Skocz do zawartości
Forum

Mąż na utrzymaniu żony


Gość Krzysztoffe

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Krzysztoffe

Tak jak w temacie. Nie mogę poukładać sobie życia , nie znajduje dla siebie miejsca.
Nie służy mi samotność ,bo czuje się niespełniony.Tak samo małżeństwo bo nie byłbym w stanie utrzymać mojej partnerki.Pozostaje chyba tylko wolny związek,zresztą nigdy nie miałem dziewczyny i nie wiem czy będę miał.Owszem modlę się o dobrą żonę,ale co z tego gdybym nawet ją sobie wymodlił to i tak nie jestem w stanie zapewnić jej utrzymania.Do dupy wszystko.
Czy znacie przypadki,że to żona utrzymuje męża ? Ja bym na to poszedł,bo sam nie potrafię o siebie zadbać.Żona mogłaby mnie utrzymywać a ja bym zajmował się domem bo umiem gotować ,sprzątać ,zmywać naczynia czyli mam jakieś pierwiastki kobiece w sobie.

Tak sobie mówię że jako kobiecy mężczyzna potrzebuje męskiej kobiety która będzie mi matkować bo akurat jestem najmłodszym z braci.

Nie chce samotnych nocy i pustych dnii (tyle ich juz było) chce miec towarzyszkę życia

Denerwuje mnie to bo samotność jest dla mnie zła i małżenstwo też pewnie bo jako mężczyzna w dorosłym życiu ponosze klęskę

Odnośnik do komentarza

Szczerze to moim zdaniem jesteś mega leniwy.... chcesz aby żona się tobą opiekowała, utrzymywała i jeszcze matkowała... a to jak to uzasadniasz jest po prostu żenujące... ,,Tak sobie mówię że jako kobiecy mężczyzna potrzebuje męskiej kobiety która będzie mi matkować bo akurat jestem najmłodszym z braci."
A co ma piernik do wiatraka? Ty nie potrzebujesz w takim razie żony tylko drugiej matki....

Odnośnik do komentarza

Ja znam jeden takowy przypadek gdy mąż jest na utrzymaniu żony. Mieszkają razem, są już podajże 4 lata po ślubie i jest im (jak mówią) dobrze ze sobą w takim układzie. Mają córkę.
Poprostu jak pisałeś, Ona pracuję w jakieś korporacji, a On zajmuję się domem i wychowuje córkę. A On nie ma tych samotnych dni i nocy..
Musisz poprostu poszukać, bo na serio multum kobiet mają dobrą pracę ale nie chcą zajmować się domem. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem ,to ma byc jakis kontrakt ? Czy związek dwojga ludzi.,W związku przede wszystkim partnerzy nastawieni są na wzajemne zaufanie a kobiecie zalezy na bezpieczeństwie .Ok ,moze tak sie zdarzyć ze żona wiecej zarabia od meża a mąż zostaje z dzieckiem w domu bo oplaca im sie to finansowo...dziecko nie dostało sie do przedszkola itd.Ale taka kobieta wie że w razie jakiejś wpadki ,straty pracy ,nie daj Boże choroby, mąż pojdzie do pracy .Ale jesli Ty masz zamiar całe zycie być na utrzymaniu żony nie dając kobiecie wentylu bezpieczenstwa to dobrze się zastanów czy nie warto zmienić podejscia do zycia w każdym bądz razie mozesz długo szukać kobiety ktora będzie chciała byc matką i żoną w jednej osobie i możesz też nigdy nie znależć.

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

eeeh, a ile kobiet jest w dokładnie odwrotnym układzie? tj. siedzą w domu, nie pracują, gotują itd? ten układ jest "przecież naturalny". facet otwarcie mówi o swoich wątpliwościach i uczuciach i co dostaje: stary jesteś maminsynkiem, co z ciebie za facet, przecież to kobieta chce poczucia bezpieczeństwa, i to facet ma to zapewnić, przestań się mazać i do roboty. ekstra.

teraz tylko czekać morałów o równym podziale obowiązków i rozwadze. jasne, że tak jest najlepiej, ale życie nie zawsze tak wygląda, a raczej często nie wygląda.

no i kontrakt, to zawsze jest kontrakt oparty na różnych zmiennych aspektach. zaufaniu etc. jego braku, no cokolwiek, a nazywa się związek.

