Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie z traumą po molestowaniu i gwałcie?


Gizi75

Rekomendowane odpowiedzi

Odonata
Przyznam, że jak się z nimi widzę to ciągle myślę o tym wszystkim i nie umiem im wybaczyć a nawet chyba nie chcę, ale nie umiem odwrócić się od nich mimo ciągłych kłótni no i moi rodzice są mistrzami we wpędzaniu w poczucie winy co dodatkowo mi to uniemożliwia.

Właśnie... Odonata, może dlatego jest Ci ciężko uwolnic sie od ich złego wpływu, bo wpędzają Cię w poczucie winy? I może dałoby się temu jakoś przeciwdziałać? Może łatwiej by było ze wsparciem partnera? Czy mówisz mu o tym, że oni sie tak zachowują, co konkretnie mówią?

Odnośnik do komentarza

Gizi75

Nie mogę im powiedzieć bo rozniosą to na całą rodzinę zrobią z tego aferę i na dodatek dotrą do sprawców i skończy się bardzo źle.

A gdybyś na przykład powiedziała tylko rodzicom? I poprosiła ich, żeby nikomu innemu nie mówili? Może nie muszą z tego koniecznie wyjść jakieś kłopoty?

Odnośnik do komentarza

~neti26
Nie wiem od czego mam zacząć. Znalazłam te forum przypadkowo, tzn. szukałam w necie informacji na temat radzenia sobie ze skutkami molestowania i trafiłam tutaj. Dziś mam jeden z tych gorszych dni, kiedy wracają wspomnienia i wywołują jednocześnie strach przed przyszłością jak i niedługo mnie czekająca rolą matki. Podobnie jak i wy przeszłam swoje piekło " złego dotyku". Też wyparłam na pewien czas ze swojej pamięci te wspomnienia, myślałam, że to już za mną, ale się pomyliłam. Teraz kiedy pojawiają się problemy w życiu ja zaczynam panikować i dokładnie wiem, że to ma związek z tym co przeszłam. Długo się oszukiwałam, ale wiem, że dłużej już nie mogę, bo krzywdzę nie tylko siebie, ale i męża. Wiem, że muszę z tym coś zrobić, szukać pomocy, ale nie wiem od czego zacząć. Nie wiem czy znowu nie stchórzę i w ostatniej chwili nie zrezygnuje, bo wszystko zacznie się układać. Wiem jedno nie jest dobrze i są rzeczy, które sama wiem, że są niewłaściwe. Wiem też, że im bliżej mojego porodu tym bardziej wzrasta we mnie panika, strach, ale chyba sama nie wiem tak naprawdę o co. Możliwe, że podświadomie zdaje sobie sprawę, że jest rzecz, która bardzo mnie zmieniła i wypracowała we mnie złe cechy, które chciałabym zmienić dla swojego przyszłego dziecka.
Czytając wasze wypowiedzi zrobiło mi się trochę lżej i wiem, że bardzo bym chciała porozmawiać o tym co czuję, z kimś kto to rozumie i mnie nie oceni.Może ktoś znajdzie dla mnie trochę czasu i choć pomoże.

Neti, a czy Twój mąż wie o tym, co Cię w przeszłości spotkało?

Odnośnik do komentarza

Gizi75
a mamę to sobie ja wychowałam."To jest moje pierwsze dziecko".

Kurczę, nie powinno tak być... I przykro mi, że Twój tata nie żyje. Rozumiem w takim razie, że na wsparcie mamy nie bardzo można liczyć. A masz rodzeństwo? Może ono mogłoby Ci pomóc? Jeśli tak, to może powiedziałabyś komuś z nich, z zastrzeżeniem, żeby nikomu nie powtórzył?

