Skocz do zawartości
Forum

Trudności w zakochaniu się po rozstaniu z narzeczonym


Gość marakuja

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,
Rok temu rozstalam sie z narzeczonym (on mnie zdradzil i nie potrafilam mu wybaczyc) i do teraz nie potrafie sie nikim innym zainteresowac. Mam prawie 30 lat i wokol mnie wszyscy wychodza za maz tylko nie ja (no moze nie wszyscy ale wiele) i jest mi tak smutno bo sie zastanawiam czy kiedys mnie tez to spotka. Wszystko w moim zyciu sie uklada. Mam wspaniala prace ktora uwielbiam i wiele zainteresowan ktorymi tez sie zajmuje. Prawdziwych pieknych przyjaciol na dobre i zle, najlepszych rodzicow swiata i wielu dobrych i ciekawych znajomych. Bardzo bolesnie przezylam rostanie z narzeczonym do tego stopnia ze wyprowadzialm sie do innego miasta i postanowilam wszystko rozpoczac on nowa. Nie mam problemu z powodzeniem i jestem kontaktowa ale boje sie bardzo ze juz sie nigdy w nikim sie nie zakocham tak jak w moim bylym i bede cale zycie sama :( Jak myslicie, czy w tym wieku (prawie 30 lat) mam jeszcze szanse na spotkanie kogos cudownego??

Odnośnik do komentarza

Tak czytam i czytam i uwierzyc nie moge przeciez masz DOPIERO 30 lat a wypowiadasz sie jakbys miala 50lat! :D znajdzieszznajdziesz moja sasiadka czekala 36 lat teraz mieszka na Florydzie i jest zakochana po uszy!! tylko nie szukaj na sile, wybywaj od czasu do czasu w miasto ze znajomymi zacznij zyc i sie wszystko ulozy ;)

Odnośnik do komentarza

Dziekuje za odpowiedzi. A mial ktos taka sytuacja ze rozstal sie z osoba ktora kochal jak nigdy nikogo dotad i przeszedl nad tym? Boje sie ze cale zycie bede pamietac o tamtym uczuciu i nic juz nigdy nie bedzie takie dobre... Chcialabym isc do przodu bardziej niz cokolwiek ale nie potrafie. Chce zapomniec ale chociaz zrobilam absolutne wszystko co mi przychodzi do glowy (zmienilam miasto, cale otoczenie, imprezowalam, wychodzilam, spotykalam sie z nowymi ludzmi, wyrzucilam wszystkie pamiatki, nr telefonu, listy itd) to wciaz mysle o nim codziennie. Nie potrafie tego kontrolowac. Strasznie zla jestem o to na siebie. Macie jakies rady i czy jest jakac nadzieje ze kiedys zapomne??

Odnośnik do komentarza

Bardzo mi przykro :( Naprawde wiem jakie to ciezkie. Ja dodatkowo mialam trudna sytuacje (nie wiem jaka jest Twoja) bo mieszkalismy razem i jak sie wyprowadzil to mieszkanie kojarzylo mi sie wylacznie z nim. Widzialam go na w kazdym pokoju. Przez pierwszy miesiac praktycznie lezalam w lozku. Moje 3 najblizsze przyjaciolki (ktore mieszkaly w innych miastach) braly urlopy z pracy i koczowaly u mnie (wymienialy sie zeby zawsze byl ktos ze mna) Byly cudowne. Bardzo duzo ludzi mi pomoglo na miejscu rowniez i mialam wielkie wsparcie od rodzicow. Gdyby nie bliscy ludzie to nie wiem jak bym sie pozbierala. Wychodzilam ile moglam i na poczatku walkowalam temat nieustannie. Z nim urwalam kontakt calkowicie. Zadnych telefonow, zadnych maili. Nic, tylko kilka informacji organizacyjnych wymienilismy w sprawie mieszkania. No i , jak pisalam, potem zmienilam miasto zamieszkania zeby zrobic sobie nowy start i zeby nic mi sie z nim juz nie kojarzylo. Nigdy nie przyzylam nic podobnego i nie wiedzialam nawet ze taki rodzaj bolu istnieje. Juz przechodzilam wczesniej przez rozstania ale to nawet w 1% nie bylo porownywalne do tego. Nie polecam specjanlnie imprezowania, zapijania ani szukania kogos nowego. Daj sobie czas na przejedzenie tego bo jezeli zagluszysz to czyms innym to i tak to wszystko wroci i bedzie dluzej trwalo i siagnelo sie jak smarki. Ja wciaz (a rok minal) jeszcze to trawie. Jest lepiej ale wciaz nie jestem tam gdzie bym chciala byc :( Trzymaj sie dzielnie i zycze Ci duzo milosci od innych. Badz dobra dla siebie i nie katuj sie za to co sie stalo. Jak dobrze do tego podejdziesz no nauczysz sie o sobie bardzo wiele co Ci sie niesamowicie przyda w calym zyciu.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno, całe życie przed Tobą! Jeszcze pewnie nie raz zdążysz się zakochać:) A co do Twojego ostatniego pytania, to moja przyjaciółka była kiedyś ze swoim kolegą ze studiów, no i niestety ją zdradził. Bardzo to przeżywała, płakała po tym przez parę miesięcy. Jednak, po jakimś czasie, w trochę innym środowisku, poznała kogoś, z kim jest do dzisiaj, i z kim jest szczęśliwa. Grunt to być otwartym na przyszłość i nie zamykać się w jakimś jednym środowisku.

