Skocz do zawartości
Forum

LideG

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LideG

  1. Minęło sporo czasu, nie zaglądałam do tego wątku parę miesięcy. W tym czasie pojawiły się też historie innych zdradzonych. Pozwolę sobie może na parę uwag. Jestem kobietą już po 60 i również przeżyłam zdrady męża. 1 romans męża zaczął się jakieś 6 lat po ślubie. Do ostatniego, który zakończył nasze małżeństwo, doszło prawie po 30 letnim stażu. Dlatego chyba czuję się upoważniona do wyrażenia swojego zdania w tej kwestii. 1. Z każdym związkiem jest tak jak z kryształem - dopóki go nie rozbijesz, cieszysz się jego wartością i pięknem. Każdy związek musi opierać się na wzajemnym zaufaniu i odpowiedzialności. I dopóki realizowana jest taka reguła w związku, to ten związek jest jak kryształ. Każda, nawet wydawałoby się nieznaczna zdrada, kłamstwo i oszustwo raniące drugą stronę, prowadzi do pęknięcia lub rozbicia tego kryształu. I choćby nie wiem co robiły obie osoby w danym związku, to tego kryształu nie doprowadzą do tego, czym był wcześniej. Głupotą jest uznanie, że da się coś tutaj naprawić a jeszcze głupsze jest to, że zdrada może może go wzmocnić. Owszem, może spowodować zazdrość, którą mylnie niektórzy chcą wziąć za silniejszą miłość. Ten ból, który towarzyszy wiedzy o zdradzie, pozostawi faktycznie bliznę po ranie na sercu. I tak już zostanie, bo pamięć wymazuje jedynie Alzheimer. I nawet gdy partnerzy pozostaną ze sobą w imię wspólnych interesów oraz dzieci, to pamięć ta podsunie im zawsze wspomnienie o zdradzie wraz z myślą o możliwości powtórki z "rozrywki". Wtedy trochę trudno o miłe słowa, ochotę na seks czy ciepło w odnoszeniu się do siebie. Nie pomogą zapewnienia o miłości, bo cóż się jakoby zmieniło? To, że się coś wydało, rypło przez przypadek, to ma nagle powodować wzrost pożądania i uczucia? 2. Przed ślubem ludzie powinni mieć tego świadomość, że nawet jednorazowa zdrada z bardzo dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do rozpadu związku. I to nie musi być formalny rozkład. Mamy niestety pamięć i nie pomoże tutaj rozumowe podejście do całej sprawy. myślę ponad to, że taka jednorazowa zdrada jest jedynie zapowiedzią, że to się powtórzy jeszcze nie raz. Pominąwszy nieliczne związki, które prowadzą specyficzne życie i dopuszczający seks w różnych konfiguracjach ale zawsze robią to ze wzajemną wiedzą i akceptacją, to każdy inny, tradycyjny związek jest monogamiczny i nie dopuszcza zdrady. 3. Osoba, która zdradza, stara się znalezć wytłumaczenie swojej postawy, obwinia (słusznie czy mniej słusznie) swojego partnera a zawsze się coś znajdzie, bo nie ma ludzi bez wad. Przyjmijmy raczej, że winny zdrady jest ten, co zdradza. 4. Osoba zdradzana, pod wpływem argumentów zdradzającego, zaczyna przejmować jego przekonania, że w czymś zawiniła, że była niewystarczająco dobra ( że się zaniedbywała lub zaniedbywała dom, dzieci i partnera, w szczególności dawała za mało seksu). W przypadku pozostania ze sobą po zdradzie, osoba zdradzana się stara, chodzi na rzęsach a po paru, kilkunastu, kilkudziesięciu latach się dowiaduje, że partner i tak ją zostawia. To po co miałabym marnować kolejne lata na skakanie wokół trutnia? Żeby i tak dostać kopa na starość? 