Odnośnik do komentarza

Wiem, że bez terapii sobie sama nie poradzę, ale nie wiem od czego mam zacząć, gdzie szukać właściwego specjalisty.
Mam 26 lat, od niecałych 2 lat jestem szczęśliwą mężatką w sierpniu zostanę mamą. Bardzo się cieszę a jednocześnie boje jak cholera, tak bardzo boje się, że odbije się na nim to co ja przeżyłam w dzieciństwie. Wiem, że własnie to co przeżyłam wypracowało we mnie złe cechy, m.in brak cierpliwości, histerię i nieradzenie sobie w trudnych sytuacjach, a przecież dopiero teraz czeka mnie szkoła życia jako matka.
Dokładnie nie pamiętam kiedy zaczęła się moja tragedia, za bardzo starałam się o tym zapomnieć, dlatego też dziś już dużo rzeczy nie pamiętam. Myślę, że zaczęło się to jak miałam ok 6 lat. Wnioskuję to z tego, że kojarzę moje "inne" zachowanie w zerówce. Pamiętam jaka czułam się wyobcowana, jak bardzo bałam się otoczenia innych dzieci, oceniając siebie jako gorszą, jak bałam się że ktoś mnie będzie oceniał. Oczywiście wtedy nie potrafiłam tego nazwać, oceniam to z perspektywy czasu. Wiem jednak, że wiedziałam, że jestem krzywdzona, że to co mi robi wujek nie jest dobre. Ten wujek był bratem rodzonym mojej mamy, przyjeżdżał raz na jakiś czas, żeby głównie pomóc rodzicom w pracach na gospodarce. Nie wiem jak to się zaczęło, ale wiem że korzystał z chwili kiedy nie było moich rodziców i mnie dotykał w miejscach intymnych, z czasem zaczął mnie pieścić ręką, pamiętam jakie to było okropne uczucie, jak bardzo mi było wstyd, a jednocześnie jak nie potrafiłam powiedzieć nie bo była to osoba z rodziny. Z czasem to stało się coraz gorsze bo rozbierał się, kazał się dotykać. Jeden obraz powraca ciągle, jak się rozebrał kazał się położyć na brzuchu a ja na pośladkach poczułam jego członek, pamiętam jak na mnie napierał, myślę że wtedy mnie zgwałcił , ale naprawdę nie mogę sobie tego przypomnieć i nie chcę. To wszystko trwało latami, pod dachem rodzinnego domu. Nikomu nie mówiłam, bo się wstydziła, ale dawał znać że jest coś nie tak, że nie chce żeby wujek przyjeżdżał, ale rodzice nie potrafili tego odczytać a mi brakowało odwagi żeby wszytko powiedzieć. Jak dojrzałam i dostałam okresu zaczęłam się przeciwstawiać, nie dopuszczałam do tego żeby być sam na sam z wujkiem.Zdarzały się jednak momenty kiedy on był sprytniejszy i przychodził nocą wiec zanim wyrwał mnie ze snu jego dotyk to już się stało. W końcu nie wytrzymałam, powiedziałam mamie, ale dużo ominęłam bo się wstydziłam. Mama miałam wrażenie, że mi nie do końca uwierzyła, ale obiecała porozmawiać z wujkiem i nie dopuścić więcej do takich sytuacji, ale nie czułam z jej strony wsparcia, no bo nie było na gospodarce na to czasu. Sama musiałam sobie z tym radzić. Z czasem zaczął się okres młodzieńczego buntu, w szkole czułam się nielubiana, bo byłam pulchna nie jak inne dziewczynki. Powracały te wszystkie wspomnienia, nie potrafiłam sobie z nimi radzić, a do tego dołożyła się sytuacja a z babcią, która wywoływała awantury w domu i mnie wyzywała od bękartów. Ojciec obwiniał mnie że się z nią kłócę. Zaczęły się myśli samobójcze, później kaleczenia się żyletką, wąchanie kleju, picie alkoholu, wszystko po to aby zapomnieć, ukoić swój ból. Jednak wyrosłam na dobra osobę. Gimnazjum i średnią szkołę ukończyłam ze średnia powyżej 5, nauka była moją ucieczką. Później tuż po maturze wyprowadziłam się z domu bo nie mogłam znieść atmosfery która panowała przez moją babcię w rodzinnym domu. Zakochałam się po raz pierwszy, ale jak pojawiły się problemy których już nie potrafiłam rozwiązać, to znowu próbowałam się targnąć na własne życie. Nie udało mi się na szczęście, a z tamtym chłopakiem się rozeszłam. Jednak to jak mnie skrzywdził, zdradził i prowadził podwójne życie też odcisnęło na mnie swoje piętno. Jakoś się pozbierałam, znalazłam pracę, zaczęłam imprezować, a później poznałam swojego przyszłego męża. Po roku mi się oświadczył a po 2 latach wzięliśmy ślub. To tak w skrócie moja historia

