Skocz do zawartości
Forum

Co robić, gdy mąż nie potrafi wybaczyć zdrady?


Gość Słoneczko

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Słoneczko

Ja nie chcę i nie mam zamiaru szukać nikogo innego. Kocham męża i chcę być z Nim ale na siłę się nic nie da zrobić. Chcę aby mimo wszystko córka miała pełną rodzinę, ale On tego nie chce. Twierdzi, że dla niej będzie lepiej jak się rozejdziemy niż będziemy razem nieszczęśliwi, będziemy się męczyć ze sobą i kłócić.

~Wojtex
Ostatnio usłyszałam, że On nie może na mnie patrzeć, nie chce ze mną rozmawiać (bo o czym ma rozmawiać), nie chce mnie słuchać, nie chce mnie dotykać (i unika tego jak tylko może), że najchętniej by nie wracał do domu, a spanie w jednym łóżku to patologia (ale jak zaproponowałam, że przeniosę się do córki do łóżka to porzucił temat i tylko wziął sobie koc, zamiast spać razem pod kołdrą). Obojętnie co powiem wszystko przerzuca na mnie, bo wszystko jest moją winą. Mówisz działaj, ale jak działać jak facet mówi Ci, że nie kocha, że nie chce być ze mną, że chce rozwodu, bo chce być z kimś kogo kocha....

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

Buquile, zgodziłeś się ze mną że ta miłość wyrosła na niewłaściwych fundamentach, moim zdaniem na strachu przed samotnością i na zranieniach wyniesionych z dzieciństwa. W czasie gdy każda normalna para przeżywa swoisty miesiąc miodowy, jest naładowana hormonami ( pierwsze 2,3 lata związku ) oni nieustannie kłócili się i wyzywali, zrywali ze sobą i wracali. Instynkt samozachowawczy każde człowiekowi uciekać z takiej relacji a nie brnąć w nią dalej i nazywać to "docieraniem się". Przed zdradą zresztą też nie było w ich związku kolorowo, nigdy nie nauczyli się prawidłowej komunikacji. I Ty uważasz że trzeba to toksyczne małżeństwo na siłę podtrzymywać bo jest dziecko ? A co to dziecko nie widzi jak rodzice się nawzajem traktują, co do siebie mówią, co sobie okazują ? Tylko rozwód wpływa na dziecko a życie w nieporozumieniach i pretensjach już nie ? Myślisz że to że tatuś sobie idzie w tango na kilka dni nie wpływa na to 7- letnie dziecko ? Że się nie martwi, nie dopytuje ? Że nie rozumie co się dzieje ?
Słoneczko przynajmniej nie obnosiła że ze swoją zdradą, mimo swojego nagannego postępowania chroniła rodzinę. A Pan mąż co ? Nie liczy się ani z uczuciami swojej córki ani jej matki. Bo on jest taki biedny i zraniony, no przecież ma prawo ! Czy to jest dojrzałe zachowanie ? Ona ma stawać na głowie żeby ratować rodzinę, a on już nie musi ?

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

Słoneczko, Twoje dziecko może się jeszcze wychować w pełnej rodzinie, nic nie stoi na przeszkodzie, przecież nie będziesz do końca życia sama. Pomyśl czy na pewno dobrym ojcem dla Twojego dziecka jest facet który Cię nie szanuje i z którym nigdy nie umiałaś się porozumieć. Czego wy je nauczycie, co mu przekażecie ? Że można na siebie wrzeszczeć i się poniżać, że to jest najlepsza forma komunikacji ?
Sytuacja w domu staje się bardzo napięta, myślę że któreś z was powinno się wyprowadzić. Może być tymczasowo, może być do rodziny, ale to konieczne żeby nie zaogniać sytuacji. Być może Twój mąż przez ten czas ochłonie. A może nawet dłuższa separacja sprawi że zatęskni i zechce odzyskać rodzinę. Myślę że im bardziej będziesz naciskać na rozmowę i próbować mu udowodnić że żałujesz tym on bardziej będzie się irytował. Dlatego danie mu od siebie odsapnąć powinno przynieść lepsze rezultaty. Niemniej tak jak wcześniej mówiłam, zastanów się czy ratowanie tego małżeństwa to dobry pomysł....

