Skocz do zawartości
Forum

markowski

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez markowski

  1. Miałem na myśli pisząc "osobno", że mieszkamy razem z żoną ale nie z rodzicami. Jeśli chodzi o to czy może pisać z kimś innym to wątpię. Sprawdzałem już parę razy jej telefon a też po zachowaniu nie widzę nic co by wzbudziło moje podejrzenia jakoby miała kogoś mieć na boku. Problem to jest jej mama, ona dziennie jej pisze dobranoc wysyła buźki itp. Wiele razy o tym rozmawialiśmy a nawet kłóciliśmy się. Żona twardo stoi przy tym że mnie kocha i że ja jestem dla niej najważniejszy. Dogadujemy się dobrze, tak poza tym jest dobrze w naszym związku ale za każdym razem jak zerknę na jej smartfona czy chce mi coś pokazać jakieś zdjęcie czy coś to są powiadomienia na whatsapp od mamy czy siostry. Masakra jakaś. Ja z tym już byłem u psychologa i podobnie mówiła mi że nie jestem w stanie zmusić jej do zmiany nastawienia, ale dużo rozmawiać a z czasem może być tak że jej to minie. Ja jestem mało cierpliwą osobą a znam też teściową. Teściowa nigdzie nie robi, siedzi w domu na dupie całe dnie i pisze na telefonie. Widzę też że teściowej bardzo zalezy na tym żeby moja żona się nie oddaliła od niej. Na walentynki nawet daje upominek. Niby to dla nas obojga ale wyczuwam że nie. Zawsze kieruje to bardziej osobiście do żony. Dla mnie ta relacja żony z swoją mamą jest chora, ale żona uważa że wiele kobiet pisze tak z swoimi mamami, a miłość do matki jest inna jak do męża czy chłopaka.
  2. Witam, Mam 31 lat, jesteśmy 1,5 roku po ślubie, znamy się ponad 6 lat. Mieszkamy osobno, mamy miesięczną córkę. Mój problem polega na tym, że jestem zazdrosny czy nie wie wiem jak to nazwać o relację mojej żony z swoją mamą i siostrą. Wiem że wielu z was może się to wydawać dziwne, dlatego szukam rady bądź opinii innych ludzi. Chodzi o to dokładnie, że żona mimo iż mieszkamy osobno utrzymuje bardzo bliską relację z swoją rodziną. Cały czas z nimi pisze na telefonie. Smartfona bierze nawet do toalety i non stop piszą na whatsappie. Wysyłają sobie całusy, serca a raz nawet śmiali się ze mnie na czacie. Gdy się spotykamy z jej rodziną robią sobie dużo zdjęć, potem to publikuje na statusach itp. Gdy jesteśmy u jej rodziny zachowuje się całkiem inaczej, często miałem wrażenie że oni są jej bliżsi niż ja patrząc na jej zachowanie. Parę razy poczułem się wręcz jakbym sam tam przyjechał, co jej później powiedziałem i mnie przeprosiła. Cała ta sytuacja zaczęła się gdy zamieszkaliśmy osobno. Jak mieszkała z rodzicami to miała ich często dość, mówiła mi że jej mama ma różne nastroje i ogólnie że ciężko się z nią mieszka pod jednym dachem. Teraz bez siebie nie potrafią żyć. Ja broń Boże nie zabraniam nikomu utrzymywać kontaktu z swoimi, ale mam wrażenie że przesadza. Ja też czasem zadzwonię do moich zapytać, podjadę też niekiedy na kawę, ale nie piszę z mamą całe dnie na czacie. Gdy braliśmy ślub to przy błogosławieństwie przez rodziców jej mama płakała, a bardziej ryczała. Nie rozumiałem jej zachowania, wyglądało to tak jakby nie umiała się z tym pogodzić że 25 letnia córka zakłada swoją rodzinę. Rodzic powinien się raczej cieszyć. Jeśli o jej siostrę to też z nią utrzymuje duży kontakt, ale bardziej irytuje mnie sama szwagierka. Jest przebiegła, sprytna, zawsze chce być w centrum uwagi i do wszystkiego się wtrąca. Miałem 30 urodziny, przyszła jako gość to ona chciała już mi mówić kiedy co