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem ttttttt dlaczego piszesz w widelkach ze taki układ jest naturalny .A nie jest ?Od zarania dziejow męzczyzna byl tym ktory zapewniał kobiecie byt a kobieta pilnowała domowego ogniska .Przeczytaj dokladnie moj pierwszy post .Czy nie napisałam tam ze jak najbardziej facet moze gospodarzyć w domu ale kobieta musi mieć swiadomosc ze w razie czego to ten facet nie bedzie ogladal sie ,az ktos mu do garnka włoży tylko sam na to zapracuje. Ile jest takich kobiet ktore biorą sobie faceta na życie majac na uwadze że mężczyzna jej zycia, nie bedzie w stanie jej utrzymać i ich dzieci , w razie niemoznosci zarobkowania? Znasz takie ,bo ja nie .To czy w takim ukladzie nie lepiej żeby przemyslał sobie niż czekał aż ktos taki sie znajdzie .Czy to az taka zła rada? Moim zdaniem nie .
A co do rownego podziału obowiazków to akurat ode mnie się tego typu wpisu nie doczekasz .Dla mnie rownypodział obowiązkow to sztuczny twór .W mojej rodzinie kazdy robi tyle na ile mu czas ,siły i umiejetnosci pozwalają...Nikt nie czuje sie tez w jakis sposob wykorzystywany.Trzeba sie po prostu kochac i akceptować reszta to juz tylko dodatek ....

Odnośnik do komentarza

Ładnie napisane eeeh reszta to dodatek, ja bym tylko do tej akceptacji dodał uzupełnianie się wraz z przejmowaniem prymu (przewodnictwa) w związku. Niezależnie co do podziału ról pomiędzy partnerami takie dłuższe prowadzenie kogoś za rękę bywa bardzo męczące i jeśli jest potrzeba jedna ze stron zaczyna się gubić lu potocznie padać, to trzeba umieć tą drugą osobę poprowadzić i wykazać się stanowczością.
Krzysztoffe nie wiem jak wytworzyć i podziałać w taki sposób byś jako facet miał w sobie więcej ikry. Ale znam kobietę którą facet jeden katował a drugi nadużywał alkoholu. Szukała ona spokoju, kiedy poznała spokojnego i uczuciowego faceta po czasie go zostawiła, osobiście wbiłem się w szok. Skomentowała to w taki sposób, że jej facet na dłuższą metę był mdły, wchodził jej dosłownie w cztery litery starając się ją we wszystkim wyręczać, nie dała radę z nim i go zostawiła, po tym gość okazał się palantem. Robił strasznego męczennika z siebie pomiędzy ich znajomymi i odwalał takie sceny, że o wiele bardziej już by wolała choleryka i rozstać się w gniewie niż to przerabiać z nim, to oczywiście nie znaczy, że taki musisz być. Jeśli jednak jesteś takim facetem, no to nie przynoś wstydu memu imieniu i pracuj nad sobą pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Nie rozumiem ttttttt dlaczego piszesz w widelkach ze taki układ jest naturalny .A nie jest ?Od zarania dziejow męzczyzna byl tym ktory zapewniał kobiecie byt a kobieta pilnowała domowego ogniska

Może i kiedyś tak było, ale co z tego? To wcale nie oznacza, że taki układ jest najlepszy. Jednym może on odpowiadać, a innym nie. Dlatego wcale się nie dziwię określeniu tttttttt słowem "naturalny" w cudzysłowiu. Jak zauważyła: skoro może być tak, to czemu nie może być na odwrót?

Co do równego podziału obowiązków, to chyba jednak jest to zupełnie realna sprawa, skoro ludzie stosuja to w życiu. Za prawdziwą miłością idą czyny, więc ten, kto kocha, nie będzie wysługiwał się ukochaną osobą. Jeśli ludzie się kochają, to będą się dzielic obowiązkami tak, żeby żadne z nich nie czuło się nimi przeciążone.

Krzysztoffe, skoro Kaśka napisała, że są pary zyjące w takim układzie, o jaki Ci chodzi, to tym bardziej uważam, że rzecz jest jak najbardziej do zrobienia, i jest szansa, że znajdziesz kogoś, kto na taki układ pójdzie. Tak jak pisałam wcześniej, według mnie to uczciwy układ. Nikt nikim sie nie wysługuje, i raczej nikt nie jest w tej sytuacji przeciążony. Jednak może lepiej by było, gdybyś za jakąs pracą jednak się rozejrzał, chociażby dorywczą? Zawsze warto sobie dorobic, odłożyć jakieś pieniądze na przyszłość. To każdemu dobrze zrobi, bez względu na to, jak wygląda jego sytuacja osobista.

Odnośnik do komentarza

Ja bym w takim związku nie dała rady.... Ja rozumiem podzial obowiązków, nie mam nic do tego żeby facet zajmował się domem. Ale stwierdzenie że potrzebuje kobiety żeby mu matkować? dorosłemu facetowi? Ogólnie wypowiedź autora odbieram na zasadzie to ja bede w domu siedział co by zbytnio nie wysilać, a niech wszystkie decyzje podejmuje moja partnerka i jeszcze niech się mną opiekuję jak mama.... to taki rodzaj ucieczki od odpowiedzialności, od zycia w dorosłym świecie... do pracy nie pójdę bo sobie nie poradzę, samotny nie chcę być, to może się ożenię i pozwolę się o siebie troszczyć innym...