Odnośnik do komentarza

franca mój mąż wie tylko, że ten wujek bardzo mnie skrzywdził, nie pamiętam dokładnie co mu powiedziałam,bo byłam wtedy bardzo pijana. To było jeszcze jak byliśmy narzeczeństwem. Rodzice prosili, żebyśmy pojechali do cioci na Wielkanoc, a że mój tata nie chciał prowadzić, to mój mąż się zgodził że będzie kierowcą. Ja nie chciałam za bardzo jechać, bo w tej samej miejscowości co ciocia parę metrów dalej mieszkał ten właśnie wujek, ale po długich namowach zgodziłam się. Podczas rodzinnego spotkania dużo wypiłam, za dużo, mama uparła się że muszę odwiedzić babcię, która była bardzo chora, ale z tą babcią mieszkał właśnie ten wujek. Wchodząc do mieszkania natknęłam się na niego, wszystko wróciło. No i nim się obejrzałam zaczęłam go okładać pięściami, bić krzyczeć, uszło ze mnie to wszystko co we mnie tyle lat siedziało. Pamiętam że ojciec też wtedy go pobił, ale mama go oderwała i wyszliśmy z mieszkania. Mój mąz wtedy był w samochodzie, słyszał tylko krzyki i zobaczył w jakim stanie wróciłam z tego mieszkania ale nie zadawał pytań. Dopiero jak rodziców odwieźliśmy to w drodze do swojego domu zaczął się wypytywać i wtedy mu się przyznałam. To była jedyna rozmowa miedzy nami na ten temat, ale pamiętam że mnie uspokajał głaskał jedną ręką przez całą drogę okazał dużo wyrozumiałości. Czuje że przyszedł czas żeby znowu z nim o tym porozmawiać ale nie wiem czy umiem na trzeźwo.

