Skocz do zawartości
Forum

Stany lękowe i depresyjne po rzuceniu palenia


Gość mo...ek

Rekomendowane odpowiedzi

hej ~Sarkoss,
Prawda jest taka, że to nie TY zazdrościsz mężowi, że on oże palić tylko ON TOBIE, że TY nie palisz! Taka jest prawda! Pomyśl tylko. On też CHCIAŁ rzucić palenie bo podjął próbę. Niestety nie wyszło mu. Gdyby chciał palić to by nie rzucał, nie wysyłam sms-a "nie dam rady" itp. A dlaczego Ty znowu podejmujesz próbę rzucenia? Wiem, wiem, dzieci, smród, żółte zęby (czyli wygląd)... ale tak szczerze? Jaki jest prawdziwy powód? Skoro to takie fajne, przyjemne i niedrogie to czemu nie chciałabyś żeby twoje dzieci paliły? A może być chciała żeby paliły bo to sama przyjemność, a chcesz żeby miały fajne i przyjemne życie? (To był sarkazm btw). Tylko przegrańcy wracają do nałogu, tylko słabeusze i ofiary życiowe! Ty bądź inna, silna. Dasz radę. Ale juz ci mówię, że będzie ciężko ja cholera. Będzie masakrycznie ciężko. Nie ma nic za darmo. To jest silny nałóg porównywalny do heroiny. Powiem ci co może cię zasmuci, ale nie będę ściemniać. Jak rzucałam palenie to PRZEZ PIERWSZE 2 LATA Z KAŻDYM DNIEM CHCIAŁO MI SIĘ CORAZ BARDZIEJ PALIĆ. O ile pierwszy dzień był znośny, drugi był już gorszy, a trzeci jeszcze gorszy, a czwarty gorszy od trzeciego.... i tak do dwóch lat. Teraz rzuca mi bliska osoba (nie pali czwarty dzień) i tak nie naszło na refleksję i sobie to wspominam :). Dodam coś dla otuchy. W ogóle nie myślę o fajkach, jak ktoś pali przy mnie to nawet nie pomyślę, że chce mi się palić czy coś takiego, zero nic. Fajki mi się nie śnią, jak się zdenerwuję czy zdarzyła mi się w życiu jakaś ciężka sytuacja to nawet nie miałam myśli, żeby zapalić. W książce Alana Carra jest że do końca życia czuje się ten żal - to ukłucie co jakiś czas. Ja tego nie mam. Tak jak nie spodziewałam się że będzie mi tak ciężko rzucić (2 lata coraz gorszej męczarni), tak teraz po 10 latach NIC. Gdyby fajki znikły ze sklepów, zauważyłabym może po kilku miesiącach, może po kilku latach, albo wcale ;). Mam też jeszcze jedną metodę na rzucenie palenia, ale jest dosyć kontrowersyjna. Zrobił tak mój wujek bo lekarz mu tak doradził. Pojechał na oddział onkologii chorych z rakiem płuc. Nie wiem co on tam zobaczył, ale od tego czasu nie tknął fajek (ponad 20 lat) i jak widzi kogoś z papierochem to mówi "będziesz mieć raka płuc i umrzesz w męczarniach".

Odnośnik do komentarza

i jeszcze dodam, że bardziej obstawiałam, że Andy1 będzie wytrwalszy i nie zacznie palić, a ~Sarkoss się złamie... Jednak kobiety są silniejsze ;). ~Sarkoss pomyśl jeszcze czy znasz chociaż jedną osobę, która rzuciła palenie np 2, 3 czy więcej lat temu i żałuje tej decyzji? A znasz osobę, która pali i żałuje,że pali? Bo mogę się założyć, że 100% palaczy chciałoby rzucić i w głębi serca żałują, że palą. Najlepiej nie zaczynać palić, ale ta sytuacja już nas nie dotyczy i nie będzie dotyczyć, więc nie ma co o tym myśleć. Jak masz dużą ochotę zapalić to wymyśl coś zastępczego np. wypicie filiżanki swojej ulubionej herbaty, albo poczytanie ulubionej gazety. Możesz tez ściągnąć jakąś grę na smarta i np. zająć się grą. To są przykłady, nie pisz, że nie lubisz gier, nie czytasz gazet i nie masz ulubionej herbaty. Ja ciebie nie znam. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Wiadomo, że to nie zastąpi papierocha, ale da chociaż namiastkę przyjemności. Ktoś tez doradzał jakąś aplikacje do pooddychania, która go relaksuje. Znam jeszcze kilka pomysłów: chrupanie surowej marchewki, szybki spacer (u ciebie odpada, no chyba że z dziećmi), picie wody, prysznic, kolorowanki dla dorosłych, puzzle, czytanie ksiażki/gazety, noszenie kartki z powodami dlaczego nie chce się palić i czytanie jej w chwilach słabości, jedzenie jabłek, telefon do przyjaciela - najlepiej, który rzucił i zna ten ból (możesz dzwonić do taty), jedzenie słodyczy (nie polecam bo można przytyć), jedzenie jabłek, rzucie gum miętowych lub ssanie drażetek miętowych. Jak coś mi przyjdzie do głowy to napiszę, powodzenia i nie palcie, dacie radę!