5. Prawda jest raczej taka, że to zołzy trzymające krótko partnerów są zwykle "górą" i to nie one są zdradzane. Takie czy takich się nie zdradza. Więc to nie jest prawda, że zdrada jest wynikiem jakichś błędów czy niedostatków zdradzanych. To zdradzający mają za dobrze. 6. Od reguły 5. zdarzają się chyba wyjątki (?). 7. Jeśli pozwalają warunki ekonomiczne, to lepiej szybciej się rozejść po zdradzie, niż oszukiwać się i partnera, że jest możliwe bycie razem (jak mówiłam, to nigdy nie będzie to samo). Jest wtedy szansa, że stworzy się jeszcze z kimś innym dom bez zdrad. 8. Argument do bycia razem w postaci wspólnych dzieci jest błędny. Dzieci najczęściej słyszą kłótnie rodziców czy też wyczuwają złą atmosferę w domu. Dla ich dobra, lepiej chyba zamieszkać osobno. Ojciec i matka zawsze przecież pozostaną rodzicami własnych dzieci. 9. Szkoda mi Itd. To przykład, jak kobiety wartościowe są wykorzystywane przez partnerów a na dodatek obwiniają się o to, że partner je zle traktuje, zamiast trutnia od razu wyrzucić za drzwi. Szkoda najlepszych, 10 lat dziewczyny... :(
  2. Ka-wa "Dla mnie wybaczyć,to schować żal gdzieś głęboko,odsuwać od siebie nachodzące złe myśli, nie zadręczać się ,bo co się stało to się nie odstanie,dlatego wybaczenie też jest dla siebie ważne," Piszesz z pozycji osoby, której nigdy to nie spotkało. A jest tak jak napisała smuga i Marysia. Po zdradzie pozostaje podejrzliwość i nigdy już nie będzie tak jak wcześniej. Człowiek fiksuje, gdy opóźnia się powrót tej drugiej osoby a nawet jak siedzi za długo w łazience czy dostaje zbyt dużo smsów, zastanawia się, gdzie i z kim jest... chce zaglądać do komórki i na pocztę, kombinuje jakie tamten ma hasła... To dlatego, że nie ma zaufania, że nie wierzy i nie pomagają zapewnienia o miłości i wierności. Jak zaufać, kiedy oszukiwał i kłamał poprzednio? Nie wiem, czy nawet po kilkudziesięciu latach można na nowo odzyskać zaufanie? Być może mamy chorą kulturę, ukształtowaną przez chrześcijaństwo? Nie dla każdego społeczeństwa tak samo wygląda sprawa wierności w związkach. Inne kultury podchodziły do tej sprawy bardzo różnie. U nas, niestety, wymaga się wierności i chyba dlatego ludzie tracą poczucie wartości i są nieszczęśliwi w przypadku zdrady. A może wierność nie byłaby tak ważne, gdybyśmy wychowywali się w innych kulturach? Także i w naszej kulturze niektórzy potrafią się godzić na luźny związek i dają sobie wolną rękę w zakresie seksu. Tylko musi się to odbywać przy wiedzy i wzajemnej akceptacji.
  3. Zdrada to naprawdę jest poważna sprawa. Jak pisze smuga. Nie chodzi o to, że ambicja zostaje urażona, że boli i że się nie da rady być ze sobą dalej. Najczęściej ludzie zostają ze sobą, bo mają dzieci, wspólne mieszkanie itd... Pytanie o wybaczenie to jest zupełnie inna sprawa. Co to znaczy "wybaczyć"? Zapomnieć? Zrozumieć? Znów zaufać? Na żadne z tych pytań nie ma jednoznacznie twierdzącej odpowiedzi. Czy wystarczy usłyszeć od zdradzającego obietnicę poprawy, nowe słowa