Odnośnik do komentarza

neti26
Wiem, że bez terapii sobie sama nie poradzę, ale nie wiem od czego mam zacząć, gdzie szukać właściwego specjalisty.
Mam 26 lat, od niecałych 2 lat jestem szczęśliwą mężatką w sierpniu zostanę mamą. Bardzo się cieszę a jednocześnie boje jak cholera, tak bardzo boje się, że odbije się na nim to co ja przeżyłam w dzieciństwie. Wiem, że własnie to co przeżyłam wypracowało we mnie złe cechy, m.in brak cierpliwości, histerię i nieradzenie sobie w trudnych sytuacjach, a przecież dopiero teraz czeka mnie szkoła życia jako matka.
Dokładnie nie pamiętam kiedy zaczęła się moja tragedia, za bardzo starałam się o tym zapomnieć, dlatego też dziś już dużo rzeczy nie pamiętam. Myślę, że zaczęło się to jak miałam ok 6 lat. Wnioskuję to z tego, że kojarzę moje "inne" zachowanie w zerówce. Pamiętam jaka czułam się wyobcowana, jak bardzo bałam się otoczenia innych dzieci, oceniając siebie jako gorszą, jak bałam się że ktoś mnie będzie oceniał. Oczywiście wtedy nie potrafiłam tego nazwać, oceniam to z perspektywy czasu. Wiem jednak, że wiedziałam, że jestem krzywdzona, że to co mi robi wujek nie jest dobre. Ten wujek był bratem rodzonym mojej mamy, przyjeżdżał raz na jakiś czas, żeby głównie pomóc rodzicom w pracach na gospodarce. Nie wiem jak to się zaczęło, ale wiem że korzystał z chwili kiedy nie było moich rodziców i mnie dotykał w miejscach intymnych, z czasem zaczął mnie pieścić ręką, pamiętam jakie to było okropne uczucie, jak bardzo mi było wstyd, a jednocześnie jak nie potrafiłam powiedzieć nie bo była to osoba z rodziny. Z czasem to stało się coraz gorsze bo rozbierał się, kazał się dotykać. Jeden obraz powraca ciągle, jak się rozebrał kazał się położyć na brzuchu a ja na pośladkach poczułam jego członek, pamiętam jak na mnie napierał, myślę że wtedy mnie zgwałcił , ale naprawdę nie mogę sobie tego przypomnieć i nie chcę. To wszystko trwało latami, pod dachem rodzinnego domu. Nikomu nie mówiłam, bo się wstydziła, ale dawał znać że jest coś nie tak, że nie chce żeby wujek przyjeżdżał, ale rodzice nie potrafili tego odczytać a mi brakowało odwagi żeby wszytko powiedzieć. Jak dojrzałam i dostałam okresu zaczęłam się przeciwstawiać, nie dopuszczałam do tego żeby być sam na sam z wujkiem.Zdarzały się jednak momenty kiedy on był sprytniejszy i przychodził nocą wiec zanim wyrwał mnie ze snu jego dotyk to już się stało. W końcu nie wytrzymałam, powiedziałam mamie, ale dużo ominęłam bo się wstydziłam. Mama miałam wrażenie, że mi nie do końca uwierzyła, ale obiecała porozmawiać z wujkiem i nie dopuścić więcej do takich sytuacji, ale nie czułam z jej strony wsparcia, no bo nie było na gospodarce na to czasu. Sama musiałam sobie z tym radzić. Z czasem zaczął się okres młodzieńczego buntu, w szkole czułam się nielubiana, bo byłam pulchna nie jak inne dziewczynki. Powracały te wszystkie wspomnienia, nie potrafiłam sobie z nimi radzić, a do tego dołożyła się sytuacja a z babcią, która wywoływała awantury w domu i mnie wyzywała od bękartów. Ojciec obwiniał mnie że się z nią kłócę. Zaczęły się myśli samobójcze, później kaleczenia się żyletką, wąchanie kleju, picie alkoholu, wszystko po to aby zapomnieć, ukoić swój ból. Jednak wyrosłam na dobra osobę. Gimnazjum i średnią szkołę ukończyłam ze średnia powyżej 5, nauka była moją ucieczką. Później tuż po maturze wyprowadziłam się z domu bo nie mogłam znieść atmosfery która panowała przez moją babcię w rodzinnym domu. Zakochałam się po raz pierwszy, ale jak pojawiły się problemy których już nie potrafiłam rozwiązać, to znowu próbowałam się targnąć na własne życie. Nie udało mi się na szczęście, a z tamtym chłopakiem się rozeszłam. Jednak to jak mnie skrzywdził, zdradził i prowadził podwójne życie też odcisnęło na mnie swoje piętno. Jakoś się pozbierałam, znalazłam pracę, zaczęłam imprezować, a później poznałam swojego przyszłego męża. Po roku mi się oświadczył a po 2 latach wzięliśmy ślub. To tak w skrócie moja historia

Boże... To po prostu straszne... STRASZNE... Na takich ludzi, jak Twój wujek, to nie ma dostatecznie mocnych słów, masakra
Smutne też, że tak bardzo zawiódł Cię człowiek, w którym sie zakochałaś.:( Ale dobrze, że udało Ci sie po tym pozbierać i znaleźć sobie kogoś innego. Godne podziwu, że znalazłaś w sobie wystarczająco dużo siły na to, zwłaszcza przy Twoich ciężkich doświadczeniach z dziecinstwa.

Odnośnik do komentarza

neti26
Dopiero jak rodziców odwieźliśmy to w drodze do swojego domu zaczął się wypytywać i wtedy mu się przyznałam. To była jedyna rozmowa miedzy nami na ten temat, ale pamiętam że mnie uspokajał głaskał jedną ręką przez całą drogę okazał dużo wyrozumiałości. Czuje że przyszedł czas żeby znowu z nim o tym porozmawiać ale nie wiem czy umiem na trzeźwo.

