Skocz do zawartości
Forum

Co robić, gdy mąż nie potrafi wybaczyć zdrady?


Gość Słoneczko

Rekomendowane odpowiedzi

a jego rodzice wiedzą o tym .Jeżeli kochają wnuczkę ,to może przemówja mu do rozumu.Jakie są wasze relacje?
Nie chcial wysłuchać do końca bo prawda boli.,moze dlatego tak długo nie pytal dlaczego bo zdał sobie sprawę z tego że zna odpowiedz..

A ztym listem też uważam że to świetny pomysł.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

doga Jego rodzice nie żyją już, ale nie był z Nim tak blisko aby pomogli nawet gdyby żyli, a Jego matka mnie nigdy nie zaakceptowała. A nad tym listem pomyślę na spokojnie jak będę sama, albo jak mała będzie spać, ale to nie będzie dziś, dziś muszę się zeskrobać z ziemi, bo znowu upadłam.

Odnośnik do komentarza

Słoneczko jest jeszcze taka opcja ,że nawet jak zwiąże sie z tą babą,to nigdy nie wiadomo ,jak długo ze sobą wytrzymają, paktycznie oni się dobrze nie znają.Każdy ma swoje przyzwyczajenia,a to jak wiadomo ,trudno zzzmienić.I czas robi swoje ,przeżył z Tobą 14 lat ,tego nie da sie wyrzucić z pamięci,pstryk i już.I jest dziecko ,wiesz on dziś mówi w złości ,że baba ważniejsza ,ale jak wyprowadzi się to zacznie tęsknić .pytanie pppPrzez 3 miesiace może się wszystko zmienić.Większosc facetów jednak wraca do rodziny,mówiłaś że ,rozstawaliście sie już ,też nie bez przyczyny pewnie,i zawsze jak do tej pory wracaliście do siebie.Odpowiedz sobie na to

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

doga jedyny plus, że przynajmniej zaczęliśmy normalnie rozmawiać, ale nie o tym co było, tylko o teraźniejszych sprawach i sprawach dotyczących naszego dziecka. Dziś przypadkiem zauważyłam, że nawet jej zdjęcie na pulpicie w komputerze ma gdzie mojego nie miał tam nigdy :(( Byłam się dziś zarejestrować do lekarza, pani zapisała mnie najpierw do psychiatry, za tydzień mam wizytę. Jakoś tak wyszło, że On podwoził mnie do lekarza i spytał czemu powiedziałam prosto z mostu, że nie radzę sobie z tym wszystkim i ze sobą, całkiem inaczej zaczął ze mną rozmawiać i zrozumiał, że ten Jego pośpiech ze wszystkim jakoś mi nie pomaga (tylko na jak długo). Na razie stosunki są znośne, ale ja czuję się jakbym znikała i nie umiem na prawdę sama poradzić sobie z moim przerażającymi myślami, boję się.

Odnośnik do komentarza

Nie można by jakoś przyspieszyć tej wizyty .Gdybyś już nie dawala rady to zawsze pozostaje izba przyjęć w szpitalu ,tam Cie muszą przyjąć,Błagam, może nawet zaraz tam idz ., jak prześladuja Cie złe mysli.,nie czekaj,i napisz coś proszę!

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

doga co do wizyty u lekarza to nie da się przyspieszyć, to jest pierwszy wolny termin. A co do moich myśli to powracają do mnie jak bumerang raz na jakiś czas, że wszystkim będzie lepiej beze mnie, że po co ja skoro zawsze wcześniej czy później każdy mnie nie chce, że małej będzie lepiej z Nim, że On będzie w stanie ją utrzymać i wychować w radości, że tak prosto byłoby po prostu zniknąć i przestać cierpieć, przestać czuć ten rozrywający ból. Z reguły jestem w stanie nad tym zapanować myśląc i patrząc na moją córcię, ale gdy jej nie ma albo nadchodzi noc te myśli ciągle powracają, boję się siebie i tych myśli, boję się tej totalnej ciszy i ciemności. Gdy nie jestem sama jakoś egzystuję, potrafię logicznie myśleć o tym co muszę zrobić, że muszę znaleźć pracę, posprzątać, pobawić się z córcią, ugotować obiad, ale to nie sprawia mi radości, a w chwilach samotności przestaje to mieć jakiekolwiek znaczenie. Wiem, że powinnam być silna, że muszę być silna, ale to, że to sobie mówię jakoś mnie nie przekonuje...........

