Skocz do zawartości
Forum

LideG

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LideG

  1. LideG

    wątpliwości

    Poza tym bardzo niedobrze jest, jak kobieta wychodzi za mąż nie mając własnego "zaplecza" czyli dostatecznej pozycji zawodowej i ekonomicznej. No chyba, że oboje jesteście "gołodupcami" ale strasznie się kochacie i wystarczy wam na początek materac i wieszak u przychylnych Wam teściów czy rodziców. Dobrze jest jak kobieta posiada mniej więcej tyle samo co mężczyzna, żeby jej nigdy nie wypomniał. I jeszcze, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że w obecnych czasach bardzo często związki sformalizowane się i tak rozpadają. Może warto wobec tego zamieszkać razem bez formalności?
  2. LideG

    wątpliwości

    A czy możesz zamieszkać ze swoim narzeczonym przed ślubem? Taki okres rozwiałby Twoje wątpliwości prawdopodobnie. Czy chciałabyś mieć z nim dziecko? Czy raczej nie? Czy macie wspólne zainteresowania, hobby? Czy lubicie ze sobą rozmawiać? Wydaje mi się, że jak się ma wątpliwości, to nie jest miłość. Po ślubie raczej może być gorzej... Mogę się mylić, oczywiście
  3. Na krótką metę, to wzbudzenie zazdrości może dobrze zrobić. Najgorzej to pokazać własną słabość - jak facet myśli, że dziewczyna jest na każde jego skinienie, że to właśnie jej tak bardzo zależy... Młodzi chłopcy tak mają, są niedojrzali, lubią stosować manipulację. To jest dziecinne i być może dość typowe dla chłopców? (Niektórym tak zostaje na całe życie). Ja bym radziła, podobnie jak komentujący wcześniej - nie dawać znać po sobie, że czujesz jakieś głębsze uczucie. Wręcz przeciwnie, musisz wzmocnić poczucie własnej wartości; szanuj się i traktuj go z rezerwą. Patrz jedynie na własny interes, własne potrzeby, bądź asertywna i wymagająca! Musisz się liczyć jednak z tym, że tym sposobem wzbudzisz najprawdopodobniej jego zainteresowanie jedynie na jakiś czas. Młodzi chłopcy chcą poznawać wiele dziewczyn i mało który z nich swój związek uważa za trwały. Sama też nie traktuj swoich młodzieńczych związków jako "te właśnie"... raczej rozglądaj się, porównuj, obserwuj... - masz czas, nie deklaruj się uczuciowo :), żebyś nie żałowała swoich wyborów i nie płakała przez kogoś, kto nie jest tego wart :).
  4. Nie realizuje się np. fantazji o trójkącikach, seksie grupowym, gwałcie, sadomaso, itp. - raczej ;). A Ty masz swoje fantazje o grubaskach. Ktoś inny może ma inne. Raczej ich się nie wprowadza w życie, pozostają niezrealizowane. Fantazje erotyczne wcale nie muszą wnosić jakichś super doznan (nawet gdyby odciąć umysł od ciała :)) Jednak nasze umysły lubią zafiksować się na jakiejś obsesji, zwłaszcza wtedy, kiedy tego nie chcemy, kiedy myśli wydają się nam głupie... jak wiesz, zakazane najlepiej smakuje, o zakazach się najwięcej myśli... to umysł nam płata takie "figle", jest "nieposłuszny". Przecież w popędzie seksualnym przejawia się fizyczność, "zwierzęcość" człowieka. A zwierzęta nie mają fantazji. One biorą co leci ;). Dlatego chyba najpierw musisz wyluzować, doznać odprężenia seksualnego niezależnie z kim. Może potem zdarzy się to, do czego dążysz.
  5. Pisałam o Jiddu K. Fantazje erotyczne każdy ma i się nimi podnieca. Ale ich się raczej nie realizuje. Nie wiem dlaczego... chyba nie są aż tak ważne? Zwłaszcza, jak poznaje się te szczególne osoby i to one dają nam fizyczne zaspokojenie. Może wtedy erotyczne marzenia stają się już nieistotne? Człowiek to przede wszystkim istota biologiczna, dążąca do zaspokojenia fizycznego; gdy czuje satysfakcję, to jego fantazje stają się mniej ważne.
