Skocz do zawartości
Forum

Mąż nie chce jeździć do mojej rodziny


Rekomendowane odpowiedzi

Jak w tytule, mam męża, który dość wybiórczo traktuje innych. Można by  powiedzieć, ze priorytetem są osoby, które robią coś ciekawe, maja interesujący temperament, najlepiej osoby które gdzieś były , widziały coś wow albo osiągnęły. I ja skromnie nie skromnie powiem, ze jestem taką osobą. Szczególnie patrząc gdzie się wychowywałam i skąd pochodzę. I tu się zaczynaja schody, bo moja rodzina a szczególnie rodzice to biedni i skromni ludzie, nieobyci bardzo w świecie. Ale z dobrym sercem i spokojna duszą.

nie jestem osoba, która musi co niedziela jechać do rodziców na obiadek, mamy do nich Ok 1,5h jazdy; ale raz na 2, 3 miesiące uważam i chce do nich wpaść. Za każdym razem mój mąż mówi, Ok nie ma problemu jedziemy. Ale kiedy już tam jesteśmy to widzę, ze po 2h mega się nudzi i czuje jego zniechęcenie. Oczywiście jest mistrzem dyplomacji i nie pokazuje tego; ale ostatnio pogonił mnie z powrotem, chociaż mieliśmy zostać 2h dłużej aby wstrzelić się w porę spania córki ( mamy niemowlaka, który niechętnie jeździ autem, najlepiej jest gdy jeździmy w porze drzemki) No i całe 2h były jazda z płaczem. Na mój zarzut, ze mogliśmy zostać trochę dłużej, odpowiedział ze nie mógłby zostać w tej norze minuty dłużej, faktycznie dom jest skromny ale tak sie nie mówi. Byłam tym załamana, potem mnie przeprosił ale zadra została.

Jest teraz kwestia jego rodziców. Elokwentni, na emeryturze, zabawni, mama była pedagog, często dzwoni i dopomina się o kontakt z wnuczka. O zawsze jest komentarz ze babcia stęskniona. Teściowie I są u nas 1 w miesiącu, mnie ich obecność drażni chociaż nie mam nic do nich są mili dla mnie - sama nie wiem czemu tak czuje. 

my czasem do nich pojedziemy, jak jest temat jazdy tam to na noc od razu ( w moim domu nigdy nie nocowaliśmy bo są słabe warunki) ; a u mnie włącza się od razu bunt i niechęć do nich. I zaraz porównuje ich do moich rodziców. 
i ciagle chce wywarzyć te relacje ze raz tu a raz ru pojedziemy, tym bardziej ze dziecko obserwuje. Ale meczy mnie to bardzo. Zwłaszcza, ze teściowa wzdycha nad córka strasznie, i wiem ze ma dobre intencje aleszczerze mnie to drażni. Nie chce żeby byli lepsi w oczach córki. 
meza nie zmienię, ale mogę zmienić moja reakcje i podejście do jego zachowania. 
nie chce być niemiła dla teściów ale to wszytko zmierza ku temu, jakieś refleksje? Ps męża nie chce zmieniać.
 

Odnośnik do komentarza

Sama widzisz, że dobrze się u teściów nie czujesz, jak przyjadą Cię drażni, co mnie nie dziwi, więc też  się nie dziw, że mąż ma takie odczucia w stosunku do Twojej rodziny. Jeśli już musicie odwiedzać rodziców wspólnie, to wpadać na 2 godz. do jednych i drugich, wystarczy. 

Czasem też sama możesz jechać na dłużej do swoich rodziców z dzieckiem czy bez, tak samo mąż do swoich, przynajmniej odpoczniecie od siebie. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

@ka-wa właśnie w tym sęk, ze ja byłam bardzo pozytywnie nastowiona do jego rodziców, ale teraz mam inny ukryty stosunek przez to, ze mąż chce u moich spędzać właśnie te 2h, to pytanie czemu ja mam z jego rodzicami niewiadomo ile siedzieć tj. Wyjazd z noclegiem… moja reakcja jest swego rodzaju odzwierciedleniem tego co on mi daje. 
tak, ja Czasem jeżdżę do swoich z córka. 

Odnośnik do komentarza

Ale to nie musi być po równo, też powiedz, że nie czujesz się komfortowo z nocowaniem, jeśli tak jest. 

Najważniejsze jak wam wzajemnie się układa, a wizyty trzeba jakoś przeżyć, pozostaje ograniczać i robić dobrą minę do złej gry, choć nie każdy potrafi, a czasem nie warto. 

 

 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
W dniu 22.05.2024 o 15:02, Annabella888 napisał(a):

sama nie wiem czemu tak czuje. 

