Skocz do zawartości
Forum

Ratować małżeństwo dla dzieci?


Gość mama3dzieci3

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałoby się powiedzieć ,szkoda ,że nie wcześniej ,jak nie było dzieci,czy jedno dziecko...,ale wiem,że to łatwo się tylko mówi.

Jak wiesz,że nie dasz rady ciągnąć tego wózka,to pozostaje ucieczka.tylko nie daj się namówić na powrót ,jak ostatnio,
,musisz być na wszystko przygotowana,
na pewno przyjedzie i na pewno będzie robił cyrki,musisz się nastawić na ciężkie chwile.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

Jak najbardziej NIE! Jestem dzieckiem które spędziło 12 lat w takiej rodzinie. Do dzisiaj mam problemy ze sobą i z własną psychiką. I jeżeli tutaj niektórym się wydaję iż takie sytuacje nie mają wpływu na małe dzieci to grubo się mylą. Bo mają i to ogromne. A później płacz bo dla czego moje dziecko w wieku dojrzewania zachowuje się tak a nie inaczej. Pamiętaj że dziecko zawsze bierze wzorce z domu rodzinnego.
A pieniądze? Jeżeli złożysz pozew z orzeczeniem winy i podziałem majątku, "byłam na takim w wieku lat 14" to możesz liczyć na pokrycie sprawy przez współmałżonka i pewną część majątku jeżeli nie macie rozdzielczości majątkowej + alimenty. Przestań kochać sku*****. Moja mama do dzisiaj nie do końca się otrząsnęła, ma fizyczne, psychiczne i nerwowe problemy które jest jej samej bardzo ciężko zrozumieć, do dzisiaj ma syndrom nie spełniania się w roli kobiecej a jest już ponad 20 lat po rozwodzie. Daj sobie kobieto spokój. Szkoda ciebie i dzieci...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Wczoraj przyjechałam do mamy z dziećmi, dziś kiedy udałam się do Sadu z córcią złożyć dokumenty , mąż wtargnął do mieszkania mamy i zabrał dzieci. Jeszcze odchodząc powiedział,że mi chodziło tylko o pieniądze. Telefonów nie odbiera. Dobrze ,że mam przy sobie chociaż jedną córcię, bo nie wytrzymałabym. Zgłosiłam to na policję, w sądzie również powiadomiłam. Nie wytrzymam bez dzieci do czasu procesu. Myślałam,żeby rozstać się możliwie jak najlepiej, teraz się boję ,że będę musiała założyć mu sprawę o znęcanie.Ale chyba nie pozostawił mi wyboru, bo nie wiem jak on będzie się bronił, a zrobi wszystko żeby z niunią odebrać mi dzieci.

Odnośnik do komentarza

Współczuję, ale radzę, nie czekaj na rozprawę w sprawie dzieci, tylko spróbuj je przejąć z powrotem.
Być może rodzina ci pomoże. Polskie sądy w tej kwestii działają bardzo opieszale, a po za tym nie do rzadkości należą sytuacje, gdzie sąd zatwierdza stan faktyczny i przyznaje opiekę rodzicowi, który porwał dziecko, rzekomo w interesie dziecka.
Nie ryzykuj i bądź sprytna.
Chyba coś przeoczyłam, o jakiej "niuni" piszesz?

Odnośnik do komentarza

Nic nie zrobisz ,musisz się pogodzić z zaistniałą sytuacją ,która była do przewidzenia i czekać na wyrok sądu,bo nie jesteś w stanie teraz odebrać mu dzieci.

Tak jak pisałam wcześniej ,będziesz miała bardzo ciężko ,bo nie masz żadnych dowodów przeciwko mężowi i tak może zostać ,że mąż będzie wychowywał starsze dzieci,a Ty to najmłodsze.
Jakbyś wcześniej poszła do prawnika,uświadomił by Ci ,na co powinnaś być przygotowana,po takiej ucieczce z dziećmi,
bo teraz to on ma argumenty w ręku,chciał naprawy małżeństwa,zgodził się na terapię, a Ty taki numer mu wywinęłaś,do tego doda Twoje stany depresyjne,nie wspomnę już o innych sprawach ,w których siebie będzie chciał przedstawić w dobrym świetle.