mam zrobić. Jak byliśmy na odwiedzinach to dużo pomagała przy naszej córce. Wręcz chciała nas wyręczyć ze wszystkiego ( przewijanie, noszenie itp.) co można uznać za pomoc, ale ja to widzę bardziej jako pokazanie się jako super ciocia bo potem chwali się przed wszystkimi jak to ona to wszystko potrafi a inni nie. Po prostu znam już ją i ta osoba mnie strasznie irytuje. Oczywiście żona nie widzi w tym nic złego. Małżonka nigdy nie potrafiła się przeciwstawić swojej siostrze mimo że miała inne zdanie. Napiszcie co myślicie o tej sytuacji, może ja to wyolbrzymiam a może słusznie widzę w tym problem. Pozdrawiam
  3. Myślę że przede wszystkim musisz się przełamać i w końcu podejść. Też miałem ten problem. Człowiek się boi, nie ryzykuje ale nie tędy droga. Ładnie się ubierz, zadbaj o siebie, o swój wygląd. To jest ważne. Jak Cię widzą tak Cię piszą. Jak już dasz radę podejść, bądź mily, uśmiechnięty. Nikt nie będzie gadał z kimś kto na wszystko narzeka i w ogóle. Słuchaj przede wszystkim co ona chce tobie powiedzieć, pokaż że cię to interesuje. Jak rozmowa dobrze się potoczy, zapytaj pośrednio by ci dała numer telefonu. Potem się umów z nią za parę dni gdzieś. Dalej powinno być z górki. Powodzenia.
  4. Witam, Mam 23 lata i pracuje. Mam depresję. Kiedyś leczyłem się na nerwicę nartręctw przez rok. Nic mnie nie cieszy w życiu, jest ono dla mnie szare i monotonne, a czas tylko płynie do przodu. Jestem młody, chciałbym się bardziej cieszyć z życia. Mimo że mam pracę choć nie ambitną, bo pracuję jako kierowca ciężarówki to zawsze chciałem mieć taki zawód. Jednak i tak czuję się smutny i brak mi radości. Nie chce tak dłużej, chciałbym coś zmienić ale nie wiem jak. Mam mało znajomych, tylko jednego przyjaciela z którym gdzieś czasem wychodzę. Mam dziewczynę pół roku i też nawet nie czuję radości ze związku, a wiem że tak nie może być! W moim domu jest różnie. Mieszkam na wsi z rodzicami w domu wolnostojącym. Rodzice często się kłócą i są osobami bardzo neurotycznymi. Myślę że w domu mało zawsze było takiego ciepła choć też nie mogę powiedzieć że rodzice też bardzo źle traktowali, bo wszystko zawsze dostałem. Mam wiele planów, marzeń w głowie, o wyjeździe na zachód, jakieś małej fimie ale nie mam żadnej motywacji do działań, zmian. Proszę pomóżcie, doradzcie coś jak zmienić swoje życie, nie mam zamiaru całe swoje życie tak przeżyć. Chciałym być szczęśliwym sam ze sobą i w związku też! pozdrawiam
  5. I w/w poście piszę z punktu widzenia jej męża. Pomyślicie też z tej strony jak to wygląda a nie tylko co Joanna czuje
  6. Jak dłużej rozważę nad tym to może i autorkę rozumiem. Mimo to cały ten temat to szok. Kobiety są okrutne. 20 lat utwierdzałaś męża w miłości, a tak naprawdę okazało się że nigdy go nie kochałaś, że zawsze był ktoś ważniejszy. Pomyśl jak by to było w twojej sytuacji gdyby po 20 lat bycia z osobą na której by ci naprawdę zależało, kochałaś byś ją, ta osoba powie ci że nigdy prawdziwie cię nie kochała, że zawsze był ktoś inny, mimo że z nim nie był. Po prostu całe życie wydaje się być wielkim oszustwem, fałszem albo i spiskiem. 20 lat żyć w takim przekonaniu że spotkało się prawdziwą miłość, a to była fikcja. Dla mnie to jest szok! Nie wiem jak takie coś jest w ogóle możliwe. Że można takie osoby spotkać. Ktoś ci mówi: "Kocham Cię", a tak naprawdę nigdy tak nie było. Tym bardziej że z tego co Joanna pisze wynika że mężowi naprawdę zależy na tym związku.
