Skocz do zawartości
Forum

Ortoreksja?


Rekomendowane odpowiedzi

No nie zaprzeczyłeś.
Na niektóre stwierdzenia mam kontrargument, z innymi się zgadzam,
ale miałam poczucie ze coś zrobiłam, napisałam nie tak tak, ze się wkurzyłeś i znowu zaczynasz z tym bydłem i brakiem zaufania.
I tu nie chodzi o mnie tylko o Ciebie, bo takie myślenie jakoś niszczy, tak uważam, i po prostu jestem zła, jeśli się do tego być może przyczyniłam.

To prawda ze do pewnych zawodów potrzebne są bardziej unikalne umiejętności niż do innych, i to powinno być odpowiednio wynagradzane.
Ale nie zgodzę sie ze każdy może wykonywać te prostsze- bo one tez wymagają określonego rodzaju kwalifikacji, predyspozycji, nawet odpowiednie sprzątanie wymaga inteligencji.
Nie nazwałabym tych ludzi bydłem.
Gwarantuje Ci ze niejeden dyrektor by się skichał gdyby musiał wykonywać na co dzień to czego wymaga od swoich pracowników oraz przeżyć za pieniądze które im płaci.

No i jeszcze kwestia weryfikacji do zawodów- akurat u nas fatalnej - co bierze się z debilnego systemu nauczania, z niewielkiej ilości atrakcyjnych miejsc pracy a co za tym idzie królowania układów.
Z tych powodów niejednokrotnie potencjalnie świetny chirurg lub konstruktor pracuje na dole drabiny społecznej marnując talent w charakterze tego Twojego "bydła", podczas gdy jego mało zdolny, ale dobrze ustawiony rodzinnie kolega partaczy odpowiedzialną robotę .

Kazdy może kombinować, jeśli o tym mówimy, tylko w rożny sposób i na rożną skale. Księgowy może nie wyniesie, ale za to potrafi wnieść tzw kreatywność, docenianą przez niektórych szefów:)

Tłumaczysz złych ludzi, uzależnionych od chciwości.
A mnie nie chodzi o brak gradacji, a jedynie o to żeby każda praca zapewniała godne życie. Jakos ten argument pomijasz, a to żadne sf , a tylko moralne podejscie, które jest przecież Twoim priorytetem.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, umknęło mi to :P

Bydło i brak zaufania dotyczy ogółu. Tak właśnie jest w życiu.

Gwarantuje Ci ze niejeden dyrektor by się skichał gdyby musiał wykonywać na co dzień to czego wymaga od swoich pracowników oraz przeżyć za pieniądze które im płaci.

Ale jemu spłaca się to, że się uczył, kiedy sprzątaczka siedziała sobie z kiepem na balkonie i plotkowała z koleżanką.

Z tych powodów niejednokrotnie potencjalnie świetny chirurg lub konstruktor pracuje na dole drabiny społecznej marnując talent w charakterze tego Twojego "bydła", podczas gdy jego mało zdolny, ale dobrze ustawiony rodzinnie kolega partaczy odpowiedzialną robotę .

Zgadza się. Zauważ, że zawsze będą tego typu problemy, niezależnie od systemu.

Tłumaczysz złych ludzi, uzależnionych od chciwości.

Nie tłumaczę i niekoniecznie to źli ludzie. Moim zdaniem patrzysz na to w sposób czarno biały.

Po prostu każdy ludzki czyn jest wywołany czynnikami pozaludzkimi.

A mnie nie chodzi o brak gradacji, a jedynie o to żeby każda praca zapewniała godne życie. Jakos ten argument pomijasz, a to żadne sf , a tylko moralne podejscie, które jest przecież Twoim priorytetem.

Nie pomijam, tylko to utopia. Chcesz wyliczenia na to? ;)

Odnośnik do komentarza

Jesteś okropny - "z kiepem na balkonie", to trywialne uproszczenie i totalnie niesprawiedliwe podejscie -
nie wiesz jakie miała warunki, życie, - a na potwierdzenie ze to stereotyp mamy chociażby sposób weryfikacji do zwodów.Istnieje jeszcze element tzw szczęścia.