Już popełniłaś dwa błędy,pierwszy to taki ,że nie wzięłaś ze sobą dzieci do sądu,drugi ,że pierwszych kroków ze złożeniem sprawy rozwodowej nie skierowałaś do adwokata,
nie wiem, jak Ty sobie z tym wszystkim poradzisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Hmmm... Wygląda na to że w końcu dałaś sobie tego kopniaka, i bardzo dobrze. ;)
Z tego co piszesz ostatnio, no cóż-zapieranie się rękami i nogami przed zakończeniem układu, który przecież był głównie "pod niego", czyli w pewnym sensie można powiedzieć, że zrozumiałe, choć tak naprawdę nie i nic fajnego w tym nie ma.
Przede wszystkim nie ma co panikować teraz. Skoro to są Twoje dzieci to nie ma jak odebrać Ci prawa do opieki nad nimi, więc bez sensu żebyś tym się martwiła. Skoro zabrał dwójkę dzieci właściwie siłą, to przecież tylko sam się pogrąża. Sam fakt że chcesz rozwodu też nie jest jakąś niesamowitą sprawą, wiążącą się nie wiadomo jakimi konsekwencjami dla Ciebie w razie jego nastąpienia, w końcu nie jesteśmy żadnym krajem arabskim.

~mama3dzieci3
Zgłosiłam to na policję, w sądzie również powiadomiłam.

No to najważniejsze, że to zrobiłaś.
Staraj się być dobrej myśli, żeby się jak najlepiej czuć, a po drugie, moim zdaniem to sprzyja przyciąganiu jak najlepszych scenariuszy.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Niestety,"stety",są to wspólne dzieci i póki co każdy rodzic ma do nich prawo,policja w tym momencie nie ma nic do powiedzenia,
co innego jak sąd przydzieli dzieci matce ,a ojciec je odbierze,wtedy mówi się o porwaniu i podlega to karze.

ka-wa ma rację, autorka naprawdę może stracić dzieci, dlatego (choć brzmi to jak jakiś kryminał), powinna zorganizować akcję odbicia,a potem pilnować dzieci jak oka w głowie.

Odnośnik do komentarza

Ja uważam,że sprawa nie jest przesądzona,nie wiadomo jaki będzie wyrok,
ale jak zwykle w takich sprawach,najlepiej się dogadać,co do dzieci ,a nie je sobie potem wyszarpywać,
sytuacja bardzo trudna,ze względu na odległość,bo jak tu rodzic ma korzystać z kontaktów z dziećmi,przy którym by nie były...,nie sposób nawet raz w tygodniu pokonywać takiej odległości.

Autorka jakby najpierw poszła do adwokata,na pewno by jej poradził ,żeby "zaszyła" się z dziećmi w innym miejscu niż dom rodzinny,zna męża najlepiej i powinna brać pod uwagę,że przyjedzie i będzie chciał je zabrać...,u jej mamy te dzieci były nie do upilnowania.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

