Skocz do zawartości
Forum

Mam problem z narkotykami, jak powiedzieć rodzicom?


Gość Tomeek-1111

Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, Mario B. napisał:
11 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Większość osób biorących, a już uzależnionych, twierdzi, że mogą przestać brać w każdej chwili, oszukując siebie samych. NIE MOGĄ PRZESTAĆ!! 

Mogą tylko tak naprawdę nie chcą.

Obawiam się, że jednak nie mogą, nawet, jeśli chcą. Uzależnienie od narkotyków, czy alkoholu jest chorobą z której trudno wyjść bez wsparcia innych osób, leczenia i terapii. Jest chyba niewiele osób, które wyszły z takiego uzależnienia tylko i wyłącznie na skutek własnej silnej woli. Tym bardziej, gdy problem dotyczy dzieciaka.

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Yonka1717 napisał:

Jest chyba niewiele osób, które wyszły z takiego uzależnienia tylko i wyłącznie na skutek własnej silnej woli

Każda jedna osoba, która wyszła z uzależnienia nie mogła zrobić tego inaczej niż na skutek własnej woli. Nikt nie wyszedł z nałogu tylko i wyłącznie dzięki silnej woli bo nie da się jej odciąć od tego co na nią wpływa.

7 minut temu, Yonka1717 napisał:

Uzależnienie od narkotyków, czy alkoholu jest chorobą

Właśnie nie jest chorobą bo zależy od woli. Kryształy mefedronu nie wyrastają same w nosie ? Nie można patrzeć na człowieka jak na chorobę. Czy powodowanie wypadków samochodowych przez trzeźwych kierowców też jest chorobą?

10 minut temu, Yonka1717 napisał:

Tym bardziej, gdy problem dotyczy dzieciaka.

Dlatego terapie uzależnionych dzieci i młodzieży zwykle kończą się niepowodzeniem. Wola w tym wieku wciąż jest niedojrzała, a świadomość nieukierunkowana. Kiedy ktoś naprawdę bardzo chce z tym skończyć, to terapia nie jest już koniecznością. W założeniu ma właśnie do tego doprowadzić.

Odnośnik do komentarza

Tomek, dostałeś tutaj opinie i rady co możesz zrobić. Uzależnienie czy od narkotyków czy alkoholu nie jest chorobą, jest uzależnieniem na które ty się zdecydowałeś. Skoro byłeś na tyle dojrzały aby zacząć brać, to bądź na tyle dojrzały widząć że lecisz w dół aby znaleść w sobie tyle siły i z tego zacząć wychodzić co wcale nie będzie proste. Narkomani i alkoholicy bardzo często nie przyjmują do siebie tego że potrzebują pomocy, często jest tak że widzą w pewnych momentach że jest już kipsko i mówią że chcą coś zrobić ze sobą ale szybko im przechodzi, wracają do narkotyków. Dobrze że widzisz że zaczyna być u ciebie coraz gorzej ale to od ciebie zalezy co z tym zrobisz. Ty napisałeś że widzisz że jest już z tobą gorzej, ale nie chcesz pomocy od rodziców, bo w zasadzie to są oni gośćmi w domu a tak to ich nie ma. Wiec nawet nie masz z nimi zbudowanej jakiejś dobrej relacji. Nie dziw się że rodzice mogli by się wkurzyć ale w zwiazku z tym że jesteś niepełnoletni masz możliwość aby mimo wszystko własnie najbliźsi ci pomogli. Tyle że ty chcesz pomocy ale się boisz. Nie wiesz na 100% jak zareagują twoi rodzice. Na pewno nie będą zadowoleni, ale musi do ciebie dotrzeć że sam z tym sobie nie poradzisz. Więc albo rodzice będą ciebie wspierali, i pójdziesz na odwyk, albo wrócisz do ćpania. I nie zastępuj ćpania kawą bo od kawy też się możesz uzależnić. Niestety to by było jak przejście z jednego nałogu w drugi, albo podkręcaniem się dodatkowo kawą, więc jest to bardzo niebezpieczne bo kawa podwyższa ciśnienie, człowiek w nadmiarze jest bardziej nerwowy. Tak naprawdę cokolwiek byśmy tu tobie napisali to i tak sam zdecydujesz. Bo jeszcze raz napiszę jeżeli nie będziesz miał wsparcia rodziny i sam faktycznie nie ruszysz do przodu aby zawalczyć o siebie to sam nie poradzisz sobie. I możesz to przyjąć, albo możesz wyprzeć i stwierdzić że sam sobie będziesz radzi. Tylko wtedy weź pod uwagę że prawdopodobnie nie wytrzymasz i wrócisz do ćpania. Sam zdecyduj. Życzę duzo siły i walki o zdrowie. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
50 minut temu, Mario B. napisał:

Może i powinien, ale jeżeli rodzice się dowiedzą to prawdopodobnie utrudnią ten proces zwiększając ładunek emocjonalny, presję i poczucie braku wolności i to nie ich wina. Świadomość, że ich dziecko naqrwia krajówkę albo mateusza to ogromny szok dla każdego rodzica, a większość normalnych ludzi nie ma żadnej wiedzy o tych substancjach. Rodzice powinni się dowiedzieć gdyby Tomek zaprzeczał, że ma problem bo wtedy przymus jest jedyną szansą ratunku, ale w takich przypadkach zwykle nie da się nic zrobić. Najważniejsza jest wola zostawienia tego syfu i powrót do normalnego życia i przerażeni rodzice zwykle utrudniają ten proces wchodząc w rolę nieufnych i kontrolujących. Problemy z bliskimi relacjami będące przyczyną nałogów stają się przez to silniejsze i wzmacniają nałóg.

Jak się dowiedzą, że jest nieletni, a napisał, że jest to prawdopodobnie po telefonie powiadomią o wszystkim jego rodziców, bo takie organy uważają każdego nieletniego za upośledzonego, niezdolnego do podejmowania słusznych decyzji. Dla nich roczne dziecko ma decyzyjność i świadomość porównywalną z siedemnastolatkiem.

Z resztą się zgadzam i dlatego właśnie nie powinien powiadamiać służb, bo skończy się to tak jak napisałeś. Nie mam pewności, ale mam poważne podejrzenia, żeby twierdzić, że namierzą go i powiedzą o wszystkim starym, stwierdzając "TO DLA TWOJEGO DOBRA"

Poza tym twierdzisz, że to jest materiał dla ekspertów, a nie ludzi z forum, ale sam stawiasz się w roli eksperta i poszedłeś w to jak relacje z rodziną po uświadomieniu sobie, że ćpie wpłyną na jego dalsze poczynania, chociaż akurat tutaj się zgadzam.

Poza tym kontrolowanie przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego, zaczną go podejrzewać, poczuje się albo osaczony, albo będzie jeszcze bardziej chciał zakazanego owocu. Z czystej złośliwości dla starych przyćpie znowu. 