przyrzeczeń, zapewnień miłości? Czy zdradzany poczuje się przez to lepiej? Można najwyżej częściowo zrozumieć, ale ani się zdrady nie zapomina ani też nie mija poczucie żalu. Traci się zaufanie. Można latami, dziesiątkami lat być ze sobą ale wspomnienia powrócą i przyniosą żal. Zaufania też do końca się nie odzyska. Czy to wystarczy, żeby być autentycznie przez następne lata ze sobą? Cieszyć się sobą, kochać bez podejrzeń, bez kontroli, śledzenia? Tak łatwo stracić wszystko to, na czym się budowało wzajemną relację a tak trudno w jakimkolwiek stopniu ją odbudować! Czasem się czyta, że po zdradzie związek się wzmocnił... Nie wiem, dzięki czemu mógł się wzmocnić... Jest powiedzenie, że jak ktoś zdradził raz, to może nie zdradzi więcej. Ale jak zdradził dwa razy, to z pewnością zrobi to jeszcze nieraz. To jest rzeczywiście trudna sprawa i każdy na swój sposób musi ją rozwiązać.
  4. Nara, mnie też wkurzyłyby dobre rady polegające na tym, żeby w imię wątpliwego dobra dzieci dawać się gnębić bucowi. Czasem nawet facet może nie pić, nie ćpać, nie używać siły fizycznej, być grzeczny wręcz a i tak potrafi się znęcać nad kobietą. wystarczy jak stałe ją krytykuje, porównuje do matki, byłej dziewczyny czy wyimaginowanego swojego ideału. Nie rozumiem też jak można namawiać inne do dziewictwa? Czy uprawianie seksu jest czymś złym? Czy dorosła kobieta nie ma prawa do realizacji swojej fizyczności? Nie każda chce wstąpić do zakonu, nie każda jest aseksualna. Ale to nie znaczy, że kochanek może mieć jakieś prawa a zwłaszcza prawa do przemocy. Dziewczyno, masz trudne życie przed sobą (zrobiłaś parę błędów, niestety) ale nie daj sobą pomiatać! Chyba jesteś niegłupia i powinnaś dać sobie radę, poproś zaufanych znajomych, własną rodzinę o pomoc ale stań na własnych nogach i nie oglądaj się na faceta, on może ci tylko zaszkodzić!
  5. Nie namawiajcie dziewczyny do pozostania w chorym związku! Lepsza rodzina niepełna ale dająca poczucie bezpieczeństwa niż życie w niepewności czy strachu. Bądź dzielna i nie daj się!
  6. Na pewno nikt nie każe ci siedzieć z gościem, którego się boisz. Bo kto weźmie odpowiedzialność, jak stanie się coś złego? Skąd po więzieniach tyle morderców? Oczywiście, że dobrze byłoby gdybyś miała jakieś dowody na poparcie swoich słów (nagranie na komórce, poświadczenie przez osobę postronną?) ale nawet gdybyś miała uciec do rodziców z dzieckiem, to żaden sąd nie zmusi Cię do powrotu do faceta!
  7. Musisz być silna. I nigdy nie daj sobie wmówić, że to co było złe w związku, to była twoja wina. Dobrze, że odeszłaś, nie ma mowy o związku tam, gdzie jest brak szacunku. Być może swoją decyzją ratujesz czyjeś życie.
  8. Poproś kogoś bliskiego o pomoc, zamieszkaj gdzieś indziej. Nie może być tak, że żona po małżeństwie staje się niewolnicą męża
  9. Powinnaś od niego uciekać jak najdalej, bo będzie coraz gorzej. Postaraj się o książkę "Porady na zdrady" i spróbuj wykorzystać wszystkie zawarte tam porady aby zdobyć jak najwięcej mocnych dowodów na postępowanie męża. Przydadzą Ci się, jeśli chodzi o uzyskanie rozwodu na dobrych warunkach.
  10. LideG