  7. Widać mamy różne poglądy na ten temat i nic tego nie zmieni. Jeśli ktoś kieruje się tylko i wyłącznie uczuciami to konsekwencje tego są jakie są. Ale cóż to jest jej życie, jak się pościeliła tak ma
  8. No dokładnie ja przeczytałem cały temat, ale to nic nie usprawiedliwia. Każdy ma rozum, nad uczuciami da się zaponować.Jest jeszcze rozsądek. Nie wierzę żeby przez uczucia można rzucić kogoś z kim się było 20 lat bo pierwsza miłość poczuła się nieszczęśliwa w swoim związku. Guzik to kogo interesuje jak się z kimś już jest.
  9. Szkoda mi tylko twojego chłopa/męża. Nie chciałbym być na jego miejscu. Nie wiem jakbym to przeżył. Jestem może zbyt wrażliwy. Dlatego też śledzę ciągle ten temat bo normalnie nie daje mi to spokoju. Tyle na ten temat
  10. Kochałaś go, ok, rozumiem. Więc jak mogłaś być z kimś 20 lat nie kochając go. Chodzi mi o twojego męża. Po co za niego wychodziłaś skoro wiedziałaś że to nie to jak wcześniej pisałaś. Z tego mogę wywnioskować że nawet jak się bierze ślub z dziewczyną to można nie mieć pewności czy to ta jedyna, bo ona może mieć w głowie innego. Piszę to bo tak naprawdę nie byłem z nikim w związku choć byłem zakochany bez wzajemności choć mam już ponad 21. Mimo to chciałbym mieć kiedyś tą jedyną, jednak czytając twój temat można zwątpić po prostu w prawdziwy związek. Oczywiście stawiam się w sytuacji twojego męża. Ale cóż mój bagaż doświadczeń jest mały, więc mogę niektórych sytuacji nie znać. No nic życzę ci powodzenia w życiu i żebyś już nie musiała przez takie coś więcej przechodzić, pozdrawiam
  11. Kobieto....jak to mogła być miłość od Boga skoro tą miłością krzywdziłaś inne osoby. Prawdziwa miłość od Boga nie wyrządza tyle złego. Myślę że finał jak masz z tym facetem jest dowodem na to. To typowe egoistyczne podejście do sprawy. Liczysz się tylko sama ze sobą. Nie obchodzą cię inni co czują i w ogóle. "(..) Szanuj bliźniego swego jak siebie samego". Ty zdradziłaś męża. Najpierw składałaś przysięgę małżeńską przed Bogiem mężowi, "że go nie opuścisz aż do śmierci" i co......???? Jak tu mówić o prawdziwej miłości. Najlepsze jest to że ty sama sobie zaprzeczasz tym co mi i innym tu napisałaś. Sama byś nie chciała być zdradzona i nie wybaczyłabyś, ale ty zdradzać możesz. Jednak los ci sprawiedliwość wyznaczył, pozdrawiam
  12. Powiedział ci to pewnie w złości, bo napewno nie traktował cię jak dzi**ę. Człowiek różne rzeczy w złości wygaduje, a później tego żałuje. Sam wiem bo też jestem dość nerwowy i byle co gadam potem, jednak gdy emocje opadną, to później żałuję i przepraszam. Ja nie rozumiem tego i chyba nie zrozumiem że jak się z kimś tyle lat było i nagle kończy się związek bo miłość z młodości jest nieszczęśliwa. Powinnaś mieć go w głębokim poszanowaniu. On ma swoje życie, a ty swoje. I nie obchodzi on cie w ogóle. Jego sprawa to jest jak mu idzie w małżeństwie. Masz/ miałaś męża. Jednak widać ty zrobiłaś inaczej i teraz są tego konsekwencje. Powiem ci Joanno, bo ja jestem jeszcze młody, że nie chciałbym trafić w życiu na taką osobę jak ty. Sorry że ci tak piszę, ale tak jest. Jeśli miałbym mieć dziewczynę/żonę, kochałbym ją, a ona po 20 latach wraca do miłości sprzed lat i mnie rzuca to sorry. Ten dział w życiu dawno powinnaś zamknąć już dawno raz na zawsze i nie wracać do tego!