Odnośnik do komentarza

aleksaa_1: dzięki kochana! Nie ukrywam, ze pomogłaś mi duchowo :) czytałam książkę Allena carra i jak już wcześniej napisalam- nie pomogła mi. Być może dlatego, ze rozbilam ja w czasie na kawałki.
Wiesz, ja naprawdę nie mam problemu z abstynencja. Dla mnie męka zaczyna się wtedy, kiedy widzę męża z fajkiem albo czuję, ze palil. On stara się nie robić tego przy mnie. Myślę że jest to swego rodzaju szacunek dla mojego wysiłku w rzucaniu palenia ale dziwnie się czuję, kiedy wsiadam do samochodu i czuję, ze przed chwila palil. To tak, jakby do tego stopnia lubił palić, ze musi się ukrywać przede mną. A dla mnie to jasna sytuacja- skoro on sie chowa z fajkiem tzn, ze ten fajek naprawdę jest czymś porządnym, niezastąpionym, potrzebnym i dającym szczęście więc mi jest trudniej obojętnie obok tego przejść. W ciągu dnia jak go nie ma albo jest ale nie idzie palic- ja zupełnie nie mam problemu. Nie ma też problemu, jak widzę obce osoby palące fajki. Z mężem jest inna sytuacja. Ja z nim chodziłam na tego fajka, to był jakiś rytuał, wytworzyła się jakaś więź, rozmawialismy o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Czasami siedzieliśmy zupełnie cicho ale w tej całej pogoni za pieniadzem, tonac w obowiazkach, ten czas na papierosa z mężem był... Czymś cudownym. Być może to jedyny czas, kiedy naprawdę mogliśmy usiąść i pogadać. Bez krzyku dzieci, bez gonitwy, bez rozdwajania skupienia.. To był nasz czas. Dlatego tak trudno mi zaakceptować coś, co sama postanowiłam. I nie ukrywam, ze jest mi przykro jak czuję, ze palil. Jest mi przykro, smutno, czuję że przegrałam i jestem zawiedziona, ze ja muszę żyć bez narkotyku a on bezkarnie może sobie palić bo nikt mu tego nie zabrania a sam nie chce podjąć ryzyka rzucania. Ot, i tak wygląda moja sytuacja... czasami się cieszę, ze rzuciłam a czasami żałuję.

Odnośnik do komentarza

Rzucasz ze względu na dzieci hehe
Kompletnie bezcelowe działanie z twojej strony i od razu mówię- możesz już jarać
Skoro ty i ojciec twoich dzieci mieliście pociąg do papierosów, to na 100% możesz w przyszłości się spodziewać, że wasze dzieci odziedziczyli to po was w genach i na bank w wieku nastoletnim, będą pociągać fajki bez żadnych oporów. Trzeba było wcześniej pomyśleć o dobru, zdrowiu dziecka i nie palić w ogóle, skoro wiedziałaś, że w przyszłości będziesz matką. Zrobiłaś wraz z mężem wtedy najgłupszy błąd w swoim życiu, bo postępując w taki nieodpowiedzialny sposób, przekazaliście drogą genetyczną ten nałóg swojemu potomstwu. Wstydź się!!!