W którejś z ostatnich "Polityk" był artykuł n/t takich właśnie walk o dziecko. Tam też własnie wyczytałam, że zdarza się, że sądy, niestety sankcjonują taki stan rzeczy, dla dobra dziecka, zwłaszcza, gdy od porwania mija już jakiś czas.
Masz rację, autorka mogła zrobić to czy tamto, ale nie zrobiła.
Zapewne nie przyszło jej do głowy, że mąż posunie się do porwania dzieci. Teraz, będzie porwanie, przeciw porwaniu (w oczach męża).
Przyszła mi jednak taka myśl do głowy. Przecież te dzieci siłą i podstępem wyrwane matce, na pewno tęsknią za nią i za najmłodszym braciszkiem, czy siostrzyczką.
Może dobrze byłoby, zgłosić problem w opiece społecznej w miejscu zamieszkania ojca, żeby ktoś sprawdził, jak się dzieci mają, czy nie są zestresowane, czy nie płaczą za matką.
Może być to jednak miecz obosieczny, bo jeżeli ojciec do tej pory był dobrym, opiekuńczym rodzicem, a do tego sprzedał dzieciom info o wyjeździe na fajne wakacje (może nawet gdzieś z nimi wyjechał), to dzieciaki mogą nie mieć pojęcia o tym co się dzieje. Choć jak opisuje ~mama3dzieci3 , on wtargnął do domu jej rodziców i siłą te dzieci uprowadził???
Więc dzieci mogły przeżyć stres.
Trochę to wszystko nieprawdopodobne.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Mogłabym postapic jak mąż i wyrwać dzieci siłą. Ale bym sobie tym zaszkodziła tak jak to mąż zrobił. Byłam u kilku prawników. Napisałam stosowne pisma do sadu. Policja do tej pory nie ustaliła miejsca pobytu dzieci. Sąsiadki również nie potwierdzają ze są w domu. Mąż utrudnia mi kontakty z dziećmi to tez na jego niekorzyść. Ciężko mi jest ale wiem ze ma naprawde małe szanse żeby mi maluchy odebrać. A stany depresyjne potwierdzone przez lekarzy to też fakt przeciwko niemu. On mnie teraz chce zastraszyć, żebym wróciła skruszona. Zdaje sobie sprawę, ze jesli powiadomię o zaistniałych okolicznościach jego pracodawcę to straci pracę. Leczenie na depresję i karta gracza w której jest czarno na białym ile to czasu poświęcał na swoje przyjemnosci a zaniedbywał obowiazki. To moje ostatnie deski ratunku, jesli to mało,że to ja cały czas zajmowałam się maluchami. Mąż przecież będzie musiał iść do pracy i podejrzewam, ze dzieci wywiezie do jego niuni na drugi koniec Polski a wtedy będzie miał pozamiatane.

Odnośnik do komentarza

Ja myślałam,że teściowa mieszkała gdzieś blisko was ,skoro takie bliskie stosunki miała z synem.

Teraz już musisz trzymać się swego, szkoda ,że u nas takie sprawy wloką się ,przez co dodatkowo cierpią dzieci.

To może postaw mu ultimatum mailem,że jak nie odwiezie Ci dzieci ,dla ich dobra,w terminie trzech dni ,powiadamiasz o całej sprawie jego pracodawcę,ale jak sąd mu przyzna dzieci ,wtedy będą u niego,/choć wiemy ,że raczej nie przyzna/
ale musisz być konsekwentna.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~matkaooo
Właśnie pokłóciłam się z mężem. Mamy 3malych dzieci. Powiedziałam ze poświęcam się dzieciom a mąż każe mi podać argumenty . Ręce mi opadają. Zajmuje się nimi 24 godziny 7 dni w tygodniu praktycznie bez jego pomocy. Jak jeszcze mogę dotrzeć żeby zrozumiał czy to nie wystarczające poświęcenie.

Uprzedzić, żeby wziął tygodniowy urlop, zrobić listę zadań do wykonania i wyjechać na tydzień zostawiając go samego z dziećmi.
Dodatkowo uświadom męża, że wykonując obowiązki kury domowej, nie możesz rozwijać się zawodowo, tym samym tracisz zabezpieczenie emerytalne, jesteś pozbawiona kontaktów z innymi ludźmi (są ci tak samo potrzebne jak jemu, niech zaprzeczy), jesteś od niego uzależniona materialnie i bytowo, co on chętnie wykorzystuje bagatelizując i pomniejszając twój wkład i wysiłek w utrzymanie domu i wychowanie dzieci.
Najlepszym sposobem jest powrót do pracy i wymuszenie na przemądrzałym mężu podziału obowiązków, ewentualnie zatrudnienie pomocy domowej (koniecznie starej i brzydkiej).
Nie rozumiem kobiet, które mając tak bezczelnego męża, a nadal tkwią w domach i godzą się na poniewierkę, albo jeszcze (wybacz) fundują sobie kolejne dziecko.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z tą jego bezczelnością z jednej strony, i z tym wcześniejszym dawaniem się poniewierać z drugiej. I oczywiście, sprawiedliwy podział obowiązków powinien być, w szczególności kompletnie inaczej niż teraz to powinno wyglądać w przypadku Twojego pójścia do pracy. Ale to tak naprawdę są zupełne podstawy, tak powinno być od początku, a nie że Ty teraz będziesz do niego wracać i użerać się z nim o to przez może nawet kolejne parę lat, jak o jakąś wielką łaskę, aż w końcu dajmy na to po 15 latach szargania sobie zdrowia będzie wreszcie normalnie. To by się sprowadzało do dalszego poniewierania samą sobą. :O :P Zresztą wszystko wskazuje na to że jej pytanie akurat z tamtego posta dawno już jest nieaktualne. :P