To dobrze, że Twój mąż się wtedy tak zachował... Ale też mi się wydaje, że najwyższa pora znowu z nim o tym porozmawiać. Na trzeźwo. Dobrze by było, gdybyście rozmawiali o tym za każdym razem, gdy poczujesz taką potrzebę.
Kompletnie nie rozumiem takich ludzi z rodziny skrzywdzonego człowieka, którzy zamiast go wspierać, to tylko mu szkodza. Tak jak było z Twoją mama na przykład. Nie dość, że Cię nie wspierała, to jeszcze namawiała Cie na te odwiedziny u babci. Po co?? Tak samo nie rozumiem rodziny Odonaty i mamy Gizi... :(

Odnośnik do komentarza

No tak sama się dziwie, że się pozbierałam, że tak bardzo się zaparłam, że znalazłam siłę i chciałam walczyć o swoją przyszłość. Myślę że to kwestia tego że kiedyś byłam słaba i właśnie podejmując walkę mogę wykazać, że jednak potrafię być silna i mimo wszystko być szczęśliwą. Tylko mimo to nie zawsze potrafię być taka, czasami już nie wytrzymuję i się poddaje. Jeszcze bardziej zaczynam się łamać, kiedy zdaję sobie sprawę, że problemy które są do rozwiązania dla innych ludzi dla mnie są kolejną walką z przeszłością i paniką. Bardzo chciałabym być dobra matką i żoną ale wiem że mi dużo brakuje do obrazu żony którą chciałam być, a nawet byłam do momentu kiedy nie było żadnych problemów.
Chciałabym nauczyć się kontroli nad tym jak reaguje w chwilach stresowych a najbardziej pogodzić z tym co się stało i żeby nie powracały te obrazy z dzieciństwa.

Odnośnik do komentarza

Franca, wiesz ja też nie potrafię do końca zrozumieć mojej mamy. Chociaż to też złożona sprawa. Z jednej strony mama wysłuchała, byłam z nią zawsze blisko, ale z drugiej strony tak jakby zamiotła to pod dywan. Ciężko mi o tym opowiadać. Było minęło i już nic nie da się zrobić, a przecież można było. Mam do niej o to żal, ale jednocześnie zawsze traktowałam ją jako jedyną osobę na która mogę liczyć, bo wiem że poświęciła dla nas swoich dzieci całe swoje życie. Może ona też nie wiedziała jak ma się zachować, była zaszczuta przez teściową i ojca, zawsze miała w domu mało do powiedzenia, wiec ja pamiętam że mimo że sama byłam ofiarą to ją też traktowałam jako ofiarę ojca i babki, może dlatego z nią czułam taka więź. Myślę, że ona nie potrafiła sama sobie poradzić ze swoim życie, które nauczyło ją że problemy się przemilcza tak jak by ich nie było, tak wiec i zrobiła z moim problemem.

Odnośnik do komentarza

neti26
No tak sama się dziwie, że się pozbierałam, że tak bardzo się zaparłam, że znalazłam siłę i chciałam walczyć o swoją przyszłość.

:)

neti26
Tylko mimo to nie zawsze potrafię być taka, czasami już nie wytrzymuję i się poddaje.

To zupełnie normalne. Nikt z nas nie jest z kamienia, na każdego przychodzą czasem chwile zwątpienia czy załamania. A po tym co przeszłaś to już zupełnie zrozumiałe jest.

neti26
Jeszcze bardziej zaczynam się łamać, kiedy zdaję sobie sprawę, że problemy które są do rozwiązania dla innych ludzi dla mnie są kolejną walką z przeszłością i paniką.

Według mnie nie warto w ten sposób mysleć. Nie możesz porównywać swoich zachowań z zachowaniami ludzi, którzy nie przezyli tego, co Ty, bo są oni w zupełnie innej sytuacji. Zresztą, czy w ogóle warto porównywać się z innymi?

neti26
Bardzo chciałabym być dobra matką i żoną ale wiem że mi dużo brakuje do obrazu żony którą chciałam być, a nawet byłam do momentu kiedy nie było żadnych problemów.