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

wszystko fajnie, ale życie pokazuje, że "kochać się" bardzo często nie znaczy równy podział obowiązków itd. to jest tworzenie mitu miłości.

eeeh, a co powiesz o kulturach matriarchatu? tradycje są różne, warto pamiętać, aby nie wmawiać komuś, że taka, a nie inna wersja jest jedyna i właściwa.

zgadzam się z lady in red.

Odnośnik do komentarza

ttttttt co do rownego podziału obowiązków to zgadzam sie absolutnie z Twoim zdaniem . I dlatego nigdy nie moge pojąć np Francy ktora miłośc kojarzy z równym podzialem obowiązków a szczególnie z tym " rownym " Ludzie ktorzy
n a p r a w d ę się kochaja uzupelniają sie tak automatycznie biorąc pod uwage tak jak wczesniej napisalam czas ,umiejetnosci i siły .Tak było od poczatku naszego małzenstwa ,czyli od chwili gdy zamieszkalismy ze sobą. Potem na świat przyszly dzieci i taka sama zasada .Nie było z naszej strony nakazu - Ty masz robic to i to .Odpowiednim wychowaniem ,dobrym przykladem " weszly " w zycie domowe i pomagają .Na pewno nie ma tutaj mowy o jakimś rownym podziale obowiazków ale tak jak napisalam wczesniej nikt z tego powodu nie czuje się wykorzystywany .

ttttttt przykro mi ale nie rozumiem w ktorym momencie komus wmawiam ze taka wersja jest jedyna i wlasciwa .?

A poza tym zgadzasz się z lady ktora mniej wiecej napisala to samo co ja a nie zgodzilaś sie z moim pierwszymi postami..
Jakaś niekonsekwencja z Twojej strony .

Odnośnik do komentarza

franca
A co tu jest do rozumenia, skoro wyraźnie napisałam, dlaczego tak a nie inaczej uważam? I nieżyciowe na pewno to też nie jest(stąd dziwi mnie określenie "mit), skoro ludzie stosują to w życiu.

Franco, równego podziału obowiązków nie ma, a jeśli są, to chyba w bardzo niewielu małżeństwach (czyli w tych, w których ludzie chodzą z zeszycikami i zapisują co, kiedy i ile czasu robiły i oczekują tego samego od drugiej połowy za np. tydzień). To, że ludzie coś jakoś nazywają niekoniecznie ma coś wspólnego z faktycznym stanem rzeczy. Nigdy nie jest tak, że dwoje ludzi wypełnia obowiązki po równo. Jedno robi coś szybciej, drugie jest zmęczone, jedno jest dobre w jednym, inne w drugim. W obowiązkach trzeba się dopełniać, a nie oczekiwać "równości".

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

hm, eeeh nie odbieraj tego co piszę zbyt ofensywnie. uważam, że mimo wszystko, jakby związku nie nazwać - to jest kontrakt. i tyle. bez względu na to jak nieprzyjemnie to brzmi.

zgodzę się, że to, co napisałam o "wmawianiu" zabrzmiało dość ostro, nie uważam, żebyś komuś coś wmawiała, wyrażasz swoje zdanie, doceniam to. napisałam tak, ponieważ często spotykam się z taką postawą "wmawiania", zbyt duży skrót myślowy z mojej strony :) wybacz. ale nie uważam, abyście napisały to samo. jednak odbiór twojej wiadomości jest dla mnie inny, niż tej od lady in red.

franca: "słowo "kochac się" zawsze wiąże się z pragnieniem dobra drugiego człowieka" - to jest właśnie ten mityczny zgrzyt. a może to słowo "zawsze" zgrzyta? uważam, że bardzo generalizujesz, a życie nie jest czarno-białe. w tym co teraz napisałaś znacznie mniej mitu, ale twoja wczesniejsza wypowiedź.. :)

Odnośnik do komentarza

Miłość to przede wszystkim dawanie, nie licząc nic w zamian. A taki równy podział ról jako warunek, to jednak jakieś ograniczenie i niema tu mowy o tej lepszej formie jaką jest miłość. Wymienia się w życiu obowiązkami by nie zaznać monotonii i dobrze jak partnerzy się z tym zgrywają.Wiele kobiet wiąże się z parterem tylko z tytułu wygodnego życia. Mam wiele koleżanek zamężnych które tylko mnie podgadują bym z którąś zamieszkał, że ona się rozwiedzie. Jak można takie robić rzeczy świeżo po ślubie ze stażem paro letnim i z dziećmi? Raczej niema mowy o miłości z oczekiwaniem czegoś w zamian.Dla tego facet powinien, poza miłością i opiekuńczością, zapewnić kobiecie jej dalszy rozwój i umieć sprawić to, by czuła się spełniona. Na ciągłej uległości bez planu co do dalszego rozwoju życia się tego nie osiągnie. Nie zależnie od lat w związku kobieta powinna czuć ciągłe zainteresowanie, nie można być nudnym facetem.