  13. Joanno Piszesz że nie wybaczyłabyś zdrady, a sama to robisz. Zero logiki. Jeżeli ja nie akceptuje zdrady to też sam tego nie robię. To tylko twoje wytłumaczenie na to że nie jesteś z mężem fair. Przeczytałem wszystko łącznie z tym innym tam tematem. Trudno mi cokolwiek napisać. Skrzywdziłaś mocno żonę tego całego faceta, rodzinie, mimo że tobie może się wydawać inaczej bo tobie pisał jaki to on nie szczęśliwy itp. Skrzywdziłaś męża także. Ty zaś sama uważasz się za najbardziej skrzywdzoną. Zobacz ile ludzi przez ciebie cierpi. Sama pisałaś że nie chciałabyś być zdradzoną, więc i ty nie rób tego. Nie ważne jak komu w małżeństwie szło czy dobrze czy źle, ale TO BYLO MALZENSTWO. Ty wdepnęłaś w tą rodzinę i ją rozwaliłaś. NIE PISZ ZE JEST INACZEJ BO CZYTALEM WSZYSTKO. Wiadomo że ten twoj kochanek tak samo jest winny. To nie jest miłość. To choroba. Naprawdę cięzki temat na forum, na ogół nie udzielam się, ale takiego czegoś co ty robisz nie akceptuję. Brak empatii, sam egoizm. Liczysz się tylko ze swoimi uczuciami i tyle. Nie patrzysz na innych. Wyimaginowałaś sobie jakąś chorą miłość. Mi jest tylko szkoda tych osób które kochały a zostały skrzywdzone, jak twój mąż, żona twojego kochanka. Postaw się w ich sytuacji. Skoro nie akceptujesz zdrady to też tego nie rób. To wszystko, nie będę więcej pisał, prześledziłem wszystko i widzę że i tak każdy stoi przy swoim. pozdrawiam
  14. Nie ma co płakać i użalać się teraz na forum. Trzeba było myśleć o tym nim go zdradziłaś. Postaw się na jego miejscu jakbyś się czuła gdyby to on cię zdradził. Trzeba się z losem pogodzić i tyle. Żal i smutek nic nie pomogą.
  15. Pomyśl o twoim mężu jak on się może czuć. 20 lat razem byliście i nagle wracasz do swojej miłości z młodości bo on ci nagadał jaki to on nieszczęśliwy. Gościu się może tobą zabawił i tyle. On ma żonę i tyle. Jakby chciał ciebie to nie byłabyś zamężna z innym tylko z nim. Ale tak nie jest i nie będzie. Taki los. Radzę się z tym pogodzić. Ja też obsesyjnie zakochałem się w dziewczynie, która ma mnie w d***e. Mijają 2 lata kiedy ją nie widziałem, a dalej o niej myślę. To nie jest miłość. To jest już obsesja, choroba! Dlatego poniekąd cię rozumiem, ale ja nie mam żony, dzieci, ale ty masz i pomyśl o nich! Jesteś zwykłą egoistką. Czytając ten temat najbardziej szkoda mi nie ciebie, a twojego męża. Myślisz że to ty zostałaś zraniona, a sama robisz komuś krzywdę i to dużą. Na dodatek wykorzystujesz go bi nie umiesz się wyprowadzić. Na jego miejscu wywalił bym cię z domu na zb**y p**k.
  16. Hej, Przeczytałem cały twój post! Rzeczywiście podobna sytuacja. Od momentu mojego pierwszego wpisu w tym temacie minał prawie rok. Mogę napisać że jakoś mi lepiej już jest niż dawniej. Wiem że jestem bardziej hetero niż homo, w facecie nie zakochałem się jeszcze. Jakoś do dziewczyn bardziej coś się czuję. Mój problem jest inny. Teraz to zrozumiałem. Mam niską samoocenę, nie potrafię poznać żadnej dziewczyny. Uważam się za osobą przeciętną z wyglądu. Co tu dużo pisać.....może oglądam się za zbyt ładnymi dziewczynami, choć uważam że za najładniejszymi nie bo to nie ma sensu. Po prostu takie niby przeciętne, ale ładne.....nie wiem jak to napisać. Oczywiście ktoś może napisać że mam zmienić "ligę"......To tyle. Trochę nie na temat ale to ja go założyłem, a sprawa z homoseksualizmem jest dla mnie zamknięta, pozdrawiam