Odnośnik do komentarza

Franco - dziekuje za mile slowe. Strasznie chcialabym moc byc otwarta ale nie potrafie. Caly czas jestem w niewoli tamtego zwiazku i wiem ze on tez jest co sprawia ze ja tym bardziej jestem. Od roku sni mi sie wciaz przynajmniej 3 razy w tygodniu. Juz myslalam nawet czy nie isc do psychologa ale wydaje mi sie to troche niepowarzne zeby isc w takiej "blahej" sprawie. Z drugiej jednak strony jestem wykonczona tym stanem i brakuje mi pomyslow co jeszcze moge zrobic. Absolutnie nikt mi sie nie podoba i wszystkich innych podswiadomie wcia porownuje do niego. Trcae nadzieje, ze jeszcze kiedykolwiek odzyskam radosc zycia ktora kiedys mialam tak wielka :(

Odnośnik do komentarza

Nana37 - nie wiem sakd ten pomysl, ze mam szczescie w pieniadzach. Owszem, nie mam pecha ale nie jestem specjalnie zamozna. Pieniadze nigdy nie byly dla mnie istotne a ludzie wrecz przeciwnie. Moi przyjaciele, rodzina, bliscy - zawsze byli dla mnie najwazniejsi na swiecie (i tak jest do tej pory). Nigdy swoja droga nie mialam tez pecha w milosci. Przechodze teraz trudny okres i mam zlamane serce pierwszy raz w zyciu - ale wciaz mam nadzieje, ze uda mi sie wyjsc na prosta. Nigdy nie pisalam na takim forum i jestem troche zaskoczona Twoim komentarzem. Nie wiem czy prowokujesz, czy naprawde tak uwazasz. Nie mniej jezeli wierzysz w to, ze nie mozna miec w zyciu wszystkiego to mam nadzieje ze zycie Cie zaskoczy i bedziesz cieszyla sie miloscia, zdrowiem i dostatkiem.

Odnośnik do komentarza

Hej,chyba wiem co czujesz...wiele lat temu przytrafiła mi się pierwsza szalona prawdziwa miłosć..niestety nie byłam jedyną w jego wianuszku panienek.Rozstanie przeżywałam okropnie,tesknota ,ból..i cierpienie i znów tęsknota.Ponieważ jestem otwartą osobą nie miałam kłopotu z nawiązywaniem nowych kontaktów...ale nie potrafiłam się zaangażować...chciałam bo wiedziałam że warto...ale serce nie sługa.Upłyneło prawie 10 lat zanim w końcu pznałam faceta w którym się po raz drugi zakochałam...dzisiaj ta perwsza miłość nie ma dla mnie kompletnie znaczenia...wygasła kompletnie..choć w pamięci zawsze będzie.Trudno się otrząsnąć po rozstaniu ale wiedz kochana że czas leczy i goi rany...i to prawda..czasem musi go upłynąć mniej czasem więcej..ale z pewnością będziesz jeszcze szczęsliwie zzakochana:)).

Odnośnik do komentarza

Dziekuje Metly za mile slowa. Twoja historia podniosla mnie na duchu :) Jednak... 10 lat!!! Ojej jak dlugo! Problem w tym ze chcialabym miec dzieci a jak mowilam mam prawie 30 lat. Nie mam 10 lat :( Wiem, ze nie musi sie to tak potoczyc... ale nigdy nie wiadomo. No nic... Wielu szczesliwych, zakochanych lat Ci zycze!

Odnośnik do komentarza
Gość bardzosamotna

Moj maz mnie zostawil 2 lata temu. Tez zycie mi sie zawalilo i tez nie widze szansy na to zeby jeszcze kiedys byc szczesliwa. Przez te cale dwa lata jestem sama i mysle ze juz nigdy nikogo nie pokocham. A mam juz 36 lat i zero dzieci bo on nie chcial :(

Odnośnik do komentarza

Hej,no fakt ja miałam 18 jak poznałam tego pierwszego ...hm..ale nie łam się kobieto! bądz otwartą na życie osobą ..nie myśl negatywnie..to podstawa...czasem miłość zaskakuje nas w najdziwniejszych sytuacjach...i szkoda byłoby ją przegapić siedząc w domu płaczac do poduchy.Życie mamy tylko jedno..więc staraj się czerpać i korzystać...a reszta sama przyjdzie...życzę wspaniałych bobasków i napewno bedziesz je miała!!!pa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...