Odnośnik do komentarza

Ja tez nie znoszę ciszy gdy mam doła,włączam radio ,tv,aby tylko coś słyszeć...wtedy też potrzebuję dużo światła.,nawet w nocy gdy nie moge spać ...tak już mam
Sloneczko ,ale zobacz coś już drgnęło ,zainteresowal sie Tobą,podwiózl do lekarza,może to jakiś początek dobrego konca.Może w końcu zda sobie sprawę z tego że nie tędy droga.Że to on Ciebie niszczy. i potrzebujesz pomocy.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

doga takie karmienie się nadzieją właśnie najbardziej mnie ogłupia. Dziś mam sposób na ciszę i samotność w nocy, córcia spytała czy może spać ze mną. A co do ciemności źle mi jak jest ciemno, ale z drugiej strony światło mnie drażni. Czasami jak nie mogę spać w nocy siadam sobie z laptopem, słucham cicho muzyki (a jestem typem, który lubi spokojną muzykę) i piszę sama do siebie. Co do mojego strachu to nie jest tak, że odczuwam go cały czas, a może i tak jest tylko nie jest zawsze taki dotkliwy. Ale są takie chwile, że mnie paraliżuje i wtedy myślę tylko o tym, że nie powinno mnie być, bo potrafię tylko krzywdzić najbliższych. Życie jest czarne i bez żadnych innych odcieni :(

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

doga też czytałam ten post i zrobiło mi się po nim bardzo smutno. A co u mnie zabrałam małą na weekend po za dom, niby jestem w śród ludzi, niby nie jestem sama, ale nie czuję się lepiej i mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej poradzić sobie z tym co czuję, staram się z całych sił walczyć, ale jakoś brakuje mi tak strasznie siły. Nie mam siły sama walczyć ze samą sobą i z tym co czuję. Tak łatwo byłoby się poddać i zejść wszystkim z oczu.

Odnośnik do komentarza

Witam!
Przeczytałem wszystko co napisałaś Słoneczko...
Jestem młody i niewiele wiem o życiu - mam tylko 24 lata. Chciałbym jednak spróbować podnieść Cię na duchu. Jestem po drugiej stronie barykady - moja dziewczyna się zagubiła i przespała się z kimś innym - zniszczyło to wszystko w co wierzyłem - zaufanie i wiara w to że ukochana kobieta która również mnie kocha mogła zrobić coś takiego... Wybaczyłem jej jednak mimo zniszczenia najważniejszej zasady w moim życiu i teraz - choć wiem że będzie ciężko - staram się zbudować znowu zaufanie. To jest część mojej historii.
Po pierwsze dziękuję Ci - dodałaś coś nowego do mojej walki z emocjami i odczuciami - to bardzo ważne, bo widzę, że ktoś "zagubiony" potrafi prawdziwie dalej kochać (wiedziałem o tym ale potrzebowałem dowodów z życia).
Po drugie jest taka mała recepta na to co czujesz - coś co pomaga, ale musimy chcieć spróbować. Chociaż ja jestem z tej drugiej strony to wiem że problem nie leży w tej drugiej osobie i tym co od niej doznajesz tylko w nas samych. Najpierw powinnaś pogodzić się z sobą samą. Ja spróbowałem coachingiem relacji - może słyszałaś coś o tym? Jeżeli odpowiesz i byłabyś ciekawa przybliżę o co chodzi. Podstawa to chcieć się pozbierać i chcieć coś zmienić a tego na siłę nikt inny robić nie powinien :)
Na ten moment powiem tylko, że jak widzisz ludzie są przy Tobie :)

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

MyF8 tak kocham nadal mimo iż ta druga strona już w to nie wierzy i już nie kocha. Ja bardzo chcę się pozbierać, bo mam dla kogo, ale tak bardzo brakuje mi siły i wiary w to. A co do pogodzenia sama ze sobą, czy to jest w ogóle możliwe...?? Nie słyszałam o tym co piszesz, ale chętnie się dowiem co to takiego. Wiem, że są osoby, które są ze mną, ale nikt nie jest w mojej skórze i nie wie jak się z tym czuję, ale mimo wszystko dziękuję wszystkim za to, że są, bez Waszych dobrych i ciepłych słów dawno bym się już poddała.