Nie przejmuj się tym tak, na pewno starasz sie na tyle, na ile jesteś w stanie, a idealny nikt nie jest. Wydaje mi się, że to, co może Ci pomóc w byciu lepszą, to przede wszystkim otworzenie sie na tych, którym można zaufać, i na których można liczyc.

neti26
Chciałabym nauczyć się kontroli nad tym jak reaguje w chwilach stresowych a najbardziej pogodzić z tym co się stało i żeby nie powracały te obrazy z dzieciństwa.

Ale to wszystko będzie możliwe tylko wtedy, gdy otworzysz się na męża, na jego wsparcie, i gdy zdecydujesz się skorzystac z pomocy specjalisty.

Odnośnik do komentarza

Franca bardzo dziękuję ci za te wszystkie rady, za wyrażenie swojego zdania. Dużo mi dały twoje słowa i myślę, że tym razem razem się nie poddam i pójdę wreszcie do specjalisty. Tylko kolejna sprawa, jak znaleźć odpowiedniego terapeutę, gdzie go szukać, od czego zacząć. Teraz wiem, że jednak nie uniknę poważnej rozmowy ze swoim mężem, postaram się w końcu znaleźć siłę na tą rozmowę.

Odnośnik do komentarza

Pamiętam, jak w innym wątku pani psycholog podała komus taki link: http://ranking.parenting.pl/c/24,psycholog . Jak sie na to wchodzi, to mozna wyszukać psychologów z okolicy, w której sie mieszka, i wybrać najbardziej polecanych. Na temat każdego z podanych jest zamieszczonych zazwyczaj całkiem sporo opini. Możesz sobie poczytać, zastanowić się, i wybrać to, co Ci najbardziej odpowiada.
Tak, koniecznie porozmawiaj z mężem. I tak jak wcześniej pisałam, dobrze by było, gdybyś z nim rozmawiała o tym za każdym razem, gdy będziesz potrzebowała jego wsparcia. I żebys się przed nim nie zamykała. Jeśli na przykład gorzej się poczujesz, dostaniesz napadu lęku, bo znowu przypomniały Ci się tamte rzeczy z przeszłości, to powiedz mu o tym.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny... Wiem, że Wam samym ciężko... Ale może jednak dałybyście radę jeszcze komuś pomóc? Chodzi o wątek pod tytułem: "Samookalecznie się i uzależnienie od amfetaminy po gwałcie", autorka ma nick Dżast. założyła go już całkiem sposo czasu temu. Dużo ludzi ją wspierało, i na początku to chyba pomagało. Ale potem sytuacja się skomplikowała, matka tej dziewczyny zachowała się strasznie po tym, gdy Dżast powiedziała jej o tym, co ją spotkało. Nadal okropnie ją traktuje. To wszystko kompletnie ją przytłacza, nie może znaleźć w sobie siły, by wyciągnąć rękę po pomoc. Niedawno pisała tak, jakby chciała zupelnie z tego zrezygnować...:(((

Ale może, gdyby ktoś, kto ma podobne doświadczenia do niej, zaczął ją do tego namawiać, to było by to dla niej bardziej przekonujące? Może więc któraś z Was spróbowała by ją zachęcić do tego, żeby powiedziała na wizycie u psychiatry o tym, co ją spotkało? I może w ogóle mogłybyście jakos dodać jej otuchy... Nie ma pewności, czy to pomoże, ale może chociaż warto spróbować?
Aha, tylko lepiej przeczytać najpierw cały ten wątek, żeby byc na bieżąco...

Odnośnik do komentarza

Franca dziękuję ci za link z psychologami, na pewno poświęcę czas i poszukam terapeuty dla siebie i wreszcie zacznę prawdziwą walkę o siebie i o uleczenie swojej psychiki, na tyle na ile to będzie możliwe.
To prawda, że człowiek dużo lepiej czuje się jak wie, że nie jest ze swoimi problemami odosobniony, tym bardziej pomaga rozmowa z kimś kto ma podobne doświadczenia. Dużo też daje poczucie, że jesteś komuś potrzebny, że ty też możesz pomóc innym. To tak jakby spycha twoje problemy na drugi plan i pozwala choć trochę o nich zapomnieć.
Zawsze należałam do osób, które lubią pomagać, wiec czytając FRANCA twoją ostatni wpis o dziewczynie, która ma problem z samookaleczeniem, myślę, że mogłabym jej jakoś pomóc. W końcu tez to robiłam, ale się od tego uwolniłam i wiem, że można, tylko trzeba znaleźć na to sposób. Muszę wejść na wątek tej dziewczyny i na początku postaram się coś jej napisać od siebie, może będzie chciała rozmawiać i będę potrafiła jej jakoś pomóc.