Pewnie dlatego, że mąż reaguje na Twoich rodziców w inny sposób niż na swoich. Może z Twojej strony to coś na kształt zazdrości. 

W dniu 22.05.2024 o 15:02, Annabella888 napisał(a):

a u mnie włącza się od razu bunt i niechęć do nich. I zaraz porównuje ich do moich rodziców. 

I o tym właśnie pisałam wyżej. 

W dniu 22.05.2024 o 15:02, Annabella888 napisał(a):

meza nie zmienię, ale mogę zmienić moja reakcje i podejście do jego zachowania. 
nie chce być niemiła dla teściów ale to wszystko zmierza ku temu, jakieś refleksje? Ps męża nie chce zmieniać.

Fakt, że męża nie zmienisz, zwłaszcza że z pewnością znałaś przed ślubem jego podejście do Twojej rodziny. I wtedy powinno się uzgadniać/omawiać jak będą wyglądać po ślubie odwiedziny rodziców/teściów. 

Refleksje mam takie: Podobnie jak pisze Ka-wa nie musi być równe traktowanie, zresztą i tak jest to niemożliwe. Nierówne, nie zawsze oznacza gorsze. Czasem tak po prostu jest. To, że Twoi rodzice mieszkają dalej i rzadziej widzą wnuki nie oznacza, że będą mieli gorszy kontakt. Może być wręcz przeciwnie 😉  Kontakt w późniejszym okresie możesz wyrównywać dzwoniąc, łącząc sie na kamerce, wysyłając listy (np. dziecko maluje laurkę i wysyła do dziadków). Jeśli jeździsz do rodziców sama z dzieckiem, to w pewnym sensie kontakt jest nadrobiony. 

Natomiast kwestia noclegu czy warunków mieszkaniowych. No cóż... tego nie przeskoczysz. U mnie ejst podobnie, że moi rodzice w mieszkaniu do dziś mają komunę, remontu nie było wiele lat, warunki do nocowania niby są (wg moich rodziców) ale wg mnie i męża za słabo aby się wyspać. Bo spać a się wyspać to jednak subtelna różnica 😉  I ja tu z mężem nie dyskutuję, bo nie ma o czym. U teściowej spać nie muszę, bo mieszka blisko, ale gdy nie byliśmy małżeństwem i przyjeżdżałam do niego na weekend to spałam u teściów i czułam się tam dobrze. Wysypiałam sie. I tu też nie ma o czym dyskutować, tak po prostu jest. Ponadto do dziś czuję sie w domu teściów znacznie lepiej, bardziej komfortowo, spokojniej. A więc i w tej kwestii nie mam o czym z mężem polemizować, bo tak jest, i koniec. Może warto przestać podchodzić do tematu ambicjonalnie lub z poczuciem krzywdy/niesprawiedliwości, a zacząć patrzeć na fakty. Tak-masz biedniejszych rodziców, mieszkających w skromnych warunkach. Tak-masz prostych, niewykształconych, bez pasji rodziców. Tak-urodziłaś sie w tej rodzinie i nic na to nie możesz poradzić. I uświadom sobie, że częstszy czas z teściami nie ujmuje w niczym Twoim rodzicom, nie przestaniesz ich kochać z tego powodu. Natomiast wychodząc za swojego męża znałaś jego podejście, a więc nie możesz mieć do niego żalu ani pretensji. Nooo chyba, że nie wiedziałaś jaki jest ( w co wątpię) i nie widywał sie przed ślubem z Twoją rodziną. Ale nawet wtedy nie możesz mieć do niego żalu, bo to by znaczyło, że po prostu sie nie znaliście przed ślubem i macie w tym oboje swój wkład, oboje daliście d**y bo nie powinno sie chajtać z kimś kogo dobrze nie znamy. Może warto też przestać szukać winnych, a zacząć patrzeć na fakty. Tak-mąż miał taki charakter i styl bycia zanim za niego wyszłam. Tak-mąż (jak każdy człowiek) ma prawo nie akceptować innych. Tak- ja mam prawo czuć sie dobrze w obecności teściów. Tak -teściowie widzą nas częściej, a rodzice rzadziej. Tak po prostu jest, to fakt. I nie oceniaj w emocjach czy to dobrze czy źle, czy sprawiedliwie, czy krzywdząco. Patrz trzeźwo jak na fakty. 