Odnośnik do komentarza

Andy1 nie ma czegoś takiego jak dziedzicznie pociągu do papierochów. Natomiast statystyki faktycznie jasno pokazują, że dzieci palaczy o wiele częściej same później palą - tu masz rację.
~Sarkoss musisz zmienić myślenie. Napisałaś: "A dla mnie to jasna sytuacja- skoro on sie chowa z fajkiem tzn, ze ten fajek naprawdę jest czymś porządnym, niezastąpionym, potrzebnym i dającym szczęście". Patrząc na ludzi dookoła odnoszę dokładnie odwrotne wrażenie. Zauważ, że ludzie jak jadą na super wczasy, które dają szczęście to zaraz się tym chwalą np. dodają zdjęcia na fejsa itp, nie ukrywają tego. Dlaczego ludzie robią wystawne wesela na 100 osób? Bo chcą się pochwalić w jakim są szczęśliwym związku, jaka to wielka miłość im się przydarzyła. Dlaczego jak lepiej zarabiają to zaraz zmieniają samochód na lepszy, chociaż stary jest pod względem technicznym w porządku? Ludzie nie ukrywają rzeczy pożądanych, dających szczęście, potrzebnych przed innymi TYLKO SIĘ TYM CHWALĄ, cieszą i chcą pokazać wszystkim w koło :). Może to i próżne, ale taka jest natura ludzka ;).
Ja Ciebie doskonale rozumiem, też rzucałam, było ciężko jak diabli. Najbardziej mnie wkurzało jak inni mówili "nie palisz już np. miesiąc, tak długo wytrzymałaś to już nie pal", a nie rozumieli, że mi z każdym dniem chciało się coraz bardziej palić i miałam coraz większy dół i zazdrościłam palaczą, że oni mogą, a ja nie, że mi coś zabrano, a im nie.. Pocieszę cię tylko, że to minie, ale niestety jeszcze długo zanim to nastanie. Przynajmniej ja tak miałam. I większość ludzi jakich znam, którzy rzucili też to potwierdzają. Dlatego się nie dziwię, że ktoś wraca do palenia np. po roku czy po 2 latach. Myślę, że po 3 latach dopiero możesz stać się naprawdę obojętna na palenie.
A to co odczuwasz tzn. ta pustka i zazdrość, że np mąż może sobie zapalić, a ty nie to jest tzw. "żal po stracie". Tego np. uczą u Anonimowych Alkoholików. To uczucie występuje przy każdym odwyku, od czegokolwiek. Chodzi o to, że straciłaś coś (przyjemność palenia). Jeżeli nie odżałujesz straty to będziesz mieć poczucie krzywdy (już to masz z tego co opisujesz). Poczytaj sobie o odżałowaniu straty, jak przebiega żal po stracie (są kolejne etapy), wpisz w Google "AA żal po stracie" i poszukaj jakiś artykuł o tym. Co prawda będzie o alkoholizmie, ale zasada jest uniwersalna. To właśnie dlatego tak się czujesz. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Po nowym roku fajki pójdą pewnie do góry. Fajnie byłoby jakby podnieśli do 20 zł za paczkę, wtedy może byłby to dobry powód żeby rzucić na stałe, a tako to się jeszcze nie opyla. No nic ja to już z tego wątku to spadam i pozdrawiam prawdziwego niepalącego Andego hehe

Odnośnik do komentarza

Andy_1: być może kiedyś jeszcze tutaj wejdziesz i to przeczytasz. Nie wiem co miałeś na celu, wzbudzając we mnie poczucie winy i poniekąd obrażanie mnie, ale wiedz, ze każdy powód jest dobry do rzucenia fajek. Jak możesz mówić, ze coś jest nieodpowiedzialne z mojej strony, skoro nic o mnie nie wiesz. Jak możesz mówić mi, w jaki sposób powinnam żyć? Nie wiesz czy chciałam być matka, nie wiesz kiedy zaczęłam palić - nie wiesz nic. Jeżeli moje dzieci będą palic - nic nie będę mogła z tym zrobić. Fajki są dla ludzi. Setki kobiet będących matkami pali papierosy i nie ma w tym żadnego problemu. Rzuciłam nie po to, żeby "uchronic" moje dzieci w nastoletnim okresie ich życia od fajkow bo to jest niemożliwe. Będą chcialy to i tak będą palić. Rzuciłam, bo miałam wyrzuty sumienia, ze dla własnej wygody i przyjemności tudzież uzależnienia, moje dzieci musiały wdychac smród moich ubrań kiedy się przytulaly. Kiedy dawałam im całusy czuły popielniczke. Nie zasługują na to, żeby czuć smród tylko dlatego, ze ja MUSZE zapalić. Nie zasługują na to, żeby w trakcie zabawy, mama rzucała wszystko bo MUSI wyjść na fajka. W przeciwnym razie zabawa skończy się frustracja i odbije się to na dzieciach.
A ja poradziłam sobie z brakiem papierosów i nie palę w przeciwieństwie do ciebie.
Co do genów... Większej bzdury nie słyszałam.
aleksaa_1: dzięki :) wiesz, ja to AA palca nie wyciągnę, bo uważam że to jest jedna wielką sekta i robią ludziom wodę z mózgu. Mam kilka książek z AA (pijaca osoba w bliskim społeczeństwie) i jak zaczęłam czytać jedna z nich, myślałam że czytam jakiś śmieszny żart. Niestety tak nie bylo. Nigdy więcej nie wzięłam ich książki w ręce i nie mam zamiaru wtajemniczac się w ta grupę a myślałam, ze wiem o niej chyba wszystko.
Radzę sobie całkiem nieźle. To co się dzieje w mojej głowie jest normalne- w końcu byłam uwięziona w nałogu 8 lat. Nie jestem na to zła. Akceptuje to. Czasami przeszkadza, czasami sprawia że przez chwilę jest mi przykro/smutno ale wiem, ze to tylko potwór w mojej głowie. Ze to on chce mnie sprowadzić z powrotem w ta pułapkę. To trochę tak, jakbym była chora. Teraz muszę wyzdrowieć.