Odnośnik do komentarza

Austeria, ja nie mówiłam o idealnie równiutkim rozdzielaniu wszystkiego, tylko podziale mniej więcej. Nie jakimś bardzo dokładnym, ale takim, w którym obowiązki obu stronom zajmuja mniej więcej tyle samo czasu i energii. Nie wiem, skąd to uporczywie stwierdzenie, że czegoś takiego nie ma, skoro jest, i tyle. Ludzie od początku ustalają między soba pewne rzeczy, i tego się trzymają. W czym tu problem?
Mam dojść do wniosku, że tego, co widziałam, nie było?I bardzo dobrze przy tym funkcjonują, nikt nie czuje sie sfrusrowany, przemęczony, itd. Na pewno też o wiele lepiej niż te związki, o których również słyszałam, a w których ewidentnie jedna strona robi o wiele więcej niz druga, bo w tych przypadkach sytuacja naprwde nie była zbyt fajna. :(((

Ttttttttt, ja tam nie widzę, żeby w moich wcześniejszych wypowiedziach było więcej mitu, niz w ostatniej.

Krzysztof, a kto tu mówi o liczeniu na coś w zamian? Nie wiem czemu właśnie z tym wiążesz to, czym tu mowa. To tak, jakby powiedzieć, że to, że człowiek oczekuje, że partner będzie go dobrze traktował, jest wyrachowane, i jest liczeniem na coś w zamian. A przeciez wiadomo, ze nie ma w tym nic złego. Przeciwnie, takie oczekiwanie jest zupełnie naturalne.

Odnośnik do komentarza

Są panienki, typ matki polki, które lubią niańczyć swojego męża i takiej żony powinieneś sobie szukać.
Druga sprawa, większość panienek to gwiazdy mające o sobie duuuuuże mniemanie.
Trzecia sprawa, jak trafisz na panienkę tzw. wyzwoloną, która pracuje i nie chce mieć bachora to się ciesz.

Odnośnik do komentarza

Franca ja tak to zrozumiałem, jeśli partner odbiegał by od Twoich oczekiwań to zostawiła byś go, bez możliwości dalszego pracowania nad tym by było lepiej. Z góry założone oczekiwanie na to, że nie będziesz z partnerem który czegoś Tobie nie da, według mnie nie jest naturalnym zachowaniem. Chyba że rzeczywiście jestem facetem z epoki kamienia łupanego i moja osobista moralność zabiegła tak daleko, że tylko wdziać aureole w co wątpię. heh

Odnośnik do komentarza

Franca, widzisz, masz sklonności do wmawiania komuś czegoś po swojemu, jeśli się nie zgadzasz z jego opinią. Możesz myśleć, że takie coś jest, ale powiedz z własnego doświadczenia: jesteś z kimś? ile lat? jak się dogadujecie, ile razem przeszliście i ile włożyłaś mocy i serca, aby było dobrze? bo często jak czytam co mówisz, to po prostu wygląda tak, jakbyś się naczytała podręczników idealnego życia i teraz je cytowała. A idealnego życia nie ma.Mówisz, że znasz przykład równego podziału obowiązków, ale nie sądzę, abyś znała ten związek/związki na tyle od podszewki, abyś mogła z ręką na sercu powiedzieć, że tak jest, ponieważ to jest bardzo często temat, ktory siedzi tylko i wyłącznie między małżonkami i tylko oni wiedzą, jak jest naprawdę. Poza tym tak mówisz, jakby osoba, ktora więcej daje w związku z siebie niż jego partner, była nieszczęśliwa. Skąd to wiesz? Z doświadczenia? To musisz być bardzo sfrustrowana. A jeśli nie z doświadczenia, tylko z teorii, to jedynie Ci powiem, że jeszcze wiele się w życiu nauczysz. Dobre i kochające się małżeństwo to nie takie, które ma wszystko wydzielone i dogadane, ale takie, które przede wszystkim potrafi pójść na ustępstwa, wyręczać się, dawać z siebie nawet jeśli druga osoba nie daje w zamian. A w małżeństwach bardzo czesto jest tak, że daje się z siebie więcej lub mniej, niż robi to partner, bo życie nie jest bajką.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...