Odnośnik do komentarza

Słoneczko
to o czym pisałem - ten cały coaching relacji - to najprościej mówiąc taka dziedzina która zajmuje się prowadzeniem ludzi przez życie kiedy sami nie wiedzą, że tak na prawdę wiedzą co zrobić :) Pokręcone? Nie do końca :) Zajmują się tym głównie trenerzy (coache - kołcze) czyli tacy terapeuci i psychologowie którzy poprzez specjalny sposób rozmowy z Tobą otwierają trochę szerzej twoje spojrzenie na sytuację i pozwalają Ci samej wyciągnąć wnioski i rozwiązania. Często ludzie są bardziej wdzięczni sobie niż trenerom bo tak na prawdę trener tylko prowadzi a Ty sama wybierasz rozwiązania :) Nie musisz jednak bezpośrednio umawiać się na spotkania z trenerem - ja przeczytałem ostatnio książkę bardzo dobrego (moim zdaniem - bo rady działają) trenera którym jest Maciej Bennewicz. Książka nosi tytuł "Coaching TAO". Jesteś religijna czy raczej nie za bardzo? :)

Odnośnik do komentarza

Pytam w sumie z dwóch powodów - bo ta książka może miejscami uwierać ludzi religijnych- sam jestem bardzo a ona nawiązuje trochę do filozofii buddyzmu i taoizmu połączonych z chrześcijaństwem co nie wszyscy tolerują - ale broń Boże nie jest jakimś pisadłem kościelnym - niech Cię te elementy nie zniechęcą :) Chcę Ci zaproponować przeczytanie tej książki z nastawieniem "przeczytam bo co mi szkodzi?". Na początku możesz nie widzieć związku ze swoim życiem bo to tak jakby gościu opowiada historię tego jak prowadził pewne treningi które nie traktują o Naszych (Twojej i mojej) sytuacjach ale ostatecznie czytając ją zaczynasz rozważać swoje położenie z dodatkowymi jakby punktami orientacyjnymi :) Książkę mam na kompie i mogę Ci ją podesłać jeszcze dziś - ja podam email - napiszesz na niego i wyślę w odpowiedzi a Ty przeczytasz kiedy uznasz że chcesz :) Masz pomysł jak przspieszyć rozmowę? jakieś gg albo coś w tym stylu? W ogóle przepraszam że przyjąłem formę na "Ty" :)