55 minut temu, Mario B. napisał:

To bardzo zły pomysł. Stymulanty nie uzależniają więc nie trzeba ich zastępować. Najtrudniej opanować się przed dojadaniem bo przyjemność zamienia się zjazd, a kolejne porcje odkładają go na później. Kolejnego dnia człowiek jest rozbity i jeśli przetrwa do wieczora i dobrze się wyśpi, to budzi się bez potrzeby ćpania i może normalnie funkcjonować. Następnym razem sięga po narkotyk bo dokonuje wyboru.

Stymulanty uzależniają psychicznie i fizycznie, nawet kofeina uzależnia psychicznie i fizycznie. Wprowadzając kofeinę jako substytut może zastąpić rytuał jeden drugim i za każdym razem, gdy przyjdzie mu ciśnienie na stima to będzie mógł sięgnąć z czysto psychicznych pobudek rytuał wypicia kawy, która nie jest dobra i zdrowa, ale o wiele mniej destrukcyjna od fety i innych stimów.

I nie jest tak, że odeśpisz nockę, przerwiesz ciąg i już masz spokój. Objawy po odstawieniu stymulantów to zjazd. Potem gwałtowna poprawa po odespaniu, potem po czasie pogorszenie i odezwanie się deficytów do wyrównania.

Ludzie po ciągach na stymulantach mają rozregulowaną oś hpa, rytmy dobowe i zdownregulowane receptory dopaminowe i potrzeba tu miesięcy, a nawet wielu lat (w zależności od tego ile trwał ciąg, jak się na nim odżywiali, wysypiali) do powrotu do normalności.

Bo jest tak (tutaj boję się, żebym go przypadkiem nie zachęcił), że są osoby (i ja znam takich ludzi), które biorą stymulanty z rozsądkiem od lat w ciągach i nic im nie jest, bo wiedzą jak to robić, używają środków neuroprotekcyjnych, dbają o sen, o dietę, zdrowy tryb życia, przerwy. Problemem jest to, że pod wpływem euforii dopaminowej większość osób w tyle ma, żeby jeść, pić, spać. Jak są niewyspani to jeszcze pogłębia euforię, bo deprywacja snu podnosi czasowo poziom dopaminy.

Godzinę temu, Mario B. napisał:

W niczym nie pomaga i obniża poziom dopaminy i serotoniny. Kawa podnosi noradrenalinę czyli poziom niepokoju i lęku, wypłukuje te same wartości co stymulanty, a jak ktoś ich nadużywał to kawa nie ma szans go pobudzić i tylko utrudnia procesy dochodzenia do siebie. Większość użytkowników stymulantów pali marihuanę i lepiej żeby nie odstawiali wszystkiego naraz bo brak palenia wywołuje objawy abstynencyjne, które mogą być krzyżowo związane z chęcią na stimy. Nie wprowadzaj ludzi w błąd.

Chciałem, żeby chłopak miał placebo i uwierzył, że coś może mu zastąpić, dać chociaż namiastkę gofna, które ćpie. Zepsułeś to. Poza tym nie jest to do końca tak jak piszesz. Kofeina oprócz noradrenaliny podnosi w niewielkim stopniu serotoninę i dopaminę, najsilniej zaraz po spożyciu, potem zaczyna dominować noradrenalina i kortyzol. U niektórych ludzi, znam takie osoby wywołuje bardzo silną euforię, u innych nie wywołuje niczego. To zależy od metaboilzmu, enzymów i deficytów indywidualnych w neuroprzekaźnikach, które każdy ma inne. Był nawet przypadek osoby udokumentowany naukowo, która spożywała tyle kofeiny, że zmienił się profil działania u tej osoby i zamiast podenerwowania poczuła uspokojenie. Najsilniej działanie czuje się jeśli jesteś uzależniony, odstawisz, zaczynasz czuć głód, organizm domaga się kofeiny i wtedy wypijesz. Wtedy euforia jest gwarantowana.

Jak chcesz to mogę wkleić ci wpisy mojego kumpla na hajpie, na którego działa kofeina jak stymulant i ma euforię przez kilka godzin, bo ma ADHD i wyrównuje mu naturalne deficyty. Gdyby nie podnosiła poziomu dopaminy to nie pomagałaby osobom z ADHD, bo ADHD to deficyt przede wszystkm dopaminy w jądrze półleżącym.

Poza tym jeśli ktoś nie używa kawy regularnie (może autor nie używa) to na te osoby już działa wyraźnie dopaminergicznie, bo kofeina wyczerpuje dopaminę dopiero po czasie nadużywania. Im dłużej się używa tym gorsze skutki.

Jeśli jara zioło i używa stimów to niech najpierw odstawi stimy, a potem zioło. Bo stimy wyczerpują nadnercza, elektrolity i odbierają ochotę na sen, a sen jest najważniejszy. Zioło nie przeszkodzi mu w odespaniu jego ciągów deprywacji. 

A też mam podejrzenia, że ćpie to i to, bo rzeczywiście jest to częste połączenie, a sam napisał "narkotyków, a nie narkotyku", ale nie chce się przyznać co. 

Odnośnik do komentarza
46 minut temu, Mario B. napisał:

Każda jedna osoba, która wyszła z uzależnienia nie mogła zrobić tego inaczej niż na skutek własnej woli. Nikt nie wyszedł z nałogu tylko i wyłącznie dzięki silnej woli bo nie da się jej odciąć od tego co na nią wpływa.

Silna wola potrzebna jest w życiu, żeby np trzymać się zasad, ale także po to, żeby radzić sobie z trudnościami. Szczególnie w przypadku uzależnień, czy to od alkoholu, narkotyków, czy toksycznego związku. Jednak w wielu przypadkach, jeśli nie w większości, potrzebna jest pomoc specjalistyczna.

46 minut temu, Mario B. napisał:

Właśnie nie jest chorobą bo zależy od woli. Kryształy mefedronu nie wyrastają same w nosie ? .

Oczywiście, że alkoholik, czy narkoman sami wpędzają się w nałóg (nie wnikając w przyczyny), który następnie określany jest jako choroba np alkoholowa. 

46 minut temu, Mario B. napisał:

Nie można patrzeć na człowieka jak na chorobę. Czy powodowanie wypadków samochodowych przez trzeźwych kierowców też jest chorobą?

Wybacz, ale argument z czapy. Nikt nie patrzy na człowieka, jak na chorobę (wyłączając BjZ ?). Człowiek bywa zdrowy, lub chory, a niektórzy chorzy, faktycznie sami do tej choroby doprowadzili. Nie oznacza to jednak, żeby odmawiać im leczenia, czy odwoływać się do ich silnej woli, jako jedynego "lekarstwa".

Przynajmniej tak Cię zrozumiałam. Przykład z wypadkiem samochodowym, zupełnie do mnie nie przemawia.

46 minut temu, Mario B. napisał:

Dlatego terapie uzależnionych dzieci i młodzieży zwykle kończą się niepowodzeniem. Wola w tym wieku wciąż jest niedojrzała, a świadomość nieukierunkowana.