    Ortoreksja?

    Wierzący mogą mieć jedynie nadzieję, to może być fakt. Ale nie mają pewności i starzejąc się ludzie zadają sobie pytanie o to, czy coś jest poza tym światem. Ja wolę się nie łudzić i mieć pewność, że moje życie ma kres. Nie widzę logiki ani sensu wiary w świat nadprzyrodzony.
  11. LideG

    Ortoreksja?

    Js, rozczulasz się nad sobą. Uważasz siebie za kogoś wyjątkowego, nie zauważając w ogóle innych ludzi, tak, jakby Twoja "niespójność" czyniła Cię bardziej wartościowym. Chciałbyś zwrócić uwagę innych na siebie a równocześnie masz wszystkich w d... Wkurzające jest to lekceważące odnoszenie do innych, szczególnie tych, którzy starali ci coś poradzić. A przecież Ty nie zasługujesz na ich uwagę. Czepiasz się spraw, które nie mają znaczenia dla rozwiązania Twojego problemu a jednocześnie odnosisz wszystko do siebie, skupiasz na sobie, nie traktując innych równorzędnie. Przecież ktoś poza Tobą może mieć również problemy moralne, nie mówiąc już o "prozaicznych" problemach materialnych, zdrowotnych, mieszkaniowych czy zawodowych. Te ostatnie akurat masz w d..., bo utrzymują Cię rodzice. Masz podstawowe życiowe warunki zapewnione i z nadmiaru wolnego czasu, codziennej rutyny oraz braku dostatecznej ilości wysiłku fizycznego wymyśliłeś sobie problemy. Znaczy nie Ty je wymyśliłeś, co twój mózg oraz hormony płatają ci takie "figle". I może faktycznie jest ci trudno, ale dla innych to są pierdoły. I tak jak Ty masz innych gdzieś, tak inni mają prawo mieć Twój problem gdzieś.
  12. LideG

    Ortoreksja?

    Js, w ostatnim (marcowym) wydaniu Świata Wiedzy jest artykuł, który powinieneś przeczytać; jest w nim artykuł pt: "Zakładnicy własnego mózgu". Jesteś takim właśnie zakładnikiem. Może niedokładnie o takich przypadkach jak Twój jest to artykuł, ale skutki i efekty pozostają analogiczne do tych z pisma. Przeczytaj i zastanów się, jak mógłbyś skorzystać z podanych tam doświadczeń naukowych? Potwierdzą one to, co ludzie Ci tu przekazują ale przez Ciebie jest z góry odrzucane, bo, jak starasz się przedstawić problem, jedynie Ty cierpisz z powodu niezgodności między tym co logiczne a emocjami. Dotychczas starałeś się przekonać wszystkich, że jesteś szczególnie wyjątkowy. Okazuje się jednak, że niekoniecznie :).
  13. A co tak naprawdę znaczy "wybaczenie"? Jedno jest pewne, że z pamięci zdrady się nie wymaże. Szkoda, że wraz z wybaczeniem nie doświadcza się amnezji.
  14. LideG

    Ortoreksja?

    ​Js, Raczej to Ty wierzysz w mit, że feromony, to jest związek, po rozpyleniu którego organizmy wariują na punkcie seksu. Podobno, bo ja tego nie stwierdziłam, to są substancje charakterystyczne jedynie dla 1 organizmu żywego, też człowieka. Taka substancja jest rodzajem wskaźnika genów poszczególnej jednostki i służy doborowi płciowemu a nie nieuzasadnionemu podnieceniu. Podkreślam, że jest to teoria, poparta badaniami a ja tylko powtarzam. Nie wierzę w nic, co jest mitem, natomiast mogę tę teorię przyjąć jako wiarygodną, bo w przyrodzie nic nie dzieje się bez przyczyny. Poza tym pewnie wyłączę się z dyskusji o Twoim paradoksie, bo widzę, że masz zbyt wiele argumentów. A ja to widzę tak, że gdybyś miał w życiu rzeczywiście pod górkę, to nie rozczulałbyś się tak nad sobą i byłbyś szczęśliwszy.
  15. Biedny facet ;). Jak zwykle zawsze zwali winę na kobietę. Zapewnij mu seks na żądanie a i tak po paru latach dowiesz się, że Cię zdradza albo chce Cię opuścić. Myślę, że przychylam się do opinii Bagsa.
  16. LideG

    Ortoreksja?