Odnośnik do komentarza

Musisz z "nim" siedzieć a nie w "tym". Czas już się pozbierać. Dla siebie i dziecka. Sytuacja jest trudna ale nie beznadziejna. Przemyśl wszystko spokojne, nie bierz już jego pod uwagę. Teraz pomyśl o swoim samopoczuciu i swoim dziecku. Ty jesteś ważna i przez jeden błąd nie możesz się załamywać. . Na pewno znajdziesz wyjście z sytuacji. Po to się człowiek czasem przewróci żeby się nauczył wstawać. Bądź dzielna na pewno dasz radę. :)

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Na razie zacznę pomalutku, najpierw zajmę się córką, bo idziemy po niedzieli na zabieg do szpitala, później jak już wróci do szkoły zabiorę się za szukanie jakiejkolwiek pracy, aby przestać być zależna od Niego (obojętnie czy jeszcze będziemy razem czy nie). Jak stanę już troszkę na nogi to albo się wyprowadzę razem z córką albo dojdę z Nim do porozumienia w sprawie mieszkania i zostanę w nim z małą. Od teraz córka jest dla mnie najważniejsza i wszystko co będę robić będę robić z myślą o Niej. A jeśli chodzi o mnie pewnego dnia może się pozbieram po tym wszystkim, czas pokaże.....

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Dzięki za wszystko, za rady, za wysłuchanie, za to,że mogłam się wygadać (a właściwie wypisać). Fajnie, że jest takie miejsce jak to, dzięki temu czasami jest odrobinkę łatwiej wytrzymać ze sobą. Na pewno nic nie będzie teraz proste, ale będzie co ma być, bo już chyba gorzej nie morze być.

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

Słoneczko, jeśli nie masz żadnej innej rodziny oprócz niego i nie masz dokąd pójść to niech on się wyprowadzi. Nie chodzi o to żeby wyprowadził się na stałe i zostawił Ci mieszkanie, ale o to by na tydzień czy dwa od siebie odpocząć. Przecież on chce się wyprowadzić, ciągle Cię tym szantażuje, gra na Twoich emocjach. Kiedy sama zaproponujesz mu wyprowadzkę to wytrącisz mu poważny argument z rąk. Chcesz się wyprowadzić ? Droga wolna. Nie chcesz ? To zachowuj się jak przystało na męża i okazuj mi elementarny szacunek.

Nie zachowuj się jak osoba skamląca o miłość, nie błagaj, nie jęcz, nie zaklinaj się - miej swoją godność. Im bardziej sama się poniżasz tym on bardziej sobie pozwala bo czuje się górą. Wyprowadzka pozwoli wam przerwać ten zaklęty krąg raniących zachowań. Choć jeszcze przed nią warto zatroszczyć się o siebie samą i przestać wiecznie wałkować temat małżeństwa w myślach. Wyciągnij jakaś dobrą koleżankę na kawę, wróć na nowo do swoich pasji sprzed małżeństwa i urodzenia dziecka albo znajdź nowe. Zrób cokolwiek co pomoże Ci choć na chwilę oderwać myśli od jednego tematu.

Odnośnik do komentarza

Czekoladowa ma rację w kwestii, że Ty się płaszczysz przed nim żeby ratować rodzinę a on ma to wszystko w dupie (córkę widocznie też, skoro tak bardzo obnosi się ze swoim bólem). To byłby dobry ruch, zająć się sobą. :) skoro on tak bardzo Cię poniża, to lepiej, żeby córka tego nie widziała i nie słyszała. Możesz jeszcze być szczęśliwa, po prostu zainwestuj w siebie :) On może i się opamięta za jakiś czas, może wszystko się ułoży, ale Tobie ten okres wtedy wyjdzie na dobre, bo odbudujesz troszkę siebie :)

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Dzięki Wam wszystkim za dobre słowa i rady. Na razie myślę tylko o córci, bo idziemy po niedzieli do szpitala. Jak córcia wróci do zdrówka to zapiszemy się może na basen (kiedyś uwielbiałam pływać i to pomagało mi jak miałam jakieś problemy) i w wolnych chwilach będziemy spędzać dużo czasu po za domkiem, na jakiś spacerkach, wycieczkach, wypadach w ciekawe miejsca. Na razie chcę poświęcić jak najwięcej czasu córci zanim zacznę szukać pracy i do niej pójdę, bo mała nie chce abym pracowała (jest z tego powodu bardzo rozżalona, płacze, mówi, że już Jej nie kocham, bo chcę Ją zostawić, bo nie chce zostawać z Nim jak ja będę w pracy). Musze wszystko jakoś pomału do przodu pchać i nie oglądać się za siebie, bo to nic dobrego nie przyniesie.