Nie sądzę, że zwykle kończą się niepowodzeniem. Powodzenie w ratowaniu młodego człowieka zależy od wielu czynników. zgadzam się, że "wola w tym wieku wciąż jest niedojrzała, a świadomość nieukierunkowana", dlatego ogromną rolę odgrywa wsparcie i  determinacja rodziny.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Aha, jeszcze pytanie skąd on ten syf bierze. Bo jeśli otrzymuje to od jakiegoś znajomego, dilera z ulicy, albo ekipy to sytuacja jest poważniejsza niż sobie zdaje sprawę. Tam jest 90 procent syfu, a 10 procent rzetelnego towaru, o ile w ogóle dostaje to co myśli, że dostaje.

Tomek, jeżeli twój diler mów ci, że masz "super czysty towar" i jest twoim zaufanym ziomkiem to wiedz, że jesteś dymany i może się skończyć to dla ciebie 3 metry pod ziemią. Oni wszyscy tak piertolą. Masz tam pewnie dodane dopy, do zioła maczany,  do stimów kofeinę sproszkowaną, syntetyczne kanna i inne gófna, które wyżrą ci wnętrzności. Jak nie masz towaru z apteki to masz jak w banku, że nie wiesz w jakie gofno wdepnąłeś, nawet nie będą wiedzieć jak ci pomóc, jeśli trafisz do szpitala, bo nie wiadomo co tam było. 

Ja chcę cię celowo nastraszyć, ale nie straszę cię wydumanymi historyjkami, tylko prawdą. Diler ma cię w d... i chce zarobić na tobie. Pewnie im dłużej ćpiesz tym bardziej robi cię w wała i większe gófno sprzedaje.

A nawet jak masz czyściocha z apteki to nie znaczy, że możesz to brać. Organizm ludzki nie jest wcale tak silny. Już po godzinie działania stima jedziesz na rezerwach. Nie dosypiasz i nie przechodzisz przez fazy snu głębokiego to będziesz miał psychozy, słyszał głosy, a nawet uszkodzisz sobie mózg. 

Pamiętaj, że Bóg jest zły i jak kipniesz to w następnym życiu wszyscy lądujemy w Januszexie w polsce, albo na kasie za 1700, ale już nie po 8-12, a po 10-14 h, a w przyszłym życiu inflacja jest jeszcze wyższa, bo Bóg generalnie w każdym następnym życiu dokłada nam łopatą cierpienia, bo po to nas stworzył.

Śpieszy ci się tam?

Chcesz jepać po studiach jako najniższy fizyczny pracować po 14 h i słuchać darcia się kierownika po zawodówce bez matury w tatuażach, że masz zapiertalać szybciej?

Chcesz?

Jak nie to przestań, bo jestem pewien, że to nas czeka w kolejnym życiu, bo jesteśmy narodem wybranym do dymania.

 

 

Odnośnik do komentarza
29 minut temu, Yonka1717 napisał:

Oczywiście, że alkoholik, czy narkoman sami wpędzają się w nałóg (nie wnikając w przyczyny), który następnie określany jest jako choroba np alkoholowa. 

Tak, nazywamy chorobą, bo tak mówi się o dolegliwościach, które wymagają leczenia, tu jest połączenie uzależnienia z chorobami, która są efektem tego uzależniania.Tomek już odczuwa skutki. 

Ale nie nazwa tu jest najważniejsza. 

Ważna by była edukacja, więc zamiast jednej lekcji religii, powinna być lekcja przygotowania dzieci do życia, czyli uczulenie na wszelkie zagrożenia, gwałtu, pedofilii, złego dotyku, uzależnień, itp. Ale nikogo to nie obchodzi, temat tabu, jak się głośno nie mówi, znaczy problemu, nie ma. Bo przecież ważniejsze jest przygotowanie dzieci w szkole do komunii... Strach się bać?

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Ważna by była edukacja, więc zamiast jednej lekcji religii, powinna być lekcja przygotowania dzieci do życia, czyli uczulenie na wszelkie zagrożenia, gwałtu, pedofilii, złego dotyku, uzależnień, itp. Ale nikogo to nie obchodzi, temat tabu, jak się głośno nie mówi, znaczy problemu, nie ma. Bo przecież ważniejsze jest przygotowanie dzieci w szkole do komunii... Strach się bać?

Oczywiście, że edukacja jest ważna, problem w tym, że kierunki tejże wyznacza aktualny rząd z poparciem części uwstecznionego społeczeństwa. Szkoła realizuje tematy dotyczące uzależnień, ale nie jest to nawet program. Realizację tego ważnego tematu przerzuca się na wychowawców, którzy przecież nie muszą być specjalistami w tej dziedzinie i na pedagogów szkolnych. Czasami, zależy od zaangażowania szkoły, organizowane są dla uczniów, wykłady, lub warsztaty prowadzone przez osoby rzeczywiście do tego przygotowane, ale szkoła musi za nie płacić i jest tego stanowczo za mało.  Wiele zależy więc od kondycji finansowej placówki, a najlepiej wszelkie trudy zrzucić na n-la, odbębnić temat w dzienniku i finito. 

O edukacji seksualnej oraz tematów pobocznych o których wspomniałaś, jak gwałt, pedofila, czy molestowanie, dodam jeszcze; niechciane macierzyństwo,  już nawet nie wspominam. Wiadomo, jak jest - Średniowiecze, a karane są najczęściej niewyedukowane ofiary.

Odnośnik do komentarza
Gość Tomeek-1111

Nie będę odwoływał się do wszystkich wypowiedzi, bo bym zgłupiał, ale napisze tak: trwa to więcej niż cztery miesiące, a nawet więcej niż osiem (w sumie bez znaczenia). Nie powiem rodzicom, bo wiem, że zareagowaliby impulsywnie (ojciec, a jeszcze mam zęby swoje i przez pewien czas jeszcze mieć chce). Nigdzie eż nie zadzwonię, bo nie wierzę w takie teleporady, a dwa jak mnie ma ktos i tak potem wkopać, to dziękuję. Mam taki sposób, że jak bardzo nie mogę spać, to biorę tramal w kroplach (krople na mnie działają tak, ze spie jak dziecko, kręci mi się w głowie, bierze mnie na wymioty, ale jak zasne, to się obudzić nie mogę).

Z rodzicami mam kiepskie relacje, ale jakie niby mam mieć, jak ich większosc w domu nie ma? Dla nich istotne jest żebym miał w miarę dobre stopnie i żebym poszedł na studia, które ONI mi wybrali ?. W sensie upatrzyli sobie kierunek w którym by mnie najchętniej widzieli. Oni jeszcze o tym nie wiedzą, ale ja wiem, że w życiu na nie nie pójdę. A tak? To jest choojnia z grzybnią. Nawet nie wiedzą, co się dzieje , co się działo w ostatnich latach. Pewnie myslą, że jest wszystko ok. Life.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość BógJestZły napisał:

Aha, jeszcze pytanie skąd on ten syf bierze. Bo jeśli otrzymuje to od jakiegoś znajomego, dilera z ulicy, albo ekipy to sytuacja jest poważniejsza niż sobie zdaje sprawę. Tam jest 90 procent syfu, a 10 procent rzetelnego towaru, o ile w ogóle dostaje to co myśli, że dostaje.