Odnośnik do komentarza
Gość Damian2222

Część, nie pale ponad 3 miesiące jest to najdłuższa próba z kilku, i jest tak jak piszecie beznadziejnie. Paliłem sporo ok 5 lat paczka albo 2 dziennie. Kiedy nie pale nic nie jest takie samo, nie wiele rzeczy mnie nie cieszy, spadła mi odporność, wydaje i
mi się, że nawet pamięć mi nawala, a pamięć miałem naprawdę super. Myślę o fajkach często. Zapaliłem na sylwestra 3 buszki :^ to myślałem, że się udusze. Mam nadzieję, że miesiąc może 2 i wszystko się unormuj. Wgl taki jakiś rozdrazniony jestemi leniwy :/

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Cześć Jaro 46. U mnie 31 stycznia rok minie jak nie palę. Cieszę się, że mi się udaje. Lekko nie było, ale jest o niebo łatwiej. Powiem Wam wszystkim, że warto było. Zazdrość koleżanek palaczek, które nie wierzyły we mnie, podśmiewywały się pod nosem bezcenne. Trzymam za Was kciuki.

Odnośnik do komentarza

Do Sarkoss- czesc, zajrzalem tutaj po dluzszej przerwie i wyglada ze ktos sie podszyl pod moj NICK! oczywiscie ze NIE jaram,25 stycznia bedzie 5 miesięcy i nie zamierzam wracac.Nie zamierzam tez czytac tych wszystkich glupot,ktore ktos niby w moim imieniu powypisywal.Mam nadzieje ze caly do przodu u Ciebie?

Odnośnik do komentarza

siemka wszystkim dzieki za pozdrowienia , mi 1 lutego mija rok bez dymka , jestem zadowolony i dumny , nie bylo najgorzej, choc pare rzeczy sie przyyplatalo, teraz nowe postanowienie noworoczne , dbanie o kondycje , wiec biegi ,powrot , bo jak rzucilem to zaczalem biegac i bylo milo, potem przestalem nie wiem w sumie czemu i efekt sporo kilogramow przybylo , ale dam rade, ciesze sie ze nie pale i jak ty patrze z gory na tych ,ktorzy mi nie wierzyli , pozdrawiam wszystkich LATWO NIE JEST , ALE ZROBIC SIE DA trzymam kciuki z wszystkie sluszne decyzje pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Andy1: ja czulam, ze cos jest nie tak. Spokojny kulturalny czlowiek nagle robi sie niemily i opryskliwy ale mysle- moze to byly tylko pozory..? :p
Ja nie pale. Nie zapalilam od momentu tego zlamania kiedy spalilam jednego fajka. Przeszly mi juz te stany depresyjne. Czasami mysle o fajku, tak przez chwile gdzies mi sie on w glowie pojawi ale nie przeszkadza mi juz palący mąż, chociaż czasami sie go pytam pół żartem pół serio, czy isc mu dotrzymac towarzystwa wiec jednak gdzies w srodku nadal mi sie troche chce jarac . no ale nie ma sie co dziwić. to byl narkotyk. Andy1 jestem z ciebie dumna :)

Odnośnik do komentarza

Do Sarkoss: dziekuje i bardzo sie ciesze,ze caly czas nie palisz i ze nastroj tez Ci sie poprawil. U mnie nastroj skacze,ale nie mam juz takich czarnych rozpaczy jak w drugim miesiacu niepalenia.Sa ciezkie momenty,ale to sa juz tylko momenty.Oczywiscie jak to a zyciu nie wszystko bedzie mi sie udawalo,beda tez momenty po prostu smutne,ale mam nadzieje ze jakos przez to przejde. Troche przytylem,ale nie duzo(4-5kg). Teraz zaczynam sie powoli kontrolowac,wiec mam nadzieje ze do lata zejde. Za miesiac mam wizyte w poradni pomocy palacym w Centrum Onkologi w Warszawie.Napisze jak wrazenia.