Poza tym to ze pan dyrektor miał inna ścieżkę kariery nie oznacza ze pani sprzyjająca ma być wegetującym śmieciem.
Co to w ogóle za argumentacja u człowieka który chce być moralny?
Jadnak Korwin namieszał Ci w głowie:)

Ja tylko napisałam ze nie ma prostego przełożenia z wartości wykonywanej pracy na wartość człowieka.
Jest mnóstwo wykształconych ch... i głupków oraz odwrotnie.

Odnośnik do komentarza

Datoja, są wyjątki od reguł, ale reguły są proste. Kobiety lubią relatywizować ;)

Poza tym to ze pan dyrektor miał inna ścieżkę kariery nie oznacza ze pani sprzyjająca ma być wegetującym śmieciem.
Co to w ogóle za argumentacja u człowieka który chce być moralny?
Jadnak Korwin namieszał Ci w głowie:)

Przecież nic takiego nie napisałem. Po prostu nie da się żeby było dobrze.

Ja tylko napisałam ze nie ma prostego przełożenia z wartości wykonywanej pracy na wartość człowieka.
Jest mnóstwo wykształconych ch... i głupków oraz odwrotnie.

Chu... stanowią większość w większości środowisk. Większość to idioci, a część to spryciarze.

Odnośnik do komentarza

Js, w ostatnim (marcowym) wydaniu Świata Wiedzy jest artykuł, który powinieneś przeczytać; jest w nim artykuł pt: "Zakładnicy własnego mózgu". Jesteś takim właśnie zakładnikiem. Może niedokładnie o takich przypadkach jak Twój jest to artykuł, ale skutki i efekty pozostają analogiczne do tych z pisma. Przeczytaj i zastanów się, jak mógłbyś skorzystać z podanych tam doświadczeń naukowych?
Potwierdzą one to, co ludzie Ci tu przekazują ale przez Ciebie jest z góry odrzucane, bo, jak starasz się przedstawić problem, jedynie Ty cierpisz z powodu niezgodności między tym co logiczne a emocjami. Dotychczas starałeś się przekonać wszystkich, że jesteś szczególnie wyjątkowy. Okazuje się jednak, że niekoniecznie :).

Odnośnik do komentarza

Prosiłbym Was też o nie rozciąganie mojego problemu na inne sfery. Mój przypadek jest klasycznym dowodem na ewolucję i możliwość niedopasowania własnych cech, z powodu sprzecznych genów. Po prostu inna część mózgu ma te upodobania, a inna ocenia je negatywnie i ma logikę i wiedzę. Próba traktowania człowieka jako jedną spójną całość jest skazana na absurdy, więc trzeba się podeprzeć stwierdzeniami nadprzyrodzonymi.

Odnośnik do komentarza

No Ty mówisz żabko - bo od razu negujesz chociaż nie przeczytałeś:)
Zresztą, nie tylko ten artykuł.:)

Mówisz ze rozciągam na inne sfery, hmm, no nie wiem, myślę ze po prostu z powodu duże ilości zajęć bieżących oraz kłopotów m in ze zdrowiem dzieci i własnym- mam mało czasu żeby faktycznie rozłożyć ten problem pod katem filozoficznym
i tak prześlizgujemy się argumentami, na niektóre mam argument ale go nie używam
np te Czechy -ze niby lepiej bo nie zniszczone p wojnie,
moim zdaniem, g prawda- lepiej, bo uczciwie o rozliczyli się z komuna i nie sprzedali się zachodowi za judaszowe srebrniki

A z wieloma Twoimi argumentami zgadzam się,
jednak mam nadzieje ze dojdzie do spójności moralnej.