  6. Js, nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, że w moim komentarzu wymieniłam 3 przywódców "duchowych": Ruiza, Osho i Krishnamurtiego. Oni, choc pochodzą z odmiennych kultur, odsłaniają przed ludźmi drogę do ich duchowego rozwoju a co najważniejsze: pozwalają im odnaleźć sens, piękno i szczęście w życiu bez uciekania się w sferę rojen i majaczeń oraz odwoływania się do nieistniejącego . Js, nie dyskutuj z osobami uzależnionymi od wiary, bo nic dobrego nie potrafią Ci przekazać. Postaraj się o książki tych 3 autorów, mnie dużo dały, to i Tobie pewnie też :). Ja najwyżej cenię Krishnamurtiego. Możesz też go posłuchać na YouTube.
  7. Js_ nie analizuj, nie myśl, nie marz... bierz życie takie jakie jest. Może między szczupłością a otyłością znajdziesz sobie kogoś w sam raz?! Mam pytanie, czy Ty zakochałeś się kiedykolwiek? Wydaje mi się, że kiedy kogoś pokochasz, sprawa tuszy stanie się mało istotna. Gdy się zakochasz, przestaniesz myśleć a zaczniesz odczuwać :) Nie analizuj! Daj sobie więcej luzu! Poczytaj Osho, Krishnamurtiego, Don Miguela Ruiza. Odpowiedzi na Twoje dylematy szukaj w sobie a nie na forach. I trzymaj się! :D
  8. I m.in. denerwujące jest u wierzących pozbawianie ateistów tak zwanej sfery "duchowej", włącznie z możliwością przeżywania wszelkich uczuć wyższych, umiejętnością współodczuwania czy prawidłową oceną zachowań etycznych... Wszystko to zostało wpisane na drodze ewolucji w psychikę i życie społeczne ludzi a nie poprzez nakazy religii. Powstanie wszechświata pozostanie zagadką dla człowieka podobnie jak jego koniec. Może nie ma początku? Albo początek jest końcem i początkiem jednocześnie? W każdym razie naukowcy starają się przedstawić bardziej prawdopodobny model tego świata niż to zostało zapisane w jakiejkolwiek "świętej" księdze. Nie muszę wszystkiego rozumieć, żeby z większym zaufaniem przyjmować różne teorie, niż przymować na wiarę zupełnie bezsensowny mit o bogu. A byłoby w czym wybierać... Istnieje wiele religii i sekt, a większość ich przeszła już do sfery legend i mitów, więc kwestią czasu jest to, że kolejne też tam się znajdą. Bo dlaczego nie? Nie ma przecież spójności i logiki w wierzeniach o bogach. Dlatego zresztą mówimy jedynie o wierze a nie o wiedzy, przecież nie potrafimy stwierdzić, że istnieje jakaś sprawcza, świadoma swoich działań jednostka, posiadająca i inne nadnaturalne moce, jak np.oceniające i karzące. Racjonalista, nawet jeśli czegoś w danym momencie nie potrafi zrozumieć, to nie wyklucza późniejszego poznania i zrozumienia. Wiedza nie ogranicza nikogo, bo nie zamyka swoich zasobów w krąg określonych dogmatów. Jest płynna, rozwija się, dopuszcza różne rozwiązania w przeciwieństwie do religii. Więc "rewelacja", że taka czy inna teoria została/zostanie obalona przez jakieś gremium badaczy nie spowoduje negacji wartości racjonalnego podejścia do koncepcji powstania świata czym da asumpt do zwrotu w stronę "jedynie słusznej" koncepcji boga oraz kreacjonizmu.
  9. Datoja, Moje racjonalne podejście do otaczającego mnie świata wbrew temu, co uważa Js, nie przeszkadza mi w uznaniu, że seksualny pociąg do osób odbiegających od stereotypu fizycznego kobiecego piękna, ma swoje uzasadnienie w nauce i psychologii. Dlatego akurat w tym punkcie nie mogę się z nim zgodzić. Odnośnie Twojej uwagi o ateistach, oczywiście puszczam mimo uszu... :) Chyba ich nie znasz :)