Odnośnik do komentarza

nie palę od...nie wiem, 28 dni.Nawyki codzienne: coś zrobisz; papieros. Z kimś porozmawiasz:papieros,Coś zjesz ( teraz jem cały czas -6 kg więcej) ;papieros.Wspomagałem się desmoksanem (...) w pierwszych trzech tygodniach.Teraz myślę codziennie jak dobrze nie palić! Zacząłem wracać do domu-schodami -powoli.Musze jakoś ten apetyt złagodzić. Zycie jest niesprawiedliwe! DLACZEGO NIKT MI 30 lat temu nie powiedział ,ze to jest NARKOTYK.Wytrwajcie proszę naprawdę warto: KONDYCJA,WŁOSY,CERA, ODDYCHANIE I WOLNOŚĆ.Sprawdziłem się "próbą alkoholową"-WYGRAŁEM nie zapaliłem...Boże proszę daj mi siłę.Amen

Odnośnik do komentarza

Czesc,chcialem sie podzielic wrazeniami z wizyty w Poradni Pomocy Palacym.Bardzo mila i pomocna Pani Rejestratorka sporo testow i badanie poziomu Co2 w wydychanym powietrzu,natomiast sama wizyta u lekarza nakierowana byla na przepisanie Wellbutrinu- jako standardowego leku przy odstawianiu tytoniu.Mialem miec rowniez konsultacje psychologa,ale nie zadzwonil:) Na wellbutrin sie nie zdecydowalem.Biore Effectin 75 -jednak nie radzilem sobie z nastrojem,wiec mimo watpliwosci zdecydowalem sie na antydepresant. Nie pale juz ponad pol roku.

Odnośnik do komentarza

a myslalam ze bedzie tak latwo. pale w sumie od wielu lat. czasem mniej czasem wiecej bywalo. Dzien, czy dwa bez nie stanowil problemu. zwlaszcza ze moglam siegnac po electro badz tabletki z niko. ostatnio okolo 12 fajek dziennie. siegnelam po tabex i wydawalo sie takie proste...i bylo. dzis 22 dzien od ostatniej fajki wiec pierwszy dzien juz po tabexie. totalna niemoc. wczoraj kipialam energia, szczesciem a dzis ogranialam dom jak zwykle w sobote ryczac z bezradnosci, nie mogac ogarnac wogole od czego zaczac itd. przerosly mnie zwykle codziennosci.poczulam taka depreche i smutek i zal i pustke. po kilku chwilach kiedy staralam sie usmiechnac znowu dol , ze juz nie wspomne o tym ze potrafie niezle nawrzeszczec na domownikow.. przeciez potrafilam wytrzymac bez fajki dlugie godziny, bez poirytowania, bez spadku formy...dwa lata temu wytrzymalam dwa miesiace po desmoxanie a jednak z najwieksza przyjemnoscia rzucilam sie potem na fajke.. dzis rzucilam sie na bieznie i inne sprzety probujac jakos wywolac euforie, pobudzic endorfiny, i nic. potem spacer dlugi, samotny. nic.

Odnośnik do komentarza

Czesc,chcialem dodac update o tym,co u mnie,moze przyda sie to komus w przyszlosci.Odkad rzucilem palenie minelo prawie 8 miesiecy. Rzucenie palenia wywolalo u mnie depresje. Zaluje ze dopiero po 6miesiacach cos zaczalem z tym robic.Czytalem rozne forma i myslalem ze ten obnizony nastroj minie,jak u innych.Nie minal,bo to samo nie mija.Nie kazdy po rzuceniu palenia dostaje depresji.Ja dostalem i moglem zadzialac od razu,a nie meczyc sie i czekac az samo przejdzie.Pierwsza proba byla po 7mcach z Effectinem,ale zle go tolerowalem i zmienilem na Well Butrin(Zyban). I jest lepiej.Smutek minal.Znowu widze sens i cel w tym by codziennie wstawac i zyc. Wiec jesli ktos ma podobne objawy to moze warto sobie pomoc.

Odnośnik do komentarza

Andy mi minely 2 miesiace. wciaz mam straszne wahania nastroju. od kilku dni biore 5htp z waleriana przed snem , jakos wycisza takze nerwy mam ok, ale napady placzu i pustki srednio co 2 dzien. niby na pozor wszystko jest dobrze, potrafie sie smiac z ludzmi, mam chwile radosci a potem nagle jakis lék, bezradnosc. nie przytylam, wrecz przeciwnie chudne bo duzo cwicze a jednak .....daje sobie miesiac i jesli to tak dalej potrwa zaczne palic elektro albo zuc gumy. nie chce zadnych psychotropow, ale nie chce tez marnowac zycie na taki nastroj

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...