Odnośnik do komentarza

Sloneczko, przeczytałam wszystko - i musze przyznać że wpiło mnie w kanapę- bo niczym jakbym czytała samą siebie. Mi też przydazyla sie zdrada 5 lat temu. Mąż po 3 miesiącach po urodzeniu sie dziecka wyprowadziła sie na 3 miesiace. twierdził ze mnie kocha ale mnie nie rozumie.....i tak trwało to przez 2 lata tyle ze nie spał ze mna po urodzeniu syna. Przeżywałam to strasznie bo bardzo go kochałam , nie rozumiałam jak to jest że zakłada się rodzinę a potem zamiast dbać o ukochaną osobe zostawia sie ja non stop sama w domu, w ciąży badz już z malenkim dzieckiem jadąc do mamusi z która sie jest mocno związany bo ona właśnie potrzebuje...a to papieru toaletowego , a to siostry szukały łożka i musiały miec darmowego taksówkarza etc. Strasznie sie z tym czułam ciagle sama , ciągła pretensja jak tylko usta otwierałam i nie zgadzałam sie z tym. Dochodziło do tego ze awantury były głośne nad łózeczkiem małego dziecka wiec i policje kilka razy wezwałam. miałam dość!!!! dość choć kochałam meża bardzo nie wiedziałam jak dotrzeć. Proponowałam wielokrotnie poradnie małzenska- bez skutku. Odp była jedna - on nie ma problemu z głową wiec niech sobie tam chodzą psychiczni. Z braku poczucia bycia kobietą i uczucia mało atrakcyjna , pewnego dnia ktośsie mną zainteresowal. Nie planowałam niczego wielkiego , chciałam wiedzieć czy jeszcze potrafie , czy mogę byc dla kogoś atrakcyjna - Zdradziłam. Maż był zdruzgoany. Chcielismy sie rozwieść , nawet papiery leżały w sądzie, jednak do rozprawy nie doszło bo obydwoje złozyliśmy pisma do sadu ze chcemy ratowac nasze małżeństwo , jednak z ta małą różnicą ( jak niedawno sie dowiedziałam po 5 latach) że on dał mi szanse. Nie zastanowił sie wogóle nad tym co żle robił , dlaczego mielismy problemy. teraz mamy drugie dziecko 3 latka, jest dzieckiem niepełnosprawnym które potrzebuje opieki całodobowej. Kocham tego majego 2 syna bardzo i nigdy nie przypuszczałam ze mozna kochać tak dziecko niepełnosprawne. ...ale wiesz kiedy se okazało ze nasze dziecko bedzie niepełnosprawne mąż znów wyprowadził sie z sypialni, niby był w domu ale jak za szybą. ogladał nasze życie moje i dzieci a sam w nim nie uczestniczył. Ja nie pracuję bo jestem pod OPS ze wzgledu na niepełnosprawnosć syna dostaje 670 zł. zrezygnowałam z pracy bo majac 2 dzieci w tym jedno niepelnosprawne , cały dom na głowie, zakupy, sprzatanie, gotowanie nie mam nawet czasu by pojsc do fryzjera nie mówiąc juz o pracy zawodowej. i nie jest to moje usprawiedliwienie poprostu tak jest bo tyle jest obowiążków( lekarze, 3 razy dziennie rehabilitacja, szkoła starszego syna a teraz doszło mi przedszkole na 3 godziny dziennie by młodszy miał możliwosć rozwijania sie społecznie. Przez ostatnie 2 lata byłam non stop straszona rozwodem, ciagle słyszałam ze mnie nie kocha , ze jesteśmy z dwóch róznych światów , ze cud że oddychamy tym samym powietrzem ....nawet wtedy nie myślałam o rozwodzie. Chciałam by dzieci miały tatę i czekałam ze moze on zrozumie ze zle postępuje. Ale juz teraz wiem że jest to niemozliwe. Kilka miesięcy temu po tym jak potraktował mnie w święta bozego narodzenia , gdzie na oczach dzieci wyrzucał przezenty które od nas dostał do smietnika, jak krzyczał ze jestem śmieciem, że dziwi się ze jeszcze nie dostalam jego papierów rozwodowych..etc, powiedziałam mu glosno i wyrażnie ze zakładam alimenty. Jak powiedzialam zrobilam. Teraz mąz sie dowedział że to co powiedziałam jest prawdą i sie wkurzyl. On mnie straszył...a mówiąc dosadnie molestowal mnie psychicznie przez ostatnie 2 lata , miedzy innymi chociażby wydzielaniem pieniedzy, i faktem ze do jego konta nie miałam dostepu. przelewał mi jedynie pieniadze tyle ile uważał ze mi ma wystarczyc. sytuacja w domu jest nie do zniesienia. Nie zajmuje sie dziećmi nigdy nie byl opiekuńczy, ale mówić jak to on kocha dzieci to stantard. na zewnatrz jest kochajacy ojciec a w domu tylko ja mam sie wszystkim zajac. Słoneczko rozumiem cię bardzo dobrze i wiedz: on jest również odpowiedzialny za to ze w zwiazku sie nie ukladało. Pytanie co zrobił by zrozumieć to co cie bolało, brakowało, czy byl zainteresowany by do ciebie dotrzeć. Problemy same sie nie rozwiazują. Wiesz ja jestem osoba czynu. duzo robie też duzo wymagam ale w moim zwiazku niestety tylko ja szukałam rozwiazań. On czekał ze samo sie rozwiaze a moich rozwiazań nie bral wogole pod uwagę. Nic nie zrobił by coś zmienic , ulepszyc. Z kazdym dniem był coraz dalej.....ale twierdził ze jest dla dzieci, tylko ze z samego mówienia nic sie nie zmieni. Kobieto jesteś cierpliwa, bardzo twarda bo wytrzymałas juz tak wiele, żyj dla siebie i dziecka. ja tak zaczęłam robic i wiem ze to że zwiazek sie rozpada jest smutne i boli ale fakt ze rano wstajesz i wiesz ze bedziesz oddychać, ze masz wyzwania i jesteś komus potrzebna jest ważniejsze. Sama nic nie zmienisz w zwiazku a jeśli on jest taki poraniony, biedny....taki cudowny i nie zobaczył swoich błędow i nie zrobił rachunku sumienia - to ty nic nie zmienisz. Warto wiec zyc dla siebie i swoją energię życiową skierowac na inne tory....a on i tak z czasem bedzie stracony. Zniszczenie rodziny nie leży po twojej stronie bo ty wyciągasz ręce , zrobilas rachunek sumienia, wyciagnęłas wnioski a on.......przyjął rolę cierpientnika!!! tylko po co!!! bo być moze tak mu jest wygodnie, bo w innym wypadku zastanowilby sie nad soba i to jak on postepowal i co doprowadziło do zdrady. Kochana jeśli mozesz przyslij mi też tą ksiażkę która otrzymałaś on 24 latka :) bo sama chetnie się z nia zapoznam. mój adres aniol.031973@tlen.pl. Pozdrawiam cie serdecznie chetnie pogadalabym z tobą telefonicznie , napisz do mnie. i trzymaj sie bo warto zyc dla dzieciaków :)