Zależy co. Amfę nie bez powodu nazwano krajówką. Mieszają głównie z magnezem i kreatyną czyli spoko. Czysty towar byłby dla większości bardziej szkodliwy. Mefedronu podobno nie ma w Polsce od kilku lat. Głównie to są domieszki klefa i metaklefa z innymi ketonami. Najgorszym dodatkiem do amfy jest kofeina czyli większość substancji z tora ma większą szkodliwość niż z ulicy.

4 godziny temu, Gość BógJestZły napisał:

Masz tam pewnie dodane dopy, do zioła maczany,  do stimów kofeinę sproszkowaną, syntetyczne kanna i inne gófna, które wyżrą ci wnętrzności. Jak nie masz towaru z apteki to masz jak w banku, że nie wiesz w jakie gofno wdepnąłeś, nawet nie będą wiedzieć jak ci pomóc, jeśli trafisz do szpitala, bo nie wiadomo co tam było. 

Zawsze jest ryzyko dostania czegoś takiego, ale trzeba być skrajnym łbem żeby tego nie rozpoznać. Najgroźniejsze są syntetyczne kanna, ale to już widać po wyglądzie. Lewe zioło najczęściej jest bardzo słabe albo nie działa. Słyszałem, że zamienniki kryształu są coraz częściej na syntetycznych opio, ale nie wiem ile w tym prawdy, a ile urban legends.

4 godziny temu, Gość BógJestZły napisał:

Pamiętaj, że Bóg jest zły i jak kipniesz to w następnym życiu wszyscy lądujemy w Januszexie w polsce, albo na kasie za 1700, ale już nie po 8-12, a po 10-14 h, a w przyszłym życiu inflacja jest jeszcze wyższa, bo Bóg generalnie w każdym następnym życiu dokłada nam łopatą cierpienia, bo po to nas stworzył.

Następne życie zależy od obecnego. Jeżeli nie zrealizujesz swoich pragnień i znajdziesz sobie wymówki albo zrealizujesz te, których nie powinieneś to w następnym życiu będziesz jeszcze niżej. Ciebie też ostrzegam bo jesteś na prostej drodze do zaniedbania swoich marzeń z powodu strachu. Wtedy nie ma żadnych usprawiedliwień.

5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Silna wola potrzebna jest w życiu, żeby np trzymać się zasad, ale także po to, żeby radzić sobie z trudnościami. Szczególnie w przypadku uzależnień, czy to od alkoholu, narkotyków, czy toksycznego związku. Jednak w wielu przypadkach, jeśli nie w większości, potrzebna jest pomoc specjalistyczna.

W większości przypadków pomoc specjalistów nie działa na uzależnienia. Znam więcej uzależnionych (wliczając w to ludzi, którzy z tego wyszli) niż pozostałych. Mając taką próbkę ćpunów w otoczeniu widzę, że to się idealnie pokrywa z badaniami na ten temat. Większość  ćpa, ale się nie uzależnia. Wśród tych ludzi są tacy, którzy używają narkotyków w sposób problematyczny ale wraz z wiekiem i dojrzałością zmienia się ich styl ćpania. Jeszcze dochodzi do tego mechanizm tolerancji (po pewnym czasie ludziom chce się spać po kreskach, które normalnie powinny wystrzelać) i skutki uboczne (paranoje, drgawki, zaburzenia temperatury) i w przypadku amfetaminy działanie terapeutyczne, bo to przecież lek, który ludzie zaczęli wykorzystywać jako narkotyk, a nie czyste zło.

I nie oszukujmy się, ale do tego trzeba pić mnóstwo alkoholu. Żeby skontrować gram za 25 trzeba wydać 50 zł na alkohol.

5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Oczywiście, że alkoholik, czy narkoman sami wpędzają się w nałóg (nie wnikając w przyczyny), który następnie określany jest jako choroba np alkoholowa. 

Bardzo ważne jest podkreślenie, że błędnie jest tak określany za sprawą WHO, które jest organizacją mafijną służącą do realizacji interesów marksistowskich środowisk. Alkoholizm prowadzi do chorób, ale sam nie jest chorobą. Nie zgadzam się, że ktokolwiek sam wprowadza się w nałóg. Wolna wola nie działa tak daleko, ale daje możliwość wyjścia z nałogu. Przyczyny są zwykle bardziej złożone. Dla niektórych narkotyki są jedyną przyjemnością z życia i bez nich woleliby umrzeć.

5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Wybacz, ale argument z czapy. Nikt nie patrzy na człowieka, jak na chorobę (wyłączając BjZ ?). Człowiek bywa zdrowy, lub chory, a niektórzy chorzy, faktycznie sami do tej choroby doprowadzili. Nie oznacza to jednak, żeby odmawiać im leczenia, czy odwoływać się do ich silnej woli, jako jedynego "lekarstwa".

Silna wola jest tu jedynym lekarstwem. Innego nie ma. To nie polega na tym, że ktoś coś postanawia i będzie się tego trzymał ot tak. Trzeba znaleźć motywację i ułożyć sobie odpowiednią hierarchię wartości. W przypadku nałogów fizycznych (alkoholizm, uzależnienie od opioidów) często trzeba to połączyć z terapią wspomagającą.

5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Przynajmniej tak Cię zrozumiałam. Przykład z wypadkiem samochodowym, zupełnie do mnie nie przemawia.

Jeżeli alkoholizm jest chorobą to powodowanie wypadków też. Alkoholizm to suma złych decyzji i problemów. Spowodowanie wypadku też polega na podjęciu złej decyzji. Nie ma zdrowych decyzji wpisanych w geny. Podejmujemy je na bieżąco na podstawie sytuacji, emocji, kodeksu wartości i innych czynników, Jak można to nazywać chorobą? To jest włączenie skutków picia do całości obrazu i dogmat, że nie da się z tego wyjść. Tak samo jak niedawno odeszliśmy od dążenia do całkowitej abstynencji i kładzie się nacisk na redukcję szkód i przejęcie kontroli nad sposobem zażywania substancji.

6 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Nie sądzę, że zwykle kończą się niepowodzeniem. Powodzenie w ratowaniu młodego człowieka zależy od wielu czynników. zgadzam się, że "wola w tym wieku wciąż jest niedojrzała, a świadomość nieukierunkowana", dlatego ogromną rolę odgrywa wsparcie i  determinacja rodziny.

Tak wynika z badań. Wsparcie rodziny jest bardzo ważne, ale tak jak pisałem, najczęściej rodzina jest przeszkodą i jedną z głównych przyczyn nałogu.

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Stymulanty uzależniają psychicznie i fizycznie, nawet kofeina uzależnia psychicznie i fizycznie.

Bez przesady. To są uproszczone terminy. Uzależnienie fizyczne dotyczy tylko pewnych grup substancji, do której stymulanty się nie wliczają, a psychiczne można jeszcze podzielić na różne podkategorie, ale nie ma po co tyle teoretyzować. Fakty są takie, że  amfetamina nie uzależnia bo działa na noradrenaline i dopamine, które bardzo trudno zajechać. Mefa działa jeszcze silnie na serotoninę i niszczy receptory 5-HT więc z nią może być gorzej bo przecież już o mdma mówi się żeby nie zażywać częściej niż raz na 3 miesiące bo te receptory są bardzo wrażliwe i zwykle pierwsze odmawiają posłuszeństwa.