    Jest takie ludowe przysłowie: "Każda potwora znajdzie swojego amatora". A życiowe obserwacje przynoszą potwierdzenie faktu, że niekoniecznie najpiękniejsi mają największe powodzenie i najwięcej szczęścia.
  17. LideG

    Ortoreksja?

    js_11 Ja mam inne wymagania. Dla mnie najważniejsze cechy to empatia, dobre serce, poczucie humoru, duża wyobraźnia, inteligencja, stałość w uczuciach, brak denerwujących wierzeń i przekonań, niestandardowość myślenia, romantyczność i oddanie, umiejętność łączenia sprzecznych cech (wpisuje się też chyba w niestandardowość). Js, przecież ewidentnie zaprzeczasz sobie. Przecież nie tęsknisz za takimi kobietami, jakie wymieniłeś w cytacie, tylko za pulchnymi a więc dla Ciebie najważniejsza jest cecha zewnętrzna a nie "wartościowsze" cechy duchowe, umysłowe czy społeczne. Akurat w tym jesteś zgodny z innymi mężczyznami, dla których cycki i nogi są najważniejsze (oraz gotowość do aktów seksualnych). Ja jednak powtórzę, że jest ważna "chemia", to coś, co przyciąga jednych a odpycha od siebie drugich. Tak określano to "coś" zanim odkryto, że to są feromony, bezzapachowa substancja, indywidualna, charakterystyczna dla każdego z nas. Dlatego napisałam, że stan zakochania występuje NIEZALEŻNIE od wyglądu (no, prawie) czy cech wewnętrznych
  18. LideG

    Ortoreksja?

    Nie kocha się "za coś" ani nie kocha się "pomimo wszystko"! Jeśli uważasz, że kochasz się "w cechach", to się mylisz. A może tak właśnie "kochają" mężczyźni? Taka stara jestem a tego nie wiem?! Zgadzam się, że zbyt długo nie można kochać się bez wzajemności, bo człowiek tęskni za intymnością, bliskością, którą daje wzajemna miłość ale przecież można nawet kochać kogoś nie będąc ze sobą! Zapominam się (głupia ja taka!), mężczyźni kochają kobiety, które im dają... :D
  19. LideG

    Ortoreksja?