  10. Trafiłam na forum, bo zainteresował mnie wątek wiary. Nie jestem w stanie jednak przebrnąć przez wszystkie komentarze (przeczytałam jedynie jakieś 5 %), chciałabym jedynie odnieść się w tej dyskusji do wypowiedzi js_11, ponieważ nie wiedzę sensu w przekonywaniu kogokolwiek do materialistycznego światopoglądu. Dyskusja ateisty z wierzącym nigdy nie odbywa się na tych samych poziomach (nie chodzi tu o zasób wiedzy, choć nie mogę pojąć dlaczego wierzącym ta ich wiedza nie przeszkadza w ich wierze?). Co i rusz w słowach wiernych odczytuję jakieś bzdury dotyczące przekonań racjonalisty (czytaj ateisty) jakby lepiej i więcej wiedział o nas samych. Otóż mogę zapewnić, że wierzący mają zupełnie mylne pojecie o ateistach. Nie będę jednak tu polemizować z większością przeczytanych tu zdań, bo zbyt dużo czasu by mi to zajęło a przecież wiem, że i tak nikt nie zmieniłby swoich poglądów. Zwracam się tu jedynie do Js_11 . Wydaje mi się, że zbyt krytycznie odnosisz się do własnej seksualnności. Jako racjonalista chciałbyś logicznego i zgodnego z własnymi przekonaniami wytłumaczenia pociągu do grubych kobiet. Uznajesz to pożądanie jako swoje zboczenie. Ja bym go tak nie oceniała. Bynajmniej nie dlatego, że jestem grubą kobietą (raczej zawsze byłam osobą szczupłą lub normalnej budowy). Choć faktycznie, obecnie kobiety szczupłe odbierane są jako atrakcyjne a kobiety pulchne jako "wadliwe". Wydaje mi się jednak, że w czasach dość odległych, to właśnie kobiety obfitych kształtów, takie pełniejsze "klepsydry", były atrakcyjniejsze, bo uważano je jako zdrowsze, bogatsze i co najważniejsze - bardziej płodne! Wystarczy podać przykład prehistorycznej Wenus z Willendorfu ;). Podobnie do tej pory dzieje się w ubogich afrykańskich krajach. Dlatego nie powinieneś walczyć z własną "słabością" lecz przyjąć ją jako coś naturalnego i jako spadek po naszych humanoidalnych przodkach; ta erotyczna fascynacja cały czas jest logicznie uzasadniona i zgodna z teorią ewolucji. Tak nawiasem mówiąc, te zdjęcia, które ilustrują Twój pociąg, przedstawiają kobiety o obfitych kształtach, ale cały czas kobiece i mogące być "apetyczne". Ludzie są różni, mają też różne gusty i upodobania. I całe szczęście, bo stwarza to większe możliwości rozwoju naszego gatunku, na tym polega przecież dobór naturalny i ewolucja... a ponadto indywidualnie daje szanse na szczęście i tym chudzielcom i tym o obfitych kształtach. Każdy przecież chce być szczęśliwy, nie tylko piękny w aktualnych standardach! Ateistom nie wolno myśleć, że pociąg seksualny jest czyś złym! W przyrodzie wszystko ma uzasadnienie i nic nie jest bez sensu! To jedynie ludzie stwarzyli sztuczne kryteria i standardy, wg których podzielili ludzi na ładniejszych i brzydszych. Najważniejsze, żeby nikogo nie krzywdzić. To jest jedyna obowiązująca reguła! Odnosi się to też, a może przede wszystkim, do własnej osoby. Wg pewnego mądrego człowieka, grzechem jest to, co krzywdzi innych i nas samych w szczególności - to nie tylko jest złe postępowanie wobec siebie i innych ale też własne słowa, myśli, przekonania. Nie myśl o sobie jako o osobie zboczonej!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...