No tak, mogłabyś postąpić tak samo jak on, ale nie ma co zniżać się do jego poziomu i przysparzać sobie tym kłopotów.

~mama3dzieci3
Mąż utrudnia mi kontakty z dziećmi to tez na jego niekorzyść. Ciężko mi jest ale wiem ze ma naprawde małe szanse żeby mi maluchy odebrać. A stany depresyjne potwierdzone przez lekarzy to też fakt przeciwko niemu.

Dokładnie. To wszystko tak naprawdę działa na jego niekorzyść i bardzo dobrze że zdajesz sobie z tego sprawę, i ogólnie nie tracisz głowy.

~mama3dzieci3
On mnie teraz chce zastraszyć, żebym wróciła skruszona.

Oczywiście. :P Czyli grunt to nie pozwolić sobie na to.
To o czym piszesz to faktycznie bardzo ważne sprawy i mocne argumenty w razie czego, jeśli masz na to dowody. Nie ma też możliwości żeby wiecznie ukrywał przed Tobą dzieci. Cały czas działa na swoją niekorzyść, na dłuższą metę. Nie daj się zwariować, po prostu trzeba być konsekwentnym i przeczekać ten trudny okres, nawet jeśli dłużej to potrwa. Możesz też faktycznie postawić mu to ultimatum to którym kawa pisała ostatnio, a nuż zadziała.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Obowiązki próbowałam dzielić już dawno, ale mąż twierdził,że nie będzie tego robił bo nikt nie szanuje jego pracy, np. jak poodkurzał to przy małych dzieciach na drugi dzień trzeba tą czynność powtórzyć. Najlepiej to trzeba by było fruwać nad podłogami i w domu z niczego nie korzystać,żeby nie przekładać rzeczy. Kiedyś mi nawet zwrócił uwagę jak przywiózł starą śmierdzącą kanapę 20 letnią od ich rodziców, że nie tak siedzę na niej. On jest osobą bardzo ciężką do życia we dwoje. Ja nie pracowałam ponieważ przy tak małych dzieciach był problem z odbiorem ich ze złobka,nie mamy żadnej rodziny blisko.Byłam tak długo z nim bo nie widziałam wyjścia z tej sytuacji, nie wiedziałam już do końca jakie powinny być granice w naszym małżeństwie a i jeszcze wydawało mi się ,że dzieci powinny żyć w pełnej rodzinie. Nie zdawałam sobie do końca sprawy jaki to ma wpływ na nie. Dopiero po wizytach u psychologa i czytaniu Waszych opinii na tym forum dotarło do mnie ,że je tylko skrzywdzimy będąc razem.
Nie mogę stawiać warunków ,że jeśli mi nie przywiezie dzieci to doniosę do pracodawcy, bo odbierze to jako groźbę. Nie spodziewałam się,że on taki wzorowy człowiek dla otoczenia zdobędzie się na to,żeby mi wykraść dzieci. Serce mi się kraje z tęsknoty za dziećmi i wariuję na myśl,że mogłabym je stracić. Nawet psycholog stwierdził,że ja to potrzebna byłam tylko im,żeby urodzić dzieci dla jego niuni.

Odnośnik do komentarza

W tej chwili nie ma co roztrząsać przeszłości,facet jest apodyktyczny, do tego cham do potęgi n-tej,no bo jakoś trzeba wymusić posłuszeństwo niegodne nawet służącej ,bo ona,dawno by sobie poszła,a żona to co innego,tu można:P
Ale to tak bywa jak pozwalamy sobie wejść na głowę,nie stawiamy od początki na swoim,
dlatego w końcu zacznij to robić ,bo nie utrzymasz się na powierzchni...

