rodziny, bo chyba sami wiedza tyle, co Ty.
Przypuszczam, ze zgodnie z zapowiedzia zona bedzie chciala spedzic czas z corka, ale zechce zabrac ja do siebie. Moze nawet uzna to za dobry czas na blizsze zapoznanie dziecka z ciocia S. To, co zona robi Waszemu dziecku, jest niewybaczalne - zostawia trwaly slad w psychice corki. To zdanie o nozu wbitym w serce dziewczynki zapala u mnie wszystkie czerwone lampki. A S. sie nie powstrzyma, musi ciagle sie pokazywac, wybiegac za zona i cos podpowiadac. Tandetna socjotechnika. Doskonale zdaje sobie sprawe ze skutkow i specjalnie to robi, aby zaszkodzic. Wyrachowane zachowanie, ciezko mowic o milosci S. wzgledem Twojej zony.
Robert, porozmawiajcie w gronie rodziny, co dalej poczac w tej sytuacji. Istotne jest, aby nie podejmowac nieprzemyslanych dzialan, tylko dobrze rozwazyc wszystkie konsekwencje. Dobrze, ze wiele osob widzi, co sie dzieje, i moze poswiadczyc w razie ew. postepowania.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Chodzi mi o to, żebyś wiedział co się tam dzieje jak jest córka, bo coś się dzieje i to coś nie dobrego dla niej. To że masz dowody ok.
Nie jestem pewna czy jeśli żona ćwiczy odgrywanie się na mężu to jest to ok, zwłaszcza i przede wszystkim jak siedzi w tym po uszy dzieciak.
Co tam się dzieje jak jest córka musisz się dowiedzieć.
Albo wysłać ją na rozmowę z innym psychologiem, który będzie umiał z nią konkretniej porozmawiać, bo może lepiej jekby zamieszkała z dziadkami ( nie wiem, czy tego już nie pisałam).
Franca 5 lat temu dziecko mniej kumało jak teraz, więc nie wiem czy była cięższa. Trudno przygotować dziecko na nowinę mamusia kocha teraz panią S nie tatę.
Rodzice niech tam sie zabijają, psztykają, odwdzięczają, niech sobie robią co chcą, są dorośli.
Ale dzieciak siedzi tu po środku i ma coraz większy pier...k w głowie.
Są mini dyktafony, podsłuchy itp.

A może jakieś spotkanie rodzinne Ty, ona, jej siostra, matka, Twoja matka, znajomy/a ( no żeby też nie za dużo) i zapytać się jej jak to dalej widzi, bo dla dobra dziecka tak jak to wygląda teraz nie jest dobre. Córka bardzo źle to znosi (normalne), ale ta sytuacja jest jednak wyjątkowa i wypadałoby to wspólnie ogarnąć i żeby wiedziała co i jak. A nie patrzy i ma wrażenie, że rodzice powariowali (matka).

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A jeśli jest to prawdą, że tamta nie liczy się z niczym i nikim (tak to wygląda), to może używać dziecka do przekazywania niusów tatusiowi. Więc może mamusię podszczypywać, całować nie w policzek i robić temu podobne rzeczy przy dziecku. Licząc na to, że mała przyniesie to do domu.
Ale jakby się tak działo...to nie mam słów. No i nie miałabym słów jakby rzeczywiście to miało miejsce, a matka nie hamowała tej kobiety, tylko pozwalała na to.

Odnośnik do komentarza

Spytaj corke czy chce spedzac czas z matką .Jesli ma byc swiadkiem schadzek matki z kochanka to powieneś stanowczo sie temu przeciwstawic .Ratuj corkę przed nieodpowiedzialnoscia matki .Jak Ona nie potrafi zadbac o zdrowie psychiczne wlasnego dziecka to ty musisz koniecznie o to zadbac ,bo kiedys bedzie miała pretensje nie tylko do matki ale i do ciebie .

Odnośnik do komentarza

Żona jeszcze w wakacje poszła z S i naszą córka do kina na film dla dzieci . Z tego wszystkiego nie wiem czy kiedyś była z córką u niej po prostu nie pamiętam.
Do postu Elbii siostra jak się dowiedziała że żona odstawiła córkę na bok to zerwała z nią kontakt (bo jest matką chrzestną córki i kocha ja bardzo) i ma go tylko ze mną. Powiedziała mi też wczoraj że nigdy nie pomoże mojej żonie z wyjazdem za granicę gdyż wtedy córka straci matkę na zawsze. Teściowej do końca nie wierzę że żona jej nic nie mówi. Jak córkę zapozna w święta z panią S to nie wiem co zrobię ale może być nieciekawie bo wiem że córka tamtej nie cierpi a ja nie pozwolę żeby zrobiły jej jeszcze większy bałagan w głowie. Powiem Wam że nie wiedziałem że tak kocham swoją córkę

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...