Skocz do zawartości
Forum

aleksaa_1

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Gdańsk

Osiągnięcia aleksaa_1

0

Reputacja

  1. Andy1 nie ma czegoś takiego jak dziedzicznie pociągu do papierochów. Natomiast statystyki faktycznie jasno pokazują, że dzieci palaczy o wiele częściej same później palą - tu masz rację. ~Sarkoss musisz zmienić myślenie. Napisałaś: "A dla mnie to jasna sytuacja- skoro on sie chowa z fajkiem tzn, ze ten fajek naprawdę jest czymś porządnym, niezastąpionym, potrzebnym i dającym szczęście". Patrząc na ludzi dookoła odnoszę dokładnie odwrotne wrażenie. Zauważ, że ludzie jak jadą na super wczasy, które dają szczęście to zaraz się tym chwalą np. dodają zdjęcia na fejsa itp, nie ukrywają tego. Dlaczego ludzie robią wystawne wesela na 100 osób? Bo chcą się pochwalić w jakim są szczęśliwym związku, jaka to wielka miłość im się przydarzyła. Dlaczego jak lepiej zarabiają to zaraz zmieniają samochód na lepszy, chociaż stary jest pod względem technicznym w porządku? Ludzie nie ukrywają rzeczy pożądanych, dających szczęście, potrzebnych przed innymi TYLKO SIĘ TYM CHWALĄ, cieszą i chcą pokazać wszystkim w koło :). Może to i próżne, ale taka jest natura ludzka ;). Ja Ciebie doskonale rozumiem, też rzucałam, było ciężko jak diabli. Najbardziej mnie wkurzało jak inni mówili "nie palisz już np. miesiąc, tak długo wytrzymałaś to już nie pal", a nie rozumieli, że mi z każdym dniem chciało się coraz bardziej palić i miałam coraz większy dół i zazdrościłam palaczą, że oni mogą, a ja nie, że mi coś zabrano, a im nie.. Pocieszę cię tylko, że to minie, ale niestety jeszcze długo zanim to nastanie. Przynajmniej ja tak miałam. I większość ludzi jakich znam, którzy rzucili też to potwierdzają. Dlatego się nie dziwię, że ktoś wraca do palenia np. po roku czy po 2 latach. Myślę, że po 3 latach dopiero możesz stać się naprawdę obojętna na palenie. A to co odczuwasz tzn. ta pustka i zazdrość, że np mąż może sobie zapalić, a ty nie to jest tzw. "żal po stracie". Tego np. uczą u Anonimowych Alkoholików. To uczucie występuje przy każdym odwyku, od czegokolwiek. Chodzi o to, że straciłaś coś (przyjemność palenia). Jeżeli nie odżałujesz straty to będziesz mieć poczucie krzywdy (już to masz z tego co opisujesz). Poczytaj sobie o odżałowaniu straty, jak przebiega żal po stracie (są kolejne etapy), wpisz w Google "AA żal po stracie" i poszukaj jakiś artykuł o tym. Co prawda będzie o alkoholizmie, ale zasada jest uniwersalna. To właśnie dlatego tak się czujesz. Powodzenia
  2. i jeszcze dodam, że bardziej obstawiałam, że Andy1 będzie wytrwalszy i nie zacznie palić, a ~Sarkoss się złamie... Jednak kobiety są silniejsze ;). ~Sarkoss pomyśl jeszcze czy znasz chociaż jedną osobę, która rzuciła palenie np 2, 3 czy więcej lat temu i żałuje tej decyzji? A znasz osobę, która pali i żałuje,że pali? Bo mogę się założyć, że 100% palaczy chciałoby rzucić i w głębi serca żałują, że palą. Najlepiej nie zaczynać palić, ale ta sytuacja już nas nie dotyczy i nie będzie dotyczyć, więc nie ma co o tym myśleć. Jak masz dużą ochotę zapalić to wymyśl coś zastępczego np. wypicie filiżanki swojej ulubionej herbaty, albo poczytanie ulubionej gazety. Możesz tez ściągnąć jakąś grę na smarta i np. zająć się grą. To są przykłady, nie pisz, że nie lubisz gier, nie czytasz gazet i nie masz ulubionej herbaty. Ja ciebie nie znam. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Wiadomo, że to nie zastąpi papierocha, ale da chociaż namiastkę przyjemności. Ktoś tez doradzał jakąś aplikacje do pooddychania, która go relaksuje. Znam jeszcze kilka pomysłów: chrupanie surowej marchewki, szybki spacer (u ciebie odpada, no chyba że z dziećmi), picie wody, prysznic, kolorowanki dla dorosłych, puzzle, czytanie ksiażki/gazety, noszenie kartki z powodami dlaczego nie chce się palić i czytanie jej w chwilach słabości, jedzenie jabłek, telefon do przyjaciela - najlepiej, który rzucił i zna ten ból (możesz dzwonić do taty), jedzenie słodyczy (nie polecam bo można przytyć), jedzenie jabłek, rzucie gum miętowych lub ssanie drażetek miętowych. Jak coś mi przyjdzie do głowy to napiszę, powodzenia i nie palcie, dacie radę!
  3. hej ~Sarkoss, Prawda jest taka, że to nie TY zazdrościsz mężowi, że on oże palić tylko ON TOBIE, że TY nie palisz! Taka jest prawda! Pomyśl tylko. On też CHCIAŁ rzucić palenie bo podjął próbę. Niestety nie wyszło mu. Gdyby chciał palić to by nie rzucał, nie wysyłam sms-a "nie dam rady" itp. A dlaczego Ty znowu podejmujesz próbę rzucenia? Wiem, wiem, dzieci, smród, żółte zęby (czyli wygląd)... ale tak szczerze? Jaki jest prawdziwy powód? Skoro to takie fajne, przyjemne i niedrogie to czemu nie chciałabyś żeby twoje dzieci paliły? A może być chciała żeby paliły bo to sama przyjemność, a chcesz żeby miały fajne i przyjemne życie? (To był sarkazm btw). Tylko przegrańcy wracają do nałogu, tylko słabeusze i ofiary życiowe! Ty bądź inna, silna. Dasz radę. Ale juz ci mówię, że będzie ciężko ja cholera. Będzie masakrycznie ciężko. Nie ma nic za darmo. To jest silny nałóg porównywalny do heroiny. Powiem ci co może cię zasmuci, ale nie będę ściemniać. Jak rzucałam palenie to PRZEZ PIERWSZE 2 LATA Z KAŻDYM DNIEM CHCIAŁO MI SIĘ CORAZ BARDZIEJ PALIĆ. O ile pierwszy dzień był znośny, drugi był już gorszy, a trzeci jeszcze gorszy, a czwarty gorszy od trzeciego.... i tak do dwóch lat. Teraz rzuca mi bliska osoba (nie pali czwarty dzień) i tak nie naszło na refleksję i sobie to wspominam :). Dodam coś dla otuchy. W ogóle nie myślę o fajkach, jak ktoś pali przy mnie to nawet nie pomyślę, że chce mi się palić czy coś takiego, zero nic. Fajki mi się nie śnią, jak się zdenerwuję czy zdarzyła mi się w życiu jakaś ciężka sytuacja to nawet nie miałam myśli, żeby zapalić. W książce Alana Carra jest że do końca życia czuje się ten żal - to ukłucie co jakiś czas. Ja tego nie mam. Tak jak nie spodziewałam się że będzie mi tak ciężko rzucić (2 lata coraz gorszej męczarni), tak teraz po 10 latach NIC. Gdyby fajki znikły ze sklepów, zauważyłabym może po kilku miesiącach, może po kilku latach, albo wcale ;). Mam też jeszcze jedną metodę na rzucenie palenia, ale jest dosyć kontrowersyjna. Zrobił tak mój wujek bo lekarz mu tak doradził. Pojechał na oddział onkologii chorych z rakiem płuc. Nie wiem co on tam zobaczył, ale od tego czasu nie tknął fajek (ponad 20 lat) i jak widzi kogoś z papierochem to mówi "będziesz mieć raka płuc i umrzesz w męczarniach".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...