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Wprowadzając kofeinę jako substytut może zastąpić rytuał jeden drugim i za każdym razem, gdy przyjdzie mu ciśnienie na stima to będzie mógł sięgnąć z czysto psychicznych pobudek rytuał wypicia kawy, która nie jest dobra i zdrowa, ale o wiele mniej destrukcyjna od fety i innych stimów.

Mniej destrukcyjna bo na większość społeczeństwa nie działa ? Stosunek jakości do zniszczeń jest bardzo zły na niekorzyść kawy.

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

I nie jest tak, że odeśpisz nockę, przerwiesz ciąg i już masz spokój. Objawy po odstawieniu stymulantów to zjazd. Potem gwałtowna poprawa po odespaniu, potem po czasie pogorszenie i odezwanie się deficytów do wyrównania.

To też jest względne, ale ludzie odstawiają fetę po kilkumiesięcznych ciągach i wystarczy, że odeśpią tydzień, podjedzą i wszystko wraca do normy. To pogorszenie po czasie wynika z niedoboru przyjemności w życiu i jest efektem psychologicznym, a nie fizycznym. Ludzie wracają do ćpania i znowu wpadają w ciągi bo po miesiącu przerwy wydaje im się, że skoro przez ten czas w ogóle nie chciało im się ćpać i czują się dobrze, to przecież mogą znowu walnąć i dlatego trzeba trzymać się postanowień. Najczęściej nie potrafią kontrolować dojadania i kontrują alkoholem, a potem są zbyt spici więc dojadają i przez takie błędne koło można nie spać nawet do tygodnia. Trzeba iść do roboty więc podnoszą się kreską, a potem dojadają i wychodzą z pracy roztrzęsieni i znów piją, a potem nie śpią w nocy itd. Nie jeść i nie spać można długo, ale trzeba to odsypiać i uzupełniać niedobory. Do tego cardio i relacje z innymi ludźmi i nie ma problemu z uzależnieniem od amfy.

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Bo jest tak (tutaj boję się, żebym go przypadkiem nie zachęcił), że są osoby (i ja znam takich ludzi), które biorą stymulanty z rozsądkiem od lat w ciągach i nic im nie jest, bo wiedzą jak to robić, używają środków neuroprotekcyjnych, dbają o sen, o dietę, zdrowy tryb życia, przerwy. Problemem jest to, że pod wpływem euforii dopaminowej większość osób w tyle ma, żeby jeść, pić, spać. Jak są niewyspani to jeszcze pogłębia euforię, bo deprywacja snu podnosi czasowo poziom dopaminy.

Bo to są z reguły ludzie, którzy mają coś w głowie i trzeźwość jest dla nich destrukcyjna np z powodu ADHD. Problem w tym, że potem większość głupków myśli, że są w tej grupie ?

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

U niektórych ludzi, znam takie osoby wywołuje bardzo silną euforię, u innych nie wywołuje niczego

Są tacy ludzie, ale to rzadki profil

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Był nawet przypadek osoby udokumentowany naukowo, która spożywała tyle kofeiny, że zmienił się profil działania u tej osoby i zamiast podenerwowania poczuła uspokojenie.

A amfetamina zawsze uspokaja mimo że stymuluje. Dopiero jej metabolity tworzą psychozy po kilku godzinach.

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Jak chcesz to mogę wkleić ci wpisy mojego kumpla na hajpie, na którego działa kofeina jak stymulant i ma euforię przez kilka godzin, bo ma ADHD i wyrównuje mu naturalne deficyty. Gdyby nie podnosiła poziomu dopaminy to nie pomagałaby osobom z ADHD, bo ADHD to deficyt przede wszystkm dopaminy w jądrze półleżącym.

Kawa zwykle szkodzi ludziom z ADHD ale są 2 profile tej choroby. Jeden jest związany z dopaminą, a drugi z noradrenaliną

6 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Jeśli jara zioło i używa stimów to niech najpierw odstawi stimy, a potem zioło

Dokładnie o tym napisałem, ale odstawienie zioła jest bardzo trudne i rzadko się udaje.

Odnośnik do komentarza
23 minuty temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Oni jeszcze o tym nie wiedzą, ale ja wiem, że w życiu na nie nie pójdę

I dobrze, bo rodzice nie powinni Cię zmuszać, sam powinieneś wybierać, ale jak nie poradzisz sobie z narkotykami, to o studiach całkiem możesz zapomnieć. 

Szkoda, że nie buntowałeś się wcześniej, nie wyrażałeś swojego zdania, nie domagałeś się większej uwagi rodziców. Nie szło chociaż z mamą tak pogadać od serca? 

Piszesz czego nie zrobisz, a nie piszesz co zrobisz, żeby wyjść z tego bagna? 

23 minuty temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Nie będę odwoływał się do wszystkich wypowiedzi, bo bym zgłupiał

Nawet nie należy, bo odnosząc się do każdej frazy, wychodzi elaborat, którego nie da się czytać. 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
5 minut temu, Mario B. napisał:

Mniej destrukcyjna bo na większość społeczeństwa nie działa ? Stosunek jakości do zniszczeń jest bardzo zły na niekorzyść kawy.

Na pewno lepiej każdy wyjdzie na miesięcznym ciągu kawowym, gdy sobie walnie kawę z rana, ale będzie jadł, spał i nie będzie czuł, że może góry przenosić niż fety, gdzie zdarzają się nawet kojfnąć, bo na rushu dopaminowym nie czuje łaknienia i nie chce mu się spać. Do tego po kofeinie masz skok tętna najwyżej o 10-15 uderzeń na minutę i wzrost ciśnienia może o 5 skurczowego i rozkurczowego

Po stimach eksploatuje cały czas układ krążenia i serce, tętno dochodzi do wartości na granicy tachykardii, a ciśnienie nawet do poziomów stanu zagrożenia życia.

Nie wiem czy kawa powoduje takie zniszczenia, bo z jednej strony masz badania (być może kontrolowane przez lobby), że kawa przedłuża życie, ma przeciwutleniacze itd. z drugiej strony mi się to nie widzi, bo kofeina podnosi poziom kortyzolu, adrenaliny i wywołuje reakcję walcz/uciekaj, teoretycznie powinno to być szkodliwe, bo jest to stan permanentnego stresu. Ponadto jakieś pestycydy etc.

W praktyce jednak widzę, że dookoła mam dużo ludzi, którzy całe życie łoili czarną kawę i nic im nie jest.

Moja babcia ma swoją grupkę sąsiadek, koleżanek, spotykają się czasami na kawie. Całe życie łoili czarną kawę i dożyły takiego wieku, że ja chciałbym tyle żyć. Niektórzy to 90 tki dobiegają. Dużo znam takich osób, którym kawa nie wydaje się szkodzić. No chyba, że bez niej żyliby po 130 lat, nie wiem. 

Mój stary też łoił całe życie codziennie hektolitrami takie kawy, że wysiadłoby ci sercę od jednej takiej. On nie ma nawet nadciśnienia i ma idealny stan zdrowia, a chleje tak od kilkudziesięciu lat.