Odnośnik do komentarza

ach zapomnialam ci dodac ze męza siostry ktore sa juz po 40 nie wyszly za mąz , matka jest bardzo pobożna osoba do tego stopnia że biega do kosciola codziennie a do chorego wnuczka nie przyjedzie, nie mówiąc o tym ze kiedy miedzy mną a mezem sa nieporozumienia to od teściowej telefonu nie ma nawet o zdrowie dzieciaków. mąż pochodzi z tak wzorcowej rodziny , ze jakakolwiek krytyka jest nie do zaakceptowania z jego strony. Mnie zawsze obwiniał za wszystkie swoje niepowodzenia, to ja jestem ta bezbożna, niegodna jego kobieta, zmora jego życia...udreką. Za kazdym razem kiedy jego matka dewotka przychodziła do nas slyszałam jak to powinnam byc cierpliwa, ciepła miła i ze on mnie kocha ....a to ze ze mna nie śpi od 3 lat to nie jest istotne. Koszmar!!! Gdzie ja mam ładowac swoje życiowe akumulatory, kiedy nie czuje bezpieczenstwa, czułości i MILOŚCI!!! jak trwać wierzac , ze bedzie dobrze jeśli terażniejsząść jest beznadziejna???? czulam sie jakbym żyła w sekcie , w której inne poglady niż te wyznawane przez PIS i mojego męża uznawane były jak szarlataństwo , ks natanek był wyrocznia odnośnie wiary i katolicyzmu, TV TRWAM to jedyna prawdziwa TV a radio maryja to jedyna rozgłośnia głosząca prawdę. Wszystko inne jest złe, kłamliwe i prowadzace do rozkladu naszej ojczyzny. Rodzina mojego meża uważała ze ona ma monopol na patryjotyzm, wiare....a ja to jakiś wyrzutek społeczeństwa pochodzacy z patologicznej rodziny bo moi rodzice rozwiedli sie po 28 latach małżenstwa. Nigdy nie bylam przesadnie religijna to też powodowało niecheć teściowej. zawsze przyjmowała synka do siebie w ciagu 8 lat małżeństwa maż wyprowadzał sie z 7 razy. Ja to mam dość.... a na głowie dodatkowo kredyt hipoteczny na mieszkanie, niepełnosprawne dziecko i ostra walka o alimenty ...bo narazie 9 miesięcy czekam na rozprawę a narazie mam jedynie zabezpieczenie alimentacyjne. Słoneczko tego wszystkiego mozna mieć dość bo przez miłosć do człowieka - taka slepą miłosć - doszłam do tego punktu w którym jestem, dlatego też radze ci zostaw to wszytsko daj mu odejśc jak chce i żyj jak lubisz !!! i co ci sprawi szczęście i radość :)

Odnośnik do komentarza

markowski
Taa najlepiej wszystko zawsze zwalić na facetów że to oni nie dbali o was itp. Może popatrzcie na siebie i czy sami też tego nie jesteście winne. Dotyczy się to słoneczka i attabe. Facet ma inne myślenie wiem bo nim jestem i świat nie kręci się tylko wokól tego jak wy sobie to wyobrażacie

Taa markowski ,skoro jestes tak doświadczonym facetem(???) to prosze odpowiedz mi na jedno pytanie.
Dlaczego w/ g statystyk,70% męzczyzn odchodzi od rodziny ,gdy rodzi się niepelnosprawne dziecko,..?....tylko nie chrzań ze mają słabszą psychikę..........

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...