Chciałam jeszcze poruszyć temat tego, że mąż sie nudzi u teściów, że czuje sie tam źle. A czy musi siedzieć tam kilka godzin z nimi przy stole? Niech sobie wyjdzie na chwile na spacer, gdzie odpocznie psychicznie, odetchnie i wróci. Poza tym skoro taki obyty i żądny zainteresowań, to niech pochodzi po łące i kwiaty rozpoznaje 😉  A tak na serio... jeśli jest człowiekiem z sukcesami to pomyślmy jak doszedł do tego co ma? Ciężką pracą, uporem, determinacją, konsekwencją, dyplomacją, podejmowaniem wyzwań i chyba też opanowaniem? Czyli nie jest tak prosty jak Twoi rodzice, i umie nad sobą popracować, umie sie powstrzymać, wytrzymać, wystać niewygodę, umie powziąć to wyzwanie? A więc w czym problem by zrobić tak wobec Twoich rodziców? pewnie zwyczajnie mu sie nie chce. Moim zdaniem może sie z nimi dzielić swoimi tematami. Może mąż jest uprzedzony i podchodzi w ten sposób, że to prości ludzie więc o czym mam z nimi gadać, że nawet nie będę zaczynał rozmowy. Ale Ty jesteś ich córką i nie jesteś taka jak rodzice-prawda? Bo być może Ty miałaś warunki do rozwoju i wzrostu, a oni nie, bo Tobie dał ktoś szanse na to wszystko kim jesteś, a im nie. Przecież to nie ich wina, że sie urodzili w biednej, prostej rodzinie i z pewnością chcieliby więcej i być ciekawszymi lecz do tego trzeba było czyjegoś wsparcia, którego nie mieli. W Tobie są geny obojga rodziców, a więc siłą rzeczy oni nie są aż tak ograniczeni jak być może o nich myśli Twój mąż. Podjęcie próby różnych tematów może okazać się dobrym rozwiązaniem, bo moze akurat któryś z tematów będzie dla nich ciekawy. Czasem myśląc w ten sposób poprawia się relacje. Wiem, że to raczej wskazówka jak zmienić męża-czego nie chcesz, ale nie oznacza, aby z nim o tym nie rozmawiać, nie przedstawiać swojego punktu widzenia... tak po prostu w ramach dyskusji. Może akurat po kilku takich dyskusjach poszerzy horyzonty i zacznie sam podejmować próby poprawienia relacji z teściami. A poza tym to, że on sie nie chce zmienić nie oznacza, że nie możesz wyrażać własnego zdania i sugerować rozwiązań niekomfortowej sytuacji, wszak dotyczy też Ciebie i Waszego dziecka-prawda? Warto przy okazji rozmów poruszyć temat, aby w przyszłości przy dziecku nie wypowiadał sie z pogardą, niechęcią o dziadkach dziecka. Aby on swoim zachowaniem nie zaszczepił w dziecku tej samej niechęci. Niech tego typu szczere refleksje (podobne jak w aucie) porusza tylko podczas dziecka nieobecności. Dziecko po prostu ma każdych dziadków kochać, bez wzgl.na to czy są bogaci czy biedni, czy mają skromnie czy luksusowo... kochać za to, że są dobrymi ludźmi. 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

@Javiolla
W skrócie pisząc:

- tak, mąż znał moich rodziców przed i do momentu jak byliśmy we 2 takie wypady kilkugodzinne działały. Teraz jak jest niemowle, wygodnie jednak jest zostać 2h dłużej tak jak pisałam, żeby mieć ten spokojny powrót, ale to okazuje się problemem. Uściślając, z tata można co nieco podyskutować na tematy świata, polityki, to nie jest totalne bez pojecie, za to mama kombinuje jak może żeby nam kulinarnie dogodzić, nikt nie namawia, krytykuje, dopytuje.

- odległość do jednych i drugich jest taka sama, moja mama nadal pracuje, tata ma chora nogę; tu odwiedzanie nas wchodzi w grę tylko od święta;

- przed dzieckiem nikt nas nie odwiedzał, i nie było czuć tych różnic tak mocno; teraz te teściowe odwiedziny mnie drażnią z lekka, chociaż dbam o ich komfort, dobry obiad na stole; podczas ich pobytu jestem spięta, i nawet jak mam chwile od dziecka bo z nią sos bawią, nie mogę odpocząć..

 

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Annabella888 napisał(a):

ale to okazuje się problemem

To moze trzeba jeździć do rodziców w innych godzinach? Tak żeby spanie dziecka nie stanowiło problemu. Nie da się tak?

To, że mama chce dogodzić kulinarnie, w takim pojęciu że się trochę narzuca to niestety charakterystyczne dla nadopiekuńczej matki. Mam taką mamę więc wiem, ze trudno to wyplewić z jej zachowania. U mnie to trwało długie lata i czasem nawet nie obywało się bez ostrzejszej wymiany zdań. Z perspektywy nadopiekuńczej matki to jest wyraz troski.  A rozmawialiście z mamą o tym? Jeśli tak to raz czy kilka razy i jakie argumenty podawaliście?