Odnośnik do komentarza

Dwa razy przeczytałam Waszą rozmowę dziewczyny. I czuje, że powinnam coś napisać, ale nie wiem co. Jak czytałam posty Neti to trochę jak dyby pisała o mnie. To straszne jak bardzo nasze rodziny nas zawiodły w najgorszym momencie naszego życia. Ostatnio przyjechała do mnie przyjaciółka, ta której opowiedziałam o wszystkim i opowiedziała mi o córeczce naszej wspólnej znajomej. Ta znajoma dowiedziała się, że jej ojczym robi te wszystkie okropne rzeczy jej córeczce. Kiedy się o tym dowiedziała poszła do niego od razu i podobno rzuciła się na niego i go pobiła a zaraz po tym poszła na policje złożyć na niego doniesienie. A ja pierwsze o czym pomyślałam to, że tak powinna zachować się każda kochająca matka. Wtedy wybuchnęłam płaczem i opowiedziałam o wszystkim przyjaciółce.

Myślę , że może dobrym krokiem w stronę terapii jest udanie się do lekarza pierwszego kontaktu i poprosić o jakieś skierowanie do kliniki terapeutycznej. Albo zapytaj Gizi jak ona odnalazła swojego terapeutę.

Odnośnik do komentarza

"franca"
Właśnie... Odonata, może dlatego jest Ci ciężko uwolnic sie od ich złego wpływu, bo wpędzają Cię w poczucie winy? I może dałoby się temu jakoś przeciwdziałać? Może łatwiej by było ze wsparciem partnera? Czy mówisz mu o tym, że oni się tak zachowują, co konkretnie mówią?
Mój partner to widzi i bardzo się denerwuje, że mnie traktują inaczej niż moją siostrę. My nigdy nie byłyśmy sobie równe i moi rodzice od zawsze mi mówili to w porost. Ale najgorsze jest to, że nie traktują równo swoich wnucząt. Mój synek w ich oczach jest gorszy od dziecka mojej siostry co jest straszne dla mnie jako matki. Na początku myślałam, że to moje paranoje ale gdy mój partner zwrócił mi o to uwagę a potem przypadkiem usłyszałam jak moja siostra poucza mojego tatę w tej kwestii, wezbrała we mnie okropna złość. Co ja powiem mojemu dziecku gdy za kilka lat zapyta mnie czemu babcia go nie kocha i traktuje go źle bo jak dorośnie to zacznie to zauważać.

Odnośnik do komentarza

Odonata,muszę się przyznać,że ja byłam już w takim stanie,że było mi wszystko jedno gdzie pójdę po prostu chciałam z kimś porozmawiać.Bardzo mało pamiętam z pierwszych wizyt z czasem moja terapeutka musiała mi wszystko przypominać.Poszłam z (teraz to wiem) drobiazgiem,a mianowicie bardzo wkurzała mnie teściowa,nie mogłam się na niczym skupić,nie mogłam niczego zapamiętać i zaczęłam liczyć to co widziałam np.ile jest okien w bloku na przeciwko,albo ile jest płytek chodnikowych itp.Trafiłam do mojej pani psycholog z przypadku.Zarejestrowałam się przez internet najpierw do faceta ale zadzwonili i przełożyli mi wizytę o tydzień,po tygodniu znowu zadzwonili i przełożyli o kolejny tydzień.Byłam już bardzo zmęczona i zrezygnowana,a tu zadzwoniła pani z rejestracji i zapytała czy muszę iść właśnie do tego faceta bo nie będzie go już do końca miesiąca.(to bardzo długo) Spytałam tylko czy przyjmuje ktoś do południa i się zapisałam.Było mi obojętne w jakim nurcie bo i tak nie miałam o tym pojęcia.No i tak skończyła się moja przygoda z poszukiwaniem specjalisty.Jeżeli chodzi o psychiatrę to poleciła mi pani psycholog.