Co do tej groźby wg Ciebie,ja uważam,że to żadna groźba ,tym bardziej karalna ,nie może tak być ,że dalej będziesz bała się nacisnąć mu na odcisk,
takie drobne złośliwości nie będą miały wpływu na wyrok sądu jak i grubsze,np.utrudnianie Ci kontaktu z dziećmi,nie przeceniajmy tego.
Choć uważam,że Twój donos na męża ,nie miałby pewnie wpływu na jego pracę,bo sprawy prywatne nie mają wpływu na zawodowe ,
ale oparłam się na Twoich zapewnianiach ,że tak,choć nie chce mi się w to wierzyć.

Jak w takim razie ma być rozwiązana sprawa kontaktu z dziećmi?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Podejrzewam, że on zaplanował sobie to porwanie, wziął wcześniej urlop i najprawdopodobniej jest teraz u swoich rodziców.
Nie podejrzewałam, że "niunia" to mamuśka.
Skoro do tej pory nie zajmował się dziećmi, to nagle nie zmieni się w super ojca, który bez problemów poradzi sobie z opieką, matka jest mu niezbędna do pomocy.
Urlop w końcu się skończy, ciekawe, co on wtedy zrobi; zostawi dzieci u swoich rodziców (to nierealne), czy może przywiezie matkę z sobą (na jak długo)?
~mama3dzieci3 , nie masz w dawnym miejscu zamieszkania jakiś znajomych, których mogłabyś poprosić o pomoc, chociażby, żeby przespacerowali się w pobliżu waszego domu i sprawdzili, czy dzieci tam są.
Czy masz informacje, że policja udała się do domu teściów, żeby tam sprawdzić, oraz do waszego domu?
Być może oni wszytscy wyjechali gdzieś razem, żeby ci dowalić.
Jeżeli on zabrał dzieci wbrew twojej woli
(ty zrobiłaś to samo), to jednak fakt, że jako matka nie znasz miejsca ich pobytu i nie masz z nimi żadnego kontaktu, może go pogrążyć - oby.

Odnośnik do komentarza

Takie pogrążenie wg mnie nie będzie miało znaczenia...,niunia to jego matka,tak do niej mówi!

Ja myślałam ,że ona właśnie mieszka blisko i przyjedzie do domu /de facto swojego/",wychowywać" te dzieci wspólnie z ich ojcem,
to by jeszcze miało ręce i nogi,bo by mógł powiedzieć ,że on wychowuje, matka mu pomaga,a nie wywiezienie dzieci daleko od swojego miejsca zamieszkania,
choć być może tak zrobi ,jak będzie pracował.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Gdyby zostawił dzieci u swoich rodziców, to autorka w każdym momencie może wkroczyć z policją i jako matka po prostu dzieci odebrać. Więc to mało prawdopodobne, żeby on zdecydował się na takie rozwiązanie.
Jeżeli "niunia" pracuje jeszcze zawodowo, to on będzie miał duży problem.
Mnie interesuje, czy po zgłoszeniu porwania i całkowitego braku kontaktu z dziećmi i ich ojcem (podejrzewam, że nie odbiera połączeń) policja poczyniła już jakieś kroki.
Wydaje się oczywiste, że po takim zgłoszeniu, patrol (patrole w dwóch miejscowościach) powinien udać się pod wskazany adres i przynajmniej sprawdzić, czy dzieci tam się znajdują i czy nie dzieje im się krzywda.
Autorka już powinna mieć takie informacje.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

prawie trzy miesiące nie widziałam dzieci. Sąd przyznał mi jednak całą trójcę . Do dnia dzisiejszego wiem,że odejście od męża to słuszna decyzja. Szkoda,że co do dzieci nie potrafi się dogadać, ciągle robi mi na złość z tą jego niunią. Musiałam wyprowadzić się na stancję i nie wiem czy dzieci puszczać do przedszkola bo mi ostatnio z niunią je zabrali bez mojej wiedzy. Horror, boję się tego człowieka bo robi co chce i śmieje się w twarz a policja mimo wyroku sądu nic nie robi.