  17. Takie posty aż fajnie się czyta, że mimo takiego kryzysu nadal można kogoś kochać i wybaczyć mu. Życzę powodzenia.
  18. Nie wiem jak można komuś od razu proponować rozstanie, wiadomo że takie doświadczenie nie jest łatwe, ale nie po to bierze się ślub żeby przy pierwszej lepszej okazji się rozejść.
  19. Nie chcę być paskudny, ale prawda jest taka że to pierwsze na co zwracamy uwagę obojętnie czy to chłopak czy dziewczyna to jest wygląd. Jak kogoś widzimy co go nie znamy to pierwsze co oceniamy to wygląd i dużo od wyglądu zależy dalszy rozwój relacji. To może okrutne ale tak jest, bo sam nie jestem piękny i widzę jak dziewczyny mnie omijają, mimo tego że jestem wesoły i każdy mi mówi jaki to ja jestem dobry człowiek. Więc nie wierzę w takie coś że charakter się liczy a wygląd nie. Autorkę rozumiem i wiem że to boli kiedy nikt nie chce związać się z nami na dłużej. Ja mam dokładnie tak samo. Osoby atrakcyjniejsze zawsze mieli łatwiej w nawiązywaniu nowych relacji, szybciej znajdują partnerów życiowych itp. Po co komuś wciskać kity że charakter jest najważniejszy jak każdy dobrze wie że tak nie jest. Pozdrawiam
  20. Racja, można nie mieć kompleksów i być wesoły itp., ale jak się nie ma urody(rysy twarzy, włosy) to ciężko jest żeby ktoś się nami zainteresował. Wiem to po sobie i rozumiem w 100% autorkę tematu.
  21. Porażka to co pisze autorka. Jak można być z mężem i kochankiem jednocześnie?? Tyle lat?? Współczuję twojemu mężowi, nie chciałbym być w jego sytuacji. Dla mnie osobiście jesteś je*****a i tyle.
  22. Owszem, co do pracy to bardzo ciężko jest, Sam jestem w trakcie szukania pracy i nie jest lekko coś znaleźć, jednak nie zamierzam w domu cały czas siedzieć.
  23. A no to jakieś pocieszenie:) Jeśli chodzi o związek to problem w tym że nawet nie wiem co to znaczy być z kimś choć próbowałem parę razy i bardzo bym chciał też w końcu kogoś poznać no, ale się nie udało bo dostałem zawsze kosza. Jednak mimo tego mam zamiar prędzej czy później się usamodzielnić, mimo iż moja mama dużo dla mnie zrobiła. Jednak czy tak będzie to nie wiem bo jak nie znajdę dziewczyny to nie wiem czy się wyprowadzę, bo mamy duży dom w sumie, ale też nie chce mieszkać na garnuszku mamy do samych 40 lat jak się słyszy o niektórych.
  24. Witam, Mam 20 lat i zaczynam studia, szukam pracy, ale nadal mieszkam z rodzicami w domu na wsi. Nigdy nie byłem w żadnym związku, dużo czasu spędzam w domu. Moja mama jest osobą opiekuńczą, o wszystko się stara nawet jak jej o to nie proszę. Staram się usamodzielniać. Zastanawiam się czy tak długie mieszkanie z rodzicami może mieć negatywny wpływ na mnie w późniejszym czasie. Ostatnio też zachowuję się jak niewychowany nastolatek w stosunku do matki, ponieważ często do niej pyskuję. Mam wyrzuty sumienia. To przez to że mama mnie krytykuje gdy nie potrafię czegoś zrobić w domu. Widać mam dwie lewe ręce. Z mojego punktu widzenia moja sytuacja nie jest ok, ponieważ nie potrafię nic zrobić, pyskuję i ciągle jestem przez wszystko wyręczany przez matkę. Chce mieć pracę, którą niedługo znajdę, dziewczynę i być samodzielny ale finansowo na razie nie umiem się wyprowadzić. Co o tym myślicie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...