Odnośnik do komentarza

Js, rozczulasz się nad sobą. Uważasz siebie za kogoś wyjątkowego, nie zauważając w ogóle innych ludzi, tak, jakby Twoja "niespójność" czyniła Cię bardziej wartościowym. Chciałbyś zwrócić uwagę innych na siebie a równocześnie masz wszystkich w d...
Wkurzające jest to lekceważące odnoszenie do innych, szczególnie tych, którzy starali ci coś poradzić. A przecież Ty nie zasługujesz na ich uwagę. Czepiasz się spraw, które nie mają znaczenia dla rozwiązania Twojego problemu a jednocześnie odnosisz wszystko do siebie, skupiasz na sobie, nie traktując innych równorzędnie. Przecież ktoś poza Tobą może mieć również problemy moralne, nie mówiąc już o "prozaicznych" problemach materialnych, zdrowotnych, mieszkaniowych czy zawodowych. Te ostatnie akurat masz w d..., bo utrzymują Cię rodzice. Masz podstawowe życiowe warunki zapewnione i z nadmiaru wolnego czasu, codziennej rutyny oraz braku dostatecznej ilości wysiłku fizycznego wymyśliłeś sobie problemy. Znaczy nie Ty je wymyśliłeś, co twój mózg oraz hormony płatają ci takie "figle". I może faktycznie jest ci trudno, ale dla innych to są pierdoły. I tak jak Ty masz innych gdzieś, tak inni mają prawo mieć Twój problem gdzieś.

Odnośnik do komentarza

LideG, puk, puk, tu rzeczywistość, skończ bujać w obłokach własnych interpretacji.

Nie mam zamiaru zwracać na siebie żadnej uwagi. Szukam rozwiązania problemu, więc to "zainteresowanie" i "wyjątkowość" są tu skutkiem ubocznym, który postrzegam negatywnie.

Wkurzające jest to lekceważące odnoszenie do innych, szczególnie tych, którzy starali ci coś poradzić.

Do kogo? Niektóre "rady" mnie obrażają, są psychopatyczne lub oparte na bujaniu w obłokach - wychodzą z założenia o tym, że muszę przymusowo żyć i przymusowo robić to co wynika z logiki, że jest dobre. Skoro nie mogę realizować własnych marzeń, to wolę nie mieć żadnych niż na siłę realizować narzucone cele jak np związek z dziewczyną, która mi się nie podoba.

Czepiasz się spraw, które nie mają znaczenia dla rozwiązania Twojego problemu a jednocześnie odnosisz wszystko do siebie, skupiasz na sobie, nie traktując innych równorzędnie. Przecież ktoś poza Tobą może mieć również problemy moralne, nie mówiąc już o "prozaicznych" problemach materialnych, zdrowotnych, mieszkaniowych czy zawodowych. Te ostatnie akurat masz w d..., bo utrzymują Cię rodzice.

Kogo nie traktuję równorzędnie? Co w tym kontekście obchodzą mnie problemy innych? Ogólnie mnie obchodzą, ale nie w kontekście rozmowy o moim problemie. Poza tym nic nie wiesz o mojej sytuacji poza tym problemem, więc nie wypowiadaj się na ten temat.

Masz podstawowe życiowe warunki zapewnione i z nadmiaru wolnego czasu, codziennej rutyny oraz braku dostatecznej ilości wysiłku fizycznego wymyśliłeś sobie problemy.

Tak pisze psychopatka LideG, a potem niby to ja jestem tym kto obraża (psychopatyczne zrzucenie winy i odpowiedzialności na ofiarę).

Problem, o którym piszę był odkąd pojawił się u mnie popęd seksualny, a potem kiedy przekonałem się, że to faktycznie problem czyniący moje życie piekłem. Nie wiem skąd wzięłaś brak wysiłku fizycznego, wyssałaś to sobie z palca. Prędzej zdarza mi się przesadzać z wysiłkiem, bo to pomaga przez chwilę nie myśleć dzięki zmęczeniu. Nie można jednak być debilem, który wszystko co robi to po to żeby nie myśleć o tym co ważne. Jestem zniesmaczony tym co napisałaś...

Możesz mieć mój problem gdzieś, ale wtedy nie pisz mi takich rzeczy i tego nie czytaj. Nikt Ci przecież nie każe, no ale jak jest ktoś słabszy to możesz pocisnąć żeby poczuć się taka lepsza. Tak?