Odnośnik do komentarza

Zabawne, facet stara się latami, pracuje, zakładam że dba o rodzinę w miarę wolnego czasu a tu przychodzi kochanek którego nie kochasz i w kilka godzin (bo przecież nie macie za wiele czasu) okazuje się tak wspaniały że idziesz z nim do łóżka.
Po wielu latach związku tego się nie da wybaczyć ani zrozumieć.
Pieprzyłaś do kochanka głupoty, zamiast rozpalić męża, zamiast ruszyć wyobraźnią poszłaś szukać nowej miłości.
Okazało się że seks to jednak nie wszystko, kochanek nie okazał się filmowym bohaterem który raz za razem daje ci orgazm i w ogóle nic specjalnego w nim nie ma a i pewnie finansowo nie gwarantował stabilizacji bo przecież już byś z nim była.
Generalnie poza gadaniem kochanek wypadł marnie i stwierdziłaś że mąż nie taki zły.
Kochanek jednak dalej chciał używać naiwnej mężatki i spraw się rypła. I teraz sedno - żal ci ale czy na pewno miłości i męża ?
Wg. mnie boisz się jak sobie poradzisz bo lata siedzenia w domu robią swoje, ale w miłość do męża to ja nie bardzo wierzę choć to tylko opinia internetowa.
Znudził cię ale nie masz opcji, a on i tak wykazał klasę, powinien cię wystawić za drzwi.
A teraz pozytywniej..
Kocha cię nadal głupia kretynko i świadczy o tym tekst "znajdź sobie kogoś kto się tobą zajmie".
Facet ma jakąś klasę jednak, a koleżanka to ostentacyjna próba oddania ci bólu.
Zabawne że gada z koleżanką po nocy ale śpi domu :-)
Panie które ci tu radziły są dziwne i ślepe.
Jeśli czujesz do męża coś poza przywiązaniem do stabilizacji, kręci cię jako facet to zmień się ale dla niego i dla SIEBIE, bądź energiczna, uśmiechaj się do niego, bądź miła, przepraszaj ale nie ciągle, gdy sytuacja mu się odbija czkawką, przebiegaj w ręczniku po kąpieli, zrób mu śniadanie samym podkoszulku itp.
Mów do niego przez dziecko, Tatuś cię kocha, Tatuś to, tatuś tamto.
KURWA niech wie że go zauważasz.
No sorry ;-)
Nie twierdzę że da się wasz związek uratować ale aby była rodzina TRZEBA ŻYĆ a nie jęczeć.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Zastanawiam się czy w takim wypadku często zdarza się, że facet nie świadomie odsuwa się też od dziecka. Zaczyna coraz mniej czasu spędzać z dzieckiem, mało rozmawia, nie chce się bawić, bo wiecznie nie ma czasu, zajmuje się dzieckiem jak już rzeczywiście musi i nie ma innego wyjścia. Czy to wszystko w takim wypadku jest normalne i jak sobie z tym poradzić, jak pomóc dziecku, jak tłumaczyć to dziecku nie mówiąc nic złego przy tym na Niego.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Mówiłam Jemu o tym, o tym co dziecko mówi, jak się zachowuje, że ma etapy iż mówi, że tatuś mnie już nie kocha, ale On nic, raz nawet powiedział mi, że nie będę Go umoralniać. To, że odsuwa się od własnego dziecka to już nie tylko ja zauważyłam, ostatnio znajoma zwróciła Jemu na to uwagę (sama ma za sobą rozstanie i walkę z partnerem o dziecko), że jeszcze trochę, a córka w ogóle nie będzie chciała do Niego, powiedział, że potrzebuje czasu i nie pozwoli na to aby dziecko się od Niego odsunęło. Ale zamiast lepiej jest coraz gorzej, a to co ja mówię do Niego nie dociera, albo po prostu tego nie słucha.