Z teściami trudno będzie teraz to odkręcić, bo pozwalaliście od początku by przyjeżdżali tak często. Jak podejrzewam... mężowi to nie przeszkadza. Moze trzeba zacząć stosować inne sposoby. Dlaczego zawsze musicie spotykać sie u Was w domu gdzie masz tylko robotę z ugoszczeniem gości? Np. spotykajcie sie czasem na mieście, pójdźcie razem na spacer, do restauracji/kawiarni. Może będzie łatwiej wytrwać w takich okolicznościach. A czy teściowie przyjeżdżają bez uprzedzenia, jakby tak miało być? Informują, że przyjeżdżają stawiając przed faktem czy pytają Was o zgodę na przyjazd?  Czy spędzają z Wami cały dzień? A co Cię w nich najbardziej irytuje, co spina najmocniej? umiesz sprecyzować? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

@Javiollamama nie narzuca się, chciałam raczej określić to, że jest po prostu miła dla męża. Napisać, ze to tez nie jest tak z ich winy, ze mógłby się jakoś złe przy nich czuć. 
Niestety teściowie mieszkają prawie 2h drogi od nas, ale ich wizyty są zapowiedziane. Zawsze z taktem. 
co mnie denerwuje, czasem nadmierna wylewność, jojczenie nad córka, nadmierne zachwycanie. Nie robią niczego złego w sumie, ale jakoś z nimi robię się terytorialna, nie chce żeby byli zbyt blisko za blisko. Może to jest spowodowane tym, ze ze swoją rodzina jestem całkiem blisko ale nigdy nie było u nas wylewności, a z teściami z uwagi na ich sposób bycia czuje ze mógłby być bliżej niż moja rodzina? 

 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.05.2024 o 20:37, Annabella888 napisał(a):

Może to jest spowodowane tym, ze ze swoją rodzina jestem całkiem blisko ale nigdy nie było u nas wylewności, a z teściami z uwagi na ich sposób bycia czuje ze mógłby być bliżej niż moja rodzina? 

Nie wiem czy dobrze rozumiem. Kto mógłby być bliżej i kogo bliżej? Może czujesz sie jakby zagrożona. A może masz w sobie coś z tego co rodzice czyli brak wylewności, pewnego rodzaju dystans, a więc czujesz sie niekomfortowo gdy ktoś jest wylewny. 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

@Javiolla miałam na myśli to, ze skoro teściowie są wylewni, chcą przyjeżdżać często -  to możliwe jest to, ze obawiam Się że mogą być bliższa częścią rodziny, zwłaszcza dla córki. 
Taka nadmierna wylewność, jojczenie, ochanie, śmianie się z wielu rzeczy bardzo głośno, to nie w moim stylu. Czuje się z tym nienaturalnie. 
 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Annabella888 napisał(a):

Czuje się z tym nienaturalnie. 

Hmmm a więc moze to nie problem z teściami, ale z tym, że zostałaś wychowana w inny sposób, mniej wylewny, zdystansowany, zablokowany? Moze trzeba by poszukać w sobie przyczynę, dlaczego wylewność jest dla Ciebie taka niekomfortowa? Czy jako dziecko brakowało Ci czasem takiego zaopiekowania i pojojczenia? Czy Twoje wewnętrzne dziecko polubiło by bardziej taką babcie, która daje uwagę śmiechem, ochaniem i jojczeniem? 

1 godzinę temu, Annabella888 napisał(a):

to możliwe jest to, że mogą być bliższa częścią rodziny, zwłaszcza dla córki. 

To akurat uzasadnione obawy, choć nie jest przesądzone. Zauważ jednak, że to nie wina teściów, oni po prostu są bardziej wylewni  😉  Tacy po prostu są i to jest fakt. Czyli jednak czujesz zagrożenie, że Twoja rodzina będzie "gorsza", odsunięta, mniej fajna dla córki. A że jesteś częścią tejże rodziny to uderza to w Ciebie personalnie. Dlatego wróćmy do początku i zauważ, że patrzysz na tę sprawę emocjonalnie, z perspektywy małego dziecka swoich rodziców. A zacznij patrzeć z perspektywy faktów i oczami dorosłej osoby.  Rodzice są mniej wylewni, są w pewien sposób powierzchowni, zablokowani do wyrażania emocji/uczuć (tak ja to rozumiem)-tacy po prostu są i to jest fakt. I tyle, bez oceniania i tworzenia domysłów. Czy będą bliżsi czy nie zależy od wielu czynników, a więc za wczasu nie ma się co obawiać, a napewno się nie nakręcać bo dzieciątko jest narazie za malutkie. Jedyne co mozesz zrobić to sama poznać przyczynę swojej irytacji, a następnie zrozumieć siebie, zaopiekować się ową przyczyną i zacząć pracować nad sobą. 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...