Odnośnik do komentarza

Kiedyś kolega powiedział, że drugi kolega powiedział, że widział spod spódnicy, moją "cipkę"- i co, takiej myśli mam się przyglądać, obserwować ją?
Przecież to jest totalna głupota, a przypomniało mi się, bo to było fizycznie niemożliwe, co mnie wtedy lekko zabolało, zbudziło mój niesmak.
A już po latach robić z tego tragedię, to jest czysty idiotyzm.
Z poważnymi sprawami rozprawiłam się już dawno, dzięki "wybaczaniu"
A mam tu na myśli zdradę, rozwód i sprawy z dzieciństwa. Wybaczyłam , co nie przyszło łatwo, musiałam nad tym popracować.
Teraz mam z tym spokój, nie dręczą mnie już, pozostały głupoty, które nadal usuwam ze swego myślenia podobnie, jak zrobiłam to z poważnymi sprawami.

Celowo podałam tak głupi przykład, oczywiście, są i poważniejsze sprawy.
Nasz umysł potrafi z niczego zrobić niesamowity problem i warto nauczyć sobie z tym radzić. Nie należy poddawać się niekontrolowanym myślom, należy się nad tym zastanowić i albo coś zmienić, albo je wyrzucić z myśli.
---
Gratulacje za odkrycie nowego genu. Może dostaniesz za to Nobla?

Odnośnik do komentarza

unna, zawsze się obrażasz gdy ktoś wytknie Ci błąd lub się z Tobą nie zgodzi kiedy podajesz swoje "cudowne rady z duchowych książek"?

Takie "rady" mogą zaszkodzić.

Nadmierna kontrola, czyli to co proponujesz prowadzi do zaburzeń psychicznych (widać też po Twoich wpisach, że zdrowa to Ty nie jesteś i przebija się przez Twoje RADY wychowanie w takiej, a nie innej rodzinie). Ja tu staram się radzić abstrahując od moich problemów, wykorzystuję tu wiedzę, a nie jakieś własne pseudo-doświadczenie.

Kiedy nie kontroluje się myśli, to się w nie nie wchodzi. Wejście w tok myślowy jest próbą kontroli, a świadomość ma być poza myślą. Wtedy myśli zamieniają się w "mydlane bańki" i pojawia się stan głębokiego wewnętrznego spokoju, co powoduje, że myśli przestają mieć moc, przestają się zapętlać, bo po prostu nie ładujesz w nie energii. Kiedy ładujesz w nie energię żeby je poprawić, to wzmacniasz stary wzorzec, który się zapętla, spokój możesz mieć wtedy chwilowy i pozorny.

unna
Gratulacje za odkrycie nowego genu. Może dostaniesz za to Nobla?

Rozumienie metafor jest za trudne, co? :)

Odnośnik do komentarza

Różnica między nami jest taka, że ja nie muszę się leczyć u psychiatry, a ty, tak.
Osiągnęłam spokój, zadowolenie z życia, stabilizację finansową, - ty nie.
A w jaki sposób to osiągnęłam, to opisuję, bo komuś te rady mogą się przydać, tak jak i mnie się przydały. Nie odkryłam ich, tylko zastosowałam, wypróbowałam i wiem, że pomagają.
Nie wiem, czemu cię tak to drażni. Może dla tego, że mnie się udało zmienić życie, a ty ciągle jesteś biedny i nieszczęśliwy?
Nie, nie denerwujesz mnie, nawet jeśli mnie obrażasz. Współczuję ci, bo trudno obrażać się na chorą osobę, nie każdy może mieć zdrową psychikę.
Tym bardziej, że nie widzę u ciebie szans na poprawę.
Współczuję ci.

Odnośnik do komentarza

Roznica miedzy nami jest taka, ze ja dajac rady korzystam z wiedzy i czesciowo z doswiadczenia, a ty powtarzasz bzdury z ezoterycznych ksiazek i powtarzasz bzdury, ktorych raczej nie probowalas i udajesz, ze cos zmienilas w swoim zyciu, choc raczej nikt ci nie wierzy. Gdybys miala taki problem jak ja to bys inaczej pisala, moze nauczyloby cie to empatii.

Poki co powtarzasz bzdury ktore moga zaszkodzic.

Odnośnik do komentarza

Przestań atakować na oślep, bo zupełnie nie trafiasz, a tym atakiem nadal nie wybronisz swoich zabobonów. Przestrzegam ludzi przed Tobą, bo te rady mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.

A dobrze wiesz, że mój przypadek to inna para kaloszy i porównywanie tego jest jakbyś chwaliła się wyleczeniem przeziębienia, podczas gdy ktoś miałby raka.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...