Odnośnik do komentarza

i własnie w takich momentach widać rożnicę między kobietami a mężczyznami.. po prostu nie cierpię tego, jak tak w ogóle można zaniedbywać dziecko... :( kobieta choćby nie wiem co to podniesie się z klęczek, bo ma maleństwo, a facet jeszcze to dzieciątko skopie emocjonalnie za żale do tejże matki. no ja pierdziele. po prostu po ryju dać. przepraszam, że się tak unoszę, ale po prostu nie znoszę tego, jak mężczyźni odsuwają się od dzieci kiedy zaczyna być jakiś problem, i w ogóle ich zdolność zaniedbywania rodziny bo praca, bo coś tam.... :(( ehhhh...

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Narobiłam bałaganu w swoim życiu, miałam chwilę załamania po tym jak powiedział mi, że mnie nie chce, ale dzięki temu, że mam córcię te najgorsze myśli już minęły. Teraz żyję dla niej, dla jej uśmiechu, dla jej miłości, staram się jej tłumaczyć na ile mogę, że to na mnie się tatuś gniewa i nie umie mi przebaczyć, ale to dotyczy tylko nas i obojętnie co się stanie nawet jeśli będziemy osobno rodzice będą ją kochać, tatuś będzie zawsze przy niej i dla niej. Ostatnio mała spytała się mnie mamusiu co będzie jak się rozstaniecie, ja nie chcę zostać z tatusiem, aż mi serce krwawiło z tego powodu, że mała tak nie chce z Nim być. Nie oszukuję też córci w sprawie uczuć i mówię, że kocham ją i tatusia ale w obecnej chwili jest dla mnie najważniejsza. Staram się tłumaczyć Go jak mogę, ale ile jeszcze można patrzeć na to wszystko. Rozumiem iż chce ukarać mnie za to wszystko co zrobiłam, że nie chce ze mną być, ale swoim zachowaniem każe też dziecko i nic sobie z tego nie robi. Decyzja o posiadaniu dziecka była wspólna, a teraz czuję się jakbym sama decydowała się na dziecko. Już w żaden sposób w żadnej sprawie nie mogę do Niego dotrzeć, ale tak bardzo boli patrzenie na to wszystko co On teraz robi.

Odnośnik do komentarza

wiem, że boli Cię to co zrobiłaś, ale powiem Ci szczerze, że może lepiej, że tak się stało. dowiedziałaś się z kim tak naprawdę żyłaś. szkoda tylko, że tak bardzo negatywnie on się teraz ukazuje. nic go nie uprawnia do tego, aby tak traktować córkę. nie obwiniaj się już za to wszystko, żyj dla siebie i dla dziecka, i nawet byłabym w stanie powiedzieć żebyś go olała, mimo że jestem za tym aby małżeństwa jak najbardziej ze sobą trwały pomimo wszelkich przeciwności losu.nie lepiej, żeby się mąż wyniósł. przynajmniej na jakiś czas? albo żebyś Ty z małą się wyprowadziła? gdziekolwiek, chociażby do koleżanki. może się otrząśnie, a jak nie, to przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz. przecież nie można pod jednym dachem żyć z kimś takim.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Nie wiem czy to ja tak się zmieniłam po tym co się stało czy On to całkiem ktoś inny...... A może oboje się zmieniliśmy, ja w każdym razie nie poznaję samej siebie. Wiem, że może i lepiej byłoby gdyby to się skończyło, ale nie umiem powiedzieć koniec, kocham Go mimo wszystko i chciałabym nadal z Nim być, ale na nowych lepszych zasadach. Chciałabym aby się opamiętał i jeśli naprawdę już mnie nie chce to chociaż nie krzywdził córki, bo ja jakoś sobie poradzę z tym, że z dnia na dzień boli coraz mocniej wszytko co robi, ale mała nie ponosi za to żadnej winy. Co do wyprowadzki ja naprawdę nie mam się gdzie wyprowadzić, a On się nie wyprowadzi ze swojego domu, nawet na chwilę. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że rzadko przebywa w domu, bo dużo pracuje (mówi, że po to aby długów nie narobić, bo z jednej pracy przez to, że zdecydował się na samochód na firmę czasami było nerwowo). Wykańcza mnie ta cała sytuacja, z jednej strony cały czas mówi, że nie chce już ze mną być, chce rozwodu (tylko daje mi czas abym stanęła na nogi, znalazła pracę), że był już u adwokata dowiadywać się co i jak, że mnie już nie kocha, że chce być inną i chce już jej obiecywać i być wobec niej uczciwy, a z drugiej strony wraca do domu po pracy (późno, bo kilka godzin po zakończeniu pracy, ale wraca), czasami mówi gdzie wychodzi, zdarza się, że normalnie przez chwile porozmawia, kładzie się do jednego łóżka ze mną (co prawda każdy z nas śpi na drugim końcu łóżka i nie śpimy pod jedną kołdrą), najpierw mówił, że podpisał umowę o pracę w miejscowości, w której mieszkamy na razie na trzy miesiące i zobaczymy co dalej, a parę dni później nagle mi mów, że jednak podpisał umowę na stałe (co mnie dziwi, bo ta, na której Jemu zależy mieszka daleko od nas i przez nawał pracy nie ma jak do niej jeździć). Pogubiłam się we wszystkim całkowicie i jestem z tym zupełnie sama, walczę teraz o przetrwanie dla siebie i córki. Po powrocie ze szpitala, po ogarnięciu się zaczęłam już przygotowywać dokumenty do poszukiwania pracy, po niedzieli zacznę rozsyłać (muszę pójść do pracy choć na pół etatu na początek). Wszystko jest straszliwie trudne ale muszę to wszystko zrobić, bo mam dla kogo, szkoda tylko, że nie mam nikogo przy sobie, żadnego oparcia, żadnej przyjaznej dłoni, ale no cóż takie jest życie.