Teraz kwestia którym badaniom wierzyć, tym bardziej, że na każdego działa inaczej, no i kwestia ilości. Inna sytuacja jak ktoś spożywa 100, a jak 500 mg kofeiny dziennie. 

Herbatki też zawierają dużo kofeiny, ale z garbnikami, a nawet Dario w "Ślepnąc od świateł" pił herbatkę z cukrem bez cytrynki. To mnie przekonuje. 

19 minut temu, Mario B. napisał:

Zależy co. Amfę nie bez powodu nazwano krajówką. Mieszają głównie z magnezem i kreatyną czyli spoko. Czysty towar byłby dla większości bardziej szkodliwy. Mefedronu podobno nie ma w Polsce od kilku lat. Głównie to są domieszki klefa i metaklefa z innymi ketonami. Najgorszym dodatkiem do amfy jest kofeina czyli większość substancji z tora ma większą szkodliwość niż z ulicy.

Nie wiem, bo trzymam się z daleka od tych rzeczy. Parę razy coś spróbowałem kiedyś na studiach i było fajnie. Tzn. spróbowałem prawie wszystko, ale tylko po raz-trzy. Już dawno

Jak wzięliśmy kiedyś stima z kumplem to na mnie zadziałało kompletnie odwrotnie niż na niego. Ja dostałem pobudzenia i słowotoku, cały czas piertoliłem głupoty i gadałem jaki to ja zajepisty nie jestem, zaczepiałem wszystkich ludzi na mieście i gadałem do nich, a ryj mi się nie zamykał, a on z kolei wziął tą samą dawkę, spuścił głowę i siedział na uboczu, gapił się w telefon. 

22 minuty temu, Mario B. napisał:

noradrenaline i dopamine, które bardzo trudno zajechać.

noradrenalinę tak, dopaminę łatwo zajechać, a receptory się w chooy szybko ryją.

 

28 minut temu, Mario B. napisał:

Ludzie wracają do ćpania i znowu wpadają w ciągi bo po miesiącu przerwy wydaje im się, że skoro przez ten czas w ogóle nie chciało im się ćpać i czują się dobrze, to przecież mogą znowu walnąć i dlatego trzeba trzymać się postanowień. Najczęściej nie potrafią kontrolować dojadania i kontrują alkoholem, a potem są zbyt spici więc dojadają i przez takie błędne koło można nie spać nawet do tygodnia.

No nie, to jest fizjologiczne. Układ nagrody degeneruje się pod wpływem bodźców. Wiele osób, które ogląda porgnografię, ćpie, uprawia seks na haju potem potrzebują coraz silniejszych bodźców, a odpowiedź receptorów jest coraz słabsza. Już bez koki, amfy i innych bajerów trawka nie jest tak zielona, ptaszki nie śpiewają tak ładnie, a ludzie, którzy uprawiają seks na dopaminergikach piszą potem, że zwyczajny seks w ogóle ich nie kręci. 

A tak swoją drogą przyznajcie się panowie, którzy tu jesteście. Oglądało się dziś pornoski i zwaliło się przy tym konika co?

31 minut temu, Mario B. napisał:

Dokładnie o tym napisałem, ale odstawienie zioła jest bardzo trudne i rzadko się udaje.

Wiem, bo mój najlepszy przyjaciel się pogrążył przez zioło, a wszędzie piszą, że jest najmniej szkodliwe.

Najpierw zaczął od sporadycznego palenia, najlepsze, że brał też inne rzeczy w międzyczasie, ale zawsze zioło było na pierwszym miejscu. W końcu doszedł do jarania codziennie, okłamywania wszystkich i długów. Okłamywanie było w celu wyżebrania hajsu na zioło. 

Zioło przechowuje się nadłużej w organizmie i jego mikrodziałanie i wpływ na organizm cały czas są, jak zajarasz raz to jeszcze masz to w sobie tygodnie i w niewielki sposób cię zmienia.

Osoby, które jarają długo z tego co czytałem najczęściej zgłaszają potem jako skutek uboczny lęki

36 minut temu, Mario B. napisał:

Następne życie zależy od obecnego. Jeżeli nie zrealizujesz swoich pragnień i znajdziesz sobie wymówki albo zrealizujesz te, których nie powinieneś to w następnym życiu będziesz jeszcze niżej. Ciebie też ostrzegam bo jesteś na prostej drodze do zaniedbania swoich marzeń z powodu strachu. Wtedy nie ma żadnych usprawiedliwień.

To i tak jest pojepane, bo skąd mam wiedzieć które pragnienia powinienem zrealizować, a które nie? Najgorsze jest dla mnie karanie za coś na co się nie ma żadnego wpływu. 

Poza tym mam wrażenie, że to co napisałeś to usprawiedliwienie dla realizowania hedonistycznych zachcianek. Tak można wszystko tłumaczyć koorfienie się, ćpanie, chlanie, etc.

Ja tego nie robię, bo pamiętam o bliskich ludziach, których by to bolało. 

Poza tym zagadka. A co jeśli moim marzeniem jest być w następnym życiu jeszcze niżej?

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
48 minut temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Nie będę odwoływał się do wszystkich wypowiedzi, bo bym zgłupiał, ale napisze tak: trwa to więcej niż cztery miesiące, a nawet więcej niż osiem (w sumie bez znaczenia). Nie powiem rodzicom, bo wiem, że zareagowaliby impulsywnie (ojciec, a jeszcze mam zęby swoje i przez pewien czas jeszcze mieć chce). Nigdzie eż nie zadzwonię, bo nie wierzę w takie teleporady, a dwa jak mnie ma ktos i tak potem wkopać, to dziękuję. Mam taki sposób, że jak bardzo nie mogę spać, to biorę tramal w kroplach (krople na mnie działają tak, ze spie jak dziecko, kręci mi się w głowie, bierze mnie na wymioty, ale jak zasne, to się obudzić nie mogę).

Z rodzicami mam kiepskie relacje, ale jakie niby mam mieć, jak ich większosc w domu nie ma? Dla nich istotne jest żebym miał w miarę dobre stopnie i żebym poszedł na studia, które ONI mi wybrali ?. W sensie upatrzyli sobie kierunek w którym by mnie najchętniej widzieli. Oni jeszcze o tym nie wiedzą, ale ja wiem, że w życiu na nie nie pójdę. A tak? To jest choojnia z grzybnią. Nawet nie wiedzą, co się dzieje , co się działo w ostatnich latach. Pewnie myslą, że jest wszystko ok. Life.

Tacy rodzice to masakra. Realizacja własnych amibicji i leczenie własnych kompleksów dzieckiem. Teraz jest plaga takich rodziców.

Ten wyścig szczurów to napędza. Traktują dziecko jako obiekt wystawowy, kompletnie nie liczą się z jego pragnieniami, tylko z własnymi ambicjami. Własne ambicje i kompleksy przenoszą na dziecko wmawiając sobie, że to dla jego dobra i że myślą wyłącznie o nim, bo tak jest wygodniej.

To wyślij ich, żeby sobie sami te studia skończyli.