Odnośnik do komentarza

Nie bardzo zrozumiałam, czy odzyskałaś dzieci, są teraz z tobą?
Porywając je chciał cię przestraszyć. Ciekawe, kto się nimi opiekował w tym czasie, jeśli nie było nikogo do opieki nad nimi wtedy, gdy mieliście chodzić na terapię.
Wystąp do sądu o ograniczenie mu praw rodzicielskich, masz konkretne argumenty; porwał dzieci, uniemożliwił ci kontakt z nim, jesteś przez niego zastraszana.
Jeżeli uzyskasz ograniczenie mu kontaktów, będziesz mogła zgłosić w przedszkolu, czy żłobku zakaz jego kontaktów. Zresztą możesz zrobić to już teraz. On z pewnością ma wyznaczone przez sąd terminy wizyt i w przedszkolu nikt nie ma prawa wydać dzieci jemu, w innym terminie.
Jak już trochę staniesz na nogi, idź do prawnika i spróbuj zawalczyć o jakieś pieniądze za ten dom. Teoretycznie należałoby ci się 1/4 wartości.
Nie wiem, czy wniosłaś już pozew o rozwód, ale jeżeli udałby ci się dostać rozwód z orzekaniem jego winy, to mogłabyś także zawalczyć o alimenty nie tylko na dzieci, ale też na siebie.
Nie bój się go, nie daj się zastraszyć i walcz o swoje.
Swoją drogą, zastanawiam się, jak to się stało, że on ożenił się z tobą. nie przeszkadzało mu wtedy, że masz niższe wykształcenie, jak się wtedy zachowywał?
To, czego doświadczyłaś po ślubie, to istny koszmar.

Odnośnik do komentarza

Teraz to musisz pokazać ,że się go nie boisz.
Decyzja dla Ciebie słuszna,gorsza dla dzieci,ale dobrego wyjścia tu nie było.
Myślę ,że bez względu na decyzje sądu,on Ci nie da spokoju nigdy,widać jaki to typ człowieka,
dlatego próbuj przez adwokata jakoś się z nim dogadać,choć mam wątpliwości czy się da,
może dla spokoju dzieci warto by było,żeby najstarsze dziecko wychowywało się u ojca,wiem ,że to też nie jest dobre rozwiązanie,ale lepszego nie widzę.
tu nie ma,póki co, żadnych podstaw do ograniczenia mu praw rodzicielskich.
Jaki on by nie był ,kocha swoje dzieci i tak wchodząc w jego skórę,chce też je wychowywać i pewnie też za bardzo nie widzi swojej winy w rozpadzie związku.
Za duża dzieli was odległość na częste odwiedziny,dlatego ja bym rozważała dogadanie się z nim co do dzieci,bez bólu tu się nie da rozwiązać tej sytuacji.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Moje życie zamienia sie powoli w horror. Mąż szarpał mną pod komendą trzymając na rękach naszego syna. Żaden policjant nie zareagował na moje krzyki. Równie dobrze mógłby mnie tam zabić a policjanci udawali ze nic nie słyszą żeby tylko nie zeznawać. Nie mam pojecia jak musial czuć sie syn. Dla niego to zapewne traumatyczne zdarzenie. Mąż po raz kolejny zabrał go do siebie nie zważając na postanowienie sądu. Ciągle miesza mu w tej maleńkiej głowie. Sam jest przekonany, że wszystkiemu winna jestem wyłącznie ja. Brak mi sil. Boję się że zrobi nam wszystkim krzywdę, bo traci kontrolę nad rzeczywistością. Koszmar.

Odnośnik do komentarza

Masz dwa wyjścia ,albo pogodzić się ,że najstarszy syn ,będzie się wychowywał u ojca ,mimo wyroku sądu,albo szarpać się o dziecko ,bo myślę ,że on z niunią nie odpuszczą.

Wszystko zależy od Twojej determinacji i siły walki o to ,żeby dzieci wychowywały się razem ,tylko jak to pogodzić z widywaniem ojca,masz jakiś pomysł?
Jak Ty to widzisz?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...