Odnośnik do komentarza

neti26

Zawsze należałam do osób, które lubią pomagać, wiec czytając FRANCA twoją ostatni wpis o dziewczynie, która ma problem z samookaleczeniem, myślę, że mogłabym jej jakoś pomóc. W końcu tez to robiłam, ale się od tego uwolniłam i wiem, że można, tylko trzeba znaleźć na to sposób. Muszę wejść na wątek tej dziewczyny i na początku postaram się coś jej napisać od siebie, może będzie chciała rozmawiać i będę potrafiła jej jakoś pomóc.

Dzięki.:)

Odnośnik do komentarza

neti26
Franca, wiesz ja też nie potrafię do końca zrozumieć mojej mamy. Chociaż to też złożona sprawa. Z jednej strony mama wysłuchała, byłam z nią zawsze blisko, ale z drugiej strony tak jakby zamiotła to pod dywan. Ciężko mi o tym opowiadać. Było minęło i już nic nie da się zrobić, a przecież można było. Mam do niej o to żal, ale jednocześnie zawsze traktowałam ją jako jedyną osobę na która mogę liczyć, bo wiem że poświęciła dla nas swoich dzieci całe swoje życie. Może ona też nie wiedziała jak ma się zachować, była zaszczuta przez teściową i ojca, zawsze miała w domu mało do powiedzenia, wiec ja pamiętam że mimo że sama byłam ofiarą to ją też traktowałam jako ofiarę ojca i babki, może dlatego z nią czułam taka więź. Myślę, że ona nie potrafiła sama sobie poradzić ze swoim życie, które nauczyło ją że problemy się przemilcza tak jak by ich nie było, tak wiec i zrobiła z moim problemem.

Może właśnie dlatego ciężko Ci o tym mówić, bo z jednej strony czułaś się z nią związana, a z drugiej strony, ona nie zachowała sie tak, jak powinna. Czujesz do niej żal, a z drugiej strony, nic nie możesz na to poradzić. A to jest bardzo trudne.

To smutne, że jej zycie potoczyło się tak, a nie inaczej, i nauczyło ją tego, o czym piszesz, jej też współczuję. Myślę jednak, że mimo wszystko powinna była jakos sie przemóc i sprzeciwić się temu, co się działo.
Podsumowując, współczuję jej, ale jednocześnie uważam, że była wobec Ciebie nie w porządku, w sumie mozno Cię tym brakiem wsparcia skrzywdziła, mniej lub bardziej świadomie.

Odnośnik do komentarza

Odonata

Mój partner to widzi i bardzo się denerwuje, że mnie traktują inaczej niż moją siostrę. My nigdy nie byłyśmy sobie równe i moi rodzice od zawsze mi mówili to w porost. Ale najgorsze jest to, że nie traktują równo swoich wnucząt. Mój synek w ich oczach jest gorszy od dziecka mojej siostry co jest straszne dla mnie jako matki. Na początku myślałam, że to moje paranoje ale gdy mój partner zwrócił mi o to uwagę a potem przypadkiem usłyszałam jak moja siostra poucza mojego tatę w tej kwestii, wezbrała we mnie okropna złość. Co ja powiem mojemu dziecku gdy za kilka lat zapyta mnie czemu babcia go nie kocha i traktuje go źle bo jak dorośnie to zacznie to zauważać.

Grrr... Co za rodzina, no... Też nie mam pojęcia, co można by dziecku na to odpowiedzieć. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to powiedzenie, że nie wszyscy ludzie umieją kochać innych, i tacy, którzy nie umieją, nie troszczą się nawet o swoich bliskich. :P No bo, moim zdaniem, jeśli rodzic jedno dziecko ewidentnie faworyzuje, a drugie kompletnie lekceważy, to tak naprawdę nie kocha żadnego z nich. Gdyby je kochał, toby rozumiał, że takie działanie obojgu dzieciom szkodzi, i starał by się unikać takiego ich traktowania.
Pisałaś już, że te odwiedziny pogarszają Twój stan psychiczny. O tym też Twój partner wie?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...