Ja nie miałem takich złych rodziców, ale też cisnęli mnie na studia i efekt słuchania tego to było zmarnowanie 5 lat życia. Mógłbym się przez te 5 lat dorobić w krajach Skandynawskich.

Nie popełniaj tego błędu i wyciągnij wnioski. Nie opłaca się skończyć żadnych studiów poza inżynierskimi o profilu programowanie, developer coś takiego. 

Bo po medycynie masz hajsy, ale masz lata stażu, specjalizacji i zanim zaczniesz żyć i zarabiać jesteś stary jak mój stary

Po prawie jesteś gofnem i dopiero jak zrobisz aplikację, która trwa 3 lata to zaczynasz jakoś zarabiać (też nie kokosy), a masz już 30 na karku

Po pozostałych wszystkich (łącznie z inżynierskimi[wyłączając programowanie]) masz gófno i zarabiasz tyle, że będziesz musiał całe życie tyrać a się nie dorobisz.

Studia to pułapka. Będą się tylko śmiać, że masz papier, którym się można podetrzeć.

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Na pewno lepiej każdy wyjdzie na miesięcznym ciągu kawowym, gdy sobie walnie kawę z rana, ale będzie jadł, spał i nie będzie czuł, że może góry przenosić niż fety, gdzie zdarzają się nawet kojfnąć, bo na rushu dopaminowym nie czuje łaknienia i nie chce mu się spać.

image.thumb.png.4b6b8509ca95e86f4688970b082724c2.png

Miałem na myśli to, że ta kawa z rana nic nie robi ludziom, którzy odstawili fetę, a gdyby chcieli żeby ich tak wystrzeliło to musieliby spożyć taką ilość, że na pewno by umarli.

Dobra, kończę wypowiadanie się w tym temacie bo jakoś mnie to wszystko zdołowało

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Nie powiem rodzicom, bo wiem, że zareagowaliby impulsywnie (ojciec, a jeszcze mam zęby swoje i przez pewien czas jeszcze mieć chce).

Jednak w tytule swojego wątku spytałeś"...jak powiedzieć rodzicom?". Jeżeli była to pierwsza Twoja myśl, czyli jednak myślałeś o tym rozwiązaniu. Nadal uważam, że to jedyny ratunek dla Ciebie, bez względu na bieżące konsekwencje. Nie patrzysz perspektywicznie.

5 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

trwa to więcej niż cztery miesiące, a nawet więcej niż osiem (w sumie bez znaczenia).

Ktoś tu już wcześniej Cię wyczaił, sugerując, że bierzesz znacznie dłużej niż kilka m-cy.  Wbrew temu, co piszesz, to ma znaczenie. Z każdą działką rujnujesz swój organizm.

5 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Nigdzie eż nie zadzwonię, bo nie wierzę w takie teleporady, a dwa jak mnie ma ktos i tak potem wkopać, to dziękuję.

Nikt przez telefon nie będzie prowadził z Tobą terapii. Może Cię natomiast ukierunkować, od czego zacząć, do kogo się zgłosić, być może jak rozmawiać z rodzicami. 

5 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Mam taki sposób, że jak bardzo nie mogę spać, to biorę tramal w kroplach (krople na mnie działają tak, ze spie jak dziecko, kręci mi się w głowie, bierze mnie na wymioty, ale jak zasne, to się obudzić nie mogę).

Jeśli uważasz, że to jest dobry sposób, to znaczy, że jest z Tobą tragicznie. Zrób coś chłopaku i to szybko. Zadzwoń na jakąś infolinię, do monaru, czy innego stowarzyszenia. Nikt Cię nie wyda, bo niby jak? Zrób przynajmniej jeden krok do przodu.

4 godziny temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Weterynaria. Myślę , że skończę i zostanę lekarzem weterynarii. Taa, w alternatywnej rzeczywistości.

Przynajmniej myślisz jeszcze optymistycznie, sądząc, że dotrwasz szczęśliwie do matury. Zdałeś do klasy maturalnej? Dotrwać, może i dotrwasz (daj Ci boże), ale nie byłabym taka pewna, czy będziesz w stanie ją zdać, więc tymczasem nie przejmuj się studiami. Jeżeli jak najszybciej nie zrobisz jakiegoś konkretnego kroku w celu ratowania się, to za rok, o tej porze będziesz cieniem samego siebie.

5 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Nawet nie wiedzą, co się dzieje , co się działo w ostatnich latach. Pewnie myslą, że jest wszystko ok. Life.

Czekasz na ten moment, gdy będziesz prawie rośliną i dopiero wtedy zauważą? Przyjdzie moment, że rozpaczliwie będziesz chciał chwycić się jakiejkolwiek pomocy (nawet reakcja ojca nie będzie Ci straszna), ale może być już za późno.

Odnośnik do komentarza
14 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Nie będę odwoływał się do wszystkich wypowiedzi, bo bym zgłupiał, ale napisze tak: trwa to więcej niż cztery miesiące, a nawet więcej niż osiem (w sumie bez znaczenia). Nie powiem rodzicom, bo wiem, że zareagowaliby impulsywnie (ojciec, a jeszcze mam zęby swoje i przez pewien czas jeszcze mieć chce). Nigdzie eż nie zadzwonię, bo nie wierzę w takie teleporady, a dwa jak mnie ma ktos i tak potem wkopać, to dziękuję. Mam taki sposób, że jak bardzo nie mogę spać, to biorę tramal w kroplach (krople na mnie działają tak, ze spie jak dziecko, kręci mi się w głowie, bierze mnie na wymioty, ale jak zasne, to się obudzić nie mogę).

Z rodzicami mam kiepskie relacje, ale jakie niby mam mieć, jak ich większosc w domu nie ma? Dla nich istotne jest żebym miał w miarę dobre stopnie i żebym poszedł na studia, które ONI mi wybrali ?. W sensie upatrzyli sobie kierunek w którym by mnie najchętniej widzieli. Oni jeszcze o tym nie wiedzą, ale ja wiem, że w życiu na nie nie pójdę. A tak? To jest choojnia z grzybnią. Nawet nie wiedzą, co się dzieje , co się działo w ostatnich latach. Pewnie myslą, że jest wszystko ok. Life.

Więc bierzesz dłużej niż 8 miesięcy. Nie chcesz nigdzie zadzwonić i zapytać o to co dalej zrobić ( nie musisz absolutnie mówić ze to twój problem) więc nie wiem czemu się boisz. Chcesz się ratować kroplami ale to nadal leki które sprawiają że zasypiasz i masz wszystko w D. Nie wiem bo nie napisałeś czy mieszasz leki z narkotykami. Jeżlei chodzi o rodziców to z tego co napisałeś widze że rodzice uważają że jeżeli ich nie ma to przynajmniej materialnie cię finansują. W dodatku boisz się ojca bo może być agresywny do ciebie (o ile już nie był). Poza tym jak ich nie ma w domu cały czas to nie mają skąd wiedzieć co się u ciebie dzieje. Między wami nie ma żadnego kontaktu, a mam wrażenie że rodzice stawiają cię przed faktem i masz zrobić tak jak oni chcą. Więc teraz pytanie do ciebie co zamierzasz? Bo jechanie cały czas na kroplach nie jest możliwe. Leki tak jak narkotyki można przedawkować. Nie chcesz zadzwonić ani powiedzieć rodzicom. Więc co dalej?