Odnośnik do komentarza

na pewno oboje się zmieniliście. myślę że dużo lepiej Ci zrobi, jak pójdziesz chociaż na pół tego etatu do pracy. będziesz miała świadomość chociaż, żę trochę za siebie odpowiadasz, że nie jesteś od niego uzależniona, bo to na pewno Cię boli, że w takiej sytuacji i tak on w sumie jest panem Twojego życia. Nie powinno tak być.może to kolejny powód, że dobrze, że stało się jak stało. Co do jego dziwnych zachowań- sam nie wie, czego chce. Nie wiadomo, kiedy się dowie. Chce być z inną, której pewnie może nawet nie być, tylko tak mówi, żeby sobie ulżyć. szkoda, że nie macie szans na wyprowadzkę. to by z pewnością rozwiązało sytuację, bo on by się w końcu zdecydował o co mu chodzi, a Ty wiedziałabyś na czym stoisz.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Jakiś czas temu pytałam się jak to wszystko ma wyglądać od strony finansowej, to powiedział mi, że w tej kwestii na razie jest bez zmian, czyli ja odpowiadam za rachunki, mogę korzystać z pieniędzy bez tłumaczenia się na co i po co. Kiedy ja z tym wszystkim się fatalnie czuję, mam poczucie, że nic nie należy do mnie (czuję się po części jak pasożyt) i ciężko mi korzystać z Jego pieniędzy jeśli nie chodzi o wydatki związane z córką. Co do tej innej to ona jest i istnieje tylko nie wiem jak na prawdę się mają sprawy między nimi (bo ciężko mi uwierzyć, że można się tak szybko odkochać), czy to jest tylko przyjaźń czy coś więcej, w każdym razie te smsy od niej przychodzące do Niego co chwilkę od rana do nocy są bardzo bolesną rzeczą (każdy sms to tak jakby ktoś wbijał mi igłę w serce), albo te nocne wyjścia z domu aby z nią porozmawiać przez telefon. Muszę pójść do pracy (bo ledwo radzę sobie ze sobą i w pewnym momencie po prostu zwariuję) i najlepszym wyjściem byłaby właśnie na początek praca na pół etatu ze względu na córkę, która już w tej chwili płacze jak zaczynam o tym z nią rozmawiać. Jest płacz, słowa, że chcę ją zostawić, że już jej nie kocham, że jak pójdę do pracy kto się nią zajmie jak nie będzie w szkole, bo ona nie chce zostawać z tatą. To nie tak miało wszystko być, powinnam dawno temu postawić na swoim i pójść do pracy, a nie dawać się Jemu przekonywać, że nie ma z kim zostawić małej, a tak teraz wszystko jest pod górę i tylko krzywdzę małą tym wszystkim.

Odnośnik do komentarza

To jest toksyczna miłość od samego początku- ty masz niską samoocenę, a twój mąż jest psychicznym agresorem. Nie obwiniaj się za coś, czego nigdy nie dostałaś od męża. Gdybyś czuła się kochana i zadbana nigdy by nie doszło do takich sytuacji. Idź na terapię. Głowa do góry!!!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...