    Wracając do Twojego paradoksu ;). Zakładasz w nim błędnie stałość emocji. Uważasz, że Twoja skłonność do pulchnych kobiet jest niezmienna, że namiętność, jaka z niej wypływa, powinna trwać przez całą długość związku. Tak to nie działa, bo nie ma niezmiennych związków. Podobnie jak każdy związek jest inny tak i podczas jego trwania on się zmienia. Gdyby założyć, że jedynie namiętność spaja związki, należałoby się rozejść po 1-7 latach :). I jakkolwiek teraz namiętność odczuwasz jedynie do kobiet o obfitych kształtach, to jeśli w związku z taką przetrwasz dostatecznie długi czas, przekształci się on w inny rodzaj zażyłości, w etap intymności, miłości pełnej, przywiązania. Kocha się przecież osoby niezależnie od cech, jakie posiada. Nie musi to być już pulchna kobieta :), w której się zakochałeś, bo czułeś pożądanie. Staniesz się innym człowiekiem, podobnie jak Twoja partnerka i matka Twoich dzieci. Poniżej umieszczone linki zawierają artykuły opisujące transformacje każdego związku: http://bonavita.pl/milosc-zmienna-jest-6-etapow-rozwoju-zwiazku http://www.ochoroba.pl/artykuly/830-przemiany-milosci-sprawdz-na-ktorym-etapie-jest-twoj-zwiazek http://psychologia.wieszjak.polki.pl/fazy-zwiazku-jak-sie-zakochujemy,psychologia-zwiazku-artykul,10410214.html Jesteś zbyt skupiony na tym, co teraz, tak jakbyś nie wiedział, że czas płynie i wraz z nim wszystko się zmienia. Reszta tego, co uważam, raczej nadaje się na priv :)
  20. Przestań zabiegać o przyjaźń kogokolwiek! To Twój podstawowy błąd! Zastanów się, kim jesteś, co lubisz robić, jakie wartości sobą reprezentujesz... Spróbuj na jakiś czas odsunąć się od towarzystwa, więcej czytaj, znajdź sobie jakieś fajne zajęcia, hobby, zapisz się gdzieś do klubów, kółek zainteresowań. Może coś dla ruchu, zdrowia - taniec towarzyski, wypady turystyczne, fitness... Sama się zastanów, co by Ci sprawiało najwięcej radości? Inwestuj w siebie a zobaczysz, że inni zaczną sami zabiegać o Twoje towarzystwo. Głowa do góry.
  21. Poczytaj: Socjopata czy psychopata? http://www.milosctopasja.com/artykuly/pelny/970/sygnalow-ze-twoj-wybranek-jest-socjopata http://www.sympatiaplus.pl/artykul/1503,u-boku-psychopaty.html http://natemat.pl/99827,czym-rozni-sie-psychopata-od-socjopaty
  22. LideG

    Ortoreksja?

    js_11 Tylko, że mi się podobają kobiety, które odżywiają się niezdrowo, a sama piszesz, że umiar jest ważny (z czym się zgadzam). Poza tym nawet tu na abczdrowie jest filmik o tym jak to otyłość i papierosy są groźniejsze dla serca od stresu. No, wiem, co z Tobą! Ale nie wiem, dlaczego tak uparłeś się przy tym zdrowym żywieniu i zdrowej jakoby wadze! Michael Jackson miał hopla na punkcie swojego zdrowia i popatrz, do czego się doprowadził? Znam i przykłady odwrotne, gdzie i złe odżywianie i papierosy nie wpłynęły na skrócenie długości życia i sprawności do jego końca (pod setkę). To zbytnie przejmowanie się i szukanie we wszystkim zagrożeń dla własnego zdrowia może być bardziej szkodliwe niż uleganie niezdrowym słabościom. W granicach rozsądku oczywiście, ale przede wszystkim należy dbać o samopoczucie. Jeśli to samopoczucie jest pod psem, bo umysł podpowiada swoje a emocje swoje, to to jest niezdrowe. Nie mogę pogodzić się z Twoim postawieniem sprawy, choć je rozumiem.
  23. Dopelfinger, z niektórymi ludźmi nie warto rozmawiać, bo za nic mają uczucia innych. Takich ludzi jest dość dużo a partnerzy ich bardzo cierpią , dopóki się nie uwolnią emocjonalnie z takiego związku.
  24. Proszę, Jalula, przeczytaj ten artykuł: http://www.sympatiaplus.pl/artykul/1503,u-boku-psychopaty.html Pozwoli Ci podjąć decyzję.
  25. Jasne jest, że autorka postu zrobi to, co sama uzna za słuszne. Nie chodzi przecież o porno, choć z tego co pamiętam, korzystniej dla związku byłoby oglądanie wspólne z partnerem... Najistotniejsze są fakty, które ukazują gościa jako kłamcę, matacza ... Unika przebywania z dziewczyną, unika wspólnego pokazywania się, rozmów ... itd. Te fakty nie wróżą niczego dobrego i lepiej dla niej byłoby odejść od gościa. Może być już tylko gorzej i gorzej a tego chyba nie chciałaby autorka zapytania?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...