Odnośnik do komentarza

Tramal jest opiatem czyli lekiem narkotycznym, który ma działanie przeciwbólowe. Nie wiem skąd go  masz, bo jest tylko na receptę. Silnie uzależnia ,nawet już po 2 tygodniach zażywania. Bierzesz duże dawk,i skoro masz mdłości i inne skutki uboczne. Ludzie którzy go biorą np po operacjach ,czy innych bólach, nieświadomie wpadają w nałóg i później nie moge bez niego się obejść. Wyjście z uzależnienie od tramalu, jest strasznie ciężkie a czesto niemożliwe. Robisz głupotę za glupotą i coraz bardziej się pogrąższ. Na tym etapie Twojego myślenia, nie widzę szansy ,żebyś był do uratowania. Rodzice i tak w końcu się dowiedzą, ale wtedy będzie już za późno, na jakikolwiek ratunek. To twoje życie i masz prawo je zmarnować.  Zawsze jest wybór, albo w dobrą ,albo w złą stronę . Ty wybierasz tą zlą ,dlatego szkoda czasu forumowiczów, bo nic do Ciebie nie trafia . 

Odnośnik do komentarza
Gość Tomeek-1111
12 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Jednak w tytule swojego wątku spytałeś"...jak powiedzieć rodzicom?". Jeżeli była to pierwsza Twoja myśl, czyli jednak myślałeś o tym rozwiązaniu

Tak wlasnie napisałem, nie wiem, dlaczego. Potem dotarło do mnie, że tak naprawdę to żadne wyjscie, a jeszcze mogę sobie napytać większej biedy.

 

12 godzin temu, Yonka1717 napisał:
17 godzin temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Weterynaria. Myślę , że skończę i zostanę lekarzem weterynarii. Taa, w alternatywnej rzeczywistości.

Przynajmniej myślisz jeszcze optymistycznie, sądząc, że dotrwasz szczęśliwie do matury

To mój błąd , moja literówka. Miałem napisać: myslą, a nie mysle. Ja wiem, że na zadne sudia nie pójdę (już na bank nie na wetę), bo równie dobrze mogę się nie obudzić pewnego dnia.

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Nie chcesz nigdzie zadzwonić i zapytać o to co dalej zrobić ( nie musisz absolutnie mówić ze to twój problem) więc nie wiem czemu się boisz.

Teraz wszystkich mozna namierzyć, żaden problem. Wkopać można łatwo każdego.

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Nie wiem bo nie napisałeś czy mieszasz leki z narkotykami. Jeżlei chodzi o rodziców to z tego co napisałeś widze że rodzice uważają że jeżeli ich nie ma to przynajmniej materialnie cię finansują. W dodatku boisz się ojca bo może być agresywny do ciebie (o ile już nie był

Różnie.

Materialnie nie jest źle. Ale co to zmienia?

Nie, nie był nigdy agresywny wobec mnie, ale wiem, że jakby o czyms takim usłyszał, bo by mu się agresor włączył (jak wiekszosci pewnie)

Nie wiem, co zamierzam. Post startowy napisałem, bo się przestraszyłem. Powstał pod wpływem emocji.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Tomeek-1111 napisał:

Różnie.

Materialnie nie jest źle. Ale co to zmienia?

Nie, nie był nigdy agresywny wobec mnie, ale wiem, że jakby o czyms takim usłyszał, bo by mu się agresor włączył (jak wiekszosci pewnie)

Nie wiem, co zamierzam. Post startowy napisałem, bo się przestraszyłem. Powstał pod wpływem emocji.

Więc jeżeli nie był wobec ciebie nigdy agresywny może właśnie warto pogadać z rodzicami. Może im trochę oczy sie otworzą na to że mają syna i nie tylko kasa się liczy. Rozumiem że sie wystraszyłeś, ale może własnie to cię zrehabilituje do tego abyś zaczął myślec o swoim zdrowiu i życiu. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Tomeek-1111
4 godziny temu, appendix napisał:

Witaj Tomek,

jestem trzeźwym uzależnionym od substancji psychoaktywnych.Dam ci kilka rad, które wykorzystasz lub nie.

1Powiedzieć rodzicom trzeba i zawsze pomogą, radą materialnie, duchowo.Powiedz do ojca  "mam problem" i powiedz co i jak,

Właśnie nie zawsze jest tak różowo i absolutnie nie wzzyscy rodzice kochaja i pomogą swoim dzieciom. Ja od swoich z pewnością nie otrzymałbym pomocy. Powiedzieć do ojca? Nie ma szans, nawet jakbym chciał to wiem, że byłoby kiepsko.

3/Leczenie tzw.instytucjonalne jest ważne.Różne ośrodki zwalczania problemów uzależnień.Tam spotkasz ludzi z podobnymi problemami i zobaczysz że nie jesteś sam.Jest tam zazwyczaj dochodzący lekarz psychiatra,który może skierować Cię na np.detox szpitalny.Nie bierzesz tego długo nawet mnożąc te cztery miesiące razy dwa.Jesteś młody i być może sam detox + dochodzące mitingi uwolnią Cię od tzw.crawingu czyli nieodpartej  chęci wzięcia substancji uzależniającej. ale nie od uzależnienia.

Właśnie ja sobie tego nie wyobrażam i tego nie ogarniam. Jakiegoś opowiadania się obcym ludziom co, jak i dlaczego. I przypiętej łatki ,,narkoman". Prosisz w jakichkolwiek instytucjach o pomoc - taka łatkę silą rzeczy dostajesz.  

 

 

4 godziny temu, appendix napisał:

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Tomeek-1111

Co do wiary - w żadne bóstwa, boga czy inne rzeczy nie wierzę. Gdyby coś takiego istniało, nie byłoby tyle skur...syństwa na świecie. Naiwni wierzą, że tymi autorami, mizoginami kierował sam duch święty. Taa, to dopiero trzeba być rąbniętym, żeby wierzyć w coś takiego. Ale tak, wiem - ludzie od tysięcy lat kupują bajkę pt  Biblia. Dziwie się tyle, że wciskają takie kity ludziom w aa czy an.  

Odnośnik do komentarza
Gość Tomeek-1111
7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Więc jeżeli nie był wobec ciebie nigdy agresywny może właśnie warto pogadać z rodzicami. Może im trochę oczy sie otworzą na to że mają syna i nie tylko kasa się liczy. Rozumiem że sie wystraszyłeś, ale może własnie to cię zrehabilituje do tego abyś zaczął myślec o swoim zdrowiu i życiu. Pzdr.

Loraine, nie ma szans. O pomoc nie potrafiłbym poprosić, rodzice jak rodzice napisałem parę ładnych razy, co by było, gdybym wszystko wyśpiewał. Dzięki za odpowiedzi, ale tak czytam je i dochodzę do wniosku,że to przyznanie się i poproszeni o pomoc nie jest dla mnie. Jak napisałem, ten wątek powstał pod wpływem mega stresu, gdzie mi się wydawało,, że jest bardzo źle. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...